High School DxD - Tom 2 rozdzial 5

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 5: Zasługi na polu bitwy

Część 1

Kiedy zmierzałem na umówione miejsce, usłyszałem to:

[Trzy Piony Raisera Feneksa-sama pokonane!]

Trzy Piony!? Czyja to zasługa? Akeno-san walczyła z Królową, Buchou i Asia dopiero co tutaj zmierzały… Musiał to być Kiba! Ha, razem dawało to już siedem pionków! Wliczając Raisera pozostało ich tylko dziewięcioro, a nas pięcioro. Wciąż musieliśmy uważać!

! Ktoś nagle chwycił mnie za ramię! Wróg!? Szykowałem się już do ataku, jednak to Kiba trzymał mnie za rękę. Jego uśmiech uspokajał jak zawsze.

– Och, na szczęście to ty.

– Jak widać.

Spoglądaliśmy na boisko zza małego budynku magazynu, który był ciężko dostrzegalny z boiska.

– Wybacz, Kiba. Koneko-chan…

– Słyszałem powiadomienie, także dobrze o tym wiem. Z pewnością bardzo żałuje. Nigdy nie wiedziałem, o czym myśli, jednak podczas dzisiejszego meczu miała wiele obaw. Zrobiła także dużo podczas zastawiania pułapki w lesie.

– …Wygrajmy to.

– Oczywiście, Ise-kun.

Przybiliśmy sobie żółwika. Nigdy go nie lubiłem za to, że był przystojnym gościem, jednak w przypadku walki był osobą najbardziej godną zaufania. Męska para Klubu Okultystycznego! Jeżeli nie będziemy odważni, wypadlibyśmy naprawdę niefajnie przed dziewczynami.

– I to ty pokonałeś te trzy Piony?

– Tak – skinął głową. – Pokój klubu sportowego jest dosyć ważnym miejscem, zatem nie zdziwił mnie widok przeciwnika. Jakoś udało mi się go tutaj zwabić i pokonać. Jednak osoba odpowiedzialna za to miejsce wydaje się być doświadczona i nie zareagowała na moją prowokację. Najwyraźniej użyła Pionów, aby zobaczyć mój sposób walki. Chyba Raiser lubi walczyć poprzez poświęcanie swoich podwładnych. To jedyne, czego potrafi dokonać. – Jego usta uśmiechały się, ale oczy mówiły co innego. – Mamy tutaj do czynienia z trzema pionkami: po jednym Skoczku, Wieży i Gońcu.

– …Będzie ciężko.

– Będą zacięcie bronić tego miejsca. Z powodu straty sali gimnastycznej to właśnie na tym miejscu skupią swoje siły.

Były tylko dwie drogi dostania się do baz: przez salę i przez boisko. Buchou zdecydowała się na zniszczenie jednej z nich, więc nam pozostało tylko mieć oko na boisko. Zatem niczym dziwnym nie było, że spotkamy się tutaj z dobrą linią obrony. Nasz plan zakładał, że ich Królowa wysunie się na przednią linię frontu… Wszystko wskazywało na to, że czekała nas o wiele bardziej zacięta walka niż w przypadku sali gimnastycznej. Uuu… trochę się denerwowałem!

– Czyżbyś się denerwował? – zapytał się z uśmiechem, co spowodowało, że się zaczerwieniłem.

– O-oczywiście! – odpowiedziałem. – Przecież nie mam żadnego doświadczenia bitewnego! A właśnie teraz przyszło mi walczyć. W porównaniu do ciebie to mogę być tylko piechurem[1].

Byłem w posiadaniu potężnego Boosted Gear. Wystarczyłoby to, żebym mógł stanowić poważne zagrożenie. Jednak jego posiadacz, czyli ja, był wciąż niedoświadczony. W pewnym sensie była to strata dla tego wielkiego skarbu. Mimo wszystko wciąż pragnąłem walczyć, walczyć za Buchou. Chciałem wreszcie coś dla niej zrobić. Nawet jeżeli byłem najsłabszy, to nie poddałbym się bez walki. Jeżeli mam umierać, to zabiorę ze sobą swoich przeciwników.

– Spójrz. – Kiedy próbowałem dodać sobie otuchy, Kiba podsunął mi pod oczy swoją dłoń.

…! Trzęsła się.

– Ise-kun, twierdzisz, że jestem doświadczony. To z pewnością prawda. Jednak to mój pierwszy raz, kiedy biorę udział w Rating Game, w poważnej walce pomiędzy diabłami. Mimo że odbywa się on na specjalnych warunkach, to nie zmienia to faktu, że jest to poważna walka. Zostaliśmy w nią wciągnięci bez względu na to, czy nam się to podoba czy nie. Na dodatek jest to pierwsza tego typu rozgrywka, w której bierzemy udział i nie możemy pozwolić, żeby przeciwnik dostrzegł najmniejszą lukę w naszej obronie. Musimy dać z siebie wszystko jako my sami, ale także jako podwładni Buchou. Wynik tego meczu będzie miał ważne znaczenie w przyszłości. Jestem jednocześnie szczęśliwy i przerażony. Nie chcę zapominać uczucia trzęsących się rąk, tego zdenerwowania, tej napiętej atmosfery. Chcę doświadczyć tego wszystkiego i wynieść z tego jakąś naukę. Stańmy się lepsi i silniejsi, Ise-kun.

Kiba… Rozmyślał tak wiele nad tym meczem… Tak jak myślałem, w walce…

– Stwórzmy parę, na widok której dziewczynom będzie mokro w majtkach – powiedziałem.

– Hahaha! Czy to ma oznaczać, że to ja będę tym, którym bierze „od tyłu”?

– Ty głupku! Jeżeli chodzi o wkładanie, to moja broszka! Czyli nie! Umrzyj, Casanovo!

Kurna, wciągnął mnie w swój humor. Uuu… co ja wyprawiam?

Wtem rozległ się donośny i odważny głos kobiety:

– Jestem Skoczkiem Raisera Feneksa-sama, Karlamine! Znudziłam się próbą zrozumienia strategii obu stron! Skoczku Rias Gremory, wyzywam cię do walki!

Na środku boiska do gry w baseball stała dumnie kobieta w zbroi. Co za odwaga! Fufu. Kiba zaśmiał się.

– Przedstawiła się, zatem nie mogę ukrywać swojej osobowości, a jest nią Skoczek i szermierz zarazem. – Po tych słowach ruszył prosto na boisko.

– Idiota.

Mimo że nie uważałem tego za najmądrzejsze, to poszedłem za nim. Był cool.

– Jestem Skoczkiem Rias Gremory, Kiba Yuuto.

– A ja jestem Pionem, Hyoudou Issei!

Na twarzy naszej oponentki pojawił się uśmiech.

– Cieszę się, że przy boku Rias Gremory znajdują się tacy dwaj wojownicy. Bezpośrednie natarcie z frontu – takich rzeczy ludzie zdrowi psychicznie zazwyczaj nie robią.

Zatem byliśmy pełnosprawni inaczej. – Jednak ja kocham takich idiotów jak wy. No cóż, pora zaczynać. – Karlamine wyjęła swój miecz z pochwy. Kiba również przygotował się do wyciągnięcia swojego oręża.

– Walka pomiędzy Skoczkami. Na to czekałem. Osobiście wolałbym wziąć udział w agresywnej walce.

Agresywna odpowiedź Kiby. Och, na jego twarzy widniał najprawdziwszy uśmiech!

– Dobrze powiedziane, Skoczku Rias Gremory! – Karlamine zaczęła ciąć mieczem tak, jakby tańczyła.

