Żywot 3. Bitwa w Yggdrasilu

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Część 1

Spotkaliśmy się ze sobą po powrocie z Oceanu Mleka i Belzebuta.

Belzebut był grą, którą stworzył Belzebub-sama! Byłem naprawdę podekscytowany i chciałem tam potrenować, gdyż wydawało się być interesującym miejscem. Ciekawe czy mógłbym poprosić Belzebuba-sama i Nakiriego-kun, aby pozwolili mi pograć w oryginalną grę? Pomysł, aby można się było pobawić w miejscu, które rozmiarami dorównuje Australii, wydawał się być fascynujący!

Gdy opowiedziałem, co wydarzyło się nad Oceanem Mleka...wszyscy wydawali się mieć wątpliwości, a nad ich głowami pojawiły się znaki zapytania. Chociaż…historia o spotkaniu z Chichigamim została wzięta na poważnie. Cóż, to dlatego, że Chichigami pobłogosławił mnie swoja boską opieką, podczas walki z Lokim. Wszyscy mieli duże oczekiwania po Longinusie, który zamieszał Oceanem Mleka. Byłem pewien, że kluczem do wszystkiego, było danie z siebie wszystkiego.

Aby przygotować się na jutrzejszy mecz, każdy członek Drużyny Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy poszedł wcześnie spać, kiedy już wszystko załatwiono. Gdy wróciłem do pokoju, zastanawiałem się, czy byłbym w stanie spać, z twarzą wtuloną w piersi Rias....

– D-dobry wieczór...

Osobą, siedziała na łóżku i na mnie czekała, była…. Rossweisse-san! D-dodatkowo, miała na sobie przeźroczysty negliż….Byłem dotknięty jej nieśmiałością, gdy próbowała zakryć dłońmi sutki, które prześwitywały przez tkaninę! Oprócz niej, nikt inny się siedział na moim łóżku. Zwykle były tu Rias i Asia, czasami przychodziła tu też Akeno-san, a od czasu do czasu zakradały się tu także Xenovia i Irina, ale…

Od czasów oświadczyn, ciągle się ze sobą kłóciły o to, która będzie ze mną spała, i tak oto liczba „lokatorek” w moim łóżku coraz bardziej rosła. Ja sam często budziłem się na podłodze. Głównie wypychała mnie z niego Xenovia, która strasznie kręciła podczas snu…. Z tego powodu rozważaliśmy zakup większego łóżka. ...Nie, byłoby naprawdę ciężko znaleźć łóżko na siedem, dziewięć osób! Tak jak się spodziewałem, myślę że najbardziej pasujące łóżko, może pomieścić cztery osoby! Osobiście myślę, że najfajniej jest, kiedy śpi się w trójkę!


– U-umm, Rias i Asi nie ma tutaj? – zapytałem, gdy po głowie krążyły mi takie myśli.

Rossweisse-san przytaknęła moim słowom.

– Słyszałam że R-Rias-san ma coś do załatwienia w Zaświatach i zostanie tam na noc z Akeno-san. A-Asia-san powiedziała, ze chce pogłębić swoje relacje z Xenovią i Iriną-san, więc śpią razem….

Ach, rozumiem. Rias jest zajęta i jestem pewien, że Asia chce spać ze swoimi przyjaciółkami, rozmawiając o jutrzejszym meczu. Czasami i tak się zdarza.

Tak więc dzisiejszej nocy będę spał z Rossweisse-san. Z jakiegoś powodu byłem taki zdenerwowany. Przyzwyczaiłem się do spania z dwójką dziewczyn, a nawet z większą ich ilością, ale obecnie byliśmy tylko we dwoje! Do tego to Rossweisse-san! Normalnie rzadko brała udział w tego typu rzeczach.

– ...W-wejdziesz do łóżka? – zapytała drżącym głosem Rossweisse-san, cała czerwona na twarzy.

– J-już idę! – odparłem, po czym ruszyłem w stronę łóżka i położyłem się.

Rossweisse-san miała tu zostać na noc. Zapanowała cisza…. W takich chwilach, Rias zwykle mówiła coś takiego:

– A teraz chodźmy spać, Ise. Ara, chcesz spać z twarzą wtuloną w moje piersi? W porządku, chodź tutaj.

Albo coś w tym rodzaju i rozpieszczała mnie, ile tylko chciałem, ale nie wiem jak to będzie z Rossweisse-san! Moje serce biło naprawdę szybko, ponieważ nigdy nie doświadczyłem z nią czegoś takiego! Kiedy na nią spojrzałem, nasze oczy spotkały się ze sobą, kiedy oboje leżeliśmy na łóżku! Jednocześnie nieświadomie patrzyłem na…jej różowe sutki, które prześwitywały przez tkaninę!

