High School DxD Shin.3 - Żywot 2

Z High School DxD Wiki
Wersja 83.29.21.247 (dyskusja) z dnia 14:47, 29 paź 2019

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 2: Jawna strona Kioto i tajna strona Kioto

Część 1

– Czekałyśmy na was. Kiedy przybyliśmy do Kioto, na dworcu pozdrowili nas ludzie z jego tajnej strony. Były to lisie dziewczyny ubrane w garsonki! Wprawdzie ich uczy i ogony były ukryte i przebywały w swojej ludzkiej formie, ale duchowo były lisicami. Następnie zabrały nas do odizolowanego miejsca, gdzie zbudowano bramę torii.

– Wchodźcie proszę, Yasaka-sama i pozostali już na was czekają – powiedziały dziewczyny.

Gdy przeszliśmy przez bramę, otaczający nas świat uległ gwałtownej zmianie. Popołudniowe Kitoto wyparowało i zostało zastąpione przez mroczny świat. Budynki wyglądały jak z epoki Edo, a z okien, drzwi i ulicy, obserwowało nas wielu youkai. Były tu dziewczyny z długimi szyjami w kimonach, olbrzymi jenot, papierowy parasol na jednej nodze oraz wiele innych istot z legend, które nas pozdrawiały.

– Wooooooow! Przecież to Oppai Smok!

Witali nas szczerze i wesoło! Wszyscy youkai zebrali się wokół nas z błyszczącymi oczami! Rok temu tylko patrzyli na nas z ciekawością, ale nie pozdrawiali tak ciepło.

Z drugiej strony Kunou była zasypywana pozdrowieniami.

– Witaj z powrotem, księżniczko!

– Aleś ty wyrosła, Kunou-sama. Czyżby już minęło sto lat?

– Kunou-sama, przywiozłaś pamiątki, przywiozłaś?!

Kunou uśmiechnęła się kwaśno, gdy to wszystko usłyszała.

– Przestańcie już! Spotkaliśmy się przecież podczas wakacji…

Kunou była szczęśliwa, że mogła porozmawiać z ludźmi ze swojego rodzinnego miasta. Kiedy byliśmy otoczeni przez tych wszystkich youkai….

– Hej, uspokójcie się wszyscy.

Rozległo się klaśnięcie dłońmi i głos kogoś, kto był w stanie kontrolować tłum. Gdy spojrzeliśmy w tamtą stronę, zobaczyliśmy Yasakę-san i jej świtę! Youkai zamilkli i rozstąpili się na boki, aby zrobić dla niej przejście.

– Naprawdę was przepraszam za moją nagłą, wczorajszą wizytę. Dodatkowo, ponownie witam was w Urakioto – powiedziała, kiedy przed nami stanęła.

Byłem naprawę zaskoczony jej niespodziewaną wizytą, ale…jak się spodziewałem, sceneria Urakioto bardzo do niej pasowała. Kunou natychmiast wskoczyła jej w ramiona.

– Wróciłam… Wprawdzie widziałyśmy się wczoraj… Ale mimo tego wróciłam przecież do domu!

– Umu, umu, witaj z powrotem, moja ukochana córeczko. Chociaż faktycznie widziałyśmy się wczoraj.

Poruszające spotkanie matki z córką… A może raczej nie. Widziały się przecież niedawno. Dodatkowo Kunou przyjechała tu podczas letnich wakacji. Yasaka-san popatrzyła nagle na nas.

– Proszę, chodźcie wszyscy ze mną.

Yasaka-san oraz jej świta ruszyli przed siebie. Podążyliśmy za nimi, pozdrawiając jednocześnie tłum. Urakioto, świat o mrocznym niebie. Racja, kiedy minęliśmy zabudowania, przeszliśmy pewną rzeczkę i weszliśmy do lasu… Wow, to takie nostalgiczne. Dokładnie rok temu szliśmy tą samą trasą. Gdy wyszliśmy spomiędzy drzew, zobaczyliśmy olbrzymią, czerwoną bramę torii. Za nią stała wielka, tradycyjna rezydencja, w której zapewne mieszkały Kunou i Yasaka-san, przywódczyni Urakioto oraz Kyuub.

– Właściwie mamy już gości, którzy na was czekają – powiedziała nam Yasaka-san, gdy mijaliśmy bramę.

Gości? Kiedy to usłyszałem, przypomniały mi się wydarzenia sprzed roku. Wtedy do Kioto przyjechała Serafall Lewiatan-sama, aby załatwić sprawy związanie z zawarciem sojuszu. Sądzę że Azazel-sensei też przyjechał wtedy przed nami. Ludźmi, którzy czekali na nas w rezydencji, byli: dziewczyna w eleganckim kimonie, która wyglądała jak Akeno-san, oraz nieduży staruszek, wyglądający jak małpa, ubrany w kamizelkę i mający okulary przeciwsłoneczne na nosie. Piękna dziewczyna to Himejima Suzaku-san, kuzynka Akeno-san oraz obecna przywódczyni swojego rodu, zaś staruszek to Zwycięski Walczący Budda, pierwszy Sun Wukong-jiisan! Cóż, to także było zaskakująca towarzystwo… Pierwszy Sun Wukong-jiisan wydmuchnął ze swojej fajki kłębek dymu.

– To już rok, od kiedy spotkaliśmy się w cesarskiej stolicy, Kioto – powiedział.

– Witajcie wszyscy, czekałam na was – Himejima Suzaku-san przywitała się z nami grzecznie, mimo że się znaliśmy.

Akeno-san zrobiła krok naprzód i uśmiechnęła się.

– Nie spodziewałam się ciebie tutaj, Suzaku-neesama.

Suzaku-san uśmiechnęła się krzywo w odpowiedzi.

– Ufufu, cóż, mam kilka spraw do załatwienia.

– Suzaku-dono przyjechała tutaj jako reprezentantka Pięciu Wielkich Klanów. Zwycięski Walczący Budda natomiast…jest tu, gdyż chciał nam o czymś powiedzieć – wyjaśniła Yasaka-san.

…Pierwszy Sun Wukong uśmiechał się tak jak zawsze, ale…czułem że jego uśmiech coś znaczy. Tak więc w takim gronie zaczęliśmy zebranie podczas naszego pierwszego dnia w Urakioto.

Ludźmi którzy zebrali się w sali zebrań, byli Rias, ja, Akeno-san, a także Yasaka-san, Kunou, przywódca tengu[1], Himejima Suzaku-san i pierwszy Sun Wukong, a także przywódca Drużyny Slash Doga, Ikuse Tobio-san

Ludzie którzy byli nieobecni, odpoczywali właśnie w przydzielonych nam pokojach gościnnych. Nasze zakwaterowanie podczas występów w Kioto/Urakioto, będzie się znajdowało w tej rezydencji, którą uprzejmie udostępniła nam Yasaka-san. To miejsce będzie także naszą bazą w razie jakiegoś incydentu. Jako siedziba przywódczyni Kyuubi, dom był otoczony silnymi barierami. Teraz jeśli chodzi o zebranie… Cao Cao nie pojawił się na tym spotkaniu i patrolował okolicę rezydencji. Najwyraźniej zamierza potem przeprosić, więc…wygląda na to, że nadal byli w złych stosunkach. Po powitaniach, wszyscy zaczęli zdawać sprawozdanie pozostałym. Najpierw zrobiła to Himejima Suzaku-san z Pięciu Wielkich Rodzin.

– Jeśli chodzi o występy Domu Gremory w Urakioto, my, Pięć Wielkich Rodzin; Nakiri, Himejima, Kushihashi, Shinra i Doumon, niniejszym deklarujemy nasze pełne wsparcie. …Zasadniczo jednak nie możemy nic zrobić, ale nie będziemy się wtrącać do waszych występów.

Pięć Wielkich Rodzin, grupa użytkowników nadprzyrodzonych mocy, od bardzo dawna chroniło potajemnie ten kraj i dlatego mieli pewien wpływ na dawną stolicę[2]. Najwyraźniej ich przedstawiciele obiecali nam swoje wsparcie i nie będą ingerowali w występy Oppai Smoka. Suzaku-san wyglądała na zmieszaną.

– Przepraszam że brzmi to jak rozkaz od starszyzny… To bardziej tradycja… Nadal są hałaśliwi ludzie, którzy powiedzieli mi „Idź i powiedz im o tym” – powiedziała.

Roześmieliśmy się wszyscy, słysząc jej przyjacielskie słowa.

– Jednak wsparcie jest prawdziwe. My, klany, zapewnimy ochronę Kioto i Urakioto. Cóż, przynajmniej tyle możemy zrobić.

– O czym ty mówisz? Nawet nie mogłam marzyć, że dostanę taką ofertę od Pięciu Wielkich Rodzin. Obecni przywódcy naprawdę zmienili swoje klany. Zrozumiałam, z radością przyjmujemy wsparcie od Pięciu Wielkich Rodzin – powiedziała Yasaka-san.

– Słyszałam że obdarzeni nadprzyrodzonymi mocami ludzie z Pięciu Wielkich Rodzin, często walczyli z istotami z Urakioto – dodała Kunou.

– Kunou.

W odpowiedzi na zbędne słowa Kunou, Yasaka-san uniosła nieświadomie głos. Dziewczynkę przeszły ciarki, gdy otrzymała ostrzeżenie od swojej matki. Z drugiej strony Suzaku-san, do której te słowa były skierowane, zachichotała.

– Czy Pięć Wielkich Rodzin zrobiło coś podczas ataku Frakcji Bohaterów? – zapytałem.

– Tak…zrobili coś w prawdziwym świecie… W Kioto, gdzie mieszkają ludzie. Chroniliśmy miasto na swój własny sposób, więc zwykli ludzie nie ucierpieli. …Z tego powodu nie mogliśmy brać udziału w incydencie, który rozgrywał się w Urakioto. Dlatego tym razem namówiliśmy byłe głowy rodów, aby udzielić wam pełnego wsparcia – odparła Suzaku-san.

– Ja słyszałem, że tym razem te wiedźmy i staruchowie zostali zmuszeni, aby ustąpić – dodał pierwszy Sun Wukong.

