High school DxD Tom 15 - rozdzial 6

Z High School DxD Wiki
Wersja 83.10.60.131 (dyskusja) z dnia 19:10, 16 kwi 2019

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 6: Niechaj Światłość na Ciebie spłynie

Część 1

—Chcę żyć.

Moje życie skończy się cicho w środku tego zaśnieżonego lasu.

Zarówno jako obiektu badań, jak i dziecka zabranego dla projektu Kościoła. Zgromadzili dzieci takie jak ja, które nie miały rodzin i które posiadały specjalne umiejętności, przydatne do ich projektu, wymagającego od nas sztucznego dzierżenia Excaliburów.

Codziennie, dzień po dniu, miał miejsce jakieś eksperymenty. Były bardzo nieprzyjemne, ale od kiedy powiedzieli nam, że staniemy się kimś specjalnym, kto pewnego dnia zostanie wybrany przez Boga, moi towarzysze oraz ja sam nie okazywaliśmy nawet cienia strachu.

Pewnego dnia wszystko się nagle zmieniło.

Postanowili się nas nagle pozbyć.

Zgromadzili nas w jednym miejscu i zagazowali—. Moje ręce zostały sparaliżowane, moje nogi przestały się ruszać, a całe moje ciało przeszedł intensywny ból, zupełnie jakby mój system nerwowy został pokrojony.

Moje ciało uwolniło z siebie najróżniejsze substancje, wliczając w to moje łzy i krew, a ból całkiem nim zawładnął.

Zacząłem tracić przytomność—i byłem bliski śmierci.

Wielu moich towarzyszy cierpiało na moich oczach.

Z początku nie byłem pewien tego co się dzieje. Myślałem nawet, że to jakiś eksperyment.

Nie wyobrażałem sobie nawet że naukowcy, którzy próbowali zrobić z nami coś specjalnego i którzy wierzyli w tego samego Boga co my, obróciliby się przeciwko nam.....

Jeden już umarł, a zaraz potem następny. Moi towarzysze ginęli jeden za drugim. Nareszcie zrozumiałem sytuację w której się znalazłem, gdy poczułem zbliżającą się śmierć.

Ach, zostanę zabity.

Nadeszła moja kolej, gdy byłem na środku pokoju. Ubrani w ochronne stroje naukowcy, zagazowali nas, kiedy ich ciała wciąż się trzęsły.

Nawet jeśli próbowałem nie oddychać, to nie mogłem wytrzymać zbyt długo. Zacząłem wdychać stopniowo gaz, pozwalając mu dostać się do mojego ciała.

Moje ciało ugodził ból i drgawki, a wzrok zaczął się mącić.

Upadłem na kolana i próbowałem złagodzić ból przebiegający przez moje ciało, masując bolące miejsce, ale jeden z moich towarzyszy odepchnął jednego z naukowców.

Po tym jak otworzył przemocą drzwi, jeden z moich towarzyszy, który był w najlepszym stanie spośród nas wszystkich, krzyknął w moją stronę:

– Uciekaj! Przynajmniej ty przetrwaj!

Kiedy to usłyszałem, uciekłem z pokoju, kiedy tylko byłem w stanie podnieść się na nogi.

Nie chcę umierać........

Kiedy tylko znalazłem okazję, udało mi się uciec naukowcom, kierując się tylko tą myślą.

Może byli święcie przekonani, że „Będą w nas wierzyli do ostatniej chwili i nie będzie nikogo, kto chciałby od nas uciec”, ponieważ byliśmy oddanymi wierzącymi.

Udało mi się uciec, ponieważ nie zachowali czujności.

– Stój!

– Nie pozwólcie mu uciec!

Prześladowcy deptali mi jednak po piętach.

Wewnątrz zaśnieżonego, górskiego lasu, wciąż uciekałem przed siebie—.

Zacząłem sobie przypominać dni spędzone w laboratorium, zanim uciekłem—.

Moi towarzysze, z którymi zawarłem obietnicę, że staniemy się wyjątkowi. Razem jedliśmy, śpiewaliśmy i śmialiśmy się.

Jednakże—oni umarli. Tylko ja byłem w stanie uciec.

……Byłem w stanie uciec, dzięki szansie którą mi dali……

Przeżyłem i……

Moja świadomość zaczęła słabnąć, wraz z bólem przechodzącym przez moje ciało—. Zacząłem poprzysięgać sobie zemstę.

Przeciwko nim—.

Tym, którzy stali za tym projektem—.

Excalibur—.

Nie ma mowy, abym był im w stanie wybaczyć……!

Jednakże moja wytrzymałość oraz świadomość zaczęły słabnąć……i upadłem cicho na ziemię wewnątrz lasu.

Teraz nie byłem nawet w stanie poruszać moimi palcami.

……To oczywiste, że jestem bliski śmierci. Czy jestem w stanie choć trochę posunąć się do przodu? Nawet pojedynczy krok naprzód—.

Nie chcę aby ich śmierć poszła na marne. Ja……Ja……

Ja po prostu chcę żyć—.

Kiedy zacząłem już tracić przytomność, w zasięgu mojego wzroku pojawił się szkarłatny kolor—.

Gdy podniosłem głowę, zobaczyłem że stoi przede mną szkarłatnowłosa dziewczyna.

Byłem w stanie zobaczyć jej uśmiech, mimo iż mój wzrok był rozmazany.

