Żywot 4: Ocalę moją przyjaciółkę tyle razy, ile to będzie konieczne!

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 4: Ocalę moją przyjaciółkę tyle razy, ile to będzie konieczne!

Część 1

Wróciliśmy z plaży do Rezydencji Hyoudou i zgłosiliśmy całą sprawę starszyźnie, po tym jak zostawiliśmy śpiącą Ingvild w jednym z pustych pokoi. Na najwyższym piętrze domu, w pokoju VIP-ów, rozmawialiśmy przez magiczny krąg z Maou Belzebubem-sama. Byłem jednak pewien tego, co musiałem zrobić!

– Jeśli chodzi o postępowanie Nyks… Planowałem potwierdzić to ze wszystkimi mitologiami, i…dostaliśmy pozwolenie od obecnego przywódcy Olimpu, Apolla-dono – powiedział Belzebub-sama.

– Więc to znaczy… – zaczęła Rias.

– Nie będą mieli nic przeciwko, jeśli to DxD pokona Nyks. Woleliby jednak, żebyście ją po prostu zapieczętowali – oznajmił Belzebub-sama.

To była dobra wiadomość! Uderzyłem pięścią w otartą dłoń! Szef tej mitologii, Apollo-san, dał nam swoje pozwolenie! Innymi słowy Olimp też osądził działania Nyks. Ale i tak nie wiedzieliśmy, gdzie przebywała…więc nie mogliśmy jej dopaść, nawet gdybyśmy chcieli. Nagle do pokoju weszli jacyś ludzie!

– Hmph, tak jak się spodziewałem, jak zawsze musicie się narazić jakimś bogom.

Osobą która to powiedziała był Cao Cao! Towarzyszył mu mężczyzna, który miał u boku wielkiego, czarnego psa. To Ikuse Tobio-san, przywódca Drużyny Sash Doga, należącej do Grigori. Miał na sobie czarny strój bojowy i czarny płaszcz. On także należał do Drużyny DxD.

– Cao Cao, i nawet Ikuse-san.

Gdy ci dwaj się pojawili i przywitali, przekazali nam szokującą informację.

– Hej, Hyoudou Isseiu-kun. Mamy dla ciebie ciekawe informacje. Wiemy gdzie ukrywa się Nyks.

[—!]

Wszyscy byli zaskoczeni tymi słowami! Oczywiście! W końcu tego chcieliśmy się dowiedzieć!

– Kiedy szukaliśmy tajnego miejsca narodzin diabłów…innymi słowy ich baz w świecie ludzi, odkryliśmy że istnieją aż trzy. W jednej z nich kręci się sporo ludzi i wyczuwamy tam istotę boskiej klasy. Sądząc po informacjach dostarczonych przez Olimp, istnieje duże prawdopodobieństwo, że może to być Nyks – oznajmił Cao Cao.

Mówisz poważnie?! Jestem wdzięczny!

– „Śledztwo” o przeprowadzenie którego poprosiłem Cao Cao, miało ne celu zdobycie tych informacji. Łatwiej będzie sobie poradzić z nieznanymi diabłami, jeśli będziemy wiedzieli, co dzieje się w ich bazach. Dlatego poprosiłem drużyny Cao Cao-kuna i Ikuse Tobio-kuna, aby zbadali ich bazy zarówno w Zaświatach, jak i ludzkim świecie – powiedział Belzebub-sama.

Rozumiem! Te dwie drużyny są idealne do zdobywania informacji! Jak się można było spodziewać, osiągnęli świetne rezultaty! Tak przy okazji, to było naprawdę uspokajające, zobaczyć siłę członków DxD w takich czasach jak te. Tego można się było spodziewać od zespołów złożonych z ludzi, którzy zawsze tropili terrorystów.

