High School DxD - Tom 6 - rozdzial 3

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 3: Wielka Bitwa!

Część 1

– Ach˜. Ach˜. J-ja… Nie. W grupie Gremory jestem…

Siedziałem w moim pokoju przed lustrem i ćwiczyłem rozmowę, a także uśmiechanie się! Chciałem się szeroko uśmiechnąć, ale nawet samo ćwiczenie sprawiało, że się stresowałem!

Mieliśmy wystąpić w telewizji! Nic nie da się na to poradzić, jeżeli chcesz trenować mówienie!

Tej nocy do Buchou zadzwoniła Grayfia-san. Chciała nas poinformować, że stacja telewizyjna złożyła nam propozycję zagoszczenia na ich antenie i to nie byle jaką, bowiem dotyczyła ona całej naszej grupy! Rating Game młodych diabłów, wliczając w to naszą Buchou, były transmitowane w całych Zaświatach. Jednak Buchou i pozostałe młodziaki byli już sławni, gdyż pochodzili z cenionych rodów Maou i wszystko wskazywało na to, że dzięki grom ich sława wzrosła jeszcze bardziej.

Nawet w jednym zaświatowych magazynów pojawił się artykuł pod tytułem „Tylko u nas: księżniczka Rias Gremory!”. Już podczas wakacji zauważyłem, że Buchou cieszyła się wielką sławą, ale teraz oznaczało to, że jej imię zdobyło jeszcze większy rozgłos.

Wśród młodych diablic stał się popularny żeński mundurek Akademii Kuou, więc można było się spodziewać, że za niedługo będzie dostępny w sklepach całych Zaświatów.

Munyuu!

Ktoś mnie przytulił! Na moich plecach rozpłaszczyły się Cycuszki, których nie mogłem nie pamiętać! Kiedy spojrzałem w lustro, za mną, tak jak przewidywałem, stała Buchou.

– Ise, co robisz?

– Umm, z racji że mamy mieć występ w telewizji, to ćwiczyłem.

– Ufufu, nie ma takiej potrzeby. Odpowiadaj normalnie, gdy zadadzą ci pytanie. Prawdopodobnie to mnie będą najbardziej wypytywali. – Zaczęła głaskać mnie po głowie.

Aaach, Buchou! Moja Onee-sama! Twój sposób zajmowania się podwładnymi był wspaniały!

– Hej, Ise. Wiesz, że nie musisz tak bardzo zamartwiać się o Asię? – powiedziała spokojnie. Po krótkiej pauzie kontynuowała: – Ostatnimi czasy zawracałeś sobie głowę Diodorą częściej niż sama Asia. Przyznam się, że sama myślałam nad tą sprawą, ale ty, choć zawsze się o nią martwiłeś, tak teraz nie myślisz o niczym innym. Czujesz się winien tego, że Asia przywędrowała w tę część świata?

Buchou, jesteś niesamowita.

Patrząc w podłogę, skinąłem głową.

– Tak… Jednak Asi podoba się jej obecne życie. Myślę również, że tak jest najlepiej… Ale ja…

PRZYTULA
Tom 6 (light novel) strona 111.jpg

Buchou czule mnie przytuliła. Następnie nachyliła się i wyszeptała do mojego ucha:

– Ise i ja. Sprawmy, żeby ta dziewczyna czuła się wśród nas szczęśliwa. Ale ty i reszta również macie być szczęśliwi, okay? Bo jeśli nie, to będę bardzoooo smutna…

– Buchou…

Rozpłakałem się! Chlip! Była zbyt miła! Kochana przeze mnie dziewczyna była wspaniała! Pójdę za tobą wszędzie! Tak! Buchou, ja oraz reszta będziemy wraz z Asią wiedli szczęśliwe życie! Spędzimy je z uśmiechami na twarzach! To musi być szczęście!

Buchou uśmiechnęła się.

– Tak, wiem, mój kochany Ise…


Część 2

I wreszcie nadszedł długo wyczekiwany dzień.

Teleportowaliśmy się do Zaświatów przy użyciu magicznego kręgu przygotowanego specjalnie dla nas! Dopiero co stąd wróciłem, więc nigdy bym nie pomyślał, że tak szybko znów tutaj zawitam. Pojawiliśmy się w piwnicy ogromnego miejskiego budynku. Zostaliśmy ciepło przywitani przez pracowników.

– Cieszymy się bardzo z twojego przybycia, Rias Gremory-sama. I twoich podwładnych. Proszę tędy.

Prowadziła nas osoba, która zdawała się być producentem. Przy pomocy windy dostaliśmy się na najwyższe piętro.

Wnętrzne budynku nie odbiegało zbytnio od wyglądu tych z naszego świata, jednak różniły je bardzo banalne rzeczy. Było tutaj mnóstwo urządzeń, które do pracy wykorzystywały demoniczną moc.

A na plakacie wywieszonym na korytarzu… widniała Buchou! Uśmiechająca się postać szkarłatnowłosej piękności przypominała jakąś idolkę nastolatków!

Nagle z drugiego końca korytarza wyłoniła się znajoma mi osoba w towarzystwie dziesięciu innych.

– Sairaorg, też tu jesteś.

Tak, tym, do którego przemówiła Buchou, był następca domu Bael, Sairaorg-san. Na ramieniu miał zawieszoną jakaś arystokratyczną kurtkę i wyglądał dziko jak zawsze. Nawet z punktu widzenia nowicjusza jego obrona nie miała w sobie żadnych luk. Był zawsze gotowy do działania? Ta stojąca za nim blondynka z kucykiem była jego Królową. Niezła z niej laska.

– Rias, również będziesz udzielała wywiadu?

– Tak. Czyżbyś już skończył?

– Nie, dopiero co będę. Jednak w innym studio… Widziałem wasz mecz.

Brwi Buchou uniosły się nieznacznie.

– Bez względu na waszą moc, przegracie, jeżeli dacie się zapędzić w pułapkę – powiedział. – Ze wszystkich sił będą starali się znaleźć najmniejszą lukę. Jednak co ważniejsze, wśród Sacred Gear istnieje mnóstwo niewiadomych. Nigdy nie wiadomo, do czego może dojść i co robi dany Sacred Gear. Porozumienie w grze jest istotne. Nauczyłem się wielu rzeczy dzięki waszemu pojedynkowi z Soną Sitri. Jednakże… – tutaj skierował się do mnie i położył dłoń na moim ramieniu – pragnę, byś walczył czystą mocą.

Po tych słowach odszedł.

Położył tylko dłoń, jednak odczułem ogromny ciężar. Czyżby numer jeden wśród młodziaków miał względem mnie jakieś oczekiwania? Rany, denerwowałem się przez to!

Po rozmowie z Sairaorgiem udaliśmy się do przebieralni, gdzie zostawiliśmy nasze torby. Azazela-sensei nie był tutaj z nami, gdyż miał gościć w innym programie. Irina została w domu. Dziś było tylko dla nas, dla grupy Gremory.

Po tym zostaliśmy zabrani do pomieszczenia, które przypominało studio. Wciąż trwały przygotowania i wszędzie krzątali się jacyś ludzie. Kobieta, która miała przeprowadzać wywiad, już tutaj była. Podeszła do nas i przywitała Buchou.

– Witam, po raz pierwszy widzę cię na własne oczy. Jestem spikerką zaświatowego studia numer jeden.

– Również mi miło – odpowiedziała z uśmiechem Buchou, po czym podała jej rękę.

– Przepraszam, że mówię o tym teraz, ale do wywiadu…

Buchou, spikerka i reszta kadry zaczęli dyskutować.

Wewnątrz studia było mnóstwo miejsc dla widzów! Waa… wszystko będzie nagrywane, podczas gdy inni będą na nas patrzeć?

Cholera. Zacząłem się nieźle stresować! Mimo że to Buchou była gwoździem programu, to my również tutaj będziemy!

– Ja… ja… ja… ja… j-j-ja… ja chcę do doooomu! – zapiszczał trzęsący się Gasper.

Musiała to być dla niego prawdziwa katorga. Jednak ja także się denerwowałem. Dasz radę, Gasper.

– Kilka pytań zostanie zadane pozostałym członkom, ale bardzo proszę się tym nie stresować – powiedział do nas pracownik studia. – Umm, czy jest tutaj Kiba Yuuto-san i Himejima Akeno-san?

– Ach, Kiba Yuuto. To ja.

– A ja jestem Himejima Akeno.

– Całkiem prawdopodobne jest, że będziecie musieli odpowiedzieć na multum pytań. Popularność waszej dwójki cały czas wzrasta.

– Poważnie!? – zapytałem zaskoczony.

– Tak – odparł pracownik. – Kiba-san zyskuje coraz więcej fanek, podczas gdy Akeno-san znajduje sławę wśród męskiej części widowni.

Och. On był przystojny, a ona piękna, zatem nic dziwnego, że byli sławni.

Rozumiem. Z racji że mecz przeciwko Sitri był transmitowany w całych Zaświatach, ich popularność wzrosła. A niech cię, Kiba! Akeno-san… Miałem mieszanie uczucia. Była moją drugą Onee-sama… Nie wiedziałem, czy miałem się cieszyć czy też nie, ale Akeno-san uśmiechnęła się do mnie.

– Nie masz się czym martwić – powiedziała. – Tylko ty się dla mnie liczysz, Ise. Nie będę niczyja inna. – Złapała mnie czule za dłoń!

Uoooo! Akeno-san! Z całą pewnością była z niej Onee-sama, która troszczyła się o swoich towarzyszy! Hm? Poczułem na sobie kujące spojrzenie. Kiedy się rozejrzałem… Buchou się na nas patrzyła! Moja pani była strasznie surowa dla swoich podwładnych!

– Następną osobą jest Hyoudou Issei-san.

– Ach, to ja.

Również byłem popularny!? Byłem tym trochę… Nie, byłem bardzo podniecony! Jednak na twarzy pracownika widniało zakłopotanie.

– Ummm, pan jest…?

Czyżby mnie nie znał!? Eeeeeech!?

– Um, jestem Pionem, Hyoudou Issei. Jestem także Sekiryuuteiem…

Gdy to powiedziałem, chyba wreszcie zrozumiał.

– Ach! To pan! Pańska opancerzona forma wygląda zupełnie inaczej, tak więc nie rozpoznałem pana.

Z pewnością! W trakcie meczu przez długi czas chodziłem w zbroi, choć była to krótka walka. Zatem nic dziwnego, że mnie nie poznał, w końcu w normalnej formie wyglądałem jak jakiś słabeusz.

– Hyoudou-san udzieli wywiadu, ale w innym studio. Jest pan znany jako Chichiryuutei[1].

– Chichiryuutei!?

Co to miało znaczyć!? Byłem zszokowany!

Pracownik ożywienie kontynuował:

– Jest pan popularny wśród dzieci. Nazywają pana „Biuściastym Smokiem”. W meczu z domem Sitri wykrzyczał pan na głos słowo „piersi”, prawda? Akurat ten fragment był emitowany podczas przerwy na drugie śniadanie i dzieciaki szybko to podłapały.

Bez jaj! Byłem tematem rozmów bachorów z Zaświatów!? Nie mogłem tego pojąć! Ale Biuściasty Smok… Ach, wydawało mi się, że ciągle powtarzałem „piersi”… Najwyraźniej dzieci ciągnęło do takich prostych rzeczy. To, co przykuwało uwagę dzieci w naszym świecie, również przykuwało uwagę w tutejszym.

[U-uoooooon…!]

Ddraig rozpłakał się. Hej, hej, hej, co się stało?