Suzaku-san kaszlnęła.

– Po prostu „przekonaliśmy ich”, że czas zrobić miejsce młodszym – oznajmiła.

…C-cóż, były to konserwatywne rodziny, więc musieli wiele przejść… Po otrzymaniu wsparcia od Pięciu Wielkich Rodzin, Rias zapytała o coś Sun Wukonga:

– A co z z twoim raportem, Pierwszy-sama?

Wraz z tymi słowami, wszyscy zwrócili uwagę na staruszka.

– Cóż, najwyraźniej na świątynie w Kioto oraz jego okolice, rzucono dziwne zaklęcia magiczne.

– Dziwna magia…w świątyniach? – zapytała zmieszanym głosem Rias.

– Zaklęć nie rzucono na przypadkowe świątynie a tylko na te, które poświęcono królowi Enmie. Obecnie są badane, ale jedno jest pewne, rzucono je aby rozzłościć króla Enmę – oparł Pierwszy Sun Wukong.

– Król Enma nie dołączył do sojuszu władców Królestwa Zmarłych, który stworzył Hades, więc sądzę że mają wobec niego jakiś plan – powiedział Ikuse-san.

– Przebiegli są – stwierdziłem.

Zrobili zamieszanie w świątyniach boga, który odrzucił ofertę dołączenia do ich sojuszu. Sun Wukong roześmiał się odważnie, gdy usłyszał moje słowa.

– Kakaka! O czym ty mówisz? Nie wiesz że bogowie są istotami, które, niestety, łatwo stają się zazdrosne i nigdy nie wybaczają urazów? Zwłaszcza ci olimpijscy, którzy mają tendencję do bycia irracjonalnymi i dogmatycznymi.

Rias najwyraźniej zwróciła uwagę na coś, co powiedział Pierwszy Sun Wukong.

– …Jeśli są z Olimpu, to ich magia…

Pierwszy Sun Wukong pokiwał głową, jakby wiedział o czym myśli Rias.

– Zgadza się. To stara olimpijska magia. Jestem pewien, że maczał w tym palce jeden z ich pierwotnych bogów.

Rias oparła brodę na dłoni i westchnęła. Ja też zakryłem twarz dłońmi. …Pierwotni bogowie, hmm. Podczas incydentu z Ingvild, walczyliśmy już z Boginią Nocy, Nyks. A teraz znów czekała nas walka z kolejną istotą boskiej klasy. …C-cóż, w turnieju też biorą udział jacyś bogowie… Nagle Ddraig odezwał się:

[Sądzę że powiedziałem to już wcześniej, ale to znaczy że ty i twoi przyjaciele osiągneliście taki poziom, że bogowie będą chcieli z wami walczyć. Incydent z Lokim mógł być przypadkiem, ale teraz sami was szukają.]

…Prawdę mówiąc, to ja i moi towarzysze tylko próbowaliśmy się bronić. Cholera, naprawdę trudno nam było żyć w pokoju.

– Król Enma jest bogiem buddyzmu oraz hinduizmu, i nie należy wyłącznie do Japonii. Pomimo tego wybrali Kioto i okolice, aby go rozzłościć. Ponieważ DxD…sojusz Trzech Potęg, został zawarty w tym kraju… – powiedział Ikuse-san marszcząc brwi. – Naprawdę wygląda też na to, że próbowali też rozzłościć nas.

[…]

Wszyscy mieli poważne miny, gdy to usłyszeli. Yasaka-san, której twarz wyrażała zaniepokojenie, pogłaskała Kunou po głowie i odezwała się:

– Urakioto trudno jest zinfiltrować o ile nie próbuje tego zrobić bóg. Nakażę strażnikom, aby zachowali szczególną czujność.

Słyszałem że Urakioto nie zostanie zaatakowane, chyba że w ekstremalnych okolicznościach. Pomyśleć jednak, że przeciwnik był istotą boskiej klasy… Jeśli zaatakują i przebiją się przez barierę ochronną, to wtedy nawet Urakioto…

– Z tego powodu, nasza drużyny, członkowie Pięciu Wielkich Rodzin, a także drużyny Zwycięskiego Walczącego Buddy i Cao Cao, będę pełnić funkcję ochroniarzy – oznajmił Ikuse-san.

– To całkiem niezły skład – powiedziała Akeno-san ze zmartwionym wyrazem twarzy.

– Widzicie, przywódcy Piekła też mają swoich kłopotliwych poddanych. Dodatkowo, Kioto jest ważnym miastem dla tego kraju, ze względu na swoją historię, kulturę, ekonomię oraz duchowość. W zależności od okoliczności, nawet nasz obecny skład może nie wystarczyć – powiedział Ikuse-san.

Cóż, w końcu mieli masę wysokoklasowych diabłów, których stworzyli dzięki matce wszystkich diabłów, Lilith… Nawet jeśli pojedynczo byli słabsi od nas, to w dużej grupie byli trudnym przeciwnikiem. Pierwszy Sun Wukong roześmiał się.

– Nie martwcie się. Możecie się w pełni cieszyć swoim przedstawieniem. Będziemy chronić Kioto, kiedy wy będziecie się bawić. Ten staruszek spuści porządne lanie każdemu draniowi, który spróbuje mącić, więc możesz być spokojna – powiedział pierwszy Sun Wukong do Kunou.

– Skoro Sun Wukong-dono mówi coś takiego, to czuję się spokojna – odparła z uśmiechem Kunou.

– Program „Oppai Smok” jest także emitowany w Urakioto i cieszy się dużą popularnością wśród dzieci, które nie mogą się doczekać przedstawienia. Pomimo tych niepokojących wiadomości, mam nadzieję że podczas przedstawienia dacie z siebie wszystko – powiedziała Yasaka-san do mnie, Rias i Akeno-san,

– Zrozumiałem! Będę ciężko pracował, aby wszyscy tu obecni mile spędzili czas! Dodatkowo, kto by nas nie zaatakował, ja i moi towarzysze będziemy chronić Kunou, Yasakę-san i wszystkich youkai! – powiedziałem, wypinając pierś.

– Umu. A więc będę… – zaczęła Kunou

– ….będę pod twoją opieką – przerwała jej matka.

Kunou wyglądała na trochę niezadowoloną z faktu, że nie pozwolono jej dokończyć zdania.

– Później zabiorę was na scenę. To otwarty plac, na którym zwykle odbywają się festiwale i tym podobne imprezy – powiedziała Yasaka-san.

Według tego co słyszałem od personelu (ludzi z Rodu Gremory) przyjechali do Urakioto już wcześniej i skończyli przygotowywać scenę, waz ze wszystkimi efektami specjalnymi i dźwiękowymi. Kiedy rozmowa zaczęła się uspokajać, Pierwszy Sun Wukong spojrzał na drzwi.

– Myślę że nadszedł już czas – powiedział. – Możesz wejść.

Gdy wszyscy podążyli za jego oczami, drzwi odsunęły się na bok i do pokoju weszli wszyscy członkowie Frakcji Bohaterów, poczynając od Cao Cao, Georga, Jeanne i innych, którzy usiedli na podłodze.

– Czcigodna przywódczyni kyuubi. Oto idioci, którzy rok temu wywołali całe zamieszanie – oznajmił Pierwszy Sun Wukong, po czym zwrócił się do Cao Cao. – No dalej, masz chyba coś do powiedzenia, prawda?

Cao Cao, który został skarcony, ukłonił się głęboko.

– Rok temu przysporzyliśmy wam wielu kłopotów i ponownie chcielibyśmy za to przeprosić. Proszę więc, przyjmijcie więc nasze najgłębsze przeprosiny.

Reszta członków jego drużny postąpiła podobnie i ukłonili się głęboko, pokazując, że chcieli przeprosić. To była dobra okazja na przeprosiny, skoro byli tutaj co, którzy najbardziej ucierpieli, Yasaka-san, Kunou, przywódca tengu, a także Suzaku-san z Pięciu Wielkich Rodzin oraz my, którzy chroniliśmy Kioto… Skoro Pierwszy Sun Wukong, tak jak Cao Cao, był podwładnym Indry, musiał zwrócić na to uwagę i zapewnić mu możliwość przeproszenia wszystkich. W przeszłości Śakra także pokazał, że ma zamiar przeprosić za złe rzeczy, które zrobił Cao Cao i pozostali, ale najwyraźniej chcieli przeprosić osobiście. Atmosfera stała się ciężka.

– Nie sądzę aby ponownie zrobił coś takiego. A nawet jeśli spróbuje, powstrzymam go. Sądzę że pozostawienie im ochrony Koto będzie bezpieczne – powiedziałem do Yasaki-san i Suzaku-san.

Chciałem powiedzieć coś więcej, ale powstrzymałem się. Wielu moich obecnych towarzyszy było poprzednio moimi wrogami. Co ciekawe, Xenovia, z którą pierwsze spotkanie było wyjątkowo nieprzyjemne, była obecnie moją narzeczoną. To samo tyczy się Ophis, która mieszkała teraz ze mną, mimo że poprzednio była przywódczynią Brygady Chaosu. Odwołując się do tych przykładów, chciałem powiedzieć coś w stylu „Teraz są moimi towarzyszami, tak jak one, więc proszę, przebaczcie im!”. Jednak to do nich należała decyzja, czy im wybaczą, czy też nie. Jeśli powiedzą coś w stylu „Wybaczamy wam, ponieważ Czerwony Cesarski Smok nas o to prosi i nie mamy innego wyboru….”, będzie to trochę…. Dlatego wstrzymałem się z wyrażeniem moich myśli. Spojrzałem dyskretnie na Rias i Akeno-san a one skinęły mi głową, jakby chciały powiedzieć „Dobrze to powiedziałeś”.

– Zrozumiałam. Przyjmuję twoje przeprosiny – oznajmiła Yasaka-san, głaszcząc Kunou po głowie.

– …

Kiedy Cao Cao to usłyszał, wyglądał na bardzo zaskoczonego, że tak łatwo mu wybaczono. Jego towarzysze też byli niemniej zdziwieni.

