Żywot: Lew Baela Wielkiego Króla. ~Wielki Król~

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot: Lew Baela, Wielkiego Króla —Wielki Król—

Część 1

Od kiedy to wszystko się zaczęło.....

Czułem ból na widok zamku Rodu Bael......

Drugi syn obecnej głowy rodu, Magdaran Bael oraz jego strażnicy, szli korytarzem zamku, w którym panował zgiełk. Mniej więcej dwadzieścia minut wcześniej zamek został zaatakowany przez buntowników. W ramach środków zaradczych przeciwko Trihexie, wszyscy ludzie frakcji Wielkiego Króla prowadzili rozmowy z politykami. Zamek Rodu Bael pod żadnym względem nie miał sobie równych w Zaświatach, gdyż chroniło go ponad pięćdziesiąt barier ochronnych. Nie byłoby przesadą powiedzieć, że to najpotężniejszy z zamków, który nigdy wcześniej nie został uszkodzony, nawet podczas walk ze starym rządem. Jednak teraz przechodził kryzys. Atak którego doznał, przebił się przez bariery. Gdy wyjrzało się przez okno, można było zobaczyć, jak strażnicy walczą z buntownikami. Strażnicy ginęli jeden za drugim, atakowani przez moce zamaskowanych agresorów. Elitarna straż Baelów była więc bezsilna, a cała sytuacja pokazała, jakim wielkim zagrożeniem byli buntownicy. Magdaran widział też, jak piękne kwiaty zasadzone na dziedzińcu powiędły.

…Dlaczego wzięli sobie na cel Baelów? …Nietrudno było się tego domyślić. Ale gdyby miał mówić o niedawnych przypadkach, to chodziło z pewnością o krytykę figury Króla i nierzetelność w Królewskich Grach. Magdaran odłożył jednak te sprawy na bok, z postanowieniem że zajmie się tym później. Sam nie brał udziału w Królewskich Grach, więc nawet jeśli miały tam miejsce jakieś nierzetelności, to niewiele go to obchodziło. Bardzo starannie ukrywano to przed obywatelami, dlatego nie sądził, że takie postępowanie wywoła tak wielkie konsekwencje. Nigdy sobie jednak nie wyobrażał, że to właśnie mistrz będzie tym, który ujawni całą prawdę. W rogu korytarza przed nim, pojawił się ktoś, kto emanował dziwną aurą i miał na sobie kruczoczarną zbroję. Strażnicy Magdarana Baela otoczyli go w obronnej formacji…jednak on rozpoznał osobę w zbroi i powstrzymał swoich strażników gestem dłoni.

– …Ta osoba należy do Parostwa Sony-dono.

Zgadza się, Magdaran otrzymał takie informacje. W Parostwie Sony Sitri znajdował się Pion noszący czarną zbroję, który kiedyś był człowiekiem. Saji Genshirou zdjął hełm i pokazał swoją twarz.

– Więc ty jesteś… Młodszym bratem mistrza Sairaorga, prawda? Jestem Pionem z Parostwa Sony Sitri. Przybyłem z odsieczą.

Wygląda na to, że tak samo jak starszy brat, był członkiem Drużyny DxD i przybył aby pomóc w stłumieniu rebelii.

– …DxD huh. Nigdy bym nie pomyślał, że przyjdą mi z pomocą.

Nie potrafił nic poradzić na to, że ta sytuacja wywoływała u niego poczucie ironii. Słysząc taką odpowiedź, Saji przekrzywił głowę i pojawił się nad nią znak zapytania….

– W rzeczy samej to wielka pomoc – powiedział Magdaran.

Postanowili opuścić miasto Bael z Sajim na czele. Całe parostwo Magdarana ruszyło aby uspokoić cywilów i spacyfikować buntowników na całym terytorium, więc w zamku została tylko jego Królowa, która także z resztą wyruszyła, aby zabezpieczyć drogę odwrotu. Aby przedyskutować jakieś środki zaradcze przeciwko Trihexie, ojciec pojechał spotkać się z Zekramem Baelem, który żył w odosobnieniu. Matka opuściło to miejsce dwa dni temu, aby poszukać schronienia. Następny spadkobierca rodziny, Sairaorg, opuścił terytorium jako członek drużyny antyterrorystycznej. Innymi słowy w tym zamku nie było ani głowy rodu, ani spadkobiercy i przebywał w nim tylko drugi syn. Frakcja Wielkiego Króla była szanowana przez obecnych Maou, nawet jeśli zamek był pusty…. Magdaran uśmiechnął się z sarkazmem. Taki już był ich ojciec. Zawsze kiedy musiał powziąć jakąś decyzję, udawał się do miejsca pobytu protoplasty rodu i prosił go o radę. Niezależnie od tego, czy była to sprawa polityczna, czy rodzinna, to nigdy nie podejmował jej sam. Dlatego tak długo jak chronił swoją dumę oraz wygląd, nawet jego żona i dzieci mogły zostać bez wahania odrzucone. Taki los spotkał jego brata przyrodniego, który nie odziedziczył Mocy Zniszczenia. Natomiast Magdaran urodził się z tą zdolnością, więc Sairaorg został wygnany i stracił status spadkobiercy. Od tamtej pory Magdaran, który został nowym następcą, przeszedł surową edukację. Jego zdolności bojowe nie były zbyt duże, ale skoro odziedziczył Moc Zniszczenia to nie musiał intensywnie trenować. W innej rodzinie też urodzili się ludzie z Mocą Zniszczenia i to jeszcze potężniejsi od niego, przez co Magdaran zawsze był porównywany do rodzeństwa Gremory. Jednocześnie pogardzał Sirzechsem i Rias, na skutek surowego środowiska w którym go wychowywano. Długo nie trwało, kiedy odkrył o czym myślała obecna głowa rodu. Nagle, pewnego dnia, wszystko się zmieniło. Jego przyrodni brat Sairaorg wrócił z wygnania i oznajmił, że chce odzyskać swoją pozycję spadkobiercy. Obecna głowa rodziny oraz jego syn wybuchnęli śmiechem. Bael który nie posiada Mocy Zniszczenia mówił w końcu takie bzdury. Głowa rodu zamierzał nawet uznać te słowa za żart, ale stwierdził że może to być dobra okazja, aby przeciąć ich rodzinne związki i rozkazał Magdaranowi, aby został jego przeciwnikiem. Pojedynek o stanowisko dziedzica trwał kilka minut i zakończył się miażdżącym zwycięstwem Sairaorga, a Magdaran, który odziedziczył Moc Niszczenia, leżał na podłodze. Był bezsilny wobec szybkości i siły swojego starszego brata, który wytrenował swoje ciało do granic wytrzymałości i całkowicie przytłoczył Moc Zniszczenia Magdarana. Ich ojciec, będący głową rodu, patrzył na leżącego na podłodze Magdarana, jak na kupę śmieci. Od tamtej pory jego sytuacja uległa zmianie.... W zamku zamieszkało czworo członków Domu Bael: ojciec, jako obecna głowa rodu, jego druga żona, będąca matką Magdarana, jego pierwszy syn Sairaorg, będący spadkobiercą rodu oraz drugi syn, Magdaran, którego pozbawiono pozycji spadkobiercy. Niezależnie od tego, czy miały miejsce posiłki, czy inne rzeczy, brały w nich udział te cztery osoby. Jako obecna głowa rodu, ich ojciec niechętnie uznał swojego najstarszego syna i ciągle radził się swojego poprzednika oraz protoplasty rodu; matka, której syn został pozbawiony pozycji spadkobiercy, była rozżalona i nie kryła swojego niezadowolenia z faktu, że musi mieszkać z najstarszym synem. Magdaran był edukowany, aby w przyszłości objąć pozycję nowej głowy rodziny, więc teraz musiał asystować swojemu starszemu bratu, który odebrał mu pozycję. Za każdym razem gdy zasiadali do posiłku, nie rozmawiali ze sobą i milczeli. Matka za każdym razem odchodziła od stołu jako pierwsza. Była zrozpaczona na swojego męża i syna oraz nienawidziła Sairaorga, ale wciąż nie porzuciła swojej pozycji żony Baela. Nie licząc polityków, Magdaran rozmawiał tylko ze swoim parostwem. W domu jego ojciec i matka unikali z nim rozmowy. Nie, jak się nad tym zastanowić, to od kiedy został wybrany na następnego spadkobiercę, nigdy nie doświadczył miłości od swoich rodziców, której dziecko powinno doznać. W najlepszym wypadku uznawano go za Następnego Wielkiego Króla Baela i roztropnie o to dbał. …Uczęszczał na spotkania dzieci szlachty i jeden z nich coś mu powiedział:

Było bardzo przyjemnie, kiedy moja mama wyczyściła mi uszy.

