Oszust: Różnice pomiędzy wersjami

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania
Linia 105: Linia 105:
 
|-
 
|-
 
| Cofnij do [[Ilustracje|Ilustracje]]
 
| Cofnij do [[Ilustracje|Ilustracje]]
| Powróć do [[Light novel tom 20|strony głównej]]
+
| Powróć do [[Light novel tom 20|tom 20]]
 
| Przejdź do [[Żywot 0|Żywot 0]]
 
| Przejdź do [[Żywot 0|Żywot 0]]

Wersja z 12:35, 5 maj 2019

Gdzieś we Włoszech.

Młodzieniec odwiedzał winnicę w pewnym gospodarstwie, leżącym na odludziu. Idący przed siebie młodziak, posiadacz Świętej Włóczni, Cao Cao, spotkał pracującego staruszka. Robocze ubrania i słomkowy kapelusz bardzo do niego pasowały, a do tego był potężnie zbudowany. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że staruszek służył poprzednio w wojsku, lub przeszedł intensywny trening. Jednak ten nie był zwykłym człowiekiem. Dodatkowo, mimo iż wyczuł już obecność Cao Cao jakiś czas temu, odezwał się do niego, nawet nie patrząc w jego stronę:

– Święta relikwia, to pierwszy raz, kiedy spotykam taką aurę.

Na pomarszczonej twarzy staruszka pojawił się uśmiech.

– Buongiorno posiadaczu Świętej Włóczni, witam na tym gospodarstwie.

Staruszek w kapeluszu, nie, kardynał prezbiter Vasco Strada, pozdrowił go. Poprzednio był ważnym dostojnikiem kościelnym który prowadził zbuntowanych wojowników Kościoła. Pokonany w walce z Drużyną DxD, zaakceptował wyrok Niebios bez żadnego oporu. Po tym jak wszystko szczerze zgłosił Niebu, był przetrzymywany na terenie tego gospodarstwa. Była tu nawet silna bariera, którą wzniesiono w promieniu kilku kilometrów od gospodarstwa. Nie było łatwo stąd uciec; to była tak zwana więzienna bariera. Poświęcił większość swojego życia Bogu i wierze. Podczas próby uświadomienia wojowników Kościoła, były posiadacz Durandala został pozbawiony swojego stanowiska i ograniczony do tego, że można go było nazwać zrelaksowanym więźniem. Za swe przewiny, osądzając po skali incydentu który wywołał, nie tylko powinien zostać pozbawiony swojego stanowiska, ale powinien zapłacić za to głową. Jednakże ze względu na jego osiągnięcia, wiarę i usilne prośby wielu wojowników Kościoła, skończyło się na zesłaniu do tego gospodarstwa.

– To miejsce w którym dorastałem. Czasami tu wracam aby sadzić drzewa…Wygląda jednak na to, że w przyszłości czeka mnie tu dużo ciężkiej pracy – powiedział Strada głaszcząc korę drzewa.

– To pierwszy raz kiedy się spotykamy, wasza eminencjo. Jestem w przedniej straży Indry – przedstawił się posiadacz Świętej Włóczni.

– Rozumiem, pogański bóg chce o coś zapytać tego staruszka, prawda? – odparł Strada ocierając twarz z potu.

Stary kardynał uznał, że Cao Cao odwiedziła go dlatego, bo przyniósł wiadomość od Indry, ale młodzieniec pokręcił głową.

– Nie, Można raczej powiedzieć, że jestem tu prywatnie.

Kiedy Strada to usłyszał, wybuchł śmiechem.

– …Ho ho, to doprawdy nieoczekiwane. Cóż więc, o co chcesz mnie zapytać, skoro przybyłeś aż do takiego odległego miejsca? – zapytał Strada.

Kiedy Cao Cao, usłyszał to pytanie, otworzył usta aby odpowiedzieć, ale zanim to zrobił, przez chwilę tkwił w milczeniu.

– ……Czym według ciebie jest bycie bohaterem, wasza eminencjo?

Być może dlatego, że przekroczył swoje początkowe oczekiwania tym pytaniem, Strada był przez chwilę zaskoczony, ale potarł brodę i zamyślił się.

– …Hmm, to doprawdy dziwne pytanie, młody człowieku.

Cao Cao spojrzał w dół.

– …Urodziłem się jako spadkobierca pewnego bohatera. Co więcej, zostałem wybrany przez Świętą Włócznię. Wierzyłem…że tak zwani bohaterowie byli dumą ludzkości, zdolni do pokonania potężnych, nieziemskich istot, tak chciałem, myślałem i żyłem – kontynuował, po czym spojrzał w niebo i znów się odezwał. – …Ale przegrałem z pewnym młodym, wskrzeszonym diabłem. Moja droga życia została mi przez niego odebrana na moich oczach. …Być może nigdy tego nie zauważył, ale ta porażka była moją szansą na przemyślenie i zmianę mojego życia. … Wasza eminencja jest podziwiana przez ludzi jako bohater, więc chcę abyś mi powiedział, kim jest bohater.

Dla kogoś, kto nie tylko odziedziczył krew bohatera, otrzymał Świętą Włócznię, urodził się jako geniusz, był to pierwszy raz, kiedy napotkał „mur”. Oczywiście odziedziczył rodowód swojego przodka, kiedy się urodził i dzięki przeznaczeniu otrzymał najsilniejszą włócznię, która może nawet pokonać Boga. Pierwotnie nie wiodło mu się z ludźmi. Polowania na bestie, pokonywanie ich i karanie, było sensem jego życia, a wzmacnianie siły powodem, dla którego żył. Ale w konfrontacji z Czerwonym i Białym Smokiem, włócznia którą trzymał w ręku odmówiła mu posłuszeństwa.