– To prawda że sprawiliście mnóstwo kłopotów w Urakioto i Kioto. Gdyby spełniło się wasze marzenie i pojawiłby się Wielki Czerwony Smok, nie wiadomo co mogłoby się stać. Wiem jednak co zrobiliście potem…walczyliście u boku Czerwonego Cesarskiego Smoka-dono i Zwycięskiego Walczącego Buddy przeciwko złośliwości. Ponadto jesteśmy towarzyszami, którzy wspólnie walczyli przeciwko Trihexie (666).

To prawda, że kiedy Trihexa najechał Japonię, my, członkowie Klubu Okultystycznego, Yasaka-san oraz inni japońscy youkai, a także ludzie obdarzeni nadprzyrodzonym mocami z Pięciu Wielkich Rodzin, którym przewodziła Suzaku-san, walczyli ramię w ramię.

– Skoro Yasaka-san, która jest najbardziej poszkodowaną osobą, wybaczyła ci, to my nie mamy innego wyboru. Będziemy cię jednak mieli na oku, bo niektórym może to być nie w smak – powiedziała śmiało Suzaku-san.

– Nawet jeśli wam wybaczyliśmy, to nadal są youkai, którzy nie mogą tego zrobić. Musisz to wziąć pod uwagę. Tak więc powierzam ci ochronę tej imprezy – dodała Yasaka-san.

Cao Cao skinął głową, kiedy to usłyszał.

– Oczywiście. Będziemy chronić to miejsce ze wszystkich sił.

Ooch! Yasaka-san i Suzaku-san wybaczyły im! Ikuse-san, który przyglądał się temu wszystkiemu, uśmiechnął się lekko.

– A co z tobą, Kunou? – zapytała Yasaka-san.

– Z powodu zeszłorocznego incydentu, nadal żywię niechęć wobec Frakcji Bohaterów. Jednakże spotkałam ich kilka razy w Rezydencji Hyoudou, więc jest za późno, aby powiedzieć nie – odparła Kunou, po czym zbliżyła się do Cao Cao. – Chcę abyś bronił Kioto i Urakioto wraz z Iseiem i pozostałymi, jeśli zacznie się coś dziać.

– Zrozumiałem, księżniczko. Obiecuję że będę walczył wraz z Oppai Smokiem i pozostałymi – odparł poważnie Cao Cao.

– Będę więc pod twoją opieką!! – powiedział szybko Kunou.

– Wreszcie udało ci się to powiedzieć – oznajmiła Yasaka-san rozbawionym tonem.

Roześmieliśmy się wszyscy. Fajnie, wszyscy wybaczyli Cao Cao. Zaraz potem pogadaliśmy jeszcze trochę o przygotowaniach do przedstawienia i skończyliśmy zebranie. Następnie odpoczęliśmy trochę w rezydencji i udaliśmy się na miejsce naszego występu. Zastanawiam się jednak, co pierwotni bogowie planują tu zrobić….

Część 2

– Wow, jaki piękny, popatrz tylko Asiu.

– Ach, to naprawdę ładny wachlarz.

– Wszystkie są bardzo pięknie zdobione.

– Jednak cena jest trochę za wysoka.

Rias, Asia, Xenovia i Irina, które były w starym sklepie z wachlarzami, z podekscytowanie przyglądały się jego towarom. Kiedy zebranie w Urakioto dobiegło końca, przyjrzeliśmy się scenie, na której będziemy występować i obecnie mieliśmy trochę wolnego czasu. Towarzyszyłem więc Rias i innym dziewczynom we włóczeniu się po Kioto. Najwyraźniej chciały coś kupić w starym sklepie z pamiątkami. Grupa składała się ze mnie, Rias, Asi, Xenovi, Iriny i Kiby, który był naszych ochroniarzem, a także tragarzem. …Cóż, ja też musiałem dźwigać torby z zakupami. Akeno-san poszła gdzieś ze swoją kuzynką, Himejimą Suzaku-san, więc nie było jej z nami. Miejsce które odwiedziliśmy, było tradycyjnym japońskim budynkiem, ze sklepem na parterze.

– Musisz naprawdę lubić mój sklep, Gremory-san – powiedział sprzedawca do Rias.

Rias nie była w tym sklepie po raz pierwszy i była tu dobrze znana. Podobnie było w wielu innych tradycyjnych sklepach w Kioto. Słyszałem że zamówiła coś tutaj i teraz chciała odebrać. Ja i Kiba jej towarzyszyliśmy, a Asia i inne dziewczyny były ciekawe, co kupiła. Jak się okazało, Rias zleciła wykonanie pięknego, szkarłatnego wachlarza, ozdobionego motywem kwiatów, które rosły tylko w Zaświatach.

– Jest taki jak chciałam. Mamie też się na pewno bardzo spodoba – powiedziała Rias, gdy przyjrzała się przedmiotowi.

Och, więc zamierzała dać go swojej mamie.

– Może też sobie jakieś kupicie? – powiedziała Rias do Asi i reszty dziewczyn.

– Wszystkie są piękne, ale… Ceny są trochę… – odparła skromnie Asia.

– Biorąc pod uwagę nasze wynagrodzenie, jeśli coś tutaj kupimy, to będziemy mogli zapomnieć o dalszych zakupach – powiedziała Irina.

– Przez resztę pobytu tutaj musiałybyśmy jeść tynk ze ścian – dodała Xenovia.

Gdy Rias to usłyszała, spojrzała na mnie.

Zrozumiałem co chciała przez to powiedzieć.

– Wybierzcie co tylko chcecie, zapłacę za was – powiedziałem do dziewczyn.

Kiedy Xenovia i Irina to usłyszały, były tak szczęśliwe, że prawie skakały w miejscu. Z drugiej strony Asia wyglądała na trochę zakłopotaną tymi słowami.

– Cz-czy to naprawdę w porządku? – zapytała.

– W porządku, więc pozwólcie mi zrobić przynajmniej tyle. Dostałem kartę kredytową od Domu Gremory, której mogę użyć w krytycznym momencie, oraz pozwolenie od Ravel – odparłem z uśmiechem.

Wyjąłem z portfela kartę kredytową. Krótko mówiąc, była to „Karta Kredytowa Haremu”, wyrobioną dla mnie przez Grayfię-san, która zarządzała moimi finansami, oraz Ród Gremory, do którego należała marka „Oppai Smok”. Tej karty mogłem używać na potrzeby moich przyszłych żon. Oczywiście była połączona z moim kontem bankowym w Zaświatach, na które trafiały też część należnych mi pieniędzy z tytułu „Oppai Smoka”. Zastanawiam się jednak, w jakiej kategorii mieszczą się prezenty dla narzeczonych? Jako rozrywka, czy wydatki? Myślę że najlepiej będzie zapytać o to doradcę podatkowego Gremorych… C-cóż, w każdym razie kupmy Kościelnemu Ttio jakieś wachlarze. Wydaje się jednak, że powinienem też kupić jakiś dla Rias.

– A co z tobą Rias? Nie chciałabyś kupić czegoś dla siebie?

On wzruszyła tylko ramionami

– Nie, po prostu kup coś dla Asi i pozostałych.

Czy starała się stworzyć atmosferę, w której mógłbym kupić prezenty dla Asi i reszty dziewczyn? Nagle przypomniały mi się słowa Ravel:

– Jako twoja legalna żona, Rias-sama musi się zachowywać jako przywódczyni twoich pozostałych narzeczonych/żon. Można powiedzieć, że musi brać po uwagę ich uczucia bardziej, niż ty, Ise-sama. Dodatkowo musi zbalansować uczucia swojego męża wobec pozostałych żon.

Ravel podkreśliła, że legalna żona ma większy ciężar do udźwignięcia niż ja sam. Nagle moja przyszła legalna żona zaczęła mi doradzać szeptem:

– Nie musisz teraz kupować prezentów dla pozostałych dziewczyn.

– Ech, naprawdę?

– Widzisz, dla dziewczyn otrzymanie prezentu od chłopaka jest czymś wyjątkowym. To dla nich specjalny czas, który mogą z tobą spędzić. Dlatego powinieneś im coś kupić, kiedy będziecie gdzieś razem.

R-rozumiem… Jak się można było spodziewać po mojej dziewczynie i pani, udzieliła mi bardzo pożytecznej rady. Tak więc kupiłem wachlarze dla Asi, Xenovi i Iriny, a Kiba dla Tosci-san (która została w Kuou). Nagle usłyszeliśmy znajomy głos:

– Mamo! Ise i dziewczyny są tutaj!

– Umu. To naturalne że wybrałaś to miejsce.

Kiedy się odwróciliśmy, zobaczyliśmy Yasakę-san, ubraną w elegancką, długą, jednoczęściową sukienkę oraz Kunou, mającą na sobie bluzkę i spódniczkę! Wyglądało to, jakby piękna mama zwiedzała Kioto ze swoją córką! W każdym razie przez chwilę byłem zaskoczony, gdyż był to mój pierwszy raz, gdy widziałem Yasakę-san ubraną w zachodnie ubrania. W przypadku Kunou było to co innego, gdyż w Rezydencji Hyoudou zwykle nosiła normalne ciuchy…

– Słyszałam że poszliście powłóczyć się po Kioto, więc pomyślałyśmy że pójdziemy was poszukać! – powiedziała Kunou, wypinając dumnie pierś.

– Interesy dobrze idą? – zapytała Yasaka-san sprzedawcę.

– Oczywiście. Jak zwykle wyglądasz pięknie, Yasaka-sama.

Najwyraźniej dobrze znała ten sklep i jego właściciela.

– Mama od bardzo dawna dobrze zna stare sklepy – powiedziała Kunou.

Naprawdę! Więc to jest sklep który otrzymał znak jakości od przywódczyni kyuubi, huh…

– Ty też przyszłaś na zakupy, Kunou? – zapytała Rias.

– Kiedy usłyszałam że Ise i Rias-dono poszli na powłóczyć się o sklepach, ja i mama postanowiłyśmy do was dołączyć.

– W każdym razie chciała, żeby tak to wyglądało. Zaczęła strasznie narzekać i mówiła że nie chce siedzieć w domu, tylko pochodzić z Sekiryuuteiem-dono, więc musiałam ją tutaj przyprowadzić. Kunou poczerwieniała, gdy usłyszała słowa Yasaki-san.