BZZZZZZZZZ

Ich miecze zderzyły się z takim impetem, że w powietrze poszły iskry! Oboje byli wyjątkowo szybcy! Rozpoczęli! Wymiana ciosów, której moje oczy nie były w stanie dostrzec. Wciąż znikali i pojawiali się! Co teraz powinienem był zrobić? Hmmmm… Musiałbym być skończonym dupkiem, jeżelibym pomógł Kibie, w końcu była to honorowa walka jeden na jednego. A może powinienem był go dopingować: „Dalej, Kiba!” albo „Dasz radę!”?

– Wydajesz się nudzić.

Kiedy odwróciłem się w stronę źródła głosu, moim oczom ukazała się kobieta w masce. Jeżeli dobrze zapamiętałem, była Wieżą. Chwilę później dołączyła do niej następna osoba.

– Rany, nie rozumiem jej, w głowie jej tylko miecze, miecze i miecze. Ich walka wygląda bardziej na starcie pomiędzy świnkami. Karlamine była bardziej zgorzkniała, gdy Piony się poświęciły. Czyżby aż tak bardzo nie podobała się jej strategia pana? I kiedy wreszcie odnajduję niezłego chłoptasia, on również okazuje się być pasjonatem mieczy. Rany, co za niefart.

Były to słowa bishoujo ubranej na wzór zachodnich księżniczek. Hm, to chyba Goniec. Miała dwa kręcone warkocze. Przypominała prawdziwą księżniczkę. Wow! Udało się im mnie otoczyć! Gońcowa księżniczka spoglądała na mnie dziwnym wzrokiem. C-co się stało?

– Hmmm, więc ten chłopiec jest wielce adorowanym Pionem Rias Gremory? Czyżby miała aż taki zły gust?

Jak śmiała mówić takie rzeczy! Ku! Mimo swojej urody, miała niewyparzoną gębę! Odskoczyłem i przyjąłem pozycję do walki.

– Boosted Gear gotowość!

[BOOST!!]

Dublowanie mocy rozpoczęło się. Skoczka pozostawiłem Kibie, a tymi dwiema musiałem zająć się osobiście! Jednak Goniec tylko westchnął.

– Nie mam zamiaru z tobą walczyć. Izabello, może ty spróbujesz?

Kobieta w masce skinęła głową. Dziewczyna w sukni odeszła od nas i zaczęła patrzeć na nas z odległości. Co!? Dziewczyna z warkoczami nie zamierzała walczyć!?

– Planowałam to już od samego początku. Walczmy dopóty, dopóki nie zaczniemy się nudzić.

– Umm, jasne. Okay, ale czy ten Goniec nie będzie z nami walczył?

Zapytałem ją o to, bo wszystko wskazywało na to, że będzie to dość istotna walka. Nawet nie wiedziałem jak zareagować na jej wycofanie się z walki… Moja rozmówczyni, Izabella, złapała się za czoło i odrzekła: – Ach, o nią się nie martw. Ta dziewczyna jest wyjątkowa. Będzie nas po prostu obserwowała.

Zaniemówiłem. „Obserwowała”!? Przecież to naprawdę ważna bitwa!

– Ona jest… Ta osoba to Ravel Feneks, młodsza siostra Raisera-sama. Została jego podwładną przy pomocy specjalnej sztuczki, ale wciąż pozostaje jego siostrą.

………Co takiego? Ta bishoujo-chan? I ten ptasi koleś? Hm? Cooooooooooooooooooooo!! Pokiwała do mnie z uśmiechem tak, jakby wiedziała, że byłem zaskoczony jej prawdziwą tożsamością… Hej, hej…Czy tak wolno? Przyjął swoją siostrę do grupy i sprawił, żeby brała udział w walce?

– Cóż, nawiązując do jego słów…

「Posiadanie siostry w haremie ma istotne znaczenie. Znasz istotę bliskości pomiędzy rodziną? Wiesz, że znajdą się ludzie, którzy będą patrzeć na mnie z podziwem i zazdrościli? Nie jestem żadnym fascynatem sióstr, więc traktuję ją jako maskotkę.」

– Tak właśnie powiedział.

… Ten ptasi koleś był zboczkiem i dupkiem!? Dwa w jednym! Jednak wydawało mi się, że rozumiałem jego uczucia co do siostry w haremie. Młodsze siostry są świetne! Zawsze chciałem mieć jedną! Nie, zaraz, nie to miałem na myśli…! Dobra, a więc to tak! Ta dziewczyna to jego siostra i nie zamierzała ze mną walczyć.

– Teraz, szykuj się! Pionie Rias Gremory!

ŚWIST

Gdy spodziewałem się, że Wieża, Izabella, zaatakuje z przodu, silny cios został wymierzony z boku prosto w mój policzek! Wow, szczęśliwie udało mi się go odruchowo uniknąć. – Hm, zatem jesteś w stanie uniknąć takiego ataku. Wybacz, trochę cię nie doceniłam. Wrzucę drugi bieg… nie, przeskoczę o dwa biegi!

Wykonała dosyć podejrzany ruch, poruszając całym ciałem. Ale…

ŚWIST! ŚWIST!

Zaczęła atakować pod najprzeróżniejszymi kątami i z najprzeróżniejszych miejsc! Kiedy myślałem, że udało mi się uniknąć jej ciosu, ten powracał jak bumerang! Czy to jedne z tych bokserskich ataków!? Jeżeli by mnie trafiła, z pewnością coś by mi się stało! A ja nie byłem w stanie zaatakować, dopóki mój Boosted Gear nie zwiększy odpowiednio mojej mocy! Nie miałem żadnego innego wyjścia jak omijać jej ciosy! Jak szalony unikałem jej ataków, aż nagle…

KOPNIĘCIE!

– …Gah!

Poczułem ostry ból w brzuchu. Kopnięcie. Kopnęła mnie! Byłem tak skupiony na jej rękach, że zapomniałem kompletnie o nogach…! Straciłem orientację, a na mojej twarzy zaczęły lądować ciosy! Bolało! Naprawdę nie było dobrze!

[BOOST!!]

Ku! Byłem pewien, że było to moje piąte zwiększenie mocy! Wystarczyłoby to, jeżeli moim przeciwnikiem byłby Pion, jednak nie starczyłoby to na Wieżę! Przecież stała zaraz za Królową! Atakowanie bez pełnej mocy na nic by się nie zdało!

Skrzyżowałem ręce i starałem się blokować jej ciosy, choć mimo to były one nad wyraz mocne! Jeżeli pozwoliłbym na to jeszcze przez chwilę, to z pewnością zostałbym wyeliminowany! Wykorzystałem okazję, kiedy zamachiwała się na kolejny atak, i cofnąłem się do tyłu! Zaprzestała ataku, jednak wciąż była w ruchu. Nie miałem pojęcia, kiedy zaatakuje ponownie. Byłem dumny z siebie, że trenowałem wcześniej z Kibą i Koneko-chan. Okazało się to być bardzo pomocne, ponieważ dzięki temu mogłem odgadnąć, kiedy przeciwnik zaniecha ataku. Buchou powiedziała mi także, jak należy uciekać, tak więc teraz byłem w stanie odpierać jej ciosy. Nagle Izabella uśmiechnęła się.

– Nie brałam cię na poważnie… Mówiąc szczerze, myślałam, że będzie po tobie wtedy, kiedy cię kopnęłam… Wygląda na to, że Rias Gremory nieźle cię wytrenowała. Zwłaszcza twoja wytrzymałość jest wspaniała.

Wytrzymałość…? Czy ja miałem w ogóle coś wspaniałego?

– Podczas poważnej walki najważniejszą rzeczą jest kondycja. Bo w końcu nawet idiota może walczyć, jednak żeby podjąć walkę na kilka minut, potrzebujesz kondycji. Walka pożera olbrzymie zasoby kondycji i koncentracji. Już samo unikanie ciosów wymaga dużego wysiłku, a ty, będąc w stanie robić to do tej pory, dajesz do zrozumienia, że przez te dziesięć dni mocno trenowałeś swoje ciało.

