High School DxD - Tom 9 rozdzial 4

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 4: Wielkie spotkanie, Grupa Gremory VS Frakcja Bohaterów! W Kioto

Część 1

– Ach, ale się najadłem! Oferowali i kuchnię japońską, i zachodnią, i nawet chińską. Ale z nas farciarze, że chodzimy do Akademii Kuou!

– Zgadzam się w pełnej rozciągłości.

Po kolacji i kąpieli Matsuda i Motohama leniuchowali w swoim pokoju, a na ich twarzach widniała wyraźna satysfakcja.

Po bitwie na moście Togetsukyou zwiedzieliśmy Zamek Nijou, po czym wróciliśmy do hotelu.

Byłem teraz w pokoju tamtej dwójki. Jutrzejszy dzień będzie ostatnim dniem wycieczki, więc będziemy głównie kupowali pamiątki, aby mieć z czym wrócić. Z tego też powodu zdecydowaliśmy, że przygotujemy tutaj telewizor i przejrzymy zdjęcia, które do tej pory udało się nam zrobić.

– Wybaczcie, że wam przeszkadzamy – powiedziała Kiryuu, wchodząc i prowadząc ze sobą Asię i resztę. – Kwartet pięknotek przybył po gorącej kąpieli, zboczki. Wszystkie były w piżamach.

– Oooo! Nie ma nic lepszego niż Asia-chan prosto z kąpieli, na dodatek w piżamach! Zaczynajmy zatem! – Matsuda z entuzjazmem nacisnął przycisk „play” i na telewizorze zaczął się pokaz slajdów.

Pierwsze ze zdjęć były zrobione podczas jazdy Shinkansenem, później na stacji w Kioto i w hotelu. Poza tym były też ujęcia Fushimi Inari, Kiyomizu-dera i pozostałych miejsc. Wszystko, co udało się nam sfotografować w ciągu minionych trzech dni, było teraz wyświetlane na telewizorze.

– A to wtedy, kiedy Motohama prawie zleciał ze schodów.

– Matsuda, a to nie było wtedy, gdy próbowałeś zjeść wszystko na raz z tej budki? I prawie się zadławiłeś?

– A ja wam mówię, żebyście przestali lampić się na tak na dziewczyny z innych szkół. Nawet na wycieczkę do Kioto zabraliście te swoje zboczone miny… Hańba dla naszej szkoły.

Wszyscy wybuchali śmiechem, kiedy Motohama, Matsuda lub Kiryuu komentowali zdjęcia.

To właśnie można było zaliczyć do tych bezcennych wspomnień z wycieczki.

Mimo bycia zaangażowanym w to spotkanie w pokoju chłopaków zacisnąłem mocno pięść.

Nieważne, co się zdarzy, wraz ze wszystkimi będziemy gotowi na wszelkie przeciwności losu.

I wszyscy wrócimy wspólnie, wrócimy do Akademii Kuou…

Po obejrzeniu zdjęć przyszła pora snu. Grupa Gremory, wliczając w to Irinę, podwładni Sitri, Azazel-sensei i Lewiatan-sama zebrali się w moim pokoju.

Rozmawialiśmy o wydarzeniu, które miało wydarzyć się tej nocy. Frakcja Bohaterów miała się podjąć swojego eksperymentu w Zamku Nijou.

A tak przy okazji… Mój pokój był tak mały, że abyśmy się pomieścili, musieliśmy stać. Chociaż to było do przewidzenia, bo w końcu próbowaliśmy pomieścić ponad dziesięć osób w pokoju o wymiarach ośmiu mat tatami. Xenovia i Irina rozmawiały, siedząc w szafie… Czyżbyście tak bardzo upodobały sobie to ciasne miejsce?

Mimo bycia pijaną przez cały dzień twarz Rossweisse-san była całkowicie blada, ale ona sama nalegała, że włączy się do rozmowy… Słyszałem, co prawda, że wzięła swoje leki na otrzeźwienie i udało się jej powrócić do normalnego stanu. Mimo to wciąż nie wygląda zbyt dobrze.

Sensei obrzucił wzrokiem wszystkich zgromadzonych i zaczął. Po środku pokoju została rozłożona mapa całego obszaru Kioto.

– Więc zacznijmy objaśnienie naszego planu walki – powiedział. – Tereny wokół Zamku Nijou i stacji Kioto są bacznie obserwowane. Wszystkie diabły i upadłe anioły z Kioto zostały zmobilizowane. Tutejsze youkai również zaoferowały nam swoją pomoc. Mimo że nie zaobserwowaliśmy żadnych ruchów ze strony Frakcji Bohaterów, to wykryliśmy obecność czegoś złego z Zamkiem Nijou w centrum.

– Obecność czegoś złego? – zapytał Kiba.

– Tak – odrzekł Sensei. – Już w starożytności Kioto było miastem zbudowanym na podstawie praw Yin Yang i Feng Shui niczym olbrzymich rozmiarów magiczny krąg. W rezultacie tego mamy tutaj wiele miejsc nasiąkniętych magią, jak choćby Chram Seimeia, Studnia Seimeia, Chram Suzumishiego Kofuku Jizo, sosna Hizamatsu-san przed Chramem Fushimiego Inariego i inne. Miejsc z niecodzienną aurą jest zbyt wiele, by je zliczyć. Jednak przepływ energii został wzburzony i zbiera się ona teraz na Zamku Nijou.

– Co… – powiedział, przełykając ślinę Saji. – Co się może stać?

– Nie mam pojęcia, ale na pewno nic dobrego. W końcu zamierzają wykorzystać przywódczyni kyuubi, kontrolującą linie geomantyczne miasta, do przeprowadzenia swojego eksperymentu. Tego musimy się trzymać i na tym oprzemy cały swój plan.

Na jego słowa wszyscy przytaknęliśmy głowami. A on wreszcie zaczął objaśniać nam plan.

– Na pierwszy ogień idzie grupa Sitri. Będziecie pilnować terenów wokół stacji Kioto. Miejcie również oko na hotel. On sam w sobie jest już pokryty wzmocnioną barierą, tak że macie zawsze jakieś zabezpieczenie. Jednak jeżeli pojawi się ktoś podejrzanie wyglądający, to waszą robotą będzie się nim zająć.

– Zrozumiano! – odpowiedzieli chórem.

– Kolejni są grupa Gremory i Irina – zwrócił się do nas. – Naprawdę przepraszam, że za każdym razem was w to wciągam, ale będziecie dzisiaj naszym głównym atakiem. Za chwilę wyruszycie w stronę Zamku Nijou. Będę szczery i powiem, że liczba przeciwników czy też ich moce pozostają dla nas nieznane. Równie dobrze może okazać się to wielkim ryzykiem. Waszym priorytetem jest ocalenie królowej Yasaki. Gdy tylko będziecie ją mieli, zabierajcie się stamtąd. W końcu przyznali się, że używają ją do jakiegoś eksperymentu… Mimo to wciąż istnieje szansa, że to był blef, jednak biorąc pod uwagę Cao Cao i jego charakter, całkiem możliwe, że to prawda. Być może to było powodem tego, że tak bardzo chciał nas w to wciągnąć.

– W takim razie mamy wystarczająco siły? – zapytałem.

Stanowiliśmy naszą główną ofensywę, ale nawet biorąc pod uwagę Irinę, to było nas tylko pięć osób. Wiedząc, jak potężna była Frakcja Bohaterów, nie było nas zbyt dużo!

– Spokojnie, już wcześniej załatwiłem paru antyterrorystów. Stanowili już silne wsparcie podczas wielu krwawych starć z Brygadą Chaosu. Dzięki nim szanse zwycięstwa znacznie wzrosną.

– Wsparcie? Kto? – zapytał Kiba.

– Niech dla was pozostaną na razie wybitnymi stworzeniami. To były dobre wiadomości – odpowiedział Sensei, uśmiechając się.

Skoro on tak mówi, to muszą być silni, prawda?

Kto to mógł być? Nie Buchou ani Akeno-san, tak? A może Maou Rangersi…? Niemożliwe. Ale akurat w takiej sytuacji moglibyście się pojawić!

– W końcu pora na złe wiadomości – powiedział Sensei. – Otrzymaliśmy tylko trzy porcje Łez Feniksa.

– Tylko trzy?! Przecież to zdecydowanie za mało! – płakał przerażony Saji, kierując swoje słowa do Senseia. – A naszymi przeciwnikami są terroryści!

– Tak, ja to rozumiem – odparł Sensei. – Jednak na świecie jest duże zapotrzebowanie na Łzy ze względu na działalność Brygady Chaosu. Wszystkie strategiczne punkty każdej z frakcji nie posiadają ich zbyt dużo w zapasie. Łzy nigdy nie były rzeczą, którą można by było wytwarzać na masową skalę. Ród Feneks nie ma łatwo. Już początkowo były bardzo wartościowe, więc wraz ze wzrostem cen stały się bardzo drogie. Zasugerowano nawet diabłom zmianę regulaminu Królewskich Gier w odnośnie kwestii Łez. Powinniście o tym wiedzieć, gdyż może to mieć wpływ na wasze przyszłe rozgrywki.

…Wow. Zrobiło cię całkiem poważnie. Jednak było to normalne. Im większą aktywnością będą wykazywać się terroryści, tym więcej ludzi ucierpi. Z tego też powodu rosło zapotrzebowanie na Łzy. Było to raczej nieuniknione.

– Jest to sekret – kontynuował Sensei – ale różne frakcje zaczęły ze sobą współpracować i zwiększyły swoje wysiłki, aby odnaleźć posiadaczy Zmierzchu Uleczania. Mimo że jest to wyjątkowy Boski Dar, to nie jest taki rzadki, co potwierdziły nasze poszukiwania, dzięki którym udało się odkryć kilku posiadaczy tego Daru, nie wliczając w to Asi. Ich odnalezienie będzie dla nas dużą przewagą, taką samą jak fakt, że Brygada Chaosu nie ma ich w swoich szeregach. Znaleźlibyśmy się w bardzo niekorzystnej sytuacji, gdyby posiadali takich potężnych uzdrawiaczy. Z drugiej strony obecny Belzebub – Ajuka – prowadzi własne badania nad sposobami regeneracji… Tyle jestem w stanie powiedzieć. Grigori również przeprowadzają badania nad Sztucznymi Darami, które mogłyby uzdrawiać. Prawdę mówiąc, Asia sekretnie nam w tym pomaga i cały czas otrzymujemy coraz to lepsze rezultaty.

N-nie miałem bladego pojęcia! W końcu robili to potajemnie, więc nic dziwnego, że nie wiedziałem… Rozumiem, Asia po cichu pomagała Zaświatom. Ależ z niej dobra dziewczyna! Naprawdę była moją chlubą i dumą!

Cały czas stawiała na trening, więc przy pomyślnych wiatrach uda się jej pewnego dnia osiągnąć Łamacz Ładu?

Chciałbym ją widzieć, gdyby do tego doszło.

– Zatem tak przedstawia się sytuacja – powiedział Sensei. – Łzy rozdzielimy pomiędzy dwie grupy. Dwa flakoniki idą do naszej ofensywy, grupy Gremory. Trzeci wędruje do grupy Sitri. Użyjcie ich proszę z rozwagą.

– Tak jest! – odpowiedzieliśmy.

– Saji – zwrócił się do niego Sensei. – Będziesz walczył wraz z podwładnymi Gremory.

– J-ja? – zapytał, wskazując na siebie. Mimo że było to niespodziewane, to natychmiast zrozumiał. – …Smoczy Król?

– Tak, zgadza się – odparł Sensei. – Stan Virtry, stan Smoczego Króla, bardzo się nam przyda. Czarne ognie mogą zablokować przeciwnikom możliwość ruchu, jak również absorbować ich energię. Zrobimy jak przy starciu z Lokim. Będziesz wspierał grupę Gremory.

– Nie ma problemu – odpowiedział. – Ale w tym stanie łatwo stracę przytomność i nie będę mógł kontrolować tego, co robię.

– Nie widzę kłopotu – odrzekł Sensei. – Ise pomoże ci ją odzyskać, tak samo jak ostatnio. Ise – zwrócił się do mnie – po prostu pomyśl nad czymś, co wtedy powiesz. Jesteś Niebiańskim Smokiem, to pokaż mi, jak należy panować nad Smoczymi Królami.

– Z-zrozumiano!

W końcu już raz mi się udało. Kiedy zajdzie taka potrzeba, pomogę Sajiemu.

– Czy pozostałe frakcje zostały poinformowane? – zapytała Irina, podnosząc rękę.

Tak, to była teraz pilna sprawa. Jak prezentowała się sytuacja? Wcześniej zabroniono mi zdać raport Buchou.

– Oczywiście – rzekł Sensei. – Poza Kioto zebrało się dużo diabłów, aniołów, upadłych aniołów i youkai. Aby zapobiec ucieczce naszych przeciwników, dookoła miasta ustawiono barykadę. Jeżeli tylko to możliwe, to najlepiej byłoby schwytać ich wszystkich przy tej okazji.

– Będę odpowiedzialna za siły na zewnątrz Kioto☆ – dorzuciła Lewiatan-sama. – Jeżeli jakieś złe dziecko będzie chciało dać nogi, ja i inni już go zniszczymy.

Mimo że mówiła spokojnym głosem, to wiedziałem, że jeżeli sytuacja robi się poważniejsza, to ona naprawdę potrafi się bardzo postarać…

– A, skontaktowałem się również z Soną. Oferuje nam wszelkie dostępne sobie wsparcie.

Wow, przewodnicząca wraz ze swoją zastępczynią również działały po swojej stronie! W ten sposób pozostała tylko nasza strona, a dokładniej nasze onee-sama oraz kouhai…

– Sensei, a co z naszą Buchou i resztą? – zapytałem.

– Cóż, chciałem je poinformować… – odpowiedział, a jego czoło zmarszczyło się. – Ale najwyraźniej wszystko dzieje się w nie porę. Obecnie są na ziemiach rodu Gremory.

– Co się stało?

– Zanotowano zamieszki w kilku miastach wewnątrz terytorium Gremorych – odpowiedział, przytakując głową. – Najprawdopodobniej udali się tam, żeby pomóc w ich uspokajaniu.

Z-zamieszki! Czyżby Brygada Chaosu!? Na dodatek Buchou i reszta dziewczyn! Ogromnie się tym zmartwiłem!