[Nazywano mnie Niebiańskim Smokiem… Moje imię, Sekiryuutei, siało postrach…]

Rozpłakał się na dobre… Chyba tego się nie spodziewał. Hmmm, cóż więc, Chichiryuutei i Biuściasty Smok…

– Zatem Hyoudou-san, proszę za mną. Poprowadzę pana do innego studio.

Otrzymałem od niego indywidualny scenariusz. Podczas drogi do innego studio, pocieszałem Ddraiga.

Hm, co mnie tam zastanie?


– Rany, ale stres.

Gdy nagrywanie dobiegło wreszcie końca, wypoczywaliśmy w przebieralni. Rzeczą oczywistą był fakt, że inni byli podenerwowani w równym stopniu, co ja. Podpierali się o ścianę lub legli jak martwi na stole. Program od początku do końca składał się z pytań skierowanych w stronę Buchou. „Jakim przeżyciem był mecz z domem Sitri?”, „Co teraz zamierzasz?”, „Czy jakikolwiek młody diabeł przykuł twoją uwagę?” i inne. Buchou odpowiedziała na nie wszystkie spokojnie i z uśmiechem, nie zapominając, by zachowywać się z gracją i elegancją. Nie mogła przynieść hańby swojej rodzinie, która również mogła oglądać ten program. Udzieliła świetnego wywiadu, jakiego można było spodziewać się po spadkobierczyni domu Gremory!

A gdy pytania zostały skierowane w stronę Kiby, żeńska część widowni rozpłakała się. Jego popularność wśród kobiet była godna podziwu. Nawet podczas serii pytań do Akeno-san faceci skandowali „Akeno-sama!”. A gdy przyszła kolej na mnie, to dało się słyszeć tylko dzieciaków krzyczących „Biuściasty Smok!” i „Chichiryuutei!”. Nie wiedziałem, jak miałem na to zareagować, ale byłem popularny wśród dzieci…

Najwyraźniej mój pancerz przypominał im jakieś pluszakowe wdzianko, jednak ze względu, że podczas walki krzyczałem raz za razem „piersi”, to stałem się popularny w dość dziwny sposób. Hahaha, musiał być powód, dla którego nagrywali to w takiej, a nie innej kolejności.

– A właśnie, Ise – powiedziała Buchou, jedząc. – O co cię pytali?

– Tajemnica – odpowiedziałem. – Personel poprosił mnie, abym nie mówił o tym osobom z mojego otoczenia – powiedziałem z diabelskim śmiechem.

– Rozumiem – odrzekła. – Jednak zżera mnie ciekawość.

Chyba naprawdę była ciekawa.

Gdy chcieliśmy już wstawać i wracać do domu, ktoś otworzył drzwi.

W pierwszej chwili wyglądała przeuroczo. Była to dziewczyna z warkoczami upiętymi w kok. Całkiem niezła z niej bishoujo. Jednak wydawała mi się strasznie znajoma…

– Zastałam tu Iseia-sama?

– Ravel Feneks. Co cię tutaj sprowadza?

Nasze oczy spotkały się. Wydawało mi się, że przez chwilę jej twarz pojaśniała, jednak nie byłem tego pewien, gdyż w tym samym momencie zrobiła rozgoryczoną minę. Wtedy to też wyciągnęła przed siebie ręce, w których trzymała koszyk.

– T-to jest ciasto! – powiedziała. – Mój drugi brat występował w innym programie, więc skorzystałam z okazji i przyszłam ci je dać!

Naprawdę? Nie byłem pewien, więc odebrałem z jej rąk koszyk i upewniłem się co do jego zawartości. Wewnątrz znajdowało się przepysznie wyglądające czekoladowe ciasto. Wow, cudowne. Jednak dlaczego wręczyła mi je z takim nieśmiałym wyrazem twarzy? Przecież ciasto było w porządku.

– Sama robiłaś? – zapytałem.

– T-tak! Oczywiście! – odrzekła pospiesznie. – Umiem piec ciasta! P-poza tym, obiecałam, że upiekę jedno dla ciebie!

– Dziękuję. Jednak mogłaś je przyrządzić na naszą wspólną herbatę, na którą jesteśmy przecież umówieni.

– Nie chcę ci przeszkadzać – odpowiedziała. – Zbliża się wasz mecz z domem Astaroth, prawda? Zatem nie będę mitrężyć twojego czasu. Pomyślałam tylko, że chociaż upiekę dla ciebie ciasto. Powinieneś być wdzięczny!

Hmm, czy ona próbowała wymusić moją wdzięczność, czy też próbowała być skromna? Jednak cieszyłem się, że w ogóle przyszła.

– C-cóż zatem, będę szła… – Odwróciła się i chciała już wychodzić, jak gdyby załatwiła to, co miała do załatwienia.

– Poczekaj! – krzyknąłem. – Kiba!

Zatrzymałem ją, a Kibie kazałem stworzyć mały nóż do krojenia. Następnie ukroiłem kawałek ciasta i spróbowałem go.

Słodki smak czekolady rozprzestrzenił się w moich ustach. Nie był zbyt intensywny, co nadawało ciastu idealny smak. Miękkość i delikatność również działały na jego korzyść.

– Przepyszne, Ravel – rzekłem. – Dziękuję, zjem resztę w domu. Hahahaha, nie wiem, kiedy dojdzie do naszego ponownego spotkania, więc pomyślałem, że chociaż ci powiem, jak smakuje. Zapewniam cię, że przy następnej okazji napiję się z tobą herbaty, jeżeli tak bardzo tego chcesz.

Na moje słowa jej oczy zaszkliły się, a jej twarz spłonęła czerwienią. Hm? Myślałem, że odpowie coś na wzór „Oczywiście! Ohohoho…!”.

– Ise-sama, będę ci kibicowała przy następnym meczu.

UCIEKA!

Po tych słowach błyskawicznie się ulotniła. Gdy odwróciłem się do Buchou…

Miała zamknięte oczy, a jej brwi były wysoko uniesione. Reszta dziewczyn patrzyła się na mnie jakoś tak dziwnie, zrobiła się straszna atmosfera…

N-niby dlaczego? Nie rozumiałem tego. Jednak mimo wszystko nasz wywiad dobiegł końca, a mecz przeciwko Diodorze był coraz bliżej.

Przy okazji, studio przysłało nam nagranie z moim wywiadem. Po jego obejrzeniu doznałem ogromnego szoku… Nigdy bym nie pomyślał, że to tak wyjdzie… Jak miałem pokazać to Buchou i reszcie…


Część 3

– Buha.

Znajdowałem się w przebieralni przylegającej do łaźni na pierwszej kondygnacji podziemnej. Po udanej kąpieli popijałem sobie koktajl mleczny. Ach, był pyszny! Wypiłem go całego naraz!

Ale rany, żeby w piwnicy znajdowała się łaźnia? Wciąż nie mogłem w to uwierzyć. Rezydencja Hyoudou, która w czasie wakacji przeszła znaczną przebudowę, aktualnie liczyła sześć pięter nadziemnych i trzy podziemne. Na poziomie minus dwa znajdował się duży basen. Dziewczyny, kiedy tylko miały na to ochotę, również z niego korzystały. Poważnie, niezły luksus. Dzięki tej renowacji dom miał wystarczająco miejsca, byśmy mogli się tutaj wszyscy pomieścić. Moi rodzice również zdawali się być zadowoleni.

Wewnątrz lodówki, która znajdowała się we wcześniej wspomnianej przebieralni, można było znaleźć wszelkie możliwe mleczne napoje, więc po kąpieli było co pić! Tak, jak powiedziała Buchou: „Spożycie różnych rodzajów mleka po kąpieli w Japonii to mus!”

Jej obsesja na punkcie Japonii czasami mnie przerażała. Jak już jesteśmy przy tym mleku, to nadmienię, że po każdej codziennej kąpieli piłem inny rodzaj mleka. Buchou lubowała się w koktajlach mlecznych, Akeno-san, Asia i Koneko-chan preferowały normalne mleko, a Xenovia wolała mleko kawowe.

Po ciężkim treningu wziąłem kąpiel, dzięki czemu czułem się odświeżony. Można było powiedzieć, że stałem się treningowym maniakiem – nie mogłem spokojnie usiedzieć, jeżeli nie poćwiczyłem. Codzienny wysiłek stał się moją rutyną.

Wyszedłszy z łaźni, znalazłem się naprzeciw wielkiej sali oświetlonej światłem. Dzięki niej mogliśmy urządzać maratony oglądania filmów i wszelkiego rodzaju treningi. To właśnie tutaj przed chwilą ćwiczyłem. Drzwi wejściowe były lekko uchylone i pozwoliłem sobie rzucić okiem. W środku znajdowała się Xenovia, która trzymała drewniany miecz. Miała na sobie kostium treningowy.

– …Ise.

– Yo – odpowiedziałem. – Nie miałem zamiaru podglądać, tylko zauważyłem zapalone światło, więc zerknąłem do środka. – Mówiąc to, wszedłem. – Trenujesz?

– Tak, w końcu gra już tuż-tuż.

– Nie trenowałaś już przypadkiem rano?

Tak. Im bliżej była gra, tym intensywniej trenowała. Nawet dzisiaj przesadziła z tym treningiem i wyglądała bardziej, jakby była przez coś opętana. Podczas sparingu zdawało mi się, że duch bojowy Kiby ustępował pod każdym względem jej duchowi. Jednak z powodu szybkiego atakowania utworzyła w swojej obronie lukę i otrzymała kontratak.

– Jestem w końcu… słabsza od Kiby – powiedziała.

Z całą pewnością. Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, była od niego znacznie silniejsza. Jednak wszystko się zmieniło po tym, jak talent Kiby zaczął się piorunująco szybko rozwijać po zdobyciu Świętego Demonicznego Miecza.

– Nawet na nagraniu wyraźnie było widać, że potrafi władać Durandalem lepiej ode mnie – powiedziała ze szklanymi oczyma. – Jeśli chodzi o proste talenty, to Kiba ma ich więcej ode mnie.

Według mnie była w pewnym stopniu po prostu zazdrosna.

– Jak dla mnie, to oboje jesteście niesamowici.

Uśmiechnęła się na moje słowa, ale nie zabrzmiały one tak, jakbym starał się ją pocieszyć.

– Dziękuję – odpowiedziała. – Jednak nie mogę przebaczyć sobie jednej rzeczy… Tego, że przegrałam w poprzednim meczu, uprzednio niczego nie osiągnąwszy… Właśnie dlatego trenuję, aby już nigdy więcej nie stracić czujności podczas walki.

Zatem rozchodziło się o właśnie o to… W meczu przeciwko domowi Sitri Xenovia przegrała w walce z Tsubaki-senpai, która posiadała kontrujący Sacred Gear. Jednak jeśli chodziło o moc, to Xenovia ją przerastała. Mimo wszystko sprawy potoczyły się tak, że stała się przegraną.

Na nagraniu zobaczyłem również, jak przerażające mogły być Sacred Gear typu technicznego. To one dyktowały tempo walce tam, gdzie nic nie można było wskórać mocą. Uświadomiło mi to, jak rozległa potrafiła stać się gra. Cóż, według mnie, gdyby przyszło nam walczyć normalnie, bez żadnych ograniczeń, to będziemy dość silni. Kurna, taka pewność siebie mogła doprowadzić do naszej porażki.