– Czego szukasz? – zapytała mnie, podtrzymując jednocześnie, kiedy byłem już bliski śmierci—.

Tak spotkałem moją panią, Rias Gremory.

Wydarzyło się to cztery lata temu.

Kiedy otworzyłem oczy—to był pokój w jakimś domu. Ja……leżę w łóżku?

Byłem trochę zaniepokojony, kiedy zobaczyłem nieznany sufit.

……Zagazowano mnie w laboratorium, ale byłem w stanie stamtąd uciec……

Błądziłem po tym lesie i nagle spotkałem szkarłatnowłosą dziewczynę……?

Ja……Dlaczego jestem w tym nieznanym pokoju……? Zostałem z powrotem zabrany do laboratorium……?

Kiedy się nad tym głowiłem, drzwi się otworzyły i do pokoju weszła jakaś drobna dziewczynka, która trzymała miskę w rękach. ……Z jej głowy wyrastały uszy, które wyglądały na kocie. ……Czy ona jest jakimś potworem?

– …………!

Dziewczynka zauważyła że się obudziłem i wybiegła z pokoju, wraz z trzymaną przez siebie miską.

– Ara-ara, obudziłeś się? Rozumiem, cóż za ulga. Muszę więc zawołać Rias.

Usłyszałem głos kolejnej osoby, który dobiegał spoza otwartych drzwi.

Wstałem z łóżka i powoli spojrzałem na zewnątrz.

……Przestrzenne pomieszczenie. To był salon. Były tam stoły i inne przedmioty, które powinny być w każdym normalnym salonie.

Zauważyłem dziewczynę z czarnymi włosami oraz tą dziewczynkę z wcześniej, z kocimi uszami.

Pokazałem się, po tym jak ta brunetka wyszła z salonu. Dziewczynka z kocimi uszami wyczuła moją obecność i schowała się za ściną, cała zesztywniała.

– …………

Patrzyła na mnie cicho.

Brunetka pojawiła się po chwili nieobecności i przyprowadziła ze sobą szkarłatnowłosą dziewczynę. Obydwie nie różniły się za bardzo wiekiem ode mnie. Wyglądały na jakieś trzynaście, lub czternaście lat.

Wkrótce po tym jak pojawiła się ta szkarłatnowłosa dziewczyna, dziewczynka z kocimi uszami schowała się za jej plecami. Wygląda na to, że jest do niej naprawdę przywiązana.

– Proszę, nie znęcaj się nad nią. Naprawdę źle sobie radzi z ludźmi. Nazywa się Koneko, więc zaopiekuj się nią. Ta brunetka ma na imię Akeno – powiedziała szkarłatnowłosa dziewczyna, uśmiechając się jednocześnie.

Dziewczynka o imieniu Koneko wyglądała na szczęśliwą, kiedy ta szkarłatnowłosa pogłaskała ją po głowie.

Tak, to było moje pierwsze spotkanie z Koneko-chan. Została wtedy wzięta pod skrzydła Rias-buchou i zaczęła odzyskiwać swoje uczucia, więc był to czas, kiedy podchodziła do wszystkiego bardzo ostrożnie.

I wtedy zrozumiałem, że te dziewczyny otaczała niezwykła aura, która nie należała do ludzi.

Te aury……czułem je przed laboratorium.

—To diablice.

Wziąłem nożyczki ze stołu i wycelowałem w nie.

– ……Co to za miejsce? Dlaczego tu jestem!? Kim wy do cholery jesteście!?

Szkarłatnowłosa dziewczyna roześmiała się z powodu mojego zachowania. Nawet nie była zła.

– Jesteśmy w Japonii. Wiesz gdzie to jest? To państwie leżące na wyspie, na Dalekim Wschodzie. To jedno z kilku miejsc na świecie, gdzie jest spokojnie. Sprowadziłam cię tutaj, ponieważ rysami twarzy przypominasz Japończyka. To moja tymczasowa rezydencja w Japonii.

Japonia? Spokojnie? Jej tymczasowa rezydencja?

To sytuacja, której nie byłem w stanie zrozumieć. Dlaczego jestem w Japonii, skoro straciłem przytomność w lesie, w Europie?

Nie potrafiłem przestać panikować, ale kiedy ta brunetka i szkarłatnowłosa dziewczyna skinęły sobie głowami—z ich pleców wyrosły nietoperze skrzydła.

Diabelskie skrzydła—.

– Nazywam się Rias Gremory. Jestem następczynią głowy rodziny Domu Gremory, wysokoklasowych diabłów. Ty też jesteś— – powiedziała to z delikatnym wyrazem twarzy, który nie miał w sobie nic z diabelskości.

Dziewczyna o imieniu Rias wskazała palcem moje plecy.

Nagle poczułem się tak, jakby coś z nich wyrastało. Kiedy spojrzałem w tył, zobaczyłem jak wyrasta z nich para czarnych skrzydeł—.

– Już raz umarłeś. Dlatego wskrzesiłam cię jako diabła.

…….Minęło parę minut, zanim zrozumiałem co powiedziała.

Umarłem w lesie i przeniosłem się do Japonii po tym, jak zmieniłem się w diabła—.

Ta rzeczywistość zniszczyła wartości, które wyznawałem poprzednio—.

Część 2

– …………

– ……Nic ci nie zrobię.