– Stoją za nimi zwolennicy Frakcji Starych Maou – powiedział z krzywym uśmiechem. – Najwyraźniej znalazła się grupa, która nie miała bezpośredniego kontaktu z Brygadą Chaosu. Mimo wszystko spowodowali kłopoty, więc dziewczyny postanowiły coś z tym zrobić. W końcu w przyszłości będzie to ich własne terytorium… A właśnie, dowiedziałem się, że Grayfia-san również bierze w tym udział. Tak, skoro ona tam jest, to ci buntownicy mogą kopać sobie już groby. Co prawda nie wiem, czy to prawda czy też nie, ale podobno żona głowy rodu, Lady Gremory, była tam widziana. Rozwścieczonych kobiet Gremorych nie można zignorować. – Umyślnie wzdrygnął się przy ostatnim zdaniu.

Ach, zatem nie tylko Grayfia-san, ale również matka Buchou podjęła jakieś działania!

Buchou, jej matka oraz Grayfia-san. Fakt, że to te trzy, naprawdę pocieszał. Może to dlatego, że wszystkie kobiety z rodziny Buchou dawały takie poczucie niezawodności.

– Ara, Brązowowłosa Dama Zagłady, Szkarłatnowłosa Księżniczka Zniszczenia i Srebrnowłosa Królowa Zniszczenia zebrały się w jednym miejscu ☆ – wymieniła radośnie Lewiatan-sama te złowrogo brzmiące tytuły. – Ech, to będzie dobra lekcja dla tych buntowników.

Zagłada, zniszczenie… Co do, zabrzmiały jak „Nietykalne Królowe” albo coś w tym guście. Kobitkom Gremorych nadawano same przerażające przezwiska… Wyglądało na to, że ojciec Buchou i Sirzechs-sama nie mieli zbyt kolorowo ze swoimi żonami…

– Ciebie też czeka marna przyszłość – powiedział Sensei, kładąc dłoń na moim ramieniu i kilkukrotnie przytakując głową.

…C-co to miało znaczyć!? Co prawda nie do końca rozumiałem, ale chyba nigdy nie wkurzę Buchou? Chyba nie…

Sensei chrząknął, po czym odwrócił się do reszty.

– Zatem tak wygląda mój plan – powiedział. – Będę również wypatrywał tych terrorystów z nieba. Wszyscy macie godzinę, aby zastosować się do instrukcji. Jeżeli zauważycie cokolwiek podejrzanego, natychmiast meldować. A, no i postarajcie się nie zginąć. Aż do powrotu szkolna wycieczka pozostaje szkolną wycieczką… Obronimy Kioto ceną własnego życia. Zrozumiano?

– Tak jest!

Spotkanie dobiegło końca wraz z chóralnym przytaknięciem wszystkich tutaj zgromadzonych.

Po przygotowaniach do walki wyszedłem na główny korytarz. Obiecałem Asi i reszcie spotkać się z nimi tutaj.

Jeszcze nikt nie przyszedł… O, chwileczkę, Sensei i Rossweisse-san siedzieli na tamtych fotelach.

Sensei wstał na mój widok.

– Ise, podejdź tu no.

– Tak?

O co mogło chodzić? Zaczęła zżerać mnie ciekawość, gdy wyjął coś z kieszeni… Był to czerwony klejnot, emitujący światło.

– Zdarzyło się to przed chwilą – powiedział. – Przed hotelem doszło do kolejnego napadu zboczeńca. Przypadkowo byłem świadkiem tego zajścia, więc skopałem tyłek gościowi, który dobierał się do piersi przechodzącej obok kobiety… I wtedy z jego ciała wyskoczyło to. Rozważałem, czy to nie jest czasem…

K-klejnot z ciała zboczeńca…? Dlaczego mi go dajesz? Właśnie, odkąd przybyliśmy do Kioto, te napady zboczeńców zdarzały się dosyć często.

[Tej klejnot to…]

Rozbrzmiał głos Ddraiga.

– Ddraig, co to jest?

[Och, to wydobyło się ze szkatułki i uciekło z twojego ciała. W pociągu.]

……

Co też ty mówisz!? To to!? Ten klejnot!?

– Miałem rację – powiedział Sensei, przytakując przy tym głową tak, jakby potwierdziły się jego przypuszczenia. – Zbadaliśmy ten klejnot i odkryliśmy w nim twoją energię. – Wręczył mi go.

…Hmm…

No trzymam go w dłoniach, ale nie odczuwam żadnej zmiany…? Ddraig, o co chodzi?

[Nie ma w tym pomyłki. Jestem w stanie wyczuć w nim nas. Nie, zaraz… A to co?]

Nagle głos Ddraiga stał się przygnębiony.

[…Trochę zbadałem tej klejnot… Zawartość szkatułki, twoje możliwości… Błąkały się po całym Kioto, wchodząc w różnych ludzi… i dotykając piersi.

…! C-co takiego…?

Wraz z tymi niepojętymi dla mnie słowami zacząłem mieć wątpliwości co do poprawnego funkcjonowania moich uszu. Jednak stojący obok mnie Sensei gorzko się podśmiewał.

– A to dlatego – powiedział. – Ta niezliczona ilość napadów zboczków w ciągu minionych dni to sprawka twoich możliwości. Ten klejnot wykorzystywał ludzi jako środek transportu po Kioto. Bez względu na płeć, kiedy tylko znalazł się w czyimś ciele, zarażał ich obsesjom dotykania piersi.

– P-poważnie!? Jakim cudem… Więc te wszystkie napady były sprawką moich możliwości…

Jestem Oppai Smokiem i naprawdę kocham piersi, więc możliwości z tej szkatułki miały związek z piersiami…?

Pierwszy na stówę był Matsuda. Siedział naprzeciwko mnie w pociągu i chciał dobrać się do klatki piersiowej Motohamy. A potem przeskakiwało z osoby na osobę i tak przez całe Kioto, aż wreszcie wylądowało tutaj… Coś w tym guście.

Wpierw pozwólcie mi przeprosić wszystkich zboczków, jak i ich ofiary. Tak właściwie to ci pierwsi również są ofiarami!

– Ddraig, jak prezentuje się sytuacja z tym klejnotem?

W końcu tyle się wydarzyło, zanim do mnie wrócił, więc coś na pewno musiało z nim być, tak? Musiałem coś zyskać, racja? Ale…

[…Nie mam pojęcia. Moc jest znacznie silniejsza, ale… Ale moc zyskana poprzez dotykanie klatek piersiowych innych osób, czy to… Czy to na pewno w porządku, aby twoje możliwości…]

Nie mów już nic więcej! Nawet ja sam nie wiem, o co chodzi! Kto by pomyślał, że dojdzie do czegoś takiego!?

– Spowodować tyle problemów mieszkańcom Kioto… Ise-kun musi znaleźć dobry sposób na wynagrodzenie to tym, którzy zostali zamknięci za macanie przypadkowych osób – powiedziała poważnym głosem Rossweisse-san.

To było jasne, w końcu zostali niewinnie aresztowani, więc muszę coś zrobić, bo w przeciwnym razie będę strasznie nie fair!

– Pomyślę nad tym sposobem – powiedział Sensei. – Jednak zastanawiam się nad tym, czy możliwości Ise nie starają się pozyskać jakiejś, nie wiem, specjalnej mocy? Przykładowo ciało Ise posiada coś więcej niż demoniczną i magiczną moc, posiada jeszcze coś jak „piersiową moc”…? W jego przypadku jest to całkiem możliwe – mówił łagodnym i zamyślonym głosem.

Piersiowa moc… Coś takiego w ogóle istnieje?

– Doprawdy, z jednej strony starać się ratować ludzi, z drugiej stwarzać innym masę problemów. Ise-kun, naprawdę trudno jest cię zrozumieć… Hmmm, chyba będę wymiotowała… – Mimo trzymania dłoni na ustach, aby nie zwymiotować, miała siłę na komentarz.

– Nic ci nie jest? – zapytał Sensei, westchnąwszy. – To samo tyczy się ciebie, spicie się i stracenie nad sobą kontroli, no i ciągłe wymiotowanie w hotelu. Chyba nie powinnaś w takiej sytuacji pouczać innych.

– N-nie chcę być przez was pouczana! To wszystko przez was, bo to wy piliście… Ooch, zaraz chyba rzygnę.

– W każdym razie przepraszam – powiedział Sensei. – No dobrze, ale na pewno dobrze się czujesz?

– …Pozwólcie, że pójdę do toalety…

Ach, Rossweisse-san pobiegła prosto do toalety! Chyba nie jest z nią za dobrze?

– Wymiotująca walkiria – rzekł Sensei. – Wracając, Ise, będąc jego właścicielem, może byś go przy sobie zatrzymał? A nuż jego moc wydobędzie się z tego czy innego powodu.

…Prawda, to będzie najlepszym rozwiązaniem. Nie mogę sprawić mieszkańcom Kioto więcej kłopotów!

Ale co powinienem uczynić, aby klejnot jakoś zareagował? I najwyraźniej Ddraig również nie miał pojęcia, więc po prostu zatrzymam go przy sobie? Witajcie w domu, moje słodkie możliwości.

Ach, zgadza się. Chciałem się jeszcze o coś zapytać Senseia przed walką.

– Uch, Sensei…

– O co chodzi?

– Jaką osobą jest Cao Cao? Mam na myśli tego z Kroniki Trzech Królestw.

Zadałem to pytanie z tego powodu, że nie znałem zbyt dobrze tej kroniki. A jeżeli przeciwnikiem był potomek Cao Cao, to lepiej byłoby, jakbym wcześniej się czegoś o nim dowiedział.

– A jak ty go postrzegasz? – zapytał, zamiast odpowiedzieć.

Podrapałem się po twarzy i powiedziałem to, co wiedziałem:

– Eem, był przeciwnikiem Liu Beia, złoczyńcą, tak?

Był jego przeciwnikiem politycznym… Tak przynajmniej został przedstawiony w mangach i teatrzykach lalkowych w telewizji, które oglądałem, będąc brzdącem.

– Jest to wizerunek podkolorowany przez „Opowieści o Trzech Królestwach”. Co prawda ten rzeczywisty Cao Cao zamordował wiele niewinnych osób, ale mimo to jest również odpowiedzialny za ważne przemiany polityczne i jest głównie znany przez kolekcjonowanie i rozwijanie ludzkich talentów.

– Talentów?

– Tak. Cao Cao potrafił wykorzystać każdego bez względu na jego pochodzenie, o ile nadawał się do bycia wykorzystanym. Na skutek tego państwo Wei stało się silną merytokracją. Cao Cao z Frakcji Bohaterów również skupia się na zbieraniu talentów, jednak, o ironio, z silnymi uprzedzeniami. Wiemy, że udało mu się zebrać osobników o wielu rodzajach mocy, jednak od swojego przodka różni się w ich doborze. Nie mając pod sobą diabłów ani aniołów, zbiera talenty, ale ogranicza się tylko do ludzi. Frakcja Bohaterów kieruje się tylko tą jedną zasadą, która jest najbardziej niezrozumiała. A żeby realizować swoje cele, robią pranie mózgów innym, aby uczynić z nich nowych terrorystów. Zwiększenie ilości Łamaczy Ładów i rozwój Stwórcy Zniszczenia drogą terroryzmu to trochę za wiele.

Ludzie. Ja byłem diabłem, a moimi przeciwnikami byli ludzie. Pod tym względem zdawało się, że oswoiłem się z tym dosyć otwarcie podczas moich walk. Co zaskakujące, w ogóle nie miałem dylematów typu „przeciwnikiem jest człowiek, a ja jestem teraz diabłem, ale wcześniej również byłem człowiekiem”.

Moja metamorfoza w diabła była nieodwracalną rzeczywistością, a skoro taki styl życia mi się spodobał, to przyjąłem go z szeroko otwartymi ramionami i z pełną prędkością rzuciłem się naprzód.

Z racji tego, że długość mojego życia uległa znacznemu wydłużeniu, to pewnego dnia będę musiał powiedzieć „żegnajcie” moim ludzkim przyjaciołom i rodzinie. Będzie to bolesna rzecz, ale nie oznaczało to, że zawaham się przed walką z ludzkim przeciwnikiem.

Ci goście z Frakcji Bohaterów – czy byli ludźmi, którzy walczyli za swoje przekonania w sens tego, co znaczy być dobrym lub złym? W końcu byli uwieńczeni tytułem „bohaterzy”. Hmm, naprawdę trudno było to zrozumieć…

Mimo wszystko terroryzm nie był dobry. Zmuszanie innych do wykonywania swoich poleceń praniem mózgu było bardzo nieludzkie. Bez względu na wszystko z mojego punktu widzenia metody te były złe. Gdy nad tym rozmyślałem, Sensei zapytał:

– O co chodzi?

– O nic wielkiego – odrzekłem. – Zastanawiałem się nad tym, co znaczy być człowiekiem i diabłem, pytaniami, którymi zazwyczaj nie zawracam sobie głowy… No i nad bohaterami. Członkowie Frakcji Bohaterów są potomkami słynnych herosów i rywalizują z diabłami i aniołami pod względem fizycznych zdolności, tak? Więc co znaczy być „bohaterem”? Ach, nie mam myśli definicji, tylko w znaczeniu ich istnienia.

Mimo bycia głupim wiedziałem, że słowo „bohater” niosło ze sobą bycie wybawicielem. Jednak co czyniło tych tak zwanych „bohaterów” innymi od reszty ludzi? Zawsze chciałem się tego dowiedzieć.

– Bohaterami nazywani są ci, którzy posiadają wyjątkowe moce lub zdolności. Logicznie rzecz biorąc, powinni ich używać, by osiągać wielkie rzeczy lub pokonywać równie wielkie zło i tym samym przyczyniać się do rozwoju ludzkości, czyli, innymi słowy, być zbawicielami ludzkości… Jednak nie oznacza to, że wszyscy posiadacze Boskich Darów zostaną bohaterami ani że będą oni szczęśliwi, bo „urodzeni, aby stać się herosami” nie oznacza „zostać nimi naprawdę”. Wśród tych posiadaczy jest wielu, którzy nadużywają tych mocy i cieszą się przez to złą sławą.

Ludzie urodzeni z mocą, aby stać się bohaterami… Niesamowite. Jak dla mnie było czego zazdrościć.

– Bohaterzy. Kiedy byłem jeszcze człowiekiem, takim zwykłym człowiekiem, byli osobami, które podziwiałem i chciałem być jak oni. Walczenie przeciwko nim… Uch, jestem teraz diabłem, jak również smokiem, więc z ich punktu widzenia stałem się tym złym, prawda?

– Zamartwiałeś się tym, czy bycie diabłem czyni cię przeciwnikiem bohaterów i… ludzkości? Hej, po prostu pomyśl o tym, kim ty chcesz zostać. Co takiego chcesz osiągnąć?