– Bez względu na moc – zaczęła mówić Xenovia – jaką się posiada, to zdałam sobie sprawę, że istnieje wiele sposobów, abyśmy zostali pokonani. Rozgrywanie meczu za pomocą samej mocy chyba jest najbardziej znanym sposobem gry. Jednak w grze, gdzie dochodzi do starć pomiędzy dwiema drużynami, bardziej niż mocy jednostki, potrzeba nam kooperacji w stylu „zdolność osoby A plus zdolność osoby B”. Droga do zostania wyskoklasowym diabłem naprawdę jest kręta…

Usiadłem na podłodze i westchnąłem. Miała rację. W rzeczy samej, otrzymanie parostwa było czymś niezwykle trudnym.

– Ise, chcesz zostać w przyszłości Maou? – zapytała nagle.

– Nie, nigdy o tym nie myślałem – odpowiedziałem. – Czemu o to pytasz?

– Wraz z upływem czasu uniezależnisz się od Buchou, tak? By móc mierzyć wyżej.

– Tak, taki mam zamiar.

– Asia powiedziała, że pójdzie za tobą.

– Hmm? Aaa, tak, tak, przyrzekliśmy sobie, że będziemy trwać przy sobie na zawsze.

– Zabierz mnie wraz z nią.

Tego się nie spodziewałem. Nigdy nie przeszłoby mi przez myśl, że wypali z czymś takim…

– Dlaczego chcesz ze mną odejść? – zapytałem.

– Bo przy tobie jest zabawnie – odpowiedziała z uśmiechem.

Rozumiem. Jest zabawnie, hm?

– Zrozumiano – odrzekłem. – Pomyślę nad tym.

– Mam nadzieję, że dostanę pozytywną odpowiedź.

Nie miałem żadnych planów na przyszłość, ale wizja otworzenia interesu z Asią i Xenovią wydawała się być interesująca. Pochyliłem głowę na bok i zacząłem się nad tym zastanawiać. W międzyczasie Xenovia przestała wymachiwać mieczem.

– W jakiś magiczny sposób rozmowa z tobą spowodowała, że wszystkie moje niepokoje zniknęły. – Mówiąc to, zbliżyła się do siedzącego mnie i…

Chu.

Pocałowała mnie w policzek! Uooo! Byłem tym tak bardzo zaskoczony! Całus w policzek!

– To prezent ode mnie. Może przy drugim powinnam pocałować cię w usta? Fufufu. Cóż zatem, pora na odpoczynek. – Wraz z tymi słowami wyszła z pomieszczenia.

A ja, trzymając się za policzek, siedziałem oniemiały.


Część 4

– Już czas – powiedziała Buchou, po czym wstała.

Wreszcie przyszedł dzień meczu. Zebraliśmy się późną nocą w pokoju klubowym. Asia była w swoich zakonnych ubraniach, Xenovia zaś ubrana była w erotyczny strój bitewny. Reszta, włączając w to mnie, miała na sobie mundurek Akademii Kuou.

Ustawiliśmy się w magicznym kręgu pośrodku pomieszczenia i czekaliśmy na teleport.

Naszym przeciwnikiem był Diodora Astaroth – dokładnie z tego samego arystokratycznego domu, z którego pochodził obecny Belzebub. Nie miałem pojęcia, jakiego rodzaju mocy używał, jednak był diabłem potrafiącym zaatakować swojego oponenta bezpośrednim atakiem olbrzymiej ilości demonicznej mocy. Gra dobiegała końca dopiero wtedy, gdy pokonało się Króla! W naszym zespole ze świecą szukać osoby, która przegrałaby przeciwko samej mocy. Jeżeli rzuci się na nas, to my go pokonamy!

Musiałem nauczyć się również innej metody walki niż ta… Kontra, co? Może powinienem poćwiczyć i to? Sairaorg-san był super przykładem osobnika typu „moc”. Był w podobnej kategorii, co ja. Gdybym nauczył się kontrować, może mógłbym odwrócić sytuację na swoją korzyść… Dla „mocy” ruchy osobników typu „technika” były czymś, czego nie można było ignorować.

Podczas gdy ja wytężałem swój mały móżdżek, zdenerwowana Asia złapała mnie za dłoń. Uśmiechnąłem się bez słów i odwzajemniłem uścisk.

Tak, wpierw musiałem rozprawić się z Diodorą. Nie było mowy, żebym przekazał mu Asię. Bez względu na to, jakich mocy użyje przeciwko mnie, to i tak będę chronił Asię!

Wtedy to też magiczny krąg zaświecił się, a my zaczęliśmy się teleportować…

– Jesteśmy na miejscu…?

Kiedy światło zanikło, otworzyliśmy swoje oczy… Pojawiliśmy się w bardzo przestrzennym miejscu.

Znajdowało się tutaj wiele grubych filarów. Podłoga była wykonana z… kamieni. Rozejrzeliśmy się i ujrzeliśmy w oddali wejście do świątyni! Była ogromna. Przypominała taką ze starożytnej Grecji. Nie miała na sobie żadnych znamion czasu i wyglądała tak, jakby co dopiero została postawiona. Spojrzałem ku górze i ujrzałem normalne, białe niebo. Zatem to była nasza bazą, hm?

Cóż, pora się przygotować. Będzie to walka błyskawiczna? A może będzie przeciągała się w nieskończoność? Nadal nie wiedziałem, ale będę po prostu wypełniał moją rolę!

Dodawałem sobie w taki sposób otuchy, jednak… bez względu na upływ czasu nie słyszeliśmy żadnego obwieszczenia ze strony sędziego.

– Dziwne… – powiedziała Buchou.

Wszyscy zaczęliśmy coś podejrzewać. Czy osobom odpowiedzialnym za mecz coś się stało? Do głowy przychodziły mi takie myśli, aż nagle…

Po drugiej stronie świątyni pojawił się magiczny krąg!

Co!? Diodora!? Nie mówcie mi, że będziemy walczyli na tak krótki dystans!

Spanikowałem! Wszyscy przyjęli pozycję do walki! Jednak na jednym magicznym kręgu się nie skończyło! Wokół nas pojawiło się mnóstwo świecących okręgów!

– To nie jest symbol domu Astaroth! – powiedział Kiba, wyjmując miecz z pochwy.

Następnie Akeno-san, z iskrami w dłoniach, rzekła:

– Żaden z nich nie jest podobny. Jednak…

– Wszystkie należą do diabłów. Ale o ile nie myli mnie pamięć… – Powiedziała Buchou rozglądając się z poważną miną. Była pokryta w czerwonej aurze.

Zostaliśmy otoczeni przez… diabłów! Każdy z nich był do nas wrogo nastawiony!

Jeden, dwa, trzy… Nie, nie było sensu liczyć, bo było ich więcej niż dziesiątka czy setka! Ich liczba wahała się od kilku setek do kilku tysięcy! Zostaliśmy otoczeni przez ogromną grupę osób! Cała okolica zaroiła się od diabłów!

– Wnioskując po ich magicznych kręgach, są powiązani z frakcją Starych Maou Brygady Chaosu.

!?

Śmiertelnie się przestraszyłem! Poważnie!? Brygada Chaooosu!? Dlaczego mieliby przerywać mecz pomiędzy młodziakami!? Och, głupie pytanie, w końcu byli terrorystami! Ale dlaczego akurat nasz mecz!?

– Ty, któraś wywodzi się z rodu fałszywego Maou, Gremory! Tutaj dokonasz swojego żywota! – powiedział prowokująco jeden z diabłów.

Tak, jak myślałem – dla demonów wspierających frakcję Starych Maou obecni Maou i ich otoczenie musieli być solą w oku.

– Kyaa! – rozległ się krzyk. Był to krzyk… Asi!

Kiedy się odwróciłem w stronę, gdzie stała, nie było jej tam!

– Ise-san! – jej głos dobiegł z góry.

Gdy podniosłem głowę, ujrzałem Diodorę, który trzymał ją w swoich rękach! Ten draaaaaaaaaaaaań!

– Hej, Rias Gremory i Sekiryuuteiu. Zabieram Asię Argento ze sobą – powiedział z uśmiechem.

– Puszczaj Asię, chuju! Dupku! I co to ma znaczyć!? Czy nie mieliśmy rozegrać meczu!?

Wraz z moimi słowami na jego twarzy zawitał diabelski uśmieszek.

– Nie dotarło jeszcze do ciebie? To nie jest gra. Wszyscy zginięcie z ich rąk… Rąk agentów Brygady Chaosu. Możecie być sobie silni, ale nie poradzicie sobie z taką ilością średnio- i wysokoklasowych diabłów, prawda!? Hahaha, tak więc umrzyjcie. Zniknijcie raz na zawsze.

Buchou zawiesiła na nim swój wzrok.

– Chcesz mi powiedzieć, że coś cię z nimi łączy? – zapytała. – Jesteś szumowiną. I ważyłeś się nawet sprofanować świętość Rating Game. W śmierci byłoby ci do twarzy! Jednak co ważniejsze, próbujesz odebrać mi moją uroczą Asię…! – Jej aura stała się gęstsza! Wkurwiła się! Nic dziwnego! Ja również miałem ochotę złoić temu draniowi skórę! Nie byłem mu w stanie przebaczyć!

– Gdybym został tu z nimi, wyglądałoby to tak, jakbym mógł spełniać każdą moją zachciankę. Cóż, walczcie, ile chcecie, a ja w tym czasie stanę się wraz z Asią jednością. Wiecie, co mam na myśli? Sekiryuuteiu, Asia będzie moja. Jeżeli jesteś w stanie za mną podążyć, to idź w głąb świątyni. Zobaczysz coś wspaniałego – zaśmiał się donośnie.

W tej samej chwili Xenovia krzyknęła:

– Ise, Ascalon!

– Tak! – odrzekłem natychmiast i przyzwałem swoją rękawicę. Wyjąłem wystający miecz i przekazałem go Xenovii.

– Asia jest moją przyjaciółką! – wykrzyknęła. – Nie pozwolę ci robić tego, co ci się żywnie podoba!

Jej oczy płonęły wściekłością. Próbowała natrzeć na Diodorę i ciąć go, ale jego wyzwolenie demonicznej mocy załamało postawę bojową Xenovii. Jej ostrze nie dosięgnęło go, ale święta aura z miecza poszybowała w jego stronę! Tak! Spróbuj tego!

Chciałem, żeby do tego doszło, ale on płynnie uniknął ataku, manewrując w powietrzu! Kurna! Zatem nie będzie łatwo ściągnąć go na dół! Najwyraźniej wybicie Xenovii z pozycji do ataku nie było niczym dobrym!

– Ise-san! Xenovia-san! Ise… – zawołała Asia. Ona prosiła o pomoc!

Jednak cała przestrzeń świątyni zaczęła drżeć i ulegać zniekształceniu. Sylwetki Diodory i Asi zaczęły się rozmazywać i po chwili oboje zniknęli!

– Asiuuuuuuuuuuuuu! – krzyknąłem, jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.

…Kurwa! Nie byłem w stanie jej ochronić! Znowu! Ja… Ja…!

– Ise-kun, zachowaj spokój – powiedział Kiba. – Musimy zająć się wpierw tymi przed nami! A potem uratujemy Asię-san!

…Tak, miał rację. Plan był prosty. Musiałem wydostać się z tego miejsca, odnaleźć Diodorę, skopać mu dupę i ocalić Asię!

Diooooodraaaa! Tego ci nie wybaczę!

Zostaliśmy otoczeni przez diabły. Hm, a więc służyli potomkom Starych Maou. Nie znałem zbyt wielu szczegółów, ale musiałem po prostu złoić im zadki, gdyby któryś z nich wszedł mi w paradę!

