High School DxD - Tom 5 rozdzial 5

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 5: Buchou vs. Kaichou: Druga Połowa!

Część 1

Kilka minut minęło, odkąd zacząłem walczyć z Sajim.

Wymienialiśmy cios za ciosem i widać było, że nie miał żadnych szans. Ledwo trzymał się na nogach, próbując blokować moje ciosy prowizoryczną tarczą z linki Boskiego Daru wokół ręki, jednak nie mógł zablokować ich wszystkich.

Czasami mój cios posyłał go na ścianę. Nasze umiejętności walki wręcz były w miarę podobne. Jednak z każdą chwilą moja moc rosła. Już dawno przegoniłem go pod względem ataku i obrony, ale…

Nadal się nie poddał! Powaliłem go już tyle razy! Ale on nadal wstawał i atakował! Jego połamane pięści uderzały o moją zbroję. Za każdym razem słyszałem, jak pękały jego kolejne kości.

Saji próbował przyczepić do mnie kolejne linie, jednak aura Sekiryuuteia odpychała ją.

Jedynie linka zaczepiona do mojego prawego ramienia nie oderwała się nawet po aktywowaniu zbroi! Ba! nawet specjalnie ukierunkowane fale aury nic jej nie robiły!

Może gdybym miał Ascalona, to mógłbym ją odciąć… A niech tam, najwyżej poproszę Xenovię o to, kiedy się spotkamy później.

To jednak nie było moim jedynym zmartwieniem. Moja zbroja powinna była być twarda. Wytrzymała. Mimo to każdy cios Sajiego bolał. Na początku jedynie z lekka, później coraz mocniej!

– …Ja… wygram… Pokonam cię… Spełnię moje marzenie…

Kim jest ta osoba przede mną? Wymiotował krwią, a nadal chciał walczyć?

W tym momencie przypomniały mi się słowa Tannina-ossan.

「Słuchaj młody. Najgorsze uderzenia to uderzenia z głębi duszy[1].」

「Uderzenie… z głębi duszy?」

「Właśnie tak. W Rating Game spotkasz sporo osób z jasno postawionymi celami. By spełnić marzenia, by wygrać, ze względu na kobietę, rodzinę, pieniądze czy sławę – każdy będzie chciał coś osiągnąć. A wśród tych diabłów najgorsi są ci, którzy stawiają swój cel ponad życie. To właśnie ich musisz się przestrzegać.」

「Ale że co? Że niby oni mają ten cios? To jakiś Sacred Gear czy tam zaklęcie?」

「…Nie. Zaciśnij pięść. Co w niej trzymasz?」

「…Nie wiem.」

「„Coś” jednak trzymasz. Marzenie. Cel. Czyjeś życie. Determinację. Cios taką pięścią jest groźny. Lecz niekoniecznie musi to być pięść, może to być dowolny inny atak. Różni się on od normalnych tym, że zawsze cię dosięgnie. Nieważne, ile warstw zbroi i barier masz na sobie – zawsze uderzy cię w głąb twojego ciała, duszy, umysłu. I to właśnie jest w nim najgroźniejsze. Nawet w Zaświatach, gdzie magia styka się z technologią, nadal nie możemy określić, co dokładnie on zawiera. Trudno to wyjaśnić, ale sam zrozumiesz, kiedy się z nim spotkasz. Przeciwnicy, którzy potrafią tak atakować, są groźni. Jeden taki cios potrafi zmienić przebieg walki.」

Teraz rozumiem, Ossanie. Jego ciosy przeszywają mnie. Przechodzą przez zbroję i dosięgają moje ciało!

[Ten duch… Czyżby „Smok Więzienia”, który ukryty jest w jego Sacred Gear, reagował na jego uczucia?]

Sacred Gear smoczego typu są straszne, Ddraigu! Nawet nie wiem, co się dzieje!

– Hyoudoooooooooooooooou!

Nie przestaje atakować mimo tych wszystkich obrażeń!

– Odpowiedz mi! Jakie to uczucie!? Czy cycki twojej pani są miękkie!? Czy naprawdę są miękkie jak poduszeczki!? Czy kobiece ciało naprawdę jest tak gładkie!?

Saji zszokował mnie swoją zazdrością!