– ...Co powinnam zrobić, aby zapobiec tym zaręczynom? Myślałam na ten temat i uznałam, że najlepiej byłoby, gdyby między tobą i mną miał miejsce fakt dokonany – powiedziała Rossweisse-san.

……………

F-f-f-f-f-f-f-fakt dokonany!? I-innymi słowy chcesz, abyśmy zrobili „to”?!

Przypomniała mi się sprawa z zaręczynami Rias, kiedy chciała się ze mną kochać! T-to było niesamowite! Myślałem wtedy, że naprawdę to zrobimy….tak po prostu!

I-i teraz Rossweisse-san też….? Przełknąłem ślinę.

– ...Myślałam jednak, że jeśli nie uwierzę w Iseia-kun, to wtedy te rzeczy się nie staną – oznajmiła Rossweisse-san z głębi swojego serca, po czym ujęła moją dłoń. – Nie chcę…wychodzić za Widara-sama. Ja…chcę stać u twojego boku. Więc wyrwiesz mnie z jego rąk?

– Problemem nie jest to, czy wyrwę cię z jego rąk, czy nie. Od samego początku nie miałem zamiaru oddać cię nikomu. Zauważyłem już podczas tego incydentu z Euclidem, że nie pozwolę aby ktoś cię zabrał. To znaczy że znów muszę to zrobić – odparłem z poważną mina, ściskając jej dłoń.

Objałem Rossweisse-san, gdy oje emocje narastały.

– Zdecydowanie zwyciężę. Wierzysz we mnie? – oznajmiłem jej.

– Tak – zgodziła się Rossweisse-san.

Tak właśnie będzie.

Muszę tylko pokonać Widara-san.

Jeśli wygram, cały ten problem z małżeństwem zniknie. Zawsze torowałem sobie drogę przez absurdalne rzeczy. Tak było podczas incydentów z Riserem, Diodorą, Lokim, Sairaorgiem, Cao Cao i Euclidem…….

Powiedziałem Rossweisse-san to co chciałem, ale z powodu tego, że ją tuliłem, zauważyłem, że nasze twarze znalazły się blisko siebie, a sytuacja stała się kłopotliwa. Zarumieniliśmy się oboje.

...Byliśmy tak blisko siebie, że prawie mogliśmy się pocałować, ale…nagły ruch byłby nierozsądny, nawet jeśli atmosfera była dobra.... Usta Rossweisse-san...spotkały się z moimi. Całowałem się z nią…..

Zostałem nagle pocałowany, przez sztywną, ciągle cierpiącą z powodu braku chłopaka, Rossweisse-san!

– ...To był mój p-pierwszy pocałunek…. ….Oddałam ci go, Ise-kun – powiedziała Rossweisse-san, z czerwoną twarzą.

….C-coooooooooooooooooooooooooooooooooooo!

W mojej głowie się gotowało, bo nie wiedziałem co powiedzieć! D-do tego nie było większego zaszczytu, niż otrzymanie pierwszego pocałunku!

– T-to było takie nagłe, więc jestem zaskoczony.… – powiedziałem nerwowym tonem.

– N-nie podobało ci się? – zapytała Rossweisse-san.

– N-nie! To było najlepsze! Po prostu jestem zakłopotany, bo było to takie nagłe! – powiedziałem.

– Cóż, więc teraz zróbmy to jak należy... – odparła Rossweisse-san.

Atmosfera znów stała się sympatyczna i kiedy znów mieliśmy się zacząć całować...

– Ise! Wchodzę, miau! Słyszałam, że Księżniczki Przełączenia dzisiaj nie ma! Poróbmy z tej okazji coś zboczonego!

Kuroka trzasnęła drzwiami i wpadła z hukiem do mojego pokoju! Rossweisse-san i ja byliśmy zaskoczeni i natychmiast odsunęliśmy się od siebie! Kuroka miała na sobie tylko bieliznę i machała piersiami we wszystkie strony! Shirone-chan vel Koneko-chan, która weszła za nią, wyglądała na zawstydzoną.

– Przepraszam, senpai. Nie mogłam powstrzymać mojej siostry, nawet jeśli jesteś z Rossweisse-san…

Kuroka mrugnęła z zaskoczeniem, zupełnie jakby odczytywała niezręczną sytuację.

– Miau miau? Czyżbym wam w czymś przeszkodziła?

Nastrój na drugi pocałunek wyparował, niczym złoty sen. Ja i Rossweisse-san popatrzyliśmy na siebie i zachichotaliśmy. Nie miałem już innego wyboru, niż dołączyć do nowej kombinacji z Rossweisse-san, Kuroką i Shirone-chan.

