High School DxD - Tom 11 - rozdzial 1

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 1: Nauka i sezon godowy?

Część 1

Mój poranek – poranek Hyoudou Isseia – również rozpoczął się bitwą w łóżku.

Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, jak Buchou… znaczy się Rias… i Akeno-san wpatrywały się w siebie. Obie były już w swoich mundurkach. Najwyraźniej kłóciły się o prawo do dania mi porannego buziaka. Wtedy to też R-Rias pewnie się uśmiechnęła.

– By próbować dać mojemu Ise porannego buziaka! No dobrze, chciałabym tak powiedzieć, ale z racji tego, że dostałam co swoje w nocy, to ci wybaczę.

– Och. Brzmi świetnie. Ise-kun wygląda, jakby zrobił coś niesamowitego, nieprawdaż? – powiedziała Akeno-san, dotykając ust dłonią.

…N-nie, nie robiliśmy niczego takiego… Ponieważ Asia była z nami. Po prostu pocałowaliśmy się przed pójściem spać i zasypiając, tuliliśmy się! Co? Że niby nic nowego? Nie, nie. Było to coś, co zrobiliśmy dopiero po tym, jak wyznałem Rias miłość. Byłem tak spięty i tak zawstydzony, a moje serce łopotało jak szalone! Kocham ją, a ona kocha mnie… Oboje o tym wiedzieliśmy, więc całowanie się i tulenie oddziaływało na nas jeszcze bardziej!

A Buchou… znaczy się Rias… Rias zaczęła zachowywać się jak mała dziewczynka! Ta aura „Onee-sama”, którą roztaczała wokół siebie, zniknęła i podziałało to na mnie tak mocno…!

„Nie mogę zasnąć bez twojego całusa… Wiesz co? Pocałuj mnie”.

„Obejmij mnie delikatnie. Ise, kocham cię.”

Mówiła to takim słodkim głosem i zachowywała się jak normalna dziewczyna w jej wieku! Coś takiego działo się, gdy szliśmy spać! Nie mogłem już tego znieść! Już samo wspominanie tego tak bardzo mnie podniecało! Byłem wtedy tak wesoły, że nie wiedziałem, co się wokół mnie dzieje! Aaach, tak się cieszę, że się urodziłem! Maou-sama! A zwłaszcza Belzebubie-sama, któryś wymyślił system Diabelskiego Pionka! Tak się cieszę, że zostałem wskrzeszony pod postacią diabła! Będę dawał z siebie wszystko dla Zaświatów!

Przy okazji, wciąż się wahałem przed nazywaniem Rias jej imieniem. No zwracałem się do niej cały czas „Buchou”, więc nic dziwnego, że miałem przed tym opory… Samo zwracanie się do niej po imieniu powodowało, że się krępowałem! Znaczy się nie tak, że chciałem tak jej mówić. Chciałem wymawiać to imię jeszcze częściej! Ale chciałem, aby przynajmniej w domu wychodziło to naturalnie.

Akeno-san, widocznie znudzona, westchnęła.

– Wyglądasz na spokojniejszą, niż myślałam, Rias. Wyobrażałam sobie, że będziesz płonęła z zazdrości. Twoja reakcja ani trochę nie wzbudziła we mnie ciekawości.

– Bardzo przepraszam. Ale to jest mój Ise i fakt ten się nigdy nie zmieni.

Jej niestabilność psychiczna, której doświadczyła przed Królewską Grą, zniknęła. Była znów pełna pewności siebie – tak jak wcześniej.

– Ara-ara. Najwyraźniej zostałam uraczona pewnością siebie „legalnej żony” – powiedziała Akeno-san.

Rias krótko się zaśmiała, po czym pocałowała mnie w policzek.

– Pora na śniadanie. Zejdź na dół – rzekła, po czym wyszła.

……Chyba nie była zła na Akeno-san.

– Mimo że się tak zachowuje, to i tak robi to wbrew sobie – powiedziała Akeno-san, siadając na łóżku.

– …Wbrew sobie? Czy coś się stało Bu… znaczy się Rias?

– Szczerze powiedziawszy, podczas ostatniego meczu czuła się, jakby była dla ciebie dodatkowym obciążeniem, ponieważ nie mogła ci zbyt wiele pomóc, co poskutkowało, że teraz jest taka.

……Mówiła o meczu przeciwko Sairaorgowi-san. Rias walczyła przeciwko Longinusowi, który posiadał swoją własną wolę – Regulusie Nemea – i została mocno poturbowana.

– ……Rias nie może sobie wybaczyć, że stanowiła dla ciebie przeszkodę w walce i bardzo sobie tym zawraca głowę.

– …N-nie. Po prostu walczyła ze zbyt silnym przeciwnikiem… R-Rias nie jest słaba. Przed samym meczem również porobiła wiele strategii…

– …Pod tym względem bitwa pomiędzy przewodniczącą Soną i Agares przyciągnął większą uwagę. Ich walka polegała na wykradnięciu flagi przeciwnika, „Szarpanina o flagę”. Nie była to wielka bitwa, więc nie została wystarczająco doceniona. Ale od krytyków otrzymała wysokie noty, jako że była „cichą grą profesjonalistów”.

Gdy się nad tym zastanowić, to magazyn, który ukazywał się w Zaświatach, również pisał o tym meczu. Oczywiście o naszej walce mówiono więcej. Jednak artykuł napisany przez krytyka wychwalał pojedynek Sitri i Agares.

– Rias będzie musiała nauczyć się jeszcze wielu rzeczy jako Król. Poprosiła o poradę swojego brata, Sirzechsa-sama, i zaczęła interesować się na poważnie mocą zniszczenia.

Zapytała o to Sirzechsa-sama?

– …Czy to coś innego niż trening?

– Rias i Sirzechs-sama posiadają tę samą demoniczną moc, moc zniszczenia. Ale ich natury… może powinnam powiedzieć „charakterystyki” – są inne. Moc Sirzechsa-sama uchodzi za najpotężniejszą z typów czarodziejsko-technicznych. Może ją kontrolować jak swoja kończynę. Jego technika uchodzi za prawie najlepszą, jak nie najlepszą, pośród diabłów. Za to moc Rias jest typem czarodziejskim, przez co bliżej jej do typu Moc. Dlatego też można powiedzieć, że została obdarzona bardziej mocą niż techniką. Ale… – Akeno-san zwęziła oczy. – „Czegoś” jej brakuje. Mówiąc prościej, nie ma takiego wzmocnienia, takiej niszczycielskiej mocy, którą można by nazwać „zabójczym atakiem”.

……Rias nie posiadała swojego specjalnego ataku? A-ale…!

– Jak dla mnie sam taki pocisk ma dużą siłę uderzenia… Z pewnością Buchou… znaczy się Rias… Z pewnością Rias może nie miała jakiegoś specjalnego ataku przeciwko wrogom, których spotkaliśmy, ale…

– Najwyraźniej szuka go. Ale nawet dla mnie ten mecz jest powodem do wstydu… – powiedziała smutnym głosem.

Kręcąc głową, odpowiedziałem:

– Nieprawda. Przeciwna Królowa posiadała znaczne umiejętności.

Królowa z rodu Abbadon posiadała moc dziury. Słyszałem, że była jedną z najsilniejszych Królowych spośród młodziaków. Musiała być potężniejsza od Raiserowej i wiceprzewodniczącej z Grupy Sitri. Musiała być bardzo utalentowana, jako że rozdzieliła Świętą Błyskawicę w światło i błyskawicę.

– Chociaż ty, Ise-kun, natychmiast wygrałeś przeciwko niej…

– E… eeee… No tak, prawda…

Pokonałem ją po tym, jak się wkurzyłem i użyłem Trójzębu. Jednak zastanawiałem się nad moim postąpieniem. Akeno-san powiedziała mi, żeby wstrzymać się z użyciem Trójzębu do samego końca, ale użyłem go od razu… Zostałem rozzłoszczony, bo moi towarzysze zostali pokonani… Może to było moją słabością? Jeżeli nie będę mógł być bardziej opanowany w tego typu sytuacjach, to będzie ze mnie niezbyt stabilny Król.

Podczas gdy ja nad tym myślałem, co było dla mnie rzadkie, Akeno-san zachichotała.

– …Ja również muszę coś ze sobą zrobić. Ale zapomnijmy o tym. Czy wciąż masz problemy ze zwracaniem się do Rias po imieniu?

– Eeem… Kiedy muszę, to zwracam się… Ale nie jestem do tego przyzwyczajony i krępuje mnie to! Nie, że nie chcę mówić do niej po imieniu, ale po prostu wstydzę się!

To były moje szczere uczucia! Naprawdę krępowało mnie zwracanie się do niej po imieniu…… Ale chciałem się tak do niej zwracać! Chciałem powiedzieć „Rias, kocham cię!”.

Akeno-san uśmiechnęła się.

– Ojej, dziękuję za taką dobrą reakcję. W takim razie muszę cię również poprosić, żebyś zwracał się do mnie „Akeno”. I nie uważasz, że drobny romansik zaraz po tym, jak wyznałeś miłość, byłby ciekawy?

– R-r-r-romansik!?

Akeno-san miała bzika na tym punkcie! Miała nawet wtedy, gdy jeszcze nie wyznałem miłości Rias. Ale tutaj była mowa o Akeno-san, sadystycznej Akeno-san. Denerwowanie Rias musiało sprawiać jej przyjemność.

– Tak. Czy już ci kiedyś o tym nie wspominałam, że byłabym twoją kochanką? Moje ciało rozpala się na myśl romansu z tobą.

Akeno-san zaczęła pieścić swoje ciało dłońmi. Białe udo, które wraz z jej ruchem wyszło na wierzch, było dla mnie zbyt jasne! Jej ciało było tak gładkie i tak miękkie, że gdy tylko jej dotknąłem, moje dłonie się w niej zatapiały.

Przybliżyła swoją twarz i pocałowała czubek mojego nosa.

– Tyle starczy na ten poranek. Ufufufu, bo Asia-chan już tu jest.

…C-co!? Na jej słowa spojrzałem się w kierunku drzwi! Stała tam Asia w fartuchu! Uśmiechając się, stała jak słup soli! Asiuuuuuuuuuu! Dlaczego zawsze przychodzisz w takich momentach!?

Widząc całą sytuację, wskoczyła w moje ramiona.

– Hauuuuu! – zawyła ze łzami w oczach. – Żebym przegrała z Akeno-san! A ja zastanawiałam się, czy by nie dać ci buziaka na obudzenie!

Zastanawiałaś się!? Asia-chan ostatnimi czasy stała się taka odważna, że nawet ja byłem w szoku! Zaczęła mnie nawet prosić o buziaka! To z pewnością musiał być wpływ Rias i Akeno-san!

Wtedy to też pojawiła się Xenovia.

– Co się stało, Asiu? Hmm! Akeno znowu zachowuje się kokieteryjnie z samego rana!?

– Coś ty takiego powiedziała!? Nie! Takie rzeczy można wyprawiać z samego rana!? – Pojawiła się również i Irina, wyglądając na zszokowaną.

Wy także tutaj przyszłyście!? Kościelne Trio było pełne energii już od początku dnia!