Wykorzystując chwilę mojego zaskoczenia, Saji wystrzelił linkę w stronkę ławki, po czym rzucił ją we mnie. Podniosłem gardę, a sama ławka rozpadła się na drzazgi pod wpływem uderzenia. – O czym myślałeś, jak czochrałeś jej piersi!? CHOLERA JASNAAAA!!!

Czy te ciosy nie są przypadkiem potężniejsze niż te wcześniejsze, wypełnione marzeniem o byciu nauczycielem!?

Zaraz potem przywiązał mnóstwo linek do okolicznych mebli i rzucił je wszystkie na mnie!

Gunn!

Wystrzeliłem Smocze Pociski o jak najmniejszej mocy. Cholera! Trudno kontrolować ich moc! Nie mogę ich wystrzeliwać tak często, jakbym tego chciał!

Doooon!

Czerwona energia szybko pochłonęła meble, jednak…

Dogoh!

Dostałem w plecy! Saji zmienił trajektorię lotu jednej z ławek! Nie było to jakoś silne uderzenie, jednak wytrąciło mnie z równowagi.

– Ja też chciałem pomacaaaaać!

Buwah! Saji daje upust swojej frustracji!

– Jeszcze nawet nie widziałem piersi na żywo! Modlę się o to całe życie! A ty, jak gdyby nigdy nic, dostajesz ich tyle, ile chcesz!

Gonn!

Powaliłem Sajiego, ale on natychmiast powstał!

– Ale Hyoudou! Teraz piersi nie są dla mnie najważniejsze! Zostanę nauczycielem! Słyszysz? Niby dlaczego nie mógłbym!? Dlaczego wszyscy nas wyśmiewają!?

Wtedy właśnie Saji wykrzyczał swoje marzenie… Nie… To marzenie ich wszystkich.

– Nie po to powiedzieliśmy nasze marzenia, by nas wyśmiano!

– Nie śmieję się! Nie mógłbym! Szczególnie wtedy, kiedy stawiasz je ponad swoje życie!

Saji, ja… Cholera! Nie wiem! Uderzyłem go jeszcze raz!

Jego twarz spuchła, a następnie wypluł trochę krwi i ząb.

Jednak nadal się nie poddał.

– Dzisiaj! Pokonam cię właśnie dzisiaj!

Jego krzyk przeszył moją zbroję i uderzył w samo serce.

Uderzyłem go wiele razy.

– Hyuh… Hyuh…

Zanim się zorientowałem , jego oddech stał się ledwie słyszalny.

Całe ciało pokryte było ranami. Krew z jego ust nie przestawała płynąć cienkim strumieniem. Był w takim stanie, że nawet nie mógł już mówić.

Zapuchnięta twarz. Nie widać było już jego lewego oka.

Niektóre palce miał powyginane w najróżniejsze strony. Nadal jednak w jego oku widać było płomień.

– Dalej, Saji! Atakuj! Na co czekasz!? Chyba nie pozwolisz, by się na tym skończyło!? Miałeś przecież mnie pokonać!

Powoli ruszył, krok za krokiem.

Nie uciekał. Zbliżał się.

Wyglądał dokładnie tak samo, jak ja podczas walki z Feneksem. Widziałem nagranie. Mimo ran szedłem na przód. Wszystko, by pokonać przeciwnika.

– Ty też ciężko trenowałeś, prawda? Pokaż mi, na co cię stać!

Czułem jego wzrok. Chociaż byłem o wiele silniejszy, czułem strach. Przerażenie.

Powstaje chwilę po tym, jak go położę.

Straszne…

Hej, Riserze Feneksie. Pewnie czułeś to samo walcząc ze mną? Teraz rozumiem dlaczego ciągle mnie odpychałeś.

– Wykończę cię, Saji.

Saji wyprowadził cios swoją połamaną ręką, jednak był on na tyle wolny, że z łatwością zrobiłem unik i wyprowadziłem kontrę.

Dagan!

– …

Idealny cios w twarz. Nokaut.

Saji stracił przytomność… a mimo to jego ręka zaciśnięta była na mojej. Nie puścił jej.

Jego ciało otoczyła światłość.

Ja… nie mogłem przestać na niego patrzeć.

Czułem, że gdybym się odwrócił, mógłby się odrodzić.