– Hej, nauczycielko-walkirio, chciałabyś urodzić dziecko Iseia? – zapytała Kuroka Rossweisse-san, przytulając się do mnie. Miękkie uczucie jej ciała całkowicie mnie pochłonęło!

Dlaczego ta zła kocica tak nagle z tym wyskoczyła! Rossweisse-san też był zaskoczono tym pytaniem! Kuroka pomasowała się po brzuchu.

– W przyszłości jego dziecko pojawi się tutaj. Chcę aby stało się to jak najszybciej, miau. Możemy to zrobić nawet teraz, jeśli chcesz.

Doznałem obfitego krwotoku z nosa!

– Shirone, może też to powiesz? Dzięki temu zarezerwujesz sobie jego dziecko – zapytała Kuroka Koneko-chan.

Koneko-chan zmieszała się, kiedy to usłyszała i zaczęła panikować. Wzięła się jednak w garść.

– ...C-cóż, z pewnością chce je sobie zarezerwować… – oznajmiła.

– Co powiedziałaś? Jesteśmy już zaręczone z nim, zapomniałaś? To znaczy, że już sobie zarezerwowałyśmy jego dziecko, miau. Hej, Ise, zróbmy sobie gromadkę dzieci, dobrze ♪ – powiedziała podekscytowana Kuroka.

Kuroka uroczo nadgryzła moje ucho! Uhiiiiiiiiii! Od kiedy się jej oświadczyłem, t-ta dziewczyna ciągle proponowała mi robienie zmysłowych rzeczy, więc to było naturalne, że nie mogłem się już dłużej opierać!

Koneko-chan stanęła na łóżku i zaczęła się rozbierać, aż została w samych majteczkach i usiadła na mnie okrakiem!

– R-racja. To znaczy że już zrobiłam sobie rezerwację.

Od tamtego czasu Koneko-chan stawała się coraz odważniejsza! Wpływ tej złej kocicy był coraz silniejszy!

– Więc jak, chcesz mieć dziecko z Iseiem? – zapytała Kuroka Rossweisse-san, gdy pochyliła się nade mną.

Rossweisse-san najwyraźniej miała kłopot, jak odpowiedzieć i trochę panikowała, jednak natychmiast wzięła się w garść i przytuliła się do mnie, jakby próbowała wyrwać mnie z rąk Kuroki i Koneko-chan.

– W-w każdym razie dzisiejszej nocy będę spała z Iseiem-kun! T-to w końcu specjalna szansa!

Siostry, Kuroka i Koneko-chan, zachichotały i były zaskoczone niecodzienną odwagą Rossweisse-san.

– Cóż, mnie to pasuje, miau.

– Spokojny sen jest najlepszy…..

Siostry nekomaty zdawały się wyczuwać, że Rossweisse-san nie miała już więcej chęci, aby zrobić coś zboczonego, więc nasza czwórka poszła spać. Byłem niespokojny i nie mogłem się uspokoić, gdyż ciągle tuliły się do mnie Koneko-chan i Kuroka. Potrafiłem potwierdzić uczucia moje i Rossweisse-san. Teraz pozostało mi tylko poradzić sobie z meczem!

Część 2

I tak wreszcie nadszedł dzień meczu...

My, Drużyna Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy, wraz z grupą Rias, dotarliśmy do świata mitologii nordyckiej, Walhalli, która była miejscem spotkania. Boiskiem gry, miał być olbrzymi stadion, nazywany Stadionem Thora. Przed wejściem stał pomnik dzielnego Thora, który dumnie dzierżył w dłoni Mjölnira. Rozdzieliliśmy się z grupą Rias przy wejściu dla graczy.

– Już nie mogę się doczekać tego meczu – powiedziała Rias, zanim się rozstaliśmy.

Najwyraźniej będą oglądali mecz z sali dla upoważnionego personelu.

– Na pewno zwyciężycie.

– Zwyciężycie.

– Polegam na was.

– Będę wam kibicował!

Słudzy Rias, Akeno-san, Koneko-chan, Kiba i Gya-suke, pozdrowili nas. Mój tata, Kunou, Ophis, i Lilith, z Rezydencji Hyoudou, też przyszli obejrzeć mój mecz.

– Będę wam kibicować. Daj z siebie wszystko, Ise! – powiedział tata.

Kunou i inni też dodali coś od siebie:

– Twoi przeciwnicy są bogami, ale wierzę że zwyciężysz!

Ophis i Lilith też się odezwały:

– Jeśli będzie naprawdę źle, pomogę ci, Ise.

– Ja też…….

Nie, jeśli dołączyłybyście do mojej drużyny, to zwycięstwo byłoby pewne! Ale to niemożliwe!