Ich dłonie zaświeciły się tajemniczo! Chcieli nas zaatakować! Diodora powiedział, że są tutaj nie tylko średnioklasowcy, ale również wysokoklasowe diabły. Uda nam się uniknąć ich ataków? Może lepiej byłoby skryć się w ciemności i pokonywać ich pojedynczo? A może po prostu ich zignorować i pójść w głąb świątyni?

Myśląc o tym, usłyszałem nagle przeraźliwy krzyk: „Kyaa!”. Należał on do Akeno-san! Co się stało!? Gdy się odwróciłem, ujrzałem jednookiego staruszka w szacie, który uniósł spódniczkę Akeno-san i przyglądał się jej majtkom!
Tom 6 (light novel) strona 137.jpg

– Hm, niezły tyłeczek. Piękność kształtów, które posiadają młode, jest niezaprzeczalna.

Ten staruch!

Szybko odciągnąłem od niego Akeno-san! Jej dupcia należała tylko do mnie!

– Ty pieprzony staruchu! Skąd ty się wziąłeś!? Zaraz, ty jesteś…

Znałem go! Po meczu z Kaichou odwiedził lecznicę, w której leżałem. Jeżeli dobrze zapamiętałem, ten człowiek był…

– Odyn-sama! – powiedziała zaskoczona Buchou. – Co ty tutaj robisz?

Tak! Odyn! Bóg z Północy! Było to przybycie boga!

Gładząc brodę, odpowiedział:

– Hmm, tłumaczenie tego trochę by zajęło, ale mówiąc w skrócie: gra została przerwana przez Brygadę Chaosu.

Tak, jak myślałem – rozwalili nam cały mecz.

– Komisja gry i różni ludzie z każdej z frakcji współpracują, by opanować sytuację – mówił dalej. – Cóż, wiemy o tym, że Diodora Astaroth sprzymierzył się z frakcją Starych Maou, którzy pozostawali w ukryciu. Ophis musiał mu wręczył „węża”, który spowodował jego nagły wzrost mocy. Zatem będzie to dla was wielkie ryzyko, prawda? W takim razie potrzebujecie pomocy. Jednak cała okolica, w której miała toczyć się gra, została pokryta silną barierą. Dla zwykłej osoby jej zniszczenie lub przejście przez nią byłoby wielką sztuką. Zwłaszcza próba jej zniszczenia byłaby arcytrudna. Nie możemy zrobić niczego, dopóki nie zatrzymamy osoby odpowiedzialnej za jej rozstawienie.

– To jak ty tu wszedłeś? – zapytałem.

– Gdy oddałem swe oko Mimisbrunrrowi[2], oswoiłem się z tego typu demonicznymi mocami, magią i innymi zaklęciami. To samo odnosi się do barier. – Wskazał na swoje brakujące lewe oko. W oczodole znajdował się kryształ, w głębi którego świeciły się magiczne litery.

DRESZCZE

Gdy ujrzałem symbol pojawiający się na tym sztucznym oku, zdawało mi się, że całe moje ciało jakby zamarzło. Promieniujące światło było niebezpieczne…! Wyczuwałem nawet zdenerwowanie Ddraiga!

– Naszym przeciwnikiem jest bóg bogów Północy! Będziemy sławni, jeżeli zdobędziemy jego głowę! – Diabły wystrzeliły naraz ogromne ilości magicznych pocisków! Ich liczba była szalona!

Gdy przygotowaliśmy się, aby móc je na siebie przyjąć, Odyn uderzył swym kijem o ziemię.

BOBOBOOBOBOBOBON!

Wszystkie pociski zostały zmiecione! Starzec, gładząc swoja brodę, tylko się zaśmiał!

Był niesamowity! Właśnie takiego czegoś można było spodziewać się po bogu! Z łatwością odbił ich atak! Miny diabłów zrzedły. Wśród nich było tylu wysokoklasowców, ale mimo to staruszek nie tracił swojej pewności siebie!

– Normalnie to rozwaliłbym całą tę barierę, jednak w tym przypadku mogłem tylko przez nią przejść… Hmm, zatem jaka osoba byłaby w stanie stworzyć coś takiego? A właśnie, ten dzieciak, Azazel, kazał wam to przekazać. Sprawił mi tyle roboty, ciekawe co mu po tym wszystkim zrobię…

Ale zrzędził… Przekazał nam małe urządzenia służące do komunikacji.

– Idźcie, zostawcie to starcowi i biegnijcie czym prędzej w głąb świątyni. Tak, ten oto starzec będzie osłaniał wasze tyły. Wielki przywilej, nieprawdaż? – Gdy wyciągnął kij w naszą stronę, pokryła nas cienka warstwa aury. – To zapewni wam ochronę podczas drogi do świątyni. No już, idźcie.

– Starcze! Poradzisz sobie w pojedynkę? – zapytałem zmartwiony.

– Żeby bobas, który przeżył ledwo dekadę, martwił się o mnie… – odpowiedział z uśmiechem. W jego dłoni zmaterializowało się coś, co wyglądało jako włócznia. – Gungnir. – Pchnął nią jeden raz w stronę diabłów.

BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUM!

Z ostrza buchnęły ogromne ilości aury, a dźwięk cięcia odbił się echem po całej okolicy!

Nie wierzyłem własnym oczom. Pojedyncze mocne cięcie powędrowało prosto w stronę ziemi i przeorało ją! Wraz z tym poznikały diabły – setki ich po prostu zniknęły! Co za niesamowita moc! Już nie chodziło o fakt, że była to moc na kompletnie innym poziomie!

– Wiecie – zaczął mówić – starsi ludzie również muszą od czasu do czasu rozprostować kości. Cóż zatem – skierował się w stronę pozostałych przy życiu oponentów – demoniczni terroryści. Chodźcie do mnie ze wszystkim, co macie. Starzec przed wami jest o wiele silniejszy, niż to sobie wyobrażacie.

Miał w sobie taką moc, mimo że się powstrzymywał! Uwaa… Moc bogów była zupełnie odmienną ligą…

Diabły stały się jeszcze bardziej podenerwowane. Nie znalazł się już żaden, który zbliżyłby się do nas, by jego imię stało się sławne.

– Najmocniej przepraszam! Pozostawiam to tobie! – powiedziałem.

Buchou podziękowała Odynowi, a potem zwróciła się do nas:

– W stronę świątyni!

Wszyscy zgodnie odpowiedzieliśmy i zaczęliśmy biec. W międzyczasie Starzec i diabły wznowiły swoją walkę.


Gdy wkroczyliśmy do świątyni, założyliśmy wcześniej otrzymane urządzenia na nasze uszy. Usłyszeliśmy wtedy znajomy głos.

[Jesteście cali? Tu Azazel. Widzę, że Odyn przekazał wam odbiorniki.]

Był to Sensei.

[Wiem, że jest pełno rzeczy, o które chcecie spytać, ale słuchajcie uważnie. Ten Rating Game został przerwany napaścią frakcji Starych Maou z Brygady Chaosu. Przestrzeń, w której się znajdujecie, oraz ta, gdzie znajduje się pokój dla VIP-ów, są wypełnione po brzegi diabłami z frakcji Starych Maou. Jednak tego się spodziewaliśmy. Obecnie wszystkie trzy frakcje współpracują, aby unieszkodliwić frakcję Starych Maou.]

Nasi obserwatorzy również nie mieli łatwo, hm? Jednak co ważniejsze, co miał na myśli mówiąc „spodziewaliśmy się”?

[Ostatnimi czasy ci, którzy byli powiązani z obecnymi Maou, zaczęli ginąć w tajemniczych okolicznościach. Za wszystkimi śmierciami stali Starzy Maou z Brygady Chaosu. Mówiło się, że następca domu Glasja-Labolas zginął w wypadku, ale w rzeczywistości to oni go zamordowali.]

…Krewny Jankesa został zabity przez Brygadę Chaosu. Obrali go sobie za cel, ponieważ w jego żyłach płynęła ta sama krew, co w żyłach obecnego Maou?

[Mózgami tych operacji są potomkowie starych Belzebuba i Asmodeusza. Podobnie jak w przypadku Cattlei Lewiatan, którą pokonałem, nienawiść Starych Maou w kierunku obecnego diabelskiego rządu jest ogromna. Przerywając tę grę, chcieli wstrząsnąć światem zabijając i pokazując publicznie ciała tych, którzy są powiązani z obecnymi Maou. Nie mogła im się nadarzyć lepsza okazja do ataku niż ta. Wszystko to było coraz bardziej widoczne od meczu domów Astaroth i Agares.]

A to oznaczało, że obrali sobie nasz mecz za cel już dużo wcześniej. Mierzyli w Maou i ich krewnych. Innymi słowy w naszą Buchou, a także przedstawicieli każdej frakcji, którzy przyszli oglądać dzisiejszy mecz. Zatem tamten starzec, Odyn, również był ich celem.

– To przez co demoniczna moc Diodory tak wzrosła? – zapytała Buchou.

[Musiał pożyczyć moc od Ophisa. Jednak pewnie nikt nie przewidział, że użyje jej podczas gry. Dodając jeszcze do tego incydent z domem Glasja-Labolas doszliśmy do wniosku, że podczas dzisiejszego meczu do czegoś dojdzie. I jak widać, w ogóle nie zmienili swojego planu.]

A więc ten chuj zwiększył sobie moc pożyczając ją od szefa terrorystów! I wygrał dzięki niej mecz! W ogóle mi się to nie podobało!

[Dla nich, przynajmniej tak długo, jak mają możliwość wykończenia nas, wszystko jest w porządku. Nawet dla nas jest to sytuacja, której nie mogliśmy sobie wymarzyć, bowiem jest to świetna okazja, aby zniszczyć frakcję Starych Maou, którzy mają zły wpływ na cały świat. Odyn, bogowie greccy, a także bogowie od Śakry planują pozbycie się terrorystów. Poinformowaliśmy przywódców każdej z frakcji o możliwości wystąpienia ataku terrorystycznego i spytaliśmy, czy wyrażają wolę wzięcia w nim udziału. Wszyscy zgodzili się współpracować. Każda z frakcji myśli o zwycięstwie. Właśnie w tej chwili walczą zacięcie przeciwko diabłom spod skrzydła Starych Maou.]

Mówiąc w skrócie, każdy z przywódców jest zdania, że „nie przegra przeciwko terroryzmowi”, co?

[Wybacz, Rias. Wcześniej powiedziałem, że do wojny nie dojdzie tak szybko, ale wyszło, jak wyszło. Naraziliśmy was na wielkie niebezpieczeństwo. Chcieliśmy zmusić ich do podjęcia działań przed grą, bowiem byliśmy zdania, że wtedy się ujawnią, no i tak się stało. Jednak to przez nas znaleźliście się w niebezpieczeństwie i nic nie może nas usprawiedliwić. Wymyślając ten plan, przekonałem do niego Sirzechsa. Chciałem doprowadzić do ich ujawnienia się bez względu na cenę.]

– A co byś zrobił, gdybyśmy stracili przez to życie? – zapytałem go.

Odpowiedział poważnym głosem:

[Zamierzałem wziąć całą odpowiedzialność na siebie. Gdyby moje życie było potrzebne, aby odkupić waszą stratę, to oddałbym je.]

Sensei był gotów zginąć… Zwabił ich tutaj przez tak wielką determinację… Tak, to było ważne, ale musiałem go poinformować o tym, co zdarzyło się wcześniej!

– Diodora zabrał Asię! – powiedziałem.