Trochę czasu minęło od czasu, gdy wyznałem Rias miłość… Co się teraz ze mną będzie działo…? Mimo że się cieszę, to jestem ponadto zdumiony ich szaleńczymi działaniami… Jednakże teraz byłem naprawdę szczęśliwy.


I w taki sposób mój zwariowany poranek dobiegł jakoś końca i znajdowałem się w salonie na pierwszym piętrze. Była pora śniadaniowa. Będąc dowodzonymi przez moją mamę, prawie wszystkie dziewczyny pomagały jej przy nakrywaniu stołu. Więc dzisiaj mamy jajka sadzone, zupę miso i łososia. W takim razie japońskie menu. Na śniadanie mieliśmy na zmianę potrawy japońskie, europejskie i chińskie. Dziewczyny dawały z siebie wszystko przy ich przygotowaniu. Każdego ranka przepyszne jedzonko wypełniało mój żołądek. Naprawdę mi się poszczęściło!

– Wiesz, najbardziej lubię, gdy jemy. Wszystkie świetnie gotują, więc jedzenie jest przepyszne. Kobiety powiadają, że „przez żołądek do serca”. Rozumiesz, co mam na myśli, Ise? – powiedział z uśmiechem mój ojciec, jedząc.

– Oczywiście! – Skinąłem głową. – Oczywiście, że tak, tato!

Moje codziennie żywienie było świetne! Znajdowałem się w towarzystwie pięknych dziewczyn! I jadłem robione przez nie jedzenie! Jadłem, rozmawiając z nimi! To było życie idealne, tak? Właśnie w takim momencie cieszyłem się, że byłem chłopakiem!

– Ise, twoje bento. – Rias położyła przede mną pojemnik na drugie śniadanie z wielkim uśmiechem na twarzy.

Mama, Rias, Asia i Akeno-san na zmianę przygotowywały mi drugie śniadanie. Koneko-chan, Xenovia, Irina i Rossweisse-san odpowiadały za część związaną ze zjedzeniem, więc nie brały w tym udziału. Czasami coś porobiły w kuchni, ale nie mogły mierzyć się z Czterema Niebiańskimi Królowymi. A były nimi mama, Rias, Asia i Akeno-san. Zwłaszcza Asia, której potrawy mają w sobie coś specjalnego, uchodzi za kandydatkę numer jeden do przekazania jej „smaku rodziny Hyoudou” przez moją mamę.

I w ten sposób na zmianę przygotowywały moje pudełko na lunch. Jednak ostatnio to Rias odpowiadała za to. Pozostałe dziewczyny postanowiły, że to ona będzie dla mnie gotowała. Za każdym razem, gdy tylko robiła dla mnie bento, wyglądała na naprawdę szczęśliwą. A w nim znajdowało się jedzenie, przygotowane z niezwykłą starannością i widniało na nim serduszko i smakowało naprawdę pysznie. Lepiej być nie mogło!

– Ise dostający lunch od Rias-san… Nieźle ci się wiedzie, Ise – powiedział tata, przytakując głową.

Bento od kochającej żony! Chciałbym tak powiedzieć, jednak Matsuda i Motohama, patrząc na lunch przygotowany przez Asię i Akeno-san, zapytali „Czy to sprawka twojej żony!?”. Jak więc powinienem był to ująć…?

– Może „bento od »legalnej żony«”… Z racji tego, że mieszkam w Rezydencji Hyoudou, to może przyjść czas, kiedy będę musiała pokazać kuchnię mojej ojczyzny – powiedziała Rossweisse-san, chwytając się za podbródek.

Jej ojczyzna… Jakiego rodzaju jedzenie jadali w Valhalli? Ale chyba powinienem był się ucieszyć, gdyż oznaczało to, że nasza różnorodność posiłków zwiększy się.

Nie mogąc przestać się uśmiechać, w oczy wpadła mi Ravel. Wypełniała pudełko lunchowe jedzeniem. Nie było to pudełko, z którego zazwyczaj jadała… Czyje one było?

– Hej, Ravel, a bento dla kogo?

– Dla Gaspera-san. Wygląda na to, że przeprowadza poranny trening w pojedynkę.

– Poranny trening!? Gya-suke trenuje!? – krzyknąłem z wrażenia!

Poranny trening!? Samemu!? A to ci niezła nowinka!

Rias, siadając, powiedziała:

– W trakcie poprzedniego meczu powiedział, że czuł niedostatek swojej siły. Zatem prócz treningu z tobą i Yuutem ma swój własny. Gasper ćwiczy podstawy, więc nie będzie to dla niego dodatkowym obciążeniem.

Ostatni mecz… Pojedynek przeciwko Drużynie Bael. Nie mogliśmy o tym teraz porozmawiać, gdyż byli tutaj moi rodzice.

Akeno-san kontynuowała:

– Gasper powiedział, że chce zwiększyć swoją siłę i osiągnąć ten „etap”. W tym celu, powiedział, że będzie ćwiczył od podstaw, dlatego też codziennie będzie ćwiczył mięśnie i biegał.

Chciał osiągnąć ten „etap”… Zatem chciał osiągnąć Łamacz Ładu dla swojego Boskiego Daru. Naprawdę… Tak bardzo zamartwiał się tym ostatnim meczem? Przecież walczył dobrze. Pokazał nam, że jest mężczyzną. Ale mimo to Gyasuke nie mógł przebaczył sobie swojej słabości. Był przecież chłopakiem.

Wiem, jak się czujesz, Gyasuke. Chłopacy nie potrafią przebaczyć sobie bycia słabymi. Będę pomagał mu tyle, na ile będę mógł. Jako faceci z Grupy Gremory musimy być silni, aby chronić dziewczyny!

Nagle Xenovia powiedziała z powagą w oczach:

– Tak. Jest mężczyzną. Na pewno stanie się silniejszy.

Xenovia otrzymała od niego największe wsparcie. To on uratował ją, gdy ta była pogrążona w rozterce z powodu uśpienia swojej czujności. Jednakże…

– Nie chcę wyobrażać go sobie jako mięśniaka…

W myślach złączyłem ciało Mil-tan z glową Gyasuke. Widziałem go, będącego potworem z „Pięści Północnej Gwiazdy[1]”.

「Osu! Ise-senpai! Udało mi się osiągnąć pięść wampira! Zmieszam białko z twoją krwią i uzyskam coś wspaniałego na moje mięśnie! Tylko popatrz na te wspaniałe bajcepsy! Osssuuuuuuuu!」

I co ja niby miałbym zrobić, gdyby do tego doszło… No dobra, nie wydaje mi się, żeby posunął się tak daleko. Zwiększanie swoich podstawowych możliwości było dobrym rozwiązaniem. Nawet ja mogłem biegać po całym polu bitwy w stanie Łamacza Ładu i nie stanowiło to żadnego obciążenia dla mojego ciała. Należało zacząć od treningu ciała i sprintu.

– ……Koneko-san? Nie wyglądasz zbyt za dobrze.

Hmm? Ravel spoglądała na twarz Koneko-chan. Było tak, jak powiedziała – nie wyglądała za dobrze. Jej twarz była trochę zaczerwieniona, a ona sama wyglądała, jakby coś jej było. Czyżby grypa? – …Nic mi nie jest – odpowiedziała natychmiastowo.

Mimo to zmartwiona Ravel przyłożyła dłoń do jej czoła.

– Jesteś trochę zaczerwieniona na twarzy. Złapałaś grypę? W takim razie przyrządzę ci specjalność rodu Feneks: jabłkowy sorbet. Dostaliśmy trochę jabłek z terytorium mojej rodziny, więc z nich mogę dla ciebie to zrobić!

Koneko-chan ściągnęła z czoła dłoń Ravel, mówiąc:

– ……To niezbyt mile widziana przysługa.

Słysząc to, Ravel wściekła się tak bardzo, że jej włosowe świderki zaczęły się kręcić.

– Nmaaa! Odrzucić uprzejmość drugiej osoby! Kotom musi być dobrze, bo mogą sobie żyć, jak im się podoba!

– ……Nie chcę być pouczana przez ptasi móżdżek twojego pokroju.

– …P-ptasi móżdżek!? O ile dobrze pamiętam, w japońskim oznacza to osobę, która szybko zapomina o różnych rzeczach, tak…?

– …Wygląda na to, że przykładasz się do nauki, tak więc muszę cię pochwalić.

– Nmaaa! Ta kocica…!

Hahaha… Sprzeczki między tą dwójką również należały do naszej rutyny. Cały czas kłóciły się w taki sposób. Jednak to nie tak, że się nie dogadywały. Koneko-chan codziennie pomagała Ravel, a Ravel polegała na Koneko-chan. Chyba musiały lubić się ze sobą przekomarzać. Mnie także bawił widok takiej Koneko-chan.

Podczas gdy ja obserwowałem je z uśmiechem, mama wyszeptała mi do ucha:

– Przy okazji, Ise.

– …O co chodzi?

Zrobiłem łyk filiżanki wody. Wtedy to też mama kontynuowała:

– Kiedy mogę się spodziewać wnuków?

BUUUU! Woda trysnęła z moich ust niczym mgła! Wytarłszy się, odpowiedziałem piskliwym głosem:

– Co… C-c-c-c-co ty mówisz!?

Poważnie, co ona sobie wyobrażała!? Przecież normalna osoba nigdy by ot tak sobie nie zadała pytania o wnuki!?

Mama odpowiedziała z poważną miną:

– Pytam, bo… W domu zwracasz się do Rias-san „Rias”… To chyba mówi samo przez siebie, prawda? Myślę, że mój wnusio mógłby mieć japońskie imię. Wiesz, mamy trochę imion, które nie brzmią dziwnie w innych językach. Dlatego dla dziewczynki powinno być jakieś urocze! Na przykład „Eri” lub „Mari”!

Już powędrowałaś tak bardzo do przodu!? Za wcześnie! Na to jest dużo za wcześnie! Co ona sobie wyobrażała!?

– Mówię, że na wnuki i ich imiona jest trochę za wcześnie!

Dopiero co wyznałem miłość! Daj naszemu związkowi trochę czasu! Popatrz na mnie i Rias trochę przychylniej! Widzisz?! Wszyscy się na nas patrzyli i śmiali się! Rias za to tak bardzo się zawstydziła, że jej twarz spłonęła czerwienią!

– Jestem bardzo szczęśliwy! Nie chcę zawracać sobie głowy jakimiś wnukami! Teraz liczy się dla mnie tylko Rias! – oświadczyłem stanowczo.

Rias złapała mnie za dłoń.

– J-ja również jestem bardzo szczęśliwa – powiedziała zaczerwieniona Rias, uśmiechając się. – Samo bycie przy Ise… sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwa.

– ……Rias.

– Ise……

Patrzyliśmy się na siebie nawzajem. Ale z niej wspaniała kobieta! Jestem tak szczęśliwy, że z powodu naszej miłości mógłbym umrzeć! Aaach, Rias. Aaaach, Rias!! Jest taka piękna i urocza!

– Chyba to nazywa się parą głupków. Ale starajcie zachowywać się w szkole – powiedziała spokojnie Rossweisse-san, popijając kawę.

W takich momentach zawsze stawała się nauczycielką!

