High School DxD - Tom 4 rozdzial 3

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 3: Mam kouhai

Część 1

– Zabroniony Widok Balor?

– Tak – przytaknęła Buchou. – Tak nazywa się Sacred Gear, w posiadaniu którego jest Gasper. Jest bardzo potężny.

– Zatrzymywanie czasu, czy to przypadkiem nie łamie zasad?

– Tak, to prawda – odpowiedziała Buchou – ale twoje dublowanie mocy i dzielenie mocy Hakuryuukou też jest przeciw regułom, wiesz?

R-racja, ale… mimo wszystko, zatrzymując czas można łamać zasady tyle, ile się chce.

– Jedynym problemem jest to, że nie jest w stanie tego kontrolować i właśnie z tego powodu pozostawał zapieczętowany aż do tej pory. Nieświadome aktywowanie Sacred Gear było postrzegane jako duży problem. Dokładnie tak, jak myślałem.

– Jakby nie patrzeć, Buchou, byłaś w stanie sprawić, aby osobnik z tak potężnym Sacred Gear stał się twoim podwładnym, i to z pomocą jedynie pojedynczego pionka.

Na moje słowa Buchou wydobyła z powietrza książkę, zaczęła wertować jej strony, zatrzymując się na jednej z nich, i odwróciła ją w moją stronę.

Spojrzawszy na to, była to stronica objaśniająca Diabelskie Pionki.

– To pionek mutacji.

– …Mutacji?

Na moje pytanie odpowiedział Kiba:

– Różni się od zwykłych Diabelskich Pionków; ciała, które normalnie wymagają więcej niż jednej figury szachowej, mogą zostać wskrzeszone z pomocą jednej – to taki pionek, który jest za to odpowiedzialny.

– Buchou była w posiadaniu takiego pionka – powiedziała Akeno-san.

– Zazwyczaj – ciągnął dalej Kiba – w przypadku wysokoklasowych diabłów, jeden na dziesięciu posiada taką figurę. Jest to nieprawidłowość, która pozostała po czasach, kiedy system Diabelskich Pionków był dopiero wdrążany, jest to pewnego rodzaju błąd, ale prawdopodobnie dla zabawy nie wyeliminowana go. Gasper-kun jest tym, na którego taki pionek został zużyty.

Och, czyli Buchou użyła rzadkiej figury na Gaspera.

– Problemem jest umiejętność Gaspera – powiedziała Buchou.

– Co masz na myśli?

– Posiada rzadko spotykany Sacred Gear i wszystko wskazuje na to, że jego moc wzrasta właśnie wtedy, kiedy on nie jest tego świadom. Może właśnie z tego powodu jego moc wzrasta co dnia… Z poprzedniej rozmowy możemy wywnioskować, że w przyszłości istnieje możliwość, iż osiągnie on stan Łamacza Ładu.

………!

Ł-Łamacza Ładu? Nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach jest to niebezpieczna rzecz, prawda? Jeżeli znajdzie się taki gość, który osiągnie to i nie będzie w stanie tego kontrolować… Już nie mówiąc o tym, że chodzi o Sacred Gear, który zatrzymuje czas!

Może zrozumiała wszystko z mojej zaskoczonej twarzy, gdyż złapała się za czoło i powiedziała ze zmartwioną miną:

– Tak, to sytuacja krytyczna. Jednak, jako że mój awans został uznany, wszystko wskazuje na to, że zostałam oceniona jako zdolna do kontrolowania Gaspera. Może to z powodu, że doprowadziłam Yuuta i Iseia do stanu Łamacza.

Pozostawiając kwestię Kiby na boku, mój Łamacz był ograniczony i niekompletny. Ach, doszły mnie słuchy, że zostałem nieźle doceniony, gdy skopałem tyłek Raiserowi. Moja pani Buchou została doceniona bardziej, niż sądziłem.

I mimo że Smok Wymycia przyszedł nam z pomocą, to byliśmy w stanie doprowadzić do końca konflikt z Kokabielem, nie powodując przy tym większych zniszczeń. I właśnie dlatego według wielkich szych Buchou mogła być teraz w stanie kontrolować Gaspera.

– …Uch, m-mimo wszystko nie chcę, abyście o mnie rozmawiali… – Obok mnie stało kartonowe pudło, z którego przemawiał. Kopnąłem je bezszelestnie. – Eeeeeek! – rozległ się krzyk. Do kogo należał? Rzecz jasna do Gaspera-kun.

Z racji że niezmiernie bał się świata zewnętrznego, wszedł do tego pudła. Ten chłopak… Nienawidził tak bardzo wszystkich miejsc poza tamtym pokojem.

– Wydawanie osądów na podstawie umiejętności, może po Akeno będzie następny. Mimo że mówię, że jest na pół wampirem, to pochodzi z wampirzej rodzinny o czystej krwi i dobrym rodowodzie, a z powodu że jest na pół człowiekiem, posiada Sacred Gear. Niesie pomoc zarówno swoimi wampirzymi mocami, jak jest również świetny w używaniu magii. Gdyby tak nie było, jako Goniec nie pochłonąłby całego pionka. Wow, ten wampirzy hikikomori-kun był niesamowity. Ach, ale jak ze światłem i tym podobnym?

– Buchou, wampiry mają słabość co do słońca, prawda? Nic mu nie jest?

Buchou kiwnęła głową i odpowiedziała:

– W jego żyłach płynie krew wyjątkowych wampirów znanych jako Dzienni, którzy mogą poruszać się za dnia, więc nie ma z tym żadnego problemu. Mimo wszystko, może tego nie lubić.

Dzienni? Heh, są takie wampiry.

– Nienawidzę światła słonecznego! Lepiej byłoby, gdyby słońce znikłooooooooooooo! Rozumiem, rozumiem. Również dla diabłów słońce było naturalnym przeciwnikiem. Mimo wszystko będąc uczniami tej szkoły nie byłoby dobrze, jeżeli za dnia nie chodzilibyśmy na zajęcia.

– Nie chodzisz na lekcje, prawda? Jeżeli nie zaczniesz kontrolować swoich mocy i nie otworzysz się, nie wyniknie z tego nic dobrego, wiesz? – powiedziałem spokojnie, ale on krzyknął:

– Nie! Mi jest wygodnie w tym kartonowym pudle! Powietrze i światło na zewnątrz są moimi przeciwnikami! Proszę, dajcie mi żyć jako chłopiec, który żyje w kartonieee!

……Okropność. Zastanawiam się, co jest z nim nie tak.

– A właśnie, nie potrzebuje krwi? Jest w końcu wampirem, tak?

– Z racji, że jest na pół wampirem – zaczęła odpowiadać Buchou – nie istnieje potrzeba, żeby często ją pił. Jeżeli dostarczysz mu ją raz na dziesięć dni, to nie będzie żadnego problemu. Choć wszystko wskazuje na to, że on sam nie lubi jej pić.

– Nienawidzę krwiiiiiiiii! I ryb teeeeeeeeeż! A także wątróóóóóbki!

Jeżeli jesteś wampirem z tak różnorodnymi upodobaniami, to co ty człowieku zrobisz!?

– ……Wampir do niczego – powiedziała Koneko-chan. Jak zawsze nie okazywała żadnej litości.

– Uwaaaaa! Koneko-chan jest pooooooooodłaaaa!

Chociażby z tego powodu, że oboje chodzili do pierwszej klasy, nie będzie dla niego litościwa? Co? Nawet jeżeli ja byłem starszy, to również i dla mnie nie będzie miła?

– Na razie, do mojego powrotu, pozostawiam Gaspera wam, Ise, Asia, Koneko, Xenovia. Wraz z Akeno idziemy w miejsce, gdzie ma się odbyć spotkanie trzech frakcji. A, Yuuto, Onii-sama chyba chce usłyszeć o twoim Łamaczu Ładu, tak więc idziesz z nami.

– Tak jest, Buchou.

Buchou również nie miała lekko. Zaraz, Kiba został wezwany przez Maou-sama. Czyżby chodziło o święty demoniczny miecz?

Ach, jeżeli dobrze zapamiętałem, miecz ten, z racji że ten Łamacz Ładu był niemożliwy do osiągnięcia, był nieprawidłową formą Sacred Gear. Cóż, chęć zbadania tego nie wydawała się niczym dziwnym.

– Ise-kun, wybacz, pozostawiam Gaspera-kun tobie.

– Tak, spokojna głowa, Kiba. W końcu są tu jeszcze Asia, Xenovia i Koneko-chan, więc coś się nam uda wykombinować. Chyba.

Szczerze mówiąc, to nie byłem pewien… Wampirzy hikikomori. Bardzo martwiłem się o naszą przyszłość.

– Gasper-kun, powinieneś zacząć się przyzwyczajać do świata zewnętrznego, wiesz? – powiedziała Akeno-san w stronę kartonu.

– Akeno-oneesamaaaaaaaaaa! Proszę, nie mów takich rzeeeeczy!

– Ara-ara, twardy orzech do zgryzienia. Ise, pozostawię to tobie.

– Tak, jeżeli prosi mnie Akeno-san, to dam z siebie wszystko!

Nie mogłem zawieść oczekiwaniu Buchou i Akeno-san!

– Tak, zatem Ise, powinnam gruntownie go zdyscyplinować? Słaby mężczyzna to zły mężczyzna. Od małej chciałam zawsze zmierzyć się z wampirem. Pozostaw go mnie. – Z tymi słowami Xenovia pociągnęła za sznur przywiązany do kartonu Gaspera

Zmierzyć się z… zaraz, chcesz zniszczyć Gaspera?

– Eeeeeeeek! N-n-n-nie ma mowy! Nie chcę walczyć z posiadaczką Świętego Miecza Durandala! Zostanę zniszczooooooony!

– Nie krzycz, Gasper. Jeżeli chcesz, to mogę przygotować krzyż i wodę święconą, a także potraktować cię czosnkiem.

– Eeeeeeeeeeeeeeeeeek! Nie czosneeeeek!

Być może był to jego niefart, żeby spotkać Xenovię. Nawet bardziej, Xenovia-san, jeżeli chciałabyś egzorcyzmować diabła, to ty również byś oberwała. Martwię się o przyszłość…

Część 2

– Hej, zacznij biegać. Jeżeli jesteś Dziennym, to powinieneś dać radę biegać za dnia.