Ja i Rias Gremory staliśmy naprzeciw siebie. Stałem się bardzo ostrożny po tym, jak spędziłem tu z nimi czas.

Wygląda na to, że to był pokój w rezydencji, ulokowanej w pewnym mieście w Japonii.

Stworzyłem w mojej dłoni miecz i wycelowałem jego ostrze w tą diablicę, Rias Gremory.

Wciąż miałem pewne wątpliwości z jej powodu. Byłem wręcz przerażony.

To chyba jasne? W tym laboratorium powiedziano mi że diabły to złe istoty, które są wrogami naszych wyznawców. Nawet jeśli stałem się czymś, co zostało odrzucone przez ten projekt—odrzucony od czegoś, czego nauka miała być łatwa, nawet jeśli zostałem zdradzony przez Boga.

Traktowała mnie bardzo delikatnie. To jeszcze bardziej wzmogło moje podejrzenia wobec niej.

To niemożliwe, żeby diablica była miła. Musi być jakaś przyczyna tego. Tak w każdym razie myślałem.

……Powód dla którego zmieniła mnie w diabła był taki, że chciała mnie do czegoś wykorzystać. Słyszałem że diabły oszukują ludzi i wskrzeszają ich jako swoich. Może wskrzesiła mnie dlatego, bo wiedziała, że byłem obiektem eksperymentu w laboratorium.

……Nie, to może być dobra okazja. Wykorzystanie diabła w celu zemsty może być dobrym pomysłem. Wtedy mój umysł był w strasznym stanie z powodu mojej nienawiści i podejrzeń wobec innych, więc nie miałem nic przeciwko temu, aby zaprzedać duszę diabłu, jeśli umożliwi mi to tylko zemstę za moich towarzyszy.

Wyszła z pokoju po tym, jak postawiła na stole tacę z jedzeniem i wyglądała jakby się poddała.

Wygląda na to, że chciała zjeść ze mną obiad. Nawet ja myślałem, że jest diablicą która dziwnie się zachowuje. Chce zjeść razem ze mną, którego zmieniła w diabła……

Nie mogłem nawet tknąć tego jedzenia. Wodę piłem ostrożnie, łyk po łyku.

Próba ucieczki z rezydencji była trudną sprawą. Wygląda na to, że była tu potężna bariera i mimo iż byłem w stanie podejść do wyjścia, to nie mogłem otworzyć drzwi.

Można wręcz powiedzieć, że byłem tu uwięziony.

Jeśli się teraz nad tym zastanowić, to było to odpowiednie zachowanie. Gdybym uciekł, stałbym się wygnanym diabłem i skończył jako obiekt polowań ze strony innych sił.

Wtedy myślałem także, że może udałoby mi się uciec, gdybym użył tej dziewczynki o imieniu Koneko, jako mojej zakładniczki. ……Czułbym się jednak winny, gdybym wymierzył mój miecz w tą dziewczynkę, która była taka wystraszona.

Minął już prawie miesiąc od momentu, jak zacząłem mieszkać z tymi diablicami, nie otwierając przed nimi mojego serca.

Pewnego razu, jakiś mężczyzna wszedł do pokoju w którym byłem.

Japończyk……nie, diabeł ubrany w haori.

– Księżniczko, ten chłopak jest podobno Skoczkiem, prawda? – mężczyzna uśmiechnął się cicho i zadał pytanie Rias Gremory, która weszła wraz z nim do pokoju.

– Tak, ma na imię……wygląda na to, że nie ma żadnego.

Tak jak powiedziała Rias Gremory, nie miałem imienia. Miałem inne, nadane mi na potrzeby eksperymentu, ale nie zamierzałem go używać. To było coś, co odrzuciłem. Nie byłem już w końcu ich eksperymentem—.

Zauważyłem że ten gość to ktoś, z wyjątkowo silną aurą. Stworzyłem miecz i stanąłem naprzeciwko niego, zachowując przy tym ostrożność. Mężczyzna uśmiechnął się z radością, widząc moje zachowanie.

– Więc potrafisz tworzyć miecze? Musisz być posiadaczem Boskiego Daru. Twoja postawa……jest fatalna, ale od kiedy byłeś w stanie wyczuć odrobinę mojej mocy, czuję od ciebie potencjał.

Mężczyzna zbliżał się do mnie krok po kroku. Przez cały czas nie przestawał się uśmiechać.

Nie potrafiłem wytrzymać w sytuacji, w której nie byłem w stanie przewidzieć, co mój przeciwnik zrobi, więc skończyło się na tym, że ruszyłem prosto na niego.

Zamachnąłem się na niego mieczem i—.

Straciłem jednak równowagę, po tym jak podłożył mi nogę, a mój miecz chybił celu.

– Jestem Okita Souji. Tak, od dzisiaj zamierzam cię trenować – powiedział patrząc na mnie, kiedy leżałem na podłodze.

…………? Nie potrafiłem zrozumieć tego, co właśnie próbował powiedzieć.

Trenować? Kogo? Mnie? Dlaczego? Z jakiego powodu?

– Księżniczko, byłoby lepiej, jeśli ten chłopak trenował by gdzieś cicho swoje emocje. Byłoby też lepiej, gdyby mógł szlifować swoje szermiercze zdolności, od kiedy jest Skoczkiem……pożyczysz mi go więc na jakiś czas? – powiedział ten gość zwany Okita Souji do Rias Gremory

Rias Gremory zdawała się rozważać, to, o co poprosił ją ten gość, Okita, ale odpowiedziała w końcu „Dobrze”, po tym jak spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.