– Mama powiedziała, że przyjdzie na turniej, jeśli dostaniesz się do głównego etapu. Dodała również, że nie może nie przyjść na turniej, gdy jej syn zakwalifikuje się do głównej fazy turnieju – dodała tata.

– Naprawdę? Rozumiem. Dam więc z siebie wszystko, aby wygrać.

Nic by mnie nie uszczęśliwiło bardziej, niż to, że moja mama przyjdzie obejrzeć mój mecz. Racja, to będzie wielkie wydarzenie, więc powinno być należycie uczczone. Mama też tak pewnie pomyślała i dlatego przyjdzie. Z tego powodu nie mogę przegrać meczu. My, Drużyna Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy, postanowiliśmy dać z siebie wszystko…..

Szliśmy na środek stadionu, podczas gdy otaczający nas tłum wiwatował.

– A teraz na stadion wchodzi Drużyna Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy! Są popularni zarówno wśród mężczyzn jak i kobiet w różnym wieku, a ich fani zebrali się na Stadionie Thora, aby zobaczyć Opai Smoka! – oznajmił komentator.

– Oppai Smok!

– Wygraj proszę!!

– Proszę, pokaż nam dobry mecz pomiędzy tobą, a Widarem-sama!

Widzowie nas pozdrawiali! Ochh, kto by pomyślał, że jestem taki popularne wśród nordyckiej mitologii, ech. Właściwie to myślałem, że mnie wygwizdają, albo obrzucą obelgami.

Z drugiej strony…..

– Rossweisse!

– Kyaa! Rossweisse-sama!

– Rossweisse-san, będę ci kibicować!

Wielu fanów dopingowało Rossweisse-san! W końcu to była jej ojczyzna, ale dodatkowo, podczas turnieju ściągnęła na siebie więcej uwagi, a jej popularność się zwiększyła. Jako była walkiria, która brała aktywny udział w turnieju, zaskakującym było, że zwróciła na siebie tak dużą uwagę Asgardu. Rossweisse-san zaczerwieniła się, gdy usłyszała ten gorący doping. Gdy zajęliśmy miejsce na środku stadionu, pojawiła się Drużyna Królów Przyjemności.

– Dziękuję że czekaliście, mieszkańcy Asgardu! Nadszedł czas na naszą mitologię, oto drużyna Widara-sama! Na scenę wchodzi Drużyna Królów Przyjemności! – oznajmił komentator.

Gdy tylko to powiedział…...

Nad głowami poczuliśmy ciśnienie! Przez sufit, sfrunęło z nieba olbrzymie cielsko!

Zushiiiiiiin! Przed nami energicznie staną Król Potworów, Tyfon-san! Wszyscy członkowie jego drużyny, włącznie z Widarem-san, stali mu na ramionach i rękach!

– Woooooooooooooooooooooooooooooooooooooooow!

Stadium rozbrzmiał wrzaskami fanów:

– Widar-samaaaaaaaaa!

– Brynhildr-saaaaaaan!

– Chwała naszemu przywódcyyyyyy!

Widzowie zaczęli wiwatować jeszcze głośniej, niż wtedy, gdy pojawiliśmy się my. Tak jak się można było spodziewać, nawet jeśli ich drużyna składała się z różnych mitologii, to należał do niej przywódca Asgardu. To było naturalne, że ojczyzna nordyckiej mitologii była pełna tych, którzy dopingowali Widara-san i walkirie. Obie drużyny zebrały się na środku pola. Presja od Króla drużyny przeciwnej, Tyfona-san, była jeszcze większa, gdy jego olbrzymie cielsko tutaj stało.

– GAHAHAHAHA! Będę walczył z Niebiańskim Smokiem! Z żadnego meczu tak się nie cieszyłem, jak z tego! – wrzasnął z głębi serca trzynastometrowy Tyfon-san.

Co za szczery i żywiołowy śmiech. Jednakże ilość i głębia aury, która wyciekała z jego ciała, była prawdziwa. Nie był kimś, kogo można lekceważyć. W końcu był Królem Potworów, który siłą dorównywał Fenrirowi, albo nawet był od niego silniejszy…..

Spojrzenia moje i Widara-san spotkały się. Nic nie mówiliśmy, tylko na siebie patrzyliśmy. Wiedziałem, że zamierzali wygrać.

– Cóż, zakręćmy teraz kołem, aby ustalić, jakie będą zasady meczu! – powiedział komentator.

W zależności od tego, co wypadnie, nasze szanse na zwycięstwo mogą się zmienić. Olbrzymie koło, które zostało zainstalowane na stadionie, kręciło się i w końcu stanęło.

Zasadą gry będzie wspinaczka na Yggdrasila!

W-więc to tak!