– M-mamo! T-to nie tak, ja…

– Dawno nie widziałam, żeby Kunou tak tupała ze złości. To było bardzo zabawne.

– M-MAMOOOOOOO! – wrzasnęła Kunou, podczas gdy jej twarz przybrała odcień najciemniejszej czerwieni.

To było tak zabawne że wszyscy się roześmieliśmy.

– Chodźmy więc wszyscy razem – powiedziała Rias, nadal się uśmiechając.

Tak więc kontynuowaliśmy zakupy wraz z Kunou i Yasaką-san.

– Wiedziałam, że tutejsze słodkości są najlepsze!

Kunou zajadała się parfaitem i wyglądała na bardzo zadowoloną. Po zakupie wachlarzy, odwiedziliśmy inne stare sklepy, sprzedające grzebienie, spinki do włosów i tym podobne japońskie dobra. Kiedy nasze zakupy dostarczono do Rezydencji Hyoudou za pomocą magicznego kręgu, postanowiliśmy zrobić sobie przerwę i odwiedziliśmy kawiarnię, podającą słodkości z matcha[3].

– Coś słodkiego po zakupach to dobra rzecz.

– Mhm.

– Tak, to wspaniałe.

Xenovia, Irina i Asia też zajadały się słodkościami z matcha.

Sam zamówiłem zenzai[4] i gorące mleko z matcha. Zjedzenie czegoś takiego po zakupach z dziewczynami było najlepsze. Kondycja mojego ciała zmieniała się za każdym razem, gdy uzyskiwałem przyrost mocy dzięki piersiom, a jedzenie produktów związanych z nimi, przywracało mi siły. Moja energia wracała też wtedy, gdy jadłem gulasz mojej mamy, makaron Rias, albo sernik Kiby.

– Następnym razem zrobię dla ciebie sernik z matcha, powiedział Kiba tak, jakby czytał mi w myślach.

Najwyraźniej wiedział coś o mnie. Gdy odpoczęliśmy, wyszliśmy z kawiarni, a wtedy….

– …Kunou, Yasaka-san.

Dałem każdej z nich po paczce zawiniętej w papier. Obie wyglądały na zakłopotane tym gestem.

– To spinki do włosów. Kupiłem je potajemnie w sklepie, w którym byliśmy wcześniej. Wybrałem te, które uznałem za ładne, więc nie wiem czy wam się spodobają… – powiedziałem.

Znaczy się, skoro robimy zakupy, a ja jestem pod opieką Yasaki-san i Kunou, to... Na twarzy Kunou odmalowało się głębokie wzruszenie.

– D-dziękuję!

To zawstydzające, że dziękujesz mi za prezent, mimo że nie zajrzałaś jeszcze do środka! Z drugiej strony Yasaka-san…

– ….

Była kompletnie oszołomiona, gdyż nie spodziewała się czegoś takiego. Kunou uznała to za dziwne i zerknęła na nią z dołu.

Coś nie tak, mamo?

To pytanie najwyraźniej otrzeźwiło Yasakę-san.

– T-to nic! Nic takiego! Hohohohoho!”

Yasaka-san próbowała obrócić całą sytuację w żart, ale czułem że zarumieniła się, albo była to tylko moja wyobraźnia.

– Chodźmy teraz gdzieś indziej – powiedziała Rias

Gdy dałem prezenty Kunou i Yasace-san, stanąłem obok Rias. Teraz mogliśmy kontynuować nasze zwiedzanie Kioto. Przez cały czas ja i Rias szliśmy obok siebie.

Nagle Rias zachichotała cicho, ale wymownie.

– Ja, Akeno, Rossweisse, Roygun-sama i wreszcie Yasaka-sama. Możliwe że jesteś typem, który pociąga starsze kobiety.

– Zauważyłaś to? – zapytałem.

Rias kiwnęła z przekonaniem głową.

– Powiedziałam już to wcześnie, prawda? Że obserwuję cię przez cały czas. Najwyraźniej nadal dobrze nie znasz swojej dziewczyny.

Ach, więc zauważyła to… zakryłem twarz dłońmi. Prawdę powiedziawszy, planowałem tyko dać te upominki Kunou i Yasace-san. Nie miały wyrażać ukrytych uczuć, czy coś…

– To miał być symbol wdzięczności, prawda? – powiedziała Rias, jakby wiedziała o czym myślę.

– Tak, w końcu się nami opiekują. Nawet tym razem.

– Wręczając te prezenty stworzyłeś „specjalny czas”… Naprawdę szybko wcieliłeś w życie rady, które ci dałam, hmmm.

Tak, masz rację. Z głębi serca czułem, że nie mam innego wyboru, niż paść przed nią na kolana. …Nie ma między nami porównania… Nagle Rias przyłożyła palec do brody i zamyśliła się nad czymś.

– …Czyżby przez moje nauki, mój chłopak stał się kobieciarzem? Ale jest chyba zbyt późno, aby się nad tym zastanawiać…

Najwyraźniej Rias się nad czymś zamyśliła….

Nagle pojawiła się Akeno-san!

– Ara, ara, nawet Yasaka-sama i Kunou-chan są tutaj.

– Wow, Kioto pełne jest ciekawych miejsc!

– ……Ze względu na obecną tu moc, jest jeszcze trudniej chodzić po ulicach w trakcie dnia.

Lint-san i Elmenhilde-san też tu były.

– Najwyraźniej twoja praca dobiegła końca – powiedziała Ris do Akeno-san.

Akeno-san westchnęła.

– …To miłe że pozwolono mi wejść do rezydencji Klanu Himejima, ale fakt że musiałam postępować według rodzinnej tradycji, był…naprawdę męczący.

Cieszyłem się, ze została uznana przez swoją rodzinę, ale najwyraźniej i tak czekają ją pewne trudności… Podążanie za tradycjami musi być do bani.

– Pozwiedzajmy jeszcze trochę przed występem. Chodźmy jeszcze coś zobaczyć, skoro jesteśmy w moim ukochanym Kioto – powiedziała Rias, gdy zebraliśmy się wszyscy razem, po czym pociągnęła mnie za sobą i kontynuowaliśmy zwiedzanie miasta wraz z Akeno-san, Kościelnym Trio, Kibą, Kunou, Yasaką-san, Elmenhilde i Lint-san…

Chodziliśmy sobie po mieście, odwiedzając też kilka tajnych miejsc, które znała Yasaka-san. Odwiedziliśmy również świątynię Nishi Honganji, która była powiązana z byłym mistrzem Kiby, Okitą Soujim. Moje szczęście sięgało zenitu, skoro mogłem spędzić czas razem z Rias i Akeno-san, gdyż rok temu było to niemożliwe. Dodatkowo była tu też Yasaka-san! Jakiegoś powodu czułem że ubiegłoroczny atak Frakcji Bohaterów miał miejsce teraz. Gdy przyglądaliśmy się Złotemu Pawilonowi…

– Lint, Elmenhilde, popatrzcie, to Złoty Pawilon!

– Wow! Aż lśni się od złota! Piękny!

– Jak się można było spodziewać, w każdym kraju kolor złota jest czymś wyjątkowym.

Xenovia, Lint-san i Elmenhilde były podekscytowane. Bycie wampirzycą czystej krwi sprawiało jednak, że Elmenhilde obawiała się wszelkich świątyń, co ja i Rias uznawaliśmy za urocze. Najwyraźniej każdy cieszył się Kioto na swój własny sposób. Zaczęło się jednak ściemniać, zupełnie jakbyśmy dostali znak, że zabawa dobiegła końca.

– Spotkajmy się tutaj przed obiadem.

– Dobrze.

Zgodnie z poleceniem Rias, rozdzieliliśmy się na dwie grupy i poszliśmy na ostatnie zakupy. Ja byłem z Rias, Akeno-san, Kibą, Kunou i Yasaką-san, natomiast Kościelne Trio z Lint-san i Elmenhilde-san.

– Już prawie zaszło słońce! Wiecie że są miejsca, w których zbierają się z tego powodu duchy! – powiedziała Kunou.

– Nie powinniśmy przeszkadzać youkai. W rezydencji przygotowano ucztę dla naszych gości – oznajmiła Yasaka-san

– Rozumiem! Nie mogę się jej doczekać!

Pomyślałem że Yasaka-san i Kunou wyglądały słodko, gdy trzymały się za ręce.

„Cieszę się, że rok temu byliśmy w stanie ją ocalić.”

Kiedy pomyślałem coś takiego…..

—.

Wszyscy poczuliśmy nagle ciśnienie! Ktoś nas obserwował!

Gdy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem że z chodnika po przeciwnej stronie ulicy, ktoś na nas patrzył. Miał kaptur na głowie, więc nie mogłem zobaczyć jego twarzy, ale…po przepełnionej wrogością aurze mogliśmy powiedzieć, że nie był człowiekiem! Jego ciało było pokaźnych rozmiarów. Ciśnienie wyczuli też Rias, Akeno-san, Kiba i Yasaka-san. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę gościa w kapturze.

– Kim jesteś? Czuję, jakbyś był wrogiem – powiedziała podejrzliwie Yasaka-san.

Facet w kapturze wkroczył nagle na ulicę! Nie zwracał uwagę na nadjeżdżające samochody, gdy szedł przed siebie! Jego ciało emanowało aurą, która mówiła że chce walczyć! Gdy przechodził przez ulicę, jeden z samochodów prawie go przejechał, ale on wyciągnął tylko rękę i zatrzymał auto siłą!

Odgłos kraksy rozniósł się po całym obszarze! Gość w kapturze był nawet nie draśnięty, natomiast cały przód samochodu został zmiażdżony! Jednak nie zatrzymało to tego podejrzanego typa i dalej szedł w naszą stronę! Cholera! Było tu pełno ludzi turystów, którzy przyglądali się z ciekawości całemu temu zamieszaniu!

Nie mogliśmy pozwolić, aby zwykli ludzie zostali wplątani w bitwę nadprzyrodzonych istot! Nie powinniśmy im nawet pozwolić, aby to wszystko widzieli, a oni właśnie robili zdjęcia swoimi telefonami!