Czyściła uszy.... Od kiedy Magdaran się narodził, podobnej rzeczy doświadczył tylko od służącej. Były dzieci, które udawały się ze swoimi rodzicami do świata ludzi, aby pobawić się na plaży. Poza kontrolami na terytorium Rodziny Bael, Magdaran nigdy nie wybrał się gdzieś dalej, nie mówiąc już o wakacjach ze swoją rodziną..... Rodzina…czym ona właściwie jest? Ten zamek był rezydencją dla osób, w których żyłach płynęła krew Baelów…tej rodziny. A ci którzy tu żyli…też powinni być nazywani członkami „rodziny”. Ostatecznie kim sam był? Przyszedł na świat jako drugi syn i został wychowany jako następca głowy rodu. Odebrano mu to jednak i był traktowany jako ktoś, kto nie istniał… Było to coraz bardziej bolesne. Nie rozumiał już dłużej znaczenia swojego życia. Nie znał własnego przeznaczenia i nienawidził tego zamku. W pewnym nieznanym mu momencie, był tylko jeden krewny, który chciał z nim rozmawiać, jego brat przyrodni, Sairaorg.

– Jak się miewasz?

– Skoro już o tym mowa, to ostatnio zyskało to dużą popularność na naszym terytorium....

– Chłopak o imieniu Hyoudou Issei z Drużyny DxD jest bardzo interesujący....

Na te wszystkie rzeczy, które mówił jego brat, Magdaran mógł tylko odpowiadać sztywno „Rozumiem”, „Tak”, „Och”. Wiedział że jego brat był silny, wręcz tak bardzo, że nie mógł nawet marzyć o odzyskaniu swojej pozycji spadkobiercy. Skoro kształcono go na następną głowę rodu, to nie wiedział nic o innym stylu życia... Jedyne sprawy o których wiedział więcej, niż ktokolwiek inny, była jego szczegółowa wiedza o roślinach oraz rozumienie ich. Od kiedy tylko Magdaran był młody, darzył uczuciem rośliny i kwiaty. W mieście Bael kwitły piękne, fioletowe kwiaty. Były także zasadzone na dziedzińcu zamku. Wyginęły jednak podczas wojny między Trzema Frakcjami. Dzięki badaniom, Magdaran odkrył jednak że były nasiona, które przetrwały w dobrym stanie i użył nowoczesnej techniki do ożywienia ich. Wszyscy w rodzinie Bael mieli fioletowe oczy. Dlatego też fiolet był barwą ich rodziny. Magdaran nie sądził, aby było coś, co pasowałoby lepiej na herb rodziny, niż te kwiaty. Poza tym uprawiał też rzadki gatunek jabłek. Magdaran kontynuował swoje badania nad roślinami i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby wiele spośród nich zostało wyróżnionych, ale jedyne co otrzymał, to ostrzeżenie od obecnej głowy rodziny. Dom Wielkiego Króla zawsze był znany ze swojej Mocy Zniszczenia, więc propozycja badań nad roślinami była haniebna. Ojciec nigdy go też nie pochwalił. Nigdy też nie spróbował wyhodowanych przez niego jabłek. Jedynym który chciał go wysłuchać, był jego starszy brat, Sairaorg, który wysłał wyhodowane przez niego kwiaty i jabłka na targ.

– Jabłka są specjalnością terytorium Bael, a te wyhodowane przez ciebie mogą się nawet stać najlepszymi w Zaświatach. Myślę że możesz to zrobić. Te jabłka naprawdę są przepyszne – powiedział Sairaorg zajadając z radością jedno z jabłek.

Magdaran pokręcił głową i wyrzucił z pamięci wspomnienie o rozmowie ze starszym bratem, po czym ruszył korytarzem w swoją stronę. …Aż do dzisiejszego dnia nie musiał się niczym przejmować, niezależnie od tego, czy chodziło o jego brata, rodzinę, kwiaty, czy Moc Zniszczenia. Jeśli Trihexa zniszczy Zaświaty, to nie będzie mógł zrobić nic innego, niż zaakceptować swoje przeznaczenie. Minęło kilka minut, od kiedy ruszył na obchód zamku i Saji Genshirou zobaczył tylną bramę, przez którą przeszedł. Poza nią znajdowała się duża, otwarta przestrzeń; sufit znajdował się bardzo wysoko. To byłoby dobre miejsce dla cywilów, którzy szukaliby tutaj schronienia. Tylna brama znajdowała się przed nimi, ale Saji Genshirou, który znajdował się z przodu, uwolnił swoją aurę i zajął pozycję przed drzwiami. Wyczuwało się stamtąd złowieszczą atmosferę. Patrząc uważnie można było dostrzec, że za tylną bramą ktoś stoi... Przed nim byłł ktoś, kogo Magdaran znał. Siwowłosy mężczyzna w płaszczu i lekkiej zbroi leżał w kałuży krwi. Ten ktoś to, Sectaas Barbatos[1], Królowa Magdarana. Pierwotnie pochodził z Domu Barbatos, który należał do Siedemdziesięciu Dwóch Filarów oraz był sługą Magdarana. Urodził się w rodzinie wysokoklasowych diabłów i był Królową Magdarana, a teraz leżał na ziemi w kałuży krwi….

– Sectaas! Nic ci nie jest!?

Kiedy Barbatos usłyszał głos swojego pana, wykaszlał krew z gardła, ale dalej bardziej dbał o bezpieczeństwo jego, nie własne.

– …Proszę, pospiesz się i uciekaj stąd – powiedział.

Saji wyciągnął jedną ze swoich macek w stronę Sectaasa, po czym owinął ją wokół niego i przyciągnął z powrotem. Magdaran i jego strażnicy natychmiast sprawdzili rany Królowej. Całe jego ciało było podziurawione przez kule demonicznej energii i jeśli nikt go nie opatrzy, to wykrwawi się na śmierć. Magdaran rozdarł swoje ubrania i zrobił nich prowizoryczne bandaże, mimo że było to za mało. Osoba stojąca poza bramą zaczęła bić brawo.

– Godne pochwały. Trudno sobie wyobrazić, że Wielki Król tak się zachowa.

Zza bramu rozległ się odgłos kroków i po chwili zobaczyli blondwłosego dżentelmena ubranego w szlacheckie szaty. Sądząc po wyglądzie jego twarzy, mógł mieć około trzydziestki…tylko że diabły potrafią zmienić swój wygląd, więc równie dobrze może mieć trzydzieści lat, jak i trzysta. Tak, wszyscy tu obecni go znali. Oczywiście dlatego, że był osobą znaną za sprawą telewizji.... Dżentelmen w szlacheckich szatach ukłonił uprzejmie i pozdrowił wszystkich:

– Dobrego dnia.

– …Posiadacz trzeciego miejsca w Królewskiej Grze…Bedeze Abaddon-dono – powiedział do niego Magdaran.

Zgadza się, ten mężczyzna to profesjonalny gracz w Królewskiej Grze, będący na trzecim miejscu, Bedeze Abaddon. Był dodatkowym demonem z Domu Abaddon. Był też głównym pomysłodawcą ataku na zamek Bael. Od jego ciała aż czuła się żądzę mordu oraz złowieszczą aurę. Bedeze roześmiał się z radością.

– Nie ty tutaj szefujesz, prawda panie drugi? Chciałbym zobaczyć obecną głowę rodu i jego poprzedników, więc możesz mi ich przedstawić?

– Niestety ojca i jego poprzedników tutaj nie ma. Nie ma powodu, dla którego mieliby się spotykać ze zdrajcą.

Bedeze uśmiechnął się w odpowiedzi

Prawdę mówiąc nawet pomoc Piona z Parostwa Sony Sitri nie wystarczyłaby, aby pokonać trzeciego najlepszego gracza Królewskiej Gry. Wszyscy Króle z czołówki są diabłami klasy ostatecznej i pod względem siły dorównują nawet Maou.

Innymi słowy to byłoby niczym walka z samymi władcami Zaświatów, czyli to po prostu irytująca sytuacja.

– Czy mógłbym wiedzieć, po co tu w ogóle przyszedłeś? – zapytał Magdaran.

– W przeszłości miałem kilka spraw z Wielkim Królem. Diehauser wszystko ujawnił i teraz chcę objawił ten mrok wszystkim obywatelom.

Magdaran tylko westchnął, kiedy to usłyszał.

– Gdzie są pozostali członkowie parostwa i drużyny? – zapytał szeptem Sajiego.

– Parostwo Sitri walczy z tymi zamaskowanymi ludźmi na zewnątrz… Wszyscy są naprawdę silni, więc sądzę, że należą do jego parostwa.

Więc to tak, czyli ten hałas z wcześniej to odgłosy bitwy pomiędzy parostwami Sitri i Abaddon.

– Sairaorg i jego parostwo niedługo tu będą… – kontynuował Saji.

Wygląda na to, że skontaktowali się z Sairaorgiem. Ale czy sobie poradzi…? Nawet jeśli przybędzie tu na czas, to niezależnie od tego jak jest silny, walka z kimś, kogo moc jest w klasie Maou, będzie….

