Chrześcijański wojownik

Z High School DxD Wiki
Wersja 83.29.27.237 (dyskusja) z dnia 14:50, 13 mar 2019

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Chrześcijański wojownik

Ja, Kiba Yuuto, przybyłem z grupą szermierzy, składającej się z Xenovia, Iriny-san i Lint-san, aby pomóc Iseiowi-kun i pozostałym, którzy walczyli w zrujnowanym kościele z nowo stworzonymi diabłami, zrodzonymi przez matkę diabłów, Lilith. Pokonałem gromadę diabłów moim świętym demonicznym mieczem, podczas gdy Xenovia obracała ich w pył za pomocą potężnej świętej aury, pochodzącej z jej Durandala i Excalibura. Mimo że Xenovia była obecną posiadaczką Durandala, to posiadała też Excalibura. Najwyraźniej najlepsza była w walce dwoma mieczami naraz, skoro aż dwa legendarne święte oręże były jej własnością.

Z drugiej strony Irina, uderzyła swoją mocą anioła, w postaci kręgów światła, a także zadawała ciosy swoim świętym mieczem. Irina ratowała Xenovię za każdym razem, gdy atakował ją przeciwnik, a Xenowia odwdzięczała się jej tym samym. Praca zespołowa tej dwójki była tak znakomita, że osłaniały nawzajem swoje luki w obronie i wyprowadzały ataku. Inna wojowniczka Kościoła, Lint-san, skakała akrobatycznie, jakby była gimnastyczką. Pokonywała diabły mieczem zrobionym z fioletowego światła i pistoletem strzelającym światłem.

Wszyscy, włącznie ze mną, zostali wychowani przez Kościół. Uczyliśmy się technik, jak walczyć z diabłami, upadłymi aniołami, wampirami i potworami. W miarę upływu czasu, niektórzy stali się diabłami i aniołami, ale wszyscy byli przyzwyczajeni do walki. Walczyliśmy z wieloma silnymi wrogami, ale jednocześnie kontynuowaliśmy trening. Wróg na tym poziomie nie był dla nas żadnym przeciwnikiem, choćby nie wiem ilu naraz nas zaatakowało. Nawet jeśli mieli moc wysokoklasowych diabłów…ich zdolności nie były zachwycające. A to dlatego, gdyż atakowali za pomocą intensywności swojej demonicznej mocy. Innymi słowy walczyli przez ślepe i bezmyślne szarżowanie. To było jak walka z dzieciakiem, który nie miał doświadczenia bitewnego. Normalne diabły, zwłaszcza te z wyższych sfer, nie trenowały. Walczyli za pomocą swojego talentu, wiedzy i doświadczenia. Dodatkowo pamiętali o pewnych technikach.

Nawet jeśli te diabły miały talent, to nie miały wiedzy i doświadczenia, aby go w pełni wykorzystać, skupiając się na swoich demonicznych mocach. Mogłem zobaczyć tylko tych, którzy wykorzystywali je defensywnie. W takim razie…będzie ich pokonać łatwiej, niż średnioklasowców. W pojedynku jeden na jednego, grupa średnioklasowych diabłów i aniołów wystarczyłaby, żeby zrobić z nimi porządek. Nie mielibyśmy żadnych problemów, tak długo, jak bylibyśmy w stanie unikać potężnych ataków. Mogliśmy też przejść do kontrataku, gdy zauważyliśmy luki w ich obronie, a oni sami nie umieli się bronić.

Nowo narodzone diabły, hę? Taki był mój osąd. Moja pani, Rias-oneesan, oraz moi towarzysze, musieli zauważyć esencję ich mocy. Mieliśmy szczęście, że mogliśmy z nimi walczyć, zanim jeszcze dojrzeli. A oni mieli pecha, że trafili na nas. Z mojego doświadczenia wiedziałem, że nie mieliśmy innego wyboru, tylko bez litości ich pokonać. Gdybyśmy pozwolili im uciec, to mogłoby to się obrócić przeciwko nam, więc musieliśmy ich zlikwidować. Nasi wrogowie najwyraźniej zrozumieli, że nas nie pokonają i zaczęli się zastanawiać nad ucieczką.

– Cholera! Dlaczego oni są tacy silni!

– Kim oni są do cholery!?

Mieli pecha, że bogowie Królestwa Zmarłych nic im o nas nie powiedzieli. Dlaczego Nyks i pozostali ich o niczym nie poinformowali? Czyżby mieli w tym jakiś cel? A może dla rozrywki?

Kiedy walczyliśmy, myśląc o takich rzeczach, wśród diabłów, przy wejściu do kościoła, zapanowało zamieszanie.

– Kto by pomyślał że ten stary ksiądz przyjdzie do tego opuszczonego kościoła!

– To naprawdę ksiądz? O co chodzi z tym jego ciałem!?

Stary ksiądz?

Kiedy spojrzeliśmy w tamtą stronę, pojawił się stary gość o potężnym, umięśnionym ciele. Jego eminencja, Vasco Strada, przeszedł przez drzwi kościoła. Zamiast swoich zwykłej sutanny, którą zawsze nosił, miał na sobie uroczyste szaty, które nosili wyżsi dostojnicy Kościoła… Te diabły nie widziały jednak różnicy, ponieważ o niczym nie wiedziały. Kiedy my, wojownicy Kościoła, byliśmy zaskoczeni jego obecnością, czuliśmy się jednocześnie uspokojeni! Wprawdzie Rias-oneesama powiedziała, że nie mogła się z nim skontaktować, ale najwyraźniej dotarł na tą wyspę samodzielnie. Jego eminencja uśmiechnął się do diabłów.

– Przyszliście tu odpokutować? – zapytał diabły obecne w Kościele.

