High School DxD Shin.4 - Żywot 2: Tak Więc Do Królestwa

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 2: Tak Więc Do Królestwa

Część 1

Tuż przed wyjazdem do Anglii, gdzie mieliśmy się udać na prośbę Rodu Pendragon, Rias-neesan złożyła wizytę Sonie Sitri-senpai, gdyż najwyraźniej chciała nam coś przekazać.

Można powiedzieć, że zamek Rodu Sitri znajdował się w centrum ich terytoriów. W jego salonie zebrali się: Rias-neesan, jej Królowa Akeno-san i Skoczek, czyli ja. Naprzeciwko nas stała Sona-senpai, u której boku znajdowały się jej Królowa Tsubaki-senpai i Skoczek Meguri Tomoe-san. Dodatkowo jej Pion, Saji-kun, także był obecny.

Rias-neesan i Sona-senpai były przyjaciółkami z dzieciństwa i szkolnymi koleżankami. Jednak teraz po stronie Rodu Sitri można było wyczuć ciężką atmosferę.

Dawało się zauważyć, że będzie to poważna rozmowa. Gdy się przywitaliśmy, Sona-senpai przeszła do tematu.

– Postanowiono, że przejmę funkcję głowy naszego rodu. Oficjalna ceremonia przekazania mi władzy odbędzie się w przyszłym miesiącu – oznajmiła.

– Haa!?

Wszystkich nas zaskoczyło to wyznanie.

Tak jak Rias-neesan, Sona-senpai miała przejąć władzę w swojej rodzinie po ukończeniu studiów. Najwyraźniej Rias-neesan i Akeno-san pomyślały o tym samym, gdyż również były zaskoczone.

– Czyli pojawiła się sytuacja, przez którą nie możesz czekać na skończenie studiów? To decyzja twoja, czy rodziny....? – zapytała cicho Rias-neesan.

– Mój ojciec ma objawy choroby snu – odparła Sona-senpai.

– Ach!........................ To straszne....!

Usłyszeliśmy coś wstrząsającego! Rias-neesan była zasmucona i zakryła twarz dłońmi. Akeno-san zakryła usta dłonią i też wyglądała na bardzo zakłopotaną. P-pomyśleć że ojciec Sony-senpai zapadnie na tą chorobę, która jest unikalna dla diabłów.

Chorowały na nią zarówno diabły zwykłe, jak i szlachetnego pochodzenia. Cierpiały na nią Ingvild-san i matka Sairaorga Baela, a skuteczny lek i metoda leczenia nadal były nieznane. Można by powiedzieć, że powroty do zdrowia Ingvild-san i matki Sairaorga-san, były cudem.

– Skoro wystąpiły początkowe objawy, to zamierzamy go zacząć leczyć. Jednak jeśli choroba się posunie, to mój ojciec obawia się o swoje obowiązki głowy rodziny – kontynuowała Sona-senpai.

– Jednak to nie on zdecydował, że przejmiesz jego obowiązki, prawda? Sama to zaproponowałaś, zgadza się?

Sona-senpai przytaknęła pytaniu Rias-neesan.

– To dobra okazja, abym przejęła władzę wcześniej.

Choroba snu jest wprawdzie na wczesnym etapie, ale już zaczęła się objawiać, a obecna głowa rodu niepokoi się o stabilność terytorium.

– Innymi słowy ja i moje parostwo na jakiś czas zajmiemy się interesami mojej rodziny. Wkrótce rząd powinien wyrazić zgodę i przekazać pilne instrukcje. Dopóki nie uspokoję wszystkiego, jako nowa głowa rodziny, nie mogę wziąć udziału w walkach – kontynuowała Sona-senpai, gdy wzmocniła swoją determinację.

Rias-nessan skinęła głową w zrozumieniem.

– W związku z tym, jest tak jak mówiła starszyzna. Dla ciebie, Sona, sprawy rodzinne powinny mieć najwyższy priorytet.

– Pomimo tego nadal należymy do Drużyny D×D, więc nawet jeśli nie weźmiemy udziału w bezpośredniej walce, to myślę że możemy być przydatni w spieraniu tylnej straży – powiedziała Sona-senpai.

Na jej twarzy widzieliśmy zarówno silną wolę, jak i smutek.

– Skoro mojej siostry już nie ma, muszę wziąć ster w moje ręce.

Jej starsza siostra, Serafall-sama, została Maou i objęła stanowisko Lewiatana. Jednak podczas bitwy z Trihexą została zapieczętowana w innym wymiarze. Wróci, kiedy minie czas niemal równy wieczności.

Ze względu na te okoliczności, Sona-senpai zajęła się obowiązkami, które zwykle wykonywała Serafall-sama, włącznie z wcieleniem się w postać Magicznej Lewia-tan z programu telewizyjnego nadawanego w Zaświatach. Oznaczało to, że po raz kolejny przybyło jej obowiązków…

Była rówieśniczką Rias-neesan, jednak na jej barkach spoczywała wielka odpowiedzialność. Zasadniczo Rias-neesan była w tej samej sytuacji, więc dobrze ją rozumiała.

– Chętnie ci ze wszystkim pomogę, dlatego proś mnie o pomoc, kiedy tylko będzie ci ona potrzebna. Wiesz że zawsze możesz na mnie polegać? – powiedziała z poważnym wyrazem twarzy.

Sona-senpai uśmiechnęła się, słysząc słowa swojej przyjaciółki z dzieciństwa.

– Dziękuję ci, Rias. Poproszę cię o pomoc, kiedy będę musiała.

Kiedy Shinra-senpai to usłyszała, zrobiła krok do przodu.

– Całe parostwo zamierza wspierać Sonę-sama. Dodatkowo przygotowujemy się, aby odeprzeć ewentualny atak Hadesa na ziemie Klanu Sitri.

Rozumiem. Nawet w normalnych warunkach Sona-senpai jest bardzo zajęta. Kiedy zostanie głową rodziny, będzie miała ręce pełne roboty. Dobrze że może polegać na swoim parostwie. Poza tym nie możemy mieć pewności, że Hades nie zaatakuje ziem jej rodziny.

– Jeśli o to chodzi, to siła bojowa Sajiego będzie potrzebna D×D, więc... jak tylko sytuacja na naszym terytorium się ustabilizuje, wyślę wam go z pomocą – powiedziała Sona-senpai.

Saji-kun wystąpił naprzód.

– Przepraszam. Spędzę trochę czasu broniąc na terytorium Sony-kaichou.

Rias-neesan była tego świadoma.

– Nie masz za co przepraszać. Mam nadzieję że dobrze się spiszesz, pomagając Sonie.

– Tak – odparł Saji-kun kiwając głową.

– Chciałabym was wszystkich poprosić o przysługę. Wiem że to zły czas na coś takiego, ale po planowanej bitwie powierzę wam Ruruko, Bennię i Rugala – powiedziała Sona-senpai.

– Powierzysz? – zapytała Rias-neesan z zakłopotanym wyrazem twarzy.

Sona-senpai westchnęła.

– Tak naprawdę chciałam porozmawiać z Iseiem-kun na temat pewnej sprawy, ale trzeba będzie z tym poczekać, dopóki nie wróci do normalności – oznajmiła.

– Rozumiem... Przepraszam że nasz Ise jest w takim stanie… – odparła zasmucona Rias-neesan.

Nagle Saji-kun ruszył w moim kierunku.

– Czy z Hyoudou naprawdę jest tak źle? – zapytał cicho.

– Zasadniczo wszystko jest w porządku. W taki czy inny sposób zachował swoje umiejętności bojowe, ale jego zboczenie całkowicie zniknęło… – odparłem.

Kiedy Saji-kun to usłyszał, jego oczy prawie wyskoczyły z orbit.

– To poważna sprawa! Jeśli pozbawić go jego zboczenia, to wtedy… Będę się musiał z nim potem spotkać.

– Tylko nie wypowiadaj przy nim słowa „piersi”, bo zaraz rumieni się jak panienka.

– Naprawdę?! Więc na pewno to powiem!! – oznajmił rozbawiony Saji-kun.

Nawet jeśli się martwił, to trochę go to wszystko śmieszyło.

– Cóż, nie ma szans aby zapomniał o Rias-senpai i innych pięknościach, a także ich wspaniałych piersiach. Jestem pewien że wkrótce wszystko sobie przypomni.

Jako przyjaciel, Saji-kun powiedział te słowa, gdyż z głębi serca wierzył w Iseia-kun. Ja czułem to samo. Nie, znajdziemy przyczynę jego złego stanu. Jak można się było spodziewać, kiedy Ise-kun nie jest sobą, robi się nudno. Kiedy rozmawiałem z Sajim-kun, przysłuchiwałem się też rozmowie pomiędzy Rias-neesan i Soną-senpai.

– Sona, a co ze studiami?

– Będę je kontynuowała na tyle, na ile to będzie możliwe. Jednak przez jakiś czas może mnie nie być na uczelni.

– Z twoim parostwem będzie tak samo?

– Jeśli chodzi o licealistów, to musimy tak skoordynować nasze działania, aby mogli jak najczęściej uczęszczać do szkoły. W końcu teraz jest dla nich kluczowy czas.

– Pewnie mój ojciec też lada chwila dowie się o sytuacji Rodu Sitri. Przedyskutuję z moimi rodzicami to, jakiego wsparcia możemy ci udzielić.

– Przepraszam, że to wszystko tak nagle.

– W porządku. Dla mnie to też będzie dobra lekcja.

Ich rozmowa wyglądała właśnie tak. Kiedy Parostwo Sitri się uspokoiło, Parostwo Gremory powstało z miejsc.

– Czeka was podróż do Anglii, prawda? – zapytała Sona-senpai.

– Tak, wyruszamy natychmiast. Niepokoimy się, ale skoro istnieje osoba, która sprawiła że Ise się zmienił, to nie mamy innego wyboru niż się tam udać – powiedziała Rias-neesan z odważnym wyrazem twarzy.

– Życzę wam więc powodzenia.

Rias-neesan, Akeno-san i ja skinęliśmy głowami w odpowiedzi na słowa Sony-senpai.

Część 2

Kiedy wizyta u Sony-senpai dobiegła końca, ja, Rias-neesan i Akeno-san, wróciliśmy do Rezydencji Hyoudou. Musieliśmy załatwić ostatnie sprawy przed wyjazdem do Anglii.

W podziemiach Rezydencji Hyoudou zebrała się Drużyna DxD i ludzie którzy też mieli wziąć udział w wyprawie. Zdecydowaliśmy też o składzie drużyny infiltracyjnej. Będą do niej należały parostwa Rias Gremory i Hyoudou Isseia, Klub Okultystyczny, Kuroka-san, Le Fay-san, Elmenhilde-san i Lint-san. A z Parostwa Sitri….

– Pozwólcie że też pomogę.

Bennia-san, Skoczek Parostwa Sitri, która była córką ludzkiej kobiety i Ponurego Żniwiarza klasy ostatecznej, Orkusa, też miała wyruszyć z nami do Anglii. Jej zadaniem była współpraca z Ponurymi Żniwiarzami, którzy, tak jak jej ojciec, należeli do frakcji umiarkowanej.

Frakcja umiarkowana udostępniła odpowiednie obiekty, świątynie i inne miejsca, gdy DxD zaczęło brać górę nad Królestwem Zmarłych. Planowano, że inni członkowie drużyny zinfiltrują to miejsce wraz z ludźmi z grupy Valiego. Sairaorg Bael i jego parostwo mieli się spotkać z nami w Londynie. Pozostali ludzie….

Ci którzy pracowali poza sceną, Drużyna Slash Doga.

– Pozwólcie że moja drużyna będzie miała oko na tereny wokół Londynu. Jednak nasza Lodowa Księżniczka, Lavinia, wyruszy razem z wami – oznajmił Ikuse Tobio-san.

Kiedy to powiedział, pojawiła się piękna kobieta o długich blond włosach; Lawinia Reni-san. Najwyraźniej martwiła się o Valiego, którego traktowała jak młodszego brata.

– Skoro Va-kun będzie częścią tej strategii, to ja też chcę – powiedziała uśmiechając się.