– Eeeeeeeeeek! Nie ścigaj mnie, wymachując Durandalem!

Gdy zastał nas wieczór, nasz wampirek był ścigany przez posiadaczkę świętego miecza.
Tom 4 (light novel) strona 145.jpg

Patrząc z perspektywy kogoś zupełnie z zewnątrz, było to polowanie na wampira. Durandal wydawał z siebie niebezpieczne dźwięki, emitując cały czas świętą aurę. Gasper desperacko uciekał. Cóż, to z powodu, że gdyby dał się jej złapać, to zostałby natychmiast zniszczony.

Xenovia najwyraźniej trenowała go, zaczynając od treningu fizycznego pod banderą „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Była panienką pełną energii jak zawsze. Panienka ta, wymachująca cały czas legendarnym orężem i ścigająca wampira, zdawała się być wesoła.

Gdy głębiej się nad tym zastanowię, to po tym, jak się już tutaj zaaklimatyzowała, to sama powiedziała, że zarówno z tego, co robi, jak i również z tego, co robić musi, czerpie przyjemność.

Pod tym względem pewnie była podobna do Asi, gdy ta również zadomowiła się w naszym mieście. Z racji że obie żyły dość skromnie jako Chrześcijanki, styczność z Japonią i jej kulturą, w której przejawiał się prawie całkowity brak religii, musiała być dla nich czymś zupełnie nowym.

– Mimo że honorem było spotkanie Gońca-san, którym jestem i ja, to nawet nie spojrzeliśmy sobie w twarze… Chlip…

Asia była pełna żalu, a jej oczu były załzawione.

W domu wielokrotnie powtarzała, że „chce spotkać się z drugim Gońcem-san”, że przewiduje spotkanie z nim. I mimo że nadeszło to długo oczekiwane spotkanie, to ze względu, że w maksymalnym stopniu nienawidził ludzi, nic nie dało się zrobić. Cóż, byliśmy diabłami.

Bardziej niż samo nie spojrzenie w twarz naszej Asi… Kurna! Tego nie mogłem odpuścić. Jednak musiałem to znieść. Mimo że był moim senpai jako demon, to pozostawał moim kouhai w szkole. Ja, jako jego senpai, musiałem wytłumaczyć mu parę rzeczy.

Koneko-chan, trzymając w dłoni czosnek, wraz z Xenovią ścigały Gaspera.

– …Gya-kun, jeżeli zjesz czosnek, będziesz zdrowszy.

– Nieeeeeeeeeeeeee! Koneko-chan mi dokuczaaaaaaaaaaaa!

Czy ci dwaj pierwszacy dogadywali się…? Słyszałem, że Koneko-chan potrafiła być bardzo irytująca, ale… czy ona robiła mu krzywdę? Nazywała go nawet „Gya-kun”.

– Och, och, już są przy tym. – Wraz z tymi słowami pojawił się Saji.

– Och, to ty, Saji.

– Yo, Hyoudou. Doszły mnie słuchy, że jest u was podwładny hikikomori, którego pieczęć została ściągnięta, więc przyszedłem rzucić na niego okiem.

– Ach, jest tam. Ten, którego ściga Xenovia.

– Hej, hej, Xenovia-san, ona na poważnie wymachuje tym mieczem. Czy to w porządku? Och, chwileczkę! To dziewczyna! Na dodatek blondynka! – Saji zdawał się być szczęśliwy.

– Wybacz, że to powiem, ale ten chłopak to transwestyta.

Na moje słowa Saji stał się kompletnie przygnębiony. Chyba złamałem mu serce.

– Cóż, to oszustwo – powiedział. – I z racji że ma na sobie damskie ubrania, to chyba po to, by komuś je pokazywać, tak? I jest jeszcze hikikomori. Tutaj występuje zbyt wiele sprzeczności. Naprawdę trudna sprawa.

– Zgadza się – odpowiedziałem. – To niezrozumiały, transwestyczny nawyk. Również ja nie mogę zarzucić niczego stwierdzeniu, że jest mu w tym stroju do twarzy. A ty, Saji, co właściwie robisz?

Był ubrany w dres, na dłoniach miał bawełniane rękawiczki i trzymał małą łopatę, jakiej używa się do klombów.

– To, co widzisz. Zajmuję się klombami. Jest to rozkaz Kaichou z tamtego tygodnia. Hej, ostatnio w szkole dzieje się tak dużo, nie? A na dodatek Maou-sama i reszta również tutaj zdecydowała się przyjść. Robotą Piona samorządu uczniowskiego, mnie, jest zadbanie o to, by szkoła wyglądała pięknie.

Nadymał policzki i zachowywał się jak jakiś bohater, jednak mimo wszystko nie zajmował się dość… dziwnymi pracami? Ble, lepiej się nie odzywać.

[Za Za…]

Gdy skończyliśmy rozmawiać, w pobliżu nas dało wyczuć się czyjąś obecność. Kiedy odwróciłem wzrok w stronę, skąd pochodziła… nie mogłem uwierzyć własnym oczom.

– Heh. Widzę, że podwładni rodzin Maou bawią się.

Mężczyzna ubrany w yukatę, od którego biło zło… Rozpoznałem go.

– Azazel…!

– Yo, Sekiryuutei. Minęło trochę czasu od tamtej nocy.

Wszyscy wpatrywali się w niego z niedowierzaniem, w końcu pojawił się tak niespodziewanie. Wraz z jednym słowem wypowiedzianym przeze mnie, atmosfera kompletnie się zmieniła.

Giiii!

Xenovia trzymała swój miecz w pogotowiu. Może dlatego, że wyczuła tę atmosferę, Asia schowała się za mną, a ja aktywowałem swój Boosted Gear, niby starając się ją chronić. Dlaczego przywódca upadłych aniołów przyszedł do takiego miejsca!?

Saji, będąc w szoku, wyjął zdeformowaną jaszczurkę. Był to jego Sacred Gear.

– H-Hyoudou, przez „Azazela” rozumiesz…!

– Naprawdę, Saji. Kontaktowałem się z tym gościem już wiele razy.

Azazel uśmiechnął się gorzko widząc naszą reakcję. Nie wspominając o pragnieniu krwi, to nie wyczuwałem od niego żadnej chęci do walki.

– Nie mam ochoty walczyć – powiedział. – Hej, co to za postawy, niskoklasowe diabły-kun. Powinniście wiedzieć, że mimo waszej dużej przewagi liczebnej nie wygralibyście ze mną? Nawet ja nie mam zamiaru dokuczać niskoklasowym demonom. Przechadzając się, po prostu wpadłem na pomysł, że odwiedzę miejsce, gdzie są diabły. Czy jest tutaj obecny posiadacz świętego demonicznego miecza? Przyszedłem się z nim zobaczyć.

– Jeżeli chodzi ci o Kibę, to go tutaj nie ma! Jeśli celujesz w niego, to nie pozwolę ci na to!

W końcu Kiba stał się posiadaczem bardzo rzadkiego Łamacza Ładu, to pewnie planował złożenie mu oferty.

– …Naprawdę. Nie będąc w stanie zwyciężyć przeciwko Kokabielowi, tym bardziej nie wygracie w walce ze mną. Rozumiem, posiadacza świętego demonicznego miecza tutaj nie ma. Co za nuda. – Rozciągając szyję, zbliżył się do nas.

Nie wyczuwałem żadnej wrogości. I właśnie dlatego było to przerażające. Z tego wszystkiego trzęsły mi się ręce.

Przeciw Kokabielowi nie byliśmy w stanie zrobić niczego. A teraz przyszedł do nas przeciwnik jeszcze wyższej klasy… w tej chwili nawet nasza natychmiastowa śmierć była możliwa.

Nie chciałem odejść na drugi świat chwilę po tym, jak zobaczyłbym rozpostarte czarne skrzydła… Jeżeli mam umierać, to chcę przynajmniej zrobić coś zboczonego z Buchou!

Azazel wskazał na jedno z drzew.

– Chowa się tam wampir – powiedział.

Gasper kryjący się w cieniu drzewa spanikował. Podchodząc do niego, przywódca upadłych aniołów powiedział:

– Jesteś posiadaczem Zabronionego Widoku Balor, prawda? – zapytał, choć pewnie znał odpowiedź. – Jeżeli nie jesteś w stanie używać go właściwie, to może on stanowić zagrożenie dla innych. Jako Sacred Gear typu wsparcia będąc w stanie wspierać drużynę w jej brakach powinno być okay, ale… Jeżeli już przy tym jesteśmy, to wiedza diabłów na temat Sacred Gear za bardzo nie poszerzyła się. Jeżeli aktywuje się go za pomocą pięciu zmysłów, a wytrzymałość posiadacza nie jest wystarczająca, zacznie działać, stanowiąc przy tym wielkie zagrożenie.

Spoglądał w twarz Gaspera… Spoglądał mu w oczy. Jak tylko Azazel zbliżył się do niego, ten zaczął się cały trząść. Chyba była to oczywista reakcja z jego strony. Mimo wszystko nie wyczuwałem od upadłego anioła niczego dziwnego, ani żadnych złych zamiarów. Jego twarz była pełna zainteresowania. Może właśnie z powodu tego, że inni również to wyczuwali, to nie wiedzieli, co zrobić. Patrząc na to z boku wyglądało to tak, jakby Gasper był atakowany przez upadłego anioła, ale…

Azazel odwrócił się w naszą stronę i wskazał na Saji’ego. Będąc przerażonym, Saji przyjął posturę do walki. Jednak…

– Czy to Lina Absorpcji? Jeżeli właśnie ćwiczyłeś, spróbuj jej użyć. Połącz ją z tym wampirem. Jeżeli aktywuje swój Sacred Gear, jego moc będzie przez ciebie pochłaniana, to nie będzie działał tak bardzo na oślep.

Na jego słowa Saji zdawał się być zakłopotany.

