Życie DxD i dane X×X

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot DxD i dane XxX

I tak oto nadszedł dzień meczu…. Przybyliśmy do nowo zbudowanego stadionu, znajdującego się w mieście leżącym na terytorium Gremorych. Przy wejściu stały dwa wielkie brązowe pomniki! Jeden z nich przedstawiał mnie w mojej zbroi, a drugi Rias ubraną w sukienkę Księżniczki Przełączenia! Zgadza się, to był Stadion Oppai Smoka! Został zbudowany specjalnie dla niego i miał służyć do pokazów i tym podobnych eventów. Niespodziewanie, otwarcie tego nowego stadionu także miało się odbyć dzisiaj. Słyszałem, że gdy VIP-y z Domu Gremory dowiedziały się o naszym meczu, dogadali się z organizatorami turnieju, aby otwarcie stadionu nastąpiło w dzisiejszym dniu, gdyż mniej więcej wtedy miała się zakończyć jego budowa.

Z piwnicy w Rezydencji Hyoudou, teleportowaliśmy się na stadion, który był wypełniony do granic możliwości, skoro mieli ze sobą walczyć sławny Oppai Smok i Księżniczka Przełączenia. Słyszałem że bilety sprzedały się w kilka sekund. Dodatkowo, masa fanów, dla których nie znalazło się miejsce na stadionie, zebrali się dookoła niego, w miejscu gdzie ustawiono wielki ekran.

Te okoliczności utrudniały nam bezpośrednie dostanie się na stadion, więc teleportowaliśmy się tam za pomocą magicznego kręgu. Ponieważ byli tu obecni nasi rodzice, poszliśmy się z nimi spotkać. Drużyna Rias poszła na spotkanie z jej rodzicami, a moja drużyna z moimi. Cieszyłem się że moi rodzice przyszli oglądać mój mecz. Zwłaszcza mama, która postanowiła obejrzeć finały. Naprawdę bała się patrzeć, jak walczą jej dzieci i syn, nawet jeśli to tylko gra. Powiedziała jednak, że obejrzy moje mecze, kiedy dostanę się do finałów. A teraz spełniła obietnicę. …Moi rodzice dowiedzieli się o prawdziwej tożsamości Rias oraz mojej, podczas wojny ze Smokami Zła. Wiedzieli też, że moje ciało nie było ludzkie ale smocze, po tym jak zostałem wskrzeszony jako diabeł. Jednak nadal uważali mnie za swojego syna, a Asię za swoją córkę. Byłem im naprawdę wdzięczny i czułem że nigdy nie będę w stanie im w pełni podziękować, choćbym nie wiem ile razy to robił. Dlatego zawsze chciałem, aby oglądali moje turniejowe mecze. Kiedy wszedłem do poczekalni z moją drużyną (Bova był w swojej zminiaturyzowanej formie), tata i mama gorąco nas powitali.

– Nawet jeśli przeciwnikiem jest Rias, to mecz nadal jest meczem. Wygraj, Ise! Asiu-chan, i wy wszyscy, proszę, nie bądźcie lekkomyślni – powiedział Tata.

– Tak! – odpowiedzieliśmy.

– …Asiu-chan, proszę, bądź ostrożna i nie zrób sobie krzywdy – powiedziała zmartwionym głosem mama, przytulając Asię.

– Okaa-san, wiesz że turniej jest w stu procentach bezpieczny dla życia i zdrowia?

– I tak boję się patrzeć, jak moja ukochana córka walczy. Mimo tego daj z siebie wszystko ze wszystkimi.

– Tak, Okaa-san…

Asia i moi rodzice uważali się za prawdziwą rodzinę. Nie ma co, takie sceny ocieplały atmosferę. Mama spojrzała na mnie.

– Przyszłam obejrzeć twój mecz, więc pamiętaj aby pokazać mi, jak wspaniały jesteś.

– Pozostaw to mnie. Proszę, przyglądaj się z pokoju dla widzów, jak twój syn zwycięża – odparłem z uśmiechem.

– Jeśli jednak doprowadzisz swoją narzeczoną do płaczu, to nie daruję ci tego – dodała.

– Wątpię aby R-Rias płakała… ale wezmę to pod uwagę.