– Jesteś sługą Sony Sitri, prawda? Pamiętam twoją czarną aurę, widziałem ją na jakimś nagraniu. Siostrzyczka Serafall, ta cała Sona, naprawdę chce…zbudować szkołę, do której może uczęszczać każdy w Zaświatach, prawda? Spadkobierca rodziny Bael też przy tym pracuje. Hmm…mogę zapytać, czy dalej zmierza brać udział w Królewskich Grach? – zapytał Bedeze Sajiego.

– Tak, takie jest marzenie mojej pani. Aby otworzyć swoją szkołę, musi się wsławić w Królewskich Grach, gdyż w przeciwnym razie nie będzie miała żadnej wiarygodności. Na pewno zajmiemy pierwsze miejsce.

Bedeze przyłożył dłoń do brody i skinął głową.

– Rozumiem, to ma sens, do pewnego stopnia strategi i taktyka są ważne. Ale chęć stania się mistrzem jest niemożliwa. Nawet przejęcie jednego z pierwszych pięciu miejsc jest nie do zrealizowania. Lepiej więc nie robić sobie nadziei, że zajdziecie zbyt wysoko – powiedział.

– …Dlaczego to mówisz? – zapytał Saji.

– Ponieważ…doświadczyłem tego na własnej skórze. Posłuchaj uważnie i zapamiętaj dobrze moje słowa. Niezależnie od czasów, mistrzem zostaje ktoś, kto posiada niesamowitą i absolutną siłę. Jeśli chodzi o wasze pokolenie, to myślę, że najbliższa temu jest Rias Gremory, która ma Sekiryuuteia. Jednak niezależnie od tego, kto wchodzi w skład Czwórki Nowicjuszy, nie mogą się oni nawet równać z tym potworem. Tylko Diehauser Belial mu dorównuje. Zwykli ludzie nie mogą go nawet tknąć. Ale to coś, na co nic nie można poradzić. Niezależnie od epoki, pojawi się najwyżej dwójka ludzi, którzy mogą mu dorównać. Tacy jak Sirzechs-sama, albo może Ajuka-sama. Dlatego więc, aby zbliżyć się do tych ludzi, którzy są opisywani jako ucieleśnienie talentu, niezbędne jest podjęcie pewnych kroków – odpowiedział Bedeze.

– …Dlatego użyłeś figury Króla? – zapytał Magdaran.

Kilka dni temu Diehauser Belial ujawnił ludzi, którzy używali figury Króla; jednym z nich był Bedeze Abaddon. Co więcej, korzystała z niego wicemistrzyni, Roygun Belfegor. Bedeze najwyraźniej nie miał jednak żadnych wyrzutów sumienia i skrzywił usta.

– Zgadza się, jest tak jak mówisz. Mam status i moc. Brakuje mi tylko talentu, abym mógł zostać diabłem klasy ostatecznej. Z tego właśnie powodu skorzystałem z figury Króla i zdobyłem trzecie miejsce w Królewskich Grach. Nareszcie zyskałem honor. Co z tego, że za pomocą niezgodnych z prawem środków? Ale mecze pomiędzy graczami z czołówki zachowały równowagę. Poza Diehauserem, zwycięzcy i przegrani byli zrównoważeni. Oczywiście było wiele meczy, których oficjalnie nie nadzorowano. …Jednak nie będę zaprzeczał że znam ludzi, którzy ustawiali swoje mecze.

Na twarzy Sajiego Gensjirou pojawił się wyraz zdumienia. Marzeniem jego pani było zbudowanie szkoły Królewskiej Gry, do której mógłby uczęszczać każdy. Jednak właśnie na własne oczy przekonał się o panującej w grze zasadach; właśnie się też dowiedział o sfałszowanych meczach, więc był to dla niego poważny cios. Poza złym prowadzeniem gier, istniały też takie rzeczy jak Ustawianie wyników meczów dla relacji pomiędzy rodami.. Przecież Raiser Feneks, który był powiązany z Drużyną DxD, zrobił coś takiego w przeszłości. Było to powszechnie wiadome. Natura tych wymian, które miała miejsce pomiędzy szlachtą, była jednak zupełnie inna od tego, co mówił Bedeze i co wiedzieli obywatele Zaświatów. Kontynuowano to, pomimo krytyki nisko i średnioklasowych diabłów, aby zachować arystokratyczne społeczeństwo. Raiser celowo przegrał dwa mecze dla dobra swojej rodziny. To zupełnie jak jakiś piłkarski poker w świecie ludzi. Dla Magdarana, którego Królewskie Gry w ogóle nie interesowały i nie miał zamiaru brać w nich udziału, niezależnie od tego, czy chodziło o tajne uzgodnienia, o których mówił Bedeze, czy też o rozrywkę pomiędzy szlachtą, o której wiedziało całe społeczeństwo, wszystko było skąpane w grzechu i mroku. Nawet jeśli lamentowali nad tym Saji Genshirou albo inni obywatele, to Królewska Gra miała być pierwotnie przeznaczona do działalności międzynarodowej, która była wolna od politycznych ograniczeń, ale było to niemożliwe tak długo, jak wszystkiemu przewodniczył komitet złożony z arystokratów. Dlatego obecna Królewska Gra był okryta takim mrokiem. Stare diabły podjęły działania dla swoich własnych korzyści; wierzyli że ma wartość, która mogła być dla nich użyteczna, więc wydarli ją Maou Belzebubowi.

– Publika zaakceptowała istnienie figury Króla, więc dlaczego w takim razie atakujesz? – zapytał Magdaran.

Bedeze zarechotał.

– Z powodu pytań moich fanów. Ponieważ w obecnej sytuacji trudno ukryć prawdę o tych nieprawidłowościach, to po prostu muszę pozbyć się ich źródła. Tak więc zabijając Wielkiego Króla udowodnię obywatelom Zaświatów, że ukarałem sprawców całego incydentów – powiedział. Jego oczy wyglądały, jakby tonął w chciwości. Potrząsnął głową. – Obywatele są głupi. Tak długo jak rozpaczałem i mówiłem, że zostałem wykorzystany przez frakcję Wielkiego Króla i że go zabiję, aby pozbyć się tego kłopotu, będą zaskoczeni i wtedy dostanę od nich wsparcie. Nienawidzą skandalów wszczętych przez starszyznę, więc będą szczęśliwsi niż kiedykolwiek, gdy usłyszą o ich hańbie. Zwłaszcza jeśli taki skandal spotka frakcję Wielkiego Króla, która jest opozycją wobec Maou. Niektórzy politycy będą przepraszać, więc moje działanie wzbudzi radość wśród publiki.

Tak długo jak mógł chronić własny honor, mógł czynić tą tak zwaną „sprawiedliwość”, aby zmanipulować opinię publiczną i przedstawić siebie samego jako sojusznika sprawiedliwości. Z rękami splamionymi aferą, ten mężczyzna wymyślił bardzo prostą metodę.... Magdaran był bardzo zaskoczony groźną i grzeszną naturą trzeciego w kolejności najlepszego gracza.

– …Rozumiem, polityków już ustawiono – powiedział.

Nawet politycy zostali wciągnięci do jego planu…. Wśród nich było wielu takich, którzy byli w opozycji do frakcji Wielkiego Króla, lub jej polityków. Wprawdzie nie należeli do frakcji Maou, ale byli tacy, których poglądy były jeszcze bardziej radykalne, niż samych władców Zaświatów. Dla nich ten skandal był wspaniałym pretekstem do działania. Nawet jeśli ten atak nie nastąpi, to będzie to świetne oskarżenie podczas obrad rady. Bedeze spojrzał na Sajiego Genshirou.

– Nie przyłączysz się do mnie, młodzieńcu z Parostwa Sony Sitri? Mógłbyś też przekazać tą prośbę swoim przyjaciołom? – zapytał.

Intencją Bedezea było to, aby pomógł mu zabić obecną głowę rodu Wielkiego Króla. Tymi którzy najmocniej sprzeciwiali się szkole Królewskiej Gry do której każdy mógłby uczęszczać…była frakcja Wielkiego Króla. Nawet jeśli spadkobierca rodu, Sairaorg, najwyraźniej współpracował z Soną Sitri…obecna głowa rodu i wszyscy politycy robili co tylko mogli, aby storpedować te zamiary.

– …To niedopuszczalne. Takie czyny…są niedopuszczalne! I ty jesteś na trzecim miejscu w rankingu Królewskich Grach? Jeśli naprawdę to zrobisz, to z pewnością będą fani, których zasmucisz! – odmówił Saji Genshirou.

To była natychmiastowa odpowiedź, pozbawiona jakiegokolwiek fałszu. Nie myślał o zamiarach polityków, ani o sytuacji starszyzny, tylko po prostu wyraził swoje myśli. Bedeze nie zwracał na to uwagi.