– Słyszeliście co powiedział. To zależy tylko od was, czy tam pójdziecie czy nie, ale…w najgorszym wypadku zarówno Tobio jak i ja, dostaniemy rozkazy od starszyzny, aby zrobić z nimi porządek. Jestem jednak pewien, że jesteście tego świadomi, prawda? – zapytał Cao Cao.

– …Więc inny wybór to zapieczętowanie Ingvild, albo zlikwidowanie jej, tak?

Cao Cao i Ikuse-san skinęli tylko w milczeniu głowami. Nagle Cao Cao powiedział coś:

– To zapieczętowanie o którym mówię, odnosi się do zapieczętowania mocy jej Boskiego Daru. Przynajmniej do czasu, dopóki nie poradzi sobie ze zdolnością Nyks… Z drugiej jednak strony może to być ryzykowne. Faktem jest, że to przebudzenie mocy jej Boskiego Daru, obudziło Ingvild z jej śpiączki. Jeśli go więc zapieczętujemy, może nastąpić nawrót choroby. Dodatkowo nie ma gwarancji, że ponownie się obudzi.

…Co za…! Nawet jeśli się obudziła… Co za trudny wybór…! Czyli zapieczętowanie może być dla niej niebezpieczne! W takim razie nie ma to sensu, nawet jeśli pokonamy Nyks!

– …Nie chcemy robić czegoś takiego, prawda? W końcu ja też znam jej sytuację, więc chciałbym tego uniknąć nawet w najgorszym wypadku. …Jednak co zamierzacie zrobić, jeśli sytuacja będzie naprawdę krytyczna? – zapytał Ikuse-san.

Nie potrafiłem odpowiedzieć szybko na to pytanie….

– …Wiecie że po prostu możecie mnie zabić? – powiedział nagle ktoś za naszymi plecami.

Kiedy się odwróciliśmy, zobaczyliśmy Ingvild, która weszła do pokoju VIP-ów. Najwyraźniej się obudziła i poszła nas szukać.

– Jeśli moje moce sprawiają problemy zbyt dużej ilości ludzi, to nie mam nic przeciwko śmierci – oznajmiła ze spuszczonym wzrokiem.

– O czym ty mówisz? Nawet jeśli dopiero co się przebudziłaś!? – odparłem!

Twarz Ingvild przybrała zbolały wyraz, a jej głos zaczął drżeć:

– …Nawet jeśli się obudziłam, to ludzi których znałam już nie ma… Dlatego nikt się nie przejmie moją śmiercią.

Więc tak się czujesz… Zupełnie jakby teraźniejszość była snem.

Uważałem że to, co powiedziała nam wczoraj, było bardzo smutne. Zapadła na śpiącą chorobę zanim się o tym dowiedziała i przespała ponad sto lat… Wiedziała że jej rodzice, znajomi i przyjaciele dawno umarli. „Nikt się nie przejmie moją śmiercią…” Nawet jeśli tak myślała, to była w błędzie! Zdecydowanie!

– Wprost przeciwnie. Ja się tym przejmę. Czy to nie wystarczy? – oznajmiłem.

– ….

Wyglądała na to, że moje słowa naprawdę ją zaskoczyły.

– To było krótkie i dziwne spotkanie, ale stałem się twoim przyjacielem. Dlatego cię ocalę. Uwierzysz we mnie? Chodźmy znów razem na plażę – kontynuowałem.

Asia chwyciła Ingvild za rękę i zupełnie jakby odpowiadała na mój apel, przemówiła z miłym wyrazem twarz:

– Ingvild-san, proszę uwierz w Iseia-san. Ja też jestem tu ponieważ…zostałam przez niego ocalona. Dlatego chcę abyś w niego uwierzyła.

Rozumiem. Czułem jakby ta sytuacja miała miejsce już wcześniej… Zupełnie jak wtedy, gdy półtora roku temu spotkałem Asię, która przyjechała do Japonii całkiem sama… Jej dni były pełne smutku. Pomogłem jej wtedy, a ona pewnie o tym pomyślała, gdy przemówiła. Z oczu Ingvild popłynęły łzy, gdy uczucia Asi do niej dotarły.