[Jeden z Pionów Sony Sitri pokonany!]

– Koneko-chan. – Podniosłem przyłbicę. – …Możesz potrzymać mnie za rękę?

– …Senpai?

– To pierwszy raz, kiedy pobiłem przyjaciela. Ja wiem, że musiałem, ale… – odpowiedziałem z wymuszonym uśmiechem.

Koneko-chan delikatnie chwyciła moją dłoń. Czułem jej ciepły uśmiech przez rękawicę.

– Byłeś niesamowity. Powinieneś być z siebie dumny.

Te słowa przyniosły mi ulgę.

Część 2

Po zakończonym pojedynku z Sajim wyważyłem drzwiczki pobliskiego automatu z napojami. Wspólnie z Koneko-chan ugasiliśmy nasze pragnienia.

Cholera jasna. Moje ciało nadal się trzęsło. To przez zbroję? Nie no, nie byłem w aż tak złym stanie przed jej założeniem, żeby teraz nie móc walczyć.

Zgodnie z niedawnym ogłoszenie, jeden z naszych Skoczków odpadł. Ciekawe kto? Najpewniej ten, co przetrwał, nie jest mocno ranny.

Przeciwna strona straciła Skoczka i Wieżę.

Po naszej stronie sześcioro. Po ich czwórka. Nadal jednak nie możemy liczyć na łatwe zwycięstwo. Co gorsza, miałem mniej niż dwadzieścia minut Łamacza Ładu. Musieliśmy to szybko skończyć.

– …Ise-senpai. – Koneko-chan wskazała na moje prawe ramię.

Mimo jego zniknięcia, linka Sajiego nadal się trzymała. Nie ruszyło jej nawet aktywowanie zbroi. Najpewniej połączona była z ich bazą.

No ale po co? Musiało być w nią włożone mnóstwo pracy i uczuć, by tak długo działała… Co też oni planowali?

Wtedy też odezwały się nasze komunikatory.

[Drużyno atakująca, odbiór. Wyruszyliśmy do bazy przeciwnika.]

Komunikat od Buchou. A więc i oni ruszyli. Początkowe i środkowe fazy planu zostały wykonane, więc czas na wielki finał! Wziąłem głęboki oddech.

– Ruszajmy, Koneko-chan.

Koneko-chan przytaknęła, po czym ruszyliśmy.

W samym środku centrum był placyk.

Na jego środku znajdował się zegar, który otoczony był ławeczkami. Zmęczeni zakupowicze często tu przysiadali, by odpocząć. Kilka kroków dalej zatrzymałem się.

Przed nami stała Sona-kaichou!

– Dzień dobry, Hyoudou Issei-kun, Toujou Koneko-san. A więc to tak wygląda Sekiryuutei z bliska. Ilość twojej aury jest przerażająca. Teraz już wiem, dlaczego wszyscy uznają cię za tak groźnego – powiedziała tonem pełnym opanowania i spokoju.

Kaichou otoczona była barierą podtrzymywaną przez dwoje Gońców. Linka z mojej prawej ręki przyczepiona była do jednej z nich.

Cholera! A co, jeżeli ich plan polegał na wzmocnieniu bariery moją mocą?

Jeśliby Kiba lub Xenovia tu byli… Ich święte miecze szybko by sobie z nią poradziły.

Chwilę później pojawiła się wiceprzewodnicząca Shinra-senpai. Co za piękność! I to ciało!

Zaraz za nią pojawił się Kiba. A więc to Xenovia została pokonana?

– …Zrobiłaś się dość zuchwała, wychodząc tak na sam środek.

Buchou!

– Czyż sama nie jesteś równie zuchwała, pojawiając się tu jako ich Król, Rias.

– Może i tak. Zresztą, doszliśmy już do samego finału… Choć trochę różni się on od moich oczekiwań.

Początkowo plan zakładał pokonanie Kaichou przez Xenovię i Kibę. Miałem robić za przynętę… ale ona to wszystko przewidziała!

Nagle zrobiło mi się słabo… Co do…

Zachwiałem się…? Coraz ciężej idzie mi myślenie…

W końcu padłem na kolana.

– …Ise!?