[! Rozumiem. Jednak nie mogę was tutaj dłużej przetrzymywać. Pozostawcie Asię nam. Wszystko zaraz obróci się w jedno wielkie pole walki. Diabły od Starych Maou cały czas się tutaj teleportują. Ukryjcie się w podziemiach tej świątyni do momentu, aż wszystko się uspokoi. Są one bardzo wytrzymałe. My w tym czasie wyeliminujemy resztę terrorystów. Przestrzeń ta została utworzona przez posiadacza Longinusa, który zasila szeregi Brygady Chaosu. Można do niej wejść, ale wyjście z niej jest praktycznie niemożliwe. Longinus ten nosi nazwę Zatracenie Wymiaru. Jest najpotężniejszym z Sacred Gear powiązanych z barierami i przestrzeniami, więc nawet ten starzec, Odyn, który się specjalizuje w różnorakich technikach, nie jest w stanie go zniszczyć.]

– Sensei, czy ty również tutaj jesteś?

[Tak, jestem wewnątrz pola. Jest ono naprawdę olbrzymie i przez to znajduję się daleko od was.]

– Ruszamy na ratunek Asi – powiedziałem nie owijając w bawełnę.

[Zdajecie sobie sprawę, w jak poważnej znajdujecie się sytuacji?]

W jego głosie dało się wyczuć złość. Jednak ja nie miałem zamiaru się poddawać! Nie było mowy, żebym mógł!

– Nie rozumiem niczego, co jest skomplikowane! Ale Asia to moja towarzyszka! Moja rodzina! Pragnę ją uratować! Nie chcę ponownie jej utracić!

Tak! My sobie tutaj dyskutujemy, a cholera wie, co ten drań sobie z nią wyrabiał! Już na samą myśl o tym mdliło mnie!

– Azazelu-sensei – powiedziała Buchou z uśmiechem. – Wybacz, ale idziemy dalej, w głąb świątyni, aby uratować Asię. Gra została rozwiązana, ale nie przystanę na to, jeżeli nie załatwimy paru spraw z Diodorą. Muszę mu pokazać, jaką głupotą jest zabieranie moich podwładnych!

Buchouuuu! Właśnie tego można było się po niej spodziewać! Z całą pewnością wiedziała, co robić w takich sytuacjach!

Po niej głos zabrała Akeno-san:

– Azazelu-sensei, mamy prawo używać mocy przeciwko tym, którzy czynią podejrzane rzeczy w stosunku do sojuszu Trzech Potęg, tak? A wiesz, że Diodora właśnie okazał oznaki buntu skierowane w diabelską społeczność?

Och! Miała rację! Mieliśmy takie prawo! Niczego innego nie można było się spodziewać po Akeno-san! Sensei westchnął na nasze słowa.

[……Rany, ale z was uparte dzieciaki… Dobra, dobra, cóż zatem. Tym razem nie ma żadnych ograniczeń. Nic nie będzie ograniczało waszych mocy. Idźcie i wyszalejcie się, ile tylko dusza zapragnie. Zwłaszcza ty, Ise! Pokaż moc Sekiryuuteia temu zdradzieckiemu bachorowi, Diodorze!]

Och! Sensei znał się na rzeczy! Ogromne dzięki!

– Osu! – odpowiedziałem.

[I na koniec posłuchajcie mnie, to ważne. Rozpoczęli to wiedząc, że zaczęliśmy łapać się w ich planach. Innymi słowy ich plan nie uległ zmianie, nawet gdy my o nim wiedzieliśmy.]

Co miał na myśli? Zacząłem coś podejrzewać, ale zdawało się, że Buchou dobrze zrozumiała jego słowa.

– Czy to oznacza, że rozpoczęli atak, gdyż mają coś w zanadrzu?

[Tak. Nie mamy pojęcia, co to jest, ale oczywistym jest, że to pole nie jest bezpieczne. Gra jest wstrzymana, więc nie ma żadnego systemu wycofywania z pola walki. Jeżeli znajdziecie się w sytuacji zagrażającej waszym życiu, nie będzie sposobu, abyśmy mogli wam pomóc. Miejcie to na uwadze.]

Rozumiem. Przeciwnicy byli tak pewni siebie, że przeprowadzili atak, choć my i tak o tym wiedzieliśmy. Nie miałem pojęcia, co zamierzali, ale nasz cel był prosty i oczywisty! Musieliśmy pokonać Diodorę, ocalić Asię i skryć się w podziemiach! Trochę przerażało mnie, że nie było żadnego teleportu do powracania, ale będzie dobrze, jeżeli to my pokonamy ich, zanim to oni pokonają nas! Jednak dlaczego zawsze przytrafiali mi się tak silni wrogowie?

Moc gromadzi się wokół smoków. Zdawało mi się, że gdzieś już to słyszałem. Czy skończyłem tak, jak skończyłem, bo wewnątrz mnie siedział Sekiryuutei…?

– Koneko, jesteś w stanie zlokalizować Asię? – spytała Buchou.

Koneko-chan, z kocimi uszami na głowie, wskazała na drugi koniec świątyni.

– Wyczuwam Asię-senpai i Diodorę Astaroth…

Tak! Poczekaj na mnie, Asiu! Wsparcie już nadciąga!

I w ten sposób pobiegliśmy w głąb świątyni.

Część 5

Jej wnętrze było bardzo przestrzenne, zdawało się, że wielkiemu pomieszczeniu nie było końca. Otaczały nas ogromne filary i nic poza tym.

Idąc cały czas przed siebie, natknęliśmy się na następną świątynie i wkroczyliśmy do niej. Kiedy sytuacja ta powtórzyła się kilkakrotnie, poczuliśmy czyjąś obecność!

Natychmiast się zatrzymaliśmy i przyjęliśmy pozycję do walki. Pojawiło się… dziesięć drobnych osób w ozdobnych szatach.

[Hej, Rias Gremory i jej podwładni!]

Był to głos Diodory! Skąd on dochodził!?

[Hahaha, Sekiryuuteiu, rozglądaj się, rozglądaj, i tak mnie nie znajdziesz. Czekam na was wszystkich na końcu świątyni. Zagrajmy w grę. Będzie ona zastępstwem dla Rating Game, który został odwołany.]

Co ten drań wygadywał! Czy on rozmawiał z nami za pomocą swoich demonicznych mocy!? I chciał z nami zagrać w grę? Co on zamierzał osiągnąć?

[Zabawmy się za pomocą naszych figur. Jedyną zasadą jest to, że nie można używać dwukrotnie tych samych figur, chyba że mnie znajdziecie. Poza tym jedynym zakazem wszystko inne jest dozwolone. W pierwszej walce wystawiam osiem Pionów i dwie Wieże. A właśnie, wszystkie moje Piony promowały do Królowej. Hahaha, zatem już na samym wstępie mamy osiem Królowych, chyba nie macie nic przeciwko temu? W końcu Rias Gremory słynie z posiadania potężnych podwładnych.]

Postradał zmysły! Kazał nam zmierzyć się z ośmioma Królowymi i dwiema Wieżami! Jak dobrze zapamiętałem, to jego wszystkie Piony były dziewczynami! Rany, co za szczęściarz… Harem… Nie, nie, to nie pora na bycie zazdrosnym!

– Zgoda. Przystaję na tę głupotę. Wbiję do twojej głowy, jak potężna jest nasza grupa.

Buchou zgodziła się na to! Poważnie!? Nie miała nic przeciwko?

– Czy to naprawdę w porządku, aby się na to godzić? – zapytałem.

– Powinniśmy – powiedziała, zwężając oczy. – Asia jest ich zakładniczką.

…! Tak, nie mieliśmy pojęcia, co jej zrobią.

Buchou wskazała na mnie.

– Ise, Koneko, Xenovia i Gasper. Przygotujcie się – powiedziała.

Czy ona kazała nam pokonać tych przeciwników w czwórkę!? Wydawało mi się, że mieli nad nami małą przewagę liczebną!

– Podejdźcie do mnie – rzekła.

Zrobiliśmy tak, jak powiedziała. Zebraliśmy się wokół niej, a ona zaczęła do nas szeptać:

– Dwoma Wieżami zajmie się Xenovia. Nie musisz się ograniczać, tak więc możesz walczyć za pomocą całej mocy.

– Przyjęłam. Podoba mi się to.

Och, wydajesz się być z tego bardzo zadowolona, Xenovio-san! Jednak miała rację. Jeżeli nic jej nie ograniczało, to była w stanie pokonać dwie Wieże. Była w końcu figurą typu Moc.

– W starciu przeciwko Pionom – kontynuowała Buchou – atakować będzie Koneko. Użyjesz senjutsu, aby przelać na nich swoją energię życiową, co pozwoli na ich eliminację. Ise i Gasper będą twoim wsparciem. Wasza dwójka będzie pełniła kluczową rolę. Ise, proszę, pozwól Gasperowi napić się swojej krwi.

– …Zrozumiałam.

– Heee, tak jest!

– Tak jest, Buchou!

Przytaknęliśmy na jej słowa. Jednak ona zawołała mnie jeszcze raz do siebie.

– Ise, wiesz…

Tak, tak… C-co takiego…?

Zacząłem się trząść z powodu jej słów! Poważnie!? Czy to w porządku!? To w porządku, prawda!? Naprawdę mogę to zrobić, tak!? Poprosiłem ją, żeby powiedziała to raz jeszcze, skinęła głową!

Yeaaah! Wewnątrz mnie rozległ się krzyk radości! Strach, który odczuwałem jeszcze chwilę temu, przepadł!

Mogę to zrobić! Ja mogę… My możemy to zwyciężyć!

[Zatem zaczynajmy.]

Wraz z słowami Diodory, jego podwładni przyjęli pozycję do walki.

Kiba naciął delikatnie mój palec, który następnie podstawiłem Gasperowi pod usta.

BICIE SERCA

Wiedziałem, że jego serce zabiło mocniej. W następnej chwili pokrył się cały w dziwnej aurze. Jego czerwone oczy zaczęły się tajemniczo świecić. Tak, atmosfera roztaczająca się wokół niego uległa zmianie. Teraz byliśmy gotowi! Kiedy Xenovia przyzwała swojego Durandala, wraz z nim i Ascalonem przyjęła pozycję do walki i zbliżyła się do dwóch Wież.

– Odzyskam Asię.

Dało się od niej wyczuć niesamowitą presję. Jej oczy patrzyły bystro i przenikliwie.

– Nigdy nie miałam osoby, którą mogłam nazwać przyjacielem, ponieważ uważałam, że mogę żyć normalnie bez takich osób. Myślałam, że jestem w stanie funkcjonować, jeżeli mam miłość od Boga.

SPRINT!

Wieże rzuciły się na nią. Ale szybkie! Zatem były Wieżami z niezłą prędkością! Xenovia jednak nawet się tym nie przejęła i dalej mówiła do siebie:

– I właśnie wtedy spotkałam tych, którzy byli dla mnie mili. Zwłaszcza Asię, która zawsze się do mnie uśmiechała. Nazwała mnie swoją „przyjaciółką”.

Tak, jesteś naszym kamratem i przyjacielem, Xenovio.

Ze smutnymi oczyma zrobiła unik przed atakiem Wież.

– Przy naszym pierwszym spotkaniu powiedziałam jej wiele nieprzyjemnych rzeczy. Nazwałam ją wiedźmą. Heretyczką. Jednak ona przyszła do mnie i zaczęła ze mną rozmawiać, jakby nigdy nic się nie stało. Nazwała mnie nawet swoją przyjaciółką!

Xenovia… Zawsze się o to zamartwiała.

– I właśnie dlatego ocalę ją! Moją najlepszą przyjaciółkę! Asię! Uratuję ją!

DON!