– …Proszę, pomóżcie mi. Jeśli znów miałabym zasnąć… Nie chcę stracić kolejnych przyjaciół…

Wyraziła swoje uczucia, płacząc przy tym… Słuchanie tego było aż nazbyt wystarczające. Będę dla tego walczył. Mogę pokonać tą boginię!

– Uda mi się. Pokonam Nyks – powiedziałem do Ikuse-san.

Ikuse-san roześmiał się z zadowoleniem, gdy to usłyszał. Cao Cao mruknął tylko „Jasne, jasne”, uśmiechając się tylko kwaśno, zupełnie jakby wiedział, że tak zareaguję. Rias wstała z miejsca i roześmiał się odważnie.

– Masz rację, Ise. Pokażmy im że zrobili błąd, zadzierając z Parostwem Gremory i Klubem Okultystycznym.

Tego się spodziewałem po mojej dziewczynie! Mamy ten sam pomysł! Moi towarzysze byli tego samego zdania i odpowiedzieli „Oczywiście!” oraz „Dopadnijmy ich!”! Racja! A więc skoro wszyscy mamy takie same cele, weźmy się za przygotowania! Kiedy tak myślałem, Xenovia chwyciła mnie za dłoń.

– Ise, chodzi o strategię przeciwko Nyks.

– Hm? Och, więc co zrobimy?

– Przytul mnie mocno. Czas abyś dowiedział się, czym jest kobiece ciało! – oznajmiła Xenovia.

—! T-ta dziewczyna…! Powiedziała nagle coś takiego! A-ale to prawda, że nie mogłem nic zrobić, dopóki Nyks miała na sobie te zabójcze dla prawiczków ubranie.

– Zaraz! To znaczy że będziesz pierwszą dziewczyną mojego słoneczka!? Przecież to chyba ważna rzecz, prawda…? – zapytała Irina!

Miała racje, było ważne, która dziewczyna będzie moją pierwszą!

– Nie, to nie czas rozmawiać o takich rzeczach, prawda? To coś, co powinniśmy szybko załatwić. Pozostawcie to mnie. Znam się na wielu rzeczach. Jeśli zostawcie to mnie i Iseiowi, to jego ciało w kilka minut będzie w stanie walczyć z Nyks – powiedziała Xenovia.

Nagle wtrąciła się Akeno-san!

– To niemożliwe. Ja będę jego pierwszą kobietą. Jednak zrobienie tego w kila minut nie będzie dobre dla mojego męża, więc jeśli dacie nam godzinę, w pełni pozwolę mu zaznać kobiecego ciała!

– Z-z-zaczekajcie chwilęęęęęęę! Rias-sama jest pierwsza! W takiej sytuacji powinnyśmy dostać od niej pozwolenie! A-ale je też mogę to z nim zrobić! Jestem w końcu jego menadżerką! – wrzasnęła Ravel.

Wszyscy spojrzeli na Rias, gdy usłyszeli słowa Ravel (które z pewnością były odważne). Twarz Rias…stała się czerwona!

– …Kto by pomyślał, że tak się potoczą sprawy… A-ale nie chciałabym, żeby ubiegły mnie Akeno i Xenovia…! Jeśli wymaga tego sytuacja, to zrobię to z Iseiem! – powiedziała nerwowo.

Ach! Od tych wszystkich ekscytujących rozmów doznałem krwotoku z nosa! O czym wy wszystkie rozmawiacie!? Mimo wszystko jestem wam wdzięczny! To uspokajające, że dziewczyny chciały zrobić dla mnie coś takiego!

– Nie da się wykluczyć, że Nyks po prostu kłamała – mruknął Cao Cao, gdy się temu przyglądał.

– Co masz na myśli? – zapytał Kiba.