Diabły ruszyły na niego!

– Zdychaj, staruchu!

On zadał jednak tylko jeden cios, tak silny, że wszyscy agresorzy przebili się przez ścianę i wylecieli na zewnątrz. Jego pięść była pokryta świętą aurą. To święta pięść, jeden z ataków jego eminencji. Jeden cios wystarczał, aby pokonać diabły i inne istoty. Diabły które wyleciały na zewnątrz, musiały się zmienić w pył przez to uderzenie.

– Wasza eminencja nie musi nic robić – powiedziałem.

Irina-san i Xenovia, wraz z Lint-san, dalej atakowały.

– To z~łe diabły!

– Potniemy ich na plasterki!

– Racja!

Jego eminencja roześmiał się w odpowiedzi.

– Hmm. Co za rzetelni ludzie. Najwyraźniej nie muszę sięgać po mój miecz.

Jego eminencja Strada wyglądał na zadowolonego z nas, szermierzy wychowanych w Kościele, gdy sam zadawał ciosy atakującym go diabłom…

W końcu mogliśmy odetchnąć po pokonaniu tych wszystkich diabłów. Tak, wykończyliśmy sporą liczbę i sądzę że siła bojowa nieprzyjaciela mocno przez to ucierpiała… Kiedy rozglądałem się po zniszczonym kościele, coś przyszło mi do głowy. Półtora roku temu temu walczyłem w podobnym miejscu.

– Coś nie tak, Kiba-kyunpaisen? – zapytała podejrzliwie Lint-san.

– Tak, przypomniałem sobie, jak walczyłem z twoim starszym bratem w zrujnowanym kościele.

Freed Sellzen… Kilka razy walczyliśmy w Kuou… Musiałem być jego najtrudniejszym przeciwnikiem. I ja go ostatecznie zabiłem. Mimo że Lint-san o tym wiedziała, to o nic mnie nie obwiniała. Zamiast tego mnie przeprosiła.

– Rozumiem. Słyszałam że coś się takiego stało. Nie, przepraszam za kłopoty, które wywołał mój brat.

– Nic się nie stało. Czuję po prostu że to przeznaczenie, skoro walczymy w takim miejscu.

Diabli jedni wiedzą, dlaczego walczyłem u boku jego siostry. Xenovia wzruszyła ramionami.

– Cóż, co się stało, to się nie odstanie. Tak jak związek Iseia i mistrzyni Rias.

– Tak, wydarzyło się wiele szalonych rzeczy. Nawet jego eminencja tu jest – powiedziała Irina.

Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, uważaliśmy się za wrogów. Teraz byliśmy jednak kolegami z klasy i przyjaciółmi, którzy mogli na sobie nawzajem polegać. Jego eminencja roześmiał się z radością.

– Ha ha ha, nigdy nie zrozumiemy, jak działa to tak zwane przeznaczenie. Tak przy okazji, Izajaszu Kibo Yuuto….

– Tak?

– Twoja kouhai nazywa cię Kiba-kyunpaisen. Dlaczego?

– Nie, uhm…sam chciałbym wiedzieć…

Zakłopotało mnie to pytanie. Moi kouhai z pierwszej klasy mnie tak nazywali… Lint-san też zaczęła do mnie mówić „Kiba-kyunpaisen”… O co chodziło z tym „kyun”…? Ale skoro już tak jest, to nie myślę o tym.

Wtedy to się stało. Kiedy się odprężyliśmy, ktoś zleciał z sufitu! Gdy spojrzeliśmy w górę, zobaczyliśmy diabła okrytego aurą!! W ogóle nie wyczułem jego obecności! Pozostali też! Więc niektórzy z nich potrafili ukrywać swoją obecność!? Diabeł ruszył na Lint-san!

– Zdychaj!

Lint-san próbowała zrobić unik i zaatakować mieczem zrobionym z fioletowych płomieni. Nagle w brzuch diabła wbiła się włócznia! Chwilę później unicestwiła go święta aura. Osobą, która zadała cios tą włócznią, był Cao Cao. Najwyraźniej przybył na tą wyspę jako nasze wsparcie.

Z dumą zakręcił swoją włócznią, potem oparł ją o ramię. To był jego zwyczaj. Święta włócznia była najwyższej klasy relikwią. Nawet diabły klasy wyższej i ostatecznej odniosłyby poważne rany, gdyby otrzymały bezpośredni atak. Nawet Maou by się przed tym nie obronił.

– Ciągle masz wiele luk w obronie, Lint Sellzen – powiedział Cao Cao do Lint-san.

Nigdy wcześniej z nim nie rozmawiała. To faktycznie jakieś pokręcone przeznaczenie. Niektórzy z tej samej instytucji byli towarzyszami Cao Cao.

– Ty jesteś…przyjacielem Zigiego-sensei.

Cao Cao uśmiechnął się.

– Tak jestem przyjacielem Zygfryda – odparł.

– …Więc mogę cię nazywać Cao Cao-sensei?

Cao Cao pogłaskał Lint-san po głowie.

– Nie mam nic przeciwko. Rób jak chcesz – odparł.

Wprawdzie Lint-san tego nie okazała, ale cieszyła się. Nagle wszyscy wyczuli, że zbliża się spora liczba złowrogich aur.

– Wyjdźmy lepiej na zewnątrz. Wtedy będziemy mogli walczyć na całego – powiedział Cao Cao.

Zgodziliśmy się z jego opinią i przygotowaliśmy się do wyjścia z kościoła. Pozostaw to nam, Ise-kun. Ty i Rias-oneesan musicie pokonać Nyks!


Cofnij do Żywot 4 Powróć do Shin 1 Przejdź do Żywot 5
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Chrześcijański_wojownik&oldid=13849