Z Durandala buchnęła niszczycielska fala mocy, która zmiotła obie Wieże! Kiedy Xenovia cięła mieczem w górę, krzyknęła zapłakanym głosem: – Dlatego też, błagam cię! Durandalu! Odpowiedz mi! Nie chcę, aby Asia zniknęła. Jeżeli ją stracę, ja… Proszę cię! Daj mi…! Daj mi moc, abym mogła ocalić moją przyjaciółkę! Durandaaaaaaaalu!

DOOOOOOOOOOOOOOON!!

Jakby w odpowiedzi na jej słowa, miecz zwiększył swoją aurę kilkunastokrotnie! Ale intensywna! Nawet ja, chociaż nie byłem atakowany, to czułem, jak drażniła moją skórę! Durandal świecił dziesięć razy mocniej niż wcześniej. Niesamowite…

KRUSZY SIĘ!

Teren otaczający Xenovię zaczął pękać przez świętą aurę, którą emitował miecz.

– Ostatnio zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stanie zapanować nad aurą Durandala. Minie wiele czasu, zanim dokonam tego, co Kiba. Właśnie dlatego muszę przeć cały czas do przodu. Zdecydowałam się na zwiększanie intensywności i niszczycielskości mocy Durandala. – Skrzyżowała w powietrzu oba miecze.

Moc z Durandala zaczęła się przelewać na Ascalona, a święta aura tego pierwszego wzrosła jeszcze bardziej. Aura Ascalona również zaczęła stawać się gęstsza, ponieważ znalazł się blisko Durandala. Aury obu ostrzy zaczęły się ze sobą mieszać.

– Naprzód! – krzyknęła. – Durandalu! Ascalonie! Ocalmy moją najlepszą przyjaciółkę! Proszę, odpowiedzcie moim emooocjoom!

Miecze zaczęły tworzyć słupy światła! Na sklepieniu świątyni powstała ogromna dziura! Wtedy to Xenovia cięła ostrzami w kierunku Wież!

BĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘC!

Dwie olbrzymie fale świętej mocy scaliły się w jedną i połknęły Wieże!

DOOOOOON!!

Świątynia zaczęła się gwałtownie trząść! Kiedy wszystko ustało, moim oczom ukazały się…

Dwa duże cięcia pojawiły się tuż przed Xenovią. Filary, które jeszcze przed chwilą były dosłownie wszędzie, przepadły wraz ze ścianami. Nawet sufit nad nią, ba, nie tylko nad nią, zniknął! Lwia część świątyni wyparowała przez falę uderzeniowe stworzone przez te dwa święte miecze!

Tak silna potrafiła być Xenovia, kiedy nie miała żadnych ograniczeń! I co ważniejsze, była to święta moc! A jeżeli przeciwnikiem jest diabeł, to taki atak będzie zabójczy! Nie, to nie było niczym przyjemnym! Znikało się bez żadnego śladu! Dwie Wieże przepadły! Na nagraniu wydawały się być silne, a ona pokonała je jednym atakiem…

Xenovia oddychała z trudem. Dalsze użytkowanie mieczy w tym stanie byłoby czymś niemożliwym. Wypełniła swoją robotę. Teraz nasza kolej!

– Koneko-chan, Gasper, naprzód! – zawołałem.

– Tak jest! – odrzekli zgodnie.

Dobra odpowiedź!

– Nyan! – Wraz z tym dźwiękiem pojawiły się kocie uszy i ogon Koneko-chan! Tak! Zarówno ten odgłos, jak i same te kocie atrybuty były tak przesłodkie, że wykrwawiłbym się na śmierć!

Naszymi przeciwnikami było osiem Pionów promowanych do Królowych! Mogły wzbudzać ogromny strach, ale istniał sposób wygrania!

– Wpierw promuję i ja!

Podczas gry mogłem awansować do Królowej tylko wtedy, kiedy znajdowałem się w bazie przeciwnika. Jednak w tym przypadku gra była rozwiązana i mogłem promować za pozwoleniem Buchou!

[BOOST!]

Następnie użyłem mocy Boosted Gear!

[EXPLOSION!]

Zebrałem całą demoniczną moc w mózgu! Użyję jej raz jeszcze! Umiejętności, która została zakazana!

– Diabelskie pożądanie – wyzwolone! Obraz maksymalny! Rozszerz się, moje przyjemne marzenie! – Wokół mnie pojawiła się tajemnicza przestrzeń! – Buchoouu! – krzyknąłem. – Jestem zboczeńcem! Tak, jestem nim! Jednak mimo to użyję dla ciebie tej mocy! Nie, użyję jej dla siebie! – Po tych słowach ustawiłem autocelowanie na Piony! Na ich piersi! Starałem się zignorować fakt, że Buchou miała bardzo zdziwioną minę! – Poligloctwo!

Tak! Schwytałem je w specjalną technikę! Nie dadzą rady się z niej wyrwać! Prawdziwa gra dopiero się rozpoczyna!

– Hej! Cycuszki-san wszystkich Pionów! Powiedzcie mi, co zamierzacie! Zaczynamy od prawej strony! – powiedziałem z zamkniętymi oczyma. Cycki zaczęły mówić, a ich słowa słyszałem tylko ja:

[Wpierw pozbędziemy się tego wampira, bo może przysporzyć nam kłopotów!]

[Załatwmy go w trójkę!]

[Wampir! Musimy go pokonać! Musimy!]

Wow! Otworzyłem oczy i powiedziałem reszcie, co usłyszałem:

– Ta, ta i ta dziewczyna będą próbowały pozbyć się Gaspera. Gasper! Zatrzymaj je!

– T-taaaak jeeest! – Zatrzymał wskazane przeze mnie osoby mocą swojego Sacred Gear.

STOP

Trzy Piony zostały uchwycone przez oczy Gaspera, a wszelki ruch z ich strony ustał! Tak! Zostały zastopowane! Gasper po wypiciu mojej krwi radził sobie całkiem dobrze! Chodźmy za ciosem! Zapytałem się Pionów po drugiej stronie:

– A o czym wy myślicie?

[Wow, zostały zatrzymane! Teraz odkryją, że naszym następnym celem jest nekomata!]

[Nie mówcie mi, że jest to ta smocza moc, która pozwala na rozumieniu mowy piersi? Przerażające! A ja planowałam zaatakować nekomatę! Och, proszę, nie gadajcie, że na nic nie zdało się użycie tych czarów obronnych!]

[Teraz nekomata dowie się o naszym planie!]

Rozumiem. Te trzy chcą pokonać Koneko-chan! Niedoczekanie!

Zara, chwileczkę, w planie miały nawet użycie czarów ochronnych? Cóż, nic dziwnego, w końcu nie były w stanie zaatakować wszystkie naraz ze względu na mnie!

– Gasper! – krzyknąłem. – Te trzy mierzą w Koneko-chan! Zatrzymaj je!

– Taaaaak jest!

STOP

Oczy Gaspera zaświeciły się i trzy Piony zostały zastopowane!

Pozostały tylko dwa! Cała walka została rozstrzygnięta bardzo szybko!

– Uhahahahahhahahahaha! Jesteśmy niezwyciężeni! Osiem Pionów promowanych do Królowych leży pokonanych u naszych stóp dzięki połączeniu naszych sił!

Dałem upust złu siedzącemu wewnątrz mnie i złowieszczo się zaśmiałem! Ale zabawa! Naprawdę nieźle się bawiłem! Jeżeli moim przeciwnikiem była kobieta, to bez problemu byłem w stanie przewidzieć jej ruchy! A gdy walczyłem wspólnie z moimi towarzyszami, to powstawała mieszanka wybuchowa!

Umiejąc odczytać ich serca, było się w stanie przewidzieć ich ruchy. A gdy je znałem, to mogłem wskazać Gasperowi, kogo zatrzymać. Nie miał on w końcu tyle doświadczenia w walce, żeby potrafić samodzielnie rozszyfrować wroga i wiedzieć, co zamierzał. Jednak wszystko stawało się inne, jeżeli się o tym wiedziało!

Diodora musiał się przeliczyć. Pewnie nie był świadom moich umiejętności, kiedy walczyłem przeciw kobietom! Bo nawet i ja byłem pod wrażeniem mojej zdolności! Działała mimo uprzedniego nałożenia czaru chroniącego od czytania serc.

Ach, w sumie to nie czytałem z ich serc, a rozmawiałem z cycuszkami. Może ten mały szczegół sprawił, że zaklęcia nie ich nie uratowały.

Pozostały dwie przeciwniczki. Na widok tego całego zajścia przeraziły się i zaczęły uciekać. Kukuku, musicie się bać! Nie spodziewałyście się, że wszystkie wasze ataki zostaną przewidziane i powstrzymane!

– …Dla mnie i tak zachowujesz się jak łajdak.

Auu! Koneko-chan znowu powiedziała mi coś tak nieprzyjemnego! Tak, z całą pewnością masz rację! Ale robię to, byśmy mogli wygrać! Muszę być nieludzki! Robię to, aby ocalić Asię! Zatem mimo wszystko będę słuchał głosów Cycuszków!

Zbliżyłem się powoli do zatrzymanych Pionów i delikatnie je dotknąłem.

PĘKA PĘKA PĘKA!

Ich szaty zostały zdarte, a one stały się kompletnie nagie. Arara, bishoujo-chan! Co prawda nie widziałem ich twarzy, gdyż były w kapturach, lecz mimo to mogłem śmiało stwierdzić, że Diodora zebrał całkiem przyzwoite dziewuszki.

I właśnie przez to nie mogłem mu przebaczyć jeszcze bardziej! Och, ale ładne ciałko!

BU!

Zaśmiałem się z powodu mojej wszechmocy, a z mojego nosa płynął strumyk krwi. Nie tracąc czasu zacząłem dotykać pozostałe Piony i rozdzierałem ich ubrania. Och, ale wielkie cycki! Mózgu, zapisuj! Zapisywanie zakończone.

Były zatrzymane. Mogłem zrobić z nimi to, co żywnie mi się podobało.

– Fufufu, tylko popatrzcie. Będąc zastopowanymi są całkowicie bezbronne. Z łatwością niszczę ich ubrania. Połączenie Poligloctwa i Niszczyciela Szat! Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że w przypadku walki z dziewczyną będę tak potężny…

Zacząłem sam się bać. Nie wiedziałem, że dzięki moim seksualnym żądzom byłem w stanie osiągnąć coś takiego… Spojrzałem się na dwa ocalałe Piony. Obie się trzęsły. Rozmowa ich piersi będzie podsłuchana, one zostaną zastopowane, a ich ubrania pójdą w drobny mak, eksponując przy tym nagie ciałka. Dla dziewczyny nie istniało nic bardziej upokarzającego.

– Sensei, wydaje mi się, że jestem w stanie władać piersiami.

Wewnątrz mnie rozległ się głos Azazela-sensei, który mówił „Ci, którzy zdobywają Piersi, zdobędą cały świat”. Tak jest, nauczycielu, zawładnę nimi!

– A teraz powiedzcie mi, dziewczynki, co wy możecie dla mnie zrobić! – Zacząłem poruszać palcami obu dłońmi, uśmiechając się zbereźnie.

BACH!

Aż nagle Koneko-chan przywaliła mi.

Auć! Wiesz, Koneko-chan, to boli, naprawdę!

– Pokonajmy je, mój niezwykle zboczony Senpaiu. – Zaczęła je wyeliminować, zadając im ciosy.

Wtedy to też rozkazałem Gasperowi zatrzymanie pozostałej dwójki. Cóż, nie mogłem się mierzyć z Koneko-sama. Zrobię tak, jak powiedziała… W sumie było tak, jak myślałem – w przypadku dziewczyn ja i Gasper stanowiliśmy super połączenie.