– Mistrz Diehauser rozpalił światło prawdy, wyciągnęło z mroku wszystkie tajemnice. Jako trzeci najlepszy gracz, zostałem wybrany na sprawcę tego wszystkiego. …Nie sądzisz że to dobra rzecz?

Twarz Sajiego Genshirou była pełna goryczy, rozczarowania i boleści....

– …Twój sposób myślenia jest zbyt prosty. Tego typu rzeczy…są zbyt niedorzeczne…! Jeśli naprawdę to zrobisz, to znienawidzimy cię jeszcze bardziej!

– Obywatelom to wystarczy. Zaakceptują coś prostego, łatwego i ujętego w ten sposób. Kiedy ta sprawa zostanie rozwiązana, wezmę odpowiedzialność za występki i wycofam się z Królewskich Gier. Racja, aby usunąć wszystkie złe czyny, trzeci najlepszy gracz odejdzie z rozgrywek z własnej woli.

Więc taki jest jego plan. Odzyska swój honor, gdy wykończy starszyznę Wielkiego Króla i wykorzysta to jako wymówkę dla swojej rezygnacji.

– Jesteś…przyjacielem Sekiryuuteia. On…kim właściwie jest? Jako Oppai Smok wspierany przez opinię publiczną, został wykorzystany przez frakcję Maou jak pionek, do poprawienia ich publicznego wizerunku. Dla mnie…to dość zabawne. To po prostu głupie do granic możliwości. Ten dzieciak zainteresował się Królewską Grą z tego powodu…. Pierwotnie mogli w niej rywalizować tylko wybrani. Mogli w nich brać udział tylko ci, którzy posiadali talent albo coś specjalnego, co ich wyróżniało, albo jeśli posiadali specjalne przywileje. Pierwsza dziesiątka składała się z takich właśnie ludzi. Więc co jeśli możesz zmotywować tych głupców do udziału w Królewskiej Grze? Większość ludzi jest rozczarowana zniszczeniem swoich marzeń i teraz po prostu czeka na swoją śmierć – powiedział Bedeze wzdychając. – Wysiłek nie jest niczym więcej, niż marzeniem danym głupcom przez głupi rząd. Do tego to ostateczne marzenie słabeuszy, którzy nie mają talentu, pieniędzy oraz statusu. Ja byłem inny. Ponieważ miałem i bogactwo i status, uzupełniło to mój brak talentu. Naprawdę cieszę się, że jestem szlachcicem.

Jego słowa sprawiły, że wyraz twarzy Sajiego Genshirou zmienił się.

– …Gardzisz nim? Pracował ciężej niż ktokolwiek inny, a ty patrzysz z góry na moich towarzyszy!? – kiedy Sajiego Genshirou to mówił, z jego ciekły łzy. – Ciągle narażał życie dla dobra Zaświatów i swoich druhów! Pracował tak ciężko, że kilkakrotnie ocierał się o śmierć! Kim ty przy nim jesteś!? Palcem nie kiwnąłeś aby powstrzymać Trihexa i armię Smoków Zła, a zamiast tego robisz coś takiego…! Proszę, idź i walcz…! Walcz za Zaświaty i fanów, którzy cię podziwiają!

– Oczywiście że będę walczył. Ale najpierw pozbawię życia głowę rodu Wielkiego Króla.

Obojętna odpowiedź Bedezea, doprowadziła Sajiego Genshirou do furii i eksplodował aurą okrytą czarnymi płomieniami.

– TY DRANIUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!

Saji Genshirou założył ponownie swój hełm, a macki z jego zbroi wystrzeliły w stronę Bedezea, który stał jednak spokojnie. W miejscu, w którym dotąd niczego nie było, pojawiła się nagle dziura. Rozdzieranie przestrzeni było specjalną zdolnością Domu Abaddon, i nazywało się Dziurą. Wszystkie macki Sajiego Genshirou zostały wessane przez Dziurę i kiedy została zamknięta, macki zostały odcięte. Abaddon mógł tworzyć dziury w każdej pustej przestrzeni i wchłonąć za ich pomocą wszystko, co tylko chciał. Ta specjalna zdolność była dziedziczona przez każde pokolenie ich rodu.

– Cholera!

Saji Genshirou skierował swoje czarne płomienie, które posiadały silną klątwę, w stronę Bedezea. Normalnie były zduszone, ale wkrótce po tym jak zaczął walczyć, całe jego otoczenie został skąpane w ogniu, niczym piekło. Jeśli przeciwnik zostanie pochłonięty przez ten ogień, całe jego ciało ucierpi od mocnej klątwy i będzie stracone. Jednak czarne płomienie uwolnione przez Sajiego Genshirou zostały pochłonięte przez liczne Dziury, które pojawiły się w przestrzeni. Racja, Magdarana można było zobaczyć wcześniej w telewizji, więc dobrze o tym wiedział; Bedeze zdobył trzecie miejsce w rankingu właśnie dzięki temu, że potrafił kontrolować wiele dziur. Nawet gdyby miał braki i uzyskał moc dzięki figurze Króla, jego odziedziczona siła nie była czymś, co można było lekceważyć. Bedeze był w stanie przeniknąć do zamku Rodu Bael właśnie dzięki zdolności Dziury. Jedna z nich pojawiła się właśnie za plecami Sajiego Genshirou i uwolniła w jego stronę czarne płomienie, które wcześniej pochłonęła. Jednak płomienie okryły tylko ciało Sajiego, który ruszył natychmiast do bezpośredniego ataku. Z szybkością, której nie mogło uchwycić ludzkie oko, skracała dystans dzielący go z Bedezem…ale ten wskoczył w Dziurę, która pojawił się za jego plecami, przez co pięść Sajiego Genshirou trafił w pustkę... Ale dostał kopniaka w plecy, który posłał go na ścianę. Bedeze faktycznie użył Dziury, aby pojawić się za jego plecami. Mógł z nich korzystać, aby unikać ataków, ale był też bardzo dobry w walce wręcz. Pomimo tego Saji Genshirou nie miał zamiaru się poddawać i skoncentrował swoje macki, czarne płomienie, kopniaki i ciosy na swoim przeciwniku. Bedeze wszystkich jednak unikał, albo blokował je za pomocą Dziur, przez co Saji Genshirou nie mógł go dosięgnąć. Wręcz przeciwnie, Bedeze włożył dłoń do Dziury, gdy jednocześnie jedna z nich pojawił się obok Sajiego, po czym wyłoniła się z niej pięść Bedezea, która zadała cios. Bedeze użył też demonicznej energii i bez żadnego poczucia prawidłowej odległości. Saji Genshirou nie wiedział, co wyleci z Dziur, ani nawet gdzie się one pojawią. Całkowicie znajdował się w rękach swojego przeciwnika. Nie mógł nawet przewidzieć, gdzie pojawią się Dziury. Nawet jeśli był w stanie uniknąć kopniaków, Dziura nagle się pojawi i wtedy mógłby uderzyć w wyciągniętą stopę Bedezea. Bedeze potrafił jednak stworzyć niezliczoną ilość Dziur i swobodnie je kontrolować. Był wstanie zaabsorbować wszystkie ataki swojego przeciwnika, a jego własne trafiały we wroga.... Bedeze skierował w stronę Dziury pojedynczy impuls demonicznej energii i kiedy w niej zniknął, wyłonił się z innej. Łącząc atak z unikiem, ponownie posłał kilka ataków demonicznej energii w stronę Dziury. Po kilkukrotnym powtórzeniu tej czynności, demoniczna energia którą uwolnił, została parokrotnie pochłonięta przez Dziurę. Potem wybrał na cel przestrzeń w pobliżu Sajiego Genshirou, aby odpalić swój atak. Gdyby była to jedna Dziura, to mógłby sobie poradzić, ale w przypadku trzech, pięciu, czy nawet więcej Dziur, nie będzie wiedział z której, jaki atak nastąpi. Poza pociskami demonicznej energii, były też ciosy i kopniaki Bedezea, a od każdego z nich pękała cześć zbroi Sajiego Genshirou. Jednak za każdym razem kiedy jakaś cześć pancerza została zniszczona, Saj Genshirou go odtwarzał i tak w kółko. Jednak regeneracja nie była nieskończona i stopniowo odtwarzał części zbroi coraz wolniej, podczas gdy ciało pozbawione osłony było narażone na ataki. Teraz pokrywały je rany, a z jego ust ciekła krew. Saji Genshirou szybko stworzył więc obronę z ściany płomieni, ale ponieważ siła ataku mogłaby go wysłać wysoko w powietrze, to niezależnie od tego, czy dzielący ich dystans został zmniejszony, czy zwiększony, dalej odniesie obrażenia. Magdaran obserwował to starcie i coraz bardziej marszczył brwi. Wiedział już wcześniej o zdolności Abaddona. Nie tylko widział jego mecze w telewizji, ale też Królowa jego starszego brata, Kuisha Abaddon, była z nim spokrewniona. Potrafiła manipulować Dziurami i była kimś niesamowicie silnym w swoim pokoleniu. Jednakże Bedeze był potworem na zupełnie innym poziomie. Nawet Magdaran, który nie był dobry w walce, wiedział że Saji Genshirou posiadał moc porównywalną ze Smoczym Królem, ale wciąż nie był on żadnym przeciwnikiem dla Bedezea. Jednak był jeden powód, dla którego byli tak słabo dopasowani; Bedeze najwyraźniej zrozumiał swoją własną zdolność i był bardzo biegły w ich używaniu. To tak zwany talent, uzyskany dzięki figurze Króla…. Magdaran znów poczuł się onieśmielony przez nienormalność figury Króla.