Jesteś słaby, jesteś po prostu dzieckiem, który zdobył moc najsilniejszej włóczni i tyle.

Słysząc pytanie Cao Cao, Strada uśmiechnął się.

– …Hehehe – święty starzec parsknął śmiechem, po czym odezwał się do zaskoczonego Cao Cao. – To po prostu brak szacunku. Ale jesteś za młody, po prostu za młody. Chociaż wyglądasz na dwadzieścia lat, w porównaniu do mnie, nie różnisz się niczym od małego dziecka. Mylisz się za każdym razem, kiedy nazywasz siebie samego bohaterem. Tymi, którzy wybierają bohaterów, są ludzie bez mocy. Ponieważ jej nie posiadają, będą za nią tęsknić i poszukiwać bohaterów i decydować, kogo można za nich uznać. Posiadaczu Świętej Włóczni, pełnisz funkcję bohatera dla takich ludzi?

– ……Cóż.

Cao Cao zaniemówił. …Jego nikt nie wybrał. Po prostu dlatego że był potomkiem bohatera uznał, że tak powinno być. Tak powinno być, dlatego za pewniaka uznał krew płynącą w jego żyłach i włócznię, którą posiadał. Strada przysiadł na drewnianej skrzyni.

– Nie uznany przez ludzi, uważający się za bohatera, to nic innego niż zabawa dzieci w udawanie. Z tego powodu nie pasujesz do tego dzieciaka Sekiryuuteia, który odważnie kroczy swoją własną ścieżką – kontynuował.

Słowa starca same w sobie przeczyły istnieniu Frakcji Bohaterów. Było tak jak powiedział i Cao Cao nie był w stanie temu zaprzeczyć.

…Racja, było tak jak powiedział Strada, on, ten człowiek, odważnie stawił mi czoła i pokonał mnie. Czy był Sekiryuuteiem, czy diabłem, dla swoich własnych celów, dla ludzi których chronił, odważnie walczył ze wszystkich sił. Mojemu istnieniu zaprzeczono i nawet zostałem przez niego pokonany.... …Zastanawiam się, co by sobie pomyśleli o mnie ludzie, którzy mnie słuchali i za mną podążali?

Strada na chwilę zamilkł. Nagle spojrzał na Cao Cao.

– Jesteś tylko zwykłym człowiekiem. I zwykłym młodzieńcem. Twój przodek mógł być bohaterem, ale na dobrą sprawę był zwykłym człowiekiem. Tak więc dalej jesteś człowiekiem. Czy ci tak zwani bohaterowie chwalą tych, którzy tak odważnie prą do przodu? – powiedział.

…Mieszkańcy Zaświatów szanują Sekiryuuteia, ponieważ zawsze odważnie prze do przodu. Czy on zawsze myśli o tym, aby na oczach wszystkich być bohaterem? Oczywiście odpowiedź brzmi nie.

Stary kardynał uśmiechnął się.

– Mimo iż nawet w tym wieku byłem nazywany bohaterem, to nigdy się za takiego nie uważałem. Ale tak długo jak są ludzie, którzy mnie podziwiają, tak długo będę nazywany bohaterem. Jestem po prostu człowiekiem. Żyłem jak inni ludzie i umrę jak człowiek. To wystarczy. Jeśli ludzie szanują mnie jako bohatera, to jest w porządku – powiedział.

Przez chwilę postacie jego i Sekiryuuteia zdawały się pokrywać.

…Bałem się, że powie coś takiego.

Starzec parsknął śmiechem.

– He he he.

Założył kapelusz i wstał.

– Ach, jestem już stary, więc mówię długo i rozwlekle…. Pierwotnie miałeś mgliste pojęcie o tej odpowiedzi.

– …Możliwe. Skoro z nim przegrałem, to.....

Bez zastanawiania się nad tym określenie „tak zwanego bohatera”, stał się zwykłym wyzwaniem.

– Wasza eminencjo, czy mogę pokonać tego człowieka? – zapytał młodzieniec, który kiedyś udawał bohatera.

– Ruszaj i pokochaj coś. Samego siebie, czy nawet coś nieuchwytnego. Miłość, jeśli nie masz serca które coś kocha, to nie będziesz w stanie dosięgnąć kogoś, kto coś kocha. To co kochasz pojawi się przed tobą i wtedy w twoim ciele pojawi się moc – odpowiedział starzec uśmiechając się przy tym.

Po tej wypowiedzi Strada wrócił do pracy.

– Przede wszystkim powinieneś próbować dorównać temu dzieciakowi, Sekiryuuteiowi. Ponieważ jest na łasce miłości, żyje z nią. W porównaniu do tego starca, jesteś w podobnym wieku co on, jego osobowość jest dziesięć tysięcy razy większa niż twoja.

Sekiryuutei Hyoudou Issei który żyje z powodu miłości... Z powodu tych słów, Cao Cao przypomniał sobie poprzednie okazje, kiedy spotkał się z Hyoudou Isseiem.

…Racja, ten gość nie tylko jest kochany przez innych, ale kocha sam i dlatego walczył przeciwko mnie. To było fundamentem Sekiryuuteia, Hyoudou Isseia....

Cao Cao uśmiechnął się i spojrzał na włócznię.

– Czy pamiętasz że ta włócznia też realizuje miłość?




Cofnij do Ilustracje Powróć do tom 20 Przejdź do Żywot 0
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Oszust&oldid=14030