– Chcę zostać wysokoklasowym diabłem i Królem Haremu! – odpowiedziałem bez chwili wahania. – Będę również dawał z siebie wszystko dla Buchou i reszty!

– Czyż to nie wspaniałe? Pracuj ciężko, a osiągniesz ten cel. Dasz radę, prawda? – Wraz z jego śmiechem parę rzeczy stało się dla mnie jasne.

– Ach, więc to by było na tyle. A, jeszcze jedna rzecz… Pomogę matce Kunou!

Tak jest. Ta dziewczynka płakała i bardzo cierpiała. Musiałem zaradzić temu problemowi!

Sensei delikatnie poczochrał moją głowę.

– Tak długo, jak taki pozostaniesz, to nic ci nie będzie. Ale co się tyczy innych… Asia i reszta mogą się zawahać przed stawieniem czoła ludziom. Jednak dopóty, dopóki ty będziesz parł naprzód, oni podążą twoimi śladami. Bądź po prostu sobą. Ma to znaczenie również dla rozwoju innych.

Rozumiem. Morale wszystkich zależy ode mnie.

– Zrozumiano! Ja, Issei Hyoudou! wraz z moimi towarzyszami ruszymy na spotkanie wrogom!

Po tym oświadczeniu wyszedłem naprzeciw reszcie drużyny, która dopiero co tutaj przybyła.


Przygotowując się do wyruszenia, spotkaliśmy podwładnych Sitri, zebranych przy automatycznych drzwiach wejściowych.

– Gen-chan, tylko się nie forsuj.

– Właśnie, Gen-chan. Umówiliśmy się przecież, że jutro idziemy coś kupić dla Przewodniczącej.

– Tak jest, Hanakai, Kusaka.

– Genshirou, pokaż tym terrorystom determinację podwładnych Sitri!

– Zrozumiano, Yura.

– Jeżeli tylko zrobi się niebezpiecznie, proszę uciekaj.

– Już dosyć często ćwiczyłem moje umiejętności w uciekaniu, Meguri.

Towarzyszki Sajiego dodawały mu otuchy. Słyszałem, że ich stosunki polepszyły się przez wakacje. Jednak nie udało mu się zrobić żadnych postępów w kluczowym związku z Przewodniczącą… Oj, ja również byłem w podobnej sytuacji.

Gdy westchnąłem, Kiba położył na moim ramieniu swoją dłoń.

– Jako że nie ma tutaj Buchou, w jej zastępstwie to ty, Ise-kun, będziesz naszym Królem.

– ! N-Naprawdę!? Coooo!? Jestem Królem!? Czy to możliwe!?

– Coś taki zdziwiony? Zawsze chciałeś uniezależnić się od Buchou i zostać Królem. Normalne zatem jest, że ze względu na zaistniałą sytuację wszyscy będą posłuszni twoim rozkazom, prawda?

– Eeem, no niby racja…

Ale żebym ja znalazł się na miejscu Buchou?

Zastanawiając się nad tym, otrzymałem odpowiedź Kiby:

– Wydawałeś nam rozkazy już podczas walki na Togetsukyou, chociaż znaleźliśmy się w sytuacji kryzysowej. Choć twoje decyzje nie muszą koniecznie należeć do najtrafniejszych, to wszyscy wrócili cali i zdrowi i dlatego też uważam, że podejmowałeś dobre decyzje. Z tego powodu chciałbym, abyś przewodził nam i dzisiaj.

…Kiba. Poparł wszystkie moje niedojrzałe wskazówki, którymi zaprzątałem sobie głowę…

– Właśnie – przyłączyła się Xenovia. – Irina, Asia i ja jesteśmy w stanie lepiej działać, gdy otrzymamy rozkazy. A ty, choć niespodziewanie przejąłeś nad nami dowództwo, to byłeś w stanie utrzymać nas w ryzach.

– Tak tak, ale Ise-kun, byłeś zbyt porywczy, a to nic dobrego. Łapiesz?

– Właśnie. Panuj nad sobą.

Irina i Asia również pozwoliły sobie na wtrącenie.

– Z racji tego, że jestem tu od niedawna, to pozwolę Ise-kun dowodzić drużyną, bo ma większe doświadczenie.

Nawet Rossweisse-san zgodziła się… Emm, w takim razie nie ma problemu?

…Wszyscy skupili swoją uwagę na mnie, doradzając albo wyrażając swoje zmartwienie… Po raz kolejny poczułem, jak wspaniałymi osobami byli podwładni – moi towarzysze.

Ach, ach, Buchou! Chcę pozostać tutaj, wraz ze wszystkimi przezwyciężając próby, znosząc cierpienie i prąc zawsze do przodu!

Hmm? Nie mogłem nie zauważyć przedmiotu, który trzymała Xenovia… Był owinięty w jakieś ubranie pokryte magicznymi literami… Ach, chyba rozumiem.

– Och, chciałeś o to zapytać, tak? – Xenovia zobaczyła moją minę i podała mi trzymany przez siebie przedmiot, żebym mógł rzucić okiem. – Właśnie przybył od Kościoła. Nowy i ulepszony Durandal.

A więc to jednak ten miecz! Właśnie to podejrzewałem od momentu, kiedy w pociągu powiedziała mi, że Durandal jest ulepszany przez Kościół.

– Choć muszę użyć go od razu w prawdziwej walce, bez żadnego testu, to będzie dobrze. Idealnie pasuje to do stylu mojego i Durandala.

Interesowało mnie, co takiego zyskał miecz. W końcu był znany ze swojej potężnej mocy. Gdyby stał się łatwiejszy do okiełzania, zużycie wytrzymałości osoby dzierżącej oraz sama precyzja oręża zostałyby znacznie poprawione.

– Wybaczcie, zagadałem się. – Saji biegnąc w naszą stronę, złączył przepraszająco dłonie.

Podwładne Sitri dodały nam otuchy słowami „pozostawiamy atak wam” i „widzimy się jutro”, po czym prędko wybiegły w stronę stacji Kioto.

Grupa Gremory plus Irina i Saji. Tak prezentowała się drużyna atakująca Zamek Nijou.

– Dobrze, ruszajmy.

I tak wyruszyliśmy w stronę miejsca wskazanego nam przez Cao Cao. W stronę Zamku Nijou.

Część 2

Opuszczając hotel, ruszyliśmy w stronę stacji Kioto. Planowaliśmy wsiąść w następny autobus do Zamku Nijou.

Wszyscy byliśmy ubrani w szkolny mundurek w wersji zimowej. Xenovia i Irina zdawały się mieć pod nimi swoje kościelne stroje bitewne. Jakby było przyszło co do czego, to mogły były ściągnąć mundurki i z łatwością się poruszać.

– Ooooch, łeeee. – Rossweisse-san zakrywała usta dłońmi, starając się walczyć z powracającą co jakiś czas ochotą wymiotowania. Naprawdę nie wyglądała za dobrze. Ile ona w końcu wypiła…?

Podczas trwania wycieczki Rossweisse-san ujawniła wiele z jej wcześniej nieznanych stron. Gdy wrócimy, to nigdy już nie pozwolę jej tknąć alkoholu.

Na stacji, w czasie czekania na autobus, coś nagle zderzyło się z moimi plecami.

– Sekiryuutei! Ja również idę!

Blondyneczka w stroju szintoistycznej kapłanki – Kunou. A jej co się stało? Nie powinnaś siedzieć we wewnętrznej stolicy wypełnionej youkai?

– Hej, Kunou, a ty co tutaj robisz?

– Też chcę uratować moją mamę – powiedziała, siedząc na moich ramionach i uderzając pięściami w moje czoło.

…! Hej, hej, hej!

– To będzie bardzo niebezpieczne. Chciałbym, żebyś trzymała się od tego wszystkiego z dala i czekała. Czy nasi Maou Shoujo-sama i Naczelnik Upadłych Aniołów już ci tego nie powiedzieli?

– No tak, powiedzieli, ale! mimo to chcę wyruszyć na ratunek mamie! Proszę was! Zabierzcie mnie ze sobą! Błagam!

…Prosić do takiego stopnia. Gdybym teraz poinformował o tym Senseia, to na pewno od razu by przysłali kogoś, aby zabrał stąd Kunou… Jednak to nie tak, że nie rozumiałem uczuć tej dziewczynki.

A może wzięcie jej z nami zwiększyłoby szansę na uratowanie przywódczyni kyuubi?

Okej, biorę odpowiedzialność na siebie. Zdecydowałem się uszanować jej uczucia.

…Spod naszych stóp wydobyła się jasna mgła.

W tym samym momencie moje ciało zaatakowało ciepłe, kojące uczucie.

…! Już go raz dzisiaj doświadczyłem!

Tak, to było… Zatracenie Wymiaru!


Gdy odzyskałem moje zmysły, przed moimi oczami znajdował się peron metra.

Na znaku widniał napis „Kioto”, więc musiała to być stacja metra w Kioto.

…Swoją drogą, znowu nas przeteleportowali! Byliśmy dzisiaj teleportowani jak szaleni!

Rozglądając się dookoła, nie dostrzegłem żywej duszy. No, poza mną – nie.

– …Czy to nie peron stacji metra? – Kunou siedziała dalej na barana. Wyglądało na to, że przeniosło ją wraz ze mną.

– Ach, chyba przydarzyło się nam to samo co za dnia.

– Cz-czyli ten alternatywny wymiar jest repliką Kioto? Techniki tych ludzi są niesamowite!

Było tak, jak powiedziała Kunou. Otoczenie nas mgłą było już alarmujące, ale kto by mógł przypuszczać, że odtworzą całe Kioto, podobnie jak zrobili to z tą sztuczną przestrzenią za dnia…

…?

Moja komórka zaczęła dzwonić – był to Kiba. On również się tutaj znalazł? A właśnie, telefony działały!

– Hej, hej, Kiba? Gdzie jesteś? Ciebie też przeniosło do tego dziwnego miejsca?

– Tak, jestem przy dworze cesarskim. Są ze mną również Rossweisse-san i Saji-kun. A ty?

– Jestem wraz z Kunou na stacji metra. Czekaj, sprawdzę mapę.

Ściągnąłem z ramion Kunou i wyjąłem z kieszeni mapę, którą mieli wszyscy z nas, po czym rozłożyłem ją na podłodze.

…Dwór cesarski był… tutaj! Północny-wschód od Zamku Nijou… Zaraz, co do…

– Ten wymiar może być tak duży? Zdaje się porównywalny do obszaru tej mapy, która przedstawia obszary wokół Zamku Nijou.

– Tak, w tym wymiarze odtworzono rozległe ulice Kioto z Zamkiem Nijou w środku. Jednak nie powinno to dziwić, bo pola walk w Królewskich Grach są identycznych rozmiarów i wygląda na to, że osoba za to odpowiedzialna musiała dogłębnie zbadać wymiary tworzone podczas rozgrywek.

Cóż, chyba można było to potraktować jako znakomitą szansę treningu przed naszym kolejnym meczem. W końcu rzadko się zdarza okazja na zabawę w tak wielkiej przestrzeni.

– Kiba, spotykamy się przy Zamku Nijou, okej?

– Dobrze, zrozumiano. Skontaktowałeś się z Asią i resztą? Wydaje mi się, że je również tutaj przeniosło. Nasi szanowni bohaterzy postarali się o powitanie na naszą cześć.

– Ach, będę próbował się stąd dodzwonić. Spróbuj zadzwonić do Senseia. Doprawdy, taka niespodzianka.

Nasza rozmowa skończyła się na tym. Po tym mogłem skontaktować się z Asią i resztą. Kościelne Trio zdawało się być razem. Uspokoiłem się, wiedząc, że były z nią Xenovia i Irina. Gdyby była sama, byłoby to dla mnie nie lada zmartwieniem.

Im również powiedziałem o naszym miejscu spotkania.

I wtedy oddzwonił Kiba. Najwyraźniej nie dało się zatelefonować na zewnątrz do Senseia. Sam spróbowałem, jednak nie przyniosło to żadnych efektów.

…Dziwne. Mogliśmy dzwonić pomiędzy sobą wewnątrz wymiaru, jednak telefon do kogoś z zewnątrz był niemożliwy. Rossweisse-san wytłumaczyła mi to przez Kibę, że musiała tutaj być jakaś bariera albo czar, które by zapobiegały komunikacji ze światem zewnętrznym… Jednak pozwolili nam na łączność między sobą. Ich zamiary były naprawdę dziwne.

Zastanawiając się nad tym w dalszym ciągu, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Lepiej będzie zatem spotkać się z resztą.

Muszę czym prędzej udać się do Zamku Nijou. Po zwiedzeniu go za dnia wiedziałem, że jedną z dróg powrotnych do hotelu było metro nieopodal zamku, a potem przesiadka w tramwaj, jadący na stację Kioto. Musiałem więc tylko podążać wzdłuż linii metra aż do dojścia do stacji przed zamkiem.

Aby ułatwić sobie drogę, przyzwałem rękawicę i rozpocząłem odliczanie do Łamacza Ładu. W końcu przenieśli nas tutaj wrogowie, więc normalne było, że spodziewałem się ataku.

[Łamacz Ładu Smoka Walijskiego!!!!!!!!!!]

Czerwone światło okryło moje ciało, a następnie aura przybrała formę zbroi.

Na widok tej sceny Kunou nie mogła skryć swojego zachwytu.

– Hmm, mimo że widziałam ją za dnia, to pancerz Niebiańskiego Smoka jest prawdziwie czerwony i piękny. Więc to jest ten legendarny smok.

Kilkakrotnie pogłaskała moją zbroję i niesamowicie się dziwiła na jej widok. Ta ciekawość była podobna do tej okazywanej przez innych moich dziecięcych fanów. Mimo mówienia jak księżniczka w głębi serca była małą dziewczynką.

Pomyśleć, że ktoś mógł zabrać matkę od takiego dziecka. Jaki nie byłby powód, to porwanie niewinnej osoby było niewybaczalne.

– Kunou, znajdę sposób na uratowanie twojej mamy – rzekłem. – Nie odchodź ode mnie, uważnie będę cię strzegł.

Na moje słowa twarz Kunou zaczerwieniła się.

– Mmmhmm! Tego chyba mogłam się była spodziewać!

Rumieniec. Ależ urocza! Jednak kiedy się przekomarzaliśmy, wyczułem nagle czyjąś wrogość.

Spoglądając na przód stacji metra, zauważyłem mężczyznę w stroju Frakcji Bohaterów, zmierzającego w naszą stronę.

…Jego nienawiść była skierowana na mnie. Musiałem być jego celem.

Gdy się zbliżył, przestał kroczyć i uśmiechnął się.