… Moje serce zabiło mocniej. Ten zawzięty trening. Krzyki, które sprawiały, że Buchou w moich oczach stała się prawdziwym diabłem. Byłem zmuszany do biegania z samego rana i noszenia ciężkich głazów przez górskie szlaki. Umierałem setki razy. Myślałem nawet, że to wszystko nie było potrzebne. Jednak Buchou pozostawała przy mnie od wschodu do zachodu.

I nagle moje oczy zwilgotniały. Zacząłem żałośnie płakać przed przeciwnikiem. Buchou! Moja Buchou! Byłem w stanie walczyć! Jeszcze stałem! Jeszcze dychałem! Wszystko, co dla mnie uczyniłaś, teraz ujawniło swoje rezultaty! Nie mogłem przegrać. I nie przegram! Bez wątpienia sprawię, że Buchou wygra! Tę kobietę! Pokonam tę oto Wieżę!

– …Chyba powiedziałam coś, czego nie powinnam była. Wyczułam skok twojego ciśnienia.

– Wieżo, Izabello. Jestem najsłabszym i najmniej doświadczonym z całej grupy Rias-sama. Jednak wciąż jestem w stanie cię pokonać! I wtedy stało się to.

Bzzzzzz!

Do moich uszu doleciał dźwięk przecinanego powietrza. Kiedy się obejrzałem, zobaczyłem, jak miecz ciemności Kiby uległ rozproszeniu.

Wymazywacz Świętości, miecz, który pochłaniał światło. Sacred Gear Kiby, jednak wszystko wskazywało na to, że jego część została zniszczona przez przeciwnego Skoczka.

– Niestety, twój Sacred Gear nie sprawdzi się na mnie.

Miecz Karlamine płonął. Ognisty miecz? Zatem Wymazywacz uległ czemuś takiemu. Jednak Kiba zdawał się nie przejmować tym faktem, a tylko uśmiechnął się.

– W takim przypadku powiem ci to – niestety, to nie wszystko, na co stać mój Sacred Gear.

– Co? Bzdura. Skoczku Gremory, to haniebne dla wojownika…

– …Mróz. – Kiedy Kiba powiedział to ściszonym głosem, coś zaczęło się formować w rękojeści. Hm? Zrobiło się jakby chłodniej… Przeszły przeze mnie dreszcze. Nagle z rękojeści wystrzelił lód.

PĘKA!

Wraz z tym dźwiękiem uformował się on w coś na kształt ostrza.

– W wyniku kontaktu z tym mieczem, Pożeraczem Płomieni, każdy rodzaj ognia zniknie.

Lodowy miecz!? Hej, hej, hej!! Miecz ciemności nie był jedynym orężem Kiby!? Wszyscy, poza nim, byli zaskoczeni. Czy takie coś było w ogóle możliwe!?

– N-niemożliwe! Czy usiłujesz mi wmówić, że posiadasz dwa Sacred Gear!? – Karlamine obróciła swój miecz bokiem! Miała zniecierpliwiony wzrok.

PĘK PĘK PĘK

W następnej chwili miecz Karlamine zderzył się z mieczem Kiby. Płomienie zaczęły zamarzać i stały się ciałem stałym. Pękły w drobny mak i znikły. Jednak ona nie przestała atakować. Mimo wszystko odrzuciła na bok rękojeść i wyciągnęła zza pasa następny miecz. Chwyciła go oburącz i krzyknęła:

– Jesteśmy częścią wszechpotężnego domu Feneksów! Mamy władzę nad ogniem i powietrzem! Posmakuj tego! Podmuch ognia!

Guuuuuuu!

Płomienie ognia obtoczyły boisko do baseballu, na którym walczyła ta dwójka. Gorący wiatr grzmał niemiłosiernie.

– Niech ją! Zapomniała, że my również tutaj jesteśmy!? – Izabella przemówiła, osłaniając ręką twarz. Miecz Kiby zaczął się topić. Mimo to Kiba nie wydawał się być zakłopotany.

– Hm, rozumiem… Chcesz nas spalić w wietrze ognia… Jednak… – Wyciągnął rękę, w której dzierżył pozostałą rękojeść, i przemówił pewnym głosem: – …przestań.

WSYSA! Jęzory ognia zaczęły być wciągane przez jego miecz. Wiatr ustał, a na dookoła znów zapanowała cisza.

– … Przywracacz Ładu. Już dawno nie używałem więcej niż dwóch demonicznych mieczów podczas tej samej walki.

Z rękojeści wystawało wyjątkowe ostrze. W jego środku była mała trąba powietrzna. Czyżby właśnie tam zassał cały ten wiatr? Był w stanie stworzyć nawet taki miecz!?

– … Wielokrotny Sacred Gear. Posiadasz Sacred Gear, który kopiuje bronie innych posiadaczy Sacred Gear i pozwala ci ich używać?

Kiba potrząsnął przecząco głową.

– Nie, nie mam kilku Sacred Gear. Również ich nie klonuję. Tworzę je.

– Tworzysz… je?

– Tak. Narodziny Miecza. Jestem w stanie stworzyć dowolny demoniczny miecz. Tak nazywa się mój Sacred Gear i taka jest właśnie jego zdolność.

Z ziemi wyrosło kilka mieczy, kiedy tylko dotknął jej ręką! Wszystkie z nich miały różne kształty. Nawet ostrza były przeróżne! Tak jak powiedział Kiba, wszystkie były demonicznymi mieczami!

[BOOST!!]

Ha, nareszcie! Dokładnie sto pięćdziesiąt sekund! Byłem gotów!

「Strzel blokiem magii! Kiedy go uformujesz, wystrzel kształtem, który najłatwiej ci wyobrazić!」

Zapamiętałem, co powiedziała Buchou. Najłatwiejszym dla mnie sposobem strzelania magią był ten, którego używał główny bohater „Dragon Balla”, Son Goku, kamehameha!

– Boosted Gear! Naprzód!

[EXPLOSION!!]

Olbrzymie ilości energii zebrały się w moich dłoniach. Trzymałem dłoń przy dłoni i wyciągnąłem ręce przed siebie! Wyobraziłem sobie, jak strzelam i usiłowałem strzelić poprzez wyrzucenie energii z siebie! Jednak musiałem uważać. Moc, która była w stanie zniszczyć górę, nie pomogłaby tutaj. Jeżeli zniszczyłbym szkołę, mogłoby to wpłynąć na plan Buchou. Strzeliłem więc, pozostawiając sobie jak najwięcej energii. Mój specjalny ruch, Dragon Shot! Wykrzyczałem nazwę mojej techniki wykonując przy tym odpowiednie ruchy, żeby byli świadomi tego, co chciałem zrobić.

DON!

Blok magii został wystrzelony z moich rąk.

– Guwaa!

Siła wystrzału odepchnęła mnie do tyłu. Nie spuszczałem jednak oczu z mojego pocisku. Był ogromny! Porównując go do mnie, to był z pięć razy większy ode mnie. I leciał wprost na moją przeciwniczkę, Wieżę. Buchou mówiła mi, że to właśnie Wieże sprawiają największe kłopoty. Ich atak i obrona były niezwykle wysokie. Zazwyczaj rolę Wieży dawało się komuś właśnie z takimi cechami, jednak można było zrobić zupełnie inaczej. Można było ją przydzielić komuś, kto biegle posługiwał się magią lub był niezwykle szybki. Osoby walczące z pomocą magii zazwyczaj mieli braki w swoich właściwościach fizycznych, zatem używali swoich umiejętności do pokonania słabości. Zatem jeżeli przydzieliłbyś Wieżę komuś z szybkimi nogami, stałby się osobą z szybkimi nogami, wysoką obroną i mocnym atakiem. Taki all-rounder[2]. Ponadto Wieża posiadała specjalną zdolność, odpowiednik promocji Piona, roszadę. Mogła zamienić się położeniem z Królem. Buchou powiedziała mi, że ta technika sprawiała najwięcej kłopotów. Mimo że po szach-macie roszada nie działała, jednak przerzucenie Króla do pozycji Wieży dawało z pewnością przewagę. Pracowanie nad swoimi silnymi stronami i maskowanie swoich słabych punktów było na rękę panu. Jak widać, istniało multum sposób na używanie pionków. Właśnie z tego sposobu chciałem stawić czoła tej Wieży, Izabelli.