– Tak więc ten mecz odbędzie się według nowej zasady, która jest gorącym tematem wśród każdej mitologii, wspinaczki na Yggdrasila! To naprawdę nieoczekiwane, że wypadło to akurat na stadionie mitologii nordyckiej! Zasady są proste. Trzeba się wspinać po sztucznym Yggdrasilu, a ten kto pierwszy osiągnie szczyt, wygra! Oczywiście, jeśli pokonacie wrogiego Króla, też wygracie – oznajmił komentator.

Na monitorze ukazało się olbrzymie drzewo. Jego rozmiary i wysokość, sięgająca ponad chmury, była niesamowita. Wprawdzie oryginalny Yggdrasil był jeszcze większy, ale ten, przygotowany na potrzeby Królewskiej Gry, też był spory. Zasady były proste. Wspinaj się na szczyt, a kto osiągnie go pierwszy, wygra. Łatwo było to zrozumieć. Oczywiście, walka też będzie o wiele bardziej brutalna.

– Piony będą mogły użyć promocji, gdy osiągną półmetek – powiedziała Ravel.

To znaczy, że nasze Piony będą mogły stać się Królowymi, gdy będą w połowie tego drzewa. Dlatego będziemy musieli pokonać walkirie, zanim tm dotrą. Kiedy o tym myśleliśmy, początek gry coraz bardziej się zbliżał.

– Gra zacznie się, gdy obie drużyny zostaną teleportowane na sztucznego Yggdrasila! Mecz wieku, Drużyna Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy kontra Drużyna Królów Przyjemności! Wkrótce się zacznie! – oznajmił komentator.

Obie drużyny, moja i przeciwna, zostały pochłonięte przez światło i teleportowane…

Miejscem w którym wylądowaliśmy, był pień Yggdrasila.

…Mogliśmy być tylko zaskoczeni, jak wielkie było to drzewo. Wszyscy patrzyli do góry, ale…

To było jasne, że nie mogliśmy stąd zobaczyć szczytu drzewa. Było wyższe niż chmury. Wygląda na to, że drużyna Widara-san wylądowała po drugiej stronie drzewa. Oczywiście atak przed rozpoczęciem wspinaczki, był sprzeczny z zasadami.

Pień Yggdrasila był owinięty spiralnymi schodami, ale drzewo otoczone było także unoszącymi się w powietrzu wyspami. Mogliśmy je wykorzystać, jako miejsca do odpoczynku, lub stoczenia bitwy. Oczywiście, lot na sam szczyt także byłby w porządku. Biorąc pod uwagę wysokość tego drzewa, wspięcie się na samą górę zabierze dużo czasu. Nawet normalnemu diabłu to trochę zajmie, i to wtedy, gdy będzie leciał z pełną prędkością i utrzymywał stałe tempo. Moglibyśmy dotrzeć prędzej, gdybyśmy skoncentrowali na tym wszystkie nasze siły, ale przeciwnik nam na to nie pozwoli.

Przed rozpoczęciem gry, był krótki czas na ustalenie strategii. Zebraliśmy się wokół stołu, który ustawiono pod drzewem i przedyskutowaliśmy co zrobić. Ravel położyła na stole kartkę papieru, na której został spisany skład przeciwnej drużyny.

Począwszy od Króla Tyfona, był to naprawdę niesamowity skład.

– Poza Tyfonem, Widarem-san i Apollem-san, w drużynie zaszło kilka zmian, ale tym razem to poważny skład – oznajmiłem.

Tym razem Piony były walkiriami, do tego koleżankami Rossweisse-san.

– Najwyraźniej będę walczyła nie tylko z Brynhidlr-senpai, ale i z innymi walkiriami.

Rossweisse-san miał zaniepokojoną minę, ale Xenovia śmiała się odważnie, drżąc z podniecenia.

– ....To parada bogów. Nawet ja nie mogę się przestać trząść.

Cóż, to normalne. Mnie też nie podoba się to, że moi przeciwnicy są bogami, ale skoro już tu jesteśmy, to nie mamy innego wyboru niż walka.

– Czyżby to byli najgorsi i najsilniejsi wrogowie, z którymi kiedykolwiek walczyłem? – zapytałem Ddraiga.

[Tak, przerastają ich wszystkich, włącznie z Rizevimem i Apophisem.]

Cóż, cieszyłem się że to normalny mecz, a nie walka na śmierć i życie. Mimo tego nie zamierzali dać nam żadnych forów. Ddraig odezwał się:

[Skład drużyny przeciwnej jest niesamowity i nawet ja nie miałem okazji spotkać się z nimi wszystkimi podczas poprzedniego życia. Teraz czuję żal z powodu tego ciała.]

Nie potrafiłem sobie wyobrazić, że miałbym walczyć z drużyną, która przewyższa wszystkie rasy i mitologie.