– Dobry wieczór, Sekiryuuteiu. Pamiętasz mnie?

…Nie, nikogo sobie nie przypominam.

– Moja pamięć… trochę szwankuje.

Wraz z tą odpowiedzią na jego twarzy pojawił się gorzki uśmiech.

– Cóż, to by się zgadzało. Jakbyś mógł zapamiętać taką płotkę jak ja? Jednak dzięki pozyskanej wtedy mocy mogę teraz stanąć do walki z tobą.

…Cień rzucany przez tego człowieka zaczął się poruszać, tak jakby miał własny rozum.

Widząc to, z miejsca sobie przypomniałem. Posiadacz cieni, który miał na sobie wielki, czarny płaszcz i mógł swobodnie manipulować cieniami i mógł przez nie wyprowadzać ataki.

– Już łapię – powiedziałem. – Jesteś tym posiadaczem Boskiego Daru, który zaatakował mnie wtedy w mieście.

– Bezbłędnie. – Uśmiechnął się. – Zostałem przez was pokonany w najbardziej nędzny sposób. Jednak teraz jest inaczej. Uczucie żalu, strachu i nienawiści do samego siebie wynikające z poniesionej klęski przeniosły mnie na nowy poziom. Pozwól, że pokażę ci prawdziwe umiejętności cienia…

Szelest.

Nieopisane uczucie presji. Cienie mężczyzny, filarów, maszyny z napojami – wszystkie cienie zaczęły wić się w taki sposób, że przyprawiło mnie to o gęsią skórkę. I wtedy mężczyzna wymamrotał niskim głosem:

– Łamacz Ładu.

Szeleszczenie nie ustawało.

Poczucie jego obecności przybrało na sile, a wszystkie cienie dookoła nas ściągnęło w jego stronę, po czym owinęły się one wokół całego jego ciała… Następnie cienie stopniowo zaczęły przybierać jakiś kształt, stając się zbroją.

…Solidny pancerz z cieni? To prawie jak mój własny Łamacz.

– Podobny do twojego własnego Łamacza Ładu. Czyż nie tak właśnie myślisz? – powiedział radośnie, zupełnie jakby czytał w moich myślach. – Tak, kiedy zostałem przez was pokonany, myślałem tylko o tym, by poprawić swoją obronę. Prawdziwa zdolność ataku Sekiryuuteia tak bardzo mi zaimponowała. Oto Łamacz Ładu mojego Boskiego Daru – Nocnego Mirażu – Nocny Miraż Krzyża Śmierci. Dalej, Sekiryuuteiu, niechże pomszczę swoją porażkę!

Każda część cienistej zbroi zaczęła się wić, jakby była ożywiona. Cienie zakryły jego twarz, pozostawiając na wierzchu parę oczu, spoglądających na mnie ożywienie. Przypominały wzrok jakieś bestii…

Kolejna rzecz… Asi tutaj nie było, więc nie mogłem promować na Królową. Naprawdę miałem niezłego pecha jeszcze przed rozpoczęciem walki.

No dobra, to świetna okazja, żeby potrenować. Będę walczył bez użycia promocji.

…Zdaje się, że zyskałem na odwadze, być może przez moje doświadczenie bitewne. Uczucie wielkiego podenerwowania zniknęło. Chociaż nie, wciąż odczuwałem napięcie, a moje ciało się trzęsło.

Jednak nie trzęsło się ono z powodu strachu. Możliwe, że na skutek walki w różnych meczach i pojedynkowaniu się z Valim, Lokim i innymi silnymi osobami nie lękałem się ani nie mdlałem, gdy przeciwnik wkraczał w stan Łamacza Ładu.

W końcu trenowałem codziennie z Kibą, którego Łamaczem Ładu były Święte-demoniczne miecze.

Bum…

Zacisnąłem pięści, a turbiny na plecach splunęły magią, nadając tym samym prędkości mnie, szarżującemu w stronę przeciwnika!

Zamachując się na lewo, rzuciłem się na mężczyznę, atakując z niesamowitą szybkością…

Plask…

Cios przeszedł przez jego ciało! Rozrzedziło się ono niczym dym lub mgła, a w chwili uderzenia nie czułem żadnego fizycznego kontaktu! Mój przeciwnik zdawał się kompletnie nietknięty… Czułem się zupełnie tak, jakby moja pięść przeszła przez mgłę.

Natychmiast się odwróciłem i natarłem ponownie, tym razem kopniakiem z powietrza.

PLASK!

Tak samo. Atak przeszedł po prostu przez jego ciało! Wracając do mojej pozycji początkowej, poprawiłem swoją gardę… Mój oponent pozostawał całkowicie nieuszkodzony.

– Nie trudź się bezpośrednim atakowaniem tej zbroi – powiedział szyderczym głosem. – To bezcelowe.

Rozumiem. Z racji tego, że jego ciało pokrywała cienista zbroja, takie ciosy były nieefektywne.

I mimo że to rozumiałem, to jednak moją jedyną siłą był bezpośredni atak!

Wystrzeliłem pełno Smoczych Strzałów!

Poznikały przy kontakcie z jego ciałem! Nie zaatakowały go bezpośrednio, ale wyglądało na to, że zostały przez niego wessane…

Od razu coś przeczułem – to była jego pierwotna zdolność!

Zanim zdałem sobie z tego sprawę, moje własne Smocze Strzały rozstały porozdzielane i powystrzeliwane z powrotem w moją stronę z różnych ciemnych zakamarków stacji!

Usłyszałem świst zbliżających się pocisków!

– O ty draniu! Ta umiejętność pozostała niezmieniona!

Podczas walki wtedy nasze ataki również były pochłaniane przez cienie w jednym miejscu i wypuszczane przez inne w drugim. Wziąłem Kunou na ręce i albo omijałem, albo odkopywałem te pociski! Nie mogłoby być nic bardziej upokarzającego niż zostanie pokonanym przez własny atak!

Jeszcze więcej dźwięków szurania!

…! Wszystkie cienie na stacji zaczęły zmierzać w moim kierunku, zupełnie jakby miały własne rozumy!

By mnie zaatakować, przybrał kształty ostrzy… Niefortunnie dla nich moja zbroja była bardzo wytrzymała. Taki atak nie stanowił dla mnie żadnego problemu. Ale Sairaorg-san potrafił pokroić ten pancerz gołymi pięściami, co było jak atak jakiegoś potwora!

Gdy tylko poczułem napływ pewności siebie, moją lewą nogę oplótł cień i zaczął się wokół niej owijać, żebym nie mógł się ruszyć. W tym samym czasie zaczęła na mnie nacierać duża liczba cieni pod postaciami ostrzy.

Przyzwałem Ascalona i odciąłem ten cień od mojej nogi! Odskakując natychmiast do tyłu, przyjąłem pozycję do walki.

…Kłopotliwy typek. Był typem technika.

A mnie z takimi było najciężej się uporać. Nienawidziłem tych nietypowych ataków, które przeczyły zasadom zdrowego rozsądku, i obrony, czyniącą bezpośrednie ataki nieefektywnymi. Ten gościu miał obie te rzeczy.

– Hahahaha…! Znakomicie! Właśnie tego można było się spodziewać po Sekiryuuteiu! Twoje ataki na mnie nie działają. W wojnie na wyczerpanie to ja mam przewagę.

Ooch, wiedział, jak należy mówić. No cóż, miał rację. Moja zbroja zniknęłaby, gdyby limit czasowy dobiegł końca. Co powinienem był zrobić – on świetnie mnie kontrował. Używająca magii Rossweisse-san zdała by się tutaj o wiele lepiej.

– Ech! – Trzymana przeze mnie w jednej ręce Kunou wyciągnęła przed siebie obie dłonie i zaatakowała mężczyznę kulą ognią. Bardzo małą kulą ognia. Nawet się nie trudził, aby jakoś to ominąć, tylko zdusił ogień zaciśnięciem pięści.

– To ta mała lisia księżniczka? Czy to lisi ogień? Takie ciepło na mnie nie podziała. Niewystarczająco gorące. – Zaśmiał się szyderczo.

– Niech to, niech to. – Na twarzy Kunou widniał smutek.

…Co? Niewystarczająco? Czyli innymi słowy, odczuwał ciepło mimo tej zbroi?

Dzięki temu atakowi wpadłem na pewien pomysł. Rozpostarłem swoje smocze skrzydła, żeby osłonić Kunou.

– Ddraig, zaopiekuj się proszę Kunou pod swoimi skrzydłami.

[Nie ma problemu, ale partnerze, co ty zamierzasz?]

Zapytał Ddraig. Wziąłem głęboki wdech, wypełniając swoje płuca powietrzem. I wtedy rozpaliłem mały płomyczek wewnątrz brzucha.

…Zwyciężę, Ddraig!

Podarunek Daru Wzmocnienia – transfer do ognia w brzuchu!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie]

[Transfer!!]

Utworzywszy ogromne płomienie, splunąłem nimi z ust!

Bum…

Ogień rozprzestrzenił się na stację tak, że cała przestrzeń podziemna peronu znalazła się w płomieniach.

Cienie mogły przenosić ogień, ale teraz wszystko było w ogniu. Mimo że zbroja chroniła cię od bezpośrednich ataków, to odczuwałeś to ciepło, prawda?

– Tego ognia nauczył mnie sam były Smoczy Król. Mogę poręczyć całkowicie za jego ciepło… A teraz wyparuj.

– Ty draniu~~! Sekiryuutei~~!

Płomienie uformowały wokół mężczyzny wir. Pokonany przez ogień mężczyzna boleśnie krzyczał, turlając się po ziemi.

Nawet jeżeli byłeś w stanie ominąć bezpośrednie ataki, to nie mogłeś pozostać niewrażliwy na ciepło płomieni, które wypełniły całą stację. Posiadałem zbroję Sekiryuuteia. Smokom nie straszne było ciepło. W końcu mogły one przetrwać ogień feniksa.

– …Smoczy ogień… – powiedziała łagodnie Kunou spod skrzydeł.

Mocno się dymiąc, stacja była cała przypalona. Wyglądało na to, nie odtworzyli systemu przeciwpożarowego.

Może trochę przesadziłem. Na szczęście nie było to prawdzie Kioto.

Mężczyzna leżał na ziemi, a z jego ciała wydobywał się dym… Po cienistej zbroi nie było śladu, a on sam był poważnie poparzony.

Przytłaczające poczucie obecności, które do tej pory odczuwałem, zniknęło. Chyba nie był już w stanie walczyć, nie wspominając o wchodzeniu w tryb Łamacza Ładu.

– …Za silny. I mimo że osiągnąłem Łamacz Ładu… Nie byłem w stanie pokonać Niebiańskiego Smoka… – Trzęsąc się, mężczyzna próbował wstać.

– Dalej chcesz walczyć? Zginiesz.

Próbowałem go ostrzec dla jego własnego dobra, jednak jego ciało trzęsło się, gdy on, mimo kilku upadków, próbował się dźwignąć.

– …Jeżeli mam umrzeć, niechaj tak będzie. Moim życzeniem jest… jest umrzeć dla niego… umrzeć dla Cao Cao.

Był szczery.

– Nie zrobili ci prania mózgu?

– Zgadza się… Podążyłem za Cao Cao z własnej woli… Dlaczego o to pytasz? Khe khe. – W jego głosie było słyszeć bół. Ciepło musiało dosięgnąć również jego gardło, ale mimo to kontynuował: – Nie możesz być nieświadom tragedii, która spotyka posiadaczy Boskich Darów.

Zrozumiałem. Asię również spotkało nieszczęście z tego tytułu.

– Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na szczęśliwe życie, polegając na mocy, z którą się urodzili… Myślisz, że co mogłoby spotkać takiego dzieciaka jak ja, który mógłby swobodnie manipulować cieniami? – Kontynuując, mówił ironicznie: – Strach i przygnębienie innych. Przez tę moc nie mogłem prowadzić normalnego życia… Ale ten gościu powiedział mi, że to wspaniałe mieć taką moc.

…Cao Cao.

– Powiedział mi również, że urodzenie się z tą mocą uczyniło ze mnie utalentowaną i wyjątkową jednostkę… Powiedział, że mogę zostać bohaterem… Gdybyś usłyszał te słowa, które zmieniły sens życia, co byś myślał? Chęć życia i zginięcia dla niego jest normalna.

Mężczyzna wyraził siebie tym monologiem… Czyżby był tak oddany Cao Cao? Niestety, ale był on terrorystą. Nawet teraz porwał matkę Kunou i coś knuł.

– A może cię tylko wykorzystywał?

Na moje słowa wybuchnął śmiechem.

– A czy w tym jest coś złego? On, Cao Cao! On nauczył mnie, jak mam używać swojej mocy i dał mi powód do życia. To wystarczy! Dzięki temu mogę żyć dalej, a moja dawne, bezwartościowe życie się opłaciło! Nie ma tutaj niczego złego!!! Sekiryuutei!

Pozostawałem cicho, jak mężczyzna ze łzami oczach wyrażał swoje uczucia.

– Dla nas, osób traktowanych jak śmieci, on jest światłem…! Moja moc jest do pokonywania diabłów, aniołów i różnych bogów…! Gdzie mogę znaleźć coś takiego…!? I… czy to diabły, upadłe anioły czy też smoki – wszyscy są wrogami ludzkości…! Tak podpowiada zdrowy rozsądek! A ty jesteś i diabłem, i smokiem! Ludzie nie mogą uznać cię za nic innego jak zagrożenie!

Zagrożenie? Racja, z punktu widzenia ludzi mogę uchodzić za niebezpieczne stworzenie.

Cao Cao – ten mężczyzna nadał sens życia tym osobom, których spotkały nieszczęścia przez ich Boskie Dary. Dla tego przede mną być może była to oferta jedyna w swoim rodzaju.

Jednak…

Powstał z trzęsącymi nogami. Zaczął powoli kroczyć w moim kierunku, a jego wrogość nie malała.

– Nie gardź nami, ludźmi…! Diable…! – Krzycząc, był coraz bliżej mnie.

Tak, jestem diabłem. To nigdy się już nie zmieni.

Zaciskając swoją pięść, zrobiłem duży krok do przodu i posłałem ją w stronę jego twarzy.

– Tak, jestem diabłem!

Bam…

Dostając cios w twarz, mężczyzna poleciał w tył, uderzając mocno plecami w jeden z filarów. Opadając bezwładnie na ziemię, stracił przytomność.

– Przez twoje czyny ludzie płaczą. Bez względu na twoje pobudki muszę się sprzątnąć – powiedziałem spokojnym głosem.

Spojrzawszy na mężczyznę po raz ostatni, skupiłem swój wzrok na ciemność w tunelu przede mną.