Koneko-chan wpatrywała się w nas. Po chwili spuściła głowę.

– ……Wnuki…Dzieci…Szczęście… – powiedziała cichym głosem.

……? Nie wyglądała zbyt żywo. Czy coś z nią było nie tak?


Część 2

Tego samego dnia, późną nocą, do mojego domu przybyły takie osobistości, jak Sirzechs-sama, Grayfia-sama i Azazel-sensei. Zebrali się na w pokoju dla VIP-ów na najwyższym piętrze Rezydencji Hyoudou. Wzięli nas ze sobą, mając bardzo poważne miny, więc wiedzieliśmy, że szykowała się równie poważna dyskusja. Sirzechs-sama kazał mnie, Kibie, Akeno-san i Rias usiąść przed sobą, po czym zaczął mówić:

– Tak jak już mówiłem wam ostatnim razem: Ise-kun, Kiba-kun i Akeno-kun dużo osiągnęli. Wraz z innymi najważniejszymi członkami zgromadzenia podjęliśmy decyzję o waszym awansie.

Mówił o tym! Tak. Wyglądało na to, że dyskusja zmierzała na temat naszego awansu. Powiedział mi o tym po meczu z Sairaorgiem-san. Byłem wtedy zdezorientowany, więc nie łapałem, o czym opowiadał. Coś, czego nie mogłem sobie nawet wyobrazić, zostało mi powiedziane bezpośrednio przez Maou-sama, więc nic dziwnego, że i tym razem byłem zdezorientowany! Moim celem było osiągnięcie awansu, ale nigdy bym nie pomyślał, że otrzymam go tak szybko! Najwyraźniej walczenie z bogiem zła Lokim i Brygadą Chaosu było wielkimi osiągnięciami.

…No cóż, w tajemniczy sposób zostaliśmy wciągnięci w te sprawy i wyglądało na to, że poradzenie sobie z nimi było czymś wielkim…… Uważałem, że powinniśmy dostać jakieś wyróżnienie za to, że przetrwaliśmy takie sytuacje, w których z łatwością mogliśmy stracić życie. Jednak nigdy nie spodziewałbym się, że docenią nas tak wysoko i otrzymamy awans…

– Co do awansu, to normalne byłoby, gdyby wasza trójka od razu została wysokoklasowymi diabłami, pomijając test na średnioklasowych. Jednak z powodu funkcjonowania całego systemu chcielibyśmy, abyście wpierw przeszli test na średnioklasowców.

Test promocyjny na średnioklasowego diabła… Zaraz! Wysokoklasowe!? Uchodzimy za tak potężnych diabłów!? Poważnie!? Wysokoklasowe…!? Naprawdę? Za nic nie mogłem pojąć, co się działo! Akeno-san i Kiba również byli zaskoczeni, ale nie tak bardzo jak ja. Wyglądało na to, że tylko ja robiłem cudaczne miny.

Popijając sake ze szklanki, Azazel-sensei powiedział:

– Sądząc po osiągnięciach Ise, Kiby i Akeno, to nie dziwiłby ich awans na wysokoklasowe diabły. Ale najwyraźniej w świecie diabłów również istnieją jakieś etapy. Szczególnie ci na szczycie robią o to duże zamieszanie. Zgodzili się na waszą specjalną promocję, ale każą przestrzegać procedur. Właśnie z tego powodu zostaniecie wpierw średnioklasowymi diabłami i trochę pobędziecie w tej randze. Wkrótce po tym otrzymacie awans na wysokoklasowców. Będąc średnioklasowcami, możecie zacząć rozmyślać o tym, co zrobicie, gdy otrzymacie promocję na wysokoklasowych.

Sensei powiedział to tak, jak gdyby było to coś niezbyt skomplikowanego.

– Ś-średnio- i w-wysokoklasowy diabeł……! Mówisz mi, że mam prawo zostać kimś takim……?

Zapytałem, gdyż wydawało mi się, że nie byłem godzien takiego zaszczytu. Mówiąc szczerze, nie miałem pojęcia, co chciałbym zrobić po awansie, gdyż moje marzenie właśnie się spełniło. Sirzechs-sama skinął głową, uśmiechając się.

– Tak – powiedział. – Pokonanie boga zła i terrorystów to wielki wyczyn. A w ostatnim meczu przeciwko Baelowi pokazałeś wyśmienite umiejętności walki. Bardziej niż Ise-kun jesteś znany jako Chichiryuutei, Oppai Smok. Chyba nie jest zaskoczeniem, że podejmujemy temat awansu. Nie, raczej powinienem powiedzieć, że to było do przewidzenia.

……Zatem to przedstawienie również było tego powodem!? Jak tak w ogóle… Myślałem, że był to po prostu plan na zarobienie kasy, wymyślony przez ród Gremory… Ostatnio na rynku pojawiła się gąbka „Gąbczasty Smok”. Wydaje mi się, że są bardzo przedsiębiorczą rodzinką, skoro potrafią zbijać szmal na wydarzeniach, które miały miejsce w meczu przeciwko Baelowi.

– Gratulacje z powołania do awansu, Ise, Akeno, Yuuto. Wszyscy jesteście podwładnymi, z których jestem dumna. Prawdziwa ze mnie szczęściara. – Rias uśmiechnęła się z zadowoleniem.

Wyglądała na naprawdę usatysfakcjonowaną. Musiała odczuwać wielką radość, gdyż jej wspaniali słudzy otrzymali takie wyróżnienie.

– Ise-san, Kiba-san, Aken-san, gratulacje!

– Tak, wspaniała wiadomość. Jesteście towarzyszami, z których można być dumnym.

– Awans na średnioklasowego diabła! Interesujące!

Kościelne Trio – Asia, Xenovia i Irina – było z nas bardzo zadowolone.

– J-ja również chcę zmienić się na lepsze, tak jak Senpai!

Gyasuke również uraczył nas życzliwym komentarzem! Naprawdę zmienił się na lepsze. Stał się bystrzejszy.

– Ja także chcę szybko awansować i prowadzić stabilne i luksusowe życie.

Rossweisse-san marzyła sobie jak zawsze!

– Staliście się tak dobrzy, że grupa mojego brata nie może się już z wami mierzyć – powiedziała Ravel.

Tak! Nie wydawało mi się, żebyśmy mogli teraz przegrać w starciu z nim!

– Najstarszy syn rodu Feneks znajduje się na szczycie rankingu Królewskich Gier. Jego drużyna jest wewnętrznie bardzo dobrze zbalansowana – powiedział Sensei.

Hmm, najstarszy syn Feneksów.

– Mój brat jest następną głową naszego rodu. Gdyby nie był tak silny, to nie mógłby nim być. Jednak wracając do tematu rozmowy, jest to coś niesamowitego. Tego można było się spodziewać po podwładnych Rias-sama. Żeby trzy osoby jednocześnie dostały awans… Prawda, Koneko-san?

– ……Oczywiście. Gratulacje, Ise-senpai, Yuuto-senpai, Akeno-senpai. – Koneko-chan uraczyła nas swoim uśmiechem, ale wydawała się bardzo spokojna. Chociaż zdawała się zadowolona z powodu naszego awansu…

– Pewnie za niedługo ktoś jeszcze awansuje prócz tej trójki – powiedział Sensei. – To, co osiągnęliście, jest naprawdę niezwykłe. W kwestiach mocy wszyscy jesteście na poziomie wysokoklasowego diabła. Tacy podwładni w jednej grupie są naprawdę rzadkością.

Zatem inni też mieli szansę na awans. Miał rację. Dziwną rzeczą byłoby, gdyby tylko nasza trójka dostąpiła tego zaszczytu, choć wszyscy razem przeszliśmy przez te wszystkie trudne walki. Faktem pozostawało, że wszyscy przetrwaliśmy śmiertelne sytuacje.

Akeno-san i Kiba powstali, kłaniając się Sirzechsowi-sama.

– Dziękuję za powołanie do awansu. Jest to wielki zaszczyt, nawet zbyt wielki jak dla mnie. Sirzechsie Lucyferze-sama, przyjmę ten awans jako Skoczek grupy Rias Gremory.

– Także przyjmuję go, jako Królowa grupy Gremory. Bardzo dziękuję za powołanie mnie do niego.

Kiba i Akeno przyjęli go z pełnym profesjonalizmem.

– A co z tobą, Ise-kun? – zwrócił się do mnie Sirzechs-sama!

Również powstałem i ukłoniłem się.

– Oczywiście, że przyjmuję! Bardzo dziękuję! Mówiąc szczerze, wciąż jestem w szoku, gdyż zawsze o tym marzyłem…… Ale chciałbym przezwyciężyć wszystkie przeciwności, aby spełnić swoje marzenie! Jestem zadowolony, że mogłem sprostać wymaganiom stawianym przez Ri… Buchou!

Och. Chyba nie na miejscu było nazywanie jej po imieniu w obecności Maou-sama. Tak przynajmniej myślałem, jednak Sirzechs-sama uśmiechnął się lubieżnie i powiedział:

– Oya-oya? Ise-kun, możesz mówić Rias po imieniu, nawet gdy ja jestem w pobliżu.

– Nie, no ale…

Próbowałem pozostać przy swej skromności, jednak Sirzechs-sama kontynuował wesoło:

– Hahaha! Ja cię nawet proszę, byś tak się do niej zwracał! Jestem szczęśliwy, a samo patrzenie na was uspokaja mnie.

– Daj spokój, Onii-sama! Proszę nie strój sobie z nas żartów! – Rias poderwała się do góry, cała czerwona i wściekła na brata. Aach, nie można było odmówić uroku jej twarzy, gdy się denerwowała…

– Hahaha. Ale czemu nie? Nie mam racji, Grayfia? – zapytał ją Sirzechs-sama.

Grayfia-san odpowiedziała ze swoim typowym spokojem:

– Ktoś taki jak ja nie ma tutaj nic do powiedzenia. Jednak… nie wydaje mi się, żeby w takich sytuacjach czymś złym było mówienie do siebie po imieniu.

…! Co! Nawet Grayfia-san!?

Na takie oświadczenie Grayfii-san nawet Rias by zamilkła. Sirzechs-sam skinął głową.

– Tak, tak. I nie mam nic przeciwko, byś zwracał się do mnie Bracie[2]! A teraz powiedz tak do mnie, Ise-kun! Zwróć się do mnie Onii-chan!

BĘC!

Został mocno uderzony w głowę wachlarzem Grayfii-san.

– Sirzechsie-sama, trochę się zagalopowałeś. Przy kolejnej okazji. Jeżeli się tak zwróci do siebie przy kolejnej okazji, to będzie dobrze.

– …M-masz rację. Chyba popędzanie spraw jest tą złą cechą mężczyzn Gremorych……*khe*

Siedzący tuż obok nich Sensei śmiał się do rozpuku. Po wzięciu oddechu powiedział:

– I w taki sposób wasza trójka – Ise, Kiba i Akeno – weźmie w przyszłym tygodniu udział w Zaświatach w teście na średnioklasowego diabła.

……Test był wcześniej, niż się spodziewałem!

– Przyszły tydzień. To naprawdę szybko – powiedział Kiba.