– Izabella, nie przyjmuj! Unik! – krzyknęła Karlamine.

Izabella, która zamierzała zatrzymać pocisk, odskoczyła w bok.

MIJA

Uniknęła mojego ataku. Mój dragon-shot poszybował dalej, prosto na kort tenisowy.

BUUUUUUUUUUUUUUUM BAAAAAAM!

Dudnienie ziemi! Dotarł do nas silny podmuch wiatru i czerwone światło! Spojrzałem w stronę, dokąd poszybował mój pocisk, i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Cały kort wraz z otoczeniem zniknął! Czy to ja zrobiłem!? Moim atakiem!? Teraz wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż przed chwilą! Nie pozostał żaden ślad po korcie! Zamiast niego był ogromny otwór! Czy ja kryłem w sobie aż tak niszczycielską moc? Znowu zdałem sobie z tego sprawę – mój Sacred Gear był nienormalny.

– Izabella, pokonaj tego Piona, tego chłopca! Jego Sacred Gear ma moc, która może odmienić losy bitwy! – Na wrzaski Karlamine, wzrok Izabelli utkwił na mnie.

– Zrozumiano! Boosted Gear! Stałby się sporym zagrożeniem, jeżeli byśmy pozwoliły mu na użycie promocji! Jednak ja pokonam go, zanim zdąży to zrobić!

Ha, teraz było inaczej! Moc mojego ataku była teraz na równi z atakiem wysokoklasowego demona! Przeciwniczka prędko na mnie natarła, kopiąc i uderzając. Odparłem jej atak i skumulowałem całą siłę w lewej ręce.

– Daa!

Moja pięść powędrowała wprost na nią. Skrzyżowała ręce i chciała się osłonić, lecz…

BĘC!

Mój mocarny cios przełamał jej obronę i posłał Wieżę daleko ode mnie. Tak! Udało mi się jej dotknąć! Teraz mogę jej użyć!

– Dress Break!

TRACH!

Ubranie Izabelli rozerwało się na strzępy. Mogłem dojrzeć jej nagie ciało. Wow, co za ogromne piersi! Widok ten naprawdę był świetny! Zachowam go na zawsze w pamięci!

– C-co! Co to ma być!?

Zareagowała tak, jakby zrobiła to każda dziewczyna – starała się zasłonić intymne części ciała. Ja jednak nie marnowałem ani sekundy i posłałem w jej stronę mały pocisk magiczny! Wyobraziłem sobie, jak wylatuje z mojej dłoni!

– Leć!!

[STRZAAAAŁ!!]

– Ku! Takim ruchem!

Jej nagie ciało pokryło się w fali magii.

[BĘC!!] Fala uderzeniowa rozeszła się po całej okolicy. Kiedy wszystko ucichło, Izabella, która leżała bezwładnie na ziemi, zaczęła się świecić. Jej ciało znikło.

[RESET]

Efekt Boosted Gear minął. Cóż…

[Wieża Raisera Feneksa-sama pokonana.]

Powiadomienie Grayfii-san.

– Oh yeaaaaah! – krzyknąłem z radości, ponieważ udało mi się pokonać przeciwnika! Mogłem walczyć! Byłem w stanie walczyć dzięki tobie, Buchou!


Część 2

Po walce z Izabellą z trudem łapałem oddech… Zużyłem dużo z mojej kondycji i magii. Co do magicznych ataków, to wykorzystywałem energię z mojego ciała, toteż im silniejszego użyłem ataku, tym bardziej się męczyłem. Już samo to, że mogłem strzelić dwa razy pod rząd, było dobrym znakiem. Chociaż nie, po moim drugim ataku istniało zagrożenie, że mogłem teraz zużyć resztę energii i mógłbym zemdleć. Obstawiałem, że byłem w stanie strzelić pociskiem jeszcze tylko raz.

Karlamine uśmiechnęła się na stratę Izabelli.

– Chyba wraz z Izabellą nie braliśmy na poważnie tego Piona i jego Sacred Gear. Tak jak myślałam, nie powinnam go traktować jak zwykłego Piona.

Pochwała od przeciwnika. Nie było to coś złego, raczej się z tego cieszyłem.

– Mimo wszystko jest to okropna technika… Nie, bardziej przerażająca… R-rozrywanie kobiecych ubrań…

– Tak, naprawdę przepraszam. Bardzo za niego przepraszam.

Kiba ją przeprosił za mnie… Co ty robisz? Czułem się głupio.

– Z drugiej strony posiadacz demonicznych mieczy… co za szczęście. Być może jest to przeznaczenie, że jest mi dane spotkać miecznika, który posiada tak wyjątkowe miecze.

Kiba wyglądał na zainteresowanego.

– Hmmm, a więc jest ktoś jeszcze, kto oprócz mnie posługuje się demonicznymi mieczami?

– Nie, nie demonicznymi. To był święty miecz.

– …!

Wszyscy zauważyli zmianę wyrazu twarzy Kiby na te słowa. W jednej chwili dało się wyczuć ogromną chęć mordu, która od niego aż promieniowała. Wow, niesamowite! Dało się wyczuć prawdziwy chłód. Czułem go całym ciałem. Kiba zapytał oschłym głosem:

– Opowiedz mi o posiadaczu tego świętego miecza.

… Co za nacisk. Jego poziom wrogości był porównywalny do tego, który miała Buchou, gdy była wkurwiona. Święty miecz? Co miał z nim wspólnego?

– Hmmm, wygląda na to, że tamten szermierz ma jakieś powiązania z tobą. Jednak z racji, że i my jesteśmy wojownikami, rozmowa o takich rzeczach byłaby niezbyt grzeczna. Zatem pozwól, że odpowie ci na to pytanie mój miecz!

– …Czyżby… Jeżeli jesteś w stanie mówić coś takiego, to pozostawienie cię na skraju śmierci będzie na miejscu.

[DRESZCZE]

Pomiędzy tą dwójką aż się iskrzyło. Te chęci mordu były tak wyraźne, że sam drżałem! Kiba! Co się z tobą stało!? Gdzie się zapodział twój uspokajający uśmiech!?

Nagle ktoś do nas podszedł.

– Już jesteśmy.

– Co? Gdzie Izabella-neesan?

– Nie mówcie, że została pokonana!

Pełno shoujo podwładnych Raisera zaczęło gromadzić się dookoła. Pamiętałem te twarze. Były tutaj dwa Piony, jeden Goniec i Wieża… Co takiego!? Przecież to były wszystkie jego pionki! Co!? Czyżby szukały walki!? Byliśmy tutaj z Kibą sami! Akeno-san prawdopodobnie wciąż walczyła z Królową, ponieważ na niebie raz za razem pojawiały się błyskawice. Buchou i Asia… właśnie, co z nimi? Powinny były już tutaj zmierzać…

– Hej, Pionie-kun. – Jedna z dziewczyn Raisera mnie zawołała. Hm? – Raiser-sama powiedział, że zamierza walczyć z twoją księżniczką. Sam zobacz. – Wskazała na punkt na niebie.

Kiedy tam spojrzałem, moim oczom ukazały się dwie postaci: jedna z ognistymi skrzydłami, a druga z czarnymi. Ta druga była rudowłosą dziewczyną! Buchou!

[Ise-san, słyszysz mnie!? Ise-san!]

Głosi Asi dochodził z transceivera.

– Asiu! Co się stało!? Czy chodzi o Buchou?