Jeszcze troszeczkę i dotrzemy do Zamku Nijou, tak że chodźmy. Wszyscy pewnie już rozprawili się z nasłanymi na nich zabójcami i zmierzają do punktu spotkania.

– Kunou, chodźmy.

– Mmmmhmmm!

Wziąłem ją na barana, rozpostarłem swoje smocze skrzydła i zacząłem lecieć w kierunku końca torów.

Część 3

Lecąc wzdłuż torów, odkopywałem kilku atakujących łowców potworów, aż wreszcie doleciałem do stacji metra przed Zamkiem Nijou.

Prowadząc Kunou w górę schodów, dotarłem na zewnątrz.

Idąc w stronę wschodnich bram… Wszyscy już się tam zebrali.

– Przepraszam za spóźnie…

– Khy… bleee… – Przyodziana w zbroję walkirii Rossweisse-san opierała się o słup energetyczny, wymiotując raz za razem.

…Walkiria stujenowych sklepów, pijana walkiria, a teraz wymiotująca walkiria.

Niesamowite, ile podczas tej wycieczki zyskała u mnie tytułów…

– Ach, dobrze, że jesteście cali. – Kiba uśmiechnął się na przywitanie.

Martwił mnie nietypowy stan Rossweisse-san, ale było naprawdę dobrze, że wszyscy byli cali i zdrowi.

O! Co prawda ubrania były poniszczone, ale nie było żadnych widocznych ran. Wyglądało na to, że każdy w drodze tutaj został zaatakowany.

Na wypadek sytuacji kryzysowej Kiba i ja mieliśmy ze sobą po jednej porcji Łez Feniksa. Szczęśliwie, jak na razie, nie było potrzeby ich użycia.

– Asiu, jesteś cała?

– Tak, dzięki chroniących mnie Xenovii i Irinie napastnicy zostali pokonani.

Będąc już w swoich strojach bitewnych, Irina i Xenovia przemówiły:

– Pozostaw ją mnie!

– Dzięki uzdrawiaczowi mieliśmy większe szanse.

Moje jedyne zmartwienie w czasie tej rozłąki zdawało się nadmierne. No cóż, skoro Xenovia i Irina tutaj były, to nie miałem powodów do niepokoju.

Durandal Xenovii – był on w rzeźbionej pochwie! Naprawdę dawał inne wrażenie, gdy był trzymany w pochwie. Ofensywna aura w ogóle nie była wydzielana. Czy to oznaczało, że musiał on być już przetrzymywany w innym wymiarze?

– …Rossweisse-san, jak ona…

– Tak, walczyła z zabójcami. Chyba poruszała się zbyt dynamicznie i nie mogła wytrzymać… – Kiba również nie wiedział, jak ocenić to widowisko.

Bam…

Gdy tylko się zebraliśmy, masywna brama wydała głuchy dźwięk, otwierając się. Obserwując ją, Kiba gorzko się zaśmiał.

– Najwyraźniej nas oczekują, a przedstawienie zaraz się rozpocznie.

– Dokładnie. Patrzą na nas z góry.

Gdy Kiba przemówił z ironią, ja również westchnąłem.

Potwierdzając swoją gotowość, wkroczyliśmy w głąb Zamku Nijou…

– Nasłany na mnie zabójca, zanim został pokonany, powiedział, że Cao Cao czeka na nas w Pałacu Honmaru – powiedział Kiba, krocząc naprzód.

Pałac Honmaru, hm?

Wewnątrz granic Zamku Nijou minęliśmy ogrody Pałacu Ninomaru i widzieliśmy już fosę wokół Pałacu Honmaru. Przeszliśmy przez bramę yaguramon[1], która łączyła drogę z Pałacem Honmaru.

Miejsce, do którego dotarliśmy, było pełne antycznych japońskich dachów. Ogród był czysty. Wszystko było oświetlone przez lampy, więc nawet w ciemnym świecie nocy było jasno jak za dnia.

– Widzę, że pokonaliście zabójców używających Łamaczy Ładów. I chociaż można by ich zaliczyć tylko do posiadaczy nisko- lub średnioklasowych Boskich Darów, to Łamacz Ładu pozostaje Łamaczem Ładu. Zaskakujące, że wszyscy byliście w stanie ich pokonać.

Udało mi się zobaczyć Cao Cao stojącego w ogrodzie… Wokół budynków czaili się pozostali jego ludzie. Wszyscy nosili ten stary strój, co przedtem.

– Mamo! – krzyknęła Kunou.

Podążając za jej wzrokiem, ujrzałem piękną kobietę w kimonie. Widziałem również jej lisie uszy, a także kilka lisich ogonów. Musiała to być ta kyuubi przywódczyni. Prawdziwa piękność!

– Mamo! To ja, Kunou! Proszę obudź się!

Jednak nieważne, jak długo krzyczała, Yasaka-san nie odpowiadała. W jej oczach panowała ciemność, a twarz pozostawała beznamiętna.

– Wstrętne! Coście zrobili mojej mamie!?

– Czy już tego nie tłumaczyłem? – odpowiedział jej Cao Cao. – Liczymy na współpracę twojej matki w naszym niewielkim eksperymencie, mała księżniczko. – Mówiąc to, uderzył włócznią o ziemię. W tej samej chwili…

– Ooch… ooooch… aaach…!

Yasaka-san zaczęła głośno jęczeć z bólu, a jej wygląd zaczął się drastycznie zmieniać! Jej ciało zaczęło świecić, a jej postać stopniowo się przeobrażała! Cały czas się poszerzając, dziewięć ogonów przybierało rozmiarów!

Och…!

Wycie złocistej bestii rozbrzmiało echem na nocnym niebie. Przed naszymi oczyma pojawił się ogromny lisi potwór!

Ależ wielka! Mając około dziesięciu metrów wysokości, była tak wielka jak Fenrir? Jej ogon rozdzielał się na dziewięć innych, przez co wyglądała na jeszcze większą niż Fenrir!

Oto legendarny youkai – dziewięcio-ogoniasty lis! Fenrir posiadał smukłe ramiona i zwężenie w talii i był niczym z rysunku, ale ta forma kyuubi była po prostu urzekająca.

Smoczy wygląd Tannina-ossan też był godny podziwu. Czy wszystkie legendarne stwory miały takie zachwycające sylwetki?

…Bez względu na wszystko te oczy były wypełnione pustką. Musiała pozostawać pod czyjąś kontrolą… Czy jesteśmy w stanie ją przywrócić do normalności? Czy nie będziemy mieli innego wyjścia niż walką z nią w jej obecnej formie?

– Cao Cao! – krzyknąłem stanowczo. – Stworzyliście replikę Kioto i przejęliście władze nad przywódczynią youkai. Co wy knujecie!?

Opierając drzewiec włóczni na swym ramieniu, odpowiedział:

– Kioto, będąc zewsząd otoczonym przez potężne linie geomantyczne, samo w sobie jest dużych rozmiarów urządzeniem magicznym. Różnorodne miejsca, które uchodzą za sławne i godne zobaczenia, są źródłami mocy, będąc bogatymi w jej duchowe, youkai i demoniczne wersje. Starożytni mistrzowie sztuki yin yang chcieli uformować z miasta rodzaj potężnej „mocy”. Dokładnie przez to ściągnęło tutaj wszystkie rodzaje istot… Nasza obecna quasi-przestrzeń jest ulokowana w szczelinie wymiarowej, będąc nieskończenie blisko Kioto, a zarazem nieskończenie daleko. Moc linii geomantycznych przepływa właśnie tu i teraz. Jako najsilniejsze stworzenie spośród youkai dziewięcio-ogoniasty lis ma mieć moc porównywalną z mocą smoczych króli. Pomiędzy miastem a tym lisem istnieje wiele misternych zależności. Właśnie dlatego nasz plan musi zostać zrealizowany tutaj. – Zrobiwszy przerwę na wdech, kontynuował: – Plan jest taki, żeby przy użyciu Kioto i lisa przyzwać tutaj Wielkiego Czerwonego. Normalnie wymagałoby to smoczej bramy, jak również wielu smoczych królów, jednak siłowe ich zebranie jest niemożliwe nawet dla boga czy buddy. Dlatego Kioto i moc tej kyuubi posłużą za substytuty. ……C-co ty takiego mówisz…?


– Wielki Czerwony? Dlaczego chcecie przyzwać tak olbrzymiego smoka? Poza tym on chce tylko swobodnie sobie latać w szczelinie wymiarowej i jest niegroźny, prawda?

– Tak, w gruncie rzeczy nie jest on niebezpieczny. Ale dla naszej szefowej jego istnienie jest przeszkodą. Uniemożliwia jej powrót do domu.

…Ophis?

Na myśl przyszła mi Ophis, wyglądająca jak młoda dziewczynka. Szef terrorystów. Z perspektywy biblijnych Trzech Frakcji była ona jak końcowy boss.

Spełnić jej życzenie powrotu do szczeliny wymiarowej? Ale to mogłoby spowodować wiele szkód dla całego świata? To nie były żarty!

– Więc chcecie go przyzwać i zabić? – zapytałem.

– Hm, może tak daleko się nie posuniemy – odpowiedział, kręcąc przecząco głową. – W każdy razie złapiemy go, zanim zdecydujemy, co z nim dalej zrobić. Wokół jego istoty istnieje tyle niewiadomych i jeszcze tyle pozostało do odkrycia na jego temat. Na przykład jaki efekt wywoła Zjadacz Smoków na Smoku Apokalipsy. Tak czy tak jest to tylko eksperyment, sprawdzający, czy jesteśmy w stanie przyzwać takie potężne stworzenie.

…Zjadacz smoków?

Po raz pierwszy usłyszałem ten termin. Byłem zdziwiony, ale z całą pewnością będzie to ktoś groźny.

– Nic z tego nie rozumiem, ale jestem pewien, że gdy złapiecie tego gigantycznego smoka, to zaczną się dziać złe rzeczy. Druga rzecz – kyuubi przywódczyni musi zostać nam oddana.

Ledwo dokończyłem zdanie, Xenovia już wycelowała swój miecz w stronę Cao Cao.

Schowany Durandal. Różne części jego pochwy poruszały się i przeobrażały.

ŚWIST!

Z brutalnym dźwiękiem poruszające się części pochwy zaczęły wydzielać duże ilości świętej aury! Pokryła ona cały miecz, po czym zaczęła formować ostrze!

To był nowy Durandal? Aura nie oddziaływała na otoczenia, za to była obwinięta wokół miecza.

Nawet stojąc obok niego, czułem tę potężną aurę zza mojej zbroi. Rozumiem. A więc nowy Durandal był połączony ze swoją pochwą? Bardzo dobrze utrzymywała ona jego moc w ryzach.

– Jak powiedział Ise, twoje spiski mogą być bardzo głębokie i poważne, ale bez względu na wszystko sprowadzisz zagładę na nas i ludzi w naszym otoczeniu. Zlikwidowanie ciebie tu i teraz jest najlepszym rozwiązaniem – powiedziała Xenovia.

– Zgadzam się z Xenovią – dopowiedział Kiba.

– Ja też! – Irina stworzyła w dłoniach miecz światła.

– Kiedy tylko Gremory są w to wmieszani, to jest to zawsze walka na śmierć i życie – powiedział Saji z westchnieniem.

Wybacz, Saji, właśnie w takie coś jesteśmy cały czas wplątywani…

– W porządku, i tak robię to dla wszystkich ze szkoły i moich przyjaciół – dodał.

Na jego ramionach i nogach pojawiło się mnóstwo czarnych węży, które zaczęły oplatać się wokół jego ciała. A gdy pokryły je już całe, pod stopami Sajiego pojawił się duży, czarny wąż. Zwinął się w kłąb, płonąc czarnymi płomieniami. Oko Sajiego stało się czerwone i przypomniało wężowe.

Jego obecność stała się niewiarygodnie przytłaczająca! Sensei, chyba za bardzo go ulepszyłeś!? Nawet w normalnym trybie był całkiem inny niż w czasie Królewskiej Gry w Zaświatach!

– …Vritra. Wybacz, ale proszę użycz mi swojej siły. Hyoudou proszę wspieraj mnie z boku. Dzisiaj walczymy do upadłego! – Gdy Saji to wymamrotał, wszędzie dookoła pojawiły się czarne płomienie.

– Ach, moje drugie ja – przemówił wąż niskim głosem! – Gdzie jest moja żer? Czy to ta święta włócznia? A może lis? I jedno, i drugie jest dobre. Minęło sporo czasu, kiedy ostatni raz się pojawiłem. Świetnie się teraz czuję. Co wy na to: pozwólcie mi wszystko strawić moimi czarnymi płomieniami, bez względu na to, kto to będzie.

Wow… Co za przerażająca mowa, płomienisty wężu. Przy okazji, czy odzyskał świadomość na tyle, że mógł mówić? Więc to była część smoczego króla. Kompletnie inne poczucie presji niż od Tannina-ossan. Było trochę przerażające i szokujące.

Podobno Vritra miał najlepiej rozwinięte umiejętności w skradaniu mocy przeciwnika. I właśnie wtedy, gdy chciałem wydać rozkaz „Okej, wpierw schwytajmy Yasakę-san w jej formie youkai”…

ŚWIIIIST!

Dźwięk podnoszonego przez Xenovię Durandala w stronę niebios i wylatującej z niego masywnej aury!

Przed moimi oczyma pojawiło się ostrze świętej aury, wyrastające na ponad pięćdziesiąt metrów w górę. Wyglądało tak, jakby miało przebić się przez niebo.

Ale dłuuuuuuuuuugi! Ale fajjjjjjjny! Ale niesamowiiiiiiiiiity!

Wcześniej z połączenia Durandala i Ascalona też powstała wielka aura. Wtedy dało się poczuć energię duchową, jak choćby tamtą kolumnę światła, ale było to niczym w porównaniu z dzisiejszym widowiskiem.

Ale tym razem aura, w przeciwieństwie do aury wtedy, nie była rozproszona ani się nie rozprzestrzeniała. Widziałem, że większość jej mocy trzymała się ze sobą.

Znaczy się, Xenovio-san! Bitwa właśnie się zaczyna, a ty chcesz znowu złamać zasady przedwczesnym atakiem!?

– …Uderzyć pierwsza i zakończyć walkę. Posmakuj mojego ostrza!

Jakby w odpowiedzi na mój wewnętrzny protest Xenovia pchnęła w dół ten masywny miecz świętego światła i świętej aury na Frakcję Bohaterów!

Niczym upadek wielkiej kłody nowy Durandal runął w dół na ich zniszczenie.

Bam!

