High School DxD:Tom DX3 Żywot 3

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Jazda z tym treningiem! ~Rozdział maskotek~

Część 1

Wydarzyło się to pewnego dnia, gdy członkowie Klubu Okultystycznego, włącznie ze mną, udali się do Zaświatów, do zamku Rodu Gremory.

Zarobki, które otrzymuje Parostwo Gremory za spełnianie żądań swoich klientów, trafiają do zamku Gremorych i od czasu do czasu musimy się tam udać, aby je posegregować i uporządkować. Gdy już to zrobimy, trafiają one do skarbca pod zamkiem.

Irina i Ravel, które nie są częścią naszego parostwa, też nam pomagają, ale… Zawsze zastanawiałem się, czy aniołowi, takiemu jak Irinie, wolno pomagać diabłom. Cóż, na swój sposób to nawet zabawne.

Kiedy już prawie uporządkowaliśmy wszystkie przedmioty, coś się wydarzyło.

Lokaj powiedział nam, że czeka na nas gość.

– Zastanawiam się, kto to może być – powiedziałem do Rias.

– Dawno nie składała nam wizyty – Rias najwyraźniej wiedziała, kto nas odwiedził i sądząc po tonie jej głosu, był to ktoś kogo znała.

Kiedy w zakłopotaniu weszliśmy wszyscy do wielkiego pokoju gościnnego, zobaczyliśmy dziwną maskotkę, która na nas czekała!

Strój tej maskotki oraz jej głowa, były olbrzymim jabłkiem, do którego była przytwierdzona urocza twarz. Z jej pleców zaś wyrastały diabelskie skrzydła.

Jak mam to opisać? To było diabelskie jabłko.

Wiem że to dziwne, ale tak właśnie wyglądała.

Obok maskotki stała ładna dziewczyna z warkoczem. Ona też wyglądała znajomo.

– Jak się macie, dawno się nie widzieliśmy, Rias-sama, oraz wy, jej parostwo – pozdrowiła nas dziewczyna.

– Tak, nie widzieliśmy się od dawna. Wyglądasz dobrze jak zawsze, Kuisha-chan – powiedziała Rias, uśmiechając się przy tym.

Racja, to Królowa Parostwa Bael, Kushia Abaddon-san!

To pierwszy raz od czasów Królewskiej Gry, gdy się z nią spotykamy! Nigdy bym nie pomyślał, że to właśnie ona złoży nam wizytę…

Nagle naszło mnie pewne pytanie. Dlaczego Królowa Sairaorga-san odwiedziła nas z tą maskotką?

Wszyscy, poza Rias, przekrzywili głowy.

– Dawno się nie widzieliśmy, Rias. Oraz wy, jej parostwo – powiedziała maskotka znajomym głosem.

T-ten głos. Nigdy go nie zapomnę!

– … N-niemożliwe. Tą maskotką jest… Sairaorg-san? – zapytałem, cały zmrożony przez szok.

Kiedy padło moje pytanie, maskotka zdjęła głowę swojego kostiumu i zobaczyliśmy znajomą twarz.

To faktycznie był Sairaorg-san!

– Tak, to ja. Dawno się nie widzieliśmy, Hyoudou Isseiu – powiedział, ocierając twarz z potu...

Dziko wyglądający mężczyzna! Sairaorg Bael-san! Jedna z osób, którą podziwiam i szanuję!

Ale żeby przyszedł tutaj w takim stroju!

Kiedy byłem stałem zaskoczony, Sairaorg-san uśmiechnął się i przemówił:

– Prawda jest taka że my, Dom Bael, próbujemy stworzyć maskotkę naszego rodu. Tak więc odgrywam jej rolę.

Maskotka rodu……

W ludzkim świecie to popularne, zwłaszcza w Japonii. Wiele najróżniejszych przedsiębiorstw i społeczności tworzy takie reprezentacyjne postacie.

– Właściwie Bapple-kun został zaproszony na imprezę zorganizowaną na terenie Rodu Gremory – dodał Sairaorg-san.

Impreza! Bapple-kun!

Ach, pamiętam. Dzisiaj ma być coś takiego. Och, a postać Sairaorga-san nazywa się Bapple-kun.

– Nazwa tej postaci pochodzi od jabłek, które są specjalnością naszych ziem – powiedziała Kuisha-san.

Postać maskotki jest wzorowana na specjalności Rodu Bael… Sadzę że to połączenie obu słów. Łatwo to zrozumieć.

– Od ludzkiego świata biznesu można się wiele nauczyć. Jako spadkobierca Rodu Bael, muszę się czasem zająć tego typu publiczną pracą – przytaknął Sairaorg-san energicznie.

….Tak więc w tym kostiumie wykonuje część swojej publicznej pracy, jako spadkobierca Rodu Bael… Czy tak powiedział?

Byłem zaskoczony tą inną stroną Sairaorga-san.

– Umm, czy Dom Gremory też ma swoją maskotkę? – zapytała Rossweisse-san Rias.

Rias uśmiechnęła się lekko.

– Tak, mamy. A ta cała impreza, która będzie miała miejsce w pewnym mieście, została zorganizowana przez nas. Będziemy też współpracować z Bapple-kunem z Rodu Bael. To dlatego Sairaorg tutaj jest.

Och, więc to tak.

Hmm, więc Ród Gremory też ma swoją maskotkę.

Ale gdy Rias skończyła swoje zdanie, na jej twarzy pojawił się jakiś cień. Czyżby więc z maskotką Domu Gremory było coś nie tak?

– Jeśli weźmiemy udział w tej imprezie, to nie tylko się zareklamujemy, ale też wszyscy zwrócą uwagę na specjalność naszych ziem, więc naprawdę chcę wziąć w tym udział. Dzisiaj będę się od was uczył, Rias – powiedział Sairaorg-san, krzyżując ramiona.

Jak zwykle jego twarz jest pełna chęci do czynu, ale… Jednak w tym kostiumie nastrój był taki, że nie mogliśmy nawet mówić!

– Skoro nadszedł już czas, to udajmy się do miejsca, gdzie ta impreza będzie miała miejsce – dodała Rias.

Tak oto udaliśmy się wszyscy, wraz z Bapple-kunem, Sairaorgiem-san, do miejsca przeznaczenia.

Po tym jak przybyliśmy na miejsce, udaliśmy się do poczekalni.

Czekała tam na nas kolejna maskotka!