[Tak. Właśnie jestem z Buchou na dachu szkoły. Nasz przeciwnik, Raiser-san, wyzwał ją do pojedynku, a ona się zgodziła! Dzięki temu możemy przedostać się do budynku szkoły bez większych przeszkód…]

… Co do cholery właśnie się działo? Na mojej twarzy widniała zdezorientowana mina. Uśmiechnięta siostra Raisera podeszła do mnie.

– Wygląda na to, że Onii-san zareagował stanowczo na prowadzenie Rias-san, wyzywając ją do walki. Jeżeli walczylibyśmy normalnie, dawno już byśmy wygrali, jednak jak widać, Onii-san daje wam niezłej fory. Mimo wszystko z tego co widzę, pokona ją zanim zdołasz się tam dostać. Ohohoho. – Zaczęła się śmiać, próbując dłonią zakryć usta. Zaczynałem się wkurwiać!

– Buchou jest silna! Akeno-san dołączy do nas za chwilkę, jak tylko pokona waszą Królową! Kiba zmiecie zaraz was wszystkie za pomocą swoich demonicznych mieczy! Ja użyję mojego Boosted Gear i…

– Rudowłosa Księżniczka Zniszczenia, Kapłanka Gromów, Narodziny Miecza i Boosted Gear… Już usłyszenie tego sprawia, że czuję dreszcze. Jednak waszym przeciwnikiem jest nieśmiertelny ptak. Bez względu na to, jakie posiadacie moce, nic mu nie zrobicie.

– Jednak i feniks posiada swoje słabe strony!

Zaczęła się śmiać na mój argument.

– Zamierzasz walczyć z nim tak długo, aż straci wolę do dalszej walki? A może chcesz pokonać go za pomocą mocy równej Bogu? Chcesz wygrać ten mecz? Śmiechu warte. – Niby czemu!?


– Ponieważ od początku Rias-sama nie miała nawet cienia szansy na zwycięstwo. To właśnie dla was oznacza „nieśmiertelność”. – Pstryknęła palcami. Jej koleżanki mnie okrążyły. – Karlamine, pozostawiam tego Skoczka tobie, jeżeli jednak przegrasz, nie będziemy z nim walczyć jeden na jednego, a pokonamy wspólnym atakiem. A może chcesz zhańbić nazwisko Feneks?

Karlamine przytaknęła na jej słowa.

– Sieris.

– Tak jest.

Przede mną stanęła dziko wyglądająca kobieta. Na swoich plecach miała miecz.

– Oto następny Skoczek mojego Onii-san. W przeciwieństwie do Karlamine, nie posiada żadnego z tych honorów rycerza. Pokonuje swojego przeciwnika. Po prostu.

Kobieta nazwana Sieris wyjęła miecz z pochwy… Był on naprawdę wielki. I szeroki. Pewnie bym umarł, jeżeliby mnie nim cięła?

– I zakończy to. Ni i Li.

– Nya.

– Nya-nya.

Osobami, które odpowiedziały jej, były dwie dziewczyny z uszami bestii. Chyba były Pionami.

– Oto dwie kobiece wojowniczki. Ich sposób walki wręcz jest niesamowity, tak dla twojej wiadomości.

ŚWIST

Zniknęły z mojego wzroku! W następnej chwili otrzymałem cios w brzuch i głowę.

– Guhaa!

Bez chwili wytchnienia dostawałem kolejne ciosy – w nogi, ręce, ramiona, plecy. W każdą część ciała! Nie byłem w stanie dostrzec nawet ich pięści! Co za prędkość!

– B-boosted Gear!

[BOOST!!]

Zaczęło się! Jednak częstotliwość uderzeń również wzrosła!

– Ni! Li! Jego Sacred Gear to Boosted Gear, który podwaja jego moc co każde dziesięć sekund! Nie pozwólcie tak jak bliźniaczki od pił, Eel i Nel, które zostały pokonane, na to, żeby osiągnął trzecie zwiększenie! Skończcie to w czasie krótszym niż trzydzieści sekund. Ze względu na jego Sacred Gear, nie może walczyć w czasie dublowania mocy! Będzie po prostu uciekał! Celujcie w jego nogi! Unikajcie jego rąk! Posiada naprawdę bezwstydną technikę, która rozgrywa ubrania kobiet poprzez dotyk!

Po ostatnim zdaniu na ich twarzach pojawił się ślad przerażenia.

– Co za podłość!

– Bestia!

Zamknąć się! Co było w tym złego!? Co było złego w ruchu, który rozbierał dziewczyny do naga!?

– To takie chamskie, że myślisz dolną częścią swojego ciała!

– Co w tym do licha złego!? Jestem chłopakiem!

No cóż, pewnie było to bezcelowe, aby im odpowiadać. Jednak siostra Raisera wiedziała o moich słabościach bardzo dobrze!

BĘC!

Auć! Kurna! Zaczęły bić mnie po nogach! Celowały w moje łydki! Czyżby ich kopniaki bolały tak mocno!? Czy ich tężyzna fizyczna była taka wysoka z tego tytuły, że były potworami!? Nie mogłem bezmyślnie atakować, gdy Boosted Gear zwiększał moją moc! Byłby to najgorszy scenariusz, gdyby właśnie teraz moja moc się wyzerowała! Musiałem uciekać i unikać…

BAM!

– Auuu!

Kolejny kopniak! Bolało! Moje nogi trzęsły się z bólu! Nie byłem w stanie uciekać…!

– Guhaa!

Otrzymałem mocny cios prosto w twarz. Pociekła mi krew. Krew. Krew! Z ust oraz nosa! Z moich oczu leciały łzy!

– Ise-kun! Cholera!

Kiedy Kiba zobaczył moje położenie, chwycił miecze w obie dłonie i zaczął nimi ciąć tak, że z łatwością mógł pokonać Karlamine.

– Karlamine! Wytrzymaj jeszcze dziesięć sekund! Wiem, że nie jesteś w stanie go pokonać, jednak my zaraz pozbędziemy się tego chłopca! Jeszcze chwilka! – Siostra Raisera roześmiała z przyjemnością. Czy zamierzałaś patrzeć jak król!? Naprawdę była niezłą dziwką!

BAC

Nie mogłem poruszyć nogami. Moje kolana uderzyły o ziemię... Dupa. Nie miałem żadnej siły w nogach. Obraz zaczynał stawać się rozmazany. Chyba otrzymałem zbyt duże obrażenia… Cholera! Jeżeli teraz bym zemdlał, to zostałbym pokonany! A tego nie chciałem! Nie chciałem przegrać, wcześniej nie pomagając Buchou!

BUUUUUUUM!

Fala uderzeniowa rozeszła się po całej okolicy, a ziemia zadrżała! Podniosłem wzrok do góry, gdyż spodziewałem się właśnie tego – Buchou i Raiser walczyli. Ich starcie polegało na wymianie magicznych pocisków. Czerwona aura energii i ognista. Raiser wydawał się niczym nie przejmować, na jego ciele nie widniały żadne oznaki walki. Nawet jego ubranie nie było rozdarte. A mundurek Buchou miał już spalone części. Wydawało mi się, że jej oddech był ciężki.

「Ponieważ od początku Rias-sama nie miała nawet cienia szansy na zwycięstwo. To właśnie dla was oznacza „nieśmiertelność”.」

Słowa siostry Raisera powróciły do mojej głowy… Przegramy? Buchou? Co by się stało, jeżeli byśmy przegrali? Wtedy Buchou będzie musiała… z nim… Tego! Tego nie odpuszczę! Musiałem powstać. Musiałem wstać, jeżeli nawet miało to grozić tym, że moje ciało stałoby się kupą bezwładnego mięcha. Czy to z powodu tego, że ją lubiłem? Po części. Miłość również była jednym z powodów. Jednak bardziej niż to, musiałem ją chronić. Nie chodziło o jakiś kontrakt czy zobowiązania. Ona musiała po prostu stać dumnie, a jej szkarłatne włosy musiały powiewać w wietrze. To była właśnie Buchou. To była właśnie moja Buchou, którą szanowałem i podziwiałem. Powiedziała mi wcześniej, że nie chce Raisera. Powiedziała mi, żebym walczył. Zatem ja… będę walczył.