Kilka dni temu podczas bitwy o Kioto, zamroziła sporą liczbę sztucznych diabłów. Posiadacze Longinusów kiepsko sobie radzą w walce z Tyranem Alphecca, ale jej udział w starciu będzie działał kojąco, skoro czekała nas decydująca bitwa z Hadesem. Grigori dostarczyło nam już informacje na temat zdolności posiadanych przez właścicielkę Tyrana Alphecca. Dla posiadaczy Boskich Darów są one niezwykle problematyczne, a nawet sprawiają, że się ich boimy.

– My, Frakcja Bohaterów, rozdzielimy się na dwie drużyny. Pierwsza z nich będzie się składać z ludzi walczący wręcz i zaatakuje miejsce w którym przebywają wysokoklasowe diabły oraz Ponurzy Żniwiarze. Druga drużyna, do której będą należeli Georg i inni użytkownicy magii, będą wspierali ludzi walczących na pierwszej linii frontu – wyjaśnił przywódca Frakcji Bohaterów, Cao Cao.

Po tych słowach Cao Cao kontynuował wyjaśnienia, stukając drzewcem włóczni w ramię.

– Ryzyko byłoby zbyt duże, gdyby moja włócznia i Zatracenie Wymiaru byłyby kontrolowane przez Świętego Gwoździa. Wszyscy nasi główni członkowie są posiadaczami Boskich Darów z Łamaczami Ładu. Tym razem ta strategia kiepsko pasuje do nas, Frakcji Bohaterów.

Jest tak jak powiedział. Tak długo jak Tyran Alphecca jest po stronie wroga, Frakcja Bohaterów, której członkowie władają Boskimi Darami, znajdują się w złej sytuacji. Zwłaszcza Cao Cao, który posiada najsilniejszego Longinusa. Z kolei Zatracenie Wymiaru, w zależności od tego jak zostanie użyte, może wpłynąć na cały kraj. Ich Łamacze Ładu też były potężne.

Efekt Pierwotnej Idei, Posiadanej przez Prawdziwego Longinusa, zależy od woli bożej znajdującej się w Świętej Włóczni i absorbuje ambicje posiadacza, dzięki czemu może tworzyć cuda. Jeśli ta moc zostanie nieodpowiednio wykorzystana, szkody będą poważne.

Rok temu a także kilka dni temu, Łamacz Ładu Zatracenia Wymiaru, pokazał w Kito swoją zastraszającą moc. Nadal o tym pamiętaliśmy. Tak więc posiadacze potężnych Longinusów powinni, na tyle na ile to możliwe, unikać udziału w walce na pierwszej linii. Będą jednak odgrywać aktywną rolę w tylnej straży.

Nie mamy innego wyboru, niż ograniczyć do minimum ilość ludzi obdarzonych Longinusami. W DxD jest ich sporo i każdy ma inne właściwości. Jednak gdyby udali się na pierwszą linię frontu, byłoby duże ryzyko, że wpłynie na nich moc Tyrana Alphecca.

Jednak gdybyśmy pojmali posiadaczkę Tyrana Alphecca, moglibyśmy wykorzystać moc naszych Longinusów.

– A co wasza eminencja tym razem myśli o tej całej operacji? – zapytałem jedną z najsilniejszych osób, która była tu obecna, jego eminencję Vasco Stradę.

– Wrócę tymczasowo do Watykanu i stamtąd będę śledził działania DxD razem z wojownikami, którzy planują czekać w Calais, we Francji. – odpowiedział jego eminencja, krzyżując ręce,

Calais leży na wybrzeżu Francji po drugiej stronie kanału La Manche. W tym miejscu, razem z wojownikami Kościoła, jego eminencja będzie śledziłby nasze ruchy.

– Kiedy tylna straż się umocni, też przybędę do Londynu. No co? Nie mam żadnego Boskiego Daru, więc nie ma się o co martwić – powiedział jego eminencja, kładąc swoją potężną dłoń na głowie Iseia-kun.

To było naprawdę uspokajające! W meczu z drużyną Iseia-kun, broń jego eminencji, Święty Miecz Durandal II, został złamany i teraz kończono jego naprawę. Więc jeśli chodziło o jego broń, nie było żadnego problemu.

Kouhai Iseia-kun, Nakiri Kouchin Ouryuu-kun, wysunął się naprzód.

– Będę współpracował z Roygun-sensei, członkami Pięciu Wielkich Rodzin i agentami Trzech Potęg. Wspólnie obronimy to miasto – powiedział.

Roygun Belfegor-san pomachała ręką z uśmiechem na twarzy.

– Zawsze odwiedzam ten dom, więc przynajmniej spróbuję go ochronić.

– Dziękuję ci, Roygun-san. Tobie też, Ouryuu. Będę na was polegał… Dodatkowo w Rezydencji Hyoudou mamy jako ochroniarzy dwa Boskie Smoki. Sądzę że możemy być spokojni, dopóki w stronę ziemi nie pędzi jakiś olbrzymi meteoryt – powiedział Ise-kun, po czym spojrzał na dwa Boskie Smoki.

– Ooh – odpowiedziały Ophis i Lilith, podnosząc ręce do góry.

– Możecie pozostawić nam to miasto i Rezydencję Hyoudou. Chcę abyście wrócili bezpiecznie z tej misji! – powiedziała energicznie Kunou-san.

Ise-kun uśmiechnął się kwaśno, kiedy to zobaczył.

Cóż, Ophis i Lilith poradziłby sobie nawet z meteorytem….

Niedaleko Ophis i Lilith stał młody chłopak ubrany w ciemnoniebieską marynarkę, w typie szkolnego mundurka. Kanzaki Mitsuya nie miał tym razem na sobie kombinezonu jak z filmu science fiction. Obok niego stała jego koleżanka, Kirino Shizuka. Była ubrana w ciemnozieloną marynarkę od mundurku szkolnego, która była jednak inna niż ta, którą miał na sobie Mitsuya.

Wydawali się być w tym samym wieku co my.... Ale oboje byli otoczeni tajemniczą atmosferą.

Skoro mieli na sobie szkolne mundurki, to oznaczało to, że uczęszczali gdzieś do szkoły w świecie ludzi. Gdybyśmy przeprowadzili szczegółowe dochodzenie, to pewnie byśmy ją znaleźli, ale to chyba raczej nie ma znaczenia.

Jednak chwilowo z nami współpracowali. Na czas Turnieju byli też ochroniarzami rodziców Iseia-kun.

– .........................

– .........................

Od samego początku do końca, oboje milczeli. Zapewne mają inne cele, ale uznali że stając u naszego boku i oferując ochronę rodzicom Iseia-kun, zdobędą informacje których szukają.

Kanzaki Mitsuya kontroluje dwa tajemnicze Longinusy, Przynosiciela Oczyszczenia oraz Telosa Karmy. Gdyby był częścią naszej strategii, a jego moce zostałaby „odwrócone” przez Tyrana Alphecca, mielibyśmy poważne kłopoty, gdyż oba Longinusy dysponują przerażającymi zdolnościami, które nie powinny nawet wyjść na światło dzienne. Tyczyło się to zwłaszcza Telosa Karmy. Trudno było nawet przewidzieć, jaką katastrofę spotkałby świat, gdyby ktoś kontrolował tego Longinusa.

– Jeśli chodzi o Zwycięskiego Walczącego Buddę, to jego drużyna ma na oku bazę Sojuszu Władców Piekła, która znajduje się w londyńskich podziemiach – powiedziała Ravel-san, gdy zdecydowano już o obronie miasta Kuou i Rezydencji Hyoudou.

Innymi słowy oznacza to…….

– Czyli musimy się tam udać – Rias-neesan powiedział na głos to, o czym sam myślałem.

Następnie powtórzyliśmy zadania i cele wszystkich naszych członków.

Potem musieliśmy tylko udać się do piwnicy, gdzie znajdował się potężny krąg teleportacyjny, który przeniesie nas na obrzeża Londynu, gdzie ukrywali się nasi współpracownicy z Rodu Pendragon. Gdy szliśmy, Ise-kun coś mruknął.

– Bova nie przybędzie, prawda? Czy Crom Cruach wie dlaczego?

Bova-san był obecnie szkolony przez Crom Cruacha, a Ise-kun zdawał się martwić o swojego podwładnego.

– Według planu, spotkamy się z Crom Cruachem w Anglii. Wtedy go o to spytasz – odparłem.

– Ech!? Udało się wam nawiązać kontakt z Crom Cruachem!? – zapytał zaskoczony Ise-kun.

– Jest wyjątkowo szczery. Cóż okazuje zainteresowanie tylko wtedy, gdy misja jest wyjątkowo trudna, albo pojawiają się bardzo potężni wrogowie – odparła spokojnie Rias-neesan.

Od czasów naszej wspólnej walki, najsilniejszy Smok Zła zaczął niespodziewanie słuchać Rias-neesan. Najwyraźniej był też w stanie normalnie rozmawiać z Asią-san, Ophis i Lilith.

Zdolności Rias-neesan i Asi-san do oczarowywania silnych istot, były naprawdę przerażające.

Kiedy weszliśmy do piwnicy z magicznym kręgiem, twarz Iriny-san przybrała skomplikowany wyraz.

– Pomyśleć że wrócę do mojego domu w Anglii w ten właśnie sposób. Mój ukochany też znajduje się w złym stanie… – powiedziała Irina-san.

– W każdym razie mamy szansę, aby wreszcie zrobić porządek z tymi natarczywymi Ponurymi Żniwiarzami. Dotąd nas napadali i wchodzili nam w drogę, ale tym razem to my uderzymy jako pierwsi i im dołożymy – powiedziała Xenovia, gdy usłyszała słowa swojej przyjaciółki.

Sądzę jednak że spodziewają się naszego ataku i bez wątpienia przygotowali się na taką ewentualność.

– Pokonamy Hadesa i jego ludzi, zaprowadzimy w Anglii spokój i przywrócimy Isseia do normalności – powiedziała do wszystkich Rias-neesan, gdy stanęła w magicznym kręgu.

– TAAAAAAAAAAKKKK!!! – odparli wszyscy (a najgłośniej krzyczały dziewczyny).

Duch walki kobiet, które kochały Iseia-kun bez wątpienia był bardzo silny.

– Przecież już wam mówiłem, że nic mi nie dolega – oznajmił Ise-kun, który nadal nie zdawał sobie sprawy ze stanu, w którym się znajdował.

Ise-kun, zrobię wszystko, abyś mógł stać się taki jak przedtem. Tak oto podążyliśmy do miejsca naszej bitwy, Anglii.

Część 3

Miejscem do którego trafiliśmy był przestrzenny pokój zbudowany z kamienia. Na podłodze znajdował się olbrzymi magiczny krąg teleportacyjny. W pokoju byli też obecni obcy ludzie ubrani w garnitury.

– Więc byliśmy w stanie tutaj trafić… – powiedziała Rias-neesan rozglądając się dookoła.

Plan zakładał teleportację do miejsca, gdzie mieli czekać na nas ludzie z Rodu Pendragon...

Mężczyzna ubrany w garnitur zrobił w naszą stronę krok naprzód i wyjął z zanadrza legitymację.

– To pierwszy raz, kiedy się spotykamy, księżniczko Gremory. Jestem agentem MI6 – powiedział

– MI6. Słyszałam że was zmobilizowano. Tak przy okazji, gdzie jesteśmy? – zapytała Rias, kiedy ściskała mu dłoń.

– Znajdujemy się na obrzeżach Londynu, w użytkowanym przez MI6 budynku – wyjaśnił agent.

– Pierwotny plan był inny i zaskoczyło mnie powitanie przez waszych agentów – odparła Rias-neesan.

– Cóż, frakcja ludzi też chce pomóc – powiedział mężczyzna w garniturze, który do nas podszedł.

Był bardzo przystojny i wyglądał na Europejczyka, mającego ponad dwadzieścia pięć lat. Widzieliśmy go już.

– Jesteś posiadaczem Longinusa, który bierze udział w Turnieju jako członek Drużyny Feniksa, prawda? – powiedziała Rias-neesan.

– Jestem Magnus Rose. Nazywajcie mnie Magnus, proszę. Prawdę mówiąc, pierwotnie byłem powiązany z amerykańskim CIA. Przyjmij moje wyrazy szacunku, młodsza siostro Lucyfera.