Miała na sobie kostium, który przypominał wielbłąda.

– Oto maskotka Rodziny Gremory, Gomorin – Akeno-san przedstawiła nam maskotkę.

– Gomo Gomo – powiedział unikalnym głosem przedstawiony przez Akeno-san Gomorin.

Oni też pokazali tutaj swój talent.

Oho, więc maskotką Rodu Gremory jest Gomorin i jest wzorowany na wielbłądzie. Podobno Rodzina Gremory jest też znana pod nazwiskiem Gomory; więc sądzę że pożyczyli tą nazwę stąd.

Jak się nad tym zastanowić, to według demonologii diabeł Gremory miał dosiadać wielbłąda. Podobno na terenach kontrolowanych prze Ród Gremory jest hodowanych wiele wielbłądów.

Mają ich też dużo w samym zamku.

Ale jak dotąd nie mieliśmy okazji ich zobaczyć.

Powodem tego jest kobieta, która chowa się za moimi plecami.

– …Wielbłąd…

Rias drżała uroczo za moimi plecami. Racja. Mimo że jest spadkobierczynią rodu, to wyjątkowo boi się wielbłądów.

Powiedziała, że kiedy była mała, została zaatakowana przez wielbłąda, gdy żartowała sobie z niego. Po tym wypadku, zaczęła się bać wielbłądów.

Dowiedziałem się o tym dopiero w drugiej klasie.

Ponieważ Rias nie cierpiała nawet postaci wzorowanej na wielbłądzie, więc nie mieliśmy zbyt dużo szans, aby spotkać te zwierzęta.

Więc pewnie dlatego była taka pochmurna w zamku, gdyż wiedziała że spotkamy tutaj Gomorina.

Nasz czas w poczekalni dobiegł końca, gdy przyszedł po nas personel.

– Tak więc zostawiamy resztę wam.

Poszliśmy z personelem na zaplecze.

Zauważyliśmy stamtąd, że na miejsce imprezy przyszło wielu ludzi, włączając w to rodziny z dziećmi. Wow, bilety musiały się wyprzedać na pniu.

– …………

Kiedy spojrzeliśmy w stronę Sairaorga-san… Gdy krzyżował ramiona, z jego ciała wylewała się niewymowna aura.

… Może jest zdenerwowany? Żeby taką aurą emanował ktoś przebrany za olbrzymie jabłko.… Nawet jeśli nie jest powiązany z tego typu pracą, to ciężko się do niego zbliżyć…

– A więc zawołajmy głośno Gomorina i Bapple-kuna! Krzyczmy z całych sił! – oznajmiła głośno w stronę publiczności onee-chan, która stała na scenie.

Uśmiechnięte dzieci zaczęły krzyczeć ze wszystkich sił:

– GOMORIN~!

– BAPPLE-KUN~!

Usłyszeliśmy energiczne głosy, które wołały te dwie maskotki! Gomorin i przebrany za Bapple-kuna Sairaorg-san, wskoczyli energicznie na scenę. Jedyne co mogliśmy robić, to tylko na nich patrzeć.

Na scenie onee-chan rozpoczęła rozmowę z tymi dwiema maskotkami, ale mimo wszystko Bapple-kun poruszał się niezgrabnie.

– Ara? Co się stało, Bapple-kun? Czyżbyś nie czuł się dzisiaj dobrze? – powiedziała do niego onee-chan.

Uuu, nie mogę na to patrzeć! Tak jak myślałem, bycie aktorem to za dużo dla sztywnego Sairaorga-san!

Tymczasem Gomorin zabawnie reagował na widzów i poruszał się z doświadczeniem. Wygląda na to, że wcielający się w niego aktor zna się na swojej robocie.

Po przedstawieniu, obie maskotki miały spędzić czas z publicznością.

– Gomo Gomo.

– Waaaaa~ Gomorin jest taki słodki!

Gomorin bawił się z dziećmi, jednakże Bapple-kun…

– …………

Stał w miejscu ze skrzyżowanymi ramionami i rozsiewał dookoła siebie dziwną energię.

Achh. Aura znów z niego wypływa! Sairaorg-san! Można to zobaczyć gołym okiem! Maskotka nie powinna emanować taką energią!

Z powodu tej mocy trudno się było zbliżyć do Bapple-kuna, przez co jedno z dzieci…

–UWUAAAAAAAAAAA!

Wybuchnęło płaczem! Są przewrażliwione na tego typu przytłaczającą moc!

Ponieważ Jako Oppai Smok brałem udział w podobnych imprezach, to wiedziałem, że nie powinieneś emanować tego typu aurą!

– To jabłko jest zbyt straszneeeeeeeeeeeeee!

Jak w efekcie domina, dzieci w pobliżu Bapple-kuna zaczynały płakać jedno za drugim.

Myślałem że sytuacji nie da się uratować, ale…

– Gomo Gomo

Dzięki temu że Gomorin znów zaczął się bawić z dziećmi, cała sytuacja została uratowana.

– …To było dla niego za dużo.

Królowa Parostwa Bael, Kuisha-san, która przyglądała się wszystkiemu zza kulis, patrzyła na swojego pana z sztywnym wyrazem twarzy, ale ostatecznie zakryła ją dłońmi.

Ach, tak przy okazji, Bapple-kun… Najwyraźniej był tak zaszokowany, że zamroziło go w miejscu.

Kiedy impreza się skończyła, wszyscy wrócili do poczekalni.

Sairaorg-san siedział z opuszczoną głową.

– …Rany, zostałem znienawidzony przez dzieci… Zawiodłem jako maskotka!

Sairaorg-san był zszokowany i sprawiał wrażenie załamanego. To rzadkość widzieć go w takim stanie, ale… Doprawdy, ten rodzaj pracy w ogóle do niego nie pasuje.

– T-to przez to, że się tak zdenerwowałeś i emanowałeś taką aurą.

– Racja; nie martw się o to. Z czasem do tego przywykniesz. Nie, właściwie to nawet nie ma potrzeby, aby spadkobierca rodziny wykonywał takiego typu pracę.

Rias i ja próbowaliśmy go pocieszyć, ale Sairaorg-san tylko westchnął.

– Ale ja… Jest mi wstyd, że nie mogłem tego zrobić jak należy.

Jest taką szczerą osobą, więc uważa że musi dać z siebie wszystko, aby zostać najlepszą maskotką.