– …M-mój Sacred Gear może wchłaniać moc Sacred Gear przeciwnika? Myślałem, że po prostu absorbuje jego siły i osłabia go…

– Naprawdę – zaczął mówić rozbawiony słowami Saji’ego Azazel – to z powodu tego, że ostatnimi czasy posiadacze Sacred Gear nie próbują dowiedzieć się, jakie są prawdziwe moce ich Sacred Gear. Lina Absorpcji ma w sobie moc jednego z Pięciu Legendarnych Smoczych Królów, Więziennego Smoka, Virtra. Cóż, zostało to odkryte dzięki niedawnym badaniom. Lina ta może połączyć się do dowolnego obiektu i rozpraszać jego moce. Na krótki czas można odłączyć linę od właściciela i podłączyć ją do innej osoby.

– Cz-czyli moja lina… na przykład, mogę podłączyć ją do Hyoudou albo kogoś innego? I wtedy moc przepływałaby na Hyoudou?

– Tak, wraz z twoim rozwojem, liczba lin będzie rosła. Jeżeli tak się stanie, ilość absorbowanej mocy również wzrośnie.

– ………

Saji zaniemówił. Jeżeli Azazel mówił prawdę, to Sacred Gear Saji’ego był niesamowity, prawda?

Nie, nie, przecież ten gościu to przywódca upadłych aniołów! Szef odwiecznych wrogów diabłów! Jasnym było, że to zła osoba…! Takie myśli chodziły mi po głowie, ale nie wyczuwałem żadnej wrogości.

Martwiłem się tym, co powiedział nam Kokabiel:

「Ma bzika na punkcie kolekcjonowania Sacred Gear.」

Czy to miało z tym jakiś związek?

– By ulepszyć Sacred Gear najszybszym sposobem będzie wypicie krwi osoby, która ma w sobie Sekiryuuteia. Gdy wampir napije się krwi, da mu to moc. Cóż, resztę pozostawię wam.

Przywódca upadłych aniołów-san powiedziawszy tak dużo, rzucił nam spojrzenie i zaczął oddalać się. W pewnej chwili zatrzymał się i skierował swoją twarz w moją stronę.

– Przepraszam za Valiego – powiedział. – Nasz Hakuryuukou skontaktował się z tobą na własną rękę. Jestem pewien, że byłeś tym bardzo zaskoczony, prawda? Nie jest normalną osobą, ale z pewnością nie chciał by tak natychmiast doprowadzić do końca sporu pomiędzy Białym, a Czerwonym.

– A co do ciebie, nie przeprosisz za to, że wielokrotnie się ze mną kontaktowałeś bez zdradzania swojej tożsamości? – powiedziałem nieświadomie. Mimo wszystko byłem naprawdę zaskoczony. Żeby klient był przywódcą upadłych aniołów, nawet kiepskie kawały mają swoje granice.

Jednak na twarzy Azazela zawitał figlarny uśmieszek, a on sam odpowiedział:

– Cóż, to moje hobby. Nie przeproszę. – Powiedziawszy to, odszedł od nas.

……

Zostaliśmy sami. Wymieniliśmy się spojrzeniami, ale nie wiedzieliśmy, jak na to wszystko zareagować. Saji, westchnąwszy, powiedział:

– …Na razie, to ja użyję swojego Sacred Gear na naszym świeżaku-kun. W takim stanie niech użyje swojej mocy. W zamian za to, następnym razem będziesz pomagał mi z klombami.

Na jego słowa wszyscy przytaknęli, a trening Sacred Gear Gaspera rozpoczął się.

Saji połączył język Liny Absorbcji do Gaspera i zaczął wysysać jego moc. Tak jak powiedział Azazel, pochłanianie było możliwe… Naprawdę, posiadał dobre informacje na temat Sacred Gear.

W następnej chwili, piłka do siatkówki, którą rzuciliśmy, wraz ze znalezieniem się w zasięgu wzroku Gaspera, zatrzymała się. Przedmioty mogły zostać całkowicie zatrzymane jedynie na kilka minut. W przypadku piłki wyglądało to tak, że pozostawała zawieszona w powietrzu. Gdyby byłby to żywy organizm, zastygłby on w bezruchu.

Ludzie, którzy zostali zatrzymani, przed ten dany czas, pozostając przez cały czas w nieświadomości, nie pamiętali nic z okresu, w którym byli zatrzymani. Wiedziałem to, gdyż sam tego doświadczyłem. Wyczuwałem złe zamiary, ale nie w takim stopniu, o którym wiedziałem.

Nie było żadnego problemu z przedmiotami, które znajdowały się w zasięgu jego wzroku, ale bez bicia trzeba było przyznać, że jego Sacred Gear był potężny. Im bliżej niego się znalazłeś, tym dłużej zostawałeś zatrzymany, a im dalej – tym większy zasięg miała moc zatrzymania, ale krócej działała.

Z racji że Gasper nie był w stanie używać efektywnie swojego Sacred Gear, to jedynie określone przedmioty mogły zostać zatrzymane. Chyba przybliżyłem już całą sytuację. Ponieważ wciąż niemożliwym dla niego było używanie tego świadomie, zdarzały się przypadki, kiedy się na kogoś spojrzał, a część ciała tej osoby zostawała zatrzymana.

Poważnie, przepraszam za nieświadome aktywowanie.

Gdy do takiego czegoś dochodziło, Gasper krzyczał „Przepraszaaaaaaaaaaaam!” i uciekał, gdzie pieprz rośnie. Złapanie i próby przyniesienia go z powrotem również stanowiły nie lada wyzwanie.

Byłoby dobrze, jeżeli mógłby zatrzymać jedynie piłkę, która się do niego zbliżała, ale było to dla niego bardzo trudne. To mogło być… o wiele bardziej trudne, niż sobie myślałem. Umiejętność Sacred Gear była jedną sprawą, ale trening jego właściciela, Gaspera, był trudnym orzechem do zgryzienia.

Jednak zostałem poproszony o to przez Buchou. Musiałem przy nim trwać. Sprawię, że stanie się wyśmienitym użytkownikiem czasu! Wmawiałem sobie to, żeby podnieść się na duchu.

– I jak? Jakieś postępy?

Buchou przyszła nas odwiedzić, a miała dla nas kanapki. Chyba zamartwiała się o Gaspera, którego moc była wsysana, a on sam wciąż powtarzał „Eek, eek!”.

Zrobiliśmy sobie małą przerwę i zajadaliśmy się kanapkami. Kuh! Tajemniczy składnik robił swoje i były super pyszne!

– Buchou, pychota!

– Fufufu, dziękuję. Nie miałam zbyt dużego wyboru i musiałam zrobić tylko jakieś proste.

Mimo wszystko były wyśmienite! Nawet Saji mruczał pod nosem „pyszne!”.

Akeno-san i Kiba, których z nami tutaj nie było, pewnie byli z Maou-sama.

Buchou była zaskoczona na wieść o przyjściu Azazela, ale odpowiedziała:

– Słyszałam, że posiada rozległą wiedzę na temat Sacred Gear. Doradzał na ich temat… Może miał wolny czas, że dał wam rady… – zaczęła dumać.

Po zjedzeniu dwóch, nie, trzech kanapek zrobionych przez Buchou, Saji powiedział:

– Rias-senpai, będę wracał do mojej pracy z klombami.

– Saji-kun, dziękuję za dotrzymanie moim podwładnym towarzystwa. Masz moje podziękowanie.

Skurczybyk Saji, po usłyszeniu słów Buchou, zaczerwienił się.

– T-to nic wielkiego. Jesteś drogą przyjaciółką Kaichou, a ja sam dowiedziałem się dużo na temat mojego Sacred Gear. Ale muszę zająć się klombami, więc… – Saji był dobrą osobą. Miał niewyparzoną gębę, prawda, ale spędził z nami dzisiaj dużo czasu. – Do zobaczenia, Hyodou. Pracuj ciężko.

– Tak, dzięki.

Kiedy również i ja podziękowałem, Saji oddalił się od nas. Gdy zniknął z zasięgu naszego wzroku, Buchou zwróciła się do Gaspera, który odpoczywał w cieniu drzewa:

– Gasper, wciąż możesz trenować, prawda? Kiedy Saji-kun wyssał twoją moc, ustabilizowała się ona na idealnej wartości. Przez resztę czasu również będę przy tobie.

Ooch! Buchou! Traktowała w końcu dobrze swoje sługi. Jednak co najważniejsze, będzie tutaj z nami! Robiła to dla mnie nawet teraz.

– D-d-dam z siebie wszystkooooo. – Na słowa Buchou Gasper wstał.

W porządku. Także i ja dotrzymam mu towarzystwa do końca dnia!

I właśnie w taki sposób trening Gaspera trwał aż do nocy.

Część 3

Noc dnia następnego.

Zajmowałem się swoją robotą diabła. Nawet teraz nie mogłem teleportować się do klienta przez magiczny krąg, ale mimo to praca przebiegała bez problemów.

Spotkanie trzech potęg zbliżało się, lecz my, podwładni, byliśmy zobowiązani do wykonywania swoich obowiązków. W końcu w jednym mieście było dwóch Maou-sama, więc nie mogliśmy robić tego, co nam się podobało.

– Co? Czy dzisiaj to ty, Ise-kun? – były to słowa młodego mężczyzny, mojego klienta, który nazywał się Morisawa-san. Powiedział to z zawiedzioną miną i opuszczonymi ramionami.

Był klientem Koneko-chan, a także i moim. Dzisiaj była moja kolej. Wzrok Morisawy-san powędrował w dół. Zdawał się martwić przedmiotem, który był u mego boku.

……Obok mnie stało wielkie kartonowe pudło.

– Co to?

– Oto jedyne w swoim rodzaju mówiące kartonowe pudło.

Bęc!

Gdybym lekko je kopnął, dałoby się usłyszeć krzyk „Eeeeek!”. Tak, był to Gasper, pudełkowy chłopiec. Buchou i reszta stwierdziła, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeżeli zostanie zabrany na diabelską robotę. Przywiązałem to pudło do tylnego siedzenia mojego roweru i pedałowałem z nim aż tutaj. Chciało mi się płakać. Szczerze powiedziawszy, był używany w subtelny sposób, ale tak długo, jak nie przeszkadzał, wszystko było okay. Będę miał ze sobą to pudło…

– Co, co? Co jest w środku? – Zapytał Morisawa-san, zbliżając się do pudła, zanim zdążyłem to zauważyć! Nagle otworzył je i…

Idiota.