Rias-neesan i Magnus Rose wymienili uściski dłoni. Był członkiem Drużyny Feniksa, która brała udział w Pucharze Azazela, Międzynarodowym Turnieju Królewskiej Gry. Był posiadaczem jednego z nowych Longinusów, Nieznanego Dyktatora, Boskiego Daru nowego gatunku, który potrafił kontrolować maszyny. Pierwotnie był agentem Centralnej Agencji Wywiadowczej, CIA. Innymi słowy powitali nas agencji MI6 i CIA.

Obie organizacje mają specjalne siły, wyspecjalizowane do walki z nadprzyrodzonymi siłami i dziwnymi zjawiskami. Słyszałem, że kliku posiadaczy Boskich Darów należało do tych organizacji, a do tego ich członkiem był właściciel Longinusa. W tak wielkim kraju jak USA, można to było uznać za normalne.

– MI6 i CIA! Zupełnie jakbyśmy byli w jakiejś mandze – najwyraźniej obecność obu organizacji podekscytowała także Iseia-kun.

– My przez was czujemy się jak w jakimś hollywoodzkim filmie – powiedział Magnus Rose-san z uśmiechem.

– Tak przy okazji, gdzie są ludzie z Rodu Pendragon? – zapytała Rias-neesan, rozglądając się dookoła.

Fakt że nie spotkaliśmy tu ludzi, którzy nas wezwali, był niepokojący.

– Ludzie z rodziny Pendragon są już pod kontrolą Meredith Ordinton.... A może raczej stali się celem posiadaczki Boskiego Daru i jej zdolności. Ewakuowano ich tam, gdzie jej oczy nie sięgają – odparł Magnus-san.

──!!

Kły posiadaczki Tyrana Alphecca, Meredith Ordinton, dosięgły już Rodu Pendragon. Le Fay-san odetchnęła z ulgą, kiedy to usłyszała, mimo że była zaskoczona.

– Moja rodzina i służba są bezpieczni, prawda? Dzięki temu jestem spokojniejsza.

Innymi słowy MI6 i CIA byli zastępcami Rodu Pendragon i dlatego na nas czekali. Koneko-chan najwyraźniej jednak coś chodziło po głowie.

– Zaczekajcie chwilę – zapytała ostrożnie, przyglądając się agentom zgromadzonym w pokoju. – Macie jakiś dowód na to, że nie zostaliście już trafieni przez gwoździe? W końcu wielu spośród was jest posiadaczami Boskich Darów, prawda?

To oczywiste, że taką okoliczność trzeba brać pod uwagę. Prawdę mówiąc, niektórzy z naszych towarzyszy przez cały czas zachowywali czujność. Byli już użytkownicy Boskich Darów, których kontrolowała posiadaczka Tyrana Alphecca. Po pozbyciu się Rodu Pendragon, czekali na nas, niczym drapieżnik na ofiarę w zasadzce.

– To naturalne pytanie. Dlatego jest tutaj personel, który dowiedzie naszego zaufania – odparł Magnus-san, wzruszając ramionami.

Magnus-san podniósł rękę i do pomieszczenia weszli wspomniani przez niego ludzie. Jak się okazało, był wśród nich ktoś, kogo znaliśmy.

– Wreszcie jesteście. To miasto już jest owiane unikatową, piekielną atmosferą.

To był Sairaorg Bael-san! Towarzyszyli mu członkowie jego parostwa: piękna blondynka z włosami upiętymi w kucyk, Królowa Kuisha Abaddon, oraz zamaskowany chłopak, Pion Regulus (w swojej ludzkiej postaci). Najwyraźniej przybyli tu przed nami. Widok Sairaorga-san ucieszył Iseia-kun, który ruszył w jego kierunku.

– Sairaorg-san!

Widząc przed sobą Iseia-kun, Sairaorg-san zmarszczył brwi.

– Rozumiem... Już o tym słyszałem.... Na pierwszy rzut oka wygląda tak jak zwykle.

– ?

Ise-kun wyglądał tak, jakby nic nie rozumiał. Jednak Sairaorg-san wiedział skądś o jego złym stanie.

– Czy można to od niego wyczuć? – zapytała Rias-neesan.

– To wyłącznie moja intuicja. Ale gdybym nie znał sytuacji, wątpiłbym czy obecny Hyoudou Issei jest prawdziwy. Wiem to, ponieważ wymieniliśmy ze sobą ciosy – odparł Sairaorg-san, przykładając dłoń do brody.

Może to dlatego, że jest kimś, kto używa Touki. Dzięki temu może wykryć stan w jakim znajduje się ktoś, z kim już stoczył pojedynek...

– No nie, nawet ty, Sairaorgu-san…! Przecież mówię wam wszystkim, że nic mi nie dolega! – odparł Ise-kun.

– Oppai – powiedziała nagle Xenovia.

– N-nie mów nagle takich zawstydzających rzeczy! Nie powinnaś używać takich zbereźnych słów w Anglii, Xenovia!

Ise-kun zareagował w taki właśnie sposób.

– Hmm. Naprawdę jest z nim źle – powiedział Sairaorg-san z nieopisanym wyrazem twarzy, kiedy się temu przyglądał.

Tymczasem Koneko-chan, skłoniła głowę przed Magnusem-san i agentami MI6 oraz CIA.

– Przepraszam że w was wątpiłam.

– Nie, zachowanie ostrożności w takiej sytuacji jest całkiem normalne. Jednak nie wiem co by się z nami stało, gdybyście przyjechali kilka dni później. Ofensywa Hadesa i grupy Meredith naprawdę idzie gwałtownie do przodu – odparł uśmiechając się Magnus-san.

Skoro posiadaczka Tyrana Alphecca i Sojusz Władców Piekła wziął za cel Rodzinę Pendragon, to oznaczało to, że chcieli unicestwić tych, którzy współpracowali z DxD, albo zamierzali taką współpracę nawiązać.

– Wydaje mi się, że są już wszystkie nadprzyrodzone istoty – powiedział do nas Magnus-san, kiedy wszystko potwierdził.

– A Drużyna Valiego? Są z nami tylko Kuroka i Le Fay – zapytał Ise-kun.

– Wszyscy już na was czekają – odparł Magnus-san.

Wyszliśmy na zewnątrz posiadłości, gdzie czekało już na nas kilka samochodów. Więc dostaniemy się do Londynu w taki sposób?

– A co z członkami twojego parostwa, Sairaorgu-san? – zapytał Ise-kun.

Był pewnie tego ciekaw, skoro byli z nami tylko Kuisha-san i Regulus.

– Zleciłem im pewne śledztwo w Londynie, zanim tu przyjechaliście.

Zlecił im przeprowadzenie śledztwa?

Kiedy tak rozmawialiśmy, Magnus-san spojrzał na Irinę-san i zadał pytanie:

– Tak przy okazji, co wolicie zjeść? Potrawy cenionej na całym świecie kuchni angielskiej, czy może japońskiej, do której jesteście przyzwyczajeni?

Samochodami ruszyliśmy w stronę West Acton, które było umiejscowione w zachodniej części Londynu. Było to miasto, w którym japońska społeczność była bardziej rozpowszechniona. Patrząc przez okna, dostrzegliśmy charakterystyczną, angielską zabudowę, z budynkami wzniesionymi z czerwonej cegły. W porównaniu do Japonii, w Anglii słońce nie świeciło długo. Tutaj była już noc, kiedy u nas panował jeszcze wieczór.

Nie minęło dużo czasu, gdy znaleźliśmy się w West Acton i dotarliśmy do celu podróży, gdzie wysiedliśmy z samochodów. To miejsce było otoczone silną barierą, więc nie trafi tu nikt, kto nie powinien.

Dzięki temu żaden nieprzyjaciel nie powinien się tutaj zbliżyć.

Naszym oczom ukazała się japońska restauracja, która nie była zbudowana z cegły, a wykonana w japońskim stylu architektonicznym. Restauracja nazywała się „Shidou”.

Mała restauracja......... W Anglii........ Nagle coś przyszło mi na myśl. Spojrzałem na Irinę-san i zobaczyłem, że wszyscy członkowie Klubu Okultystycznego zrobili to samo.

Irina-san zrobiła krok w stronę sklepu, po czym odwróciła się w naszą stronę.

– Errr, tak! To mój dom – powiedziała zawstydzonym tonem.

Więc miejscem do którego zabrali nas agenci MI6 i CIA, był dom Iriny-san. Już wcześniej słyszałem, że jej matka prowadzi w Anglii małą, japońską restaurację. Przeszliśmy przez wiszące w drzwiach zasłony i weszliśmy do środka. Dzisiaj musieli mieć zamknięte, gdyż w środku nie było ani jednego klienta.

Nagle pojawiła się przed nami ubrana w kimono kobieta, podobna do Iriny-san.

– Witajcie! Czekałam na was!

Irina-san ruszyła w jej kierunku i przytuliła się do niej.

– Wróciłam, mamo!

– Witaj w domu, Irino.

Tak jak się spodziewałem, to była jej mama. Innymi słowy była właścicielką tej restauracji. Nagle przeniosła spojrzenie na Iseia-kun.

– Ara, ara, ara! Cieszę się że też przyjechałeś, Ise-kun!

– Wybacz że ci przeszkadzamy, oba-san. Dlaczego tu tak pusto? – zapytał Ise-kun, rozglądając się dookoła.

– Dzisiaj restauracja jest zarezerwowana, więc możecie imprezować do woli..... Ach! Tylko że nie czas na to, prawda?... Ufufu – powiedziała uśmiechnięta mama Iriny-san.

Rias-neesan ukłoniła się jej.

– Wybacz nam nasze najście, oba-sama. Sądzę jednak, że nie przyjechaliśmy tutaj aby zjeść obiad, prawda? – zapytała Rias-neesan Magnus-san.

– To miejsce jest jedną z kwater głównych w naszej strategii – odparł Magnus-san.

Zarówno nowi jak i starzy członkowie Klubu Okultystycznego byli zaskoczeni tą informacją.

– Ech!? Dom Iriny jest naszą bazą? – zapytał zdumionym tonem Ise-kun.

– Witajcie, Ise-kun, Irina-chan, i wy wszyscy.

Nagle pojawił się znajomy mężczyzna, ubrany w szaty pastora. Miał kasztanowe włosy, tak jak Irina-san i był jej ojcem. Shidou Touji-san. Był pastorem Kościoła protestanckiego i jego agentem.

– Tato, nasz dom jest bazą!? – zapytała Irina-san.

– Cóż, wydarzyło się wiele rzeczy, więc nasz dom został bazą. Ha ha ha!! – odparł tata Iriny-san, śmiejąc się przy tym z rozbawieniem.

– Został…! N-nie ma mowy żebyśmy myśleli, że nasz dom jest bazą.....

– Dzięki współpracy Trzech Potęg, w piwnicy zbudowano już pokój dorównujący rozmiarami całemu domowi – powiedział Magnus-san do Iriny-san, która nadal była zaskoczona tym, że jej dom został bazą wojskową.

– Echhhhhh, że jak, w p-piwnicy!? – wrzasnęła zaskoczona Irina-san.

R-rozumiem, ta restauracja ma piwnicę..... Sądząc z reakcji Iriny-san, w tym budynku nie było chyba wcześniej tej kondygnacji?

– Chodźcie tędy, proszę. Grupa Valiego-kun już tam na was czeka – powiedział tata Iriny-san.

Ruszyliśmy za nim w głąb restauracji i dotarliśmy do schodów, które prowadziły do podziemi. Kiedy szliśmy w dół, Irina-san była coraz bardziej zdumiona.

– .....N-nie wiedziałam nawet, że jest tutaj tyle schodów.....

– Nowa kondygnacja została dodana do budynku przez diabły i upadłe anioły. Szybkość z jaką budują zawsze mnie zaskakiwała – powiedziała Xenovia.

Mnie też to zaskakiwało. Niezależnie od tego, czy chodziło o naprawę budynków i miejsc publicznych, które zostały zniszczone podczas bitew, czy przebudowę domu Iseia-kun. Podziemia były dość głębokie, gdyż szliśmy schodami kilka minut, zanim dotarliśmy do jakiegoś pokoju.