– To prawda, że te ubrania są w stanie zablokować ataki, ale jest także szansę, że istnieje limit zaklęć, które te ciuchy są w stanie wytrzymać. Dodatkowo nie da się wykluczyć opcji, że to nie ubrania zabójcze dla prawiczków, a ubrania blokujące smocze ataki – odparł Cao Cao.

– Wprawdzie ma silną obronę, ale możesz ją unicestwić swoją czarną zbroją Niszczyciela Longinusa. Możesz też zwiększyć Moc Zniszczenia, albo użyć tego… – dodał Belzebub-sama.

– Rany! Nie mówcie takich niepotrzebnych rzeczy! –wrzasnęły jednocześnie wszystkie dziewczyny.

Cao Cao i Belzebub-sama odpowiedzieli tylko „D-dobrze...” na demonstracje mocy dziewczyn. Ostatecznie będę w stanie walczyć mając za sobą pierwsze doświadczenie? Pomyślałem że wróg nadal może coś ukrywać. Do tego dziewczyny uznały, że najlepiej będzie, jeśli mój pierwszy raz odbędzie się w miłej atmosferze, więc postanowiliśmy to odłożyć i zaczęliśmy przygotowania do ataku na kryjówkę Nyks oraz tajemniczych diabłów, o której powiedzieli nam Cao Cao i Ikuse-san.

Część 2

W piwnicy Rezydencji Hyoudou znajdował się magiczny krąg transportowy, którego używaliśmy, gdy chcieliśmy gdzieś pojechać. Planowaliśmy udać się do miejsca leżącego blisko tajnej bazy Nyks. Gdy zbliżyliśmy się do pokoju, spotkaliśmy trzy dziewczyny. A właściwie dziewczynki. Pierwsza z nich miała czarne włosy i była ubrana jak gotycka lolita. Druga była wierną kopią pierwszej. To Ophis i Lilith. Trzecia dziewczynka miała blond włosy, lisie uszy i ogon. Kunou.

Ze względu na skomplikowane okoliczności, Ophis nadal była pod moją opieką. Pierwotnie przewodziła Brygadzie Chaosu. Wprawdzie wyglądała uroczo, ale w rzeczywistości była najsilniejszą istotą na świecie, smokiem Uroborosem. Wprawdzie jej moc była słabsza niż wcześniej, to chroniliśmy ją, ponieważ wydarzyło się wiele rzeczy.

Druga dziewczynka, która wygląda tak jak Ophis, to Lilith. Była klonem Ophis i tak jak ona, znajdowała się pod moją opieką z powodu skomplikowanej sytuacji. Miała to same imię co matka diabłów, więc moi towarzysze byli czasem zdezorientowani, kiedy nie wiedzieli do kogo odnosi się imię Lilith.

Kunou była córką lisicy o dziewięciu ogonach, która rządziła youkai z Kioto. Z tego powodu ta dziewczynka była księżniczką. Poznaliśmy się dzięki rozróbie, którą wywołali Cao Cao i Frakcja Bohaterów w Kioto. Obecnie mieszkała w Rezydencji Hyoudou i uczęszczała do gimnazjum Akademii Kuou, ucząc się jednocześnie sposobu życia ludzi. Pomagała też w Klubie okultystycznym. Cała ta trójka stała teraz przede mną.

– Ise, słyszałam wieści. Będziecie walczyć z Bogiem Zła? – zapytała Kunou zmartwionym tonem.

– Tak, to tylko mała potyczka. Musi zapłacić za to, że skrzywdziła moją przyjaciółkę – odparłem z uśmiechem.

Kunou skinęła poważnie głową.

– Umu! Porozmawiałam trochę z Ingvild-dono i wiem, że nie jest złą osobą! Dlatego chcę, żebyś ją uratował!

– Pozostaw to mnie! – odparłem.

– Ise, będzie w porządku, jeśli uwierzysz w moc tej zboi – powiedziała Ophis.