– ……

– ……

Ich wzrok spotkał się.

– Fue…

Osoby z antropofobią, kiedy tylko ktoś będzie się w nich wpatrywał, zaczną płakać. Gasper dzielnie znosił to przez chwilę.

– Z twarzy wygląda jak bishoujo, ale w rzeczywistości jest to chłopak. Ma takie hobby, żeby wskakiwać w damskie ciuszki – wytłumaczyłem Morisawie-san.

Jeżeli będzie wiedział od początku, że to chłopiec, to dozna mniejszego szoku. Złapał mnie jednak silnie za oba ramiona i powiedział:

– Ten śliczny dzieciak, nie ma mowy, żeby był dziewczyną! Bardzo dobrze, że jest chłopaaaaakiem!

………!

Co do cholery było z tym jego nalegającym głosem!? Co? Nie protestował przeciw temu, że Gasper był chłopakiem? Naprawdę! Jego oczy świeciły się!

– Możesz wyjść! Onii-san nie jest straszny, wiesz? Zabawmy się wspólnie! – słowa Morisawy-san były skierowane w stronę Gaspera. Jego sposób mówienia oraz samo zachowanie były naprawdę zboczone!

– Uuuuuuuuwaaaa… Chlip… – Gasper trząsł się. Zdawał się być wystraszony. Nawet ja bałem się Morisawy-san!

Z drżącymi dłońmi, Morisawa-san wyciągnął ręce w stronę Gaspera…

– Nieeeeeeee! – rozległ się krzyk Gaspera.

Nagle moje zmysły zostały… zatrzymane.

……

Kartonowe pudło zniknęło.

– Co do…? – Morisawa-san również nie pojmował tego, co się z nim stało.

A odpowiedź była prosta – zatrzymanie czasu. Gasper musiał tak się przestraszyć, że nieświadomie aktywował swój Sacred Gear.

Czas dla naszej dwójki przez pewien okres przestał płynąć. Rozglądając się dokładniej po pokoju, w kącie dostrzegliśmy pudło. Hm, tam się ukryłeś. Zbliżyłem się do niego i przemówiłem do zamkniętego kartonowego pudła:

– Gasper, przepraszam, Morisawa-san był trochę straszny, prawda?

– Chlip……Fueeeeee – płakał.

Poddaję się. W takim stanie nie będzie z niego pożytku w pracy.

– Znów go zatrzymałem… Idiota, idiota, idiota, idiota… Jestem idiotą. Zatrzymywanie nie jest niczym dobrym… ale mimo że tego nie chcę…

Gasper… z racji że Buchou powierzyła ciebie mnie, musiałem coś zrobić. Jednak kiedy tylko był przestraszony, to nie mógł niczego robić. Ja również, kiedy on znajdywał się w takim stanie, nie mogłem niczego mu powiedzieć.


Część 4

– Gasper, proszę cię, wyjdź. To moja wina, że nalegałam, żebyś poszedł wraz z Iseiem – przepraszała Buchou, stojąc przed drzwiami pokoju Gaspera. – Myślałam, że pracując wraz z nim, coś z tego wyniesiesz…

– Fueeeeeeeeeeeee!

Zamknął się w pokoju i płakał tak głośno, że słychać go było w całej okolicy. Nienawidził ludzi, nie potrafił kontrolować swojego Sacred Gear, a innym sprawiał same kłopoty – to zdawało się być jego problemami. Ale mimo wszystko to Morisawa-san go przestraszył.

Buchou opowiedziała mi kilka rzeczy.

Ojciec Gaspera pochodził z szlacheckiej wampirzej rodziny, ale z racji że jego matka była człowiekiem, jego krew nie była czysta. Podobno wampiry nienawidzą wśród siebie takich „kundli” bardziej niż diabły. Stosują wtedy wobec nich, nawet jeżeli jest to ich własna rodzina, dyskryminację.

Gapser już od małego był prześladowany przez swoje rodzeństwo i nawet kiedy przyszedł do ludzkiego świata, był tutaj traktowany jak potwór. Nie miał miejsca, które mógłby nazwać domem.

Posiadł jednak zarówno zdolności wampirze, jak i ludzkie, wyjątkowy Sacred Gear. Urodził się z nimi obiema i z wiekiem jego moc również rosła. Nawet kiedy chciał się zaprzyjaźnić, jakimś nieszczęsnym przypadkiem aktywował swój Sacred Gear i zatrzymywał tę osobę.

– Hej, Ise, jakbyś się czuł, gdybyś mógł zatrzymać czas? – zapytała mnie Buchou.

– ……Trochę bym się bał.

Kiedy sobie tylko o tym pomyślałem, do głowy przychodziły mi same potworności. Gdybym mógł kontrolować czas, co bym zrobił? Gdyby czas się dla mnie zatrzymał, co bym zrobił? Na pewno by mnie to wkurzało, nawet jeżeli ta druga osoba nic by o tym nie mówiła.

Ludzie, którzy zostali zatrzymani przez Gaspera, pewnie uważali podobnie. Jeżeli w sercu choć raz zrodzi się podejrzenie, to ich dalsze towarzystwo stawało się niemożliwe, a oni sami zaczynali się go bać.

Gasper doświadczał tego raz za razem. Naprawdę przykrym było, że takich krzywd doznawali ludzie, którzy posiadali Sacred Gear. Asia znajdowała się w podobnej sytuacji. Od nazywania Świętą Dziewicą do wiedźmy… Sacred Gear niby były darami od Boga, jednak… przecież jego tutaj nie było, lecz mimo to zaprogramował cały ten system, dzięki czemu Sacred Gear mogły dalej funkcjonować, nie groziło im „wymarcie”. W rzeczy samej jako bronie były one potężne, ale jednocześnie miały moc, aby sprawić użytkownikowi wiele smutku.

– J-ja… ja nie potrzebuję takiego Sacred Gear! B-bo wszystkich zatrzymuję! Tylko ich przerażam! Sprawiam, że mnie nie lubią! Nawet mnie się to nie podoba! Nie chcę zatrzymywać moich p-przyjaciół i t-towarzyszy… nie chcę patrzeć na twarz osoby, którą lubię, a którą zatrzymałem… N-nie chcę… – mówił Gasper, łkając.

Został wyrzucony z własnego domu, w żadnym świecie nie mógł zamieszkać, żył w ciągłym napięciu, a w końcu został zabity przez łowców wampirów. Przygarnęła go Buchou.

Jednak Gasper, będący obdarzony potężną mocą, która nie mogła być kontrolowana przez Buchou, z rozkazu sił wyższych został zapieczętowany. Trwał w tym stanie aż do teraz.

– Ale mamy kłopot… Żeby to dziecko raz jeszcze zamknęło się w sobie… Jako Król dałam ciała – powiedziała załamana Buchou.

Buchou zrobiła wszystko tak, jak należało. Gasper także niczym nie zawinił. To ja ich zawiodłem. Mimo że oboje pokładali we mnie swoje nadzieję i oddali mi Gaspera do towarzystwa podczas mojej pracy, nie byłem w stanie niczego zrobić.

– Buchou, czy spotkanie z Sirzechsem-sama i resztą nie rozpoczyna się za chwilę? – zapytałem.

– Tak, masz rację, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu. Muszę być pewna, że Gasperowi nic nie jest…

– Proszę, pozostaw to mnie. Na pewno coś z tym zrobię.

Buchou nie była w stanie odrzucić mojej propozycji, w końcu zebranie to było istotne.

Przywódcy trzech potęg mieli się zebrać w jednym miejscu. To wydarzenie miało wielką wagę. Jeżeli tego samego dnia wydarzyłoby się coś nieodpowiedniego, przepaść pomiędzy nimi powiększyłaby się.

– W porządku. Mam swojego kouhai, w końcu chłopaka! Coś zrobię! – oświadczyłem, wypinając pierś.

Blefowałem. Szczerze mówiąc, wątpiłem w swoje powodzenie. W tego typu sprawach byłem dupa. Jednak musiałem sprawić, żebym w oczach Buchou wyglądał cool.

– Okay, Ise. Mogę na ciebie liczyć?

– Tak!

Po usłyszeniu mojej energicznej odpowiedzi, Buchou odpowiedziała uśmiechem. Ze smutkiem i żalem spojrzała na drzwi do pokoju Gaspera i odeszła. Kiedy tylko zniknęła z zasięgu mojego wzroku, zrobiłem duży wdech i usiadłem pod drzwiami.

– Będę siedział tu tak długo, aż nie wyjdziesz!

Myślałem nad tym dużo, ale będąc kompletnym idiotą, mogłem zrobić tylko coś takiego! Usiąść! Proste i oczywiste! Od czasów starożytnych działało to na ludzi, którzy zamykali się w sobie! Chyba…!

………

Kto dłużej wytrzyma. Trwałem zaciekle w takim stanie przez ponad godzinę, ale nic się nie zmieniło. Nie było też z jego strony żadnych znaków, które świadczyłyby o tym, że miał zamiar wyjść.

……Siedząc tak bezczynnie nie pomogę mu. Spróbowałem rozmowy z nim:

– Boisz się? Sacred Gear i… nas? – powiedziałem do drzwi.

– ……

– Posiadam Sacred Gear, w którym przebywa najsilniejszy ze smoków. A jednak moje życie nie było tak niesamowite jak twoje wampirze lub Kiby. Byłem normalnym uczniem liceum.

Nie miałem pojęcia, jak bardzo do niego docierały moje słowa. Mimo wszystko wyrzućmy z siebie swoje prawdziwe uczucia. Mówiłem dalej:

– Ja… mówiąc szczerze, boję się. Używając smoczych mocy czuję, jak część mnie zamienia się w coś innego. Nie wiem zbyt wiele o diabłach, ani o tym, czym jest smok. Jednak chcę rozwijać się dalej.

Ponieważ nie pozostało mi nic innego.