– O ile dobrze pamiętam – ciągnęła Akeno-san – ten test składa się z napisania wypracowania oraz testu pisemnego i praktycznego? Pomijając praktykę, zastanawiam się, czy podołamy części pisemnej.

Sprawozdanie!? Rany boskie… Słyszę nawet, że jest jakiś test… Dam radę? Zacząłem się denerwować.

– Spokojna głowa – powiedział nagle Sensei. – W przypadku testu pisemnego Akeno i Kiba nie będą mieli problemów. Jest to podstawowa wiedza i nauki stosowane diabłów. Także jakieś pytania odnośnie Królewskich Gier, więc nic wyjątkowego. A co do wypracowania… O czym mają pisać? – skierował pytanie do Grayfii-san.

Ta zrobiła krok naprzód i zaczęła tłumaczyć:

– Temat wypracowania, które należy przesłać w dniu egzaminu, można streścić do „co zrobisz, gdy zostaniesz średnioklasowym diabłem?” i napisania o swoim celu oraz pragnieniu. Często zawiera się w nim również to, co udało ci się do tej pory osiągnąć.

Rozumiem. Zatem mamy do opisania naszym cel oraz to, co udało nam się do tej pory osiągnąć. Hmm, nie wydaje mi się, żebym mógł napisać coś skomplikowanego, więc zastanawiam się, czy dozwolone jest napisanie czegoś łatwego i przejrzystego. Ale że wypracowanie…

– Przypomina to zwyczajny test w ludzkim świecie – powiedziałem.

Sensei spojrzał na Sirzechsa-sama i rzekł:

– Cóż, mniemam, że używacie tego jako wzoru?

– Większość diabłów, która bierze udział w tym egzaminie, jest wskrzeszona – powiedział, przytakując głowa – dlatego też ich lwia część to dawni ludzie. Zatem wymyślili test, biorąc to pod uwagę.

Sensei uderzył dłoniami w kolana i rozejrzał się po nas.

– Bądź co bądź wypracowania muszą być gotowe na dzień egzaminu i niech to one będą waszym priorytetem. Jednak Ise!

– T-tak?

Sensei wskazał na mnie palcem, po czym mówił dalej:

– Poza napisaniem wypracowania musisz przygotować się również do testu pisemnego! Pal licho tę wiedzę powszechną, ale masz tydzień na wyćwiczenie swojego mózgu tak, żebyś był w stanie odpowiedzieć na pytania z wiedzy stosowanej. Spokojna głowa. Dookoła ciebie znajdują się inteligentne osoby.

– Pozostaw to mnie, Ise. – Rias położyła dłoń na moim ramieniu. – Nauczę cię wielu rzeczy.

– Ise-kun, również chcę przebrnąć przez pytania, więc pouczmy się razem.

– Ara-ara. W takim razie przyłączę się i ja.

Kiba i Akeno-san zareagowali w podobny sposób. Ooch, cóż za silne wsparcie!

Świadomość pomocy Rias i Akeno-san uspokajała mnie, ale ten przystojniak również rwał się do pomagania! Ludzie potrzebują przyjaźni!

Ale chwileczkę, co z tą ostatnią rzeczą…?

– Eem, co z testem praktycznym?

Kiedy zapytałem o to Sirzechsa-sama, Sensei i Grayfia-san zrobili dziwne miny.

– Nie wydaje mi się, żebyś musiał zawracać sobie tym głowę – odpowiedział Sensei takim tonem, jakby było to coś oczywistego.

– Ech… Ale w moim przypadku mogę zdobyć tym najwięcej punktów, dlatego też myślałem nad treningiem!

– Z tego powodu mówię, że nie musisz się tym martwić – odpowiedział, machając przecząco dłońmi. – Test praktyczny wykonasz w dniu egzaminu. Pewnie dopiero wtedy zorientujesz się, o co mi chodzi. Akeno, Kiba – wy również się tym nie przejmujcie, tylko skupcie się na wypracowaniu.

– Tak jest – odpowiedział Kiba.

– Tak jest – odrzekła Akeno-san.

Cooooo!? Oboje się tak godzicie bez niczego…? Poważnie? Zatem mam uczyć się na test pisemny, a nie praktyczny, w którym mógłbym zdobyć więcej punktów? No dobra, w moim przypadku zdobycie dobrego wyniku z testu pisemnego nie będzie łatwe, tak że nauka w tym przypadku to mus. Nawet jeśli tak naprawdę chciałem trenować. Gdybym nie był w stanie niczego zrobić w dniu egzaminu na teście praktycznym, to byłaby to wielka porażka.

– Eeeem, ostatnia rzecz… – Podniosłem rękę do góry, bo czułem podenerwowanie. – Wiem, że głupio o to pytać, ale co się stanie w przypadku, gdy nie przejdę egzaminu? Czy w takim przypadku tracę swoje powołanie do awansu?

– Nie. – Sirzechs-sama potrząsnął głową. – Do takiego czegoś nie dojdzie. Nie można stracić raz otrzymanego powołania. Można podchodzić do egzaminu tyle razy, ile się chce. Jedynie w przypadku bardzo słabych wyników istnieje możliwość utraty tego przywileju.

Och, naprawdę? Ulżyło mi. Zatem jeżeliby mi nie wyszło w przyszłym tygodniu, to mogłem spróbować znowu, chyba że coś bym odwalił. Ten warunek awansu stawiał mnie w bezpiecznej pozycji. Uspokoiło mnie to.

– Jestem również pewien, że za tydzień przejdziesz przez egzamin, Ise-kun – powiedział Sirzechs-sama stanowczym głosem. – Być może czujesz się niepewnie przez nagłość tego wydarzenia, ale nie musisz się o nic martwić.

Maou-sama mnie pochwalił!

……Czy on mówi prawdę? Jestem w stanie przejść przez ten egzamin…? Ale otrzymałem powołanie do awansu! Będę starał się spełnić ich oczekiwania i podejmę się tego egzaminu! A zdobycie awansu powinno było być moim celem! Dostałem tę możliwość, robiąc wszystko bez zastanowienia, ale musiałem ją wykorzystać! Po prostu pójdę przed siebie i dam radę!

– Dam z siebie wszystko! Na pewno zostanę średnioklasowym diabłem! A pewnego dnia i wysokoklasowym! – odpowiedziałem, podnosząc się na duchu.

Tak! Droga do zostania Królem Haremu stała otworem! Pójdę po prostu przed siebie, będąc otoczonym zewsząd nagimi kobietami! Gufufufu!

Podczas gdy ja byłem pochłonięty swoimi zboczonymi obrazami przyszłości, Rossweisse-san wstała.

– Cóż zatem. Rozmowy dobiegły praktycznie końca, dlatego też opuszczam was.

Kiedy się na nią spojrzałem, miała na sobie takie ubrania, jak gdyby gdzieś się wybierała. Przez ten cały czas nie dawało mi to spokoju.

– Rosweisse-san, wybierasz się gdzieś? – zapytałem.

– Do Północnej Europy – odpowiedziała, uciekając gdzieś daleko wzrokiem. – Myślę nad czasowym powrotem w rodzime strony.

……Północna Europa? Rodzime strony? A to co? Nie wiedziałem, o co chodziło, ale najwyraźniej Rias wiedziała.

– Chodzi o „to”, tak?

Rossweisse-san skinęła w milczeniu głową.

– Tak – odpowiedziała. – Brakuje mi mocy. Często jest tak, że walczymy przeciwko silnym przeciwnikom. W takim tempie stanę się dla was przeszkodą. Rozważam zwiększenie moich możliwości jako Wieży. Zatem wraca do siebie, by nad popracować nad sobą w tym kierunku?

– Rossweisse – zwrócił się do niej Sensei. – Czy w Valhalli jest ktoś, na kim możesz polegać w tej kwestii?

– Tak – odparła. – Jest tam mój pewien znajomy, który jest profesjonalistą w tego typu sprawach. Wszystko wskazuje na to, że punkty z ataków magicznych, zdobyte podczas testu na walkirie, nic nie znaczą…

Po walce z Baelem Rossweisse-san wyglądała na zakłopotaną pewnymi rzeczami i zdawała się żałować, że nie mogła dać z siebie wszystkiego. Ale mimo tego wydawało mi się, że pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Pokonała dwóch podwładnych z drużyny Baela, a nawet sprawiła kłopot Sairaorgowi-san swoim magicznym atakiem. Magia i demoniczne moce były podobne, ale jednak różniły się od siebie.

Demoniczne moce pozwalały diabłom przy użyciu ich własnych zdolności wywoływać różne zjawiska. Potrzeba było mnóstwo mocy, aby zmaterializować wyobraźnie, a także wielkiego opanowania takiej techniki. Magia zaś dawała możliwość kontroli zjawisk nadprzyrodzonych przy pomocy reguł i wzorów. Przy tworzeniu magicznego kręgu ważną rolę odgrywało przewidywanie, gdyż za każdym razem trzeba było przewidywać regułę i wzór. Magia od początku była mocą, więc inne istoty, poza diabłami, mogły używać demonicznych mocy na podstawie własnych praw i wzorów.

Tak się to zaczęło. Jednak teraz istniało tyle rodzajów magii, które były w stanie zrobić takie rzeczy, o których użytkownicy demonicznych mocy mogli tylko pomarzyć. Oczywiście istniały również demoniczne moce, który nie mogły być wykorzystane przez magię, zwłaszcza umiejętności przekazywane w rodach diabelskich z pokolenia na pokolenie. Były to zdolności, które mogły być używane tylko przez członków danej rodziny.

I w ten sposób demoniczne moce i magia były podobne, jednak znacząco się różniące. Moc, która korzysta z magii, jest nazywana „magiczną mocą” lub „mocą buddyzmu”.

Tak przynajmniej powiedzieli mi Sensei i Rossweisse-san. Nawet ja posiadałem podstawowe informacje o magii! Chociaż nie wiedziałem nic poza tym.

– Patrząc na równowagę w drużynie Rias – zaczął nagle Sensei – dobrze byłoby, gdybyście mieli kogoś, kto potrafi korzystać z magii. Dobrym pomysłem byłoby użycie figury Piona lub Gońca, aby uwidocznić mocne strony takiej osoby. Wasz zespół ma ogromną siłę ognia, ale patrząc na was ogólnie, to krucho u was z obroną, przez co z łatwością możecie zostać pokonani przy pomocy podstępów i technik. W minionych grach i prawdziwych walkach właśnie w ten słaby punkt mierzyli wasi przeciwnicy. Innymi słowy, ćwiczycie nie tylko mięśnie, ale i mózg. Pojawia się myślenie na wzór „pokonać, zanim nas pokonają”. Zakrycie tej luki magią byłoby dobrym posunięciem.

Wszyscy uśmiechnęli się gorzko na ten komentarz. Rias również była zawstydzona i miała zaczerwienioną twarz. N-no cóż, mówił prawdę. Większość z nas szła naprzód z determinacją i walczyła, przez co często zabawiali się z nami ci techniczni.

– Jednak macie wielu fanów wolących drużyny takie jak wasza – powiedział Sirzechs-sama. – Drużyny typu stratega lub technika są trudne do osądzenia na pierwszy rzut oka i brakuje im zaciętych walk, ale doświadczeni fani lubią takie.