Buchou zauważyła tę nagłą zmianę we mnie, a po chwili jasnozielone światło Sacred Gear Asi otoczyło mnie swoim ciepłem. Cały ból zniknął, jednak słabość pozostała!

Buchou chciała użyć Łez Feniksa jednak zatrzymała się. Zdecydowała, że jeżeli coś nie może zostać uleczone Sacred Gear Asi, to i łzy na nic się nie zdadzą.

Wszyscy zwrócili na mnie swoją uwagę. Tylko Kaichou uśmiechnęła się.

– Na nic się zdadzą Sacred Gear Asi i Łzy Feniksa. Rias, widziałam nagranie walki z Riserem. Zrozumiałam, że Hyoudou-kun nigdy by się nie poddał. To było tak przerażające… Ze względu na swoich przyjaciół, samego siebie i… ciebie, Rias. – Po chwili przerwy, kontynuowała: – Nie moglibyśmy pokonać go w walce. Ta jego odwaga i determinacja jest równie potężna, jak moc Sekiryuuteia. Nieważne, ile razy padnie, zawsze powstaje. Wola walki powoduje, że rośnie w siłę.

T-to dlatego, że odwaga i determinacja to moje jedyne talenty…

– Dlatego nie mieliśmy innego wyboru. Musieliśmy pokonać go innym sposobem.

Jedna z Gońców wyjęła małą paczuszkę.

Jej zawartość była czerwona. Zupełnie jak kolor krwi. Na samej górze miała linkę zupełnie taką samą, jakiej używał Sa… zaraz. Nie. Cholera jasna, nie mówcie, że to w środku to… Kaichou jednak potwierdziła moje przeczucia.

– To twoja krew. Jesteś wskrzeszonym diabłem na bazie człowieka. Śmiertelnym jest dla człowieka stracenie połowy krwi. Pamiętasz zasady Rating Game? Gdy diabeł nie jest w stanie kontynuować walki, zostaje odesłany do pokoju medycznego.

Sona Sitri + Momoko Hanakai (light novel art) Królewska Gra z Rias.jpg

…Saji! Ty mały skurwielu! Planowałeś to od samego początku!

Cholera! Straciłem czucie w ciele!

Hyuh!

Kiba rzucił święty demoniczny sztylet i odciął linkę… moja krew rozbryzgała się po całej podłodze.

– Za późno. Straciłeś tyle krwi, że za chwilę zostaniesz pokonany.

– Sona! Ty…! – Buchou podbiegła do mnie. Jej twarz wyrażała złość.

Zostaliśmy z Buchou przechytrzeni…

– Właśnie tak, użyliśmy Sacred Gear Sajiego, by wysysać jego krew, kropla po kropli… Dopóki nie stanie się to zbyt niebezpieczne. By użyć Sacred Gear wysysającego energię do wysysania krwi, potrzeba było ogromnej ilości treningu. Ale udało mu się.

A więc trzymał się tak długo nie tylko z powodu marzeń, ale głównie, by zyskać na czasie! Poświęcił się, by wyssać jak najwięcej krwi!

Jednak mógł zyskać na czasie ucieczką, a wolał stanąć ze mną twarzą w twarz! Saji! Więc jednak chciałeś tylko obić mi mordę!

– Hyoudou-kun. Zaraz odpadniesz. Pewnie zdołasz wykonać z atak albo dwa. Twoja zbroja jest potężna, jednak w środku nadal jesteś diabłem z krwi i kości. Istnieje wiele sposobów, by cię pokonać. Nawet jeżeli nie pokonamy cię w walce, system uzna twoją niemożność do walki.

…Nie mam nawet siły wstać… A więc tak łatwo można mnie pokonać?

– Rias, co chcesz poświęcić dla zwycięstwa? – zadała pytanie Buchou. – Ja jestem gotowa oddać życie. Moje marzenie jest dość trudne do zrealizowania. Jeżeli nie pokonam wszystkich na mojej drodze, nie stworzę drogi, która by do niego prowadziła. – Po krótkiej pauzie dodała: – Rias… Zniszczę twoją dumę i szacunek.

Buchou wyglądała, jakby coś ją użądliło. Musiała być zszokowana. Przewaga, jaką teoretycznie mieliśmy, powodowała, że myśleliśmy już o wygranej. Jednak to nie byłoby emocjonujące.