Tak oto ten mężczyzna którego spotkałem—Okita Souji, stał się moim mistrzem miecza.

– Tutaj jest miejsce, w którym będziesz przez jakiś czas mieszkał.

Miejscem do którego zostałem zabrany przez magiczny krąg—była mała chatka zbudowana gdzieś głęboko w górach.

Wszędzie rosły tylko drzewa i nie było tu nawet śladu cywilizacji, więc był to świat, w którym niczego nie było.

Obok chatki znajdowało się coś, co wyglądało jak dojo[1]. Ja i Okita Souji weszliśmy do środka.

Lśniąca podłoga, na której nie było nawet śladu kurzu, przyprawiła nawet mnie, nie mającego wiedzy o szermierce, o wątpliwości, czy powinienem wejść do środka.

Mistrz wziął dwa bokkeny[2], które wisiały na ścianie i dał jeden mnie. Widząc że go wziąłem, Okita Souji przybrał pozę ze swoim mieczem.

– A więc teraz chodź do mnie.

Uznałem jego słowa i zachowanie za podejrzane, więc nie potrafiłem się powstrzymać, aby nie zapytać:

– ……Co ty próbujesz zrobić sprowadzając mnie tutaj?

Okita Souji uśmiechnął się po prostu.

– Niezależnie od obecnej sytuacji w jakiej się znalazłeś, z tego co widzę, mogę stwierdzić, że masz w sobie silną nienawiść i rządzę zemsty. Nic więc nie można poradzić na to, jeśli te uczucia w tobie dominują, prawda?

Wygląda na to że mnie przejrzał. Okita Souji kontynuował:

– Nawet jeśli próbujesz wypełnić swoją zemstę, to brakuję ci siły. Niczym dziwnym by nie było, gdybyś sam przy tym zginął. A co powiesz na to? Zapomnisz o tym, że zostałeś wskrzeszony jako diabeł oraz o księżniczce Rias i po prostu staniesz się silniejszy? Wiesz że bez tego nie będziesz w stanie dokonać swojej zemsty?

—!

Dla ówczesnego mnie, te słowa wystarczyły, aby wymazać obsesję, którą wtedy w sobie miałem. To było więcej niż dość, aby mnie pchnąć w jednym kierunku.

Jak tylko to sobie uświadomiłem, biegłem w stronę Okity Soujiego z moim bokenem.

– Haaaa!

Nie miałem żadnej prawidłowej postawy, kiedy po prostu się na niego rzuciłem. Nie wiedziałem nawet jak należy trzymać miecz. Mimo to, Okita Souji—mój mistrz, przyjmował każde moje uderzenie.

Odnosiłem wrażenie, że moją obsesja, która zawładnęła moim ciałem i duszą, znikała z każdym zamachnięciem.

Stopniowo zacząłem wymachiwać bokkenem coraz rozpaczliwiej—.

– Posłuchaj. Niezbędne przy walce mieczem jest to, jak pokonać swoich przeciwników precyzją, a nie brutalną siłą. Z tego powodu dobrze będzie doszlifować twoją technikę.

Okita Souji—mój mistrz, pouczał mnie gorliwie, kiedy wymachiwałem moim bokkenem.

Mój mistrz nie uczył mnie techniki Tennen Rishin-ryu, której sam osobiście używał. Uznał że odpowiedni szermierczy styl, będzie dla mnie najodpowiedniejszy.

Tym co nauczyłem się od mojego mistrza poprzez miecz, był umysł i gotowość którą powinienem mieć oraz to, w jaki sposób powinienem podchodzić do walki. Zostałem także nauczony, jak należy używać mojego miecza.

Minął miesiąc od momentu, gdy zacząłem uczyć się od mojego mistrza, jak należy używać miecza. Tajemniczo, nawet nie planowałem ucieczki choćby przez chwilę, podczas tego pobytu w górach.

Stanie się silniejszym jest kluczem do źródła i sensem dla mnie, aby żyć dalej.

Tak, tak jak powiedział mi mój mistrz, kiedy mnie tu sprowadził, „Nie będziesz w stanie się zemścić, ani zrobić nic innego, jeśli nie będziesz silny”.

Może to być szokujące, ale pierwszy diabeł przed którym otworzyłem serce był—mój mistrz.

Nie zwracałem się do niego jak do kogoś, kto zajmuje wyższą pozycję ode mnie; jednakże byłem w stanie rozmawiać z nim, jako z moim mistrzem.

Miało to miejsce wtedy, kiedy poszedłem z nim powędkować.

To było dla nas normalne, że rozmawialiśmy sobie podczas wędkowania, w gorącym słońcu.

– Nienawidzisz diabłów? – zapytał nagle mistrz.

To było nagłe pytanie.

– …….Diabły są wrogami ludzi. Są istotami które niszczą rodzaj ludzki. ……Tak mi w każdym razie mówiono – odpowiedziałem, przybierając twardy wyraz twarzy.

Tego mnie uczono podczas badań. To było głęboko zakorzenione wewnątrz mnie.

Mistrz uśmiechnął się lekko.

– Masz rację. Niebo—z perspektywy Kościoła diabły są wrogami. Jednakże to nie wyczerpuje tematu.