Była to duża przestrzeń, której jedna trzecia była zajęta przez krzesła, stoły, sofy i ladę, która wyglądała jak z jakiegoś baru. Kolejna część pomieszczenia zajmowało miejsce, które można było wykorzystać do gotowania, z beczkami sake i wina. Składniki które można było wykorzystać, znajdowały się w pudłach ułożonych jedne na drugich. W pozostałej części pomieszczenia nic się nie znajdowało i wyglądała ona na nieużywaną.

Czuliśmy że mieszkańcy tego domu nie wiedzieli, co zrobić z tak dużym pomieszczeniem. Zauważyliśmy że przy jednym ze stołów siedziała już grupka ludzi.

To byli Vali, Bikou, Artur, obecna Sha Wujing-san, obecny Zhu Bajie-san i Fenrir (w swojej wielkiej postaci).

– Dobry wieczór Vali – przywitała się Rias-neesan, gdy zauważyła że przybyli wcześniej od nas.

– Hyoudou Issei? – powiedział Vali, patrząc na swojego rywala, Iseia-kun.

– O co chodzi, Vali?

– Achhh, jest dokładnie tak, jak mi powiedziano.

– Ara, też to rozumiesz, prawda? – zapytała Rias-neesan.

– Aura, sposób poruszania, budowa ciała. Sprawdzam każdy element. W końcu naszym przeznaczeniem jest ze sobą walczyć. Z tego powodu rozumiem wszystko o nim – odparł Vali.

– Nie za bardzo rozumiem, ale poświęcasz mi dużo uwagi – powiedział Ise-kun uśmiechając się kwaśno.

Tak jak można się było spodziewać. Wszystko dlatego, gdyż obaj są Niebiańskimi Smokami oraz rywalami. A ponieważ był niedościgłym geniuszem, szybko zrozumiał stan, w jakim znajduje się obecnie Ise-kun.

– Trudno ocenić, na ile będzie przydatny w walce, dopóki do niej nie dojdzie. Lepiej rozważyć sytuację, że może zawieść w ważnym momencie – powiedział Vali, udając że nie słyszał słów Iseia-kun.

– Biorę to pod uwagę. Myślę jednak że wsparcie z twojej strony, takiego samego Niebiańskiego Smoka jak ty, będzie potrzebne. Będę mogła na tobie polegać, jeśli okaże się to potrzebne? – zapytała cicho Rias-neesan.

– Zrobię tylko to, co będę musiał – odparł Vali.

– Ty też, Yuuto. W krytycznym momencie zostawię Iseia pod twoją opieką – powiedziała do mnie Rias-neesan.

– Zrozumiałem. W końcu jest moim ważnym przyjacielem – zgodziłem się.

Wtem zza pudeł ze składnikami wyszedł mężczyzna ubrany w czarny płaszcz. To był Smoka Zła, Crom Cruach. Nagle wyjął z zanadrza jabłko i zaczął je gryźć.

– Więc Crom Cruach też przybył – powiedziała Rias-neesan.

W grupie wszystkich uczestników, Crom Cruach był w najsilniejszej klasie. Jednak nie wyczuliśmy jego obecności, mimo że już tu był. Czyżby przyzwyczaił się już do przebywania z nami…?

Normalne czekałby tu na nas, emanując potężnym ciśnieniem. Chociaż na dobrą sprawę, z Drużyną Valiego byłoby chyba tak samo?

Kiedy spotkaliśmy ich po raz pierwszy, byli naszymi wrogami, ale od tamtego czasu dużo się zmieniło.

– Chciałem przybyć do tego kraju w normalny sposób... Jednak powiedziano mi, że zostanę teleportowany przez magiczny krąg – odpowiedział niezadowolonym tonem Crom Cruach na słowa Rias-neesan.

Jeśli tak potężny wojownik jak Crom Cruach spróbowałby dostać się do tego kraju w konwencjonalny sposób, Bogowie Piekła oraz Tyran Alphecca łatwo by go wykryli i mieli na oku.

Ostatecznie głos rozsądku przemówił i przybył do Anglii za pomocą magicznego kręgu.

Zmienił się, jak można się było spodziewać. Kiedyś nie posłuchałby niczyich rad i ruszyłby prosto do Londynu.

– Hej, Crom Cruach. Co się stało z Bovą? – zapytał Ise-kun podchodząc do Crom Cruacha.

Skoro Bova-san był jego podwładnym, to nie było nic dziwnego w tym, że Ise-kun pytał o niego.

– Jeśli o niego chodzi, to wysłałem go do Smoczej Strefy, aby trochę tam potrenował, więc raczej nie wróci za szybko.

Na te słowa zareagowały dwie osoby, po których się tego nie spodziewaliśmy.

[Co!? Do smoczej Strefy!??]

[To miejsce naprawdę istnieje!?]

Ddraig i Albion przemówili głosami, które wszyscy mogliśmy usłyszeć.

Najwyraźniej zainteresowała ich ta Smocza Strefa, o której wspomniał Crom Cruach.

– Czym jest ta Smocza Strefa, Ddraig? – zapytał Ise-kun.

[To legendarna góra, która jest podobno dostępna tylko dla smoków. Słyszałem że znajduje się w odizolowanym miejscu, ale nigdy jej nie znalazłem.]

[Ja tak samo. Myślałem nawet, że ta góra to jakiś mit.]

Więc to jakieś smocze terytorium, które nawet Dwa Niebiańskie smoki znały tylko z plotek?

– Aa. Smocza Strefa istnieje. Wszystko skupia się na Smoczej Bramie, za pomocą której przyzywa się potężne smoki. Jeśli pójdziesz tą ścieżką, to jesteś już w połowie drogi. Jednak normalnie jest ona zamknięta, więc potrzeba trochę szczęścia – powiedział Crom Cruach zasiadając na jednym z krzeseł.

Albion i Ddraig zaczęli narzekać, kiedy to usłyszeli.

[Więc to tak. Nigdy nie przyzwano mnie za pomocą Smoczej Bramy, więc zaczynam rozumieć, dlaczego nie byłem w stanie znaleźć tej góry]

[To była ślepa uliczka. Więc wystarczyło skorzystać ze Smoczej Bramy….]

– Czasami się tam zaszywałem. To miejsce jest błogosławieństwem dla potężnych smoków. Jednak słabe tam nie przeżyją. To zupełnie jak moja natura – powiedział Crom Cruach.

Skoro mówi to Smok Zła, który odpowiada za bitwy oraz śmierć, to musi to być prawda.

Crom Cruach spojrzał w stronę Asi-san.

– Fafnir też powinien znać to miejsce. W końcu czasem tam bywał i ma tam jeden ze swoich skarbców.

Asię-san zaskoczyły te słowa.

– Eech!? N-nie wiedziałam o tym! Zwykle Fafnir-san nie mówi o takich rzeczach.

R-rozumiem. Więc Fafnir zna takie miejsca i zbudował tam skarbiec...... Wychodzi na to, że nadal jest wiele rzeczy, których nie wiemy o naszych towarzyszach.

– Więc to tak? Pewnie ten skarbiec jest wypełniony majtkami Asi – powiedziała Xenovia, kiedy usłyszała o tym wszystkim.

– Słuchanie tego wszystkiego sprawia, że to miejsce wydaje się być znajome – oznajmiła Irina-san.

– Ciekawe. Może powinienem poszukać tego miejsca? – powiedział z zainteresowaniem Vali, kiedy usłyszał o tym wszystkim.

[Ach, ja też chcę je zobaczyć.]

Albion miał takie same zdanie.

– Co?! Majtki siostrzyczki są ukryte w skarbcu?! Czyżby zainteresowało cię to jako Ketsuryuukou, Vali? – zapytał Bikou.

– Nigdy więcej nie zjem już z tobą ramenu – odparł Vali.

Nagle ktoś pogłaskał go po głowie. Tym kimś okazała się być uśmiechnięta Lavinia Reni-san.

– Wiesz że nie powinieneś się złościć, Va-kun. Powinieneś żyć w zgodzie ze swoimi przyjaciółmi.

– Nie traktuj mnie jak dziecka.

Vali zarumienił się, kiedy Lavinia Reni-san zaczęła zachowywać się jak jego starsza siostra. Artur-san zakrył dłonią usta i wydał z siebie dziwny dźwięk, w stylu „mfmfmf”, a Kuroka-san zaczęła się głośno śmiać. W każdym razie sądzę że to dobrze, że członkowie Drużyny Valiego dobrze się ze sobą dogadują.

– Więc Bova nie wróci. Jednak ta Smocza Strefa wzbudziła moje zainteresowanie, jako smoka – powiedział Ise-kun.

[W takim razie chodźmy tam następnym razem.]

Ddraig oznajmił coś takiego.

– Mnie też to interesuje. Jeśli ta misja zakończy się bezpiecznie, to może wybierzemy się wszyscy razem na poszukiwania tego miejsca? – zaproponował Sairaorg-san.

– Dobry pomysł. Najwyraźniej Ddraig też chce iść, a ja jestem ciekaw co z Bovą.

Najwyraźniej Iseiowi-kun spodobała się propozycja Sairaorga-san. Nagle Rias-neesan popatrzyła na wszystkie osoby zgromadzone w tym pomieszczeniu.

– Wygląda na to że jesteśmy już wszyscy, więc przejdźmy do głównego tematu – powiedziała.

Tak oto zaczęliśmy rozmowę na temat naszej strategii w Anglii oraz tego, jak poradzić sobie z posiadaczką Tyrana Alphecca oraz Sojuszem Bogów Królestwa Zmarłych.

Zebraliśmy się w podziemnym pokoju pod domem rodziców Iriny-san. Nowi i starzy członkowie Klubu Okultystycznego, Elmenhilde-san, Lint-san, Bennia-san (która została wysłana przez Parostwo Sitri), Drużyna Valiego, wraz z Lavinią Reni-san, Sairaorg-san i jego parostwo (w piwnicy obecni jednak byli tylko Kuisha-san i Regulus), Crom Cruach i tata Iriny-san. Był też agent CIA, Magnus Rose-san oraz agenci z MI6.

Ta grupa będzie działała w Londynie.

Poza Londynem przebywali: Drużyna Slash Doga, Frakcja Bohaterów, wskrzeszone anioły oraz inni wojownicy. Według naszych informacji, oni wszyscy powinni się teraz przygotowywać do bitwy.

Agent CIA, Magnus Rose-san, był odpowiedzialny za posuwanie rozmowy do przodu. Zaczął nam tłumaczyć, jak wygląda obecna sytuacja.

– Po pierwsze, chyba najlepiej będzie wytłumaczyć, dlaczego rodzina Pendragon poprosiła o pomoc Drużynę D×D – powiedział, po czym spojrzał na Artura-san.

Tak jak powiedział Magnus-san, pierwotnie to Ród Pendragon poprosił D×D o interwencję.

Ludzie z tego rodu, Artur-san i Le Fay-san, przyjęli prośbę swoich krewnych. Artur-san otworzył usta i zaczął opowiadać o szczegółach tego wezwania:

– Kiedy pewnego razu wróciłem do domu, ojciec powiedział mi coś takiego: Posiadaczka nowego Longinusa, Tyrana Alphecca, Meredith Ordinton, zaczęła wpływać zarówno na politykę jak i ekonomię Anglii. Jeśli dalej tak będzie, to nasz kraj przejdzie pod jej kontrolę. Dlatego chcielibyśmy, aby D×D pomogło nam coś z tym zrobić.

– Co więcej, przywódcy kręgów politycznych i ekonomicznych, włącznie z członkami rodziny królewskiej, ze łzami w oczach błagali obecną głowę Rodu Pendragon o pomoc. To chyba nic dziwnego, skoro zna się nadprzyrodzoną naturę problemów – dodał Magnus-san.

– Uznali, że będzie źle, jeśli informacje o tym się rozejdą, więc na początku zamierzano skorzystać z pomocy wyłącznie angielskich organizacji, ale… – powiedział Artur-san.