– Gomo Gomo.

Gomorin położył rękę na ramieniu Sairaorga-san i pocieszał go.

– … Gomorin. Ty też mnie pocieszasz… Nie, ty jesteś…?!

Najwyraźniej wyczuł coś od Gomorina, gdyż nagle zerwał się na nogi.

Nagle Gomorin zdjął swoją głowę…

– Witajcie wszyscy, dawno się nie widzieliśmy.

Naszym oczom ukazał się szkarłatnowłosy dżentelmen o wyglądzie dandysa.

– T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-T-TATA?!

Rias była oszołomiona! Tego się można było spodziewać! Osobą która nosiła kostium Gomorina, był jej ojciec!

Skoro okazało się, że to obecna głowa Rodziny Gremory nosi kostium maskotki, to chyba oczywistym jest, że wszyscy byli zszokowani! Prawdę mówiąc nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom!

– D-d-d-dlaczego ty…?! – zapytała Rias oszołomionym głosem.

Jej ojciec uśmiechnął się spokojnie.

– Uspokój się, Rias. To część mojej pracy. Są takie momenty, że jako głowa rodu musisz się tak przebrać – powiedział.

W ogóle nie wierzę w jego słowa!

Wywołało to u mnie dezaprobatę! Nigdy wcześniej nie słyszałem, aby głowa któregoś z rodów brała udział w imprezie, przebrana za maskotkę!

Sairaorg-san skłonił się mocno.

– Kto by pomyślał że to ty, wuju… Ja, Sairaorg, w ogóle tego nie zauważyłem. Z pewnością jesteś niesamowity.

Racje, Rias i Sairaorg-san są kuzynostwem. Co więcej, obecna głowa Rodziny Gremory, ojciec Rias, jest wujem Sairaorga-san.

Ojciec Rias położył dłoń na ramieniu Sairaorga-san.

– Ha ha ha, Sairaorgu. Podstawą bycia maskotką jest zabicie swojego własnego ja. Wczucie się w postać i służenie innym, jest prawidłowym zachowaniem.

– Nie mogę z tobą wygrać, wuju – powiedział Sairaorg-san, po czym zaczął mówić gwałtownym głosem, podczas gdy jego pięści się trzęsły. – Jednak w tym stanie nie mogę brać udziału w dalszych imprezach z maskotkami! Nawet jeśli inni mogą to zaakceptować, to ja nie! Czy to w ogóle w porządku?! Nie! Sensem mojego istnienia jest trenowanie i trenowanie, aż do upadłego! Dopiero gdy doprowadzę siebie samego na krawędź, wtedy mogę nazwać się Sairaorgiem Baelem!

Sairaorg-san spojrzał na mnie z frustracją.

– Hyoudou Isseiu, mam do ciebie prośbę.

– Ech? Ach, tak!

Sairaorg-san chwycił mnie za rękę.

– Pójdziesz trenować ze mną w góry? Chciałbym abyś trenował ze mną bycie maskotką…!!!

Góry, dlaczego zawsze tam?!

– T-trenowanie w górach, aby stać się maskotką?! Z-zaczekaj chwilę. Wcześniej trenowałem w górach wiele razy, ale nigdy w podobnym celu… – powiedziałem zakłopotanym tonem.

Wcześniej wielokrotnie udawałem się w góry, aby tam trenować. Dlaczego w umyśle diabłów istnieje takie rozumowanie, że trening = góry? Cóż, sam zawlokłem tam Raisera, aby trenował!

Kiedy byłem zakłopotany, jak powinienem na to zareagować, ojciec Rias skinął głową.

– Hmm, więc ja też powinienem z tobą iść, Sairaorgu.

Powiedział coś tak głupiego!

– Wuju?! J-jednakże…

Sairaorg-san wahał się, gdy usłyszał tą propozycję, ale ojciec Rias uśmiechnął się czarująco.

– Nie odmawiaj, Sairaorgu. Uwierz swojemu wujowi. Nie ma nic, czego bym nie wiedział o naszej rodzinie. Zaprowadzę cię w góry, na najlepiej pasujący trening dla maskotek. Chodźmy razem, Hyoudou Isseiu-kun.

Naprawdę?! Jeśli prosi mnie o coś głowa rodu, to wtedy nie mogę odmówić! Sairaorg-san także się zapalił do czynu, krzycząc „Dobra, zróbmy to!”!

Ojciec Rias stworzył pod naszymi stopami teleportacyjny krąg magiczny!

Nawet nie mogłem uciec z uścisku Sairaorga-san!

– T-tato! – krzyknęła Rias do swojego ojca, który znajdował się w środku magicznego kręgu.

– Rias, nie zatrzymuj nas proszę. Niektóre rzeczy po prostu trzeba zrobić.

– Mama się wścieknie, jeśli się o tym dowie! – powiedziała Rias, kręcąc przy tym głową.

…………T-to wielki problem! Venelana-san, mama Rias, jest bardzo surową osobą!

Jeśli się o tym dowie, to będzie bardzo źle! Do tego Rias wcale się o mnie nie martwi! Cóż, pewnie uważa, że górski trening to dla mnie nic wielkiego!

Tata Rias też się cały trząsł, ale mimo tego był zdeterminowany i pomachał do swojej córki!

– A więc ruszajmy, Sairaorgu, Issei-kun!

Światło z kręgu teleportacyjnego otoczyło nas...

Z jakiegoś nieznanego mi powodu, udałem się w góry, aby wziąć udział w treningu maskotek.

Część 2

Tego samego dnia, o tym samym czasie.

Przed moimi oczami pojawił się majestatyczny widok dzikiej przyrody. W zasięgu mojego wzroku miałem las oraz pasmo gór.

Cały teren był otoczony górami.

– … Hmm, wspaniałe góry. Te drzewa są pełne życia, a woda lśni – krzyknęła w podekscytowaniu postać przebrana za wielkie jabłko.

…Wewnątrz tego kostiumu, Sairaorg-san płonął z chęci do czynu.

Nagle chwycił mnie za ramię i wskazał góry.

– Hyoudou Isseiu! Zacznijmy trening od razu! Najpierw wdrapmy się na sam szczyt! – wrzasnął z podnieceniem.

– Cooooooooooooo?! Chcesz się najpierw wdrapać na szczyt?!