– Nie możemy użyć naszych mocy. …Za dużo tu ludzi – powiedziała ponurym tonem Rias.

Kiba, który był naszym ochroniarzem, także nie mógł sięgnąć po swoje miecze. Zwłaszcza że dookoła było pełno gapiów… Ja również nie mogłem przywołać mojego Daru Wzmocnienia, ale…jeśli zrobi się gorąco, to będę musiał to zrobić. To lepsze, niż pozwolić, aby moi towarzysze, lub postronni ludzie, zostali ranni. Przygotowaliśmy się i… Nagle, za naszymi plecami, poczułem kolejne ciśnienie! Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem kolejnego faceta w kapturze, który siedział wewnątrz restauracji.

Jeszcze jeden!?

Nowy przeciwnik nawet nie przejmował się tym, że w restauracji jest pełno innych klientów i zaczął zbierać aurę w swojej dłoni! Niedobrze!

– Uwaga, tam z tyłu jest kolejny! – oznajmiłem.

Dzięki mojemu ostrzeżeniu, wszyscy zauważyli zagrożenie! Nowy przeciwnik wystrzelił kulę aury! Jego atak był spontaniczny i zadany bez wahania. Pocisk pędził w naszą stronę, niszcząc restauracyjne stoły i krzesła! Nie mogliśmy go uniknąć, gdyż wtedy ucierpieli by niewinni ludzie!

– Co on wyprawia!? Cholera!

Byłem na niego wściekły! Gdy pocisk rozbił okno, zareagowałem natychmiast i przyzwałem moją rękawicę, po czym odbiłem kulę aura, która następnie eksplodowała na niebie! Gapie zaczęli krzyczeć na widok eksplozji i fali uderzeniowej! Cholera! Zostałem zmuszony do użycia mojej rękawicy! Wprawdzie zwykli ludzie ją zobaczyli, ale to lepsze wyjście, niż gdyby któryś z nich miał zostać ranny! A tak, co z tą restauracją!? Z zewnątrz było widać, że wewnątrz panował spory bałagan, ale na szczęście nikt nie zginął. Gdy odetchnąłem z ulgą, wielki zakapturzony gość dalej szedł przed siebie i w końcu stanął przed Rias i Akeno-san. Wtedy próbował zadać im cios pięścią, okrytą złowieszczą aurą! Gdy obie dziewczyny zauważyły zagrożenie, uwolniły ze swoich ciał aurę, mimo że znajdowały się na ulicy!

– Nie pozwolę ci!

Kiba nie mógł tego znieść i postanowił dołączyć, tworząc miecz na chodniku, w miejscu w którym stał zakapturzony gość. On jednak złamał to ostrze! Wprawdzie była to awaryjna sytuacja, ale nie spodziewałem się że miecz Kiby zostanie tak łatwo zniszczony!

– Rany!

Ruszyłem naprzód, nasycając moją nogę aurą i zadając mu kopniak w twarz, ale…zamaskowany gość nie odniósł żadnych obrażeń, nawet jeśli oberwał bezpośrednio! W momencie gdy moja stopa go trafiła, byłem w stanie zrozumieć poziom jego mocy. Był co najmniej diabłem klasy ostatecznej!

Poprawiłem moją postawę i przygotowałem się do chronienia Kunou i Yasaki-san. Rias i Akeno-san też musiały być chronione, ale matka i córka były moim priorytetem. Gdybym najpierw chronił Rias i Akeno-san, mogłyby się rozzłościć. Nagle na mój policzek spadło kilka kropel wody, po czym rozpadał się deszcz, mimo że na niebie nie było nawet jednej chmurki.

– Słoneczny deszcz…[5]? – powiedziała Rias.

Wszyscy spojrzeli na Yasakę-san. Utworzyła pieczęć za pomocą swoich rąk, uwalniając jednocześnie touki z ciała.

– Stworzyłam barierę, która odizolowała zwykłych ludzi.

Gdy się rozejrzałem, zauważyłem że wszyscy zwyczajni ludzie zniknęli. Zniszczony samochód także wyparował. Najwyraźniej trafiliśmy do innego wymiaru, skoro nie nie było tu innych ludzi, nawet jeśli sceneria pozostała ta sama.

– Słoneczny deszcz jest też nazywany Lisim Weselem. W końcu zwodzenie ludzi było naszą specjalnością – powiedziała Kunou.

Rozumiem! Więc dzięki temu deszczowi, który stworzyła swoim nadprzyrodzonym mocami, przeniosła nas do innej przestrzeni mającej tą samą scenerię! Zupełnie jakbyśmy trafili do innego świata!

– Stworzyłam tą przestrzeń pośpiesznie, więc długo nie wytrzyma – powiedziała Yasaka-san.

Cieszyłem się jednak, gdyż to zmniejszało ryzyko na straty w ludziach! Dodatkowo mogliśmy dzięki temu walczyć z pełnią mocy. Zrobiłem palcami znak nieskończoności i pokazałem go Yasace-san, pytając w ten sposób „Czy bariera wytrzyma, jeśli użyję tej mocy?” Ona jednak pokręciła głową. Rozumiem, więc moc Smoczej Deifikacji zniszczy tą przestrzeń. W końcu stworzyła ją na szybko. Nagle zakapturzony przeciwnik z restauracji (był niski i drobno zbudowany) stanął obok wielkiego gościa w kapturze.

– Sądząc po waszej aurze, jesteście diabłami, prawda? – zapytała Rias.

Miała racje, ci dwaj bez wątpienia emanowali diabelską aurą. Obaj zarechotali paskudnie i ściągnęli kaptury z głów. Wielki był młody i miał czarne włosy, a ten mniejszy był chłopcem o ciemnoszarych włosach. …Ponieważ byli diabłami, ich wygląd mógł nie odpowiadać faktycznemu wiekowi… Tak przy okazji, znałem ich! Rias, Akeno-san i Kiba też.

– Jesteście z drużyny Ponurego Żniwiarza Zeno, prawda? – zapytała Rias.

Tak, ci dwaj byli diabłami należącymi do drużyny o długiej nazwie, Czarnego Szatana Mrocznego Smoczego Króla! …Było w niej wielu cholernie silnych diabłów, w tym dwa na zupełnie innym poziomie, chłopak o imieniu Balberith i dziewczyna nazywana Verrine. Tych dwóch też wcześniej spotkałem. Ten wielkolud to Gressil, a niski to Sonneillon. Oglądałem ich mecze, a ich siła była większa niż pozostałych. …D-dlaczego są w Kioto i nas atakują…? Kiedy byliśmy zaskoczeni, oni uśmiechali się wrednie.

– To tylko małe powitanie – powiedział bezczelnie Gressil.

– Teraz chcę ich bardzo, ale to bardzo pokonać – powiedział Sonneillon, śmiejąc się jak świr.

– Widzisz, Oppai Smoku, dla nas turniej się już skończył i nie mamy nic do roboty. Pozwól więc że pokonamy cię w ramach treningu, przed naszą walką z Królem Enmą! – powiedział Gressil, formując w dłoni kulę aury.

Następnie odpalił pocisk w moją stronę!

Natychmiast zmieniłem się w moją Szkarłatną Królową i uniknąłem ataku Gressila, a następnie zadałem mu cios pięścią w twarz! Rozległ się przyjemny dźwięk, a mój przeciwnik, mimo że nie został pokonany, poleciał w tył, ryjąc bruzdę w ziemi. Fala uderzeniowa, która powstała od tego ciosu, była tak duża, że przeszła nawet przez moją zbroję! Teraz moja kolej…. Z kącika ust Gressila, który oberwał moim ciosem, ciekła krew, ale on wydawał się tym być podekscytowany. Splunął krwią i zwiększył swoją aurę, a jego twarz przybrała podniecony wyraz.

– Ponieważ jesteśmy diabłami, powiedziano nam abyśmy nie lekceważyli najsilniejszych członków DxD, zwłaszcza Dwóch Niebiańskich Smoków, posiadacza Świętej Włóczni i Vasco Strady. Teraz rozumiem dlaczego. Nie poczujesz siły tego ciosu, oglądając tylko nagrania – powiedział Gressil, po czym ruszył na mnie jak dziki!

„Nie jest taki szybki… Ale w takim razie!”

Sprawnie zrobiłem unik przed szarżującym na mnie Gressilem, który przywalił następnie w dwupiętrowy budynek, burząc go kompletnie! Racja! Ten gość był typem mięśniaka. Zrozumiałem to, gdy oglądałem nagrania meczów. Jest typem, który wkłada w pojedynczy atak niesamowitą ilość aury i przebijał się przez obronę wroga. Prawdę mówiąc byłem taki jak on, skoro walczyłem z takimi ludźmi jak Sairaorg-san, którzy byli dumni ze swojej mocy. Problemem było jednak to…..

– C-co powinnam zrobić? – zapytała nagle Kunou.

– Kunou, stój u boku swojej matki i chroń ją oraz wspieraj swoimi zaklęciami! – odparła Rias.

– Kunou, wspieraj Yasakę-san! Jeśli to miejsce zostanie zniszczone, to ucierpi miasto. Chcesz spełnić swoje marzenie, którego nie mogłaś zrealizować rok temu, prawda? Chronić swoją matkę – dodałem.

Kunou zaczęła emanować aurą kyuubi z całego swojego ciała i przybrała odważną minę.

– Umu. Ochronię mamę!

Yasaka-san uśmiechnęła się w odpowiedzi na rezolutne słowa swojej siostry.

– Dziękuję, Kunou.

– Pozostaw to mnie!

Wspaniałe! Mogłem wyczuć silną więź pomiędzy matką i jej córką!

Zaraz potem wdałem się w walkę wręcz z Gressilem. Miał pełno luk w obronie, gdy atakował, co wykorzystywałem i zadawałem kopniaki oraz ciosy przepełnione aurą! Obrywał raz po raz, ale…jego ataki też zaczynały mnie dosięgać. Liczba moich celnych trafień też zaczęła maleć. Wreszcie, w momencie gdy moja pięść trafiła go w twarz, on jednocześnie trafił mnie w pierś! Moja szkarłatna zbroja została zniszczona, a szok przeszedł przez moje ciało. …! Poczułem niewyobrażalny ból…ale najwyraźniej żadna z moich kości nie została uszkodzona!