Zbroja uzyskana dzięki Smoczej Deifikacji mogła się pojawić tylko dzięki mocy, którą pożyczała mi Ophis. Te słowa były jak udzielenie pozwolenia. „W porządku!” odparłem jej z radością, po czym wszedłem do pokoju transportowego.

Zebrali się tam starzy i nowi członkowie Klubu Okultystycznego (ja, Rias, Asia, Akeno, Koneko-chan, Kiba, Gasper, Xenovia, Irina, Rossweisse-san, Ravel), Bova, Elmenhilde i Lint-san. Ponieważ istniało ryzyko, że podczas naszej nieobecności miasto Kuou i Rezydencja Hyoudou zostaną zaatakowane, zostawialiśmy na straży mojego kouhai Nakiriego Kouchin Ouryuu, a także byłą profesjonalną gracz w Królewskiej Grze, Roygun Belfegor-san, której ostatnio dużo zawdzięczaliśmy.

Mój kouhai Nakiri była następną głową rodu Nakiri, który był w czołówce nadprzyrodzonych grup, chroniących Japonię z cienia. Wspaniała diabelska piękność, o kręconych wiśniowych włosach, to Roygun Belfegor-san. Dwa rogi które miała na głowie, były jej charakterystyczną cechą. Urzekająca onee-sama. Oboje byli też w mojej drużynie Międzynarodowego Turnieju. Mieliśmy jeszcze jedną koleżankę z drużyny, o imieniu Bina Lessthan, ale…z powodu pewnych okoliczności nie mogła tu z nami być. Jednak i tak miała na nas oko ze swojego miejsca pracy.

– Zostawcie opiekę mnie, choć uważam, że poradziłyby sobie beze mnie – powiedziała do mnie Roygun-san, patrząc na Ophis i Lilith.

Cóż, gdyby Boskie Smocze Siostry zaczęły walczyć na poważnie, to poradziłby sobie nawet z bogiem…

– Słyszałem że Parostwo Sitri także pomoże nam w nadzorze, więc pozostawcie to nam. Życzę wam powodzenia, zróbcie porządek z tą boginią – powiedział do mnie Nakiri.

– Tak, zostawiam więc resztę wam.

Tak jak powiedział Nakiri, Parostwo Sitri także nam pomoże. Jeśli Sona-senpai i Saji pomogą nam w obronie miasta, to sądzę że nie mamy się o co martwić.

– A pozostali? – zapytałem Rias.

Chodziło mi o to, czy będą w tym brali udział inni ludzie.

– Tym razem inni członkowie DxD pilnują swoich terenów. Nie mogę się skontaktować z Valim. Skontaktowałam się z Crom Cruachem, ale nie wiadomo czy przybędzie. Nie ma też odpowiedzi od jego eminencji Strady – odparła Rias.

Rozumiem, więc do kryjówki Nyks udadzą się tylko ci, którzy są tu obecni. Ponieważ Ikuse-san i Cao Cao będą nam pomagali, udali się już na miejsce. My wyruszymy tam w tej grupie. Nagle Ravel przyprowadziła ze sobą Ingvild,

– Ingvild-sama będzie czekała w pokoju, gdzie ustawiono silną barierę – oznajmiła.

Tak, Ingvild zostanie w domu. Gdybyśmy ją ze sobą zabrali, Nyks mogłaby przejąć nad nią kontrolę. …Gdyby nasza misja się nie powiodła, musielibyśmy ją zapieczętować. Zapieczętować…jeśli jej choroba powróci, to jej ponowne obudzenie będzie… Potrząsnąłem głową, aby pozbyć się tych myśli. Uśmiechnąłem się do Ingvild.

– Poczekaj na mnie. Z pewnością wygram!

Też się uśmiechnęła i pokiwała głową. Gdy byliśmy obserwowani przez Ingvild i naszych towarzyszy, pochłonęło nas światło z magicznego kręgu na podłodze….