Byłem zszokowany aż do szpiku kości! Nie ma w tym nic dziwnego, że byłem zaskoczony po usłyszeniu czegoś takiego w chwilę po tym, jak tutaj przybyłem!

Nie przyniosłem żadnego ekwipunku! Wciąż mam na sobie mój szkolny mundurek! Chcesz żebym w takim stanie wspinał się na góry?! Sairaorg-san także miał na sobie swój strój maskotki!

– Są rzeczy, które można zobaczyć tylko z góry. No dalej, wspinajmy się!

…Cóż, skoro do tego doszło, to mogę się wspinać w mojej zbroi, a Sairaorg-san dostanie wtedy to, czego chce.

Jednak problemem było to, że góra którą wskazał, była wyższa od góry Fuji…

Mimo że Gomorin, nie, ojciec Rias, był zakłopotany, to zaczął rozstawiać namiot, który wyciągnął nie wiadomo skąd.

– Hmm, więc rozbiję tuja obóz dla nas.

Hej, ma nawet menażki i inny sprzęt obozowy! Skąd on to wszystko wziął?!

Ejże, ojcze Rias. Czy ty nie jesteś za bardzo do tego przygotowany?! Do tego najwyraźniej mu się to wszystko podoba!

– A więc chodźmy! – Sairaorg-san ruszył w stronę gór, ciągnąć mnie za sobą.

Tak oto zacząłem się wspinać po górach, z postacią przebraną za maskotkę w kształcie jabłka....

………Siedem, lub osiem godzin później, sam zszedłem z gór.

Wraz z Sairaorgiem-san wspięliśmy się na górę, która miała dobre 4000 metrów wysokości. Nie było na niej nic podobnego do drogi, a wspinaczka odbywała się czasami po stromych klifach.

Byłem zmęczony w połowie drogi, ale kontynuowałem wspinaczkę po tym, jak przywdziałem moją zbroję Łamacza Ładu… Nie jestem typem człowieka gór, a wspinaczka na taką górę, bez żadnego sprzętu alpinistycznego, mogłaby się skończyć dla mnie śmiercią, gdyby nie moja zbroja…

Dotarcie na sam szczyt zajęłoby kilka godzin, ale dzięki użyciu Łamacza Ładu, nie trwało to aż tak długo.

Jednak kiedy Sairaorg-san dotarł na szczyt…

– Zostanę tutaj i będę podziwiał widok.

Tak oto zaczął medytować, ubrany w swój kostium maskotki.....

Podziwiając widok ze szczytu nieznanej góry, postać w kształcie maskotki natychmiast zamilkła. Poza szokiem, poczułem że jest w tym coś duchowego.

Zostałem, aby też samemu przez chwilę pomedytować…

Postacią, która mnie powitała, była maskotka o postaci wielbłąda, który gotował jedzenie w rondlu.

– Ach, Ise-kun, jak tam trening? – tata Rias, który miał na sobie strój wielbłąda, pomachał do mnie ręką.

– Ach, zszedłem z góry sam. Sairaorg-san powiedział, że będzie kontynuował swój trening, wspinając się na wodospad. Oczywiście, nosząc swój kostium.

Racja. Powód dla którego zszedłem z góry sam był taki, że kiedy Sairaorg-san skończył podziwiać widoki, zobaczył wodospad który uznał za interesujący…

– Może powinienem wspiąć się na ten wodospad, który znalazłem – powiedział coś tak skandalicznego i ruszył w stronę wodospadu!

Czemu wspinasz się po tym wodospadzie, skoro nie jesteś karpiem[1]!? Do tego to tylko legenda! Nawet sam karp nie wspiął by się na ten wodospad, więc ty sam nie powinieneś tego robić! Wątpię, aby nawet tobie się to udało! Zapewne mamy teraz maskotkę o wyglądzie jabłka, która raz po raz spada z wodospadu!

Tata Rias pokiwał głową.

– Więc to tak? Jest więc na prawidłowym kursie.

Naprawdę?! Nie sądzę, aby trening maskotki miał coś wspólnego z podziwianiem widoków z góry oraz wspinaczką na wodospad?!

Przede wszystkim nie jestem pewien, czy w ogóle potrzebujemy tego obozu treningowego dla maskotek! Nie wystarczyłoby po prostu poprosić o radę menadżera, albo zatrudnić profesjonalnego aktora?!

Jednak nie mogę powiedzieć czegoś takiego ojcu Rias, ani Sairaorgowi-san… Ostatecznie postanowiłem pomóc mu w gotowaniu.

Nagle obok nas pojawił się magiczny krąg teleportacyjny.

Wyłoniła się z niego ślicznotka, której w połowie była rybą.

Syrena! Prawdziwa syrena!

Nie był to jednak tuńczyk na nogach, tak jak Estleena, ale prawdziwa syrena!

– Lordzie Gremory, złapałam trochę ryb w rzece.

Osobą która pojawiła się z koszykiem pełnym ryb, była znajomo wyglądająca syrena!

– Oho. Dziękuję ci bardzo, Lilitifa-chan.

Tata Rias odebrał od niej koszyk.

Racja, to Lilitifa-san! Lilitifa Vepar-san! Jest potomkinią wymarłego Rodu Vepar i prawdziwą syreną, która dodatkowo jest diablicą!

W swoim czasie żyłą sobie spokojnie w morzu, w ludzkim świecie. Miała jednak kłopoty, gdyż prześladowali ją ludzie udający piratów, oczywiście dopóki my nie zrobiliśmy z tym porządku.

Dowiedziałem się potem, że zamieszkała na ziemiach Rodziny Gremory….

Jak się nad tym zastanowić, to ze szczytu góry widziałem wielkie jezioro. Może to w nim żyje Lilitifa-san?

Nagle zauważyła mnie.

– T-to ty… Dziękuję ci za to, jak mi wtedy pomogłeś – pozdrowiła mnie uprzejmie. Och, a więc mnie pamięta.

– Lilitifa-chan mieszka w w pobliskim jeziorze – wyjaśnił mi tata Rias.

Och, jest więc tak jak myślałem.

– Cieszę się, że widzę cię w zdrowiu – powiedziałem. Skoro tak się uśmiecha, to najwyraźniej dobrze się jej tutaj żyje. Cieszy mnie to.