– Prawdę mówiąc nie będzie niczym dziwnym, jeśli przegramy ten mecz. Różnica pomiędzy siłą naszą a ich, jest naprawdę dużą – oznajmiła Ravel wprost, po czy nagle jej twarz przybrała odważny wyraz. – Ale i tak walczmy aby wygrać. Jestem pewna, że jest wiele szans, abyśmy mogli odnieść w tym meczu zwycięstwo.

[Tak!]

Podekscytowaliśmy się słowami naszej strateg! Nawet jeśli nasi przeciwnicy są bogami, to my będziemy tymi, którzy wejdą na szczyt jako pierwsi. Wystarczy że wypełnimy główny cel jako pierwsi, nawet jeśli zrobi to tylko jeden z nas.

….Cóż, wolałbym jednak, aby tak się to nie skończyło. Chciałem chociaż przyłożyć Widarowi-san pięścią.

– Zdolnością Roygun-sam, jako diablicy, jest Szczelina, prawda? Dzięki niej można stworzyć we wszystkim rozdarcie.... Możesz zrobić pęknięcie na większości przedmiotów, prawda? – powiedziała Ravel do Roygun Belfegor-san, która tym razem należała do naszej drużyny.

Roygun-san roześmiała się z sarkazmem.

– Oczywiście są pewne granice. Nie mogę stworzyć pęknięcia na tych, których moc przekracza moją. To była dobra umiejętność, gdy byłam na drugim miejscu, jednakże….. Jeśli mam rację, to gdy przeciwnikiem jest ktoś w klasie Maou, lub boskiej, to ta zdolność nie będzie zbyt skuteczna.

– ...Chciałabym, abyś stworzyła szczeliny dookoła korzeni Yggdrasila i sprawiła, aby drzewo się przewróciło, ale…wydaje się być zrobione zbyt solidnie, więc nie powinniśmy oczekiwać zbyt wiele – powiedziała Ravel, patrząc na szczyt drzewa.

Myślała o czymś tak odważnym! Doprawdy, moja menadżer już na początku próbowała zrujnować istotę zasad, hę!

– Ponieważ zasady są proste, to i nasza strategia też jest prosta. Powinniśmy zastosować taktykę rakiety wielostopniowej – dodała Ravel.

[---]

Wszyscy zaniemówili, gdy usłyszeli ten plan. Rakieta wielostopniowa. To znaczy że będziemy lecieć razem i stopniowo się oddzielać.

– Jestem pewien, że kiedy nasi przeciwnicy będą się wspinali na Yggdrasila, będą mieli graczy, którzy przypuszczą na nas atak. W takiej sytuacji musimy mieć kogoś, kto się im przeciwstawi. Obie drużyny są zgodne co do tego, że na szczycie musimy mieć tylko jedną osobę, a także chronić Króla – dodała Ravel.

Cóż, tak jest w tym przypadku. Ponieważ zasady są proste, możemy sobie tylko wyobrazić, jak rozwinie się sytuacja.

– Jest także opcja, że wszyscy będziemy walczyć przeciwko im wszystkim, prawda? – powiedziała Irina.

Z pewnością istniała możliwość, że w środku drzewa stoczymy walkę.

– Walka na całego, racja? Istnieje szansa że do tego dojdzie, ale…sądząc po naturze przeciwnika, myślę że gracze poruszaliby się wedle własnego uznania. Wszyscy oni są silni, więc ich asertywność również jest mocna, a to za sprawą Króla Tyfona. To oznacza, że skoro nie mają dobrej koordynacji, istnieje duża szansa, że będą nas atakować jeden po drugim – powiedziała Ravel.

Tak jak powiedziała Ravel, drużyna Widara-san nie była tą, która wyróżniała się w pracy zespołowej. Woleli pozwolić graczom, aby ci walczyli na własną rękę, w celu osiągnięcia zwycięstwa. To dlatego, gdyż każdy z nich miał silne ego i indywidualną siłę. Zanim mecz się zaczął, otrzymaliśmy radę od Ravel. Jeśli drużyna przeciwna miała coś, co moglibyśmy wykorzystać, to była to słabość ich gry zespołowej. To dlatego Ravel podkreśliła, że nasi przeciwnicy będą nas atakowali podczas wspinaczki na szczyt.

– A więc Ravel, zdecydujemy kto będzie najlepszy do walki z kim? – zapytałem.

Ravel skinęła głową.

– Tak, przemyślmy dopasowanie członków drużyny przeciwnej i strategię, jak sobie z nimi poradzić – oznajmiła.

I tak oto przedyskutowaliśmy, jak sobie poradzić z przeciwnikami, zanim zaczęliśmy się wspinać na sztucznego Yggdrasila…..