– Ise-kun!

Akeno-san próbowała mi pomóc, zwiększając aurę błyskawic i uwalniając ją z palców!

– Gu!

Błyskawica trafiła Gressila i poraziła całe jego ciało, które zaczęło dymić. Błyskawice Akeno-san były nasycone światłem, które było szczególnie zabójcze dla diabłów. Nawet te najsilniejsze nie przetrwałyby uderzenia błyskawicą Akeno-san bez szwanku… Jednak patrząc na Gressila, można było odnieść wrażenie że nie odniósł żadnych obrażeń… …Ten gość przywykł do błyskawic i śmiał się, mimo że z nosa ciekła mu krew, po tym jak oberwał moim ciosem.

– Więc plotki mówiące, że możesz sobie poradzić z istotą będącą w klasie Maou były prawdziwe – oznajmił.

– A ty próbujesz mi powiedzieć, że jesteś w klasie Maou? – zapytałem.

– Cóż, kiedy się urodziłem, powiedziano mi że jestem równie utalentowany – odparł Gressil, ścierając krew cieknącą z nosa.

…Tak jak powiedział, wzrost jego mocy podczas bitew był dziwny. Czarny Szatan Mrocznego Smoczego Króla… Ta nazwa jest zbyt długa, więc skróćmy ją do Drużyny Ponurego Żniwiarza. W tym zespole, ten gość był osobą, której wzrost mocy był oszałamiający. Angażował się w walkę z wrogiem, wystrzeliwując olbrzymie ilości aury. Na początku jego przeciwnik unikał wielu ataków, jednak w miarę jak mecz trwał, dostosowywał się do stylu walki wroga i opracowywał ataki przeciwko niemu.

Geniusz, hmm. Pewnie nie jest na tym samym poziomie co Vali, czy Cao Cao, ale ludzie tacy jak on szybko zdobywają moc podczas bitew, więc przeciąganie tej walki może nam tylko zaszkodzić. Walka z genialnym mięśniakiem była naprawdę kłopotliwą rzeczą. Nie wspominając o tym, że ten gość miał kłopotliwe zdolności… Dodatkowo, Gressil nie był jedynym geniuszem, z którym musieliśmy się mierzyć. Spojrzałem na Rias, Kibę i Kunou, którzy walczyli z innym diabłem z Drużyny Ponurego Żniwiarza, Sonneillonem. Kiba próbował zadać mu miecz swoim Świętym Demonicznym Mieczem, zbliżając się do niego, ale on okrył się złowieszczą aurą i przemówił cichym głosem:

– Zmiażdżenie.

Zaraz potem Kiba zaczął czuć niesamowite ciśnienie i sprawił że z ziemi wysunął się miecz, którego użył do odbicia się od wroga. Zaraz potem ten miecz został zgnieciony przez niesamowitą siłę, która czyniła go coraz mniejszym, aż zmniejszył się do rozmiarów piłki.

– Zmiażdżenie – powiedział ponownie Soneillon.

Kiba natychmiast odskoczył w tył, a miejsce w którym stał zostało zmiażdżone. Sonneillon dalej powtarzał „Zmiażdżenie, Zmiażdżenie, Zmiażdżenie”. Wprawdzie Kiba szybko uciekał, ale z powodu niewyobrażalnej siły, dziury pojawiały się jedna po drugiej.

– Zmiażdżenie.

Ponieważ oczy Sonneillona świeciły się w tajemniczy sposób, Kiba musiał wyrzucić Święty Demoniczny Miecz, który trzymał w dłoni i wycofać się. Upuszczony przez niego miecz został natychmiast zmiażdżony do rozmiarów piłki. Ten drań dostroił się do ruchów Kiby i celował w jego dłonie! Diabelską zdolnością Sonneillona było Miażdżenie. Nie zostało ona nazwana oficjalnie, ale Rias i Ravel nazywały ją tak dla wygody. Ta zdolność pozwalała mu zaatakować dany przedmiot, poprzez wywieranie na niego niesamowitej siły. Wprawdzie były diabły, których specjalnością było Ciśnienie, ale Rias i Ravel nazwały zdolność Sonneillona Miażdżeniem, powodu jego ofensywności i niszczycielskiej mocy. …Był złym przeciwnikiem dla ludzi, którzy chcieli walczyć z nim wręcz. Najlepiej poradziłby sobie z nim ktoś w typie Kiby, będący szybkim, technicznym typem, albo ktoś, używający ataków dystansowych.

– …

Ponieważ ręce Kiby zostały obrane za cel, jego aura stopniowo zgęstniała. To znaczyło, że planował poważną walkę. Fakt że Sonneillon dostroił się do ruchów Kiby po krótkiej walce, oznaczał że jego talent był na zupełnie innym poziomie.

– A co powiesz na to!

Rias, której ciało było okryte szkarłatną aurą, skondensowała swoją Moc Zniszczenia w kuli, którą rzuciła w Sonneillona.

– I Zmiażdżenie – powiedział Sonneillon, aktywując swoją moc.

Wprawdzie kula nie została zmiażdżona, ale zmieniła swoją trajektorię i uderzyła w słup, niszcząc go wraz ze wszystkim w pobliżu. Ale czy to w ogóle możliwe, że Zmiażdżenie wpłynęło nawet na Moc Zniszczenia Rodu Bael?

Nawet Zmiażdżenie zostało do pewnego stopnia Zniszczone?.. Gdyby Rias użyła czegoś tak silnego, jak jej najlepszy atak, Zgaszona Gwiazda.... Nie, gdyby zmienił jego trajektorię i obrócił przeciwko nam, mielibyśmy przerąbane. Zniszczenie i Zmiażdżenie nie pasowały do siebie.

Gdy atak Rias trafił, Kiba ruszył do ataku, tworząc w dłoni kolejny Święty Demoniczny Miecz. Sonneillon wiedział, że nie nadąży za nim wzrokiem i dlatego wzmocnił swoją aurę.

– I Zmiażdżenie, Zmiażdżenie, Zmiażdżenie!

Zgodnie z jego słowami, wszystko wokół Sonneillona zostało zmiażdżone przez złowieszczą siłę. Tak przy okazji, pamiętam że na nagraniach widziałem, jak używał swojej mocy do zniszczenia wszystkiego wokół siebie! Sądzę że mógłby sięgnąć nimi na dłuższą odległość, gdyby tylko chciał. Mimo tego nie wyczułem, aby Kiba został zmiażdżony… Sonneillon spojrzał w górę, gdy wyczuł obecność. Jednak zobaczył tylko powidok po Kibie.

– Za moimi plecami!? – powiedział zaskoczonym tonem.

Zaraz potem Kiba pojawił się z tyłu i z niesamowitą prędkością zadał trzy ciosy! To specjalny ruch jego mistrza, Skoczka Sirzechsa Lucyfera-sama, Okity Soujiego-san, sandan-zuki[6].

– Fru – mruknął Sonneillon

Zaraz potem niesamowita siła odepchnęła go bardzo daleko! Ten gość użył potężnej mocy, która sprawiła że znalazł się poza zasięgiem ciosów Kiby! On jednak szybko zareagował i zaczął ścigać Sonneillona!

– Fru!

Sonneillon użył niewidzialnej siły na nadgarstku Kiby, przez co zakłócił jego postawę i wytrącił mu miecz z dłoni. Kibie to jednak nie przeszkodziło i szybko stworzył nowy miecz, z którym kontynuował pościg za wrogiem.

– Fru i Fru! Fru! Fru Fru! – wypowiadając te słowa, Sonneillon dalej atakował nadgarstki Kiby i dzierżone przez niego miecze.

Dzięki temu, Kiba zbliżył się do wroga, nie mając broni w ręku.

– Miecz! – wrzasnął na całe gardło Kiba, gdy stał przed Sonneillonem z pustymi dłońmi.

Pod stóp Sonneillona wyłoniła się kilka mieczy! On jednak szybko zareagował.

– Zmiażdżę was pstryknięciem! – powiedział.

Święte Demoniczne Miecze pod jego stopami zostały zmiażdżone do rozmiarów piłek, ale dopiero teraz zrozumiał prawdziwe intencje Kiby i zwrócił uwagę na to, co dzieje się za jego plecami. Powietrze zadrżało od pękającego dźwięku i z innej przestrzeni wyłonił się Demoniczny Cesarski Miecz, Gram, który znalazł się w dłoni Kiby i odpowiedział na wolę swego pana. Kiba zamachnął się mieczem, naładowanym demoniczna energią, ale…..

– Fru!

Sonneillon zrobił unik i wziął na cel stopę Kiby, przez co ten się potknął i stracił równowagę, a jego miecz o włos minął głowę Sonneillona. Gram uwolnił złowrogą aurę, która poleciała przed siebie i burząc kilka budynków! Gram z pewnością jest potężny!

Jednakże…

– …Urgh…

Yasaka-san, która stworzyła tą pseudoprzestrzeń, jęknęła, utrzymując pieczęć. Niszczycielska moc Grama musiała uszkodzić to miejsce. Kiedy Kiba to zauważył, osłabił falę uderzeniową Grama. To oznaczało, że nie będzie mógł tu walczyć na całego. Rias również, chociaż ona pewnie o tym wiedziała. Kiba poprawił swoja postawę i odskoczył od Sonneillona. Gdy to zrobił uśmiechnął się odważnie i spojrzał na spanikowanego wroga.

– Wreszcie wziąłeś za cel moje stopy.

– …

– Szybko zareagowałeś na moje ruchy i obrałeś na cel moje nadgarstki. Nie rozumiem, dlaczego nie próbowałeś atakować moich stóp, skoro wiedziałeś że moją bronią jest szybkość. Mogłeś mnie trafić, gdybyś chciał, ale tego nie zrobiłeś.

– Zamknij się.

– Skoro o tym mowa, to na nagraniach widziałem, jak bawisz się ze swoimi przeciwnikami i teraz zapewne robisz coś takiego.

– Jesteś irytujący.