– …Cholera.

Saji Genshirou ciężko oddychał, klęcząc na ziemi. Jego zbroja była w opłakanym stanie. Nawet jeśli to walka na wyczerpanie, to jego wytrzymałość wyczerpie się pierwsza.... Jeśli zaś chodzi o jego przeciwnika, to Bedeze nie zużyła nawet jednego procenta swojej demonicznej mocy, więc miał duży zapas. Bedeze ruszył powoli w stronę klęczącego Sajiego Genshirou, wypełniając powietrze morderczymi intencjami.... Nagle przez tylną bramę wtargnął ktoś okryty olbrzymimi ilościami touki. Bedeze łatwo tego uniknął, ale w zniszczonej części zamku pojawiła się pewna osoba. Diabeł, który może siać zniszczenie dzięki ciosom własnych pięści... Była tylko garstka takich jak on. Gdyby ograniczono to do kogoś z Rodu Bael.... Osobą która stanęła pomiędzy Bedezem Abaddonem i Sajim Genshirou był mężczyzna w złotej, lwiej zbroi... Uśmiechnął się lekko do Sajiego Genshirou.

– Co jest, Saji Genshirou? Twoje uczucia nie dotarły do tego stopnia, prawda?

Widząc Sairaorga, Saji Genshirou rozpłakał się z radości.

– …Mistrzu!

Sairaorg stanął przed Bedezem, który roześmiał się odważnie.

– No no, czyż to nie Sairaorg Bael. Uważany za najsilniejszego Króla wśród młodzieży…

– Bedeze-dono, jeszcze nie jest za późno aby się wycofać. Proszę, nie plam swojego honoru trzeciego najlepszego gracza w Królewskiej Grze – powiedział Sairaorg.

– Brzmisz zupełnie tak, jakbyś myślał, że możesz mnie pokonać. Naprawdę mnie nie doceniasz, spadkobierco Wielkiego Króla-dono.

Przeciwko Bedezeowi, które postawa się nie zmieniła, Sairaorg przygotował swoją wolę walki i obie zaciśnięte pięści.

– Skoro mówisz coś takiego, to muszę wypełnić mój obowiązek członka Drużyny DxD.

– Tylu młodziaków chce ze mną walczyć, hę, jakie to interesujące!

Bedeze bez przerwy tworzył Dziury dookoła Sairaorga.

Uderzył w nie falą demonicznej energii. Sairaorg zwinnie się poruszał, aby ich uniknąć, albo używał przeciwko nim pięści okrytych touki. Postanowił bezpośrednio rozbijać ataki demonicznej energii swojego wroga. Ten człowiek i Sekiryuutei, który też należał do DxD, byli tacy sami. Sairaorg błyskawicznie skrócił dzielący ich dystans; każda z jego pięści była bardzo dobrze wytrenowana, więc nie marnował żadnego ruchu i zadał swojemu przeciwnikowi szybki cios. Jednak w obliczu zbliżającej się pięści, Bedeze odwrócił głowę i dzięki temu uniknął ciosu. Nieoczekiwane było to, że po ciosie pięści Sairaorga okrytej touki, na twarzy Bedezea pojawiły się rany. Bedeze w odpowiedzi parsknął śmiechem. Wygląda na to. że zadany mu cios był szybszy niż się spodziewał i bardzo go to podekscytowało. Sairaorg nie pozwolił jednak swojemu przeciwnikowi zyskać na czasie i kopnął go, po czym zadał mu cios, a potem następny i następny, po czym kontynuował swoje szybkie ataki. Jednak Bedeze uzyskał trzecie miejsce w rankingu nie bez powodu. Miał okazję zaznajomić się z najsilniejszymi ciosami przybysza. Mocny kopniak Sairaorga został łatwo uniknięty dzięki małemu krokowi w bok, po czym jego przeciwnik natychmiast atakował, zadając mu cios w twarz. Sairaorg nie zwrócił jednak na to uwagi i dalej atakował. Bedeze został wzmocniony dzięki figurze Króla, ale jego zdolności walki wręcz wzięły się z nagromadzenia bojowego doświadczenia. Zbudował je dzięki swoim walkom, które zaprowadziły go do ścisłej czołówki rankingu. Bedeze nagle podniósł poziom walki. Tym razem użył Dziur do ataku. Jedna ukazała się za Sairaorgiem i wyleciała z niej fala demonicznej energii. Sairaorg też to wykrył i odsunął się na bok, aby tego uniknąć. Ale najwidoczniej Bedeze się tego spodziewał, gdyż kolejna Dziura pojawił się pod stopami Sairaorga, z której wyłoniła się ręka Bedezea, która złapała go za nogę. Tak uziemiony Sairaorg nie mógł zrobić uniku i demoniczna energia wyleciała z Dziury blisko jego pleców. Naplecznik jego zbroi pękł i pociekła krew. Atak Bedezea z pomocą Dziur się zaczął. Sairaorg, tak jak wcześniej Saji, nie był w stanie się obronić, nie mówiąc już o istnieniu Dziur, dzięki którym ataki Bedezea były w stanie trafić młodego Wielkiego Króla. Było jednak coś, co różniło go od Sajiego Genshirou. Nie wszystkie pociski demonicznej energii, które wyłoniły się z Dziur, były w stanie trafić Sairaorga. Do pewnego stopnia był w stanie ich unikać, być może dzięki zwierzęcemu instynktowi, albo może zdobytemu doświadczeniu. Jednak ataki Bedezea stały się bardziej intensywne. Sairaorg zamierzał kontratakować i zadał cios pięścią, ale została ona pochłonięta przez Dziurę, która pojawiła się przed nim i wyłoniła z innej, z boku głowy, po czym uderzyła go prosto w twarz.

– …To pierwszy raz, kiedy oberwałem moją własną pięścią. …Rozumiem, Hyoudou Issei faktycznie miał rację, to naprawdę jest bardzo skuteczne.

Sairaorg śmiał się z siły własnej pięści. Otrzymał cios, którego nigdy wcześniej nie doświadczył i jego siła przekroczyła nawet jego własne oczekiwania. W końcu była to pięść młodzieńca, który nigdy nie przestawał trenować, więc nie było w tym nic dziwnego, że jego ciało nie mógł tego wytrzymać. Wycierając krew z kącika ust, Sairaorg uspokoił oddech i ponownie przybrał bojową postawę. Niemniej, ataki Sairaorga nie miały wpływu na Bedezea. W porównaniu do Sajiego Genshirou, jego dopasowanie do Bedezea było jeszcze gorsze Nie, lepiej by było to przemyśleć. Niemal wszyscy ludzie, którzy stanęliby przeciwko Bedezeowi, byli by w gorszej sytuacji. To po prostu pokazuje, jak nieziemska była zdolność manipulowania Dziurami Bedezea Abaddona. Nieważne kim był przeciwnik, który stanął naprzeciwko niego, mógł nim manipulować we własnym tempie…był po prostu personifikacją technicznego typu.... Ostatecznie Sairaorg odniósł zbyt duże obrażenia i klęczał na jednym kolanie. Wprawdzie Magdaran nie widział jego walki z Grendelem…to od razu rozpoznał, że ta walka była jeszcze trudniejsza.

– Guh…

Jego ataki zawaliły, odniósł wiele ran, więc w obecnej sytuacji twarz Sairaorga przybrała kwaśny wyraz.

– …J-jak to możliwe, nawet mistrz Sairaorg jest…!

Nawet Saji Genshirou czuł się dotknięty obecną sytuacją Sairaorga. Ale Bedeze pokręcił głową.

– Mylicie się, nie powinniście być tacy optymistyczni. Szczerze mówiąc ja też jestem zaskoczony. Moja siła zawsze jest opisywana jako będąca równa klasie Maou. Gdybym chciał, to stworzyłbym wielką Dziurę i zaatakował taką demoniczną energią, która zdmuchnęłaby was, wraz z całym tym zamkiem. Ale gdybym to zrobił, zwycięstwo byłoby zbyt szybkie i łatwe, więc dlatego tak to przeciągam. Jednak zwykłe przepuszczenie mojej demonicznej energii przez Dziurę normalnych rozmiarów bez sprężenie nie zrobi krzywdy Vritrze, ani tym bardziej spadkobiercy-dono. To znaczy że tacy ludzie jak wy, diabły z DxD, jesteście niezwykle silni.