– Ponieważ Tyran Alphecca był wspierany przez Sojusz Bogów Królestwa Zmarłych, potraktowaliśmy go beztrosko. W każdym razie w otoczeniu Meredith Ordinton znajdowali się Ponurzy Żniwiarze. Nadprzyrodzone Siły Specjalne nie były w stanie nic zrobić. Dodatkowo, agenci obdarzeni Boskimi Darami przeszli pod kontrolę Tyrana Alphecca – wyjaśnił agent MI6.

Magnus-san wzruszył ramionami.

– Kiedy VIP-y zrozumiały, że nie poradzą sobie z tym, polegając wyłącznie na własnych siłach, najpierw przyszli po pomoc do nas, Stanów Zjednoczonych i ludzi takich jak ja, agentów CIA. Przeprowadziliśmy dochodzenie i zrozumieliśmy, że problemy są zbyt poważne, aby poradzili sobie z nimi zwykli ludzie. Padła więc decyzja, aby poprosić o pomoc D×D i inne nadprzyrodzone istoty. Od tego momentu zaczęła się zażarta dyskusja, czy należy poprosić D×D o interwencję. Ostatecznie jednak księżniczka skontaktowała się z Rodem Pendragon, który ma powiązania z Hakuryuukou, Valim Lucyferem, i tak oto D×D zostało wezwane.

Racja. Musieliśmy poznać szczegóły, zanim przyjęliśmy zlecenie. Na tym etapie, część wezwania zmieniło się w ostateczną bitwę z Sojuszem Bogów Królestwa Zmarłych……….

Najwyraźniej posiadaczka Tyrana Alphecca, Meredith Ordinton, pojawiła się w Anglii, kiedy zakończył się etap kwalifikacyjny Turnieju Królewskiej Gry.

Bogini Nocy, Nyks, powiązana z Sojuszem Bogów Królestwa Zmarłych, interesowała się mocą Longinusów. Kiedy wykorzystywali Ingvild-san, jednocześnie kontaktowali się z Meredith Ordinton. Aby użyć jej mocy, współpracowali z nią, od kiedy je przebudziła.

Zrozumieli wtedy, że jej zdolności mają wpływ na posiadaczy Boskich Darów.

Od tego momentu, Meredith Ordinton zaczęła manipulować posiadaczami Boskich Darów, ich ciałami i umysłami. Potem zaczęli wpływać na kręgi polityczne i ekonomiczne.

– Gdy Bogowie Królestwa Zmarłych i ich sojusznicy zaczęli przegrywać z DxD, wyciągnęli wnioski z wyników badań, które zdobyli w mieście Kuou i uznali że z pomocą zdolności Tyrana Alphecca zapieczętują moc Iseia-sama zdolną do czynienia cudów – powiedziała Ravel-san.

– Zdolność Hyoudou Isseia-kun, do odwracania w ostatnim momencie całej sytuacji na swoją korzyść, została uznana przez Hadesa i jego grupę za poważne zagrożenie. Dlatego znaleźli sposób aby coś z tym zrobić. Przewidzieli że przyjedziecie do Anglii, aby to wyleczyć, i dlatego wybrali to miasto na miejsce ostatecznej bitwy – powiedział Magnus-san.

Tak oto wszystko podczas tego spotkania strategicznego stało się się jednym.

– Mówiłem już że jestem normalny. Mogę nawet używać moich mocy – oznajmił nagle niezadowolony Ise-kun.

– Oppai – powiedziała nagle Xenovia.

Ise-kun zaczął panikować i cała jego twarz poczerwieniała.

– Uwaa! G-głupia! To zbyt zawstydzające! Zboczone rzeczy są zabronione w tym miejscu! N-nie, zboczone rzeczy same w sobie są złe!

Wszyscy z grup Valiego i Sairaorga-san wyrazili żal, kiedy to zobaczyli.

– Jest z nim naprawdę źle.

– On tak na poważnie?! To nie żaden Oppai Smok, a jakaś podróba.......!!!

– Zdecydowanie pomożemy ci wrócić do twojego normalnego stanu, Hyoudou Isseiu.

Vali, Bikou i Sairaorg-san powiedzieli coś takiego.

Rias-neesan westchnęła głęboko i zadała pytanie agentowi MI6:

– Otrzymałam informacje, że Meredith Ordinton jest potomkinią członka rodziny królewskiej. To dlatego chciano rozwiązać całą sprawę poufnie, prawda?

– To też. Ale również dlatego, gdyż posiadaczka Longinusa pochodziła z naszego kraju. Powodem było także to, że chcieliśmy odzyskać władzę – odparł agent MI6.

Więc to dla wygody rodziny królewskiej i dobra polityków tego kraju. Próbowali rozwiązać to we własnym zakresie i dopiero gdy dowiedzieli się, że Meredith jest wspierana przez Bogów Królestwa Zmarłych, zrozumieli że sami sobie nie poradzą.

– Cóż księżniczko, kraje świata ludzi także szukają zewnętrznej i wewnętrznej równowagi sił politycznych. Anglia też, że się tak wyrażę, ma w tym swój interes. Spostrzegliśmy, że źle oceniliśmy siły... tyle że trochę za późno.

Rias-neesan westchnęła z żalem.

– W pełni to rozumiem. Świat diabłów, tak jak świat ludzi posiada środowisko szlacheckie, obdarzone własnymi problemami. A kiedy osiągną one impas, zaczynają mieć wpływ na świat zewnętrzny. Z nami jest tak samo.

Jako wysokoklasowa diablica, Rias-neesan musi zastanowić się nad niektórymi aspektami tego incydentu.

Następnie, po podsumowaniu przyczyn tego incydentu, przeszliśmy nareszcie do omawiania strategii bitewnej.

– A teraz przejdźmy do najważniejszej sprawy. Według danych dostarczonych przez wywiady wszystkich mitologii, nasza bitewna strategia ma dwa ważne cele. Pierwszy to schwytanie posiadaczki Tyrana Alphecca, Meredith Ordinton. Drugi to pokonanie Boga Królestwa Zmarłych, Hadesa, Boga Zła zaratusztrianizmu, Arymana oraz sztucznych transcendentalnych diabłów, Balberitha i Verrine. Myślę że byłoby dobrze, gdybyśmy przystąpili do realizowania obu tych celów jednocześnie, ale... co wy o tym myślicie? – powiedział Magnus-san.

– Gdzie obecnie przebywa Meredith? – zapytała Rias-neesan.

Magnus-san wskazał pewne miejsce na mapie Londynu, rozłożonej na stole.

– Jest w rezydencji pewnego polityka. Sztuczna diablica, Verrine jest z nią i pełni funkcję ochroniarza. Nawiasem mówiąc, jest tam też kilku posiadaczy Boskich Darów, których zmanipulowała Meredith. O nich samych i ich mocach poinformuję was później.

– Więc bez wątpienia, ludzie u władzy są kontrolowani przez Meredith Ordinton, prawda? – zapytał Sairaorg-san.

Magnus-san skinął głową.

– Hades i jego grupa mają nową kryjówkę w podziemiach tego miasta… – zapytał Vali.

Magnus-san skinął głową.

– W podziemiach Londynu utworzono przestrzeń, która wielkością dorównuje miastu – oznajmił.

Agent MI6 stworzył na podłodze magiczny krąg typu projekcyjnego, który wyświetlił trójwymiarowy obraz terenu. Był ogromny, ale pusty. W środku tej pustej przestrzeni znajdowały się trzy świątynie, ustawione jedna obok drugiej.

– Potwierdzamy obecność bogów Hadesa i Arymana, a także matki diabłów - Lilith. Otrzymałem te informacje od ludzi z grupy inwigilacyjnej Drużyny Podróży na Zachód. Potwierdzamy też obecność Dwóch Niebiańskich Smoków – powiedział Magnus-san, używając środkowej świątyni jako przykładu.

– Bal... Balberith... Przebywa na powierzchni, czy pod ziemią? – zapytał Ise-kun, który wyglądał na zmartwionego.

– Mamy potwierdzenie że bywa i tu i tu, ale… – odparł Magnus-san.

Ponura Żniwiarz z Parostwa Sitri, Bennia-san, podniosła rękę do góry.

– Według informacji dostarczonych przez mojego tatę, jest bardzo prawdopodobne, że Balberith pełni funkcję ochroniarza Hadesa-sama.

Frakcja Orkusa, była umiarkowanym stronnictwem Ponurych Żniwiarzy, które z nami współpracowało.

– Musimy brać pod uwagę zarówno to, że Balberith będzie stale przebywał u boku Hadesa, jak i to, że może ewentualnie wyjść na powierzchnię – powiedział Magnus-san.

Wszyscy przytaknęli tym słowom.

Kilka dni temu, podczas bitwy w Kioto, Zwycięski Walczący Budda-sama opowiedział nam nieco o możliwościach Balberitha. To, oraz parę innych informacji, potwierdziło Iseiowi-kun, że Balberith jest kimś, kogo nie można lekceważyć.

– Teraz, skoro znamy już lokalizację wroga, porozmawiajmy o strategii bitewnej – powiedział Magnus-san.

– Bogowie Królestwa Zmarłych są w podziemiach, prawda? Czy miasto jest bezpieczne? – zapytała nagle Irina-san.

Chodziło jej pewnie o cały Londyn i jej dom.

Niepokoiła się bardzo o los tego miasta, tak samo jak jej rodzice. To było oczywiste, skoro znajdował się tutaj ich dom. Nie, dla nas to też ważne. W końcu to dom naszej przyjaciółki, no i nie możemy też pozwolić, aby niebezpieczeństwo spadło na mieszkańców Londynu.

– Przede wszystkim bezpieczeństwo tego miejsca jest zagwarantowane. Tym razem wrogami są, jeden z trzech najważniejszych bogów Olimpu, Hades, oraz najbardziej zły bóg zaratusztrianizmu, Aryman. Wygląda na to, że nowy przywódca Olimpu, Apollo, a także grupka życzliwych bogów zaratusztrianizmu użyczą nam wsparcia. To dzięki nim nieprzyjaciel nie może zbliżyć się do tego miejsca. W całym Londynie znajduje się kilka takich lokalizacji. Tak jak w mieście Kuou i kilku innych miejscach, istnieje tu magiczna bariera, która uniemożliwia wrogowi atak. Jednakże, im większa jest bariera, tym łatwiej znaleźć w niej szczelinę. To poważny problem. Weźcie pod uwagę fakt, że w trakcie walki bariera będzie słabnąć i kurczyć się, co oznacza że wrogowi łatwiej będzie przeniknąć do środka – powiedział Magnus-san.

Rozumiem, więc kilka miejsc w Londynie jest otoczonych silną barierą, tak jak dom Iriny-san.

– Mimo wszystko to tylko kwestia czasu. Przeciwnik jest w końcu w boskiej klasie – powiedziała Rias-neesan.

– Nocami, nisko i średnioklasowi Ponurzy Żniwiarze latają nad całym Londynem. Zapewne rozglądają się za siłami wroga – oznajmił agent MI6.

– Tak samo jest z posiadaczami Boskich Darów, których kontroluje Meredith Ordinton. Chodzą po centrum miasta, wmieszani w tłum zwykłych ludzi.

– Myślę że dobrze znają położenie każdej bazy, włącznie z tą tutaj, ale póki co bariery ochronne są zbyt solidne, aby mogli dostać się do środka.

Innymi słowy nie możemy swobodnie przemieszczać się po Londynie.

– Chwilę temu skontaktowali się ze mną członkowie mojego parostwa, którzy też prowadzą śledztwo. Kiedy przybyli do Londynu, byli obserwowani przez czujne spojrzenia, co utrudniało im poruszanie się – powiedział Sairaorg-san.

Pewnie przygotowali siatkę szpiegowską, na wypadek pojawienia się Drużyny DxD oraz bogów i ludzi, którzy z nią współpracują. Ponieważ zaczęli zbierać się w Londynie, aby stoczyć bitwę.

Czyżby przeciwnik wiedział, że jesteśmy już w domu Iriny-san?

To normalne że poznali jego lokalizację, kiedy mieszkała w Rezydencji Hyoudou.

– Gdy skończymy omawiać bitewną strategię, musimy ruszyć do walki, zanim bariery chroniące bazy zostaną zniszczone. Będziemy też musieli ewakuować pana i panią Shidou – powiedział Magnus-san, po czym jego twarz przybrała pilny wyraz. – Jednak problemem jest czas bitewnej strategii.