Olbrzymia aura pochłonęła budynki i całe otoczenie!

W ziemi pojawiło się pęknięcie, a powstały wstrząs spowodował, że wszyscy upadli na kolana!

Po tym ataku cała okolica znalazła się w kompletnym chaosie. Atak aurą wykroczył poza fosę Zamku Nijou i nawet zniszczył zewnętrzne budynki i ulice daleko w tyle, nic po nich nie pozostawiając!

…Szok! Ale niszczycielska siła!

– Haa… – Xenovia wzięła głęboki wdech i otarła swoje czoło z potu.

Durandal znowu powrócił do pochwy.

Czy to był tylko jeden wdech! I co to za mina zadowolenia z wypełnionego zadania! Użycie takiego ataku na samym starcie! Nie, nie, przecież mogło być to dla nas dobre!

– Hej, Xenovia! Czy to trochę nie za dużo na pierwszy atak?

Wzrosły we mnie emocje, kiedy mówiłem, ale Xenovia zrobiła pacyfę z palców.

– Rozpoczęcie zawsze wymaga takiego uderzenia – odpowiedziała.

– Czyli walka z Lokim również wymagała czegoś takiego!? Hej, hej, hej…

Rozmowa z nią nie miała sensu!

– Spokojnie – powiedziała. – Pomimo tego, jak to wyglądało, to dostosowałam moc. Gdybym chciała, to mogłabym była zmieść wszystko dookoła. Moim celem jest osiągnięcie czegoś na wzór twojego Smoczego Strzału, ale nie wydaje się to takie proste. Tak, twój rodzaj mocy jest dokładnie tym stylem walki, którego poszukuję.

– Nie mów po prostu „tak” i kończysz temat! Nie jestem jakimś maniakiem zniszczenia!

Ona była czystym Skoczkiem, jednak pragnęła mocy… Kompletne przeciwieństwo Kiby. Może lepiej sprawdziłaby się jako Wieża?

Xenovia klepnęła dłonią w swój miecz.

– Ten nowy Durandal powstał w wyniku złączenia z Excaliburem przy użyciu alchemii.

Z Excaliburem? Doprawdy!

– Pozwól, że wytłumaczę – zaczęła Irina. – W zasadzie to użyli wszystkich części Excalibura posiadanych przez Kościół do stworzenia pochwy dla Durandala. Moc Excaliubura pozwoliła na zapanowanie nad aurą Durandala. Dodatkowo oba miecze mogą atakować jednocześnie, pozwalając na wzmocnienie swoich mocy… i stworzenie śmiercionośnie niszczycielskiej moc! – Wskazała na powstałe pustkowie.

– Rozumiem – powiedziałem. – Czyli Excalibur nie tylko kontroluje moc Durandala, ale oba nawzajem się wzmacniają. Zatem poprzez złączenie dwóch świętych mocy w jedną powstała taka niszczycielska siła.

– Tak, Ise-kun – odpowiedziała Irina. – Aura Durandala może zostać użyta w innych świętych mieczach – nad tym trwają już badania od strony Nieba.

– Ach – odrzekłem – podczas wakacyjnego meczu Xenovia trzymała Durandala w innym wymiarze, ale mimo to mogła owinąć jego aurą Ascalona. W trakcie ratowania Asi użyła wzmocnienia przy pomocy Ascalona, wzmacniając w ten sposób aury obu ostrzy.

– Tak, tak – powiedziała Irina, przytakując głową. – Właśnie wtedy Niebiosa wpadły na pomysł nowego Durandala.

Ha… Połączenie Excalibura i Durandala w jeden święty miecz. Ale w takim razie, czy Kościół nie posiadał tylko sześciu z siedmiu mieczy, przez co zostali zmuszeni do stworzenia pochwy z sześciu fragmentów?

– Ex-Durandal – wymamrotała do siebie Xenovia, podniósłszy miecz. – Oto nowe imię, które nadałam temu ostrzu.

Ex-Durandal. Nazwa nie budząca sprzeciwu. Brzmiała podobnie jak stara. Zdecydowanie powinna taka być.

– No gdyby mogli zostać pokonani jednym atakiem, to mielibyśmy o wiele łatwiej. – Wzrok Xenovii powędrował przed nas.

…Rozumiem. Nie myślałem, żeby byli tak niedoświadczeni, żeby zostali załatwieni jednym natarciem.

Brzęk.

Spod gruzu na pobojowisku – z powierzchni ziemi wyrosła ręka. Płat ziemi uniósł się, a pod nim pojawili się członkowie Frakcji Bohaterów, pokryci cienką warstwą mgły.

Wszyscy byli trochę brudni, ale za to całkowicie cali. Czy ta mgła ochroniła ich przed mocą świętego miecza?

Ogromny mężczyzna, którego ramiona były pierwszą rzeczą daną nam zobaczyć, miał z grubsza dwa metry wzrostu, a on sam rozciągał głośno swoją szyję. Za nim Cao Cao donośnie uderzył włócznią o swoje ramię. Atak Xenovii w ogóle ich nie dotknął. No, bez takiej siły nie byliby w stanie przeprowadzać ataków terrorystycznych przeciwko różnym frakcjom…

Cao Cao podrapał się brodzie, po czym zaśmiał się.

– Ach, całkiem całkiem – powiedział uradowanym głosem z głębi własnego serca. – Spokojnie poradzicie sobie w starciu z większością wysokoklasowych diabłów… Nie, z najlepszymi sługami wysokoklasowców. Siostro Maou, z całą pewnością zebrałaś wybitnych podwładnych. Gdy tylko zaczniesz swój oficjalny udział w Królewskich Grach, w mig osiągniesz dwucyfrowy ranking… i wespniesz się na sam szczyt w kilka dekad? Cóż za świetlista i chwalebna przyszłość. Shalba Bezlebub kompletnie was nie docenił. Skończony idiota.

– Będąc skrępowanymi przez swój konserwatyzm, nie widzieli, że w miejsce starej generacji wyrasta nowa – powiedział Siegfried, uśmiechając się gorzko na słowa Cao Cao. – Tak bym to ujął. Właśnie dlatego Vali nie brał w tym udziału i pozwolił na zniszczenie Frakcji Starych Maou… Wracając, co teraz? Po tym ataku moje podekscytowanie jest trochę śmieszne.

– A, racja. Zacznijmy zatem nasz eksperyment. – Cao Cao uderzył w ziemię włócznią.

Kyuubi przywódczyni zaczęła się świecić! Co się dzieje!?

– Zgromadź energię w węzłach mocy dziewięcio-ogoniastego lisa i przygotuj się na przyzwanie Wielkiego Czerwonego. Georg!

– Zrozumiano.

Na rozkaz Cao Cao młodzieniec w czarodziejopodobnej szacie, noszonej na stroju frakcji, Georg, wyciągnął swoją rękę. Dookoła niego pojawiła się niezliczona ilość magicznych kręgów! W ich obrębie zaczęły się obracać jakieś litery i cyfry!

Pod względem utworzonych kręgów równał się z Rossweisse-san!

– …Z grubsza dostrzegam tam style nordycki, demoniczny i upadłych aniołów, czarną magię, białą magię, magię wróżek… – powiedziała spokojnie Rossweisse-san, zwężając oczy. – Dość duży zakres zaklęć… Nieco zdumiewający czarodziej? Ale on był użytkownikiem mgły? Nie tylko posiadał Longinusa, ale był również potężnym magiem!

Ogromny magiczny krąg pojawił się pod kyuubi przywódczynią. Chociaż wyglądał inaczej, to niektóre z pieczęci wydawały mi się znajome… Tak, gdy Sensei ostatnim razem przebudził tego ogromnego Smoczego Króla, świadomość Midgardsormra, to magiczny krąg był bardzo podobny!

Raaa…

Gdy zaryczała, źrenice Yasaki-san rozszerzyły się, jej oczy zaświeciły się złowieszczo, a jej złote futro stanęło dęba!

To nie było normalne! Jeżeli pójdzie tak dalej, to zrobi się niebezpiecznie!?

Użytkownik mgły, a zarazem mag, przemówił:

– Magiczny krąg i ofiara na przyzwanie Wielkiego Czerwonego są gotowe. Kolejnym krokiem jest sprawdzenie, czy zainteresuje się on mocą miasta i chwyci przynętę. Szczęśliwie dla nas, przypadkowo trafili się nam Smoczy Król i Niebiański Smok w bonusie. Wybacz, Cao Cao, ale będę zajęty operowaniem magicznym kręgiem. To bardzo skomplikowana rzecz.

Cao Cao podniósł dłoń w potwierdzeniu.

– Zrozumiałem – powiedział. – W takim razie co następnie? Leonadro, ten od Stwórcy Zniszczenia, i reszta walczą z siłami na zewnątrz. Zastanawiam się, ile mogą pozyskać nam czasu. Raporty wspominają nie tylko o Naczelniku Upadłych Aniołów i Maou Lewiatan, ale również o Serafinach… Joanna, Herakles.

– Tak, tak.

– Och!

Wychodzącymi na wezwanie Cao Cao byli blond cudzoziemka ze smukłym mieczem oraz gigantyczny mężczyzna sprzed chwili.

– Oto ci, którzy odziedziczyli dusze bohaterów Joanny d’Arc i Heraklesa. Siegfried, przeciw komu chcesz walczyć?

Na pytanie Cao Cao Siegfried wyciągnął miecz i wskazał jego ostrym czubkiem na… Kibę i Xenovię.

Widząc tę scenę, kobieta nazwana Joanną i gigant Herakles roześmiali się.

– W takim razie biorę na siebie tę Anielicę-chan. Jest całkiem urocza.

– No to ja tę srebrnowłosą panienkę. Chociaż nie wygląda za dobrze.

Wszyscy wymienili między się między sobą spojrzeniami… Kiba oraz Xenovia kontra Siegfried, Irina kontra Joanna i Rossweisse-san kontra Herakles…

– To mnie pozostaje Sekiryuutei. A co z tamtym Vritrą-kun? – Cao Cao spojrzał na Sajiego.

Jego ognie zapłonęły jeszcze żywiej, ale powstrzymałem go ręką.

– …Saji, twoją przeciwniczką jest ta kyuubi przywódczyni. Musisz znaleźć sposób na jej uwolnienie.

– Więc dostaje mi się walka potworów… Zrozumiano. Hyoudou, nie zgiń!

– Jakbym śmiał zginąć. Ty też daj z siebie wszystko.

– Bez względu na wszystko promowałem na Królową, zanim tutaj przyszedłem. Jestem przepełniony duchem walki od samego początku!

Dodawaliśmy sobie nawzajem otuchy, a ciało Sajiego było otoczone przez wysokie, czarne płomienie. Nagle zaczęły się one rozszerzać na boki i przybrały na wielkości.

– Promocja Vritry!

Płomienie dotknęły nieba! Ich strumień zaczął stopniowo przybierać kształt ciała, formując długiego i wężowatego wschodniego smoka.

Raaaa!

Ogromny czarny smok zaryczał. Stanął naprzeciw kyuubi przywódczyni. Saji pomyślnie przemienił się w Smoczego Króla. Płomienie ułożyły się w magiczne kręgi i zaczęły wydzielać ciemną, mętną aurę. Podobno moce Virtry zawierają w sobie wiele dziwnych rzeczy, a niektóre z nich zostały wykorzystane z dobrym skutkiem w walce z Lokim. Chociaż teraz przeciwnik był inny, to miejmy nadzieję, że podziała to również przeciwko tej kyuubi…

– Asiu, miej oko na Kunou.

– Dobrze.

– Kunou, mogę pozostawić ochronę Asi tobie?

– Tak jest! Ale…

– Ach, rozumiem. Zostaw swoją mamę nam – uratujemy ją. – Podniosłem kciuki do góry. Jednocześnie rozpostarłem swoje smocze skrzydła.

Tym, którym stawiałem czoła, był Cao Cao. Przywódca Frakcji Bohaterów. Człowiek z najpotężniejszym Longinusem.

Doprawdy, czemu zdawało mi się, że ciągle musiałem walczyć z przeciwnikami, którzy w swojej kategorii byli istnymi bossami?

– W porządku. Jesteś silniejszy niż Vali? – zapytałem.

– Kto wie – powiedział, uśmiechając się złośliwie i wzruszając ramionami. – Ale z pewnością nie jestem słabszy, choć jestem tylko wątłym człowieczkiem.

– Nie strój sobie żartów. Każdy, kto jest w stanie stawić czoła Senseiowi, nie może być słaby.

– Hahaha, zgadza się. Ale czy ten Sensei nie jest supersilny? Zdaje mi się, że wciąż jestem trochę słabszy, Oppai Smoku.

Gdy zaczęliśmy naszą walkę słowami, zapadła cisza. I wtem…

Auuu!

Raaaa!

Saji i kyuubi zaczęli walkę potworów!

Czarne płomienie, otoczywszy Yasakę, tańczyły wokół niej. Gdy dookoła niej buchnęła aura, one brutalnie zadrżały. Wyglądało na to, że sprawiało jej to wiele bólu.

Czy to była ta moc absorpcji, widziana podczas walki z Lokim? Jeżeli pójdzie tak dalej, to wszystko może się skończyć bez zadawania jej jakiejkolwiek rany! I gdy rozmyślałem nad dogodnością tego…

Kyuubi splunęła ogromną ilością ognia! Nie były tak potężne jak płomienie Tannina-ossan, ale wciąż posiadały sporą moc! Czułem to ciepło nawet przez zbroję! Z całą pewnością mógł on spopielać przeciwników, chyba że byli oni na podobnym poziomie co kyuubi.

Saji w formie Virtra również splunął czarnym ogniem i dwie ogromne kule ognia zderzyły się w przestrzeni nad Pałacem Honmaru, powodując ogromną eksplozję! Jednocześnie czarne płomienie, ograniczające ruchy Yasaki, zniknęły. Olbrzymia walka potworów, której nie widziano od starcia z Lokim, trwała zacięcie!

[Cholera! Nie mogę użyć płomiennej bariery tak efektywnie, jak przy walce z Lokim…]

[Skup się, moje drugiej ja. Żeby użyć mojej mocy, potrzeba dużego skupienia… Jednak to nie wszystko. Będąc wspierana przez Kioto, moc kyuubi jest naprawdę wielka, ale ten magiczny krąg tego czarodzieja również tworzy jakieś dziwne efekty bariery. Te czary są trochę złożone, bardzo kłopotliwe. Tak jakby ingerowały w moją moc, neutralizując płomienie… Połączenie Kioto, mocy kyuubi, Longinusa, a także magii… Nawet gdybyś chciał wyssać moce tej kyuubi, to są one stale uzupełniane przez Kioto. Jeżeli tak dalej pójdzie, to równie dobrze to my możemy ulec.]