A-ale..... Nawet jeśli w połowie jest rybą, to dalej jest śliczna… Jej ciało nie było ani zbyt grube, ani szczupłe, wręcz w idealnym rozmiarze, a moje oczy nie mogły się oderwać od jej ponętnych kształtów! Więc syreny też mają wspaniałe piersi! To jest najlepsze!

– Seikryuteiu-sama, czy Japonia jest dobrym miejscem? – zapytała mnie nagle, gdy gapiłem się na jej piersi.

– Słucham? Ach, tak, to dobre miejsce. Nie ma tam żadnych walk i kuchnia też jest wspaniała, ale z drugiej strony nie byłem w wielu innych krajach, więc moje słowa nie są chyba wiele warte…

Wiele razy odwiedzałem Zaświaty, ale jeśli się nad tym zastanowić, to nawet nie zwiedziłem zbyt dobrze Japonii.

Wszystkie miejsca w których byłem, to Tokio i Kioto, które odwiedziłem podczas wycieczki szkolnej i z licealnym budżetem. To chwilowo wszystko, co mogłem zrobić, ale w przyszłości chciałbym odwiedzić Hokkaido i Okinawę, wraz z Rias, Asią i resztą dziewczyn.

Tata Rias wyjaśnił całą sytuację Lilitifi-san, gdy oprawiał jednocześnie ryby. Ale Lordzie-sama, całkiem nieźle ci to idzie. Najwyraźniej ma w tym doświadczenie.

– Lilitifa-chan chciałby studiować w Japonii, więc pilnie się uczy.

Studiować w Japonii!? Najwyraźniej każdy związany z nami diabeł chce przyjechać do Japonii.

Lilitifa-san uśmiechnęła się szeroko i skinęła głową.

– Tak, zaczęłam interesować się Japonią po tym, jak zaczęłam żyć na tych terenach, dzięki dobroci Rias Gremory-san…… Naprawdę chciałabym zdać egzamin, aby otrzymać pozwolenie na studia w Japonii.

Ochho, myśli więc o tym, aby zdać egzamin.

– Lilitifa-chan, przepraszam że cię o to proszę, ale mogłabyś przynieść nam trochę przypraw? – zapytał tata Rias.

– Tak – odpowiedziała Lilitifa-san i teleportowała się.

…Tak więc zostaliśmy sami we dwóch, tylko ja i tata Rias.

Słychać było tylko bulgot kociołka zawieszonego nad ogniem.

– …………

– …………

Ani ja, ani tata Rias nic nie mówiliśmy. Nie, prawdę mówiąc to trudno teraz rozmawiać!

W-w końcu.... O-obecnie umawiam się z Rias! Lord-sama pewnie o tym wie, prawda? Nasz związek jest w końcu bardzo znany w Zaświatach!

Jak się nad ty zastanowić, to nie spotkałem się z nim, odkąd zacząłem chodzić z jego córką! Nie mogłem go nawet przywitać jak należy.

Niedobrze! Czyżby to była jedna z tych sytuacji?! Powinienem powiedzieć coś w rodzaju „Umawiam się z twoją córką”, albo „Proszę, oddaj mi swoją córkę!”, co jest najważniejszą chwilą w życiu mężczyzny?!

Cholera, nie mogę uwierzyć, że doszło do takiej sytuacji… Pojechaliśmy w góry, na trening maskotek, ale skończyło się na takiej sytuacji między mną i ojcem mojej dziewczyny. To za wiele!

Co powinienem zrobić?! I co powiedzieć?! Nieładnie tak siedzieć w ciszy! Jeśli będziemy tak milczeć, to będzie to najgorszy z możliwych scenariuszy! Dla osoby, która normalnie biega dookoła krzycząc „Oppai!”, milczenie w obliczu ojca własnej dziewczyny nie będzie dobrą rzeczą! Nie~nie~nie~! To naprawdę złe! Najgorsze z możliwych!

W mojej głowie panował chaos, z powodu najróżniejszych myśli, które miałem!

Nagle tata Rias postanowił przerwać milczenie:

– Moja córka, Rias, jest bardzo uparta. To wszystko przez to, że rozpieszczałem ją, odkąd była mała. Nawet Sirzech bardzo się o nią troszczył, mimo że jest od niej starszy o ponad sto lat… Przepraszam, że zostawiłem karcenie jej Venelanie.

– W-więc to tak – tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić!

Postanowiłem, że będę słuchał jego historii, nie wtrącając się za bardzo.

Zwykle taki nie jestem, ale… Bycie tutaj tylko we dwóch, to dla mnie za dużo!

Tata Rias podał mi kawałek ryby i kontynuował:

– Ha ha ha ha ha ha. Tworzenie takiego nastroju w tej sytuacji nie jest dobrą rzeczą, hę. Czy mógłbyś położyć tą rybę na ruszcie?

– Ach, tak.

– Wróciłem, wuju.

Obok nas pojawiła się postać w kostiumie wielkiego jabłka. Sairaorg-san wrócił cały przemoczony, ech!

Byłem jednak zszokowany, gdy zobaczyłem co trzymał!

Niósł bowiem wielkie stworzenie, podobne do jelenia!

– Kiedy schodziłem z góry, natknąłem się na tą zdobycz.

Po prostu go upolowałeś, gdy schodziłeś z góry?! I to w tym kostiumie?!

– Dobra robota, Sairaorgu. Zjemy go na kolację, wraz z rybami Lilitifi-chan.

Kiedy zobaczyłem jak tata Rias pozdrowił Sairaorga-san, jak gdyby nigdy nic, poczułem że trzeba być niezwykle dzielnym, aby zostać przywódcą Rodu Gremory...


Posiłek zjedliśmy we czwórkę, razem z Lilitifą-san, która przyniosła przyprawy.

Mimo że był to tylko obóz, to jedzenie wyglądało tak, jakby zrobiono je w najlepszej restauracji. Zarówno ryby jak i jeleń były przyrządzone w fantastyczny posiłek.

Ugryzłem kawałek.

……Nie potrafiłem znaleźć takiego słowa, aby opisać ten smak. Nie potrafiłem, ale był wspaniały! Ten unikalny smak mięsa i ryb był nie do zniszczenia. Sos wydobył najgłębszy smak mięsa, ale co najważniejsze, wyeliminował zapach!

Zawsze były takie smaczne?! Do tego przyrządził tak wspaniały posiłek w takiej głuszy!

– Twoje potrawy jak zwykle są przewspaniałe, wuju – nawet Sairaorg-san to powiedział.