– W jakim sensie? – zapytał Vali .

– Omówmy to po kolei. Polem tej bitwy będzie miasto, zwane Londynem, ale... Niemożliwym jest nakłonienie każdego mieszkańca do dobrowolnej ewakuacji. Kto w końcu uwierzy w historię, że Bogowie Królestwa Zmarłych zrobili z tego miasta swoją bazę? Gdyby angielski rząd ogłosił to oficjalnie, to wtedy chaos zapanowałby nie tylko w Londynie, ale i na całym świecie. Byłby to też początek wielkich kontrowersji. Cóż, nikt by w to nie uwierzył, chyba że rządy całego świata potwierdziłby istnienie nadprzyrodzonych istot i mocy. Publiczny szacunek dla angielskiego rządu po prostu by spadł – odparł Magnus-san.

– Skoro dobrowolna ewakuacja jest niemożliwa, to istnieje inny sposób, prawda? – zapytała Rossweisse-san.

Magnus-san przytaknął.

– Zgadza się, Walkirio-dono. Tym razem strategia obejmuje nie tylko Trzy Potęgi, ale też współpracę z bogami z każdej mitologii. To pokazuje, jak wiele istot boskiej klasy jest w złym humorze z powodu incydentu, który niedawno miał miejsce w Kioto. Częściowo z powodu skandalicznych mocy, których tam użyto.

Magnus-san dał znak oczami, a agent MI6 zmienił projekcje na magicznym kręgu i pokazał nam całkowicie opuszczony i bezludny Londyn.

– W innej przestrzeni użyjemy Londynu w pełnej skali, jako pseudoprzestrzeni.

Bikou gwizdnął, gdy usłyszał słowa Magnusa-san.

– Niesamowite. Więc mieszkańcy Londynu zostaną tam przeniesieni?

Magnus-san przytaknął słowom Bikou.

– W rzeczy samej. W porównaniu do bogów i Maou, my, ludzie jesteśmy bardzo słabi. To znaczy, że kiedy przeniesiemy się do Londynu, aby zrealizować naszą bitewną strategię, jednocześnie jego mieszkańcy tymczasowo przeniosą się do fałszywego miasta, w ramach przymusowej ewakuacji.

Kiedy Rias-neesan to usłyszała, zmarszczyła brwi.

– Rozumiem o czym mówisz, ale całe to przeniesienie jest problematyczne, prawda? Czas jest ograniczony.

– Tak. Przeniesienie całej populacji miast jest niezwykle problematyczne, zwłaszcza gdy chodzi o wszelki rodzaj komunikacji i pojazdy kołowe. Nawet dla bogów jest to niemal niemożliwe. Ponieważ, nawet jeśli oszukamy większość, to ktoś w końcu się zorientuje. W miarę upływu czasu takich ludzi będzie coraz więcej, aż w końcu wszyscy będą tego świadomi – odparł Magnus-san.

– Dodatkowo, każdy sposób komunikacji, pojazd kołowy, itp., musi być przeniesiony do pseudoprzestrzeni wraz z ludźmi. Jednakże, ze względu na ograniczony rozmiar miasta, nawet jeśli inżynierowie Trzech Potęg i wszystkich mitologii wykonywaliby pracę konwersji psudoprzestrzeni w prawdziwym świecie, nadal istniałby limit osób, które mogłyby do niej wejść – powiedziała Ravel-san, przykładając dłoń do brody.

– Godzina. Jeden z bogów powiedział że mamy tyle czasu. Jednak nie oznacza to, że możemy poświęcić cały ten czas na walkę. Dowiedziałem się, że naprawa całej scenerii i uszkodzeń zajmie jakieś dwadzieścia minut, co oznacza że musimy pokonać wroga w ciągu czterdziestu minut – powiedział Magnus-san, unosząc palec.

Kiedy nadejdzie czas aby sprowadzić mieszkańców z powrotem do miasta, jego uszkodzenia mogłyby wywołać podejrzenia i kłopoty dla nas, więc naprawy są niezbędne.

Czterdzieści minut to niezbyt wiele. W tym krótkim czasie musimy pokonać Hadesa i jego grupę, a także pojmać posiadaczkę Tyrana Alphecca.

To ważna część strategii, aby zrobić porządek z Sojuszem Bogów Królestwa Zmarłych, ale nigdy dotąd nie mieliśmy tak mało czasu.

– Da się zrobić, tylko musimy się spieszyć – powiedział odważnie Vali.

– Racja. Jak się nie da tak, to trzeba inaczej – oznajmił Sairaorg-san.

– A więc musimy to zrobić – dodał Ise-kun, patrząc zdeterminowanym wzrokiem.

Ci silni, mający wziąć udział w realizacji strategii bitewnej, uspokajająco wyrażali swoją determinację słowami. To oczywiste że z tego powodu, odwaga pozostałych uczestników operacji zaczęła się gotować.

Moja też. Opanowała nas nieugięta determinacja, że musimy tylko to zrobić.

– Skoro miasto zostanie odbudowane, to znaczy że mogę je po prostu zrównać z ziemią, prawda? Wtedy nie będziemy musieli martwić się żadnym limitem czasu – powiedział nagle Crom Cruach, który dotąd tylko przysłuchiwał się rozmowie.

Agent MI6 zmarszczył brwi, kiedy usłyszał słowa najsilniejszego Smoka Zła.

–H-hej, z niszczeniem miast proszę się wstrzymać na tyle, na ile to możliwe... Jest tu wiele zabytków i obiektów o dużej wartości historycznej… – powiedział.

– Ale jeśli ja albo Ddraig zioniemy ogniem, miasto i tak zostanie natychmiast zniszczone. Mamy tu też fałszywych Ddraiga i Albiona. Więc to nienormalna sytuacja, skoro jest tu kilka smoków niebiańskiej klasy. W takim razie należy wziąć pod uwagę że i tak dojdzie do poważnych zniszczeń – odparł Crom Cruach.

– !!!!!!!!!!!!!!

Agent MI6 zaniemówił, gdy usłyszał te słowa.

Jest jednak tak, jak powiedział Crom Cruach. Skoro decydująca bitwa zostanie stoczona tutaj, a przeciwnik najwyraźniej ma dwa fałszywe Niebiańskie Smoki, więc pewne uszkodzenia miasta mogą być nieuniknione.

Kiedy decydująca bitwa się skończy, zacznie się bitwa naprawcza, która będzie miała na celu przywrócenie wyglądu miasta sprzed całej batalii. Sam jednak zamierzam zadbać, aby nie zostało zbytnio zniszczone.

Jednak kilka Niebiańskich Smoków będzie walczyło razem... Już sama myśl o tym mnie przerażała.

Kiedy Magnus-san to usłyszał, uśmiechnął się.

– To naprawdę mnie uspokaja, kiedy mówicie coś takiego z taką pewnością siebie, mimo że mamy mało czasu.

– Wprawdzie mamy mniej czasu, niż podczas wojny ze Smokami Zła, to i tak jest lepiej – powiedziała Rias-neesan.

Nadal pamiętałem beznadziejną sytuację z czasów tej wojny, kiedy Trihexa się rozdzielił.

Terytorium każdej mitologii doznało poważnych uszkodzeń. Jednak mimo że wojna dobiegła końca, to walka z Trihexą nadal trwała gdzieś w odizolowanym wymiarze. Skala tej bitwy była niewyobrażalna.

Rozmawiając w ten sposób, dokonaliśmy podziału.

– Skoro już więc omówiliśmy podział grupy, przyjdźmy do dalszych kwestii. Po pierwsze, kto będzie odpowiedzialny za pojmanie Meredith Ordinton i jej ochroniarza, diablicy Verrine? Wszyscy wiecie że do pewnego stopnia jest najsilniejszym wrogiem. Najpierw trzeba sprawić, że będzie niezdolna do dalszej walki – powiedział Magnus-san, patrząc na wszystkich.

Aby schwytać Meredith, trzeba najpierw coś zrobić z Verrine, która jest jej strażniczką, a do tego sztuczną diablicą transcendentalnej klasy.

Nawet podczas Turnieju bez trudu radziła sobie z istotami boskiej klasy, więc nie jest kimś, kogo można lekceważyć. Nagle Rias-neesan podniosła rękę!

– Ja będę walczyła z Verrine. Dla Gaspera mogłoby być niebezpiecznie, gdyby się do niej zbliżył, jednak bez jego Longinusa walka będzie i dla mnie trudna – powiedziała.

Tak, gdyby Rias-neesan i Gasper-kun użyli swojej wspólnej techniki, wtedy mogliby pokonać Verrine.

Jednak Gasper-kun jest posiadaczem Longinusa. Kiedy zostanie trafiony przez Święty Gwóźdź Meredith, możemy mieć spore problemy. Już sama myśl o tym, że wróg mógłby wykorzystywać jego moce, przyprawiała mnie o gęsią skórkę. Zatrzymywanie czasu no i te bestie ciemności.....

Nie możemy pozwolić, aby Gasper-kun walczył z Meredith.

Nie mogliśmy pozwolić, aby obecni tu posiadacze potężnych Longinusów: Ise-kun, Vali, Sairaorg-san (wyposażony w zbroję Regulusa), Gasper-kun, Ingvild-san, Lavinia-san, Lint-san i Magnus-san, walczyli z Meredith.

Gdyby któreś z nich doznało prania mózgu, nasza strategia natychmiast musiałaby ulec zmianie i najprawdopodobniej nie skończylibyśmy operacji na czas. Gdyby przejęli kontrolę nad naszą uzdrowicielką, Asią-san, też byłoby źle.

Przeszliśmy przez wiele zaciekłych bitew i wszyscy osiągnęliśmy już Łamacze Ładu, więc gdyby któryś z naszych posiadaczy Boskich Darów przeszedł na stronę wroga, mielibyśmy poważne kłopoty. Wystarczyłby jeden gwóźdź i cały dotychczasowy dorobek stałby się zyskiem dla wroga.

Obecna posiadaczka Tyrana Alphecca, Meredith Ordinton, naprawdę była najgorszym z możliwych wrogów dla posiadaczy Boskich Darów. Jednak najwyraźniej moce poprzedniego właściciela Tyrana Alphecca były inne.

Możemy tylko mieć nadzieję, że zdolność wpływania na posiadaczy Boskich Darów nie zostanie odziedziczona przez następnego właściciela Tyrana Alphecca.

Xenovia i Irina-san też uniosły dłonie.

– Ja i Irina pomożemy pani Rias. W końcu nie mamy Boskich Darów.

– Uhum. Będziemy siłą Rias-san.

– Ja też pójdę, jako Królowa Rias. Najlepiej będzie, jeśli wspierający ją ludzie nie będą posiadaczami Boskich Darów – dodała Akeno-san.

Rossweisse-san też uniosła rękę.

– Ja również będę walczyła z Verrine, u boku Rias-san i reszty dziewczyn.

Magnus-san przytaknął słowom Rias-neesan i grupie dziewczyn, które nie posiadały Boskich Darów.

– Dobrze, tak więc to postanowione. Kto jednak zajmie się głównym celem, posiadaczką Tyrana Alphecca, Meredith Ordinton?

Le Fay-san podniosła rękę do góry.

– Ja sobie z nią poradzę. Jako ktoś z Rodu Pendragon, który wezwał pomocy, oraz czarodziejka będąca w magicznym kontrakcie z Hyoudou Isseiem-san, muszę być użyteczna w takiej sytuacji – powiedziała z determinacją w oczach.

– Córko Pendragonów, słyszałem, że jesteś byłą koleżanką Meredith Ordinton? – zapytał Magnus-san.

– Tak, to było wtedy, gdy należałyśmy do organizacji magów, ale nie znałyśmy się nawet przez rok. Ale... Ponieważ dałam jej wtedy kilka rad, to znam jej mocne i słabe strony.

Koneko-chan i Kuroka-san uniosły ręce do góry.

– Pomogę Le Fay-san. Pewnie ochroniarzami Meredith są też posiadacze Boskich Darów – powiedziała Koneko-chan.

– Ja też będę cię wspierała moją magią. Skoro ja i Shirone nie jesteśmy posiadaczkami Boskich Darów, to będziemy mogły zaszaleć.