Hej, Sekiryutei[3]. Odpowiedz, jeżeli mnie słyszysz.

– Daj mi siły! Boosted Gear!

[Dragon Booster!!]

Z mojego Sacred Gear wydobyło się czerwone światło. Nie wystarczająco. To mi nie starczy! Chcę więcej siły!

– Więcej! Wtedy to była Asia! Teraz jest to Buchou! Odpowiedz na moje uczucia! Boosted Gear!

[Dragon Booster drugie Wyzwolenie!!]

Z rękawicy wydobył się dźwięk, którego nigdy wcześniej nie słyszałem, a w mojej lewej ręce zaszły zmiany. Pokryła się ona czerwoną aurą, która zaczęła przybierać jakiś kształt. Rękawica zaczęła zmieniać swój kształt. Kiedy czerwień znikła, Boosted Gear…

– …Zmienił się?

Rękawica, która miała być uosobieniem szaleńczej mocy, przybrała nową postać. Klejnot, który wcześniej był tylko na moje dłoni, pojawił się również na moim ramieniu. Co…? Co to było? Zastanawiałem się nad tym, a klejnot wysłał do mojego mózgu informację.

………

…………………a więc tak mogłem użyć mojej nowej mocy… Uśmiechnąłem się. Mogłem… Mogliśmy wciąż stać się silniejsi!

– Kiba!

Włożyłem całą siłę w moje nogi i wstałem! Hahaha, wprost słyszałem, jak różne części mojego ciała jęczały. Wytrzymajcie jeszcze trochę! I… biegłem! Biegłem wprost do Kiby! – Użyj swojego Sacred Gear!

Kiba wydawał się być zaskoczony moimi słowami. Jednak wbił swój miecz w ziemię i zawołał donośnym głosem:

– Narodziny Miecza!

BRZĘK

Ziemia zaświeciła się i wydobyło się z niej pełno demonicznych mieczy. Pchnąłem ręką na ziemię i krzyknąłem:

– Boosted Gear! Druga umiejętność!

[Przesyłka od Sekiryuteia, Boosted Gear Gift.]

[Transfer.]

[BRZĘCZY!!]

Dźwięk metalicznego dudnienia rozbrzmiał w całej okolicy. Całe boisko w jednej chwili stało się morzem mieczy. Wszędzie pojawiło się pełno mieczy o przeróżnych kształtach, z ostrzami skierowanymi ku górze. Wszystkie z nich były demonicznymi mieczami stworzonymi przez Kibę.

Druga moc, Boosted Gear Gift. Przesyłało moją moc, która została podwojona, do innej osoby lub przedmiotu, czego rezultatem był drastyczny skok mocy. Uczyniłem tak właśnie z demonicznymi mieczami, a teraz było widać efekty. Zwiększyłem moc tworzenia mieczy i przestrzeń wokół nas stała się polem ostrzy.

– …Niemożliwe.

– Czy ty chcesz mi wmówić, że to również jest jedna z umiejętności smoka?

Podwładne Raisera wyrzucały z siebie swoje wątpliwości. Hm, nic nie było można na to zaradzić. Ich ciała zostały przebite przez miecze. Zaczęły się świecić i zniknęły. Powróciły!

[Dwa Piony, dwa Skoczki oraz jeden Goniec Raisera Feneksa-sama pokonane.]

– Tak!! – Przyjąłem zwycięską pozę na informację Grayfii-san.

Właśnie dzięki temu atakowi udało się nam pozbyć dużej ilości jego pionków! Ha, byłem w stanie! My byliśmy w stanie! Dzięki tej nowej umiejętności, Gift, moc Buchou, Akeno-san oraz Kiby będzie mogła wzrosnąć! Tak, dzięki temu będziemy mogli pokonać Raisera!

Kiba spoglądał na miecze ze zdziwionym wzrokiem. Wydawał się być zaskoczony, ponieważ nie spodziewał się takiego efektu.

– Tak, Kiba, użyłem rękawicy, żeby umocnić…

[Królowa Rias Gremory-sama pokonana!]

– …!?

– Co!?

Nie mogliśmy uwierzyć własnym uszom. Oczywiście, nie mogłem w to uwierzyć! A-akeno-san… niemożliwe! Była najsilniejsza z nas…

BUM!

Ziemia zadrżała brutalnie, a ja usłyszałem znany mi już hałas. Dźwięk pochodził z tego miejsca, gdzie stał Kiba. Kiedy odwróciłem tam niepewnie wzrok, oniemiałem. Kiba… Nasz Skoczek leżał na ziemi, a z jego ciała wydobywał się dym. Wokół niego było pełno krwi. Nawet nie minęła sekunda, a jego ciało zaczęło pokrywać się w świetle.

[Skoczek Rias Gremory-sama pokonany.]

Kolejna niemożliwa informacja rozbrzmiała na polu bitwy. Mogłem stać tam w osłupieniu i oczekiwać na dalszy bieg wydarzeń…


Część 3

Pozostałem sam, a wokół mnie było pełno krwi, zarówno nieprzyjaciół jak i mojego towarzysza.

[PĘKA]

Demoniczne miecze, które zamieniły okolice w prawdziwe morze ostrzy, na skutek utraty swojego właściciela, zaczęły kolejno jeden za drugim roztrzaskiwać się na kawałeczki. Ich fragmenty pokryły się w swoim srebrny kolorze i uniosły się do góry. Wytworzyło to magiczną atmosferę. Po kilku sekundach wszystkie poznikały.

! Bez chwili wytchnienia ujrzałem w górze jakąś sylwetkę. Kiedy podniosłem oczy do góry, ujrzałem czarodziejkę, Królową Raisera. Powinna była przecież walczyć z Akeno-san! Ale jak, przecież została pokonana!? A ona nie miała żadnych ran! Co do cholery się działo!? Przecież to nie było możliwe, że Akeno-san przegrała, nie zadając jej żadnego ciosu!

– Skoczek wyeliminowany. – Zaśmiała się szyderczo. Zareagowałem natychmiastowo.

– To ty pokonałaś Kibę i Akeno-san!?

Ta eksplozja! Tak, Koneko-chan również została przez to pokonana! Niech to! A teraz zdjęła Kibę!

– Schodź tutaj, już! Akeno-san! Koneko-chan! A teraz Kiba! Pomszczę ich! Złaź natychmiast!! Pokonam cię z pomocą mojego Sacred Gear, tylko zejdź!

Podniosłem pięści do góry i zacząłem ją prowokować słowami. Jednak ona tylko spojrzała się na mnie z uśmiechem i odleciała w stronę dachu szkoły, jakbym ją zupełnie nie interesował.

– Czekaj! Powiedziałem zaczekaj, kurwa twoja mać! – Zacząłem ścigać ją za złością! Nie pozwolę ci uciec! Bo ci do diabła pozwolę! Buchou tam była! I Asia także! Nie pozwolę ci już na zranienie moich przyjaciół! Nie pozwolę!

[UPADA]

– Agaah!