Część 3

Miejscem do którego trafiliśmy była grecka wyspa leżąca na Morzu Egejskim. Wyspa była niezamieszkana i nie było tu widać żadnych śladów działalności człowieka. …Niebo było całkowicie czarne, zupełnie jakby całe to miejsce było pochłonięte przez noc…a może powinienem powiedzieć, że było to terytorium Nyks. Pewnie zauważyli, że tu przybyliśmy.

Na wyspie na którą przybyliśmy nie było Nyks. Staliśmy na klifie nad morzem i wpatrywaliśmy się w wyspę przed nami… Otaczała ją potężna aura. Znajdowała się tam kryjówka Nyks. Nie mogliśmy się tam przenieść bezpośrednio z powodu bariery i trafiliśmy na tą niezamieszkaną wyspę. Rias popatrzyła na nas.

– Mówiłam wam o tym wcześniej, ale Ikuse-san zrobi dziurę w barierze za pomoc swojego Boskiego Daru, a my wtedy dostaniemy się do środka, jasne?

– Jasne! – odparli wszyscy podekscytowanym tonem.

Skoro już tu jesteśmy, nie mamy innego wyjścia, niż się pośpieszyć! Rias uniosła dłoń i stworzyła w niej szkarłatną aurę. To był sygnał dla Drużyny Slash Doga, która gdzieś się ukrywała. Boski Dar który posiada Ikuse Tobio-san, to Longinus Canis Lykaon. Czarne ostrze które mogło przeciąć zarówno rzeczy fizyczne, jak i zaklęcia, a nawet boga. Dlatego, nawet jeśli tą barierę wzniosła bogini…

Na scenerii przed nami pojawiło się rozcięcie. Zaraz potem bariera, która otaczała kryjówkę Bogini Nocy, rozerwała się i pękła. Ikuse-san rozwalił barierę ochronną bogini! Kiedy to zrobił, z wyspy buchnęła fala ognia. Jego temperaturę poczuliśmy na skórze. …Zupełnie jakby chciała nam powiedzieć, żebyśmy przyszli kiedy chcemy! Nikogo z nas to jednak nie przestraszyło!

– Ruszajmy! – rozkazała Rias.

– Tak!

Rozłożyliśmy nasze skrzydła i polecieliśmy prosto na wyspę przed nami!

Kiedy tak lecieliśmy, Ddraig odezwał się do mnie:

[Nadszedł ten czas, partnerze. Moc piosenki tej dziewczyny, która posiada Longinusa, z pewnością jest straszna. Można powiedzieć, że ma moc kontrolowania smoków. Jeśli usłyszysz jej piosenkę, to istnieje duża szansa, że wpłynie to na twoją Smoczą Deifikację. Dobrze zrobiłeś, że zostawiłeś ją w domu.]

To musi być poważna sprawa, skoro nawet Ddraig o tym mówi.

– Longinus to Longinus, nawet jeśli jest nowy. Więc to oczywiste, że to niesamowita zdolność.

Ddraig dodał jednak coś jeszcze:

[Skoro potrafi kontrolować smoki, to może się nam przydać, jeśli przejdzie na naszą stronę.]

Może się nam przydać, hę? Kiedyś słyszałem od kogoś, że ten śpiew uspokajał smoki od czasów starożytnych. Więc w zależności od tego jak zostanie użyty, może się nam przydać, albo nam zaszkodzić. Racja. Chciałbym usłyszeć więcej piosenek Ingvild. Miała w końcu ładny głos. Gdyby…gdyby śpiewała dla nas…

– Nadchodzą! – wrzasnęła Xenovia, kiedy byłem pogrążony w tego typu myślach.