Dlatego stało się tak a nie inaczej. Gdybyśmy zgnietli przeciwników jak robaki, szacunek Buchou spadłby. Dlatego też Sona wymyśliła tyle zasadzek, by zdobyć jak najlepszą ocenę!

Sono Sitri! Jak daleko sięgają twe plany!?

Wzrok Kaichou przesunął się na mnie.

– Saji… Zawsze mówił, że cię przewyższy. Byłeś dla niego przyjacielem a jednocześnie rywalem, którego chciał przeskoczyć.

Czułem się tak samo. Słowa Kaichou dodały mi otuchy. Teraz już wiem, dlaczego walczył tak ostro.

To ja byłem jego celem… Od samego początku.

– Jednakże to ty miałeś w sobie legendarnego smoka. To spowodowało u niego kompleks niższości. Chciałam, aby podczas dzisiejszego meczu zrozumiał, że jest to głupstwo. Dlatego też jego Sacred Gear wiąże cię nawet po jego odejściu. Włożył w nią wiele sił. Dlatego zanim odpadniesz, zapamiętaj to sobie – nie jesteś jedynym Pionem, który ma marzenia! Ten, który cię pokonał, zwie się Saji Genshirou!

「Dzisiaj! Dzisiaj cię pokonam!」

Przypomniałem sobie jego słowa.

Saji… wszystko to, by mnie pokonać!

…Cholera, Saji. Jesteś niesamowity. Mimo takiej różnicy sił nadal ze mną walczyłeś. Wierzyłeś, że nawet jeżeli nie pokonasz mnie bezpośrednio, to twoje działania pozwolą reszcie mnie pokonać… Nie musisz się już martwić… Wygląda na to, że sam jeden mnie pokonałeś.

Ale nie odejdę bez pokazania mojej sekretnej techniki!

Zebrałem ostatnie strzępki sił i powstałem! Zrobiłem kilka kroków, by mieć w zasięgu wszystkie osoby!

Jeżeli mam zostać pokonany, to przynajmniej sobie pofolguję! Wystawiłem obie dłonie przed siebie i skupiłem się na cycuszkach Buchou!

– Zanim odpadnę… Chyba sobie trochę użyję…

Właśnie tak. Skoro tak czy siak odpadnę, to mogę im pokazać, na co mnie stać. Zebrałem całą pozostałą moc w moim mózgu…Lśnijcie, me żądze!

Cała aura, którą posiadałem, przestała być mocą i przeniosła się do mojego umysłu.

– Powstań, me pożądanie! Niech cały świat padnie przed twym majestatem!

Używając mocy Sekiryuuteia osiągam nowe wyżyny mocy! Wytrzymaj jeszcze chwilę, moje ciało! Przewyższę moje byłe „ja”! Oto technika, która nie ma sobie równych!

– Szerz się, świecie mych marzeń!

Tajemnicza przestrzeń rozwinęła się wokół mnie. Czując ją, niewiasty z obu drużyn instynktownie zasłoniły swoje ciała.

Nie martwcie się jednak. Daleko jej do widowiskowości Niszczyciela Szat.

Następnie wezwałem Buchou… a raczej jej cycuszki.

– Niechaj zabrzmią wasze głosy!

[Ise, wszystko dobrze…? Robienie takich dziwnych rzeczy źle wpłynie na twoje zdrowie…]

Urocze głosy dobiegły z piersi Buchou.

Hahahahaha! Udało się! Słyszę je! Ja je słyszę!

– Martwisz się o mnie, Buchou, czyż nie? Że źle wpłynie to na moje zdrowie, coś tak dziwnego…

Buchou zamurowało.

– Ise… S-skąd to wiesz!?

Następnie spytałem się Kaichou… jej piersi.

– O czym myślicie?

[Mamy nadzieję, że nie wymyślił czegoś do czytania umysłów☆? Byłoby to dość kłopotliwe!☆]

A więc o tym myślą jej piersi.

Charaktery piersi nie są zawsze takie same, jak charaktery ich właścicielek. Cycuszki Buchou brzmiały jak małe dziewczyny, podczas gdy piersi Kaichou przypominały jej starszą siostrę, Serafall Lewiatan.