Poleciałem na ziemię, ponieważ moje nogi stały się bezwładne. Chciałem jak najszybciej wstać, jednak na próżno poszły moje wysiłki, gdyż nie było we mnie już żadnej siły…! Moje ciało trzęsło się jak opętane…! Nawet ja wiedziałem dlaczego. Osiągnąłem limit swojej wytrzymałości. Byłem w stanie wytrzymać tak dużo, ponieważ Buchou mnie trenowała, jednak to był już koniec, jeżeli ktoś taki jak ja bez żadnego doświadczenia bitewnego walczył przez taki długi czas. Mój puls był zdecydowanie zbyt wysoki, a mój oddech był ciężki. Obrażenia z każdą sekundą się powiększały i było coraz gorzej. Prawie potraciłem zmysły z powodu nadmiaru tego bólu – twarz, ręce, nogi, brzuch, dosłownie wszystko miałem obolałe. Nie byłem w stanie myśleć trzeźwo, gdyż straciłem wszystkich towarzyszy i to przed moim nosem. Doświadczyłem sytuacji, która spowodowała u mnie ból porównywalny do tego, jakby ktoś usiłował wyrwać serce z mojej klatki piersiowej. Mimo to musiałem powstać. Nawet w takiej chwili, musiałem wstać i iść po Buchou.

– Ngaa!! – Krzyknąłem tak głośno, że dodałem sobie tym otuchy, że mam jeszcze tyle sił.

Mogłem poruszyć lekko nogami. I wstałem! Wstawałem powoli i odwróciłem się w stronę budynku szkoły. Tak, musiałem się dostać na dach. Kiedy przymierzałem się do postawienia pierwszego kroku, ktoś przemówił.

– Wciąż zamierzasz walczyć?

Kiedy się obejrzałem, siostra Raisera zleciała z góry machając ognistymi skrzydłami. Nie została przedziurawiona mieczami…? Udało się jej ich uniknąć poprzez odlecenie? Przypomniałem sobie informację, że został tam wymieniony tylko jeden Goniec. Próbowałem przyjąć pozycję do walki, jednak ona wzruszyła ramionami.

– Nie będę już walczyła. Bo i tak już przegraliście.

– P-przymknij się. Ani ja ani Buchou jeszcze się nie poddaliśmy.

– Ta moc smoka, to było coś niezwykłego. Przekazanie mocy, którą zwiększyłeś, do innej osoby. Uważam to za coś nienormalnego, a gdy pomyślę jeszcze o mocy destrukcji Rias-sama i Kapłance Gromów, mój strach staje się jeszcze większy. Ta moc z pewnością będzie w przyszłości wielkim zagrożeniem dla innych wysokolasowych demonów. Jednak tym razem przegraliście.

– …Czy to z tego powodu, że Feneksy są nieśmiertelne?

– Z pewnością tak, jednak także dlatego, że ani ty, ani Rias-sama nie macie już sił do dalszej walki, nieprawdaż? Nawet jeżeli możecie wyleczyć każdą ranę, nie możecie przywrócić sobie kondycji. W tej sytuacji przegracie, ponieważ jesteście bardziej niż wycieńczeni. Także… – Wyjęła jakąś buteleczkę… Co to? Woda święcona? Nie mogło być. – Łzy feniksa. Słyszałeś o nich? Nasze łzy są w stanie wyleczyć każdego rodzaju ranę.

Łzy feniksa!? Buchou wspominała mi o tym. Czy to w ogóle było dozwolone!?

– Nie nazywaj tego oszustwem… Wy posiadacie osobę z Zmierzchem Uzdrawiania –powiedziała to tak, jakby czytała mi w myślach. – Nawet jest to wspomniane w kodeksie: „Tylko dwie osoby, które biorą udział w Rating Game, mogą ich używać”. Ograniczenie to zostało naniesione, gdyż dawały one zbyt dużą przewagę. W naszym przypadku daliśmy je naszej Królowej i właśnie dlatego była w stanie pokonać Kapłankę Gromów. Nasze łzy są bardzo pożądane, a kupcy są w stanie zapłacić każdą cenę. Dzięki temu dom Feneksów jest jednym z najbardziej zamożnych. Sprzyja nam same szczęście, odkąd wprowadzono Rating Game. Nieśmiertelność i łzy. To nasza era.

Mówiła to z taką dumą… Nie… jeżeli przeciwnik mógł leczyć się podczas walki, to nawet Akeno-san… Ach, do niczego nie dojdę, jeżeli będę myślał tylko o negatywach.

Zdecydowałem się. Zacząłem iść w stronę szkoły.

– C-czekaj! Czy ty mnie ignorujesz!? I tak przegracie, więc bezpieczniejszym byłoby pozostanie tutaj ze mną!

– Zamknij się. Gadaj zdrów, ptasia dziewczynko. Tylko się do mnie zbliż, a rozbiorę cię do naga.

Przybrała pozę obronną. Tak, to prawidłowa odpowiedź dziewczyny na takie coś. Powróciłem do kroczenia. Po chwili usłyszałem piskliwy głos dochodzący z tyłu.


Część 4

Dostałem się do budynku tylnym wyjściem i właśnie biegłem przez korytarz. Moim celem był dach! Do Buchou!

[BICIE SERCA]

Wewnątrz mnie zaszła zmiana. Tak, udało mi się spełnić warunek, gdy tylko dostałem się do bazy przeciwnika!

– Promocja, Królowa!

Poczułem napływ mocy. Biegłem dalej! Jednak…

[UPADA]

Boleśnie się przewróciłem. Znów straciłem czucie w nogach. Ach, osiągnąłem limit swojej kondycji? Mimo że byłem w posiadaniu nowej zdolności, nie miałem sił do jej użycia. Jednak musiałem powstać. Musiałem dostać się na dach, jeżeli nawet miałbym się czołgać. Akeno-san przepadła. Koneko-chan również. Kiba też. Wszyscy moi towarzysze znikli z tego pola walki. Byłem jedynym, który był w stanie chronić Buchou! Musiałem tylko dostać się na dach! Nie chciałem przegrać! Nie mogłem! Buchou! Sprawię, że Buchou wygra!

Wstałem. I upadłem. Wstałem raz jeszcze i znów upadłem… Robiłem tak w kółko. Zmierzałem ku Buchou, a z moich oczu lał się potok łez, z ust kapała mi ślina, a całe ciało krwawiło.

Ujrzałem wreszcie drzwi na dach! Otworzyłem je energicznie bez chwili zastanowienia.

…! Buchou i Raiser walczyli. Asia obserwowała ich nerwowo z odległości. Dobrze, obie były całe. Jednak Buchou z trudem oddychała. Jej piękne szkarłatne włosy były w nieładzie, a mundurek szkolny był w strzępach. Zrobiłem duży wdech.

– Buchouuuuuuuuuuu! Hyoudou Issei przybył! – Powiedziałem to tak głośno, że wszyscy mogli mnie usłyszeć. Ich oczy zwróciły się w moją stronę.

– Ise!

– Ise-san!

Krzyknęły z radości. Hehehe, już jestem! Nie mogłem pozwolić, żeby dziewczyny na mnie czekały.

– Smoczy bachor, hm? Czyżby Ravel pozwoliła mu uciec? – mlasnął jęzorem.

Wszystko wskazywało na to, że jego siostra przechodziła okres buntu. Dzięki temu mogłem bezpiecznie się tutaj dostać.

Nagle jego Królowa zeszła do nas i stanęła przy nim.

– Sprawiłoby to nie lada problem, jeżeliby pozbył się płomieni pokrywających moje ciało? – powiedział. – Zastanawiam się nad tym. Na podstawie tej umiejętności i osobowości Piona Rias Gremory mogę stwierdzić, że działa to tylko na kobietach. Będę ich przeciwnikiem. Niech mają pewność.

… O co kurna chodziło? „To już koniec, więc dam im to, czego chcą” – to chciał powiedzieć? I znał moją technikę, Dress Break. Tak, działało to tylko na dziewczynach. Doszedłem do niej poprzez wyobraźnie, a nie chciałem zobaczyć ani dotykać ciała mężczyzny. Cóż, w prawdzie udawało mi się tym obierać owoce i warzywa, ale poza dziewczynami nie było żadnych efektów.

– Nie wygłupiaj się, Raiser! – Wkurzona Buchou strzeliła pociskiem prosto w jego twarz.