– ……Więc diabły są po stronie ludzi……?

Mistrz ani nie przytaknął, ani nie zaprzeczył, tylko po prostu się uśmiechnął.

– Dla diabłów ludzie są istotami potrzebnymi do przetrwania. Diabły od czasów starożytnych istnieją dzięki cenie, którą otrzymują za zawarcie paktu. Coś za coś. To fundamentalna teoria diabelstwa. Cóż, są diabły które oszukują ludzi, ale są też ludzie, którzy nieźle wychodzą na oszukiwaniu diabłów. Cóż, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.

– Wiem o tym. Powiedziano mi, że diabły są złymi istotami, które żerują na ludzkich słabościach.

– Złymi……Rozumiem.

Mistrz zmrużył oczy, kiedy usłyszał słowo „złe”.

– ……Faktycznie, zło jest skierowane na tych, którzy są najbardziej bezwartościowi. ……Chociaż prawdopodobnie nie zrozumiesz o czym właśnie mówię.

– ?

To było coś czego wtedy nie potrafiłem zrozumieć.

Mistrz złowił rybę i zadał mi kolejne pytanie:

– A więc chłopcze, myślisz że diabły są istotami które chcą zniszczyć gatunek ludzki? Na przykład, myślisz że księżniczka Rias i ja chcemy zniszczyć ludzi?

—Rias Gremory.

Od kiedy tutaj byłem, Rias Gremory przychodziła tu od czasu do czasu, zobaczyć jak sobie radzę. Wyglądało na to, że martwiła się o mnie, od kiedy wątpiłem wtedy w jej postępowanie, to teraz unikałem spotkania z nią tak często, jak tylko mogłem.

Nie, głęboko wewnątrz mnie zaczęło się rodzić uczucie.

—Że ta szkarłatnowłosa dziewczyna nie jest złą diablicą.

Jej uśmiech był skierowany do mnie, a dziewczynka z kocimi uszami……nie wyczuwał od niej najmniejszych złych intencji i ukrytych motywów.

– …………Nie wiem – to była najlepsza odpowiedź na jaką było mnie stać.

Mistrz uśmiechnął się ponownie. Wygląda na to, że bawiło go ciężkie myślenie dziecka.

– Proszę, przemyśl to przez pryzmat wielu rzeczy. Ty przynajmniej masz taką szansę. Wiesz jakie to wspaniałe? Wyobraź sobie, ilu żyjących na tym świecie ludzi nie miało szansy aby o tym pomyśleć……

Dzisiaj już rozumiem, co mistrz chciał wtedy powiedzieć, ale wówczas uważałem to za podejrzane—.

Potem mistrz nauczył mnie wielu sposobów „zabawiania się”. Nie tylko uczył mnie wędkowania, ale też gotowania, robótek ręcznych, gry w karty i śpiewu.

Uczył mnie nawet japońskiego pisma od podstaw.

Tak, to mistrz sprawił że jestem jaki jestem, edukując mnie delikatnie—.

Było zawsze po zachodzie słońca, kiedy uczył mnie pewnych rzeczy.

Mimo bycia diabłem, był to dla mnie dziwny i cenny czas.

– ……Dobrze.

Było coś, czym zajmowałem się raz na kilka dni.

Były to groby dla moich towarzyszy, które robiłem na otwartym polu w górach. Dzisiaj też byłem w stanie jeden zrobić.

Za pomocą moich zdolności, delikatnie tworzyłem miecze, z których każdy miał inny kształt. Wbijałem je w ziemię, wywołując przy tym wstrząs.

……Nie zatykałem nad grobami krzyży. Nie było szansy, abym był w stanie to zrobić.

Nie rzeźbiłem jednak ich imion. I bez tego byłem w stanie stwierdzić, który grób jest czyj. To dlatego, bo kiedy stałem przed jakimś grobem, od razu przypominałem sobie twarz konkretnego towarzysza.

Byłby komplet, jeśli zrobiłbym około dziesięciu mieczy. ……Powód dla którego powiedziałem „około” był taki, że nie byłem pewien, czy powinienem zrobić też swój grób, czy też może nie.

Umarłem jako człowiek. Jednakże byłem diabłem. Wciąż byłem niezdecydowany, czy zrobienie grobu mnie samego, który umarł jako człowiek, jest niezbędne.

Tym który szukał zemsty był ja, jako diabeł.

……Nie, wciąż byłem sam. Wciąż nie zniknąłem. Stałem się diabłem, ale wciąż tu byłem. Więc nie potrzebowałem grobu.

……Oprócz tego, bolało mnie to, że nie mogłem zbudować dla nas grobu w naszej ojczyźnie.

Jednakże, jak się nad tym zastanowić, to to miejsce też powinno być dobre. Słyszałem że Japonia jest spokojnym krajem. Więc nie musiałem się martwić, że to miejsce ulegnie zniszczeniu.

Na każdej z mogił położyłem bukiet kwiatów. Po tym jak zamknąłem oczy, próbowałem odejść, aż tu nagle—.

– Houhou, diabeł który tworzy miecze huh. To z pewnością rzadkość.

Przerażający głos rozniósł się echem po górach. Zacząłem wyczuwać otoczenie.

……Nie potrafiłem nic na to poradzić, że wyczuwałem złowieszczą aurę.