Rozmowa Sajiego i Virtry była dobrze słyszalna przez Dar Wzmocnienia.

Kyuubi przywódczyni, przepływ mocy Kioto, magiczny krąg – wszystko to stanowiło przeszkodę. Poradzenie sobie z tyloma przeciwnikami naraz było bardzo trudne.

[Potrzeba mojego transferu?]

Zapytałem przez swój Dar. Może dzięki mojej mocy Saji mógłby mocy Smoczego Króla do zniszczenia magicznego kręgu…

[Ani się waż! W tym stanie nie może w pełni kontrolować mojej mocy, a jakbyś dodał jeszcze moc Sekiryuuteia, to postradałby zmysły. Może opanować moje moce tylko przez doświadczenie w walce. Na to nie ma innego sposobu.]

Odpowiedział Viritra.

Zrozumiałem. Saji, daj z siebie wszystko! Jeżeli sytuacja zrobi się zła, postaram się, jak mogę, aby ci pomóc!

[…Zrozumiano! Więc szybko skopmy zadki tym gościom!]

Pozostawcie to mnie! Podczas gdy rozmawialiśmy przez nasze Boskie Dary, oni zionęli cały czas na siebie ogniem! Ogromne kule zderzały się w powietrzu, odbijając się od siebie!

Podmuch powstały z ognistych kolizji rozszedł się po całej okolicy, ale zarówno grupa Gremory, jak i członkowie Frakcji Bohaterów mocno trzymali się na swoich nogach, stawiając czoła przeciwnikom.

Teraz, gdy Saji rozpoczął walkę, przyszła nasza pora, by zabłysnąć!

– Kiba! Xenovia! Walczymy trochę dalej! Chcę, żeby kyuubi była tak daleko od tych drani, jak tylko to możliwe!

– Zrozumiano! – Zaczęli zmieniać miejsce walki.

Siegfried podążył za nimi.

Brzęk! Szczęk!

Wraz ze srebrnymi błyskami i rozpryskującymi się iskrami Kiba i Xenovia zaczęli swoją walkę z Siegfriedem.

Używając stylu walki trzema mieczami, Siegfried z najmniejszym trudem parował ataki Kiby i Xenovii, zadając zabójcze kontry! Zdawało się, że pochwa Ex-Durandala Xenovii była przystosowana do ściągnięcia i odsłonięcia prawdziwego ostrza do walki.

– Użyjmy innego.

Xenovia chwyciła za część pochwy, która z mechanicznym dźwiękiem zaczęła się zmieniać, odsłaniając rękojeść miecza! Xenovia złapała ją i pociągnęła, oddzielając od Ex-Durandala. To, co wyglądało tylko na rękojeść, okazało się całym ostrzem! C-co to miało być!?

Czy nowy Durandal miał wewnątrz siebie dodatkowe miecze? W takim razie mógłby to być jeden z Excaliburów? On miał po prostu zbyt dużo funkcji!

Przełączając się na dwa miecze, Xenovia poprawiła swoją pozycję do walki i zwiększyła częstotliwość, z jaką zadawała ciosy dwoma mieczami. Widząc to, Siegfried zaśmiał się.

– Robi cię ciekawie. Wspaniale, czas, żebym teraz ja się pochwalił!

Cięcie!

Siegfried zrobił duży zamach swoim demonicznym mieczem. Kiba i Xenovia uchylili się od tego ciosu i tymczasowo wycofali się z walki.

Ciemność…

Od Siegfrieda wydobywało się przytłaczające uczucie, które było trudno opisać…! Aż ciarki przechodziły po plecach, a ta chęć zabójstwa cały czas się poszerzała!

– …Łamacz Ładu!

Z jego pleców wyrosły trzy dodatkowe, srebrne ręce! Wow, zupełnie jak Asura! Nowe kończyły wyciągnęły pozostałe trzy miecze – styl walki sześcioma mieczami!

– Demoniczne miecze Tyrfing i Dáinsleif. Dla diabłów równie dobrze miecz światła. Pomimo mojego wyglądu to walczyłem dla Kościoła.

Każda z sześciu rąk dzierżyła miecz. To naprawdę była postawa Asury.

– Oto moje Ostrze Chaosu Spustoszenie Asury. Jako podgatunek Podwójnego Krytycznego Łamacz Ładu również nim jest. Działanie tej mocy jest proste – zwiększa ilość rąk. Wystarczająco użyteczna dla kogoś takiego jak ja, który do walki używa techniki i demonicznych mieczy. Zobaczmy, jak długo dacie radę za mną nadążyć.

…Kiba, Xenovia!

Gdy tylko się o nich zacząłem martwić, Irina rozpoczęła zaciętą walkę z tą kobietą nazwaną Joanną.

– O Światłości! Ha! – Irina rozpostarła swoje lśniąco białe skrzydła i wycelowała z nieba kilka włóczni światła w stronę Joanny.

Cóż za przebiegły atak. Włócznie również były wielkie. Gdyby trafiły człowieka lub zwykłego diabła, to rozsadziłyby go.

Ale Joanna z łatwością unikała tych ataków. Ta kobieta z pewnością potrafiła się szybko poruszać! Chociaż nie mogła równać się z Kibą, to na pewno stanowiła wyzwanie dla wzroku, by za nią nadążył!

– Nieźle! Ataki Anielicy-chan są bardzo bezpośrednie, onee-san mocno się wzruszyła!

Dlaczego ona jest taka radosna!?

Joanna zamachnęła się swoim rapierem i odbiła atak światły Iriny.

– W takim razie posmakuj tego! – Irina poleciała w dół i natarła prosto na Joannę! Trzymając wysoko swój miecz światła, zamachnęła się nim na nią!

Jednak Joanna stała nieruchomo, przyjmując atak na siebie.

Szczęk!

Pośród tej śmiertelnej bitwy dało się słyszeć szczęk zderzającego się metalu! Były sobie równe! Na twarzy Joanny pojawił się uśmiech pewności siebie! Musiała coś knuć!

– Święty Mieczu!

Na zawołanie Joanny spod jej stóp wyrosło ostrze! Irina była zaskoczona, ale dała radę uniknąć ataku w boku! Gdy Joanna skorzystała z okazji, by naprzeć do przodu mieczem, Irina rozpostarła swoje pierzaste skrzydła i wycofała się do góry.

– Całkiem dobrze! Tak, najwyraźniej cię nie doceniłam. Oto moja Anielica-chan!

– P-pomimo mojego wyglądu jestem Asem Michała-sama, przywódcy aniołów! Nie lekceważ mnie!

– Naprawdę, Michale? Rozumiem, w takim razie, podobnie jak Sig-kun, przyszedł czas, aby onee-san również dała popis.

Powieki Joanny zadrgały… Sig-kun? Czy chodziło o Siegfrieda? Popis? Czyżby tak samo jak Siegfried, ona…

– Umiejętnością Onee-san jest Kowal Ostrza, Boski Dar tamtego od Świętych-demonicznych Mieczy w wersji świętej. Mogę stworzyć święte miecze ze wszystkimi rodzajami zdolności! Jednak wygląda na to, że w takim tempie moje święte miecze nie wygrają. Ale ale, wierzycie w istnienie wyjątków? – Uśmiechnęła się z gracją.

Zatem posiadała Boski Dar Kiby w wersji świętych mieczy. Powinienem był to wiedzieć, bo w końcu Kiba mógł je tworzyć w wyniku osiągnięcia Łamacza Ładu.

Jednak wyjątek…? Moją głowę wypełniła złowieszcza myśl. I wtem stało się to rzeczywistością.

– Łamacz Ładu?

Krach!

Pod stopami słodko uśmiechającej się kobiety gwałtownie zebrały się w kupkę miecze – święte miecze! Zdawały się one tworzyć jakiś duży przedmiot!

Za Joanną pojawił się olbrzymi smok wytworzony z niezliczonej ilości świętych mieczy!

– Ten bobas to mój Łamacz Ładu. Stos Ofiarnego Smoka. Podobnie jak w przypadku Siga-kun, jest to podgatunek.

Joanna uśmiechała się, podczas gdy na twarzy Iriny widniała pełna powaga.

– …Święta Dziewico Joanno d’Arc… Trochę trudno jest walczyć przeciwko tej, która odziedziczyła duszę świętej, ale będę walczyć za Michała-sama i wszystkich! Bo pokój jest najważniejszy!

Wow, uniosła miecz światła i odzyskała swoją determinację! Irina, musisz dać z siebie wszystko!

Kabum! Bum!

Wraz z dźwiękami licznych eksplozji niszczycielska walka Rossweisse-san przeciwko Heraklesowi toczyła się w najlepsze.

– Coś takiego! Żadnych obrażeń mimo trafienia magicznym atakiem! – Rossweisse-san wypuściła całą lawinę magicznych ataków, ale Herakles przyjął je prosto na swoje ciało, szalenie się śmiejąc!

– Hahaha! Świetnie! Ten magiczny atak smakuje wprost wybornie!

…Śmiał się! Będąc zbombardowany przez nordycką magię Rossweisse-san, mógł wciąż drwić z przeciwnika jak gdyby nigdy nic. Nie, on był ranny! Choć rany były malutkie, to pokrywały całe jego ciało.

Przy okazji, jego ciało przyjęło na siebie tylko ataków światła – jak bardzo wytrzymałe ono było!?

Bum!

Za każdym razem, gdy Herakles uderzał pięścią, wytwarzała się eksplozja! Tak jakby atakując, trzymał w dłoniach bomby!

Rossweisse-san zwinnie omijała te ataki, powodując, że pięści Heraklesa nie trafiły i przywaliły w drzewo za nią. Natychmiast dał się słyszeć wybuch, a drzewo obróciło się w popiół.

– Mój Boski Dar to Żywa Detonacja, który powoduje, że gdy atakuje, to mój cel wybucha! Zakładam, że mógłbym robić tak dalej, rozwalać twoją magię pięściami niby pokaz fajerwerków. Jednak widząc, jak wszyscy weszli w Łamacz Ładu, muszę pójść za resztą, bo nie zostawią na mnie suchej nitki! Przepraszam, wkroczę w Łamacz Ładu i natychmiast cię pokonam! Heja~~! Łamacz Ładu! – Olbrzym głośno zawył, a jego ogromne ciało zaczęło wydzielać światło!

Zaczęło ono stopniowo przybierać kształt jakiegoś przedmiotu na jego rękach, nogach i plecach!

Gdy światło zanikło, ciało tego człowieka – ciało Heraklesa – w całości pokrywały liczne wypukłości! Były one… uformowane na kształt pocisków rakietowych… Nie, nie, to nie moż…

– Oto mój Łamacz Ładu! Żywa Detonacja Potężnej Komety!

Herakles objął cel – Rossweisse-san! Świadoma jego intencji, zaczęła czynić wymijające manewry, aby tylko się oddalić.

– W takim tempie to miejsce nie będzie bezpieczne…! – Z rozgoryczeniem zwiększyła tempo swojego posuwania się w stronę przeciwną od Pałacu Honmaru!

Chciała, abyśmy uniknęli trafienia eksplozją pocisku…

– Haha! Cóż za świetna kobieta! Próbuje przyciągnąć moją uwagę, aby jej towarzysze nie oberwali! W porządku! Na to jedno dam się nabrać! – zaśmiał się radośnie Herakles z podniecenia. Opuściwszy Pałac Honmaru, Rossweisse-san obróciła się w powietrzu i wywołała liczne magiczne kręgi!

Rakiety Heraklesa były gotowe do wystrzelenia, a on odpalił je wszystkie naraz…

Bo ci na to pozwolę! Lewą ręką wymierzyłem w jego kierunku i przygotowałem się na wystrzelenie Smoczego Strzału! Gdy on wystrzeli swoje rakiety, zrobię tyle pocisków, ile tylko będę mógł!

Ale gdy miałem już strzelać…

– Hej, to ja jestem twoim przeciwnikiem. – Cao Cao natychmiast pojawił się przed moją ręką!

W porządku, sam zasmakuj!

Ognia!

Smoczy Strzał opuścił moją dłoń – krach! Cao Cao lekko uniósł swoją włócznię, odchylając moją rękę do góry. Smoczy Strzał wyleciał z mojej dłoni i poszybował w przestworza!

W tym samym momencie rakiety Heraklesa poleciały w stronę Rossweisse-san!

Kabum!

Gdy niezliczona ilość pocisków uderzyła w przyzwane przez nią magiczne kręgi, w powietrzu wytworzyła się ogromna eksplozja! Gwałtowny podmuch rozniósł się po całej okolicy!

Z dymu wyłoniła się postać! Przyglądając się uważniej, Rossweisse-san była cała w ranach, jednak wylądowała stabilnie na ziemi.

Odniosła duże obrażenia pomimo obrony dostarczonej przez figurę Wieży i jej obronną magię.

Co gorsza, jej magia, która mogła zniszczyć całe miasto, wydawała się nieskuteczna w starciu z tym Heraklesem.

Czy ten olbrzym przerastał ją zarówno pod względem ofensywnym, jak i defensywnym? A może miał jakąś przewagę w atakowaniu i obronie przed magią?

Bez względu na wszystko priorytetem teraz było uzdrowienie Rossweisse-san!

– Asiu, ulecz ją! – wydałem rozkaz.

Mlask.

Zielona aura została posłana do ciała Rossweisse-san! Asia posłała swoją leczącą aurę w jej stronę. Ona zaś uniosła kciuki w ramach podziękowania. Wyglądało na to, że była prawie w pełni uzdrowiona! Świetna robota, Asiu!

– Ha! Uleczona! No cóż, nie mam nic przeciwko. – Herakles również zdawał się radośnie przyjąć ten fakt. Cóż za maniak walki.

Zaczął biec, nacierając na Rossweisse-san!

…Cholera. Wszyscy ci dranie wchodzili w stan Łamacza Ładu, bez wyjątków!

Cao Cao, jakby odczytał moje myśli, roześmiał się radośnie.

– Czyż to nie wspaniałe? Łamacz Ładu za darmo dla wszystkich. Jak bez małej ingerencji ludzie mieliby konkurować z wami, nadprzyrodzonymi istotami?

Gdy obrócił w dłoniach włócznią, powoli się cofnąłem… Chociaż wyglądało na to, że w jego obronie było pełno luk, to wiedziałem, że nagły atak zostałby skontrowany.

Był to tylko mój instynkt, ale ten gościu był mistrzem różnorakich technik.

Gdybym bezmyślnie zaatakował, to byłoby jak przed chwilą – Cao Cao przy minimalnym ruchu sparowałby cios i uczynił go bezużytecznym. Było to naprawdę przerażające.