Nie próbował nawet go uniknąć i przyjął go. Achhh, jego głowa została rozwalona! Tak!

Gdy cieszyłem się z tego pozornego zwycięstwa, z dziury w głowie buchnął ogień i zaczął przybierać jakiś kształt. Jego twarz powróciła do poprzedniego stanu. Zaczął wyprostowywać sobie szyję tak, jakby nic się nie stało.

Nieśmiertelność. Oto zdolność regeneracji ognistego ptaka, feniksa…

– Rias, ustąp. W oczach swojego Otou-sama i Sirzechs-sama, którzy obserwują cały mecz, wychodzisz naprawdę kiepsko. Nie masz żadnego wyboru. Wszyscy z góry znali wynik tego spotkania. Szach i mat, Rias.

Raiser powiedział to tak, jakby był pewien wyniku. Jednak Buchou tylko się w niego wpatrywała.

– Przymknij się, Raiser. Nie poddam się! Znali wynik? Nie mam wyboru? Jednak ja, Król, wciąż walczę! – zaśmiała się bez cienia strachu.

Tak! Jeżeli ona tak mówiła, to mogłem dalej walczyć! To jeszcze nie koniec! Przechylimy szalę zwycięstwa na naszą stronę!

Zbliżyłem się do Buchou i stanąłem pomiędzy nią a Raiserem.

– Asia! – Kiedy ją zawołałem, spojrzała nerwowo na Raisera i jego Królową, a potem podeszła do mnie.

Nasi przeciwnicy nie próbowali nawet jej ranić. Byłem świadom, że mogli to zrobić, jednak mieli w sobie tyle pewności! Asia zaczęła leczyć nasze rany. Nasze ciała pokryły się w cieple zielonego światła. Ból opuścił moje ciało tak, jakby był tylko w mojej wyobraźni. Moja opuchnięta twarz została uzdrowiona, a otępiałe nogi powróciły do normalności. Jednak utracona kondycja nie odnowiła się.

– Asiu, cofnij się, gdy skończysz nas leczyć.

– !

– Jeżeli się utrzymasz, będziesz mogła pomóc mi i Buchou. Jesteś naszą deską ratunku.

Na jej twarzy malował się smutek, a je usta drgnęły tak, jakby chciała coś powiedzieć. Jednak cofnęła się. W porządku, Asia była bezpieczna…

– Kyaaaa!

Co!? Usłyszałem jej krzyk! To, co ujrzały moje oczy, był nieznany magiczny okrąg wokół jej nóg. Wyglądało na to, że nie pozwalał jej na swobodny ruch.

– Wybaczcie za to. Wyglądalibyście naprawdę żałośnie, jeżeli zajęłoby to nam jeszcze trochę czasu. Mogłem oczywiście jednym atakiem pozbyć się tej dziewczyny, ale… po prostu się upewniłem, że nie będzie was leczyła. Ten magiczny okrąg zniknie tylko wtedy, gdy moja Królowa zostanie pokonana – powiedział zarozumiale Raiser.

Ręka Królowej była wyciągnięta, a jej palce świeciły. To ona za to odpowiadała… Kurwa! Asia była naszym asem w rękawie! Jednak nie miałem czasu do stracenia! Było to ostatnie starcie!

– Buchou, walka wciąż trwa, prawda?

– Tak.

Jej głos brzmiał tak, jakby się jeszcze nie poddała! Tak! Wciąż mieliśmy szanse!

– Jednak pozostała tylko nasza trójka. A Asia jest wyłączona z walki. On z drugiej strony jest nieśmiertelny i jest wciąż w posiadaniu dwóch pionków. Gorzej być nie może – powiedziałem z szerokim uśmiechem na twarzy. – Jednak nie poddam się. Jestem głupi, więc nie wiem nic o „przewidywaniu” ani „szach macie”. Ale mogę walczyć. Będę walczył tak długo, jak długo będę mógł poruszać moimi rękoma!

– Dobrze powiedziane! Ise, pokażmy mu, co potrafimy!

– Tak jest, Buchou!

Buchou rozkazała mi z dawną dumą. Słyszałeś to, Boosted Gear!? Moja pani wydała mi rozkaz! Łatwizna. Muszę tylko pokonać tego gościa, o tutaj przede mną. Tak, tylko to!

– Naprzód!

[RESET]

Był to dźwięk, którego za nic nie chciałem usłyszeć. Kiedy tylko się rozległ, moje ciało zaczęło mi tak ciążyć i wydawało mi się, że nagle przestało… działać… Traciłem świadomość… Nie! Wszystko tylko nie to! Upadłem na ziemię i wymiotowałem. Krwią. Kiedy to zobaczyłem, zrozumiałem. Zrozumiałem, że moje wnętrze osiągnęło limit… Kryształ przestał świecić. A to z tego powodu, że ja, właściciel, osiągnąłem wszelkie limity, a on najzwyczajniej w świecie przestał pracować. Nie miałem przecież… żadnych obrażeń… mogłem wciąż walczyć…

Raiser przemówił do mnie:

– Boosted Gear wyczerpuje właściciela o wiele bardziej, niż myślisz. Podwajanie twojej mocy jest czymś mocno nienormalnym. Ciężar, którym jest obarczane ciało, jest o wiele większy niż w przypadku zwykłego Sacred Gear. Biegałeś po całym polu i walczyłeś z moimi poddanymi, cały czas dublując swoją moc. Pionie Rias, osiągnąłeś swój limit dawno temu.

… Jeszcze nie. Nawet jeżeli tak twierdziłeś… Nawet jeżeli tak było… Mogłem wciąż… Buchou, która była tuż obok mnie, miała smutną minę. Przepraszam, że spowodowałem u ciebie smutek. To nie kłopot. Zaraz wstanę. Wstanę.

Włożyłem wszelką siłę w moje nogi i wstałem. Ile razy jeszcze będę powstawał i upadał?

– Buchou, chodźmy!

Pobiegłem wprost na Raisera.

Część 5

– Guhaa!

Zaatakował mnie intensywny ból. Straciłem już rachubę, ile razy dzisiaj go doświadczyłem… Wylądowałem na ziemi niezliczoną ilość razy. To sprawiało, że byłem taki niecool… Buchou… Wygrajmy… Ja wygram…

Buchou klęczała na kolanach i nie próbowała wstać. Wyczerpała swoją moc. Atakowała Raisera wiele razy, jednak on wciąż się regenerował. Musiałem chronić Buchou i Asię… Ja…

BĘC!

Pięść Raisera powędrowała w mój brzuch i wwierciła się w niego głęboko.

[KASZLE!!]

Z moich ust wydobywała się krew… Mimo tak wielkiej utraty krwi, wciąż jeszcze ją miałem… Obraz stał się taki rozmazany… Potrząsnąłem głową, żeby wszystko się wyostrzyło… W porządku… Wygram… Pokonam go, Raisera… i obdaruję cię zwycięstwem… A potem będziesz się śmiała z radości, prawda? … Buchou… dziękuję za trening… Mogłem wciąż stać dzięki tobie… Wygram… Jestem Pionem… Stanę się najsilniejszym z nich… Tak, najsilniejszym…

BĘC!

Pięść wylądowała na mojej twarzy… Kiedy trafiła, wydawało mi się, że wszystko było w spowolnionym tempie… Mogłem walczyć… Buchou… Dotrzymam obietnicy… Wygram…


Odnośniki tłumacza

  1. Grunt (z ang. piechur) – wyraz ten odnosi się do walczących żołnierzy bez żadnego doświadczenia.
  2. Termin z krykieta, który określa zawodnika specjalizującego się na dwóch pozycjach; tu: osoba wszechstronnie uzdolniona
  3. Cesarski Czerwony Smok.


Cofnij do rozdziału IV Wróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Szach mat
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_-_Tom_2_rozdzial_5&oldid=5909