ZUSHIN ZUSHIN

……Tym który się pojawił, stawiając przy tym ciężkie kroki, które rozchodziły się echem po całej okolicy, był gigant z głową tygrysa—. Był wielką bestią, której ciało miało zarówno cechy tygrysa, jak i człowieka.

Jego cielsko było wielkie i miało około pięciu metrów wzrostu. Aura która otaczała jego ciało miała……demoniczną moc!

—On był diabłem.

Nigdy bym nie pomyślał, że pojawi się w miejscu tak oddalonym od ludzkich siedzib…… Najwidoczniej był wygnanym diabłem. Mistrz już mi o nich opowiadał, więc od razu byłem w stanie zidentyfikować tożsamość tego potwora.

Tygrysowaty chwycił jeden z mieczy, który zatknąłem nad grobem.

Użył swoich wielkich oczu, aby spojrzeć na miecz z entuzjazmem. W jego otwartej paszczy zalśnił garnitur ostrych kłów.

– Demoniczny miecz? Nie, to tylko podróbka demonicznego miecza. Nie ma nawet prawidłowego kształtu……jednakowoż to rzadka umiejętność.

Stworzyłem miecz w mojej dłoni i przybrałem postawę.

– Zostaw ten miecz. To jest……grób!

Mimo iż to powiedziałem, tygrysowaty uśmiechnął się obrzydliwie.

– Grób? To? Nieważne. Jest tu coś ważniejszego. Chodź ze mną, dzieciaku. Wygląda na to, że możesz zostać sprzedany za dobrą cenę. Jesteś wygnańcem, zupełnie jak ja, prawda? Wiesz, że nie będę cię źle traktował?

…….Wygląda na to, że ten tygrysowaty jest zainteresowany moją zdolnością, więc musi mnie pragnąć.

Nie miałem jednak powodu, aby dać mu się zabrać.

Stanę się silniejszy……

Stanę się silniejszy i……

……

—Czy naprawdę chcę szukać zemsty, kiedy stanę się już silniejszy?

Nagle wewnątrz mnie narodziły się wątpliwości.

Tak, powód dla którego zacząłem trenować był taki, że mistrz powiedział mi w twarz, „Nie będziesz w stanie się mścić ani nic zrobić, jeśli nie będziesz silny”.

To był powód dla którego zamierzałem stać się silniejszy. Ale zastanawiam się.

Kiedy żyłem z mistrzem……Zacząłem myśleć o niepotrzebnych rzeczach.

Rywalizował z mistrzem w wędkowaniu i cieszyłem się, kiedy moje zdolności kulinarne uległy poprawie.

Złożyłem przysięgę, że będę żył w imieniu moich towarzyszy i szukał zemsty na Excaliburach, ale ja……Zacząłem się cieszyć moim obecnym stylem życia.

Potrząsnąłem ponownie głową i wymierzyłem mój miecz w tygrysowatego.

– Nie gadaj od rzeczy. Nigdy z tobą nie pójdę! – powiedziałem pełnym animuszu głosem.

Tygrysowaty uśmiechnął się tylko w zły sposób.

– Zresztą nieważne. Na początek uciszę cię poprzez tortury.

Tygrysowaty uwolnił wtedy swoją wrogość wobec mnie z całego swojego ciała—. Musiał mieć w planach zaatakowanie mnie.

Ruszyłem sprintem z mojego miejsca, zamachując się mieczami na mojego przeciwnika z jego słabej strony, po tym jak obiegłem go dookoła zygzakiem.

Mam go z flanki! —Tak w każdym razie myślałem, ale tygrysowaty natychmiast zniknął!

Szybki jest!

Byłem w stanie pomyśleć o tym tylko przez moment, ale poczułem potężne uderzenie w plecy, kiedy wciąż parłem naprzód.

Kiedy spojrzałem w tamtym kierunku, zobaczyłem tygrysowatego, który wyglądał jakby mnie kopnął. W jednej chwili był na moich tyłach!

Jakoś byłem w stanie utrzymać się na nogach, mimo tego ciosu w plecy, który pozbawił mnie oddechu.

Tygrysowaty zaczął się śmiać w wulgarny sposób.

– To był dobry ruch. Jak na dzieciaka w twoim wieku, jesteś całkiem silny. –Ale wciąż nie jesteś dla mnie żadnym przeciwnikiem. Jakbym nie wyglądał, to służyłem memu panu jako Skoczek. Mimo iż nie mogę władać mieczem. Ty też nim jesteś, prawda dzieciaku? Chociaż wygląda na to, że brakuje ci siły.

……Skoczek? Jeśli dobrze sobie przypominam, to słyszałem że diabły mają cechy zależne od Diabelskiego Pionka, który otrzymały. Więc ten który dostałem ja, to……Skoczek huh. Myślę że ta dziewczyna, która nazywa się Rias, też to powiedziała. Właściwie to wtedy wyszedłem nawet nie wysłuchując tego, co mówiła……

– Hmph. Diabły wskrzeszone z ludzi z pewnością są słabe..

Tygrysowaty wykonał kopniak z obrotu. Groby stworzone z moich mieczy zostały zniszczone!

– Wygląda na to, że masz obsesję na na punkcie tych gównianych grobów! Są równie słabe co ty!

Widząc to nie mogłem się powstrzymać, aby nie wpaść w gniew i ruszyć naprzód!

– Cholera!