– Fiu, oto i nasze pierwsze zwycięstwo.

Wraz z Koneko-chan, Xenovią i Gasperem z łatwością pokonaliśmy osiem Pionów i dwie Wieże. Przed walką byłem przekonany, że znajdowaliśmy się w niekorzystnym dla nas położeniu, jednak kiedy doszło do starcia, całkowicie ich zdominowaliśmy.

Bez ograniczeń narzucanych z góry byliśmy niesamowici, dokładnie tak, jak powiedział Sensei. Jednak zgodnie ze słowami Sairaorga-san, jeśli damy się złapać w pułapkę, przegramy.

Gdyby wśród Pionów było kilku facetów, to czekałaby nas zacięta walka. Dobrze, że Diodora był zboczony, bo właśnie dlatego Piony były dziewczynami. Mimo wszystko byłem w stanie go zrozumieć.

Moce zastopowanych przeciwniczek zostały zapieczętowane przez sen-jutsu Koneko-chan, a Gasper sprawił, że utraciły przytomność, dzięki czemu mogliśmy przywiązać je do filarów.

W ten sposób Diodorze pozostali Królowa, dwa Skoczki, dwa Gońce, no i Król, czyli on sam. Nam pozostali Buchou, Akeno-san i Kiba.

– Chodźmy.

Wraz ze słowami Buchou przeszliśmy do następnej świątyni. Czekało tam na nas trzech przeciwników.

– Jeżeli dobrze pamiętam, to są to dwa Gońce i Królowa – powiedział Kiba.

Skąd to wiedział? Wszystkie miały na sobie jednakowe szaty i nie byłem w stanie odróżnić ich od siebie. Czyżby wiedział, która jest którą po wzroście? A może przez natężenie ich demonicznych mocy? Ale do drugiej walki Diodora posłał swoją Królową? Cóż, było tak, jak w pierwszym meczu – jego strategia opierała się na posyłaniu najlepszych figur na samym początku. Pozostałe dwa Skoczki, które widziałem na filmie, nie dorastały Kibie do pięt.

– Czekaliśmy na ciebie, Rias Gremory-sama. – Królowa ściągnęła kaptur i odsłoniła swoją twarz.

Och! Co za piękność! Blondyneczka w kwiecie wieku. Jej błękitne oczy były piękne.

Zdawało mi się, że jeden z Gońców Diodory był dziewczyną, drugi zaś był chłopakiem. Oboje mieli na głowach kaptury, tak więc nie mogłem zobaczyć ich twarzy. Z filmu wiedziałem, że ich pomoc w walce była ogromna. W kwestiach mocy przerastali zarówno Asię, jak i Gaspera. Jednak jeżeli chodziło o funkcję pełnioną przez Gońce, czyli wspieranie, moim zdaniem nasza drużyna była górą. W końcu to u nas jedna osoba potrafiła leczyć, a druga zatrzymać czas.

Problem jednak stanowiła Królowa. Walczyła na pierwszym froncie z Królową z domu Agares i wygrała. Zapamiętałem obraz jej wspaniałych ognistych mocy.

– Ara-ara, zatem czas na mnie. – Na przód wysunęła się Akeno-san!

– Yuuto bez problemu poradzi sobie z Skoczkami. Ja również idę.

Buchou, ty też!? Dwie Wielkie Onee-sama połączyły siły!

– Ara, Buchou, przecież sama dam sobie radę – zaprotestowała Akeno-san.

– Co ty też mówisz – odrzekła. – Mimo że władasz świętymi piorunami, to nadużywanie tej mocy jest zakazane. Nie zależy nam na obrywaniu, więc uważam, że należy użyć jak najwięcej siły, aby zmniejszyć nasze straty.

Święte błyskawice i moc zniszczenia! Każda z tych umiejętności była potężna! I miały zostać użyte obie naraz! Mogłem stać i patrzeć spokojnie, jeżeli te dwie współpracowały ze sobą!

Nagle Koneko-chan szturchnęła mnie. Hmm? Co się stało? Kazała mi się schylić, po czym zaczęła szeptać do mojego ucha.

Tak, tak, rozumiem. Hmm.

– To wszystko?

– …Tak. Moc Akeno-san dzięki temu wzrośnie.

Hmm. Co prawda nie rozumiałem, ale jeżeli mówiła tak Koneko-chan, to czemu by nie spróbować.

– Akeno-san – powiedziałem, a ona odwróciła w moją stronę. – Hmm, jeżeli pokonasz ich bez żadnych problemów, to w następną niedzielę pójdziemy na randkę!

Koneko-chan, to naprawdę zadziała? Nie wydawało mi się, że dzięki możliwości pójścia ze mną na randkę Akeno-san stanie się silniejsza…

BZZ! BZZ! BZZ!

Dookoła nas zaczęło się iskrzyć. Patrząc na Akeno-san zauważyłem, że… była cała pokryta aurą świętych błyskawic!

– Ufufu. Ufufufufufu! Będę mogła iść na randką z Iseiem-kun! – W ziemię zaczęły uderzać pioruny, a na jej twarzy widniał niesamowity uśmiech.

– Ise, jesteś okropny! – powiedziała Buchou z zapłakanymi oczami. – Masz mnie, a to ją zaprosiłeś na randkę!

Naprawdę nie wiedziałem, co się działo!

– Ufufu, Rias – powiedziała Akeno-san. – Masz wreszcie dowód, że Ise-kun odwzajemnił moją miłość. Teraz chyba już się poddasz, nie?

– C-c-coś podobnego! – odpowiedziała oburzona. – Nie chcę, żeby takie słowa padały z ust wulgarnej Akeno, która na samą myśl o randce otacza się cała w piorunach!

Co? Co? Hmm? Zdawało mi się, że zaczęły się kłócić.

– Coś powiedziała? To JA nie chcę, żebyś mówiła takie rzeczy, bo nie zanosi się, abyś w najbliższym czasie mogła się z nim kochać.

– T-to nieprawda! N-nawet przed chwilą…!

– Co przed chwilą?

– …Byliśmy oboje w łóżku i dotykał moich piersi.

– A to nie tak, że po prostu się tak ułożył podczas snu?

– …C-całowaliśmy się. Dwa razy.

Ach, głos Buchou był teraz niesamowicie przesłodki. Zachowywała się całkowicie jak zwykła dziewczyna.

– W takim razie pocałuję się z nim teraz z języczkiem. Trzy razy, na twoich oczach, Rias.

– Akeno! Nie! Nie! Nie potrafię sobie wyobrazić, jak twój język wkracza do jego ust! One należą do mnie!

…O czym wy dyskutujecie, moje Onee-sama. Czy one wciąż się kłóciły o mnie, jako o podwładnego? Hmm, byłem z tego powodu szczęśliwy, ale czułem też zawstydzenie…

Nawet wrogie Królowa i Gońce były zdezorientowane i nie wiedziały, co począć. Jednak najwyraźniej Królowa nie dała już rady i pokrywając się w aurze, zawołała wściekłym głosem:

– Wy dwie! Na litość boską, przestańcie! Stawiać nas ponad jakiegoś mężczyznę…!

– Zamknij się! – krzyknęły zgodnie Akeno-san i Buchou.

DOOOOOOOOOOOOOOOOOOOON!!!

Ich wspólny atak został posłany w stronę przeciwników! Moc pocisku była tak wielka, że dostawałem dreszczy od samego patrzenia! Moc zniszczenia i święta błyskawica zostały wyzwolone w tym samym momencie i zmiotły naszych wrogów! Nawet otoczenie uległo zniszczeniu!

…DYM…DYM…

Królowa i Gońce leżały na ziemi, a z ich ciał wydobywał się dym… Bez względu na wszystko… teraz nie były w stanie walczyć… A doszło do tego, bo przerwałaś im kłótnie… Trochę to dziwne, że mówię to ja, ale był to okropny pojedynek. Co więcej, lepiej nie zadzierać z dwiema Onee-sama! A co gorsza, ich kłótnia nie dobiegła końca!

– Po pierwsze, Akeno – mówiła zdenerwowana Buchou – czy ty w ogóle znasz całe ciało Iseia!? Bo ja znam każdy centymetr!

– Może i znasz, ale nie dotykałaś go. Zawsze tylko gadasz! A ja, wyobraź sobie, jestem przygotowana zrobić to gdziekolwiek i kiedykolwiek zechce!

– Nghhhhhh…! Dobrze, tutaj zakończymy. Porozmawiamy sobie w spokoju, gdy uratujemy Asię. Teraz to ona jest naszym priorytetem.

– Tak, racja. Dla mnie Asia jest jak młodsza siostra.

Och, w końcu doszły do porozumienia!

Po pokonaniu Królowej i dwóch Gońców ruszyliśmy dalej.


Część 6

– Asiu-chan, wraz z tatą będziemy szli na Dzień Sportu.

– Nagramy cię w najlepszym momencie! Haa, wtedy, kiedy biegasz, musisz wyglądać naprawdę uroczo!

Chwilę przed Rating Game moi rodzice z uśmiechem na twarzach sprawdzali stan kamery.

Minęło już kilka miesięcy, odkąd Asia zamieszkała wraz z nami. Rodzice traktowali ją jak rodzoną córkę i bardzo ją lubili.

– Rany, oboje traktujecie Asię jak prawdziwą córkę. Chyba nigdzie nie ma już dla mnie miejsca.

– Ara, bo Asia-chan jest od ciebie bardziej urocza i słodka. Powinieneś wiedzieć, co to znaczy mieć takiego syna, jak ty. Asia-chan natomiast leczy nasze serca.

– Tak, tak, mama ma całkowitą rację.

A niech to! Zdawało mi się, że ich miłość rodzicielska do mnie znajdowała się gdzieś daleko poza moim zasięgiem! Byłem zboczonym licealistą, dokładnie tak, jak mówili! Asia, czerwona jak burak, powiedziała nieśmiało:

– Wychowywałam się, nie znając ani mojej matki, ani ojca… A kiedy jestem z rodzicami Iseia-san, to myślę, czy jakbym była ze swoimi prawdziwymi rodzicami, to czy byłoby tak, jak jest teraz…? Nie, nie powinnam tak myśleć, pewnie musi być to dla was utrapieniem…

Wtedy to też ojciec odpowiedział:

– Uważam ciebie za moją najprawdziwszą córkę.

– Ja również, Asiu-chan – powiedziała łagodnie mama. – Nawet baliśmy się, że będzie to dla ciebie kłopotem, że tak o tobie myślimy. Widzisz, do tej pory mieliśmy tylko idiotycznego syna, więc naprawdę się ucieszyłam, kiedy z nami zamieszkałaś. Prawda, tato?

– Tak. Jeżeli nic nie stoi ci na przeszkodzie, to możesz traktować nas jak prawdziwych rodziców. Niech ten dom… będzie również twoim domem.

– Tak. Niech będzie on miejscem, do którego zawsze możesz powrócić. Nie musisz się krępować.

Najwyraźniej oboje naprawdę ją kochali. Na ich słowa oczy Asi wypełniły się łzami. Mama i tata zaczęli już myśleć, że niepotrzebnie to mówili, ale Asia pokręciła przecząco głową.

– Nie, nie… Jestem naprawdę szczęśliwa… Mamo… Tato… Ja… Ja…

Płakała ze szczęścia. Zacząłem głaskać ją po głowie.

– Ten dom jest również twoim – powiedziałem z uśmiechem. – Mama, tata, ja, wszyscy jesteśmy twoją rodziną. Myślę, że Buchou i reszta są również twoimi przyjaciółmi i rodziną. Dlatego nie krępuj się. Możesz tutaj pozostać na zawsze.