Bedeze potarł brodę i skinął głową.

– Wiele razy otarłem się o śmierć podczas bitew. Nie trzeba dodawać, że to najlepsza metoda, aby stać się silniejszym. …Po raz kolejny poczułem do was szacunek – pochwalił nas i kontynuował. – Właśnie z tego powodu. Sairaorg, ty też jesteś kimś, kto troszczy się o swój własny talent i pokrewieństwo. Czyż to nie w porządku? Też chcesz tego użyć? Figury Króla.

Bedeze wyciągnął rękę, kiedy z jego ust sączyły się pochlebne słowa. Sairaorg zmarszczył brwi.

– …Mogę wiedzieć, co masz na myśli? – zapytał.

– Słyszałem, że stare diabły mają figury Króla. Po zabiciu głowy Rodu Wielkiego Króla, będę pracował z moimi współpracownikami i dam jedną figurę tobie. Możesz jej użyć i stać się prawdziwym, Wielkim Królem. Jesteś diabłem, który cieszy się poparciem społeczeństwa, więc zdecydowanie będziesz w stanie zbudować wspaniały, rodzinny biznes. Nowa era Wielkiego Króla zacznie się wraz z tobą – odparł Bedeze i spojrzał na Sairaorga, Magdarana i Sajiego Genshirou. – Słuchajcie młodziaki, powinniście zapamiętać to, co wam powiem. Królewskie Gry są sprawą szlachty. To forma rozrywki dla wyższych sfer. Niskoklasowe, wskrzeszone diabły, które nie mają talentu, pieniędzy, czy statusu, łudzą się, ciesząc Królewskimi Grami. To naprawdę jak żart.

Te dosadne słowa mogły pochodzić tylko od kogoś, kto należał do wyższych sfer. Do pewnego stopnia była to prawda. Jeśli dalej tak będzie, to bez żadnych zmian i reform, uzyskanie awansu dzięki Królewskiej Grze będzie bardzo trudne. Sairarog odpowiedział jednak jednym słowem:

– …Odmawiam.

Bedeze zdawał się nie wierzyć własnym uszom.

– …Co powiedziałeś? – zapytał.

Sairaorg, walcząc ze swoimi nogami, wstał z ziemi i zaczął wyjaśniać znaczenie swoich słów:

– Nigdy, aż dotąd, nie żałowałem sposobu, w jaki żyłem! Ścieżka którą kroczyłem była moim powodem do dumy! Chcesz abym odrzucił cały ból, żal, śmiech, radość, zwycięstwo i klęskę, których dotąd doświadczyłem!? Zdecydowanie odmawiam! Te dwie pięści, to ciało, ta dusza i moje parostwo, są skarbami które zdobyłem dzięki walce! Porzucenie tego dla fałszywego talentu jest czymś, czego nigdy nie zrobię!

Sairaorg zbliżył się do Bedezea, a każdy jego krok był pełen wigoru.

– Nie jestem jedyny. Obecny tu Saji Genshirou i Sekiryuutei Hyoudou Issei są tacy sami. Wartość siły, którą osiągnęli dzięki bólowi i cierpieniom…! Chcesz aby zapomnieli o tych wszystkich trudnościach, których doświadczyli, dla czegoś takiego!? Cóż, nieważnie czy jesteś doświadczonym graczem, czy jakimś pupilkiem starych diabłów, pokonam cię bez chwili wahania!

Słowa Sairaorga doprowadziły Sajiego Genshirou do płaczu.

– …Mistrzu…mistrzu!

Sairaorg spojrzał nagle na swojego brata.

– Nie martw się Magdaran, zdecydowanie cię obronię.

Na twarzy Sairaorga pojawił się uśmiech. …Zrozumiał. Ten gość walczył, mając jednocześnie na uwadze jego dobro... Aby powstrzymać Bedezea przed rozprzestrzenianiem swoich ataków w tamtą stronę, nie pozwolił mu atakować w tym kierunku i uważnie obserwował. Magdaran to zauważył. Gdyby nie to, walka mogła by być bardziej równomierna. Niemniej…zdecydował się na ochronę.

Obiecałem sobie, że nie będę go tak nazywał.

Ani, aniue[2], postanowiłem już, że nie będę się tak do niego zwracał. Magdaran ciagle nie zapomniał, że to przez niego stracił swoja pozycję spadkobiercy. Jednak przypomniało mu się wspomnienie z dzieciństwa. Wprawdzie trwało to tylko kilka lat, ale podziwiał wtedy Sairaroga i codziennie się z nim bawił. Razem biegali po zamkowym dziedzińcu i przez cały czas bawili się w swojej kryjówce, którą zbudowali w zamku...

Nie mogę go tak nazywać.....

Pewnego dnia, aby znaleźć rzadki kwiat, Magdaran udał się w góry leżące niedaleko zamku Bael i został zaatakowany przez demoniczne bestie. Udał się tam na własną rękę, bez żadnej ochrony. Młody Magdaran był łatwym łupem dla tych potworów. Wtedy jego starszy brat, Sairaorg, ruszył mu z pomocą. Odważnie stanął przed nim, aby go chronić, kiedy on sam patrzył na jego plecy...

Po prostu nie mogę go tak nazywać......

Słowa jego starszego brata wyryły się głęboko w jego umyśle.

– Precz z łapami od mojego kochanego braciszka! Ja będę z wami walczyć!

Chronienie swojego brata było chwalebne bardziej, niż cokolwiek innego i był spokojniejszy niż ktokolwiek inny.

– Jesteś moim kochanym braciszkiem, więc zdecydowanie cię obronię i pokonam tych wrogów!

Postać Sairaorga, który nie cofnął się przed przeciwnikiem będącym w klasie Maou, utrwalił się w jego oczach. Jego starszy brat…ponownie stanął przed nim, aby mu pomóc. Obie postacie z przeszłości jak i z teraźniejszości. zlały się ze sobą, a z oczu Magdarana zaczęły cieknąć łzy.

– ……Ani…ue…! Myliłem się…! Zrobiłem ci coś niewybaczalnego. Gardziłem tobą, ponieważ nie odziedziczyłeś Mocy Zniszczenia. Naprawdę cię nienawidziłem za to, że odebrałeś mi pozycję spadkobiercy! Szczerze cię nienawidziłem! Tak bardzo, że chciałem cię zabić!

Wszystko to było prawdą. Naprawdę go nienawidził. Naprawdę chciał go zabić. Zwycięstwo jego starszego brata zaprzeczyło jego własnemu istnieniu, więc jak miał to zaakceptować?

– Jestem…nikczemną osobą. Potajemnie tobą gardziłem i próbowałem się kilka razy wygryźć. Powinieneś to zauważyć. Jednak nawet wtedy nic mi nie zrobiłeś! Nigdy nie powiedziałeś nawet jednego, nienawistnego słowa! – kontynuował Magdaran.

Tak, aby pokonać swojego brata i wplątać go w kłopoty, zawsze spiskował przeciwko niemu w polityce. Próbowałem go kilka razy powstrzymać i wiele razy podgryzałem jego pozycję. Faktycznie kilka razy miała miejsce sytuacja, kiedy mój starszy brat znajdował się w trudnej sytuacji. Nawet wtedy o nic mnie nie winił. Po prostu powiedział, że jego własna siła była niewystarczająca, nie miał dostatecznie dużo szacunku i ciągle zastanawiał się nad samym sobą. W ogóle nie winił o nic swojego młodszego brata. Sairaorg odwrócił swoją głowę i odezwał się:

– Odebrałem ci pozycję spadkobiercy. Zrobiłem to, aby udowodnić moją siłę ludziom, którzy mnie wygnali, więc to wszystko było dla mojego własnego egoizmu. Dlatego postanowiłem że tak długo, jak istnieje niechęć wobec mnie, zaakceptuję wszystko. Nieważne czy chodzi o ciebie, czy kogoś innego, nieważne jak głęboka jest twoja niechęć, chętnie zaakceptuję wszystko.

Sairaorg spojrzał na swojego młodszego brata. Jego twarz była pełna ciepłych uczuć, a były to uczucia starszego brata. Sairaorg zaczął nagle przepraszać:

– Magdaran, mój braciszku, ja też cię muszę przeprosić. Przysporzyłem ci wiele cierpień. Wybacz mi, że jestem takim bezużytecznym starszym bratem.

…Wiedziałem. Ani zawsze tak do tego podchodził... Lubiłem kwiaty i rośliny. W porównaniu do czasów, kiedy byłem spadkobiercą, jeszcze bardziej chciałem zostać botanikiem. Ale urodziłem się z Mocą Zniszczenia, więc nie miałem innego wyjścia, niż zostanie spadkobiercą. Odtworzyłem fioletowe kwiaty, pielęgnowałem rzadkie jabłka i nikt z rodziny mnie za to nie pochwalił, oprócz ciebie.