Nie potrafiłem jednak dotrzymać ruchom mojego przeciwnika, więc skończyło się na tym, że otrzymywałem jego kontrataki po każdym moim ataku.

Nawet jeśli moje ataki chybiały i obrywałem jego kontratakami, to wciąż wstawałem na nogi i choćby nie wiem co się działo, wciąż nacierałem naprzód.

Dla dziecka takiego jak ja, które nie miało żadnego bojowego doświadczenia, był to przeciwnik, którego mogłem nigdy nie pokonać.

Byłem cały poobijany i upadłem na ziemię. Padając zadałem sobie pytanie.

……Chcę się stać silniejszy. Dla kogo? Siebie samego? Moich towarzyszy? Dla zemsty?

Myślałem że ze wszystkich powodów, ale teraz……

– Wygląda na to, że nareszcie zostaniesz uciszony.

To się stało, kiedy tygrysowaty próbował podnieść leżącego mnie z ziemi—.

– Nie waż się podchodzić do tego dziecka bliżej niż już jesteś – po lesie rozniósł się echem znajomy głos.

Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem szkarłatnowłosą dziewczynę.

To była Rias Gremory. Po tym jak oceniła sytuację, spojrzała wściekłym wzrokiem na tygrysowatego.

– Muszę ci odpłacić za zranienie tego dziecka. Musisz być wygnańcem? Ciekawa jestem, jak się dostałeś do tych gór. Bycie niezorientowanym z pewnością jest straszne.

Śmiałość Rias Gremory, gdzie nawet nie zadrżała przed przeciwnikiem, który był większy od niej. Tygrysowaty zmrużył oczy, kiedy zobaczył jej szkarłatne włosy.

– ……Szkarłatne włosy, jesteś z Gremorych? Hę, więc to musi znaczyć, że ten dzieciak jest sługą Domu Gremorych. Interesujące. Z pewnością wgląda na to, że dzieciaka służącego Gremorym mogę sprzedać za wysoką cenę.

Jego wulgarne słowa były skierowane do Rias Gremory. Jej szkarłatne włosy zafalowały od aury wściekłości.

– Wysoką cenę? Próbujesz sprzedać mojego słodkiego sługę? Nie wybaczę ci. Karą za to będzie śmierć!

……Tak ten tygrysowaty zasłużył na śmierć.

On szydził……ze mnie……i grobów moich towarzyszy……!

– ……Nie ma znaczenia…… to czy zostanę……sprzedany czy też nie……to teraz nieważne!……!

Chcę się stać silniejszy.

Teraz, jeśli będę w stanie pokonać tego gównianego, tygrysowatego drania, to ja......

Groby przeznaczone dla moich towarzyszy……to coś, czego nikt nie powinien bezcześcić……! A co więcej........

Ja……nie zamierzam tu stracić mojego życia!

– Nie przegram z kimś takim jak tyyyyyyyyyyy—! Zamierzam stać się silniejszy po to, abym móc żyćććććććć—!

Zauważyłem że coś wyleciało wraz z moim krzykiem. Nagle moje ciało eksplodowało demoniczną mocą, która rozprzestrzeniła się dookoła. Następnie mnóstwo mieczy o najróżniejszych kształtach, zaczęło wyrastać z ziemi dookoła mnie!

Te miecze miały najróżniejsze cechy, ostrze jednego było spowite ogniem, a jeszcze innego, lodem.

—Wszystkie były demonicznymi mieczami.

Chwyciłem tego, który był spowity ciemnością. Ten demoniczny miecz pasował do takiego diabła jak ja.

Miecz, który może pochłonąć świtało. Nazwę go Wymazywacz Świętości.

Przybrałem pozę z demonicznym mieczem i ruszyłem na tygrysowatego. Kiedy biegłem w jego stronę, wyciągnąłem jeden z demonicznych miecz i szybko rzuciłem nim w niego.

To był ognisty demoniczny miecz. To sprawiło, że gwałtowny ogień ruszył w kierunku tygrysowatego.

– Kuu!

Tygrysowaty odbił tą moc swoją pięścią, ale byłem już na etapie, gdzie wymierzałem mu cios.

Mój przeciwnik zareagował na to i próbował chwycić demoniczny miecz—jednakże, stworzyłem lodowy miecz na czubku mojej stopy.

Zrobiłem to, ponieważ przypomniałem sobie słowa mojego mistrza.

—Niezbędne przy walce mieczem jest to, jak pokonać swoich przeciwników precyzją, a nie brutalną siłą .

W tym samym momencie, gdy mój mroczny demoniczny miecz został unieruchomiony, wymierzyłem kopniak w twarz tygrysowatego lodowym mieczem, który wyrastał z mojej stopy.

Wbiłem go w jego lewe oko, gdy jego obrona była przełamana.

– Nugaaaaaaaaaaaah!

Pozbawiony oka tygrysowaty zaryczał głośno i zaczął się wić z bólu.

– ……Nie sądzę że samo posiadanie mocy wystarczy. Jeśli jesteś Skoczkiem i używasz mieczy, to myślę że technika jest sposobem aby przeć naprzód – powiedziałem, uśmiechając się sarkastycznie.

Tak, to było dokładnie to, co powiedział mi mój mistrz. Jest w porządku, nawet jeśli moja siła jest słabsza od mocy mojego przeciwnika. To dlatego, bo byłem w stanie ukryć moją technikę i przebić się przez jego obronę—.