– Dlaczego? – padła odpowiedź z jego ust. – P-przecież możesz stracić coś naprawdę cennego. Dlaczego ty, senpai, chcesz tak bardzo prowadzić zwykłe, proste życie?

Och, odpowiedział. To dobrze. Słyszał moją historię. Ale na to pytanie było naprawdę trudno odpowiedzieć.

– …Nie… Jestem idiotą i dlatego nie rozumiem tych skomplikowanych rzeczy. Po prostu.

– Tak po prostu?

– Nie chcę widzieć raz jeszcze płaczącej Buchou. Podczas Rating Game wszyscy przegraliśmy. Zostałem pokonany i pobity do takiego stopnia, że nic nie pamiętam. Nie chcę być żałosny… ale nawet wtedy miałem przed oczami obraz płaczącej Buchou. – Mocno zacisnąłem pięści. Wspominanie tego było dla mnie wielką hańbą. – …To było coś. Wyryło mi się na zawsze w pamięci. Nie wspominając o tym, że moi towarzysze byli pokonywani jeden za drugim. Na końcu pozostałem tylko ja… Nawet teraz widzę to w swoich snach. Sen, w którym biegam samotnie po polu walki. Znajduję w końcu płaczącą Buchou, ale nie mogę niczego zrobić…

Giii

Wraz z tym tępym dźwiękiem drzwi uchyliły się.

– …Nie byłem przy tym obecny. – Jego sylwetka wyłoniła się zza drzwi, a on sam zdawał się powstrzymać od płaczu.

– Ach, rozumiem – odpowiedziałem. – Nie winię cię za to. Ale od teraz wszystko będzie inaczej, prawda?

– Ja…ja będę tylko sprawiał same problemy – odrzekł. – Jestem hikikomori, jestem niesamowicie nieśmiały… Nie potrafię używać właściwie mojego Sacred Gear…

Kładąc rękę na jego głowie, spojrzałem mu głęboko w oczy. Jego Sacred Gear znajdował się właśnie tam. Umiejętność zatrzymywania czasu.

– Nie potrafiłbym cię znienawidzić. Jako twój senpai zawsze będę się o ciebie troszczył… Cóż, jesteś moim senpai jako diabeł. Ale poza tym wyjątkiem, to ja jestem nim dla ciebie, więc pozostaw wszystko mnie. Gasper będąc zaskoczonym, zaczął mrugać. Jednak kontynuowałem:

– Użycz mi swojej mocy. Wesprzyjmy Buchou razem. Jeżeli czegoś się boisz, sprawię, że to odejdzie. Mimo że jestem taki, jaki jestem, to noszę w sobie legendarnego smoka, wiesz? – Uśmiechnąłem się, jednak Gasper zdawał się być tylko zakłopotany moimi słowami. – Chciałbyś napić się mojej krwi? – zapytałem. – Ten skurczybyk Azazel potwierdził, że to prawda, więc poprzez jej napicie mógłbyś kontrolować swoją moc.

Tak właśnie brzmiały słowa upadłego anioła. Jeżeli by tak się stało, to moja krew była niską ceną… Czy stanę się wampirem? Słyszałem, że dziewica ugryziona przez wampira również się nim staje, ale… Gasper pokręcił przecząco głową.

– Boję się – powiedział. – Boję się picia krwi bezpośrednio od żywej istoty. Obawiam się nawet mojej własnej mocy… Jeżeli wydarzy się coś więcej niż to, ja… ja…

– Tak – przerwałem mu – nie lubisz być używanym przez swój Sacred Gear. Ale mimo to zazdroszczę ci tej zdolności.

Przez te kilka słów na jego twarzy pokazało się szczere zdziwienie. Co? Co to za reakcja…

– Powiedziałem coś dziwnego? – zapytałem. – Czy zatrzymywanie czasu nie jest takie super? Gdybym posiadał taki Sacred Gear, to by dopiero się działy rzeczy. Z pewnością użyłbym go na dziewczynach z klasy, nie, z całej szkoły, w nieprzyzwoitym celu. Pewnie czołgałbym się po korytarzu i zaglądał im pod spódniczki. Ach, mógłbym zatrzymać B-Buchou, a jej cycki…! Ach, już na samą myśl o tym, że mógłbym robić z nimi to, co bym chciał, sprawia, że nie mogę powstrzymać się od ślinienia! Właśnie! Cycki Akeno-san też są dobre! Patrzenie pod ich spódniczki! Uwaa, nie mogę powstrzymać się od tych dzikich pomysłów! …Zaraz, to nie czas na mówienie takich rzeczy ze śliną kapiącą z moich ust! Aach, Gasper na pewno będzie mną zszokowany i…

Tak myślałem, ale na jego twarzy pojawił się uśmiech.

– Ise-senpai, jesteś miłą osobą – powiedział z najszczerszym uśmiechem.

Uch, mimo że był mężczyzną, to moje serce na chwilę przestało bić. Niebezpieczeństwo!

– Po raz pierwszy ktoś mi tak powiedział. Nikt nigdy mi nie mówił, że zazdrości mi. Nie podając już konkretnych przykładów… Ise-senpai, jesteś zabawną osobą.

Być może była to prawda. Przepraszam za bycie tak rozpustnym. – Rozumiem, Gasper, słuchaj uważnie… Chcę przetransportować moc Sekiryuuteia na cycki Buchou.

Słysząc moje prostackie myśli, Gasper początkowo był zaskoczony, ale stopniowo jego oczy stawały się wilgotne.

– …To niesamowite, Ise-senpai. Posiadać tak potężny Sacred Gear i móc wyjść naprzeciw takim uczuciom… To taki proces myślowy, który do mnie nie dociera. Nie wiem czemu, ale wyczuwam niektóre z twoich myśli i pragnień. Ise-senpai, twoje pożądania są przepełnione męstwem, prawda?

Hahaha, może i mi się wydaje, ale chyba robił sobie ze mnie jaja!

– Tak, właśnie tak! – zacząłem mówić. – To potężny Sacred Gear! Mogę go użyć! Użyję go, aby zaspokoić swoje seksualne zachcianki! Oświadczyłem to już również smokowi, który we mnie mieszka! Będę ssał piersi Buchou! A potem, jako nowy cel, przeleję na nie swoją moc! Nie, dobrze będzie, jeżeli uczynię podobnie z piersiami Akeno-san! Uwaaa! Mam natłok marzeeeeeeń!

Och, niedobrze. Nieświadomie zacząłem nawijać i ślinić się. Niedobrze.

– R-również czuję, że mam w sobie odwagę – powiedział Gasper. – Ale tak naprawdę to tylko trochę…

– Dobrze, dobrze, jesteś dobrym dzieckiem. Spójrz na moją prawą dłoń. – Wyciągnąłem w jego stronę rękę. – Ściskałem nią piersi Buchou, wiesz?

Na moje słowa Gasper spoglądał ze zdumieniem na moją dłoń. Fufufu, było się czym chwalić. Saji znał tę opowieść. Cieszyłem się, że również i Gasper ją poznał. Był w końcu chłopakiem.

– N-naprawdę? – zapytał z niedowierzaniem. – N-niemożliwe… Móc dotknąć swoją panią, która jest wysokoklasowym diabłem… Wokół Iseia-senpai zdarzają się tylko zaskakujące rzeczy…

– A co do przekazania mocy do cycków, to jest to pomysł Maou-sama. Myślałem nad tym, żeby przez całe życie podążać za Maou Sirzechse-sama. Jest niesamowitą osobą! Odkrywa moje ukryte umiejętności!

– Transfer do cycków… użyć w taki sposób Longinusa, który wykracza poza normy… W końcu Maou-sama jest najsilniejszy.

Zanim zdałem sobie z tego sprawę, to siedziałem w jego pokoju i wdałem się w dyskusję.

– Tego można było się spodziewać po Iseiu-kun. Tak natychmiast nawiązać przyjazną rozmowę z Gasperem. – Podczas gdy nieskrępowanie z nim rozmawiałem, pojawił się Kiba. Wszedł do pomieszczenia, niby do niego zaglądając. Czyżby się martwił? Tak jak zawsze, tak i teraz był dobrą osobą.

Dobrze wybrał sobie czas. Z racji że zebrali się wszyscy męscy przedstawiciele klubu, to musiałem coś obwieścić.

– Kiba, muszę o czymś porozmawiać.

– O co chodzi, Ise-kun?

– Ja, ty oraz Gasper jesteśmy mężczyznami.

– Zgadza się. Ale czemu tak nagle o tym mówisz? Co się stało?

– Myślałem nad sojuszem pomiędzy chłopakami z drużyny Gremory.

– To… interesujące. Co masz dokładniej na myśli?

– Wpierw zbieram moc. Potem przekazuję ją Gasperowi, który zatrzymuje całe otoczenie. Wtedy mogę sobie dotykać zatrzymanych dziewczyn tyle, ile tylko tego chcę.

– ……Znów ci po głowie te zboczeństwa. No cóż, ale nie widzę żadnego mojego udziału.

– Nie, ależ jest – odpowiedziałem. – Wchodzisz w tryb Łamacza Ładu i chronisz mnie. Przeciwnik nigdy nie śpi. To bardzo ważna kooperacja.

– Ise-kun, dla ciebie zrobię wszystko, ale… porozmawiajmy o przyszłości trochę poważniej. Twoje pomysły na używanie mocy są zbyt zboczone. Wiesz, że Ddraig będzie płakał z tego powodu?

[Kiba to dobry koleś.]

Nie mów tego takim zapłakanym głosem, Ddraig! Z racji że jestem twoim właścicielem, pomóż mi z moimi erotycznymi pomysłami!

– Kiba, ty draniu! Nie patrz na mnie z takim współczuciem! Ty przystojny skurczybyku! Ty to masz dobrze! Możesz schrupać wszystkie dziewczyny, które chcesz! A ja nie mogę nawet pojedynczej!

– …W końcu to ty, więc kiedy tylko się zorientujesz, to uzależnisz się od tego. Buchou i inni zdają się ciebie bardzo rozpieszczać, więc nie mów takich bzdur… Mówią, że spełnianie siebie to straszna rzecz.

Kiba powiedział coś głębokiego, ale ble, w porządku.