– Sono-kaichou… Myślisz że moja technika pozwala mi czytać wasze myśli, czyż nie?

Kaichou była zaskoczona moimi słowami.

– Fufufu, to nie to, choć blisko. Słyszę głosy prawdziwych was… Głosy waszych piersi!

Przedstawiłem imię mojej techniki z najlepszą pozą, jaką mogłem wymyślić!

– Moja nowa technika! Poligloctwo[2]! Pozwala mi słyszeć głos kobiecych piersi! Kiedy zadam im pytanie, odpowiedzą mi bez grama kłamstwa! To najpotężniejsza technika, jaką posiadam. Pozwala zrozumieć mi serca moich przeciwniczek! …Ugh, nie pozostało mi zbyt wiele czasu.

Właśnie tak! Jestem zadowolony z efektów. Choć miałem mało sił, opłacało się.

Kiedy trenowałem w górach, nie mogłem zaspokoić moich „potrzeb”. Cała ta frustracja zbierała się we mnie.

Chcę je zobaczyć.

Ale na tej górze nie było żadnego porno ani tym bardziej kobiet. Tylko jeden, cholernie wielki smok.

Dzień w dzień zmuszony byłem walczyć o przetrwanie, uciekając przed nim. Dlaczego ktoś taki jak ja, dziecko dwudziestego pierwszego wieku, musiało prowadzić tryb życia jaskiniowca? Chcąc spotkać jakąkolwiek kobietę, coś we mnie pękło. Coś się we mnie zmieniło.

Znałem historię o pewnych starych mnichach, którzy medytując, osiągnęli nirwanę. I wtedy pojawiła się pewna myśl. Jeżeli wyzbycie się wszelkich ziemskich potrzeb prowadziło do świętości… to co by się stało, gdybym zrobił przeciwnie?

Moje serce zaczęło poszukiwać erotycznego sensu życia.

Noc w noc, sam na wielkiej górze, wpatrywałem się w gwiazdy. Poddawałem się żądzy. Poddawałem się cyckom.

By nic nie zakłóciło mi tej wizji, przesiadywałem często w pozycji zen.

Chcę ich dotknąć. Gnieść. Naciskać. Oddychać nimi. Leżeć pomiędzy nimi.

Po wielu dniach „medytacji” oświeciło mnie.

Chcę z nimi rozmawiać.

Gdy zdałem sobie sprawę, jak wiele im zawdzięczam, chciałem im podziękować. A żeby tego dokonać, musiałbym być w stanie z nimi rozmawiać.

Wtedy jeszcze brakowało mi mocy, ale… Potęga Sekiryuuteia zwielokrotniła się! Nareszcie jestem w stanie tego użyć!

– Co tam myślicie, cycuszki Gońca-oneesan, stojącej nieopodal?

– N-nie słuchajcie go! – Onee-san próbowała zakryć swoje piersi… Za późno!

[Kiba-kyun! Jestem tak szczęśliwa, że obok mnie stoi Kiba-kyun!]

– Że co!? Dlaczego tylko Kiba jest taki popularny!? Hej, piersi drugiej onee-san. A o czym wy myślicie?

Gdy padł na nią mój wzrok, dziewczyna skuliła się, chowając głowę między nogami.

– Proszę, nie! To ohydne!

[Hyoudou jest straszny… Dlaczego mimo tak potężnej zbroi nadal wygląda na małego zboczucha…?]

…Załamałem się. Cholera. A więc to są te słowa, które ranią… Na dodatek moje ciało też było już na skraju…

Gdy rozejrzałem się wokoło… Wszyscy byli zdenerwowani.

…A wy niby dlaczego nie jesteście zaskoczeni moją techniką?

Oczy Kaichou drżały, a Buchou przyłożyła dłoń do swojego czoła i westchnęła.

– Rias… To trochę…

– Przepraszam… – To z pewnością potężna technika, ale z takim naruszeniem prywatności żadna diablica nie będzie chciała walczyć przeciw niemu.

– Wiem, wiem…

Ż-że co!? Co to za reakcje!? Z tego wszystkiego wynikało, że byłem…

– …Prawdziwy zboczeniec!

– ZBOCZEK!

Dostałem po głowie zarówno od drużyny Sitri, jak i mojej!