Przeciwniczką Meredith Ordinton będzie Le Fay-san, Koneko-chan i Kuroka-san będą ją wspierały oraz chroniły.

– Bogowie którzy z nami współpracują, poinformowali, że Meredith Ordinton może być opętana przez Akomana, jednego z podwładnych Arymana – powiedział Magnus-san.

Akoman. W zaratusztrianizmie oznacza to „Złą myśl”. Demon złych myśli i emocji, który wraz z dwoma innymi demonami, Drudźem i Śaurą, służy Arymanowi.

Słyszałem jednak, że z powodu kłótni w ich grupie, Drudź i Śaura zostali pokonani przez Smoka Zła, Aži Dahāka. Dobrzy bogowie wykorzystali tą okazję i zapieczętowali ich.

Więc to oznacza, że Akoman żyje i ma się dobrze.

– Akoman nie jest typem bitewnym, ale ci których opętał przestają odróżniać dobro od zła.... Rozumiem, więc takie rzeczy też się zdarzają – powiedział Sairaorg-san.

Magnus-san przytaknął.

– Zgadza się, zdjęcie uroku Akomana z Meredith Ordinton to jeden z kluczowych punktów tej strategii.

Rozumiem... Jest bardzo prawdopodobne, że Meredith Ordinton znajduje się pod kontrolą Akomana.

– Skoro może tam być bóg, to ja też będę towarzyszył Le Fay – powiedział Artur-san.

Pewnie martwi się o siostrę, jak to brat. Le Fay-san uśmiechnęła się.

– W takim razie będę na tobie polegała, Onii-sama.

Artur-san ukłonił się w odpowiedzi, niczym rycerz przed damą.

Rias-neesan stworzyła w dłoni mały magiczny krąg i wyjęła coś z niego.

To była obręcz.

– Grigori nam to dostarczyło. Obręcz używana przeciwko posiadaczom Longinusów. Jeśli założycie ją na szyję lub którąś z kończyn Meredith, jej Boski Dar zostanie zapieczętowany. Jeśli ci się uda, zwyciężysz – powiedziała Rias-neesan, wręczając obręcz Le Fay-san.

– Tak! – odparła spokojnie czarodziejka.

Gdy drużyna do walki z Tyranem Alphecca została już do pewnego stopnia sformowana, jej członkini, Xenovia, odezwała się:

– Najwyższym priorytetem jest rozdzielenie Meredith i Verrine. Jeśli nam się to uda, to wtedy wystarczy już tylko je obezwładnić.

Wszyscy skinęli głowami.

Elmenhilde-san uniosła rękę do góry.

– W takim razie myślę, że będę pomagała w poszukiwaniu wroga w miejscu, gdzie przebywa Meredith Ordinton.

– Będę więc na tobie polegała – zgodziła się Rias-neesan.

– Następnym przeciwnikiem będzie sztuczny transcendentalny diabeł, Balberith. Kto mógłby się z nim zmierzyć… – Magnus-san przeszedł do kolejnego etapu strategii.

Sairaorg-san podniósł spokojnie rękę.

– Ja się nim zajmę. Jednak przeciwnikiem jest diabeł, którego talent znajduje się w zupełnie innej lidze, skoro pokonał samego Księcia Asur. W takim razie nie poradzę sobie z nim w pojedynkę, bez mojego parostwa. Dlatego będę polegał na waszym wsparciu.

– Yuuto, proszę, pomóż Sairaorgowi – powiedziała Rias-neesan, patrząc na mnie.

– Zrozumiałem – odparłem.

Zdecydowano o mojej roli w strategii!

– Bikou i jego grupa. Dam ci do pomocy trzech potomków członków Drużyny Podróży na Zachód. Zapewne przeciwnikiem nie będzie tylko Balberith – powiedział Vali.

– Pewnie, pokażemy naszym dziadkom na co nas stać, prawda?

– Pewnie!

– Dam z siebie wszystko!

Na słowa Valiego, Bikou oraz obecni Zhu Bajie-san i Sha Wujing odpowiedzieli w taki sposób.

Zdecydowano kto zmierzy się z Balberithem.

– Dowiedziałem się, że Balberith i Verrine nie ujawnili w pełni swoich zdolności. Czy to prawda? – zapytał Magnus-san Rias-neesan i Ravel-san.

Rias-neesan przytaknęła.

– Na nagraniach meczy pokazali kilka takich mocy. Jednak według informacji dostarczonych nam przez umiarkowaną frakcję Królestwa Zmarłych, ich prawdziwa moc jeszcze się nie przebudziła – powiedziała i spojrzała na Bennię-san.

Ponura Żniwiarz skinęła głową.

– Według informacji które otrzymałam, powinno być właśnie tak. No chyba że ten fakt utrzymywany jest w tajemnicy. Wtedy nie mogę nic zrobić.

Racja.

Wygląda na to, że Balberith i Verrine nadal nie przebudzili swoich charakterystycznych mocy, tak jak Gressil i Sonneillon.

Na nagraniach z meczy używali zdradzieckich ataków, podobnych do tych, którymi dysponowały wysokoklasowe diabły.... Wygląda na to, że zostali obdarzeni przerażającym talentem tylko dlatego, że byli w stanie stworzyć specjalne techniki. Jeśli informacje, które uzyskała Bennia-san od frakcji umiarkowanej były prawidłowe, to te dwa sztuczne diabły klasy transcendentalnej nadal nie obudziły swoich prawdziwych mocy.

– Rozumiem – powiedział Magnus-san, który najwyraźniej chciał potwierdzić ten fakt i przeszedł do następnego tematu. – Dobrze, a kto będzie walczył z tymi dwoma fałszywymi Niebiańskimi Smokami?

[Ja się nimi zajmę.]

Ddraig powiedział to głosem, który wszyscy mogli usłyszeć. Dodatkowo….

– A ja ci pomogę. To niewybaczalne, że ktoś zrobił z Niebiańskich Smoków Smoki Zła – oznajmił Crom Cruach.

Ddraig ponownie się odezwał:

[Niesamowite, Crom Cruach. Jesteś jeszcze bardziej zły niż ja.]

– Ty natomiast w ogóle nie jesteś zły. Nie wiesz że ktoś się pod ciebie podszywa? Każdego by to wkurzyło – odparł Crom Cruach.

[Gdybym to był ja z przeszłości, to kto wie. Teraz jestem jednak szczęśliwy, że mogę tym ciałem walczyć z silnymi wrogami. Ktoś kto nie był zapieczętowany, nie zrozumie tego.]

– Rozumiem, można myśleć i w taki sposób.

Słysząc słowa Ddraiga, Crom Cruach przyłożył dłoń do brody i zamyślił się.

[....................]

Albion milczał, słuchając rozmowy pomiędzy Ddraigiem i Crom Cruachem…. To naturalne że interesowali się swoimi naśladowcami, skoro byli Dwoma Niebiańskimi Smokami. Tak więc przeciwnikami tych dwóch uzurpatorów zostali Ddraig i Crom Cruach.

Cóż, nikt inny lepiej się do tego nie nadaje. Nie wiem jak silne są te podróby, ale stworzył je Aryman, który dał też życie Smokowi Zła, Aži Dahāce, więc najprawdopodobniej należy się z nimi liczyć.

– Jeśli chodzi o główne cele, bogów Hadesa i Arymana, to ich przeciwnikami oczywiście będą… – zaczął Magnus-san, przechodząc do głównego tematu.

Ise-kun i Vali spojrzeli na siebie z odwagą, uśmiechając się jednocześnie.

– My, prawda?

– Fuu, interesujące, już dawno my, Dwa Niebiańskie Smoki, nie walczyliśmy razem.

Obaj wstali jednocześnie.

Głównymi przeciwnikami są, Bóg Królestwa Zmarłych, Hades i zaratusztriański Bóg Zła, Aryman.

Muszą więc z nimi walczyć Ise-kun oraz Vali, gdyż obaj posiadają moce zdolne do pokonania istot transcendentalnej klasy.

– Prawdopodobnie przeciwnikami będą nie tylko Hades i Aryman, ale też Ponurzy Żniwiarze i sztuczne diabły. Nimi powinni się zająć Fenrir, Gogmagog oraz pozostali członkowie – powiedział Magnus-san.

– A więc ja pomogę Va-kunowi – oznajmiła Lavinia-san, uśmiechając się jednocześnie.

– Ingvild-sama, proszę bądź ze mną w pobliżu Iseia-sama. Kiedy jego stan powróci do normalności, zaśpiewasz piosenkę swojego Boskiego Daru – powiedziała Ravel-san do Ingvild-san.

Longinus należący do Ingvild-san to Nereid Kyrie, który może obezwładnić smoki, ale także je wzmocnić.

Ingvild-san stopniowo przyzwyczajała się do wzmacniania smoków poprzez swoje piosenki. Wprawdzie nadal nie mogla tego zrobić w jakimś oszałamiającym stopniu, ale efekty były więcej niż zauważalne.

– Zrozumiałam – przytaknęła.

– Chyba najlepiej będzie, jeśli Asia znajdzie się w grupie Ingvild – powiedział Ise-kun, patrząc na Asię-san.

– Zrozumiałam. Kiedy zostaniesz ranny, natychmiast do mnie przybądź – oznajmiła Asia-san.

– Lint, Bennia, powierzam wam ochranianie Asi, Ravel i Ingvild – powiedziała Rias-neesan do Lint-san i Benni-san.

– Zrozumiałam!!(x2)

Z jakiegoś powodu obie jednocześnie powiedziały to samo. Spojrzały na siebie z zainteresowaniem.

– Jesteśmy podobne.

– Wygląda na to, że nasze osobowości nakładają się na siebie.

– Racja.

Wygląda na to, że obie coś od siebie wyczuwały

– Skoro mamy Longinusa, który wpływa na smoki, to może lepiej byłoby użyć go na naśladowcach Niebiańskich Smoków? – powiedział Magnus-san, drapiąc się po policzku.

Rozsądna opinia. Gdyby Ingvild-san zaśpiewała, to te dwa fałszywe Niebiańskie Smoki pewnie straciłyby moc.

Jednak Ddraig i Crom Cruach mieli w tym temacie inne zdanie i odezwali się jednocześnie:

– [Bez żartów, ja ich pokonam!]

Magnus-san spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem.

Takie było zdanie dumnych smoków. Tak oto każdy członek grupy otrzymał swoje zadanie.

– Powtórzmy to jeszcze raz przeciwniczką Meredith Ordinton będzie panna Le Fay Pendragon. Wspierać ją będą Artur Pendragon, Toujou Kuroka i jej siostra Shirone. Verrine, która chroni Meredith, zajmą się księżniczka Rias i Gasper Vladi, którym pomogą Himejima Akeno, Xenovia Quarta, Shidou Irina i panna Rossweisse. Wesprze ich także Elmenhilde Galnstein – powiedział Magnus-san i spojrzał na Dwa Niebiańskie Smoki i Sairaorga-san. – Z Balberithem zmierzą się pan Sairaorg Bael, jego parostwo, Kiba Yuuto i potomkowie Drużyny Podróży na Zachód.

Przeciwnikami fałszywych Niebiańskich Smoków są Ddraig i Crom Cruach.

– Przeciwnikami Hadesa i Arymana będą Hyoudou Issei i Vali Lucyfer, którym pomogą Fenrir, Gogmagog, Lavinia Reni, księżniczka Ravel, Asia Argento, Ingvild Leviathan, Lint Sellzen i Bennia.

– Zanim operacja się zacznie, rozdam każdej drużynie łzy feniksa – powiedziała nagle Ravel-san

To całkiem pomocny przedmiot.

– Magnusie-san, a co ty będziesz robił podczas całej operacji? – zapytał Ise-kun.

Pewnie był ciekawy, gdyż Magnus-san nie został uwzględniony w żadnej drużynie.

– Będę działał potajemnie i wraz z innymi agentami CIA oraz MI6, pomożemy mieszkańcom z obrzeży Londynu, którzy nie przeniosą się do pseudoprzestrzeni – odparł Magnus-san.

Wygląda na to, że Magnus-san, oraz agenci CIA i MI6, będą nam pomagali z cienia.