– Okay, męscy towarzysze, porozmawiajmy otwarcie… Pierwsza runda: „Rzecz, którą najbardziej lubisz u dziewczyn!”! Pierwszy mówię ja! Lubię patrzeć na cycki dziewczyn oraz ich nóżki!

Kiba i Gasper uśmiechali się oboje gorzko, ale nie protestowali. Ale nie przeoczyłem faktu, że ręce Gaspera całe się trzęsły.

Bał się. Nie nas samych, ale zatrzymania nas. Obawiał się swojego Sacred Gear, który mógł nieświadomie aktywować. Tego, co przynosił. Gdyby zatrzymał drugą osobę, ta by go znienawidziła. Z powodu tego strachu czuł się przyparty do muru.

Mimo to zabawmy się, jeżeli nawet ma to trwać tylko chwilę. Nie, chcę sprawić, aby czerpał z tego przyjemność.

– Przepraszam, ale będzie w porządku, jeżeli będę siedział w pudle?… Nie zamknę go. Po prostu, kiedy rozmawiam z ludźmi, mogę być spokojny poprzez siedzenie w nim – powiedział Gasper przepraszającym tonem.

Było to godne pożałowania, ale zgodziłem się na to. Nie mogłem temu zaradzić, bo był to pierwszy raz. Zmuszanie go do tego również nie było dobre. Lepiej będzie, jeżeli będziemy oduczać go od pudła stopniowo.

– Ach, co za spokój. To jest to. Pudło jest moją oazą spokoju…

Czy kartonowe pudło znaczyło dla ciebie tak wiele!?

…Mimo wszystko pasowało do niego… Byłem przyzwyczajony, że go w nim widziałem. Pudłowy wampir. Nie wiedziałem, jak na to zareagować, w końcu było to dla mnie coś zupełnie nowego…

– Jeżeli tak bardzo nie lubisz spotkań w cztery oczy, to co powiesz na to… – Zrobiłem dwa otwory w papierowej torbie i nałożyłem ją na jego głowę.

– T-to…

Transwestyta z papierową torbą na głowie. Z dwóch otworów wydobywała się czerwień jego oczu!

– I j-jak? Pasuje mi?

Powoli było mu coraz bardziej do zombie! Bez względu na wszystko, to nie było normalne! Naprawdę się bałem!

– Ach, ale to… Jest dobre, prawda? Chyba mi pasuje…

– Gasper, po raz pierwszy poczułem, że jesteś niesamowity.

– N-naprawdę…? Jeżeli będę to nosił, to moja wartość jako wampir może wzrosnąć…

Tak. Bardziej niż sam wampir, był to zboczeniec na pełnym gazie. Poddaję się. Wszyscy wokół mnie to sami dziwacy.

I tak zboczone męskie rozmówki trwały całą noc. Wiedziałem to, ale Kiba o dziwo również był rozpustny.

Część 5

Dzień następny, zmierzałem do pewnego miejsca.

Zostałem wezwany przez Akeno-san. Buchou powiedziała, że przyjdzie później, kiedy tylko skończy swoją pracę. Co to za praca? Pierwsze skojarzenia na myśl o spotkaniu z Akeno-san to same zboczone rzeczy, ale z racji że miała do nas dołączyć Buchou, to prawdopodobieństwo tego było zerowe.

Będąc pomiędzy nimi byłem szczęśliwy, ale było to pokomplikowane. Z najmniejszym bodźcem wszystko obracało się w walkę… Walkę o mnie, zwierzątko. Dostawałem więcej, niż na to zasługiwałem! Z punktu widzenia mężczyzny było to nieźle pokręcone.

Szedłem dalej po obrzeżach miasta… Zaraz, tutaj znajdowało się tylko jedno istotne miejsce…Tak, kapliczka.

Uwaaa! Czy ona nie była czymś złym dla diabłów? Jeszcze nigdy nie wchodziłem do świętego miejsca, ale słyszałem, że nie będzie to takie łatwe. Zdawało mi się nawet, że Buchou mówiła mi kiedyś, żeby nawet nie próbować do nich wchodzić…

Myśląc o tym, zauważyłem czyjś cień na kamiennych stopniach. Wytężyłem wzrok i… poznałem tę osobę.

– Witaj, Ise-kun.

– Ach, Akeno-san!?

Była to Akeno-san w stroju służki świątynnej.

Zacząłem wchodzić po schodach. Akeno-san, która szła przede mną, bez zatrzymywania się, powiedziała:

– Wybacz, Ise-kun, że tak nagle cię wezwałam.

– Ach, nie ma sprawy. Nie miałem żadnej roboty. Ale czym jest twoja praca? A i Buchou powiedziała, że przyjdzie później…

– Tak, wiem. Rias ma ostatnie spotkanie ze Sirzechsem-sama odnośnie zebrania trzech potęg.

Nie, strój służki świątynnej Akeno-san był najlepszy. Bardzo do niej pasował. Z pewnością była Yamato Nadeshiko[1]! A może jej przydomek, Kapłanka Gromów, wziął się właśnie z tego? Zaraz, czy my mogliśmy przebywać w kaplicy? Moim pytaniom nie było końca, ale co tutaj robiła Akeno-san?
Tom 4 (light novel) strona 175.jpg

– Nie powinnaś była iść na spotkanie razem z Buchou? Myślałem, że Królowa zawsze jest potrzebna…

– Grayfia-sama tam będzie, poza tym gdyby już do czegoś doszło, to poradziliby sobie nawet beze mnie. Zresztą muszę spotkać się z kimś, kto czeka na górze – powiedziała Akeno-san, a jej wzrok powędrował w górę schodów. Co? Ktoś tu jeszcze był?

Brama torii[2] była coraz bliżej nas. Jeżeli jakiś diabeł próbowałby przez nią przejść, to z pewnością by oberwał… Zawsze mi powtarzano, żeby nie wchodzić do kapliczek, ale…

– To miejsce jest jak najbardziej w porządku. Zgoda została pozyskana w niezbyt legalny sposób, ale nawet diabły mogą tutaj wchodzić. – Mówiąc to, Akeno-san przeszła przez bramę i nic się jej nie stało. Ze strachem zrobiłem to samo, ale nic się nie wydarzyło. Więc naprawdę było w porządku.

Przed moimi oczyma rozpostarła się główna część kapliczki. Wyczuwałem w niej starość, ale swoim wyglądem nie zdradzała tego.

– Akeno-san, ty tu mieszkasz?

– Tak, kapłanka ostatniego pokolenia odeszła. Rias zabezpieczyła ten chram, który nikogo po sobie nie pozostawił.

– Czy to Sekiryuutei? – dobiegł mnie głos osoby trzeciej. Odwróciłem się w bok, a moim oczom… ukazały się trzepoczące złote skrzydła o olśniewającym blasku. Przystojny młody mężczyzna patrzył się na mnie.

Miał na sobie kosztowną białą pelerynę… Nad jego głową unosiła się złota aureola. Zaraz, co, aureola!?

Uśmiechnął się spokojnie i zbliżył się, aby podać mi rękę.

– Miło cię poznać, Sekiryuuteiu, Hyoudou Isseiu-kun.

…Znał moje imię. Kim on był?

Wyczuwając moje wątpliwości, z jego pleców wyrosło dwanaście skrzydeł.

– Jestem Michał, przywódca aniołów. Rozumiem, ta jakość aury, to z pewnością Ddraig. Aż przypominają się niektóre rzeczy.

Był super wielką szychą!


Część 6

Pod przewodnictwem Akeno-san, ja i Michał… san zmierzaliśmy do głównej części chramu.

Aureola była dowodem na bycie aniołem. Buchou mi o tym mówiła. Cechą charakterystyczną aniołów były właśnie aureole i białe pióra, natomiast ich upadli bracia nie posiadali nad swoją głową tego świecącego owalu, a ich skrzydła były czarne jak smoła. Michał-san miał skrzydła koloru złotego. Wokół niego roztaczała się aura ważnej osobistości.

Wewnątrz tego dość wielkiego chramu znajdowała się spora liczba dużych filarów. Z samego centrum wyczuwałem nieznany napływ mocy, tak wielki, że aż dostałem dreszczy. Ta aura, czym ona była? Wyczuwałem niebezpieczeństwo.

– Prawdę mówiąc, myślałem nad tym, aby cię tym wynagrodzić.

Co? Czy miał zamiar mi coś wręczyć? Spojrzałem się w kierunku, który wskazywał palcem Michał-san. Unosił się tam miecz, który wydzielał świętą aurę.

…Uwaa, to musiał być święty miecz! Nawet taki ignorant jak ja, znał bardzo dobrze tę moc. Wiedziałem, co oznaczała święta aura – w końcu znałem Excalibura i Durandala.

– Oto Jerzy… gdybym powiedział Święty Jerzy, to by został lepiej przedstawiony? Oto Święty Miecz, Ascalon, w posiadaniu którego był zabójca smoków.

Wiesz, nie wiem nic o Jerzym lub Świętym Jerzym.

[To znany zabójca smoków. Cóż, powinieneś trochę się pouczyć.]

Zamknij się! I o co chodzi z tym całym zabójcą!? Czy to już z nazwy nie brzmi niebezpiecznie!?

[Grupa ludzi, którzy z zabijania smoków uczynili swoją pracę… a także termin używany dla broni, której używali.]

…Zabójcy specjalizujący się w smokach. Przerażające. Czy to znaczyło, że również i ja byłem ich celem? Coraz bardziej mi się to nie podobało…

– W ramach specjalnej uprzejmości, daję ci to, bo nawet diabeł taki jak ty, który ma moc smoka, może nim władać. Zanim weźmiesz go w swoje ręce, to myślisz, że mógłby połączyć się z Boosted Gear? – powiedział Michał-san, ale czy takie coś było w ogóle możliwe?

[Zależy od ciebie. Sacred Gear reaguje na twoje uczucia. Jeżeli będziesz tego chciał, powinno się udać.]

Hm, rozumiem. Tak, jak to powinienem był zrobić? Ale przede wszystkim, miałem jedno pytanie:

– Dlaczego mi to dajesz?