Słysząc moje słowa, tygrysowaty przybrał zły wyraz twarzy i nie przejawiał nawet odrobiny pewności siebie.

– Już więcej ni dam dupy w starciu z tobąąąąąąąąąąąąąąąąa! Postanowiłem cię teraz zabićććććććććććććć!

Tygrysowaty wydłużył pazury na swoich obydwu dłoniach i chlasnął mnie nimi.

Nie byłem w stanie uniknąć tego ciosu, po tym jak straciłem moją wytrzymałość podczas poprzedniego ataku oraz—.

To się stało, kiedy przygotowywałem się, aby otrzymać krytyczne obrażenia. Usłyszałem głos, który brzmiał bardzo znajomo.

– …...Wygnaniec który nie zauważył, że to terytorium należy do mnie……to wyjaśnia twój niski poziom.

ZAAAAAA……

Drzewa zaszumiały.

˜– Kazałem ci czekać, chłopcze.

Tym który nagle się pojawił pomiędzy mną a tygrysowatym, był mój mistrz Okita Souji. Jak zwykle uśmiechał się w swój zwykły sposób.

Co się stało z atakiem tygrysowatego? Byłem tym zakłopotany……ale mój przeciwnik został zamrożony w postawie, gdzie jego pazury były skierowane w dół, a jego ciało zostało rozbite na kawałki kilka sekund później.

Mistrz porąbał go na plasterki z boską prędkością, w tym samym momencie, kiedy tu przybył.

Nie byłem w stanie zobaczyć ruchów mistrza, kiedy dobył swojego miecza.

Kiedy porządkowałem groby wraz z Rias Gremory i mistrzem, ten ostatni przemówił do mnie cichym tonem:

– Chłopcze, powiedziałeś mi to wcześniej. —Diabły to istoty, które niszczą ludzkość.

Tak, kiedy przedtem wędkowaliśmy, powiedziałem mu coś takiego.

Po tym jak mistrz wbił miecz w ziemię, który mógłby być użyty jako oznaczenie grobu, kontynuował swoja wypowiedź:

– Byłem taki sam. Też ciężko o tym myślałem, kiedy zostałem wskrzeszony. Porzucenie gatunku ludzkiego i stanie się istotą, która reprezentuje zło. Wtedy mój pan, Sirzechs Lucifer, powiedział mi coś takiego:

[Chciałbym abyś myślał na własną rękę. Dałem ci po prostu szansę. Jak chciałbyś żyć i jak spędzać czas. To coś, o czym teraz ty sam musisz zdecydować. Poza tym, jako mój sługa, mógłbyś mi czasem pomóc w mojej pracy? Wierzę że szermierka to coś niezbędnego dla mnie. Jednakże, jeśli staniesz się zagrożeniem dla ludzi, to wtedy zabiję cię, jako twój pan. —Ale wiesz, chciałbym abyś to zapamiętał. Diabły, ludzie, anioły i pozostałe istoty. Nie ma stworzenia na ziemi, które powinno zostać zabite.]

– Czy staniesz się diabłem niszczącym rodzaj ludzki, zależy tylko od ciebie. Ale oczywiście ty, księżniczka Rias i ja, nie jesteśmy oczywiście tego typu diabłami, prawda? – powiedział po chwili mistrz.

……Wtedy nie zrozumiałem o co mu chodziło.

Poza tym—.

Zacząłem myśleć, że powinienem uwierzyć w tą szkarłatnowłosą dziewczynę, która oprócz mnie też ciężko pracowała nad naprawieniem grobów.

Po tym jak jakoś uporządkowaliśmy mogiły, poszliśmy razem górską ścieżką.

Podczas marszu mistrz zadał pytanie Rias Gremory:

– Tak przy okazji księżniczko, zdecydowałaś już o imieniu dla tego chłopca?

– Tak, ale nie jestem pewna, czy mu się spodoba…… – dziewczyna która patrzyła na mnie delikatnym wzrokiem wymówiła moje imię. – Kiba Yuuto. Kierowałam się przy nim moimi własnymi uczuciami, ale co na nie powiesz?

Przyjąłem jej propozycje z uśmiechem i skinąłem głową.

– Tak, myślę że to dobre imię.

Widząc moją reakcję, zarówno mistrz jak i Rias Gremory uśmiechnęli się.

Uśmiech……huh. Tak. Będę się upewniał, że zawsze jestem uśmiechnięty. Chociaż nie wiedziałem, że mogę być taki jak oni……

Skoro jestem w stanie żyć, chciałbym żyć z uśmiechem na ustach.

Kiedy przybyliśmy do dojo, gdy promienie słoneczne padały na mnie, złożyłem mistrzowi i szkarłatnowłosej dziewczynie pewną propozycję:

– Może pobawimy się w coś razem, we trójkę?

Nawet jeśli jesteśmy diabłami, zaczęliśmy się bawić w promieniach słońca—.



Odnośniki tłumacza

  1. Dojo to określenie w języku japońskim miejsca treningów sportów walki albo sali medytacji mnichów buddyjskich zen.
  2. Bokken to drewniany miecz do ćwidzeń, mający kształt katany.


Cofnij do Epizodu Yuuto 1 Powróć do Tom 15 Przejdź do Epizodu Yuuto 2
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_school_DxD_Tom_15_-_rozdzial_6&oldid=13965