– Racja – przytaknął Sensei. – Drużyny Rias i Sairaorga powinny wykorzystać swoje efektowne walki do przyciągnięcia publiki, a w międzyczasie popracować nad swoimi strategiami. W ten sposób, w przyszłości, będą podsycane profesjonalne gry.

Och, można było również popatrzeć na to z tej strony. Profesjonaliści również musieli zdobyć widownię. Rozumiem.

– Tak czy owak, potrzeba sprawdzonego wsparcia, aby zachować te moce. Zatem Rias, zgadzasz się na wysłanie Rossweisse do Valhalli? – zapytał Sensei.

– Tak – odpowiedziała. – Jeżeli moi podwładni chcą rozwinąć się w pewnych dziedzinach, to nie widzę powodu, żebym się na to nie zgodziła.

Rias również się na to zgodziła.

Widząc to, Rossweisse-san wyraziła swoją wdzięczność.

– Bardzo dziękuję – powiedziała. – Ach, przygotowałam już testy na zakończenie semestru, tak że nie martwcie się o to.

Rias i Akeno-san przytaknęły jej słowom.

– Tego było się można spodziewać.

– Och, przypomniałam sobie, że zbliża się pora testu śródsemestralnego.

Racja! Już za niedługo testy! Dla klas drugich mieliśmy Dzień Sportu, szkolną wycieczkę, festiwal i test śródsemestralny, wszystko jedno za drugim!

– O żesz! Test! Nic się nie uczyłem! – Krzycząc, wstałem.

Co miałem teraz zrobić! Co, do licha, miałem zrobić! Sam w sobie byłem idiotą, a tutaj na dokładkę test!? Będzie to mój najgorszy dzień w życiu! Z drugiej jednak strony musiałem przystąpić do egzaminu na awans! Wyglądało na to, że mieszanka mojego szkolnego życia i kłopotów będzie ciągnęła się aż do dnia obu testów…

Podczas gdy ja, załamany, trzymałem głowę w dole, Sirzechs-sama zapytał Ravel:

Tom 11 (light novel) strona 47.jpg

– Ravel, zgadzasz się na omówioną przeze mnie wcześniej kwestię?

– Oczywiście, Sirzechsie-sama!

Ravel zgodziła się. Hm? O co chodziło?

– O jaką wcześniej omówioną kwestię chodzi? – zapytałem.

– A, tak – odpowiedział Sirzechs-sama. – Wpadłem na pomysł, by Ravel została twoją asystentką, Ise-kun. Menadżerem, innymi słowy.

…Ach, jeżeli się nad tym trochę zastanowiłem, to Sensei mówił coś podobnego przed meczem z Baelem.

– Będziesz teraz zajęty, Ise-kun – kontynuował Sirzechs-sama. – Zarówno nauką w ludzkim świecie, jak i przemysłem rozrywkowym w Zaświatach. Grayfia jest odpowiedzialna za terminarz waszej grupy, ale wciąż jest tylko jedną osobą, dlatego też z czasem pojawią się kwestie, z którymi nie będzie mogła sobie poradzić, zwłaszcza w sprawach prostych. Z tego też powodu wpadłem na pomysł, aby już teraz sprawić ci menadżera. Właśnie dlatego wybrałem Ravel, która jest połączona ze Zaświatami, jak również ludzkim światem.

Zatem moim wsparciem… Słyszałem, że Sensei mówił, że będę kogoś takiego potrzebował. A byłem w stanie sobie wyobrazić, głównie przez zobaczenie, ile dzieci przyszło mi kibicować podczas meczu, jak wszystkie rzeczy ze mną powiązane miały wpływ na popularność zaświatowego programu „Oppai Smok”. Chyba to było powodem, dla którego dali mi menadżera. Czułem się jak celebryta… Chwileczkę. Czy ja właśnie nim byłem w Zaświatach? Hmm, nie wydawało mi się. Jednak zdawałem sobie sprawę, że byłem sławny. Przerażające było wiedzieć, że moje znaczenie wzrastało w sposób, o którym nie wiedziałem.

– Przepraszam, że tak nagle zaczynam o tym mówić, ale chcę, Ravel, żebyś pomogła Ise-kun z jego egzaminem na średnioklasowego diabła.

– Zrozumiano. – Ravel wstała na jego słowa, podnosząc rękę z pewną dozą pewności siebie. – Proszę zostawić to mnie, Ravel Feneks. Już ja się postaram, aby Ise-kun dostał awans! Pójdę teraz zebrać niezbędne książki i inne rzeczy! – Mówiąc to, opuściła pokój.

– Twój awans będzie miał wielkie znaczenie na przyszłe życie Ravel – powiedział Sensei.

Tak jak jej rodzice, Ravel zdawała się bardzo interesować moim awansem.

– Koneko – ciągnął – jeżeli nie będziesz się bardziej czujna, to twój umiłowany senpai zostanie wzięty przez Ravel.

Sensei zaczął dokuczać Koneko-chan. H-hej, chwileczkę! Gadając takie rzeczy, podsycisz ogień rywalizacji w stronę Ravel, który znajduje się w sercu Koneko-chan…

Jednak Koneko-chan patrzyła się w ziemię, wyglądając na oddaloną od nas myślami.

Wszyscy patrzyliśmy ze zdziwieniem na ten brak reakcji.

……Zachowuje się dziwnie, tak jak sądziłem. Mam nadzieję, że nie jest chora.

Martwiłem się o nią, ale wpierw miałem na głowie testy! Na średnioklasowego diabła i śródsemestralny! Oto dwa problemy, które mnie wielce niepokoiły.


Część 3

Kilka dni później. Była pora obiadowa, a ja leżałem rozciągnięty na ławce w klasie.

– …Aach, zbyt dużo rzeczy do zapamiętania… – wymamrotałem, pochylając głowę.

Wszystko działo się w nie porę… Podczas Dnia Sportu było zajście z Diodorą i Frakcją Starych Maou, a przed wycieczką szkolną mieliśmy do czynienia z Lokim. Zaś w tym samym czasie, co szkolny festiwal, odbyła się Królewska Gra przeciwko Sairaorgowi-san. A teraz mam jednocześnie egzamin na średnioklasowego diabła i test śródsemestralny… Bycie diabłem nie było wcale takie łatwe…

Każdej nocy, już po kolacji i naszych diabelskich powinnościach, organizowana była sesja do nauki przed egzaminem. Wszyscy pomagali mi w nauce do testu śródsemestralnego i egzaminu na średnioklasowca. Musiałem się uczyć do obu jednocześnie, więc pękała mi głowa.

Rossweisse-san opuściła Japonię wkrótce po naszych rozmowach. Skończyła przygotowywać testy, więc mogła wyruszyć do Północnej Europy bez żadnych zmartwień. Również chciałem, aby mój postęp w nauce został przez nią zweryfikowany. W zwyczajne dni byłem przez nią uczony często różnych rzeczy.

– Och, tylko popatrz, Ise się uczy.

– Wiesz, że to nic nie da? Nawet jeżeli napchasz wiedzą swój mózg, to i tak jesteś cymbałem i nic z tego nie wyniknie.

Do mojej ławki zbliżyli się Motohama i Matsuda ze swoimi zboczonymi minami.

– Stulcie gęby, łysolu i okularniku – powiedziałem. – Masz takie same stopnie jak ja, Matsuda.

– Kakaka – obrócił to w żart. – W takich sytuacjach powinieneś zapomnieć o wszystkim i zainteresować się czymś innym. Spójrz!

Rzeczą, którą wyciągnął… był pornol! Pornol na płycie DVD dla dżentelmenów! Natychmiast wyrwałem ją mu z rąk. Wpatrywałem się w nią jak w tęczę.

– T-to…! Bardzo rzadki i sławny, trudny do zdobycia! „Prawdziwie Piersiasty Szwadron Paiotsuja. Wybuchowa historia piersiastej wojny”! U-udało ci się do tego dorwaaaać!? – powiedziałem drżącym głosem, widząc błysk w jego okularach.

– Cóż, zdobyłem to dzięki swoim wtykom. Poświęciłem wiele, aby się do tego dostać. Mimo wszystko ma to ogromną wartość!

Matsuda chwycił moją głowę pod pachę, po czym wyszeptał do moich uszu z lubieżnym uśmiechem:

– Hej, Ise-dono. Zapomnijmy o teście i urządźmy u mnie seans filmowy. U ciebie roi się od dziewczyn, więc nie możesz oglądać takich rzeczy, co nie?

M-miał rację! Nie mogłem zajmować się już w domu swoimi prywatnymi sprawami, jak to miało miejsce dawniej! Zwłaszcza kontakt ze zboczonymi rzeczami był dosyć wartościowy… Spędzałem noce z Rias i Asią, inne dziewczyny niejednokrotnie do nas dołączały. Często urządzaliśmy sobie turniej w różnych grach. Co prawda była to też wielka frajda! Można by powiedzieć, że mimo braku kontaktu ze zboczonymi rzeczami miałem blisko siebie mnóstwo kobiecych ciał. Jednak! ciała kobiet to ciała kobiet, a zboczone rzeczy to zboczone rzeczy! Chciałem oglądać pornosy! Jakim cudem można było nazwać to młodością, jeżeli taki zdrowy licealista jak ja nie mógł ich oglądać!

– …Okej, obejrzymy tego pornola u Matsudy…

W chwili, gdy podjąłem decyzję i miałem zamiar o tym powiedzieć, ktoś zabrał trzymaną przeze mnie płytę DVD. Była to dziewczyna w okularach. Kiryuu.

– Ara-ara, tuż przed egzaminami nasze Zboczone Trio jest w pełnej formie. Rany, ale wygląda to dosyć interesująco. Co tym sądzisz, Asiu?

Obok niej stała Asiiiiiiiiiiiiiiiiiiia! Na słowa Kiryuu spojrzała na płytę! Jej twarz w jednej chwili stała się czerwona!

– Hauuuu! Ise-san! Znów sprawiłeś sobie coś tak nieprzyzwoitego! Choć masz już tego tak dużo!

Jak dużo Asia-chan wiedziała o mojej kolekcji!? Dziewczyny w moim domu bacznie mnie obserwowały! A chłopacy zawsze rozglądają się za źródłem nowych doznań!

Pojawiła się również i Xenovia, która z zainteresowaniem patrzyła na okładkę płyty.

– Zgadza się – powiedziała. – Ostatnim razem wraz z Asią i Iriną obejrzałam co nieco z twojej kolekcji i wydaje mi się, że zawsze kończy się to samym. Stosunkiem, tak? Mam rację, Irina?

Xenovia zrzuciła brzemię dyskusji na Irinę, która pojawiła się tuż obok niej! Zaraz! Oglądałyście moją kolekcję!? Co do diabła!?

– R-Rias-san i Akeno-san powiedziały, że działanie i atmosfera również są ważne! Właśnie to się liczy! – rzekła Irina.

– Hm, atmosfera powiadasz – odpowiedziała Xenovia. – Z pewnością jest ważna. Zatem twierdzisz, że samo kochanie nie da nam satysfakcji, jako że jesteśmy kobietami. To właśnie chciałaś powiedzieć, tak, Irina?