Jej uśmiech. Uśmiech, który chciałem chronić. Uśmiech, który musiałem chronić.

Hej, Asiu. Jesteśmy rodziną. Ten dom jest również twoim. Wróćmy do niego wspólnie.


Uratuję! Za wszelką cenę uratuję Asię!


Część 7

Kiedy wkroczyliśmy do świątyni, w której powinny były znajdować się Skoczki Diodory, naszym oczom ukazał się bardzo dobrze znany nam jegomość.

– Yo, kopę lat.

Białowłosy klecha.

– Freed!

Tak, przed nami stał nie kto inny, jak ten pieprzony księżulek! Minęło trochę czasu od naszego ostatniego spotkania! Ostatni raz widziałem go przy incydencie z Excaliburem. Widzę, że wciąż żyje.

– Pewnie pomyślałeś „on jeszcze dycha?”, prawda, Ise-kun? TAK, TAK. Jestem tak uparty, że żywszy jeszcze nigdy nie byłem!

– Przestań czytać moje myśli!

Rany, naprawdę potrafił rozszyfrować to, o czym myślałem! Jednak gdzie podziały się te dwa Skoczki? Myślałem, że tu będą… Tak w ogóle, to co on tutaj robił?

– Hmm, nie szukasz przypadkiem dwóch Skoczków?

Znowu to zrobił. Jego obrzydliwy uśmiech nie pozwalał mi się skupić… Przeżuł coś, po czym splunął na ziemię. Kiedy spojrzałem na to, co wypluł… był to ludzki palec!

– Zjadłem ich.

! Co on powiedział…? Zjadł…?

Zacząłem być coraz bardziej niespokojny. Koneko-chan zwęziła oczy i zatykając nos, powiedziała z wyraźnym obrzydzeniem:

– Ta osoba przestała być człowiekiem.

Freed uśmiechał się od ucha do ucha, a po chwili zaczął się śmiać w taki sposób, w jaki żadna istota ludzka nigdy by się nie zaśmiała.

– Hyahahahahahahahahahahahahahahahahahaha! Kiedy skopaliście mi tyłek, zostałem zabrany przez tego pieprzonego Valieeego! A potem ten zgniły Azazel kopnął mnie w dupę i wyrzucił!

BON! GUUUN!

Wraz z dziwnym dźwiękiem jego ciało zaczęło coraz bardziej puchnąć! Jego ubrania zaczęły pękać i pojawiło się coś przypominającego róg! Zwiększył swoje rozmiary kilkukrotnie, a jego kończyny stały się o wiele grubsze!

– To właśnie Brygada Chaosu przygarnęła mnie, kiedy nie miałem dokąd się udać! Powiedzieli…! Powiedzieli, że dadzą mi moce! A ja co dostaaaaaaaałem! Kyuhahahahaha! Zacząłem przeobrażać się w Chimerę! Fuhahahahahahaha!

Z jego pleców wyrosły nietoperze skrzydła, a także ogromna ręka. Jego twarz zmieniła się tak bardzo, że utraciła swoją pierwotną formę, a z szeroko rozdziawionej gęby wystawały ostre kły. Jego twarz przypominała teraz bardziej smoczy pysk.

…Jakim cudem!? Jego ręce! Uda! Przecież jego ciało było w kompletnym nieładzie! Nawet na sam rzut oka nie miało ono żadnego balansu! Kto mógł wymyślić, żeby przemienić kogokolwiek w takie coś!? Olbrzymie stworzenie stojące naprzeciw mnie nawet nie przypominało Freeda. Nie tylko ja byłem tym zaniepokojony, ale reszta również. Hm, więc dał Brygadzie Chaosu zmodyfikować swoje ciało. Ale to… było po prostu okropne!

– Hyahahahahahaha! – zaśmiał się. – Przy okazji, wiedzieliście? O hobby Diodory Astaroth, rzecz jasna. Jest ono pięknie pokręcone i już samo słuchanie o nim zwiększa puls. Nagle zaczął mówić o nim.

– Diodora gustuje w kobietach. Z całą pewnością ma dobry gust. Wszystko wskazuje na to, że najbardziej lubuje się w dziewczynach, które łączy coś z Kościołem! Tak, właśnie te, które nazywacie zakonnicami! Gustuje w kobietach? Zakonnice… Wtedy też dopasowałem te słowa do Asi.

Freed z uśmiechem na twarzy kontynuował:

– A te, na które najczęściej poluje, to zażarte wierzące. Wiecie, co próbuję powiedzieć? Jego wszyscy podwładni, których pokonaliście, są dawnymi wierzącymi! To samo można powiedzieć o dziewczynach, które są w jego domie! Każda z nich to sławna zakonnica lub święta dziewica! Jego gust to naprawdę coś niezwykłego, co nie!? Bogaty diabełek uwodzi kobiety z Kościoła i robi z nich swoje zabawki! Och chwileczkę, przecież właśnie od tego są diabły! Używa słodkich słów w stosunku do tych świętych dziewic, a one same zatracają się dla niego! Sądzę, że to właśnie jest diabelski szept!

– Zaraz. W takim razie Asia…

Na moje słowa głośno się roześmiał.

– Osobą, która stworzyła scenariusz, w którym to Asia zostaje wykopana z Kościoła, był nie kto inny, jak Diodora Astaroth! Wszystko miało wyglądać tak: pewnego razu bogaty diabeł, który uwielbiał uprawiać seks z zakonnicami, odnalazł wręcz idealną dla siebie świętą dziewicę. Odkąd ją zobaczył, nie mógł odpędzić się od myśli uprawiania z nią seksu. Jednak doszedł do wniosku, że zabranie jej Kościołowi będzie czymś niezwykle trudnym, toteż użył innego planu, by sprawić, aby stała się jego.

!!

…Zaraz, chwileczkę. A-Asia została…

– Jest ona bardzo, bardzo uprzejmą dziewczyną – ciągnął dalej. – Od kogoś bardzo zaznajomionego z Sacred Gear dostał informację, że potrafi leczyć nawet diabły. I na tym nasz diabełek skupił swoją uwagę. „Może Kościół ją wyklnie, kiedy ktoś zobaczy, jak mnie leczy?”! Nawet jeżeli pozostanie po tym blizna, to warto, bo będę mógł z nią uprawiać seks! Właśnie tak on żyje!

「Nie żałuję, że go wtedy uratowałam.」

W mojej głowie pojawił się obraz, kiedy Asia powiedziała to z uśmiechem.

……

Co to do kurwy jest? Nie, poważnie, co to kurwa mać miało być…

Freed zaśmiał się ponownie, zupełnie tak, jakby chciał wkurwić mnie jeszcze bardziej.

– Kościół, w który tak głęboko wierzyła, wyklnie ją. Jej życie się zawali, nie będzie w stanie wierzyć w Boga i wtedy to przyjdzie do mnie. Właśnie tak to sobie obmyślił. Hyahahahaha! Te bolesne doświadczenie świętej dziewicy były dla niego prawdziwym smaczkiem! Będzie ratował je, kiedy te znajdą się na skraju rozpaczy, a potem je zgwałci! Przegrzmoci zarówno ich ciała, jak i serca! I właśnie to było dla niego najlepszą rozrywką! Ruchał i czynił swoimi dziewczyny z Kościoła! I nie zanosi się, aby zmienił się! Tak więc ten bogaty chłopak, Diodora Astaroth-kun, jest kimś, kto uwielbia pierdolić się z gorliwymi wierzącymi! Hyahahahaha!

Ja…

Nie potrafiłem zapanować nad tym uczuciem, które było wewnątrz mnie. Pięści zacisnąłem tak mocno, że kapała z nich krew. Spojrzałem na Freeda i już chciałem zrobić krok naprzód, kiedy nagle Kiba złapał mnie za ramię.

– Ise-kun, wiem, jak się czujesz – powiedział spokojnie. – Jednak powinieneś zachować tę złość dla Diodory.

Mimo łagodnego tonu, jego słowa wkurzyły mnie.

– Czy mam pozostać na to obojętny… – Byłem tak wkurzony, że chciałem chwycić go za kołnierz! Jednak moje ręce zawisły w powietrzu, kiedy zobaczyłem jego twarz.

A to dlatego, że jego oczy były wypełnione złością i nienawiścią.

– Będę walczył. Zamknę jego wulgarne usta. – Po tych słowach minął mnie.

Jego aura była wypełniona taką wrogością, że ostudziło to mój gniew. Kiba stanął naprzeciw Freeda, który przybrał nienaturalny kształt, po czym zmaterializował w dłoni pojedynczy święty demoniczny miecz.

– Hej, hej hej! – zawołał Freed. – To ty jesteś tym pieprzonym Skoczkiem, który mnie wtedy pociął! Dzięki temu przeszedłem niesamowite przeobrażenie! Wiesz, że stałem się o wiele silniejszy? Tak bardzo, że z łatwością zjadłem dwóch przydupasów Diodory. Zyskałem też ich cechy! Jestem teraz niezwyciężonym potworem! Jedźmy więc z tym koksem, Casanovo!

Kiba odpowiedział na to chłodnym tonem:

– Dla świata lepiej byłoby, jakbyś nigdy nie istniał.

– Nie bądź taki peeeewieeeeen! – Z jego ciała wyrosło naraz mnóstwo ostrzy, a on sam ruszył w naszym kierunku…

ŚWIST

Kiba zniknął.

CIĘCIĘ!

Freed został pocięty na kawałki.
Tom 6 (light novel) strona 179.jpg

– Co do… Jesteś za silny… – Głowa Freeda poturlała się po ziemi, a jego oczy były szeroko otwarte.

Został pokonany jednym atakiem!

Zakończył wszystko w momencie, kiedy Freed szykował się do natarcia! Musiał pociąć go z boską prędkością! Uwa… moje oczy za nim nie nadążyły.

– Hihihi. Tak czy inaczej nie dacie rady zatrzymać Diodory, ani też pokonać ludzi stojących za nim. Co więcej, nie jesteście świadomi prawdziwego terroru, który niosą posiadacze Longinusów… Hyahahaha!

WBIJA!

Kiba wbił miecz w jego głowę. Skończył z nim. Pozbył się krwi, strząsając ją w powietrzu. Krew, która opadła na ziemię, uformowała krąg.

– Możecie dalej wyć do Ponurego Żniwiarza w piekle.

Ten gościu wygłosił nawet swój końcowy cytat!

…Kurna! Nawet dla mnie było to fajne!

Czy naprawdę stał się silniejszy? Nie mogłem w ogóle wyczuć jego siły. Jednak rozumiałem jedno – Kiba był nieporównywalnie silniejszy. Freed… Łączyło nas coś nierozerwalnego, jednak jego ostatnie tchnienia były czymś, czego nie byłem w stanie opisać. Czy można było o nim mówić, że stał się ofiarą? Nie, nie na to był teraz czas. Teraz Asia była naszym priorytetem!

– Ruszajmy!

Pobiegliśmy do świątyni, w której miał czekać na nas Diodora.

Diodora…

Nigdy ci nie przebaczę!

Odnośniki tłumacza

  1. Cesarski Biuściasty Smok.
  2. Nazwa studni pilnowanej przez Mimira, znajdującej się u podstawy Yggdrasila (Drzewo Strasznego, czyli Odyna, na którym znajdowały się różne światy). Była ona nazywana Studnią Wiedzy; według legendy Odyn oddał swoje oko Mimirowi, aby móc się z niej napić.


Cofnij do podrozdziału Szef x Szef Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Uroboros
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_-_Tom_6_-_rozdzial_3&oldid=6003