– Królowa i rodzina królewska zostali już ewakuowani? – zapytała Irina-san.

Wygląda na to, że martwiła się o władczynię tego kraju i jej krewnych. Skoro mowa o brytyjskiej rodzinie królewskiej, to w świecie ludzi są najwyższej klasy VIP-ami.

– Jej wysokość królowa, i cała rodzina królewska, zostali ewakuowani na przedmieścia Londynu – powiedział agent MI6.

Naturalna kolej rzeczy. Jednakże, ponieważ cała rodzina królewska została ewakuowana jednocześnie, to ktoś mógłby to zauważyć i zastanawiać się, „Dlaczego królowa i rodzina królewska zostali ewakuowani na przedmieścia?”

– Chciałabym zapytać o coś przed operacją. Otóż jaką osobą jest Meredith Ordinton? – zapytała nagle Xenovia Le Fay-san.

Racja, to przecież nasz główny cel, a wiemy o niej tylko to, że jest nieślubną córką członka rodziny królewskiej.

Xenovię ciekawiła ta osoba.

Dlaczego ta dziewczyna wywołała takie kłopoty? Nawet jeśli została opętana przez złego boga, to dlaczego sprowadziła taki chaos na Anglię?

Wszystkich pozostałych też to zainteresowało i również skupili swój wzrok na Le Fay-san.

– Ja i Meredith spotkałyśmy się, gdy dołączyłam do organizacji magów, Zakonu Złotego Brzasku. Ponieważ byłyśmy w podobnym wieku, szefostwo utworzyło z nas drużynę. Razem się uczyłyśmy i pracowałyśmy... Razem też wykonywałyśmy misje zlecone nam przez organizację – powiedziała Le Fay-san, a jej twarz przybrała samotny wyraz. – Meredith była piękną dziewczyną. Bardzo przyjazną, wesołą i całkiem normalną. Była równie utalentowaną czarodziejką co ja, jednak kiepsko jej szło z magią obronną i ofensywną, ale za to świetnie się znała na magii ochronnej. Najwyraźniej była odpowiedzialna za magiczne zabezpieczanie i odbezpieczanie skarbów organizacji. Zawsze była ciekawa i wypytywała mnie, jak to jest być córką Rodu Pendragon, albo o szczegóły życia wyższych sfer, o to jak wygląda życie szlachty, jakie są szlacheckie rodziny i jak jest być córką rodziny szlacheckiej.

– Jej pochodzenie było utajnione. Powinna znać tylko tych rodziców, którzy ją wychowali... Jakoś, nie wiem jednak jak, dowiedziała się o swoich korzeniach. Poprzez swoją przyjaciółkę, chciała dowiedzieć się, jak żyje społeczeństwo szlacheckie – mruknął Magnus-san.

– Matka Meredith była osobistą wiedźmą jej ojca, który należał do rodziny królewskiej. Innymi słowy pełniła funkcję jego ochroniarza. Z tego powodu uważano, że od urodzenia była magicznie uzdolniona, więc została oddana do adopcji magicznemu małżeństwu. Według naszych informacji, udało się jej wymknąć spod naszej opieki i nawiązać kontakt – powiedział agent MI6.

Magnus-san uśmiechnął się sarkastycznie.

– Kto by pomyślał, że można wymknąć się niezrównanemu MI6. Ale to w końcu córka potężnej czarownicy i jakiegoś księcia.

Agent MI6 nie był w tanie zripostować tych słów.

– Le Fay, czy wiedziałaś wtedy o jej prawdziwym pochodzeniu? – zapytała Rias-neesan.

Le Fay pokręciła głową.

– Nie. Ale jeśli się teraz nad tym zastanowię, to miałam wtedy masę wskazówek... Zawsze miała obsesję na temat talentu oraz porzucenia. Te sprawy nigdy nie wyszły na jaw, ale sądząc z jej zachowania wydaje się, że te rzeczy pojawiały się i znikały w jej codziennym życiu.

...Meredith Ordinton tak bardzo zależało na jej pochodzeniu?

– Potem Meredith Ordinton przebudziła w sobie niezwykłego Longinusa i została wysoko oceniona przez Anglię, ale obróciła się przeciwko swojemu krajowi. Jeśli masz talent, nie zostaniesz porzucony. Zapewne takie były powody jej buntu. Cóż, jest dziewczyną w tym wieku, więc była unikatowa, poczynając od jej pochodzenia, a skończywszy na zdolnościach, a co za tym idzie, łatwo było ją zbuntować – powiedział Magnus-san.

Wprawdzie jest w podobnym wieku co członkowie Klubu Okultystycznego, ale jej pochodzenie jest równie niezwykłe co moc, którą dysponuje.

Jej troski i uczucia też były pewnie takie same jak nasze. To etap, na którym im bardziej jakaś osoba jest wrażliwa, tym bardziej…

Nagle do pokoju wszedł jakiś mężczyzna.

– Wprawdzie trochę przesadziła, ale można uznać że jest w buntowniczym wieku.

Był to Brytyjczyk w średnim wieku, który był podobny do Artura-san. Sądząc po elegancji, która aż od niego promieniała i ubraniu, które na sobie miał, zrozumieliśmy że był kimś z wyższej klasy. Agenci MI6 zdawali się dobrze go znać.

– Jak idzie planowanie strategii? – zapytał mężczyzna Magnusa-san i agentów z MI6.

– Witaj, lordzie Pendragonie – powiedział Magnus-san, wymieniając uścisk dłoni z mężczyzną.

Le Fay-san była zaskoczona.

– Ojcze, nie spodziewałam się ciebie tutaj!

Ojcze… Rozumiem. Ten mężczyzna jest ojcem Artura-san i Le Fay-san oraz obecną głową Rodu Pendragon.

– Tak. Nie przeszkadza mi pomoc MI6, CIA a nawet Trzech Potęg. Dlatego przyszedłem tutaj przed bitwą aby spotkać moją kochaną córeczkę i tych, którzy się nią opiekują – powiedział Lord Pendragon do córki.

Potem usiadł na krześle i zapoznał się z planem bitwy. Najpierw jednak przywitał się z nami.

– Miło mi was poznać, Drużyno D×D. Nazywam się Uther Pendragon i przewodzę mojemu rodowi. Jestem ojcem Artura i Le Fay, którą się opiekujecie. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie. Prawdę mówiąc, ostatnio zaszły tu pewne zmiany… – powiedział. – Wróćmy jednak do tematu… Rozumiem że czujecie sympatię do Meredith. Ta dziewczyna z pewnością jest nieszczęśliwa. Z jej powodu, rodzina królewska także znajduje się w problematycznej sytuacji. Większym problemem jest moc tego dziecka i to że staje się silniejsza, ale… Knucie przeciwko obywatelom tego kraju i ludziom z innych frakcji, to coś znacznie poważniejszego, niż buntowniczy wiek. To barbarzyństwo. Ktoś musi więc skarcić tą dziewczynę.

Po tych słowach, Lord Pendragon spojrzał na swoją córkę, Le Fay-san.

– Le Fay, jesteś córką Rodu Pendragon, któremu powierzono Miecz Świętego Króla, Caliburn. Nie wstydź się tego. Wykonaj wzorowo swoje zadanie. Będę polegał na tobie w sprawie Meredith.

– Tak! – odparła odważnie Le Fay-san.

– Arturze, będziesz chronił Le Fay, dobrze? – powiedział Lord Pendragon do Artura-san, uśmiechając się jednocześnie.

– Tak, zrozumiałem.

Lord Pendragon skinął głową, gdy usłyszał słowa swojego syna. Następnie spojrzał na Iseia-kun.

– Hyoudou Isseiu-san i Ddraigu-dono.

– T-tak!

– Czerwony Smok powrócił do tego miejsca. To wystarczający powód do dumy. Szalejcie sobie ile chcecie w tym swoim drugim, ojczystym mieście – powiedział do zdenerwowanego Iseia-kun oraz Ddraiga, który mieszkał w jego wnętrzu.

[Nie musisz mówić nic więcej. Zrobię to, co smoki umieją najlepiej.]

Lord Pendragon uśmiechnął się z zadowoleniem, gdy usłyszał słowa Ddraiga.

– Spodziewam się, że oba Niebiańskie Smoki dadzą z siebie wszystko, Lucyferze-dono i Albionie-dono – powiedział Lord Pendragon do Valiego i Albiona.

Obaj odpowiedzieli odważnie „Ach”, [Tak].

Kiedy potwierdzaliśmy ostatnie szczegóły strategii, do piwnicy zeszła mama Iriny-san. Co?! Miała ze sobą tacę z jedzeniem!

– Niedługo będzie czas na obiad, więc zanim wyruszycie do walki, zjedzcie coś.

– Rozumiem. Dobrze. Nasza restauracja serwuje tak luksusowe dania, jak anielskie maki-zushi[1] i anioła wyglądający jak maki-zushi oraz podobne dania. Jest tego pełno, więc jedzcie, ile tylko chcecie.

Rodzice Iriny-san powiedzieli coś takiego.

Jak się temu przyjrzeć, to całe to maki-zushi wyglądało jak twarz Iriny-san.

– Ha ha ha! Skoro mowa o anielskim maki-zushi, to jest ono podobizną Iriny-chan: aniołka naszego domu! – jej tata powiedział coś takiego.

– Zaraz! Tato, mamo, dlaczego to maki-zushi wygląda jak moja twarz!

Irina-san była zawstydzona z powodu posiłku przygotowanego przez jej rodziców.

– Kochanie, Irino, w sklepie nadal jest dużo jedzenia, moglibyście je przynieść? – powiedziała mama Iriny-san.

– Tak – odparła zawstydzona Irina-san.

– Zaczekajcie, ja też pomogę.

– Ja też.

– No to i ja.

Xenovia, Asia-san i Lint-san dołączyły do Iriny-san.

Nagle z poważnej dyskusji, przeszliśmy do przyjacielskiej pogawędki.

Jednak Rias-neesan i Magnus-san rozmawiali cicho w miejscu, z którego Le Fay-san nie mogła ich usłyszeć. Przez przypadek usłyszałem, o czym rozmawiali.

– Jeśli dojdzie do sytuacji, w której Meredith za wszelką cenę będzie musiała zostać zabita, Le Fay zapewne nie będzie w stanie tego zrobić.

Rozmawiali co zrobić, w przypadku beznadziejnej sytuacji.

– Czy wystarcza wam, że poświęcacie się do pokonania silnych wrogów? Tego typu praca pasuje do mnie, albo MI6. Jednak zabójstwo tak młodej dziewczyny jest czymś, czego nawet agent nie chciałby zrobić, ale nie można polegać na sentymentach, kiedy chodzi o losy świata – powiedział Magnus-san.

– Postaramy się wszyscy, aby do tego nie doszło. Tak w ogóle to jesteś dobrym człowiekiem – oznajmiła Rias-neesan.

Słysząc te słowa, Magnus-san uśmiechnął się kwaśno.

– Kto by pomyślał, że usłyszę coś takiego od celebrytki nadprzyrodzonego świata, księżniczki Gremory. Chociaż powiem ci, że moja żona za każdym razem powtarza mi, że powinienem spędzać więcej czasu z rodziną.

Kiedy Rias-neesan to usłyszała, spojrzała na Iseia-kun.

– Pewnie w przyszłości też będę tak do niego mówiła – powiedziała.

Magnus-san roześmiał się.

– Cóż, jest bohaterem nadprzyrodzonego świata, więc pewnie będzie miał ręce pełne roboty, niezależnie od tego, czy minie 10, 20... czy nawet i 30 lat.

Tak oto rozmawiając w ten sposób, zaczęliśmy jeść obiad przed bitwą.

Do walki ruszyliśmy zaraz po tym, jak zjedliśmy…


Odnośniki tłumacza

  1. Maki-zushi to zwijane sushi. Jeden z najpopularniejszych rodzajów sushi. Ryż z dodatkami (ryby, warzywa), owinięty w arkusze wodorostów nori.


Cofnij do Spotkanie VIP-ów Powróć do Shin 4 Przejdź do BOGOWIE PIEKŁA
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_Shin.4_-_Żywot_2:_Tak_Więc_Do_Królestwa&oldid=14478