I tak oto nadszedł czas na rozpoczęcie meczu.

– Czas zaczynać! Obie drużyny zajęły punkty startowye. Początek meczu zostanie zasygnalizowany strzałem z działa! Widzowie i uczestnicy, jesteście gotowi? – oznajmił komentator.

Przez chwilę panowała cisza…...

I wtedy rozległ się głośny strzał z działa.

– START!

Ruszyliśmy biegiem, gdy komentator dał znak!

Najpierw podzieliśmy się na dwie grupy. Pierwsza pobiegła schodami, a druga poleciała w stronę latającej wyspy. Nie łącząc się w jedną, dużą grupę, uniknęliśmy potężnych, pojedynczych ataków na całą drużynę. Jestem Królem, więc mecz skończy się, jeśli zostanę pokonany, więc biegłem po schodach. To tylko plan tymczasowy. Chociaż myślałem o tym aby lecieć, to na początek postanowiłem biec po schodach. Razem ze mną biegli Irina, Xenovia, Rossweisse-san, Ravel i Ouryuu, czyli grupa składająca się z ludzi, którzy byli pewni swojej wytrzymałości. Szybko przyzwałem szkarłatną zbroję. Po niebie natomiast lecieli Bova, Roygun-san i Bina-shi. Asia i Elmenhilde, które nie były zbyt wytrzymały, siedziały na ramionach Bovy. Skoro lecieli po niebie, stanowili łatwy cel, ale ponieważ Asia i Elmenhilde wspierały Bovę i Binę-shi, ich grupa tak łatwo się nie rozpadnie, nawet jeśli będzie naprawdę źle.

Biegliśmy po schodach z olbrzymią szybkością. Kiedy to robiliśmy, byliśmy w stanie spostrzec drużynę przeciwnika, gdyż dla każdej drużyny były przygotowane oddzielne schody. Grupa drużyny przeciwnej składała się z Widara-san, Artemis-san i Brynhildr-san. To znaczy że reszta drużyny leci po niebie, włącznie z ich Królem, Tyfonem, hę. Z pewnością był odważny i nie bał się, że zostanie znokautowany.

Obie drużyny wspinały się na Yggdrasila przez trzydzieści minut, kiedy zaczęliśmy widzieć unoszące się, latające wyspy, otaczające drzewo. ...Faktycznie, organizatorzy turnieju byli dość przewidujący, że zorganizowali nam te miejsca do walki….! Nasi przeciwnicy też zdawali się to rozumieć, gdyż przypuścili pierwszy atak!

Był ktoś, kto stanął pośrodku latającej wyspy i czekał na nas.

Był to obecny przywódca olimpijskich bogów, Apollo-san.

– Kto będzie przeciwnikiem, który spróbuje mnie tu zatrzymać? – zapytał.

Ludzie z mojej drużyny, których wcześniej ustaliliśmy w naszej strategii, polecieli przed siebie. Xenovia, Irina i Nakiri. Ich trójka wylądowała na wyspie, na której stał Apollo-san.

– Bogu Słońca, jestem Skoczkiem Hyoudou Isseia. Pozwól mi zostać swoim przeciwnikiem – powiedziała odważnie Xenovia.

– Jestem Asem Michała-sama! Nazywam się Shidou Irina! Obecnie należę do Drużyny Hyoudou Isseia-kun! – oznajmiła Irina, trzymając w dłoni Hauteclairea.

– Jestem dziedzicem Klanu Nakiri, z Pięciu Wielkich Rodzin, Nakiri Kouchin Ouryuu. To zaszczyt, móc walczyć z legendarnym bogiem, ale jestem też kouhai Sekiryuuteia, dlatego damy ci popalić – dodał Nakiri, okrywając swoje ciało touki.

Ta trójka była bardzo śmiała, skoro rzuciła wyzwanie Bogowi Słońca! Z pewnością są niezawodnymi towarzyszami! Apollo-san też zdawał się być zainteresowany ich pojawieniem się.

– Takie przedstawienie się pasuje do towarzyszy Sekiryuuteia. Jestem Apollo, przywódca olimpijskich bogów.

Zaraz potem bitwa się zaczęła…..

Po rozpoczęciu walki, Rossweisse-san natychmiast zamknęła Xenovię i pozostałych (włącznie z Apollem-san), w magicznej barierze. To miało uniemożliwić wrogowi ucieczkę z tego miejsca i nawet jeśli nasi towarzysze przegrają, będzie nam mogła kupić trochę czasu. Bariera, wzmocniona przez Rossweisse-san za pomocą różdżki Misteltein, została użyta, aby okryć pierwsze miejsce bitwy. Gdy bariera został postawiona, zostawiliśmy to miejsce i kontynuowaliśmy drogę na szczyt. Pod nami kilkakrotnie błysnęły światła, i było słychać odgłosy eksplozji, gdy bitwa przybrała na sile.