– Chwileczkę! – odrzekła Irina. – Nie przerzucaj rozmowy na taką chrześcijankę jak ja! Bo stanie się coś strasznego! Jednak ciągnie mnie do tego…! Aaach, proszę odpuść, Panie, temu zawiłemu rozumowi dziewicy! – Pochyliła głowę i zaczęła się modlić!

Irina była szczegółowa jak zawsze! Zaraz! Czy Rias i Akeno-san również nie omieszkały rzucić okiem na moją kolekcję!? Przecież ukryłem ją w niemożliwy do odnalezienia sposób! Schowałem ją pośród przeróżnych rzeczy w szafce w nieużywanym pomieszczeniu! Jednak i tak została odnaleziona… Ale wszystkie płyty dalej tam były, a ja nawet nie dostrzegłem żadnego śladu, że ktoś je ruszał! Czułem megawstyd, bo moje prywatne rzeczy zostały odkryte!

Matsuda i Motohama rzucili jakieś „aaaach” i zaczęli chichotać, a w ich oczach dostrzegłem współczucie! A niech to! Byłem tak zazdrosny, że mogliście bez żadnych problemów oglądać pornole w swoich pokojach!

– Również będę zboczona! Spokojna głowa, Ise-san! – zadeklarowała Asia-chan!

Stojąca obok niej Kiryuu podejrzanie się uśmiechała. Osz tyyyyyyyyy! Nawet Kiryuu oddziaływała na nią w taki sposób! Jeżeli moja urocza Asia stałaby się zboczona, to ja… To może byłoby to dobre!?

Nagle poczułem wibracje komórki. Kiedy ją wyciągnąłem i spojrzałem na ekran, był to alarm, który miał na celu coś mi przypomnieć.

– Ach, pora na leki – powiedziałem, po czym wstałem z miejsca.

– Co? Coś z tobą nie tak? – zapytał Matsuda.

Nie, nie ze mną.

– Wybaczcie, na chwilę was opuszczę – odrzekłem.

Udałem się do miejsca, gdzie nikogo nie było. Wszedłem do klasy od WDŻ-u, która nie była w tej chwili używana. Przyzwałem rękawicę i stojąc przy zlewie, wyjąłem małą buteleczkę. Pokropliłem zawartością flakoniku klejnot.

– Jak tam, Ddraig?

[……Ta, zdaje mi się, że uspokajam się.]

Ddraig wyglądał na spokojnego. Dostał „choroby” sercowej, ponieważ cały czas zwiększałem swoją moc poprzez piersi i rzeczy z nimi związanymi. Kiedy zaprowadziłem Ddraiga do psychologa zaproponowanego przez Senseia, przepisał nam to lekarstwo. Najwyraźniej zapieczętowany smok był wyjątkowym bytem, mimo posiadania świadomości.

Użyłem zatem smoczego lekarstwa na uspokojenie i wyglądało na to, że podziałało, bo zdawał się bardziej odprężony niż wcześniej. Smok zapieczętowany w Boskim Darze powinien należeć do rzadkości, ale dla mnie bardziej wyjątkowe wydawało się lekarstwo dla takich smoków… Naprawdę musiałem być dla niego kłopotem, że aż potrzebował pomoc specjalisty. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że Niebiański Smok może mieć takie delikatne serce, i niepotrzebnie zwiększałem swoją moc.

[……Zacząłem wracać do siebie po tym lekarstwie. Kukuku. Jednak Niebiański Smok potrzebujący leku… Co pomyśli Biały, gdy się o tym dowie…]

Ddraig śmiał się ze samego siebie… Ja naprawdę przepraszam! No cóż, co tydzień spotykaliśmy się z tym psychologiem. A leku miałem używać trzy razy dziennie. Ddraigu! Będę troszczył się o ciebie przez resztę moich dni!

[…Kukuku. To samo lekarstwo przez dziesięć tysięcy lat…]

Właśnie dlatego przepraszam! Pozostań twardy! Och, jeżeli powód tego wszystkiego, czyli ja, mówił mu coś takiego, to takie słowa nie niosą w sobie żadnej siły!

Sprawa Ddraiga była poważna, ale miałem na głowie również dwa testy… Byłem zajęty innymi rzeczami niż walka… Zatem niezbędna była dla mnie osoba menadżera. Nie ma co, prowadziłem naprawdę szalone życie licealisty.

Haaa… Wyszedłem z klasy, robiąc westchnienie. I przypadkiem wszedłem na niego.

– Hyoudou.

– Ach, Saji.

Spotkałem Sajiego.


– …Byłeś tak wielkim źródłem płaczu dla Niebiańskiego Smoka? – westchnął Saji, usłyszawszy o problemie z Ddraigiem.

Byłem w pokoju samorządu szkolnego.

– Jeżeli nie będzie on stabilny psychicznie, to coś poważnego może stać się Vritcie, gdy straci nad sobą panowanie – powiedział, robiąc łyk zielonej herbaty.

– Oznacza to, że smoki są wrażliwie i trudne do opanowania.

Powiedziałem coś, co brzmiało dla mnie prawdziwie… Jednak nie mnie było to mówić. Ale Saji zgodził się ze mną, mówiąc: „Tak, masz rację”. No cóż, trudno jest opiekować się smokiem, który mieszka w tobie. Ciekawe, jak Sensei porozumiewa się z Fafnirem. Chyba go o to zapytam przy następnym spotkaniu.

– A tak, słyszałem, że otrzymałeś powołanie do awansu – powiedział. – Gratki.

– Ta, dzięki – odparłem. – Dostałem go niespodziewanie. Mówiąc szczerze, dalej jest mi trudno w to uwierzyć.

– Jak dla mnie ten awans ci się należał – rzekł Saji. – Przeszedłeś przez wiele groźnych dla życia sytuacji, nie? Brałem udział w walce przeciwko Lokiemu i tej na stacji w Kioto, więc rozumiem cię. W takich starciach można zginąć. Ilu silnym przeciwnikom stawiałeś już czoła? Wszyscy są albo z jakiejś mitologii, albo w jakiś sposób zapisali się na kartach historii.

A ja jednak przeżywałem te bitwy. A to z powodu Ddraiga i moich przyjaciół, na których mogłem polegać… Mimo to wciąż były one dosyć zażarte. No poważnie, dlaczego to akurat my byliśmy w nie wciągani……? Chwaliłem sobie spokojne i zboczone życie!

– Przetrwałeś te starcia i wiele osiągnąłeś – ciągnął Saji. – Dlatego też mógłbym powiedzieć, że to coś właściwego. Nie przerzucą was od razu na samą górę? Nie macie już siły porównywanej z wysokoklasowym diabłem? Przynajmniej ty i Kiba?

– Nie – odrzekłem. – Co się tyczy samego procesu awansu, to musimy przejść każdy z etapów.

– Hmm, widzę, że ci z góry są niechętni do robienia tego, co należy, co? Kaichou powiedziała, że ty, Kiba i Akeno-san macie tak dużo mocy, że możecie zostać wysokoklasowymi diabłami i przeskoczyć jeden szczebel. Bo w końcu mówimy o Sekiryuuteiu, Świętych-demonicznych mieczach i Świętych Błyskawicach.

Niektórzy tak nas postrzegali, co… Mimo że Sensei mówił, że to tylko kwestia czasu, kiedy zostaniemy wysokoklasowcami. Zatem osiągnęliśmy takie rzeczy, że zaczęto nas trak traktować, hm…

– Ty i Kiba jesteście wyjątkowo szalenie silni. Poprosiłem go kiedyś o sparing. Był zbyt silny. Moje ataki nie robiły na nim większego wrażenia. Moim zdaniem Kiba jest wzorem do naśladowania pod względem techniki. A ty – zwrócił się do mnie – trenujesz z nim codziennie, tak? Wiecie o tym, że niezłe z was potwory, co nie?

Akurat tego ostatniego to nie chciałem usłyszeć od niego, bo sam zamienia się w Smoczego Króla… No cóż, trening z nim na nic by się nie zdał, gdybym nie brał go na poważnie. Mhm, czyli Saji miał sparing z Kibą. Musiał się nieźle przejechać, gdy zobaczył, jak szybko się porusza. Moje ataki nie były w stanie go dosięgnąć.

– Również chcę otrzymać awans, ale wpierw muszę stać się silniejszy – powiedział z gorzkim uśmiechem.

– Jesteś już dosyć silny – odparłem. – Masz przecież do dyspozycji moc Smoczego Króla Vritry.

– Tak, ale nie chodzi mi tylko o mnie – odrzekł. – Chcę stać się silniejszy wraz z resztą podwładnych Sitri. Ostatnio nasza Kaichou rozmawiała z Grigori. O Sztucznych Darach się znaczy.

– Sztucznych Darów?

Tych, których używał Sensei, stworzonych przez siebie, kopiując system stworzony przez Boga z Biblii.

– Tak, często bierzemy udział w eksperymentach Azazela-sensei, w rezultacie czego przy następnej takiej okazie osoba z naszej grupy, nie posiadająca żadnego Daru, zostanie wyposażona w ten Azazelowski.

– Łał, niesamowite.

– Ale co się tyczy tych Sztucznych Darów, to ich moc nie jest taka stabilna jak tych zwykłych, a dodatkowo można użyć ich ograniczoną ilość razy. Dużo rzeczy jest jeszcze przy nich do zrobienia. Jednak ich zastosowanie nie pójdzie na marne, gdyż z całą pewnością staniemy się dzięki nim silniejsi. A jeśli badania nad nimi pójdą naprzód, to w niedalekiej przyszłości mogą stać się pomocne dla diabłów. A i jeszcze jedno – dodał. – Odwrócenie nie jest już używane. Stanowiło zbyt wielkie brzemię dla ciała, a poza tym chodziły słuchy, że jeżeli do takiej osoby zbliży się posiadacz Boskiego Daru, to może stać się coś złego. Och, samorząd uczniowski w taki sposób pomagał w eksperymentach. Saji mówił o tym wszystkich z widoczną przyjemnością.

– Wśród Sztucznych Darów istnieje wielka różnorodność – ciągnął. – Nie żebym dostawał do nich dostęp, ale fajnie jest o nich wiedzieć. Są typu Moc i typu Wsparcie, a także typu Żywioł, Kontra, Bariera i tak dalej. I w analogii do naszych Darów istnieją takie, które mają w sobie jakieś stworzenie, które daje się zapieczętować poprzez kontrakt.

O ile dobrze pamiętam, Sztuczny Dar Senseia miał w sobie jednego ze Smoczych Królów, Gigantycznego Smoka Fafnira, który przebywał tam na mocy kontraktu. Czy takie nazywa się Darami typu Zapieczętowany Kontrakt? Naprawdę brakowało mi wiedzy z zakresu typów Darów. Próbowałem tylko zrozumieć sposób działania własnego. Następnym razem poproszę Senseia, by mi co nieco opowiedział.

Gdy tak nad tym rozmyślałem, członkinie grupy Sitri weszły do środka.

– Ach, Hyoudou-kun.

Dziewczyna z warkoczami, Goniec Kusaka-san, pogratulowała mi słowami „Gratulacje z powołania do awansu!”, gdy tylko mnie zobaczyła. Nie inaczej zrobiła reszta dziewczyn.