– …

…Zatkało mnie… Niemożliwe… Tak właśnie skomentowały to piersi wszystkich tu zebranych dziewczyn.

Nie no! Zobaczcie, jak dobra jest to technika!

– Cycuszki Asi, a wy co myślicie?

[Głupi Ise! Jak możesz robić coś takiego w takim stanie! A-ale nie martw się, wyleczę cię!]

No nie do wiary! Piersi Asi są tsunderkami!

– …A byłeś taki fajny jeszcze przed chwilą. Zboczuch.

Ał! Twoje słowa bolą, Koneko-chan!

Ugh! …Cholera. Zaraz stracę przytomność.

…W takim razie przynajmniej poznam plany Kaichou.

– Piersi Kaichou! Powiedzcie mi, co za niecny plan uknuła wasza posiadaczka!

[Ta specjalna bariera to tylko pic na wodę☆. Znajduje się tu tylko holograficzny obraz mojej duszy☆. A skoro jest tu moja dusza, to łatwo mogę sprawić, że aura mojego ciała przeniesie się do bariery☆. Tak naprawdę jestem na dachu☆. Dzięki temu zmęczycie się, niszcząc barierę☆.]

A więc to tak… Tylko jej dusza znajduje się wewnątrz bariery.

Dobra, czas przekazać to reszcie.

– Słuchajcie wszyscy, Kaichou w tej barierze to tylko iluzja wytworzona z jej duszy w barierze przez te dwie Gońce. Dlatego Koneko-chan nie wyczuła jej ciała. Mieliśmy zmęczyć się, niszcząc tą barierę… Prawdziwa Kaichou czeka na nas na dachu… Ale dzięki temu, że jest to jej dusza, moje Poligloctwo na niej zadziałało… Czyli mogę rozmawiać nawet z hologramami cycuszków…?

Gdy tylko skończyłem mówić, upadłem.

– Ise-san!

Asia próbowała do mnie podbiec, ale została zablokowana przez wrogą Królową.

Upadła na kolana i przybrała pozycję do modlitwy. Całe jej ciało zaczęło lśnić lekką zielenią, która rozszerzyła na teren wokół niej. To były owoce jej treningu!

Najpewniej wiedziała, że żadne leczenie już mi nie pomoże, ale mimo to próbowała. Dobre z ciebie dziecko, Asiu. A wraz ze swoimi tsunderewatymi piersiami, to już całkiem wspaniała!

– Na to czekałam!

Jedna z Gońców Kaichou przerwała iluzję i barierę, a druga natychmiast weszła w strefę leczącą Asi!

– Odwrócenie!

Bach! Zielone światło zmieniło barwę na czerwoną!

– …Ach!

Ciało Asi zaczęło lśnić i znikać!

– Odwrotnością leczenia są obrażenia… Umiejętności lecznicze Argento-san są potężne… Dlatego właśnie je odwróciliśmy… – powiedziała jedna z Gońców, która weszła w pole Asi. Wyglądała na niezmiernie zadowoloną, mimo że wymiotowała krwią.

– …Pokonałam medyka Gremorych… Kaichou

Goniec Kaichou zniknęła w tym samym momencie, co Asia.

…Cholera… Dorwali ją… Ja też…

Moje ciało otoczyła jasność. Już po mnie… Chciałem chociaż dojść do ich bazy i promować do Królowej… Cholera! Żeby tak paść bez nawet tego… Żałosne!

Ale przynajmniej użyłem Poligloctwa…

Saji…ja…

[Jeden z Gońców Rias Gremory-sama pokonany!]

[Jeden z Gońców Sony Sitri-sama pokonany!]

[Pion Rias Gremory-sama pokonany!]


Odnośniki tłumacza

  1. Z japońskiego こもった一撃 (komotta ichigeki), co oznacza „uderzenie wypełnione czymś/ciężki cios”. Dość trudne do ujęcia, ale w następnych kwestiach Tannina ważne jest znaczenie pierwsze.
  2. Oprócz angielskiej nazwy – Bilingual – zostały użyte kanji 乳語翻訳, które znaczą mniej więcej „tłumacz języka piersiowego”.


Cofnij do podrozdziału Walc Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału VIP
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_-_Tom_5_rozdzial_5&oldid=6119