Bez względu na to, ile myślałem, zapytałem go o to. Dlaczego dawał mi tę rzecz, która wyglądała na dosyć wartościową? Nie wspominając już o tym, że dla aniołów byłem ich wrogiem. Miałem w sobie smoka, który dawno temu spowodował wiele zamieszania podczas wojny. Uważałem siebie za najgorszą dla nich istotę.

Jednak Michał-san odpowiedział z uśmiechem:

– Jest czas spotkania. Uważam to za wielką okazję, aby trzy potęgi ze sobą współpracowały. Słyszałem, że już o tym wiesz, ale podczas ostatniej wojny… straciliśmy naszego stworzyciela, Boga. Nasi przeciwnicy stracili również Maou podczas walki. Przywódcy upadłych aniołów milczą. Azazel również opowiedział się za nierozpętywaniem kolejnej wojny. Mamy wielką szansę. Szansę, aby pozbyć się niepotrzebnych walk. Jeżeli małe potyczki będą zdarzały się cały czas, to trzy potęgi wcześniej czy później zniszczą się same. Nawet jeżeli to nie zawini, to jakaś zewnętrzna siła może to przyspieszyć. Ten miecz jest prezentem ode mnie dla strony reprezentowanej przez Maou. Oczywiście posłałem również upominek upadłym aniołom. Dostałem osławione święte demoniczne miecze od diabłów, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Haa. Michał-san mówił tak skomplikowane rzeczy. Chyba chodziło o to, że to spotkanie było bardzo ważne, a on chciał zawrzeć pokój pomiędzy wszystkimi stronami.

Mimo wszystko, siły zewnętrzne? To istniały jeszcze jakieś potęgi oprócz tych trzech?

[Co do tego, są inne siły niż te, które zostały zapisane w świętych księgach. Pozostałe systemy mitologiczne również funkcjonują.]

…Co takiego? Ddraig, pierwsze słyszę o tym.

[Zazwyczaj nie opuszczają swojego terytorium, ponieważ został zawarty pakt przeciw wojnie. Mimo wszystko, nie wiemy, jakby zareagowały inne strony, gdyby odkryły, że Bóg z Pisma Świętego nie żyje. To spotkanie będzie również upewnieniem się tego, że nikt nie wypapla na zewnątrz tego, że Bóg umarł.]

???????? Nie łapię. Kurna, w ogóle nie rozumiałem, o czym mówił Ddraig.

W głowie krążyło mi multum pytań. Nie miałem zielonego pojęcia na temat wewnętrznych stosunków pomiędzy diabłami, aniołami i upadłymi aniołami.

Michał-san zaczął znów mówić do mnie, choć dręczyło mnie mnóstwo pytań.

– Doszły nas słuchy, że ten, który się nam sprzeciwił, Smok Walijski, stał się demonem. Jako symbol przywitania i współpracy wręczamy ci ten miecz. Od teraz prawdopodobnie staniesz się celem innych smoków i Smoka Wymycia. Myślałem, że dla „Najsłabszego gospodarza w historii” będzie to przydatne.

Przepraszam za bycie najsłabszym! Ale mimo to ciężko pracuję! Nic z tego nie rozumiałem, lecz wiedziałem, że dawał mi ten miecz.

Ale kurka, dlaczego ja?

– Czy to w porządku, że go dostanę? Ale dlaczego ja?

– Tylko raz trzy potęgi trzymały się wspólnie za ręce. Wtedy, gdy pokonywali białego i czerwonego smoka. Obie te istoty wtargnęły na nasze pola walki i wprowadziły je w nieład.

Słyszałem tę historię już od Ddraiga. W związku z tym, mistrzu Ddraigu, co on mówił?

[…Kto wie.]

Więc zgrywasz głupka. Ble, w porządku.

– Pragnę, aby takie braterstwo znów powróciło, dlatego pokładam swe nadzieje w tobie, w Sekiryuuteiu. To typowo japońskie, prawda?

Zacząłem myśleć, ale… skoro mówił tak szef aniołów, i to z uśmiechem na twarzy, to musiało to być prawdą.

Odwróciłem się w stronę wcześniej wspomnianego miecza. Ale zaraz, mogę go dotknąć? Czy święty miecz nie niesie zniszczenia diabłom? Nie wspominając już o tym, że był to Zabójca Smoków!

Akeno-san powiedziała do mnie, wahającego się z wyciągnięciem ręki:

– W tym chramie nastąpiło finalne dopasowanie tego miecza. Maou-sama, Azazel-sama oraz Michał-sama odprawili nad tym mieczem stosowne obrzędy, które pozwalają teraz diabłu, w którym rezyduje smok, na dzierżenie go.

Poważnie? Musiała to być prawda, skoro mówiła tak Akeno-san. Jeżeli słowa te padały z jej ust, to musiałem w to uwierzyć!

Ze strachem chwyciłem święty miecz, który unosił się w powietrzu… Nic się nie stało. Wyczuwałem świętą aurę, ale nie doznawałem żadnych obrażeń, ani nie spływała na mnie zła moc. Naprawdę było to w porządku?

[Partnerze, skup myśli na Boosted Gear. Ja zajmę się resztą. Myśl o tym, żeby miecz, który trzymasz, połączył się z mocą twojego Sacred Gear.]

Łatwo powiedzieć, no ale…

Aktywowałem swój Sacred Gear, a na mojej dłoni pojawiła się czerwona rękawica. Próbowałem połączyć moc miecza z moją mocą.

Święta aura spłynęła na Boosted Gear. Przeszła przez niego, a ja poczułem wewnątrz siebie złą moc, ale… powoli stawała się przyjazna, a ja odczuwałem, jakby była wchłaniała przez moc Ddraiga.

Kah!

Błysnęło czerwone światło… Rękawica z ostrzem, które wyrastało na przodzie tylnej części mojej lewej ręki.

– …Naprawdę się połączyły.

Niesamowite. Sacred Gear i święty miecz razem. Święty Miecz wyrastał z Boosted Gear!

Na widok tego Michał-san klasnął w ręce.

– Już czas. Muszę iść – powiedział.

Co? Już odchodzisz?

…Ach, zawsze chciałem powiedzieć coś, gdybym spotkał anioła.

– U-um, chciałbym coś ci powiedzieć.

– Czas na konferencję, powiesz mi to po niej. Z pewnością cię wysłucham. Nie musisz się martwić. – Po wypowiedzeniu tych słów, całe jego ciało pokryło się w białym świetle, które w pewnym momencie mocno zabłysło, a wielka szycha aniołów zniknęła.


Część 7

– Proszę bardzo, herbata.

– Ach, dziękuję bardzo.

Po tym, jak opuścił nas Michał-san, siedzieliśmy samotnie w kapliczce. Znajdowałem się w miejscu, gdzie mieszkała Akeno-san. Mijając wcześniej pokój o wyglądzie typowo japońskim, piłem teraz herbatę w pokoju, który wyglądał na miejsce przeznaczone do tej ceremonii.

Jak dobrze pamiętałem, zaczynało się pić po obróceniu miseczki trzy razy, tak? Raz, dwa, trzy. Gorzka.

Akeno-san patrzyła się na moje poczynania i chichotała cicho.

– Pracowałaś tutaj z Michałem…san nad tym mieczem?

– Tak, w tym chramie została przeprowadzona specjalna ceremonia dla Ascalona.

Zadbanie o spotkanie trzech potęg, a także ten miecz – Buchou i Akeno-san miały wiele roboty… Czy takie były właśnie zadania Króla i Królowej? Powinienem był również pracować, aby nie wchodzić im w drogę i być partnerem Gaspera tak, jak mnie o to poproszono.

…Byliśmy wreszcie sami. Mogłem spytać ją o to, o co chciałem. Przygotowałem się psychicznie i zapytałem o to, co trapiło mnie od czasu walki z Kokabielem:

– Mogę cię o coś zapytać?

– Tak, oczywiście.

– Jesteś córką jednego z przywódców upadłych aniołów…?

Na moje słowa Akeno-san wyraźnie spochmurniała.

– …Zgadza się. Narodziłam się jako owoc miłości upadłego anioła, Barakiela, i matki człowieka.

…A więc było to prawdą. Kokabiel powiedział do niej: „Ty, któraś odziedziczyła swą moc od Barakiela!?”. Akeno-san patrząc się na mnie, mówiła dalej:

– Moja matka była kapłanką w jednej ze świątyń. Podobno pewnego dnia ocaliła życie mojego ojca, Barakiela, który doznał poważnych obrażeń. Z przeznaczenia w tym dniu narodziłam się ja.

Akeno-san miała naprawdę pokomplikowane sprawy rodzinne… Mój dom był zbyt normalny. Uch, no niby ją o to zapytałem, ale teraz nie wiedziałem, co odpowiedzieć.

Gdy ja starałem się wymyśleć, co powiedzieć, z pleców Akeno-san wyrosły skrzydła.

……

Różniły się od naszych. Jedno było demona, a drugie czarne upadłego anioła.

– Skażone skrzydła… Skrzydło diabła i upadłego anioła, posiadam je obydwa. – Pochwyciła w dłoń czarne pióra tak, jakby nimi gardziła. – Nienawidząc tych piór, spotkałam Rias i stałam się diabłem… ale to, co się narodziło, to czarne pióra i pióra demona, odrażająca kreatura, która posiadała je oba. Fufufu, być może pasuje to do mojej osoby, w żyłach której płynie brudna krew. – Akeno-san szydziła sama z siebie. Niemożliwe, Akeno-san, proszę cię, nie mów tak… – Jak się czujesz, Ise, po wysłuchaniu tego? Nienawidzisz upadłych aniołów, prawda? Zabili ciebie i Asię, a nawet próbowali zniszczyć to miasto, nie ma więc mowy, że nie żywisz w ich stronę urazy.

Odpowiedziałem szczerze. Nie sądziłem, żeby kłamanie teraz było czymś dobrym:

– Tak, nie cierpię ich.

Słysząc to, na twarzy Akeno-san pojawił się smutek. Jednak nie zważając na to, kontynuowałem:

– Ale lubię cię, Akeno-san.

Smutek ustąpił miejsca zaskoczeniu.