– Diabły żyją bardzo długo. W swoim czasie spędziłem trochę czasu w ludzkim świecie, doskonaląc moje kulinarne doświadczenie – powiedział tata Rias, dorzucając drew do ognia.

Och więc ty także żyłeś w taki sposób! Mogę się nauczyć kilku rzeczy, idąc drogą kulinarnego świata! Myślę że to możliwe dzięki naszemu długiemu życiu.

– Jak myślisz, Sairaorg? Czy pełniąc rolę maskotki, zdałeś sobie sprawę z pewnych rzeczy? – zapytał tata Rias Sairaorga-san, poprawiając ogień w ognisku.

Sairaorg-san odłożył talerz, a wyraz jego twarzy stężał.

– …Brakuje mi doświadczenia i nie zrozumiałem jeszcze sensu bycia maskotką, wuju…! Naprawdę jestem sobą rozczarowany…!

…Na pewno nie nauczysz się tego, wspinając po wodospadzie, albo polując na jelenie!

Tata Rias uśmiechnął się.

– Ha ha ha, nie musisz myśleć o tego typu rzeczach, skro nawet ja większość rzeczy związanych z maskotką zostawiłem mojej żonie, Venelanie.

– Chodzi ci o ciocię. W rodzie Bael plotki na jej temat są dobrze znane. Słyszeliśmy, że nieźle zarabia dzięki swoim interesom – powiedział Sairaorg-san.

Hmm, więc mama Rias jest sławna w świecie biznesu.

– Mmm, jej powiązania są bardzo dobre. Ma talent w znajdowaniu ukrytych klejnotów, które nie zostały prawidłowo ocenione, według swojej prawdziwej wartości. Była w stanie stworzyć wspaniały interes, dzięki rzadkim uprawom, które znają jedynie ludzie mieszkający na wsi oraz rzemiosłu tubylców, które zyskało dużą popularność w mieście. Petycja od zwykłych ludzi zamieszkujących te ziemie, którzy chcą pomóc Venelana, jest coraz większa – dodała tata Rias.

To niesamowita wiadomość. Nic dziwnego, że powierzono jej pracę związaną z maskotką.

– Mimo wszystko jest spokojniejsza, niż wcześniej – powiedział tata Rias, uśmiechając się gorzko.

– Kiedy byłem mały, słyszałem historie o bohaterstwie cioci – dodał Sairaorg-san.

– O-opowieści o bohaterstwie? W młodości była taka silna? – zapytałem.

Sairaorg-san skinął głową.

– Podobno była najsilniejszą kobietą w historii Rodu Bael.

– Była wtedy znana jako Brunatnowłosa Księżniczka Zniszczenia. Rias odziedziczyła po niej ten przydomek. Ale jest bardziej urocza, niż Venelana wtedy – dodał tata Rias, upijając łyk z kubka.

W-w-więc to tak… Brunatnowłosa Księżniczka Zniszczenia… Jej wygląd może i nie za bardzo się zmienił, ale nie potrafię sobie wyobrazić, jaką chłopczycą musiała wtedy być.

– Ach, temat rozmowy nieco się zagalopował. Rozmawialiśmy o talentach Venelany, prawda? Jest świetna w znajdywaniu mało znanych skarbów. Lilitifa-chan, czy gdzieś tutaj można znaleźć jakieś unikalne towary? – tata Rias postanowił nagle zmienić temat rozmowy i zadał pytanie Lilitifi-san.

Syrena przekrzywiła głowę.

– Hmm… Na końcu źródła rzeki jest wioska, w której tkają bardzo piękne i wzorzyste tkaniny – powiedziała Lilitifa-san, wskazując palcem kierunek.

Tkaniny, najwyraźniej tata Rias się tym zainteresował. Przekrzywił głowę.

– Oho, brzmi interesująco. Chodźmy więc jutro się temu przyjrzeć.

Nagle twarz Lilitify-san przybrała zatroskany wyraz.

– …Właściwie to w tych okolicach pojawili się bandyci… Oni atakują tą wioskę.

Bandyci napadają na wieś. Niedobrze.

– Bandyci grasują na wszystkich terytoriach – powiedział Sairaorg-san, wzdychając ciężko.

Twarz Lilitify-san przybrała zakłopotany wyraz.

– Myślę że mnie też sobie wzięli na cel… Wciąż mówią że syreny są rzadkie i wiele razy.....

– Napadli cię?! – zapytałem podniesionym głosem.

Ta ślicznotka ciągle staje się obiektem ataków tego typu ludzi!

Lilitifa-san pokręciła jednak głową, gdy mnie usłyszała.

– Nie, tylko się tego dowiedziałam. Ale dla bandytów jestem trochę…

Ach, więc tylko o tym usłyszała. Ale wciąż nie mogę im wybaczyć! Jak ci bandyci śmią, brać sobie za cel tą cenną syrenę?! Nie daruję im! Będę chronił tą piękność!

– Zastanawiam się, czy dostatecznie dobrze chronimy te góry. Hmm, jako Lord nie mogę pozwolić, aby grasowali tu jacyś bandyci. Chodźmy więc im dołożyć – powiedział tata Rias, przykładając dłoń do policzka.

Tata Rias zerwał się na nogi, a Sairaorg-san dołączył do niego.

– Och, tego się mogłem po tobie spodziewać, wuju. Lord, który osobiście idzie się rozprawić z bandytami, którzy gnębią jego poddanych… Jesteś wzorem dla wszystkich wysokoklasowych diabłów. Nie mogę cię przestać podziwiać. Mogę być nieroztropny, ale ja, Sairaorg, też pomogę.

– Cieszę się, ale co z tobą, Ise-kun? – zapytał mnie tata Rias.

– Oczywiście! Jeśli Lord i Sairaorg-san idą, to ja też nie mogę stać gdzieś z boku i nic nie robić!

Jak mógłbym odmówić! Jeśli obecna głowa rodu i Sairaorg-san idą, to przecież nie mogę sobie siedzieć i na nich czekać!

– Hmm, tego się spodziewałem po Seikryuuteiu. Chodźmy więc wszyscy pokonać tych bandytów.

Zostawiliśmy Lilitifę-san i ruszyliśmy w stronę gór, gdzie mieli przebywać bandyci.

Część 3

Dwie postacie, jedna w kostiumie jabłka, a druga wielbłąda, wspinały się po stromej, górskiej drodze. Gdyby ktoś zobaczył tą scenę, uznałby pewnie, że za długo siedział na słońcu.