– Dziękuję! Dam z siebie wszystko na teście.

– Genshirou-senpai, Kaichou powiedziała, żeby zdobyć ten dokument – powiedziała pierwszoklasistka, Pion Nimura-san.

– Ach, ten. Zrozumiano, Nimuro.

Następnie dziewczyna z drugiej klasy, Goniec Hanakai-san, powiedziała:

– Gen-chan, ja również mam sprawę od Kaichou.

– Poważnie, Hanakai? – odparł. – Wygląda na to, że mam wiele do roboty… Wpierw zrobi się te łatwiejsze. Hyoudou – zwrócił się do mnie – to ja będę leciał. Pogadajcie sobie. – Wraz z tymi słowami wyszedł z Nimurą-san i Hanaki-san.


Słyszałem od Wieży Yury i Gońca Kusaki-san, że te dwie, Hanakai Momo oraz Nimura Ruruko, sprzeczają się o Sajiego.

Hanakai-san to ta dziewczyna, która trzymała paczuszkę z moją krwią w trakcie Królewskiej Gry, zaś Nimura-san została pokonana przez Koneko-chan.

Hanakai-san była początkowo wielką wielbicielką Kiby, jednak najwyraźniej potrafiła odróżnić sen od jawy i zdała sobie sprawę, że Kiba jest kimś nie do zdobycia i dlatego jej serce powędrowało do Sajiego, który cały czas ciężko pracował.

Nimura-san zaś z drugiej strony była przy Sajim i wspierała go w pracy samorządu i diabelskich sprawach. I z powodu tej bliskości zadurzyła się w nim, a on brał wszystko na poważnie. Wyglądało na to, że również miał wiele do zrobienia.

Tak sobie rozmyślałem nad jego życiem towarzyskim, pijąc zieloną herbatę, gdy nagle Wieża Yura podeszła do mnie ze skrawkiem papieru.

– Hyoudou, mogę poprosić cię o autograf? – zapytała.

– Okej – odparłem. – Ale jesteś pewna, że chcesz właśnie mój?

– Oczywiście – odpowiedziała. – Widziałam nagranie waszego meczu z Baelem i naprawdę się wzruszyłam. To była najlepsza walka, jaką widziałam.

Yura wydawała się być moją fanką. Podczas ostatniej rozmowy z Yurą i resztą padło pytanie, kogo dziewczyny najbardziej lubią wśród diabłów chodzących do szkoły, czyli miały do wyboru mnie, Kibę, Gaspera i Sajiego. Yura odpowiedziała mi, że jestem w jej typie. Powiedziała, że lubi mężczyzn pokrytych błotem…… Czy ja jestem zabłocony? Cóż, moja pięść zawsze była skora do walki, więc nic nie mogłem poradzić na to, że wywoływalem takie wrażenie.

…Jednak Yura była piękną dziewczyną, mimo że wśród dziewczyn cieszyła się sławą z powodu chłopięcej twarzy.

A jak już przy tym jesteśmy, to Skoczek Meguri-san wybrała Gaspera. Zdawała się lubować w młodszych chłopcach.

– Młodsi są dobrzy – powiedziała z bardzo poważną miną.

– Ja o wiele bardziej wolę Kibę-kyuun! – rzuciła Kusaka-san, jego wierna fanka.

Właśnie, zastępczyni Tsubaka-senpai również była jego fanką. Pod tym względem przerastała Kusakę-san. Wyglądało na to, że zadurzyła się w nim wraz z przegranym meczem w Zaświatach. Czy to ten typ miłości, kiedy osoba staje się świadoma swoich uczuć dopiero po porażce?

– Kusako-san, chcesz, żebym zapoznał cię z Kibą przy następnej okazji?

– Naprawdę mógłbyś!? – odpowiedziała, nie mogąc posiadać się z radości. – Ale chyba lepiej mógłbyś wpierw zapoznać go z Tsubaką-senpai, bo naprawdę się w nim kocha.

Ach, racja. To jeden z przykładów skomplikowanego związku pomiędzy chłopakiem i jego starszą koleżanką. Zaraz! A czemu ja się w ogóle martwię o tego przystojniaka? Jednak ten przystojniak nie miał żadnej dziewczyny, mimo że był popularny wśród płci pięknej. Dlatego, jako jego przyjaciel, martwiło mnie to.

I w taki oto sposób otwierałem się przed osobami z samorządu uczniowskiego. To była coś dobrego, bo w końcu wypadało się znać, skoro diabłów chodzących do tej szkoły było tylko kilku.

– A więc Hyoduou-kun jest tutaj – dobiegł mnie znajomy głos.

Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem przewodniczącą Sonę.

– Ach, trochę się lenię – powiedziałem.

– Rozumiem – odpowiedziała ze spokojem. – Gość już tu jest, ale mam dla was zadanie. Tsubaki ma problemy z klubami.

– Tak jest! – odpowiedziały wszystkie na jej polecenie. – Do zobaczenia później, Hyoudou-kun. – Wraz z tymi słowami wyszły.

Pozostaliśmy tylko ja i Kaichou!

……Chyba po raz pierwszy byłem z nią sam! Ale się denerwowałem! W pokoju szybko zapanowała cisza. Sona-kaichou usiadła na swoim miejscu i zaczęła przeglądać dokumenty.

– …………

Czułem się, jakbym był tutaj niepotrzebny, toteż próbowałem się stąd ulotnić.

– Słyszałam – zaczęła niespodziewanie mówić – że wyznałeś Rias miłość.

……Więc chcesz o tym porozmawiać.

– Ri… Buchou ci powiedziała?

– Tak – odparła. – Znamy się od dziecka. Często słyszę o jej życiu towarzyskim za sprawą rozmów przez magiczne kręgi…

Poważnie!? T-to naprawdę jest…

– Hahaha… Emm, no tak… – Uśmiechnąłem się, jednak ona obdarzyła mnie przenikliwym spojrzeniem.

– Wygląda na to, że potrafisz zrobić wszystko to, czego ja nie potrafiłam zrobić.

– …Co masz na myśli?

– Zaręczyny, zamieszanie wokół osoby Risera – odpowiedziała. – Sprawa z Kibą Yuutem, z Gasperem, z Koneko, z Akeno… Wziąłeś na siebie część ciężaru spoczywającego na barkach Rias… Znam ja dłużej od ciebie i mimo bycia jej przyjaciółką nie mogłam niczego zrobić. Bo jestem wysokoklasową diablicą, bo jest to diabelski zwyczaj – nie mogłam przezwyciężyć tych przeszkód, zdominowały mnie… Nie mogłam niczego zrobić z powodu tego, kim jestem, i reakcji ludzi z mojego otoczenia.

Sona-kaichou postrzegała Rias na swój własny sposób. Nic dziwnego, w końcu znały się od dziecka.

– Rozwiązałeś jej problemy, nie musząc przejmować się tymi rzeczami. Bardzo mnie to ucieszyło… Ale również wprawiło w zazdrość. Potrafisz rozwiązać każdy problem, na który ja nie mogłam nic zaradzić. Dlatego też chciałabym ci podziękować. Dziękuję za ocalenie Rias. – Zrobiwszy westchnięcie, jej beznamiętna mina straciła na swoim chłodzie. – Hyoudou-kun… – kontynuowała. – A może powinnam się zwracać do ciebie Ise-kun w prywatnych rozmowach. Proszę zaopiekuj się Rias. Czasami jest uparta lub porywcza, ale wrażliwa jak nikt inny. Potrzebuje kogoś, w kim znajdzie oparcie. Dlatego chcę pozostawić to zadanie tobie.

– Tak jest! – odparłem. – Pozostaw Ri… Buchou mnie!

Oczywista sprawa! Rias była dla mnie bardzo ważna!

– Możesz nazywać ją po imieniu w rozmowie między nami. Będąc osobą, którą kocha, stajesz się równocześnie moim przyjacielem. Tak, możesz zwracać się do mnie Sona.

– Coś mi się zdaje, że to zbyt wiele jak dla mnie…!

– …Rias i Akeno okazały ci swoje niezadowolenie z powodu tego, jak się do nich zwracasz, prawda?

– Co!? Skąd to wiesz!?

Czy Kaichou była telepatką!? Bo skąd by wiedziała?

Widząc moją reakcję, zachichotała. Tak myślałem, że jej śmiech będzie uroczy. Zazwyczaj bywała dosyć chłodna, więc taką zmianą potrafiła zauroczyć. Nic dziwnego, że Saji się w niej zakochał!

– Oznacza to tyle, że dżentelmeni, potrafiący odnosić się do kobiet w odrębny sposób, są wspanialsi.

– Aahaaa… Zatem o to chodziło…

Kaichou westchnęła, po czym rzuciła:

– Może ja również powinnam sprawić sobie chłopaka.

Och! Właśnie usłyszałem coś nowego!

– Co powiesz na Sajiego?

Moja sugestia. Czy miał on jakiekolwiek szanse?

Kaichou potrząsnęła głową.

– Raczej nazwałabym go moim młodszym bratem – odrzekła. – Poza tym niektóre z moich podwładnych mają na niego chrapkę, tak więc nie myślę, by się za niego brać.

Ach, wyglądało na to, że nie w tej chwili nie miał żadnych szans. Saji, twoje marzenie jest daleko stąd!

– A co do meczu – dodała – to było to wspaniałe widowisko. Żebyś ty pokonał tego Sairaorga Baela. Twój rozwój mocno mnie zdumiewa.

– T-tak, dziękuję bardzo – odparłem. – Ale dopiero we czworo byliśmy w stanie go pokonać… Był silnym przeciwnikiem.

– Mimo wszystko była to wasza wygrana. Mogę tylko rzec, że był to przepiękny mecz.

N-naprawdę mocno mnie wychwalała. To było dla mnie coś nowego. Ale jej grupa również była niesamowita. Mimo że nie mieli pełnego składu, to pokonali osobę z rodu Wielkiego Króla. Oznaczało to tyle, że strategia Kaichou, jak i zasady gry pasowały od siebie. Byli typem drużyny kompletnie do nas przeciwnym.

– Zatem pozostawiam Rias tobie, Ise-kun – powiedziała. – I należą ci się gratulacje z powołania do awansu. Gratuluję.

– Bardzo, bardzo dziękuję! – odpowiedziałem. – Pozostaw Rias i test mnie!

– Tak jest. Mam wobec ciebie wysokie oczekiwania. Daj z siebie wszystko. Również w kwestii egzaminu.

Sona-kaichou uraczyła mnie uśmiechem. Żebym to ja ujrzał tę chłodną i opanowaną Kaichou słodko się uśmiechającą. Udowodniało to, że otworzyliśmy się dla siebie. W jakiś sposób czułem radość, bo złożyła mi gratulacje. Właśnie tak. Znów nabrałem ochoty do walki, zatem podołam zarówno egzaminowi, jak i testowi!

Część 4

– Rozumiem. Zatem rozmawiałeś ze Soną o takich rzeczach.

Po obiedzie siedziałem w salonie. Opowiedziałem Rias o moim południowym spotkaniu.