– Nie będę cię już wypytywał o nic dotyczącego twoich narodzin. Chciałem tylko się upewnić, więc… właściwie to chyba niepotrzebnie pytałem i teraz tego żałuję… Naprawdę przepraszam, czasami zachowuję się tak nieczule…

– Nie o to chodzi – przerwała mi. – Mam w sobie krew upadłych aniołów. Czy możesz mi to przebaczyć? Mimo że narodziłam się ponownie jako diabeł, to fakt, że w moich żyłach krąży ich krew, nie uległ zmianie… Być może dałam ci powód, aby mnie nienawidzić?... Nie, właśnie o to chodzi. Jestem najgorszą kobietą na świecie…

– To nie ma związku. Ach, jak mam to powiedzieć. Akeno-san, jesteś dla mnie miłą senpai. Nie, um, z całą pewnością nienawidzę upadłych aniołów, ale ja myślę, że jesteś inna, Akeno-san, nawet jeśli w twoich żyłach krąży ich krew. Akeno-san to Akeno-san, jesteś wiceprzewodniczącą Klubu Okultystycznego i ani razu nie żywiłem w twoją stronę złości lub niechęci. Nawet po dowiedzeniu się o tym, że masz w sobie krew upadłych aniołów, to nie mógłbym cię znienawidzić. Nawet wiedząc to, lubię cię, więc nie ma żadnego problemu, racja? Co? Co ja kurna plotę? Wybacz, nie potrafiłem dobrać bardziej czułych słów…

Na moje słowa Akeno-san… zaczęła płakać.

Niedobrze. Czy ja ją zraniłem? C-co teraz! Spowodowałem, że dziewczyna płacze! Jednak Akeno-san otarła łzy i powiedziała z uśmiechem:

– …Powiedziałeś zabójcze słowa… Słysząc to… nie powinnam naprawdę wreszcie spoważnieć…

Co? Nie słyszałem do końca tej drugiej części, ale moje słowa były „zabójcze”? Czy powiedziałem coś naprawdę nie tak?

Akeno-san powstała, podeszła do mnie i… objęła mnie.

– A-Akeno-san!?

Akeno-san wyszeptała do mojego ucha:

– Zdecydowałam, zdecydowałam się. Ise-kun, lubisz Rias?

– Co!? U-um, t-tak, oczywiście!

– …To daremne, również jest poważna, więc bycie legalną żoną odpada. Istnieje też możliwość, że Asia-chan nią będzie… Chyba pierwszego i drugiego miejsca nie da się już odbić… Pierwsze miejsce? Drugie? A co to kurna za ranking?

Mając pytająca twarz, Akeno-san mówiła do mnie, cały czas do mnie przylegając. Z-zaraz, chwileczkę, Akeno-san! Nie będę w stanie mógł tego powstrzymać, jeżeli będziesz dawała tyle bodźców swojemu kouhai!

– Hej, Ise-kun.

– T-tak!

– Nie będę miała niczego przeciw trzeciemu miejscu.

– …trzeciemu miejscu?

Trzecie? Miejsce? Czy to miało związek z tymi dwoma wcześniejszymi? Nic nie rozumiem!

– Tak, trzecie miejsce. Myślę, że to dość stosunkowo dobra pozycja. Ale przede wszystkim pozostaje uczucie niewierności, więc będzie to trudne zadanie. Ufufu, Ise-kun, chyba nic się nie stanie, jeżeli będę cię rozpieszczała jeszcze bardziej? Moje uda będą mogły zastąpić ci uda Buchou.

…Nic z tego nie rozumiałem, ale wyłapałem końcówkę o udowej poduszeczce!

– Co? Naprawdę!?

Nie żartujesz!? Udowa poduszeczka w wykonaniu A-Akeno-san! Uwaaa, już przez samo wyobrażanie sobie tego nie mogłem się uspokoić!

– Hej, Ise-kun, mógłbyś do mnie mówić „Akeno”?

– Co? Nie mogę zwracać się do swojej senpai w taki sposób ! – …To przynajmniej jeden raz. Proszę.

Prosiła to z takimi oczyma… Przełknąłem ślinę i wymamrotałem:

– A-Akeno…

– …Jestem szczęśliwa, Ise…

Gyu

Przytuliła mnie jeszcze mocniej. Uwaa, ten głos teraz, to nie było jej dostojne „Ara, ara, ufufu”, ale głos zwykłej dziewczyny!

Powiedziała to tak, jakby się do kogoś przymilała. Nie była „Wiceprzewodniczącą Himejimą Akeno”, ale zwykłą licealistką. Wywarło to coś na moim mózgu. Ale przede wszystkim, Akeno-san była słoooooooooooooooodka!

Zaraz, to uczucie cycków, które na mnie naciskały! Akeno-san była mięciutka, tak jak się tego spodziewałem! Zostałem naprowadzony na jej uda, przygotowania do udowej poduszeczki! Uoooo, pomyśleć, że otrzymam ją trzeci raz w życiu! Nie dało się tego ubrać w słowa, bo była to moja ukochana Akeno-san!

Głaskała mnie po głowie. Było zupełnie inaczej niż z Buchou!

– Ufufu, skradłam Rias jeden z jej specjalnych przywilejów. Jakoś się czuję tak, jakbym robiła coś bardzo złego. Ise-kun, czy nie jest ci przyjemnie?

– T-tak! Jest świetnie!

Ach, uda Akeno-san były takie miękkie! Nie było lepszego miejsca do spania niż to…

– Um, zastanawiam się co by… się stało, gdyby tę scenę widziała Buchou…

– Co o… Buchou? Hej, Ise?

………………

Ten głos…

Poczułem, jak moje ciało nagle całe odrętwiało. Podniosłem się do góry i sztywno odwróciłem do tyłu. A tam stała moja pani, która emitowała najgorszą z możliwych, cały czas poszerzającą się, szkarłatną aurę, niczym dwóch niebiańskich strażników[3]. …Zostanę zabity!

Intuicyjnie o tym myślałem i wyczułem to! Bo bez względu na wszystko, miała na sobie moc zniszczenia!

– B-B-B-B-B-B-Buchou!? T-to, umm…

– To nie jest żadne nieporozumienie… Udowa poduszeczka z uda innego niż moje……!

Zun zun!

Wraz ze wściekłym krokiem zbliżyła się do mnie!

Munzu!

Boli! Złapała mnie z całej siły za policzki! Ałaaaaaaaa!

Zapytała mnie z naprawdę niskim głosem:

– Co z mieczem?

– M-mam go!

– Co z Michałem?

– P-poszedł!

– No to nie masz już co tu robić! Idziemy stąd!

Pospiesznie podążyłem za Buchou, która odwróciła się na piętach. Pochyliłem się przed Akeno-san. Przepraszam, naprawdę.

– Bardzo zazdroszczę o kandydatkę numer jeden, Rias Buchou – mruczyła coś Akeno-san, która została w tyle. Jej głos powrócił do normalności.

Nie słyszałem tego zbyt dokładnie, ale Buchou zatrzymała się za chwilę, złapała mnie za ramię i wraz ze mną odeszła. Chyba chciała, żebym jak najszybciej opuścił to miejsce.

BAC BAC BAC BAC

Dźwięki kroków Buchou, która schodziła w dół schodami chramu, były pełne wściekłości.

Ja, idąc cały czas za nią, milczałem i starałem się tylko nie zostawać w tyle.

Buchou nienawidziła, kiedy jej podwładny, ja, był dotykany przez inne dziewczyny. Wyglądało, że gdy były to Asia lub Koneko-chan to było okay, ale poza tym, nawet jeżeli była to Akeno-san, to nie mogła tego znieść. Nie, no w końcu jeżeli była to bliska jej osoba, Akeno-san, to nie cierpiała tego? Nie, nie rozumiałem w tej kwestii serca mojej pani.

Ale jeżeliby spojrzeć na to z jej perspektywy, wyglądało to na zdradę. Co powinienem był teraz zrobić!? Nie było innej opcji niż przeprosić! Ale, ale, jak miałem przeprosić!? Naprawdę tego nie rozumiałem! Jeżeli Buchou mnie znienawidzi, to umrę ze smutku!

Wytężałem z całych sił mój mały móżdżek, gdy nagle Buchou zatrzymała się. Nie odwracając się, powiedziała:

– Hej, Ise.

O co zapyta? Boję się! Jak mam jej odpowiedzieć!? Nie mogłem znaleźć odpowiedzi!

– T-tak.

Ale tego się nie spodziewałem!

– Akeno to… Akeno.

– Proszę?

– Akeno to fuku-buchou… Ale mimo to jest „Akeno”…… a ja jestem?

Co…? Co miała na myśli? Myślalem, że Akeno-san to „Akeno-san”, ale…

Właśnie dlatego Buchou była…

– Buchou… mylę się?

Kiedy jej odpowiedziałem, zdało mi się, że wzruszyła ramionami.

– ………Zgadza się. Jestem Buchou… Ale „Rias“.

O-o co chodzi? Zdawała się być bardzo przygnębiona. Czyżbym znów powiedział coś nie tak? Nie będąc w stanie znaleźć odpowiedzi, którą by chciała, odrzekłem:

– Tak, Buchou jest moją panią i wysokoklasową diablicą, Rias Gremory… um, Buchou?

Odwróciwszy się, jej twarz wydawała się być naprawdę smutna.

– …Co to za „Kandydatka numer jeden“…! Nie jestem jedyną, która jest tak daleko…!

Jej głos nie był głosem Buchou, pełnym elegancji, ale głosem zwyczajnej dziewczyny… ostatnio wszędzie je spotykałem.


Odnośniki tłumacza

  1. Termin oznaczający wyidealizowaną japońską kobietę.
  2. Chodzi o charakterystyczne wejście do chramów shintou (przykład).
  3. Two Guardian Deva Kings – jest to odwołanie do buddyzmu i Czterech (Wielkich) Niebiańskich Królów. Każdy z nich sprawuje opiekę nad jednym z kierunków świata. Niestety, nie jestem w stanie wyjaśnić szczegółowo, co miała oznaczać ta metafora.


Cofnij do rozdziału II Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Grigori
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_-_Tom_4_rozdzial_3&oldid=5970