Osiągnięcia jego młodszego brata powinny być znane w całych Zaświatach. Tylko jego starszy brat zaakceptował go, jako członka rodziny. Powiedział to, jako członek rodziny. Niezależnie od tego, czy chodziło o niego, czy też o jego brata, Dom Bael zrujnował ich życia... Więc…przez to że nienawidził brata…był naprawdę głupi. Byłoby znacznie lepiej, gdyby wspólnie sprzeciwili się Domowi Bael, jak na braci przystało.

– Aniue! Wygraj proszę! Jesteś moim starszym bratem, spadkobiercą Domu Bael! Proszę, pozwól mi to zobaczyć! „Zniszczenie” Domu Bael! – zawołał Magdaran.

Kiedy Sairaorg usłyszał, że jego brat nazwał go Ani, uśmiechnął się dzielnie.

– Tak, zrozumiałem.

Sairaorg zacisnął pięści, stając naprzeciwko Bedezea Abaddona.

– Mój młodszy brat Magdaran ma lepszy umysł niż ja i wszystko robi ostrożnie. Zawsze jest świadomy subtelności innych ludzi, więc nadaje się do polityki lepiej niż ja. Jest mężczyzną, który pewnego dnia odziedziczy Dom Bael. Jestem z niego dumny, gdyż na pewno będzie w stanie oświetlić Wielkiego Króla. W końcu jest uparty, tak samo jak ja, zrobi wszystko, aby osiągnąć swój cel! – oznajmił Sairaorg rozkładając i zaciskając pięść. – Bedeze Abaddonie-dono. Chodź tu i doświadcz ciosu, nad którym pracowałem całe życie.

Po tych słowach Sairaorg zwiększył swoje touki.

– Ruszajmy! Moje wcielenie, Lwie Regulusie!

[Tak! Jeśli taka jest twa wola, to zniszczmy ich tym boskim ciałem!]

W odpowiedzi na wezwanie swojego pana, oczy lwa na jego piersi błysnęły oślepiającym światłem. Jego touki ponownie się zwiększyło i wypełniło całą przestrzeń. Sairaorg wyrecytował zaklęcie....:

– To ciało, ta dusza, nawet jeśli wpadną w nieskończony wąwóz!

Teraz odezwał się lew:

[Pan mój i ja wyczerpiemy to ciało oraz duszę, aby powstała nieskończona, królewska droga!]

– Burz, triumfuj, baw się i lśnij!

[To ciało Demonicznej Bestii!]

– Na pięści złożono wspaniałą, cesarską władzę!

Jego touki zostało zbite w intensywny cyklon i podmuch wzbił w powietrze masę fioletowych płatków kwiatów. Fioletowe kwiaty, które można było znaleźć w całym zamku Bael i które dumnie kwitły, podążyły za wiatrem, tańcząc dookoła Sairaorga.

– Tańcz!

[Tańcz!]

[Kwitnij!!!]

Magdaran nagle przypomniał sobie czasy, kiedy byli dziećmi i zostali zaatakowani przez demoniczną bestię; Ani przybył go uratować i obaj uciekali jak szaleni przez góry. Miejscem do którego w końcu dotarli, było morze kwitnących kwiatów. Wiał wtedy wiatr, który wzbijał w powietrze ich płatki.

Tak, wtedy to było piękne, bardzo piękne.

Mimo że ciało Sairaorga było okryte touki, to dalej się wzmacniało.

[Załamanie Bestii!!!!!!!!!!!!!!]

Wraz z decydującym oddechem, nastąpiła eksplozja! Stała tam teraz majestatyczna istota w zbroi niesamowicie agresywnego lwa. Był to całkowicie nowy pancerz, w tonacji złota i fioletu.... Złotej zbroi towarzyszyło fioletowe touki, które otoczyło Sairaorga. Skala jego gęstości była tak szalona, że nawet Magdaran, który stał daleko, poczuł ciarki na plecach. Chwilowo przytłoczyło to nawet przeklęte płomienie Sajiego Genshirou. Bedeze był zszokowany, kiedy to zobaczył.

– ……Jak to możliwe! Czy to tak zwane przebudzenie dominacji…!

Załamanie Bestii.

Tak, Ani tymczasowo uwolnił moc, która była zapieczętowana w Longinusie. Była to forma, którą mógł uzyskać tylko ten Boski Dar, w którym zapieczętowano legendarną bestię… Jednak było to też bardzo ryzykowne. Tak jak w przypadku wyzwolenia Boskich Darów, w których zapieczętowano Dwa Niebiańskie Smoki, aktywacja Niszczycielskiej Furii pochłonie życie użytkownika. Co więcej, efekty już miały miejsce, gdy z ust Sairaorga pociekła krew.

– Królewska Skóra Regulusa Cesarskiego Fioletu jest Bestią Dominacji. To wcielenie mojego zniszczenia, które zostało upchnięta do granic możliwości. Wykorzystując moją energię życiową jako źródło, zapewni to wybuch mojej mocy… Cóż wprawdzie to pięść która nie posiada Mocy Zniszczenia, ale dam ci zaznać „Zniszczenia” Baelów! – wrzasnął Sairaorg, zgrzytając zębami.

Sairaorg zniknął i poruszał się tak szybko, że nawet Saji Genshirou nie mógł zauważyć jego ruchów, ale Bedeze był je w stanie przewidzieć i stworzył obronny magiczny krąg. Jednak nie był on zwykły. Mimo że wyglądał na cienki, to był potężną barierą, składającą się z wielu warstw. Bez najmniejszego hałasu, Sairaorg pojawił się przed Bedezem i zadał mu nagły cios. Jego pięść była pokryta gęstym złotym i fioletowym touki. Obronny magiczny krąg został z łatwością zmiażdżony przez pojedynczy cios, ale Bedeze zdawał się o to nie dbać i natychmiast stworzył Dziurę, która tak jak wcześniej, miała pochłonąć cios i prawić, że Sairaorg uderzy samego siebie. Jednakże....

Trzask!

Nagle coś chrupnęło.... Dziura pękła od ciosu pięści Sairaorga i uderzyła Bedeza w brzuch! Ten pojedynczy cios sprawił, że Bedeze gwałtownie się rozkaszlał i zwymiotował krwią. Od tego jednego uderzenia cały zamek Bael zatrząsł się w posadach. Ogromna siła tej pięści przeszła przez ciało Bedezea i zniszczyła znajdującą się za nim ścianę, podczas gdy fala uderzeniowa pędziła dalej i dalej, lecąc do miejsca, którego nie można było nawet zobaczyć... Nawet przed nim grunt został wyżłobiony. Bedeze odszedł kawałek dalej, cały czas trzymając się za brzuch, a jego twarz była pełna konsternacji.

– Moja Dziura została zmiażdżona przez pojedynczy cios!?

Tak jak powiedział, jego Dziura została zniszczona pojedynczym ciosem. Dotąd była w stanie pochłaniać wszystkie rodzaje ataków. Nie do pomyślenia było, że mogła zostać zniszczona przez fizyczny atak, ale cios Sairaorga właśnie zburzył to przekonanie.

– Moja pięść służy tylko do niszczenia. Będzie tylko niszczyć, choćby nie wiem co się działo! Użyj swojego ciała aby dobrze zasmakować tego ciosu, który zyskałem dzięki treningom!

Sairaorg po raz kolejny popędził z dużą szybkością. Jednak Bedeze wciąż był potworem, mogącym sobie poradzić z jego szybkością.... Jednak teraz po prostu unikał ataków. Pięści które przekraczały fizyczną prędkość reakcji, kopniaki które trafiały prosto w jego ciało, jego demoniczna energia i Dziury, które były jego specjalnością, ulegały zniszczeniu. Zamek ponownie się zatrząsł. Część sufitu powoli się rozsypała. Poza tym, niezależnie od tego, czy Bedezea trafił grad ciosów i kopniaków czy udało mu się zrobić unik, stworzone fale uderzeniowe wciąż posiadały zatrważające ilości mocy, która miała wpływ nawet na tereny leżące poza miastem. To była niesamowicie ofensywna siła...! To był fizyczny atak, który trwał i trwał, rosnąc w siłę. Nie było miejsca na żadne zwody; to było brutalna walka, pięść na pięść, kopniak na kopniak.... Różnicą z wcześniej było tylko to, ze jego moc została wzmocniona do takiego stopnia, że nawet ktoś w klasie Maou nie był dla niego żadnym przeciwnikiem. Proste wzmocnienie zapędziło trzeciego najlepszego gracza w kozi róg. Ucieleśnienie techniki zostało zmiażdżone przez czystą moc! Po kilku sekundach Bedeze Abaddon był tym, który klęczał bezsilnie na podłodze. Jego twarz wyrażała niedowierzanie, zakłopotanie i konsternację.