W naszą stronę leciała spora grupa uskrzydlonych postaci! Dziesięć…sto…pięćset…b-było ich ponad tysiąc! Zbliżali się do nas jeden po drugim! Niektórzy z nich wyglądali jak potwory! Wszyscy mieli diabelską aurę! I to wysokoklasowców! Więc stworzyli ich aż tylu! Nyks kontrolowała ich wszystkich…? Cóż, jakby nie było, pędzili w naszą stronę przepełnieni wrogimi uczuciami i chęcią mordu! Niebo przed nami wyglądało, jakby było pełno nieznanych diabłów. Nowych diabłów, które stworzyła Lilith! Szybko przyzwałem szkarłatną zbroję i wszedł w tryb bojowy! He he, przewidziałem że nieznane diabły będą na nas czekały! Nie miały szans! Moje towarzysze dobyli swojej broni, pokazując, że są gotowi do walki. Xenovia natychmiast zwiększyła świętą aurę na swoim świętym mieczu Durandalu, przygotowując potężny atak, który miał być początkiem bitwy! Specjalnością Domu Gremory było to, że Xenovia zaczynała przedstawienie! Działo Durandala! Jego święta aura zwiększała się tak, że prawie przebiła niebo! Nagle machnęła swoim mieczem!

– Naprzóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóód!

Święta aura Durandala pochłonęła wielką liczbę diabłów, które pędziły w naszą stronę! My też nie mogliśmy sobie pozwolić na porażkę! Odpaliłem Smoczy Strzał, podczas gdy Rias zalała ich deszczem potężnej Mocy Zniszczenia!

– Ruszajmy!

– Naprzód!

Kiedy ja i Rias wydaliśmy rozkazy, starzy i nowi członkowie Klubu Okultystycznego pokonywali jednego wroga po drugim, torując sobie drogę do wyspy…

Ja i Rias wylądowaliśmy na wyspie, kiedy pokonaliśmy nowo stworzone diabły. Doprowadziliśmy na ziemię ludzi ze wsparcia, takich ja Asia, która leciała na Smoku Zła, którego kontrolowała. Asia, Koneko-chan, Ravel, Elmenhilde i ja, wylądowaliśmy na opuszczonym budynku, który zauważyliśmy z góry. Nasi pozostali towarzysze toczyli świetną walkę na niebie. To było łatwe, skoro nie pojawiła się Nyks. Mroczne niebo było pełne najróżniejszych aur. Wszędzie słyszeliśmy też eksplozje. Opuszczony budynek, do którego odeskortowałem Asię i pozostałych, był kościołem. Wyglądała na katolicki, ale jego ściany były uszkodzone, a w suficie było pełno dziur. Ławki w środku też były popękane.

– Nie czuję nawet śladu świętej mocy. Sądzę że to dlatego wampirzyca taka jak ja, może wejść do środka – powiedziała wampirzyca Elmenhilde.

Z diabłami było podobnie. Też nie mogliśmy się zbliżać do kościołów.

– Pomyśleć, że zbudowano katolicki kościół nawet na tej wyspie – powiedziała Ravel. Gdy rozglądała się po budynku.

Cóż, to powinno być terytorium olimpijskich bogów. Skoro stał tu jednak kościół, to musieli tu dotrzeć jacyś misjonarze… To muszą być pozostałości, skoro rozprzestrzeniła się na inne mitologie. Kiedy się rozglądałem, byłem głęboko poruszony. …Tam gdzie mieszkałem też był uszkodzony Kościół. Podobno ludzie w Niebie chcieli go odnowić i przywrócić do ponownego użytku.

– …

– Ise-san, coś nie tak? – zapytała Asia, kiedy byłem zamyślony.

– Nie, tylko kiedy weszliśmy do tego kościoła, przypomniałem sobie nasze spotkanie, Asiu – odparłem. – Nadal pamiętam że modliłem się do Boga prosząc, abyś nie umierała. Ale on sam był wtedy martwy…

Racja, Bóg! Hej ty, Bóg, jesteś gdzieś tutaj!? Diabły i anioły istnieją, więc on też musi istnieć, prawda!? Patrzysz na nas, prawda!? Patrzysz!?

Przytuliłem Asię, która umarła po tym, jak odebrano jej Boski Dar i darłem się w stronę Nieba.