Wszyscy się roześmieli, gdy usłyszeli moją rozmowę z mamą. Nagle spojrzała na moją drużynę:

– Irina-chan, Xenovia-chan, Ravel-chan, Rossweisse-san, Elme-chan, Bova-kun, Roygun-san, Bina-san i oczywiście Ise oraz Asia-chan. …Proszę, dajcie z siebie wszystko. Będę wam kibicowała, chociaż wiem że to niewiele! – powiedziała.

– Tak! – odparli wszyscy razem.

Nagle drzwi poczekalni otworzyły się i do środka wszedł gość w kombinezonie, jak z filmu science fiction. Jego kombinezon był niebieski, a na dłoniach miał rękawice. Sądząc po jego wyglądzie, musiał być mniej więcej w moim wieku. Miał przystojną twarz, ale… otaczała go tajemnicza aura.

– Właściwie, Ise, myślałem aby ci go przedstawić. Będzie naszym ochroniarzem podczas wycieczki i nazywa się Kanzaki-kun. Znaczy, powiedziałem coś o ochroniarzu, prawda? – tata przedstawił nam przybysza.

– Miło was poznać, nazywam się Kanzaki Mitsuya. Maou Ajuka Belzebub-sama poprosił mnie, abym miał oko na państwo Hyoudou. Cieszę się, że was poznałem – chłopak o imieniu Kanzaki, pozdrowił nas.

Słyszałem już o tym od Ajuki Belzebuba-sama. Również o tym, że był użytkownikiem dwóch Longinusów, których dotychczasowe miejsce pobytu było nieznane, Przynosiciela Oczyszczenia i Telosa Karmy. Słyszałem że Belzebub-sama, miał coś związanego z tym Longinusem i zawarł z nim pewną umowę, wskutek której, na czas turnieju ten gość został ochroniarzem moich rodziców… Słyszałem na jego temat różne rzeczy i podobno należało zachować wobec niego ostrożność… Nagle do Kanzakiego podszedł ktoś, okryty potężną aurą.

To był Nakiri. Spojrzał na Kanzakiego i przemówił prowokującym głosem. On z pewnością żywił wobec niego urazę. Powinienem zachować czujność wobec ich relacji.

– Kanzaki…

Kanzaki Mitsuya odpowiedział w prosty sposób na postawę Nakiriego.

– Jesteś energiczny jak zwykle…

Zdając sobie sprawę z obecności moich rodziców, próbował zachować spokój, aby sprawy nie wymknęły się spod kontroli.

– Pewnego dnia powrócę do klanu Momiji… – powiedział.

– Kaede… Nie, Nakiri Momiji. Tak ją nazywano, prawda?

– Nie waż się o niej mówić. Telos Karmy jest klanu Momiji-chan…

– Będziesz ją w stanie spotkać. Nie wiem jednak, czy będzie chciała stamtąd wrócić. To w końcu jej wybór.

Kanzaki Mitsuya kontynuował, gdy atmosfera stała się niezręczna.

– Zrozum proszę. To miejsce ma swoją własną ścieżkę. Jego ochrona to mój obowiązek – powiedział, starając się nie prowokować Nakiriego.

Nie, to tak jakby powiedział o tym nam wszystkim. Nakiri wziął głęboki wdech i odsunął się od Kanzakiego.

– Przepraszam że podniosłem głos – powiedział grzecznie do moich rodziców.

– Ja też – powiedział Kanzaki Mitsuya, kłaniając się przy tym.

Myślę że to chyba w porządku, skoro wszystko skończyło się lekką kłótnią? Najwyraźniej obu ich coś łączyło, ale cieszyłem się, że byli w stanie trzymać się w ryzach. Nagle pojawił się jeden z pracowników technicznych.

– Proszę aby uczestnicy udali się do specjalnej poczekalni. Widzów natomiast zapraszam do specjalnego pokoju widokowego – oznajmił.

Najwyraźniej nadszedł czas. Zostawiając moich rodziców, udaliśmy się w stronę poczekalni. Gdy odchodziliśmy, spojrzałem na Kanzakiego Mitsuyę, który uśmiechnął się do mnie. To był pierwszy raz kiedy go spotkałem. Cóż, mimo wszystko mecz miał się właśnie zacząć!


Cofnij do Członkowie Drużyny Powróć do Shin 2 Przejdź do Rodzice 1
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Życie_DxD_i_dane_X×X&oldid=14194