– …Jak to możliwie…Co to w ogóle ma być, u diabła…? To po prostu zwykłe ciosy i kopniaki, więc…dlaczego moja Dziura została zniszczona? Dlaczego to samo spotkało moją demoniczną energię!?

Jednak z Sairaorgiem też nie było najlepiej podczas tej walki i jego żywotność się zmniejszała. Jego ciało płakało z bólu, a świeża krew ciekła przez szczeliny pancerza oraz z kącika jego ust. Pomimo tego Sairaorg okrył się touki i ani na chwilę nie osłabiał swoich ataków przeciwko Bedezeowi. W końcu stanął naprzeciwko niego.

– Użyłeś pieniędzy, aby kupić niedostateczny talent. Ja użyłem ćwiczeń i chwały mojego życia, aby nadrobić brak talentu. Właśnie tak – powiedział

Te pełne wigoru słowa sprawiły, że Bedeze zaczął się trząść ze strachu i próbował uciec za pomocą teleportacyjnego kręgu magicznego. Jednak jego ręka została usidlona przez czarną mackę! To była macka Vritry. Saji Genshirou przekazał poprzez nią czarne płomienie.

– Nie waż się uciec.

Saji Genshirou powstał na nogi i powoli pokuśtykał w stronę Bedezea.

– Hm! T-to macka Vritry!? Kiedy to niby....!?

Saji Genshirou uśmiechnął się, widząc zaskoczenie Bedezea. Aby powstrzymać go przed ucieczką, zacisnął mackę jeszcze mocniej.

– Wyeliminowałem jej formę, więc nie mogłeś jej zobaczyć. Będzie przynajmniej jedna, której nie możesz zobaczyć, a która do ciebie przylgnęła. …Mistrzu…Na mnie też możesz liczyć. Nieważne że jest trzecim najlepszym graczem w Królewskiej Grze, nie pozwolę mu ucie bez otrzymania jednego ciosu ode mnie.

Saji Genshirou zbliżał się powoli, zaciskając pięści. Bedeze próbował uciec, kiedy macki zaciskały się mocno wokół niego, ale w jednej chwili gniew, którym płonął Saji, przytłoczył Bedezea! W jednej chwili znalazł się przed nim i wymierzył mu cios.

– Chciałeś traktować Hyoudou Isseia jak idiotę… Śmiałeś patrzeć z góry na mojego najlepszego przyjaciela, który narażał własne życie, aby wszystkich chronić! Nigdy ci nie wybaczę!

Wraz z tępym odgłosem, pięść Sajiego Genshirou trafiła Bedezea w twarz. Wtedy przeszły na niego czarne płomienie z ciała Sajiego Genshirou.

– …Jakie gorące, czym są te gorące płomienie…arh!

To były przeklęte płomienie Vritry, które trwały w swoim miejscu, niezależnie od tego, ile razy były eliminowane. Bedeze był zaskoczony, podczas Sairarog się do niego zbliżał.

– To płomień, który płonie przez cały czas, a także atak kóry obsesyjnie lgnie do życia.

Bedeze nie miał siły na ucieczkę, ponieważ cierpiał od ataku Sajiego Genshirou. Nogi mu się trzęsły i był oszołomiony. Sairaorg uniósł swoją pięść, bez śladu litości, czy współczucia.

– Bedeze Abaddonie-dono, twoja ambicja zostanie zmiażdżona przez tą pięść.

– Przecież to najzwyklejsza na świecie pięść, więc jak chcesz to zrobić!?

Mimo że Bedeze głośno się darł, to stworzył przed sobą kilka warstw magicznych kręgów obronnych i Dziur, ale konsumujący życie cios Sairaorga z łatwością je zniszczył. Pięść przywaliła prosto w pierś Bedezea! Wraz z hałasem, fala uderzeniowa rozeszła się dookoła, niszcząc wszystko na swojej drodze, podłogi, sufity i ściany, zadając Bedezeowi śmiertelny cios.

– ……J-ja…jestem trzecim…jestem przecież w…klasie Maou……

Po powiedzeniu ostatnich słów, Bedeze padł na ziemię.

– Oto czym jest pięść. Niezależnie od tego czy jestem to ja, Hyoudou Issei, Saji Genshirou, albo inny członek DxD, to w ten sposób mężczyźni bronią najważniejszych dla siebie osób – powiedział do niego Sairaorg.

To bitwa w której ryzykowali swoje życia.... Różnica pomiędzy starszym bratem i Bedezem była jak „walka przekonania”. Dla osoby, która traktowała Królewską Grę jako zwykłą grę i dla kogoś, dla którego była ona polem bitwy, ich opinie były różne. Tak oto zwycięstwo i klęska zostały postanowione...

Część 2

Bitwa pomiędzy starszym bratem, Sajim Genshirou i Bedezem Abaddonem została rozstrzygnięta. Obaj zwycięzcy pozbyli się zbroi, gdyż padali ze zmęczenia. Wyglądało na to, że na zewnątrz też się uspokoiło. Czyżby parostwa Sony Sitri i mojego Ani pokonały parostwo Abaddona? Kiedy tak myślałem, pojawiła się kolejna osoba, która miała pomóc w zwalczeniu buntowników. Przez tylną bramę wkroczył ktoś, kto miał nam pomóc. To była kobieta z rogami na głowie i długimi, kręconymi, wiśniowymi włosami. Nosiła uwodzicielską suknię z głębokimi wycięciami i wyglądała na około dwadzieścia lat. Wszyscy ją rozpoznali. Kobieta spojrzała na Bedezea i westchnęła.

– Słyszałam że Bedeze zaatakował zamek Bael, więc przybyłam aby go zatrzymać…ale wygląda na to, że sami sobie poradziliście.

Roygun Belfegor. Zajmowała drugie miejsce w rankingu najlepszych graczy i była jednym z najlepszych zawodników. Taka była prawdziwa tożsamość tej rogatej kobiety. Była też głową Domu Belfegor. Wraz z Serafall Lewiatan i Grayfią Lucyferiusz, była podziwiana jako jedna z najsilniejszych kobiet w Zaświatach. Widząc leżącego na ziemi Bedezea, Roygun zmarszczyła brwi.

– Użyłam figury Króla tak samo jak on, więc też jestem czymś w rodzaju „nieprawidłowości”. Jednakże, Lwi Królu-kun, w ogóle nie jest mi żal ani tej mocy, ani statusu. Nie będę też taka jak Bedeze i nie będę rozpowiadała kłamstw w Zaświatach, próbując zwalić na kogoś winę… Po prostu chcę konkurować na tym etapie i tyle. Poza przymusowymi meczami starszyzny, naprawdę się tym cieszyłam.

Tak, Roygun też znajdowała się wśród osób, które Diehauser Belial ogłosił jako posiadaczy figury Króla. Jednak nie była taka jak Bedeze, który się zbuntował.

– Teraz, kiedy zmobilizowano nawet wojsko i policję, pomogę wam walczyć z buntownikami.

Oznajmiła, że będzie nam pomagać.

– Lwi Królu-kun, lubisz Królewskie Gry? – zapytała Roygun Sairaorga.

Sairaorg nawet nie wiedział jak odpowiedzieć na to nagłe pytanie. Roygun uśmiechnęła się.

– Ja lubię. Diehauser też, ba, kocha je bardziej niż cokolwiek innego. Jednak jest mi naprawdę przykro, że gracze z pierwszego i trzeciego miejsca są takimi palantami… – dodała.

Po tych słowach podniosła Bedezea z ziemi i oddała go strażnikom, którzy stali przy tylnej bramie. Z języka jej ciała aż czuło się samotność.

– Sairaorg-sama! Magdaran-sama!

Nie mieli jednak czasu, aby martwić się o przyszłość Królewskich Gier, gdyż zbiegła się straż z zamku. Wszyscy byli bladzi i trzęśli się.

– Co się stało? Uspokójcie się i zdajcie nam raport – odparł spokojnym tonem Sairaorg.

Jego spokojne słowa uspokoiły nieco spanikowanych strażników.

– T-tak. Ch-chodzi o to…że Trihexa pojawił się w świecie ludzi! W Europie i u wybrzeży Japonii!

Więc pojawił się także i tam..... Rzecz której wszyscy najbardziej się obawiali, wreszcie nastąpiła....

Odnośniki tłumacza

[1]W demonologii Barbatos to upadły anioł, demon, książę i hrabia piekła, rozporządzający 30 legionami duchów

[2]Oba zwroty oznaczają starszego brata, z zaznaczeniem dużego szacunku.




Przejdź do Żywot 1 Powróć do Tom 21 Przejdź do Żywot 2
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Żywot:_Lew_Baela_Wielkiego_Króla._%7EWielki_Król%7E&oldid=14045