– Mówiłem „Proszę, nie zabieraj tej dziewczyny! Proszę! Błagam cię!”. Modliłem się do Boga, którego już nie było.

Wtedy byłem słaby. Byłem najsłabszy. Teraz było jednak inaczej. Nie musiałem się już więcej modlić.

– Nie będę się już więcej modlił. Ocalimy Ingvild na własną rękę – powiedziałem do Asi.

– Racja! – odparła Asia.

Nadszedł czas. Nagle Koneko-chan zastrzygła uszami. Ja też to zauważyłem. Wyczułem obecność wroga. Kościół otoczyły diabły. Koneko-chan, Ravel, Elmenhilde i ja weszliśmy w stan gotowości i otoczyliśmy Asię w ochronnym szyku. Diabły wsypywały się do środka przez dziury w ścianach, suficie i główne wejście! Powalałem każdego, kto mnie zaatakował. Koneko-chan też atakowała swoimi Kasha, które miały moc oczyszczenia! Zadawało to diabłom poważne rany. Ravel też używała piekielnego ognia Feneksów, podczas gdy Elmenhilde przyzwała swoje nietoperze, aby przeszkadzać przeciwnikom. Wprawdzie mogliśmy kontratakować, ale było ich za wielu… Nie mogliśmy też użyć ataku masowego rażenia wewnątrz kościoła. Najlepiej byłoby to zrobić na zewnątrz. Gdy się nad tym zastanawiałem, nadleciała święta aura i zmieniła diabły w pył. Wtedy zauważyłem grupę szermierzy, składającą się z Xenovi, Iriny, Kiby i Lint-san, która do nas przybyła! Najwyraźniej postanowili na pomóc po ty, jak powalczyli na niebie.

– Zostawcie to nam. Ruszaj, Ise-kun! – powiedział Kiba.

– Racja, idź dalej i znajdź Nyks! – powiedziała Xenovia ścinając jakiegoś diabła swoim świętym mieczem.

– Tak! Tak walka z diabłami w tym zrujnowanym kościele jest bezcelowa! – dodała Irina, pokonując kolejnego przeciwnika.

Lint-san również obróciła wiele diabłów w proch, za pomocą swoich fioletowych płomieni. Ona też była posiadaczką Longinusa. Miała krzyż, nazywany Spopielonym Hymnem, będącym relikwią i posiadającym zabójczą dla diabłów moc.

– Myślę że przywódczyni Rias i inni, też zmierzają do siedziby Bogini Nocy, więc Ise-oniisan też się powinien tam udać. Nie martw się i pozostaw egzorcyzmowanie tych diabłów mnie – powiedziała Lint-san, atakując swoimi płomieniami.

Poruszając się akrobatycznie po niebie, wystrzeliwała kule ze specjalnie zrobionej broni, którą przygotował Kościół.

– …Ruszajmy, Senpai. Rias-neesama nas skarci, jeśli się spóźnimy! – powiedziała Koneko-chan.

– Ise-sama! Chodźmy tam! – dodała Ravel.

Odpowiadając na życzliwość Xenovi i pozostałych, postanowiłem opuścić to miejsce! Odpaliłem Smoczy Strzał i ruszyłem naprzód. Diabły zrobiły unik, oczyszczając ścieżkę dla mnie, Asi, Koneko-chan, Ravel i Elmenhilde!

– Resztę zostawiam wam! – powiedziałem do Xenovi i pozostałych, gdy mijałem drzwi kościoła.

Grupa szermierzu przytaknęła odważnie.

Opuściłem zrujnowany kościół i pobiegłem szybciej w głąb wyspy…

Cofnij do Żywot 3 Powróć do Shin 1 Przejdź do Chrześcijański wojownik
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Żywot_4:_Ocalę_moją_przyjaciółkę_tyle_razy,_ile_to_będzie_konieczne!&oldid=13848