– Więc po prostu patrzysz na mnie z góry. Dlatego prawie zginąłeś. Nie tylko ty możesz się przystosować do czyichś ruchów – powiedział Kiba do Sonneillona, który był zły po tym, jak zrozumiane zostały jego prawdziwe uczucia.

– ZAMKNIJ SIĘ! WKURZASZ MNIE!

– Nie, sam sobie strzelasz w stopę.

– ZABIJĘ CIĘ!

Sonneilon, wściekły przez Kibę, który go wyraźnie prowokował, emanował z całego ciała niebezpieczną aurą, ale…była ona brutalniejsza niż przedtem. …Kiba wyczuł że jego przeciwnik ma dziecięcy temperament i celowo go zdenerwował, aby nie mógł kontrolować swoich mocy jak należy. I faktycznie, niewidzialna moc którą uwolnił Sonneillon była mniej dokładna i ominęła miecz oraz dłoń Kiby. Ponieważ precyzja jego zdolności zmalała, nie mógł powstrzymać szybkości Kiby, nawet gdy wziął za cel jego stopy.

– Cholera! Cholera! CHOLERAAAAAAAAAAAA!

Sonneillon, którego ataki chybiały celu, był coraz bardziej zły. Z drugiej strony Gressil, który walczył ze mną wręcz, śmiał się z tego.

– KAKAKA! Ech, Sonneillon. Nawet jeśli jest zwykle spokojny, to staje się największym bachorem wśród nas, kiedy sprawy nie idą zgodnie z jego planem!

– Wśród was? Mówisz o Balberithcie i Verrine z twojej drużyny?

– Tak, w końcu jesteśmy dziećmi! Staruszek Zeno zawsze mówił, że mamy dużo talentu, ale brakuje nam doświadczenia!

– Więc zaatakowaliście nas, aby zdobyć więcej doświadczenia?

– Zgadza się! Nawet wśród wszystkich mocarstw i mitologii, jesteście główną siłą armatnią Drużyny DxD, prawda? Najsilniejsza grupa bojowa, z którą nawet istoty boskiej klasy boją się zadzierać!

– To nie tak, ze walczymy bo lubimy. Walczymy, gdyż są takie dupki jak wy, które ciągle sprawiają wszystkim kłopoty!

– Dlatego rzuciliśmy wam wyzwanie! Chcemy sprawdzić, jak daleko mogą nas zaprowadzić nasze talenty!

Walczyliśmy, więc nie wiedziałem jak zareagować… Nie, byłem wściekły. Rany, rok temu też pojawili się podobni do nich ludzie, którzy rzucili nam wyzwanie, prawda Cao Cao? Wysłucham tego gościa później, teraz czas na kolejny ruch!

[Ostrze!!]

[Ostrze 2!!]

Wraz z dźwiękami z moich klejnotów, z obu rękawic wysunęły się Ascalony. Gressil roześmiał się na ten widok.

– Wiem co to jest! Święte Miecze będące zabójcami smoków! Przesiąkły aurą Czerwonego Cesarskiego Smoka!

Kilka razy korzystałem z nich podczas meczów, więc z pewnością widział nagrania. Zacząłem atakować Gressila mieczami, które wysunęły się z moich rękawic, ale on zręcznie unikał moich ciosów, nie tracąc przy tym czujności.

– Och, masz takie rzeczy w rękawicach, ale nie zadziałają na mnie, skoro o nich wiem! Jeśli chcesz mnie pokonać w tej postaci, lepiej użyj Szkarłatnego Podmuchu, albo czegoś podobnego! – powiedział.

Gressil znał moje ataki z nagrań i patrzył teraz z góry na mnie i moją zbroję. Ale to właśnie dlatego jej użyłem! Zamachnąłem się mocno moim Ascalonem II z mojego prawego ramienia, ale Gressil uniknął ciosu. Gdy obróciłem ciało o 180 stopni, Gressil musiał zauważyć lukę w mojej obronie.

– JESTEŚ NIEUWAŻNY! – wrzasnął głośno.

Zwiększył aurę w swojej dłoni i próbował zadać mi cios…. A więc teraz!

[Ostrze z Ogona!!!!]

Wydłużyłem ogon sterczący z tyłu mojej zbroi i sprawiłem że z końca wyłoniło się ostrze, które szybko zaczęło zbliżać się do Gressila!

– —!?

Był zaskoczony tym ruchem i ostrze trafiło, wbijając się głęboko w jego ramię. Dzięki temu jego ofensywna postawa została zachwiana, a ja skupiłem moją aurę w lewej ręce.

[Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie!Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie!Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie!!!]

Dźwięk który oznaczał, że coś w moim klejnocie zostało zwiększone. Odpaliłem w stronę wroga mój atak, olbrzymi Smoczy Strzał.

BUUUUUUUM!

Rozległa się potężna eksplozja.

– Arghhhhhhhhh!

Gressil poleciał wysoko w powietrze, wrzeszcząc przy tym. Z drugiej strony, mój Smoczy Strzał zniszczył drogę i scenerię przede mną! Ostrze z mojego ogona było prototypowym modelem Ascalonu II. Wprawdzie nie miał takich zdolności jak II, ale nadal był silny. Po meczu z Rias dostałem go od watykańskich naukowców, którzy badali i tworzyli święte miecze.

„To prototypowy model, stworzony dla ciebie, a inni nie mogą korzystać z niego jak należy. Dlaczego więc go nie wypróbujesz?

Taka była sugestia i przysługa. Po dyskusji z Ddraigiem, Rias i Ravel, doszliśmy do wniosku, że będzie to zaskoczeniem dla wroga, a także trzecią ręką, więc najlepiej go będzie scalić z ogonem i tak też zrobiliśmy. Machnąłem moim ogonem i spojrzałem przed siebie. Duży gość stał pochylony, a z jego ciała wydobywał się dym. Wyglądał jakby doznał poważnych obrażeń, ale…najbardziej dostało się ramieniu, w które trafił Ascalon.

Szybko spojrzałem na Yasakę-san. …Chciałbym użyć na niej Podarunku, aby wzmocnić jej moce. Sądzę że dzięki temu udałoby się jej utrzymać ten wymiar. …Będę miał szansę, aby to zrobić? Kiedy o tym myślałem, Gressil ruszył w moją stronę. Uśmiechał się w podekscytowaniu.

– Ostrze w ogonie! To pierwszy raz, gdy to widzę. Czy to coś, co dopiero stworzyłeś? Cholera, pomyśleć że jako pierwszy posmakowałem na własnej skórze techniki, którą właśnie stworzył Czerwony Cesarski Smok – powiedział, po czym naprężył mięśnie i tym samym zaleczył pokrywające jego ciało rany. – Jednak moje ciało to „zapamiętało”.

Po tych znaczących słowach, ruszył na mnie agresywnie! Zamierzał uderzyć mnie swoim ciałem, które było spowite ofensywną aurą. Będzie po mnie, jeśli oberwę i nawet zadraśnięcie może mieć poważne konsekwencje. Nie był wyjątkowo szybki, ale na krótkim dystansie to wystarczyło! Jest taki sam jak ja! Próbowałem zrobić unik tuż przed ciosem, ale natychmiast zmienił kierunek i ruszył za mną w pościg! Jego chwilowa moc była niesamowicie szybka! Stworzyłem w dłoni małe pociski z aury i zasypałem wroga deszczem mini Smoczych Strzałów! Gressil, który na mnie pędził, nawet nie próbował robić uników i rozbijał je siłą swojej szarży!

– O jejku, najwyraźniej tego typu pociski już na mnie nie działają! – powiedział z uśmiechem.

A więc spróbujmy jeszcze raz!

Rozciągnąłem mój ogon z Ascalonem i zadałem kolejny potężny cios! Trafiłem go w brzuch, a w każdym razie tak to wyglądało, gdyż Ascalon nie był w stanie wbić się w jego ciało i tylko go nieszkodliwie dziabnął!

– To moje ciało też zapamiętało! Jeśli te ataki nie przekraczają klasy Maou, to nie zadziałają na mnie! – powiedział Gressil z zadowoleniem.

Zamierzał zadać mi potężny cios, więc skrzyżowałem ramiona, aby się obronić. Zostałem jednak przyparty do muru, a mój przeciwnik zmierzał przebić się przez moją obronę…..żartowałem. Nie pozwolę ci! Kiedy zrozumiałem, że ufa swojej potężnej mocy, utrzymałem moją obronną postawę do ostatniego momentu. Gdy nie mógł już zmienić kierunku swojego ataku, odskoczyłem na bok i jednocześnie odpaliłem Smoczy Strzał!

[Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie! Wzmocnienie!!!]

Był większy niż poprzednie pociski!

– Gu!

Po oberwaniu moim Smoczym Strzałem, Gressil poleciał daleko w tył. Próbował jednak ponownie stanąć do walki, gdyż odniósł tylko niewielkie obrażenia. Nagle pomogła mi Akeno-san, która zasypała przeciwnika gradem błyskawic.

– Błyskawice!

Akeno-san wystrzeliła swoją demoniczną moc, spowitą dużą ilością błyskawic. Gressil najwyraźniej nie zamierzał unikać tego ataku i przyjął wszystko na siebie… Mimo że całe jego ciało iskrzyło, uśmiechał się. Błyskawice Akeno-san nie działały na niego.

– Twoje błyskawice to za mało, Onee-san. Moje ciało je „zapamiętało”. Jeśli chcesz zadać mi poważne obrażenia, powinnaś zwiększyć moc wyjściową, albo użyć innej techniki!

Akeno-san zmarszczyła brwi, gdy to usłyszała.

– Więc taka jest twoja zdolność.

Zgadza się, specjalnością Gressila jest Odporność. Gdy oberwie jakimś atakiem od wroga, jego ciało natychmiast nabierze odporności na tego typu ataki. To wyjaśnia czemu właśnie nie doznał obrażeń, po oberwaniu błyskawicami Akeno-san. Dodatkowo, pewnie wykształcił też Odporność na pioruny. Jego ciało najwyraźniej przyzwyczaiło się też do moich ataków, Smoczego Strzału i Ascalona w ogonie.