…Nawet ja jestem przebrany za Gomorina.

– D-dlaczego ja też muszę być tak ubrany…? – zapytałem tatę Rias, gdy wspinaliśmy się na górę.

– Twoja zbroja jest znana w całych Zaświatach, Ise-kun. Jeśli cię zobaczą, to natychmiast uciekną, więc dlatego powinieneś być przebrany. Dzięki temu, będą także mniej ostrożni. Ten kostium jest bardzo obszerny, dlatego możesz pod nim nosić swoją zbroję.

To zbyt ostrożne! Ten kostium przygotowałeś dla mnie zawczasu?!

– Nie zapomnij mówić „Gomo Gomo”, gdy nosisz ten kostium. Nigdy nie powinieneś zapominać o osobowości maskotki, skoro jesteśmy tutaj właśnie po to, aby trenować. Prawda, Sairaorgu?

– Tak, zgadza się. W końcu jesteśmy maskotkami!

Dlaczego jesteś taki podniecony?! Sairaorgu-san, czy nie jesteś za bardzo podekscytowany?! Cieszysz się z walki z tymi bandytami, prawda?!

Po trzydziestu minutach marszu, wpadliśmy na grupkę ludzi.

– Oioi, stójcie.

Była to grupka mężczyzn, którzy wyglądali jak stereotypowi bandyci.

– To nie jest jakiś park rozrywki, żeby włóczyły się tu dziwolągi wyglądające jak wielkie jabłko i wielbłądy – wrzasnęli, patrząc na nas irytującym wzrokiem.

Nie mogłem im nawet odpowiedzieć! Bandyci znów zaczęli się na nas drzeć:

– To kraina bandytów, kraj Rodu Bilba! Jeśli nie chcecie zginąć, oddajcie nam wszystko, co macie, albo gińcie!

– Hmm, jedyne co obecnie mam, to ten strój. Zabierzecie go więc? – powiedział Sairaorg-san.

Bandyci się wściekli, gdy to usłyszeli i stali się jeszcze bardziej hałaśliwi.

– Nie gadaj bzdur, jeśli nie chcesz zginąć, to ściągaj ten cholerny błazeński strój….

Nagle Bapple-kun zniknął z pola widzenia i w tym samym momencie bandyta, który nam groził, poleciał w tył!

– KUWAAAAAAAAAAAA! – wpadł na skały, wrzeszcząc przy tym głośno.

W rękach Sairaorga-san była skoncentrowana potężna aura.

Najwyraźniej przyłożył mocno temu bandycie. Sairaorg-san, nie, Bapple-kun, wrzasnął:

– Jeśli chcecie mój kostium, to przyjdźcie i go weźcie! Jest zbyt drogi, abym go wam po prostu oddał!

Nie ma mowy, aby istniał na tym świecie bandyta, który byłby w stanie powstrzymać tą postać wyglądającą jak jabłko, którego ciało było otoczone przez potężną aurę.


Szliśmy drogą niczym huragan, pokonując każdego bandytę, który był na tyle głupi, aby zastąpić nam drogę.

Po kilku minutach zobaczyliśmy wielki obóz, rozbity pośród gór, a w nim kilku bandytów.

– T-to oni, szefie! Wielbłądy i jabłko, o których ci mówiłem! – powiedział jeden z bandytów do kogoś większego, kto najprawdopodobniej wyglądał na najbardziej brutalną osobę wśród wszystkich.

Gość wyglądający na herszta bandytów, wysunął się naprzód i zmrużył oczy.

– …Myślałem tylko, że to jakieś kretyńskie żarty moich głupich podwładnych, ale najwyraźniej to prawdziwe jabłko i wielbłądy. Co tu się u diabła starego dzieje… Może po prostu tym przebierańcom pomyliło się miejsce, gdzie mieli się zaprezentować na imprezie!

Doprawdy, zastanawiam się, co tu się dzieje?! Jabłko i wielbłądy atakują gniazdo bandytów.

Sairaorg-san, Bapple-kun, zrobił krok naprzód.

– Ejże, ty jesteś szefem?

Herszt uśmiechnął się, gdy to usłyszał.

– A co jeśli powiem że tak?

– Podobno atakujecie pobliską wioskę? Nie możemy zostawić takich bandytów jak wy, bezkarnie. Jako Bapple-kun, maskotka Rodu Baela, ukarzę was! – powiedział Bapple-kun.

Bandyci wybuchnęli śmiechem, gdy to usłyszeli.

Herszt wziął do ręki olbrzymi topór i westchnął.

– Hej kretyni, słyszeliście? Ta maskotka-sama zamierza nas ukarać. Haaa, przychodzisz w góry, ubrany w kretyński kostium i krzyczysz równie durne rzeczy? Nie mam pojęcia dlaczego tutaj jesteście, ale najwyraźniej ufacie swojej sile. Ale wiecie, stara zasada pola bitwy mówi, że im mniejsza siła, tym krótsze życie! Bierzcie, moi kretyni!

– Oooooooooooooooooooo.

Wszyscy bandyci ruszyli nas z krzykiem, gdy ich herszt wydał rozkaz do ataku!

Achhhh, ostatecznie po to tutaj przyszliśmy!

Sairaorg-san ruszył naprzód!

– Wiedziałem, że bez walki się nie obędzie. Ruszajmy, Hyoudou Isseiu! Nie, Gomorinie drugi!

– Ach, tak! Ach, nie, Gomo~!”

Aktywowałem Łamacza Ładu wewnątrz kostiumu i podążyłem za Sairaorgiem-san. Najwyraźniej ten kostium został specjalnie zrobiony, więc mogę się w nim zmieścić z moją zbroją. Doprawdy, ludzie w Rodzinie Gremory uwielbiają trwonić pieniądze na tego typu rzeczy!

– Hyaa! Cios Bapple-kuna! Kopniak Bapple-kuna!

Nie ma mowy, aby jacykolwiek bandycie byli w stanie wytrzymać ataki Bapple-kuna.

– Kuuua!

– Aaaarg!

Jeden za drugim, bandyci lecieli na wszystkie strony, po otrzymaniu ciosów! Nawet w tym przebraniu, Sairaorg-san pokonywał przeciwników szybko i z niszczycielską mocą!