– Jednak jedna rzecz nie daje mi spokoju. Czy Sona-kaichou również nie jest z kimś zaręczona? Znaczy się, czy nie ma narzeczonego? – zapytałem Rias o coś takiego.

Sona-kaichou również pochodziła ze szlacheckiej rodziny, więc oczywiste było, że powinna była posiadać narzeczonego.

– Miała.

– Miała?

– Zerwała zaręczyny, podobnie jak ja. Zdarzyło się to odrobinę wcześniej. Wyzwała go na partię szachową i w przypadku swojego zwycięstwa zaręczyny zostawały odwołane, a w chwili przegranej miała zrezygnować ze szkoły i wyjść natychmiast za mąż. Nie chciała poślubić kogoś, kto, w przeciwieństwie do niej, nie potrafił używać mózgu.

Zdarzyło się coś takiego. Dlatego mówiła, że może czas sprawić sobie chłopaka, bo jest teraz sama.

– Więc wygrała, a zaręczyny zaraz po tym unieważniono – dopowiedziałem.

Rias skinęła głową na moje słowa.

– Wygrała grę zatrważającą przewagą, roztrzaskując dumę przeciwnika w drobny mak. To ta Sona, która wygrała z Seegvairą Agares na taktykę. Zwykli ludzie nie potrafili osiągnąć czegoś takiego. Gdybym miała się z nią teraz zmierzyć w pojedynku szachowym, to miałabym większe szanse na przegraną niż wygraną.

Tak bardzo, hm. Pod względem siły nie przegralibyśmy z grupą Sitri. Ale jeżeliby przyszło nam zmierzyć się w meczu, w którym chodziłoby o strategię… Wciąż nie mieli pełnego składu. Czy nie stanie się coś niesamowitego, kiedy skompletują wszystkich członków….? Pozostało im kilka figur Pionów i jednym Skoczku oraz jednej Wieży.

Podczas gdy ja rozmyślałem nad tym, Rias powiedziała:

– A właśnie, Sona przecież powiedziała, że znalazła kogoś na swoich Skoczka i Wieżę. Prowadzi z nimi negocjacje.

Och! Zatem grupa Sitri wreszcie zwiększy ilość swoich członków! W końcu mówiliśmy o Sonie-kaichou, która była taktyczką. Ta dwójka to musiał być ktoś o pewnych cechach na te figury. Nie, nie, może byli typu Moc? Jeżeli będą to jakieś śliczniotki, to chciałbym się z nimi bliżej zapoznać!

W taki oto sposób wyobrażałem sobie nowe oblicze grupy Sitri.

– Ise-sama. – Pojawiła się Ravel, trzymająca w obu dłoniach książki! Mnóstwo książek opadło na biurko, robiąc przy tym harmider! Stojąc przed tą książkową górą, Ravel powiedziała: – Zebrałam dzisiaj mnóstwo książek i encyklopedii na test awansowy! A także na egzamin w Akademii Kuou!

– Ara-ara, wygląda, że przyszła pora na naukę do testu. – Przyszła Akeno-san.

– Och, czas na naukę, co? Również muszę się dzisiaj pouczyć.

– Ja także!

– I ja!

Trio składające się z Xenovii, Iriny i Asi również nie omieszkało zaszczycić nas swoją obecnością.

O tej porze wszyscy zbieraliśmy się i zaczynaliśmy się uczyć. Wraz z Akeno-san przygotowaliśmy się do egzaminu szkolnego i diabelskiego testu, podczas gdy reszta miała na głowie tylko ten szkolny.

– Zatem pouczmy się również i dzisiaj.

Rias usiadła przy mnie i otworzyła zeszyt, po czym rozejrzała się dookoła…… Jakby kogoś szukała.

– Koneko znów nie czuje się dobrze?

Koneko-chan była nieobecna. Zdawała się ostatnio nie być w najlepszej formie. W ten sposób zaczęliśmy naukę bez Koneko-chan.


– ……Ach, za dużo rzeczy do zrobienia.

Nauka dobiegła końca, jak i diabelska praca, więc leżałem na łóżku w swoim pokoju. Byłem fizycznie wykończony, ale stres dawał się we znaki jeszcze bardziej. Przy wykonywaniu swoich diabelskich obowiązków pedałowałem, czytając książkę, którą trzymałem w dłoni… Dobrze, że mogłem widzieć w ciemnościach.

…I mimo wszystko musiałem uczyć się do późna w nocy. Musiałem uczyć się do granic swoich możliwości, bo zarówno test, jak i egzamin były już tuż-tuż. No cóż, byłem diabłem i wierzyłem w swoją wytrzymałość, dlatego jakoś mogłem sobie z tym poradzić. Jednak miałem na głowie dwa testy i musiałem zapamiętać tyle rzeczy, że bałem się, że mój mózg eksploduje.

Rias i reszta dziewczyn właśnie przyrządzały coś do jedzenia, żebyśmy mieli energię do nauki. Rias nie spała do późna, ponieważ pomagała mi się uczyć. Była z niej prawdziwie niesamowita kobieta! Chociaż zdawało mi się, że opuszczała lekcje, by móc odsypiać u pielęgniarki… Ale mimo to wciąż była wspaniała!

……Co prawda wyznałem jej miłość, ale może powinienem był zapytać ją, jak długo będzie to tak trwało? Bo ja kochałem słodkie życie! Ucząc się tak, miałem ochotę rzucić tym wszystkim, byleby tylko móc porobić sprośne rzeczy z Rias! Ach, czy całowanie było w porządku? A co z czymś więcej? Nawet zboczone… Nie, nie! Musiałem się teraz skupić na testach! Odłożyć na bok pożądanie i przyłożyć się do nauki ze sercem świętego!

……Ale może pozwoli mi na co nieco jako nagroda za zdanie. Ach! Co się stało z imprezką filmową u Matsudy i oglądaniem DVD Motohamy!? Czy to wszystko było już nieaktualne!? Ułaaaaaaaaaaaaaa! Chciałem to obejrzeć! Naprawdę bardzo chciałem! Jak to możliwe, że tylko ja nie mogłem tego obejrzeć! To nie fair! Gdy tylko pomyślę o erotycznych sprawach, to to wewnątrz mnie przybiera na silę! Naprawdę dusiłem to w sobie, nie? Chlip… To niesprawiedliwe! A może powinienem był spróbować pozbyć się tej młodości gnieżdżącej się we mnie……

I właśnie w momencie, gdy chciałem sięgnąć po świerszczyk ukryty głęboko w łóżku, usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi! ……! A to kto!? Rias!? Albo Asia!? Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem Koneko-chan w białej koszuli. Miała na wierzchu swoje kocie uszka i ogon. Czyżby była w stanie nekomaty? Dlaczego byłaby w nim o tak późnej porze? Nie uczestniczyła dzisiaj również w diabelskiej robocie, bo nie czuła się za dobrze. Słyszałem, że nie jest chora ani że nie ma problemów z używaniem senjutsu…

Jej twarz była czerwona.

……Zdawała się „rozgrzana”… Zbliżyła się do mnie z ekstazą wypisaną na twarzy, podciągając swoją koszulę. A pod nią…

……

……

Niczego na sobie nie miała! Nie mogłem pozbierać szczęki z podłogi z powodu Koneko-chan bez żadnych majtek!

N-n-n-n-nie miała na sobie niczego…! Po ściągnięciu koszuli wdrapała się na moje łóżku i przytuliła się do mnie. Jej przyspieszony oddech, spocone i mięciutkie ciałko – wszystko to było w bezpośrednim kontakcie ze mną!

– ……Senpai…… Nie mogę nad tym zapanować… – Po tych słowach chwyciła moją dłoń i położyła na swojej piersi. Była mała, ale z cała pewnością dało się poczuć tę miękkość. I nagle Koneko-chan wydała z siebie słodki dźwięk: – …Nyaaaa…

……! Co się działo!? O co tutaj chodziło!? Co to miało być!? Co się jej stało!? Zdezorientowała mnie ta sytuacja! Nie mogłem ukryć swojego zdziwienia z powodu tej niewiarygodnej rzeczy, którą robiła! Nigdy bym się nie spodziewał, że robiłaby coś zboczonego na wzór Rias czy też Akeno-san! Czułem na szyi jej suchy koci język…! Lizała moją szyję! I ten sposób, w jaki nim poruszała! Był zbyt pobudzający!

Wyszeptała z wzbudzającym emocje wzorkiem:

– …Chcę twojego dzie…

– Dzie? – zapytałem ją, na co ona dała jasną odpowiedź:

– Dziecka.

…………

…………

…………

Dzie-dzie-dzie-dzie-dziecka!?

Co przez to rozumiała!? Ni stąd, ni zowąd powiedziała, że chce dziecka!? Nagle powiedziała coś, co zwykle mawiała Xenovia! Ta Koneko-chan mówiła to z takim erotycznym wyrazem twarzy! Odsłoniła większość swojego ciała, ściągając koszulę! Była praktycznie naga! Mała pierś zawitała przed moją twarzą! Coś niesamowitego miało właśnie miejsce! Myślałem sobie o zboczonych rzeczach, aż tu nagle wyskoczyła Koneko-chan, mówiąc, że „chce dziecka”! Była to bardzo zboczona i podniecająca sytuacja! Ale… coś z nią było nie tak. Dawała wrażenie „rozgrzanej”. W jej oczach dostrzegałem jakiś cień.

……I akurat wtedy, kiedy uświadomiłem sobie, że to nie było normalne! Drzwi otworzyły się i weszła Rias! Ułaaaaaaaaaaaa! Zobaczyła mnie z Koneko-chan w takiej sytuacji! Gdy tylko oceniła sytuację, ruszyła w naszym kierunku z ogromnym impetem! Uła, wkurzyła się!? Zostanę zabity!? Takie myśli przemykały mi przez głowę, ale…

Rias położyła dłoń na szyi Koneko-chan, a potem spojrzała w jej oczy. Na koniec dotknęła klatki piersiowej i brzucha. Przez chwilę była zamyślona, aż wyjęła komórkę. Wreszcie powiedziała do mnie:

– Pamiętasz kapitankę Klubu Tenisowego, Abę-san?

– Co…? T-tak. Treserkę potworów?

Właścicielka niszczycielki marzeń yuki-onny, Goristee. Ta kapitanka, która zawsze była pełna dumy.

– Zadzwonię do niej. Powinna znać się lepiej na nekomatach niż my.

Rias wyglądała na zmartwioną. Nie zdawało mi się, że miała zamiar nawet wspomnieć o tym, co przed chwilą miało miejsce. Była bardziej zmartwiona Koneko-chan.

– E…eeeemmm… A co z nią się dzieje…

– Niech wpierw ekspertka rzuci na nią okiem – odpowiedziała.

Zabrzmiała tak, jakby o czymś wiedziała…… Zatelefonowała wreszcie do Abe-senpai.

……Co się stało z Koneko-chan?


Odnośniki tłumacza

  1. Chodzi tutaj o anime z gatunku shounen, Hokuto no Ken.
  2. Ani-ue, jeden z formalnych sposobów zwracania się do czyjegoś brata.


Cofnij do prologu Powróć do Tom 11 Przejdź do rozdziału II
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_-_Tom_11_-_rozdzial_1&oldid=13858