Nie była to jednak zdolność zastrzeżona dla diabłów. Gdyż władały nią także potwory i nadprzyrodzone istoty. Jednak w przypadku Gressila, ta moc działała wyjątkowo szybko. Dodatkowo nie było ograniczeń co do atrybutów, więc mógł się uodpornić na wszelkiego rodzaju obrażenia.

Taką nazwę nadały tej zdolności Rias, Ravel, Rossweisse-san, kiedy oglądały nagrania meczy i analizowały zdolności Gressila. Chociaż ich opinie różniły się nieco od siebie, to na podstawie tego co widziałem, mniej więcej były one takie same. Naprawdę nie rozumiałem, jak działała ta Odporność, jest fakt że stał się nietykalny dla moich ataków był niezaprzeczalny. Jedną ze zdolnosci Ddraiga, który mieszkał w moim Boskim Darze, było Przeniknięcie, które byłoby w stanie przebić się przez Odporność. Powiedział mi nawet o tym:

[Tak, jestem pewien że twój atak przejdzie przez tą Odporność, jeśli wzmocnisz ją Przeniknięciem. A w każdym razie powinien.]

…Zaraz, Ddraig, to zabrzmiało tak, jakby Gressil był w stanie wykształcić Odporność także na Przeniknięcie.

[To niemożliwe. Z drugiej strony, może być w stanie przebić się przez jego Odporność niezliczoną ilość razy. Biorąc jednak pod uwagę szybkość jego wzrostu, talentu oraz tego co widzieliśmy na nagraniach i przed chwilą, jest geniuszem. Byłoby zbyt strasznie, gdyby potrafił oprzeć się Przeniknięciu. Zamiast jednak używać Przeniknięcia w tej niestabilnej przestrzeni, gdzie nie możesz dać z siebie wszystkiego, sądzę że lepiej będzie poczekać do decydującej bitwy, a wtedy zaatakuj go w swojej Smoczej Deifikacji, korzystając z Przeniknięcia.]

…Więc powinniśmy poczekać, aż będziemy walczyć w bardziej stabilnym miejscu.

[Dłuższa walka w takiej sztucznej przestrzeni to kiepski pomysł.]

Im dłużej walczyliśmy w tym miejscu, tym bardziej byłoby to korzystne dla przeciwnika. …Cholera, dotychczas nie walczyłem z takim wrogiem, przeciwko któremu musiałbym użyć Smoczej Deifikacji już podczas pierwszej walki z nim. Id dłużej walczyliśmy, tym silniejszy się stawał.

– Rany, nawet w tej szkarłatnej zbroi jesteś silny. Temu chłoptasiowi z mieczem też niczego nie brakuje. Sądzę że jesteście ludźmi, których można nazwać doświadczonymi wojownikami – powiedział Gressil.

– Mówisz coś takiego, ale tak naprawdę powstrzymujesz się od walki z pełną mocą, prawda? – zapytałem.

Gressil pomachał swoją niezranioną ręką.

– Obecnie nadal mamy ograniczenia. Gdyby je jednak usunięto, wtedy ja i Sonneillon bez trudu zniszczylibyśmy tą barierę i całe miasto. Dlatego wszystko zależy od pozwolenia szefów.

Szefów?

Więc byli ludzie, którzy traktowali ich jako swoich podwładnych, hmm.

– Gressil! Pozbądźmy się naszych ograniczeń! Ci ludzie doprowadzają mnie do szału! Darują nam, jeśli nie zniszczymy całego Kioto! Miasto nie ucierpi, jeśli straci tylko dzielnicę! – wrzasnął Sonneillon, kiedy walczył z Rias i Kibą.

Ten niski bachor z pewnością powiedział coś okrutnego! Sądząc ze sposobu w jaki walczył oraz nagrań z poprzednich meczów, ci goście bez trudu byliby w stanie zniszczyć całe miasto, gdyby walczyli na poważnie! Kiedy Gressil usłyszał słowa swojego kompana, westchnął.

– Cóż, masz rację. To tylko kwestia czasu.

Nagle Gressil zaczął stopniowo zwiększać poziom swojej aury do takiego stopnia, że cała ta przestrzeń się zatrzęsła! Sonneillon poszedł w jego ślady i zaczął emanować złowieszczą aurą!

– Planują pokazać nam pełnię swojej mocy, którą widzieliśmy w turnieju – powiedziała ponuro Rias.

– Ku! Nie dam już rady!

Touki Yasaki-san zaczęło być niestabilne, a jej ręce, w których trzymała pieczęć, zaczęły drżeć. Ta przestrzeń także osiągnęła swój limit, z powodu Sonneillona i Gressila, którzy zwiększyli swoje aury. Wszystko dookoła zaczęła się rozpadać i zaczęliśmy już widzieć prawdziwe miasto. W tym tempie, obaj przeciwnicy, którzy zaczęli walczyć na poważnie, wrócą do rzeczywistego świata. Jeśli się to stanie, to wtedy zwykli ludzie…! Pomyślałem o najgorszej opcji! W takim razie będzie lepiej, jeśli też zacznę walczyć z całą mocą! Kiedy już przygotowałem się na to, że zobaczą mnie zwykli ludzie, zacząłem przygotowania do mojej inkantacji Smoczej Deifikacji.

Nagle, przestrzeń która miała już zniknąć, została pokryta mgłą, która ją wsparła, i wróciła do normalności. Znałem tą mgłę…!

– Najwyraźniej przybyliśmy na czas – powiedział nagle ktoś.

Tym kto wyłonił się z mgły, był Cao Cao oraz inni członkowie Frakcji Bohaterów! Obok Cao Cao stał użytkownik mgły, posiadacz Longinusa, Zatracenia Wymiaru, Georg, który aktywował swój Boski Dar, aby wesprzeć Yasakę-san w utrzymaniu tej przestrzeni. Cholera! Przybyliście w ostatniej chwili! Cao Cao postukał drzewcem włóczni w ramię i ruszył w naszą stronę. Gressil patrzył na Cao Cao i jego broń.

– Święta Włócznia, hmm. Ostrzegano nas, żebyśmy trzymali się od ciebie z daleka.

– Miło mi was poznać. Jesteście Gressil i Sonneillon, prawda? Ja jestem Cao Cao. Potomek tego Cao Cao, z historii o Trzech Królestwach – powiedział Cao Cao, wpatrując się w Gressila i Sonneilona.

– Nie wiem co zamierzcie, ale proszę, nie róbcie czegoś co sprawi, że przypomną nam się nasze własne wyczyny sprzed roku – powiedziała szermierz Frakcji Bohaterów, Jeanne.

– Nie mów takich niepotrzebnych rzeczy – ostrzegł ją Cao Cao, po czym zwrócił się do Gressila i Sonneillona. – Nie jesteśmy tylko posiłkami. Siły główne zaraz tu będą. Macie dość odwagi, aby walczyć z całą Drużyną DxD?

Gressil uśmiechnął się w odpowiedzi… Z drugiej strony Sonneillon był wściekły, kiedy to usłyszał, a jego aura stała się jeszcze bardziej złowroga.

– Tak mi się wydaje. Nawet jeśli tu zaczniemy, to nie znaczy…. – oznajmił Gressil, gdy zobaczył jak Sonneillon nabiera ochoty do walki.

Nagle przy uszach obu naszych przeciwników pojawiły się małe magiczne kręgi komunikacyjne. Najwyraźniej ktoś im coś powiedział i nie wyglądali z tego powodu na zadowolonych, ale…jednocześnie ich zapał bojowy opadł. Następnie pod ich stopami pojawiły się kręgi magiczne, pokryte starymi wzorami.

– Niedługo się spotkamy.

– Zmiażdżę was wtedy.

Po tych słowach obu ich pochłonęło światło teleportacyjne. Gdy zniknęli, ja, Rias, Akeno-san, Kiba, Yasaka-san i Kunou odsapnęliśmy z ulgą. Pozbyłem się zbroi i zacząłem dziękować Cao Cao:

– Uratowałeś nas.

– Cóż, takie jest nasze zadanie. Jednakże... – odparł Cao Cao, patrząc w miejsce, w którym zniknęli Gressil i Sonneillon. – Te magiczne kręgi były z Olimpu, prawda?

– Tak. Dodatkowo starego typu. Jak się można było spodziewać, pomagają im pierwotni bogowie.

Pierwotni bogowie…..

Ten raport o dziwnych zaklęciach rzuconych w Kioto. Też miały być stare, więc pierwotni bogowie musieli w tym maczać palce. Nie ma wręcz co do tego wątpliwości, skoro Gressil i Sonneillon użyli do teleportacji kręgów magicznych pierwotnych bogów. „Szefowie” o których wspominali nasi przeciwnicy, to zapewne pierwotni bogowie z sojuszu Bogów Piekieł.

– Przedyskutujmy to w Urakioto – powiedziała Yasaka-san, głaszcząc po głowie Kunou, która wyglądała na zmartwioną.

Przytaknęliśmy jej słowom.

Najwyraźniej w tym roku też nie będziemy mieli spokoju w Kioto. Ale jak zwykle, to co musieliśmy zrobić było proste.

Trzeba po prostu skopać tyłek kretynom, którzy szukają z nami zwady!


Odnośniki tłumacza

  1. Tengu (jap. 天狗, "niebiańskie psy") – mityczne istoty, występujące w japońskim folklorze, sztuce, teatrze i literaturze.
  2. Kioto pełniło funkcję stolicy Japonii do roku 1868.
  3. Matcha to japońska, sproszkowana zielona herbata, używana w ceremonii picia herbaty cha-no-yu oraz jako dodatek do potraw, np. makaronu soba, ciast, lodów.
  4. Tradycyjny japoński deser.
  5. To zjawisko meteorologiczne, w którym deszcz pada, gdy świeci słońce.
  6. Sandan-zuki oznacza trójstopniowe pchnięcie i była to popisowa technika Okity Soujiego, polegająca na zadaniu ciosów w szyję oraz lewe i prawe ramię.


Cofnij do Żywot 1 Powróć do Shin 3 Przejdź do Żywot 3
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_Shin.3_-_Żywot_2&oldid=14297