Prawdę mówić myślałem, że będzie w porządku zostawienie mu wszystkich bandytów, ale nie lubię stania z boku, więc…

– Gomo! Gomo! – krzycząc w ten sposób pokonałem kilku bandytów. Cóż, nie mogę darować komuś, kto chciał skrzywdzić Lilitifę-san!

Tata Rias stał w miejscu i patrzył na naszą walkę przerażonym wzrokiem.

– Hmm, z pewnością tego się można było spodziewać po Isseiu-kun i Sairaorgu-gomo. Nawet podczas walki mają dość miejsca, aby stać się maskotkami-gomo. Gdybym tylko miał kamerę, nagrałbym niesamowite sceny walki.

A ty jesteś niesamowity, że nie zapominasz dodawać „gomo” do każdego zdania!

– C-co jest nie tak z tymi dwoma? Są niesamowicie silniiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!

Najwyraźniej zaczęli się wahać po tym, jak zobaczyli naszą moc.

– Hmm, to już dziesiątki, setki albo i tysiące lat, od kiedy brałem udział w prawdziwej bitwie. Ha ha ha ha, to bardzo zabawne. Ach, gomo gomo – powiedział nagle tata Rias, który unikał ciosów mieczy i toporów, dzierżonych przez bandytów.

Tak bardzo podobała mu się walka z bandytami, że zapomniał mówić „Gomo”! Ara, nie tylko mu to przynosi radość, ale jego ruchy też są zwinne! Poruszał się sprawnie i bez niepotrzebnej straty energii! Tego się można było spodziewać po wysokoklasowym diable i obecnej głowie rodziny Gremory!

Nagle, w środku tej zajadłej bitwy rozbrzmiał kobiecy głos:

– Możesz mi powiedzieć co tu się dzieje, mój drogi mężu?

Mama Rias, Venelana-san, przybyła!

Mroczna aura wylewała się z całego jej ciała, zupełnie jakby była personifikacją wściekłości!

Rias też z nią była! Kręciła głową z niesmakiem.

Gdy tylko Venelana-san się pojawiła, Gomorin znieruchomiał w miejscu, jakby go zmroziło.

– Witam, nazywam się Gomorin, gomo………………………… – powiedział sztywnym głosem, niczym jakiś robot.

Gdy mama Rias to usłyszała, zmarszczyła brwi i zaczęła od niej bić jeszcze większa złość.

– Czy to…coś, co powinien robić lord? Do tego wciągasz w to mojego bratanka… Drogi mężu, chcesz zostać skarconym teraz, czy później? – powiedziała mama Rias głosem zimnym niczym lód.

Wprawdzie nie jestem tym, który ma zostać skarcony, ale mnie też przeszły ciarki! Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem że nawet Sairaorg-san zamarł z pięściami wzniesionymi do ciosu i nie wiedział co dalej robić!

Pierwszy Gomorin zdjął głową i natychmiast uklęknął.

– Przepraszam cię, Venelano, ale to było konieczne.

Przepraszał! Pan tych ziem przepraszał swoją żonę! Do tego była tutaj mniej niż minutę! Żaden mężczyzna w Rodzinie Gremory nie potrafi stawić oporu swojej żonie!

– H-hej wy! Dlaczego przestaliście walczyć, po tym jak zaatakowaliście nasz obóz?! N-nie chcemy z wami walczyć, potwory! Hej, wy dwie suki, pośpieszcie się i zabierzcie sobie to jabłko i oba wielbłądy! – wrzasnął herszt bandytów, patrząc na całą tą scenę.

Gdy tylko nakrzyczał na mamę Rias.....

– Zamknij się.

Venelana-san skierowała na nich swój zimny wzrok. Jej dłonie wydzielały olbrzymią moc i pokryła czarną aurą bandytów oraz całe otoczenie!

– AAAAAAAAAAAAAAAAAAARG!!!!!!! – bandyci wrzasnęli i polecieli w dal! Herszt pofrunął naprawdę daleko!

Później opowiadano, że bandytów pokonali nie tylko niezidentyfikowani przebierańcy, ale także jedna diablica, której wystarczył pojedynczy atak.....


Ostatecznie ja, Sairaorg-san i tata Rias, zostaliśmy odprowadzeni do zamku Gremorych przez Venelanę-san oraz jej córkę.

Po dotarciu na miejsce, Venelana-san krzyczała na nas przez co najmniej pół dnia.

– Ja będę osobą, która będzie zarządzała maskotkami, więc nie ma żadnego powodu, aby udawać się w góry, ani tym bardziej, aby kostium nosiła głowa rodu.

Tak oto Rias została producentką Gomorina i Bapple-kuna.

Wygląda także na to, że z naszego zwycięstwa nad bandytami, ma zamiar zrobić sukces maskotek i rozpromować to w wiadomościach.

Dzięki temu Bapple-kun i Gomorin będą znani w całych Zaświatach.

Cóż, Nie potrafię nic na to poradzić, że czuję, jakby przypadła mi najgorsza część tej pracy…

– Ise.

Kiedy „wykład” Venelany-san się skończył, zostałem wezwany przez Rias… Rany, jestem tak zmęczony, że pragnę tylko zaznać od niej uleczenia.

Myśląc w ten sposób, ruszyłem w jej stronę.

– N-nie cierpię wielbłądów!

Rias odepchnęła mnie od siebie, cała zalana łzami! Zapomniałem, że ciągle mam na sobie kostium!

Wygląda na to, że najpierw będę jej musiał jej pomóc przełamać lęk przed wielbłądami…


Tak przy okazji, tkaniny o których mówiła nam Lilitifa-san zainteresowały Venelanę-san i stały się sławne dzięki Rodowi Gremory.

Lilitifa-san została natomiast modelką, pozującą w ubraniach uszytych z tych tkanin, dzięki czemu stała się sławna na ziemiach należących do Rodu Gremory.


Odnośniki tłumacza

  1. Nawiązanie do legendy, zgodnie z którą był sobie karp, który chciał płynąć w górę rzeki, przeskakując wodospad. Starał się bardzo mocno, ale nie mógł sobie poradzić. W końcu bogowie zlitowali się nad karpiem i zamienili go w smoka, który nie tylko wspiął się na wodospad, ale również poleciał do nieba.


Cofnij do <<< Powróć do DX3 Przejdź do >>>
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD:Tom_DX3_Żywot_3&oldid=14122