Gdy zostawiliśmy Apolla Xenovi i pozostałym, po dziesięciu minutach wspinaczki dotarliśmy do wielkiej wnęki, umieszczonej w wielkim pniu Yggdrasila. Najwyraźniej schody ciągnęły się dalej w głąb drzewa. Skoro ta dziupla była równie szeroka, co wysoka, mogliśmy tu bez problemu toczyć nawet duże bitwy. Innymi słowy to było tak, jakby organizatorzy turnieju mówili nam „Możecie tutaj walczyć”. Niespodziewanie, ktoś tu na nas czekał. Kobieta nosząca zbroję na sukience. To bogini Artemis. Trzymała w dłoni łuk, który był także jej symbolem.

– To Artemis-sama – powiedziała Ravel, gdy zobaczyła kto jest naszym przeciwnikiem.

To dziupli weszły Bina-shi id Asia! Powierzyliśmy Artemis-san tym dwóm osobom. Czułem się nieswojo, że zostawiliśmy tutaj naszą uzdrowicielkę, ale…skoro z Asią będzie Bina-shi, to nie tylko będzie miała szansę przeżyć, ale też jej kompatybilność z wrogiem była lepsza.

– Ise-san i wy wszyscy! Resztę zostawiam wam! – powiedziała do nas Asia.

Gdy zostawiliśmy boginię tej dwójce, ponownie stworzyliśmy magiczną barierę i kontynuowaliśmy wspinaczkę. Cóż, skoro przeciwnikiem była kobieta, to może byłoby lepiej, abym to ja z nią walczył, ale przecież czeka mnie walka z Widarem-san, więc muszę oszczędzać siły. Jednakże, ponieważ miałem kompetentnych towarzyszy, zostawiłem walkę Bini-shi i Asi, po czym kontynuowałem moją wspinaczkę z Ravel i pozostałymi! Około godzinę po rozpoczęciu meczu, w końcu byłem w stanie zobaczyć środkową część Yggdrasila. Na całym obwodzie drzewa umieszczono flagi, które symbolizowały półmetek. Gdy go minęliśmy, moje Piony, Ravel, Bova i Elmenhilde awansowały się na Królowe. Dzieki temu nasz potencjał bojowy wzrósł. Cóż, dla naszego przeciwnika nie była to duża różnica…

Kilka minut później, na niebie pojawiła się olbrzymia latająca wyspa, której tu wcześniej nie było. Nagle sfrunął z niej olbrzymi cień!

– Yeaaaaaaaaaaaaaaaaaach!

Tym, który zstąpił z wyspy i zaryczał, był Król drużyny przeciwnej, Tyfon! Wskazał nas palcem, gdy przybrał przesadną pozę.

–Więc kto będzie moim przeciwnikiem!? Nie mam nic przeciwko, aby był nim Sekiryuutei! – oznajił podekscytowanym głosem.

Napięcie było wielkie! Naprawdę cieszył się z tego, że mógł walczyć w turnieju! Tyfon pojawił się przed nami, chociaż już wcześniej zdecydował, kto będzie jego przeciwnikiem… Zacząłem myśleć, że byłoby lepiej, gdybym to był ja! Aby zwyciężyć, trzeba było wspiąć się na szczyt drzewa, albo pokonać wrogiego Króla....

Kiedy tak myślałem, mogłem wyczuć chęć do walki, gdzieś z góry! Kiedy tm spojrzałem, zobaczyłem Widara-san, który patrzył na mnie z klatki schodowej i wskazywał jakieś miejsce. Powędrowałem wzrokiem za jego palcem i zobaczyłem latającą wyspę. Najwyraźniej mój przeciwnik rzucał mi wyzwanie!

Rozumiem. Pewnie mówi coś w stylu „Wolałbym sam stoczyć z tobą walkę, niż pozwolić na to Tyfonowi”.

Dałem Ravel i Rossweisse-san znak oczami i skinęliśmy sobie głowami. Zdecydowaliśmy, że Bova-san, Roygun-san i Elmenhilde, będą przeciwnikami Tyfona, a Ravel, Rossweisse-san i ja, będziemy walczyć z Widarem-san i Drużyną Walkirii, której przewodziła Brynhildr-san. Ja moi towarzysze ruszyliśmy w stronę naszych bitew. Gdy minęliśmy połowę Yggdrasila, walka o drogę na szczyt, weszła w fazę krytyczną.




Przejdź do Członkowie Drużyny 1 Powróć do TOM 25 Przejdź do Żywot
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Żywot_3._Bitwa_w_Yggdrasilu&oldid=13134