– Nie wchodzisz w stan Łamacza podobnie jak reszta? – zapytałem.

– Nie ma takiej potrzeby, nie ma potrzeby. – Potrząsnął głową. – Możemy zwyciężyć bez posuwania się aż tak daleko. Jednakże dzisiaj mam świetną okazję, aby dobrze się przyjrzeć mocy Sekiryuuteia.

– …Chyba patrzycie na nas z góry. Ale nie brzmi to jak żart.

– Ach, myślałem tylko nad tym, jak wydobyć naszą moc i stoczyć satysfakcjonującą bitwę.

On był jak Vali. Taka spokojna wersja Valiego. Podczas gdy inny siłą próbowałby sprawdzić moją moc, ten tutaj wesoło śledzi każdy mój ruch.

Cao Cao podniósł palec wskazujący.

– Moi towarzysze wpadli na pomysł, jak cię pokonać. Propozycja była taka, aby przyspieszyć użycie Boskiego Daru. Odliczanie do Łamacza Ładu będzie krótsze, a zbroja pojawi się za wcześnie. Mamy takiego użytkownika Daru i jest to bardzo skuteczne przeciwko takim osobom z limitami czasowymi jak ty. Natychmiastowe przyspieszenie czasu, żeby zmarnować limit. Nie ma jednak żadnych atakujących czy też innych umiejętności. Po prostu kontroluje limit czasowy. Ale takie coś powinno będzie dla ciebie ogromny ciosem… Mimo to będzie to chyba za mało, aby cię pokonać.

…Co on usiłował powiedzieć? Nie mogłem odgadnąć, co kryło się za tymi słowami.

– Próbowałeś wkroczyć w głębiny Boskiego Daru, aby to zrozumieć. Przykładowo, gdybyś sam od siebie użył Łamacza Ładu i przełączył się na normalną umiejętność dublowania mocy co dziesięć sekund wraz z przyspieszonym czasem, co by się stało…? Stałbyś się straszną istotą, która mogłaby w jednej chwili zwiększyć swoją moc. Oczywiście nie wiadomo, czy przyspieszenie czasowe podziałałoby na normalny tryb twojego Boskiego Daru użytego w stanie Łamacza Ładu. Ale dla kogoś takiego jak ty, który osiągnął czeluści Daru, jest to bardzo możliwe.

– Co do licha usiłujesz mi powiedzieć?

Nie mogłem powstrzymać się od zapytania.

– Bardziej niż używanie tych podchodów – odpowiedział, wzruszając ramionami – to chcę powiedzieć, że chyba najlepszym sposobem na pokonanie cię będą bezpośrednie ataki. Podchodzisz ostrożnie do osób technicznych, więc pomyślałem, że taki sposób może na ciebie nie podziałać.

Tak, racja – to ja nie mogłem poradzić sobie z takimi jak ty. Dopiero co się spotkaliśmy, a ty już mnie tak przeanalizowałeś. Ten gościu był naprawdę przerażający.

– Ale Hyoudou Isseiu, masz dwie wielkie słabości – zabójcę smoków, jak również i światło. Smok i diabeł - posiadanie tych dwóch atrybutów czyni cię o wiele bardziej zabójczym, ale jednocześnie stwarza w tobie więcej słabych punktów. A one bardzo rzucają mi się w oczy. Sprawiają, że mam ochotę pokazać światu, że prawdziwie niezwyciężona istota nie istnieje. No cóż, tyle byłoby tego gadania. Zaczynajmy. – Cao Cao uniósł włócznie i wycelował jej ostry grot w moją stronę…

Zatem musiałem zacząć walkę.

Pierwszą promocją będzie… Skoczek? A może Goniec, aby wzmocnić Smoczy Strzał? …Nie, lepiej przestań próbować treningu podczas prawdziwej walki. Daj z siebie wszystko.

– Asiu, promocja na Królową!

– Tak jest!

Wraz z jej zgodą promowałem na Królową! Poczułem przypływ mocy!

Od ostatniego razu skupiłem się tylko na treningu! Osiągnąłem już punkt, gdy mogłem uczynić użytek z cech różnych figur! Zatem niech teraz pokażę rezultaty mojego treningu! Rozpostarłem smocze skrzydła, mocno wypluwając magię przez turbiny na plecach!

NaprzóóóóóóóÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓóóóóód!

[Jet!]

Wyciągając moją pięść, użyłem największej prędkości, aby zadać Cao Cao cios! Biorąc pod uwagę wiele planów, doszedłem do wniosku, że lewy prosty będzie najlepszy!

Parłem mocno przed siebie! Cao Cao zręcznie zakręcił włócznią i lekko uchylił się na bok tuż przed uderzeniem moją pięścią!

…! Poradził sobie z moją szarżą! W takim razie…

Zmieniłem tor swojego lotu i naparłem raz jeszcze w kierunku, w którym się uchylił!

Zebrałem magię w obu dłoniach! Przewidując moment, w którym Cao Cao będzie chciał robić unik, chciałem wystrzelić Smoczym Strzałem w tego drania…

Huk!

Kopnął moją lewą rękę, a prawą odepchnął pociągnięciem włóczni! Raz jeszcze Smoczy Strzał powędrował donikąd!

Skurczybyk! Czynić moje ataki nieskutecznymi z najmniejszym wysiłkiem!

Brzdęk!

Gdy stawałem się tym rozdrażniony, coś pojawiło się w moim brzuchu. Opuszczając wzrok, zauważyłem tam pewnie wbitą włócznię Cao Cao.

– Khaa…

Ogromne ilości krwi opuszczały brzuch przez moje usta.

…Ja, ja przegrałem!

– Nie jesteś słaby, ale twój styl bezpośredniego atakowania ma wiele luk.

Skwierczenie.

Cao Cao powoli wyciągnął swoją włócznię.

W tej samej chwili mój brzuch – nie, moje całe ciało – zostało pochłonięte przez niesamowity ból. Z raną pośrodku zacząłem wydzielać dym.

N-naprawdę bolało… C-co to było… Uczucie podobne do świętych mieczy… Dymiąca rana również była taka sama…!

Rzecz oczywista, przecież była to święta włócznia… Zatem ból i efekty są…

…Niech to, moja świadomość zaczynała odpływać.

– Ise-san!

Mlask.

Zielona aura otoczyła moje ciało. Ból w brzuchu stopniowo zaczął ustępować.

…Musiała to być Asia, która przesłała mi swoją leczącą aurę. W odpowiednim momencie – właśnie wtedy, gdy traciłem już przytomność.

Rana jednak wciąż pozostawała otwarta. I trochę się dymiła. Niemożliwe! Wyglądała tak, jakby znowu miała się poszerzyć! Czy to dlatego, że leczenie z daleka nie było wystarczająco silne? Uzdrawianie na dystans było bardzo skuteczne, ale wciąż nie mogło równać się z bezpośrednim dotykiem Asi… I mimo potęgi tego leczenia na odległość zdawało się, że obrażenia, które doznałem od świętej włóczni, przerosły je.

Z kieszonki w bluzce wyciągnąłem Łzy Feniksa i rozlałem je nad raną w brzuchu… Wreszcie się zagoiła. Łał, tego można było się spodziewać.

– Wiesz, że prawie zginąłeś? – powiedział Cao Cao. – Przeszyty przez świętą włócznię byłeś praktycznie wymazany. Śmierć jest zaskakująco prosta, nie? – Zaśmiał się beztrosko.

…Prawie zginąłem? Doprawdy – tak, na brzuchu miałem ranę śmiertelną, ale miewałem już podobne i mimo to mogłem dalej się ruszać. Nawet rozważałem posłanie na twoją twarz ciosu w kontrze.

…Prawie wymazany?

Czy odnosiło się do tego, że diabły zaatakowane świętym atakiem, znikały bez śladu? …Znalazłem się w takim stanie? …Moje dymiące się ciało było o krok od zniknięcia?

Uświadomiwszy to sobie, miałem powód, aby się wzdrygnąć.

…T-to było naprawdę niebezpieczne. Gdybym tak umarł, nie mógłbym już spotkać ani Buchou, ani Asi!

Cao Cao uderzył włócznią o swoje ramię. Czy to był jakiś jego nawyk?

Zresztą, jakie to miało teraz znaczenie.

– Dobrze to sobie zapamiętaj – powiedział. – To właśnie była święta włócznia. Nieważne, jak potężny będziesz, to i tak nigdy nie będziesz mógł przezwyciężyć tego ataku… Bo jesteś diabłem. Nawet gdyby był to Vali, to tak długo, jak będzie diabłem, nie ma przebacz ze strony włóczni.

Lekcja wyniesiona. Lepiej trzymać się z dala od tej włóczni… A teraz co?

Cao Cao zobaczył moją reakcję i został zbity z tropu.

– …Ach, nie przestraszyłeś się. Wydawało mi się, że zabawnie byłoby zobaczyć cię skulonego ze strachu.

– Och? Oczywiście, że się boję! Ale nie stchórzę. Nie będę w stanie spojrzeć nikomu w twarz, jeżeli nie uderzę twojej facjaty. Bycia Sekiryuuteiem nie jest wcale takie proste!

– Ahahhaahahaha! – zaśmiał się niespodziewanie.

Co z nim… Jego miny gwałtownie się zmieniały.

– Jak miło. Już trochę rozumiem, czemu Vali tak bardzo cię lubi. Interesujący. Vali, wreszcie znalazłeś godnego przeciwnika. – Ocierając się z łez od śmiechu, Cao Cao otworzył przód włóczni, tworząc włócznię światła! – No chodź tutaj.

Trzask.

Presja, wywierana przez Cao Cao, nasiliła się. Najwyraźniej był pełen energii. Wszystko stawało się coraz bardziej przerażające.

Wyciągnąłem przed siebie prawą rękę, przygotowując się do wystrzelenia najpotężniejszego ze wszystkich Smoczego Strzału!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Buum!

Strzeliłem ogromnym pociskiem w stronę Cao Cao!

– Zrobi się niebezpiecznie, jeżeli to dotknie mojego ciała.

Przygotował się na sparowanie ataku włócznią, ale tego właśnie się spodziewałem. W chwili wystrzału uruchomiłem turbiny na plecach i skoczyłem!

Wyczekawszy momentu odparcia przez niego ataku, posłałem mu cios z boku!

Cao Cao uniósł wysoko swoją włócznię i wielkim zamachnięciem przeciął pocisk na pół! Jakby przekrawał arbuza! A co mnie to, kurwa, obchodzi! Pozwólcie mi go tylko uderzyć prawą pięścią, w chwili gdy on opuszcza swoją włócznię!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Śląc w jego stronę moją wzmocnioną pięść!

– Wyczuwam moc twojego ukrytego potencjału! – oświadczył radośnie Cao Cao, po czym szybko obrócił włócznie, aby zablokować mój cios.

Teraz była moja szansa! Prawa pięść miała być dla zmyłki! Zatrzymała się przed nim! Jego próba odparowania spełzła na niczym.

Pchnąłem naprzód moją lewą pięść! Przetransportowałem jednocześnie moc do Ascalona w rękawicy!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

[Transfer!!]

Sprawiłem, że Ascalon wyszedł z rękawicy i szybko odskoczyłem! W tym samym czasie wyemitowałem impuls aury ostrza!

Bam!

Aura Ascalona poleciała w stronę Cao Cao. Chyba przerosła jego oczekiwania, gdyż nawet nie próbował się od niej uchylić.

Ciach!

Wraz z szorstkim dźwiękiem lewa ręka Cao Cao znalazła się w powietrzu. Atak Ascalona uciął mu kończynę! Zmyłka za zmyłką, a potem właściwy atak wraz z kolejnym zwodem!

Owoce treningu z Kibą wreszcie były widoczne. W głębi mojego serca zapanowało zwycięstwo. Tak – pomimo potęgi tej włóczni lub moich licznych słabości ten gościu miał również swoje własne wady.

Wątłe ciało człowieka.

Pod względem wytrzymałości miałem znaczną przewagę, będąc diabłem i smokiem jednocześnie. Mimo że Cao Cao i reszta Frakcji Bohaterów byli bardziej odporni niż zwykli ludzie, to w porównaniu z Valim czy Lokim byli bardziej podatni na obrażenia.

Zgodnie z moimi oczekiwaniami. Mogłem wygrać, a jeśli nie, to wciąż mogłem podjąć walkę.

Cao Cao wbił w ziemię włócznię i prawą ręką złapał spadającą kończynę. Pozbawiony wyrazu twarzy wsadził ją pod pachę i wolną dłonią wyjął coś z kieszeni. Zastanawiając się, skupiłem swój wzrok na znajomo wyglądającej buteleczce!

To…

Cao Cao wyciągnął zatyczkę, rozlał zawartość na ranę, przystawiając swoją lewą rękę. Z kończyny zaczął wydobyć się dym, a chwilę później wszystko było przywrócone do ładu – jak gdyby nigdy nic! Ta buteleczka… Nie mogłem się mylić! …Łzy Feniksa!

– D-dlaczego masz coś takiego!?

– Czarny rynek – odpowiedział, śmiejąc się. – Tak długo, jak trzymamy pewne kanały w otwarciu, problem stanowią jedynie pieniądze. Jestem pewien, że ród Feneks nie chciałby, żeby to wpadło w nasze ręce. …Jak mogło do tego dojść. Jako ważny środek regeneracji dla diabłów Łzy były już ekstremalnie cenne, ale żeby wpadły w ręce terrorystów…!

Niezliczona ilość ofiar cierpiąca przez wasze ataki mogłaby zostać uzdrowiona, gdyby tylko mieli te Łzy!

– …Przez gniew twoja aura stała się gęstsza. Wiesz, że w pewnych sytuacjach możesz przynieść zniszczenie, pozwalając aurze oddziaływać z emocjami? Właśnie dlatego raz wkroczyłeś w stan Furii.

A ciebie to nie powinno obchodzić! Draniu jeden! Ci goście naprawdę wkładali swoje paluchy nie tam, gdzie trzeba!

Krach!

W tym właśnie momencie moja zbroja rozpadła się! …A to co!?

– Gdy skakałeś w tył, przypadkiem zadałem ci kilka ciosów włócznią. I chociaż z opóźnieniem, to, jak widać, kilka prostych ataków może zniszczyć zbroję Sekiryuuteia.

…Chyba zostałem zaatakowany, nie zdając sobie z tego sprawy.

Ddraigu, wybacz, ale pozostawiam cię samego z naprawą zniszczeń.

[…Zrozumiano. Jednak najprawdopodobniej przez efekt świętej włóczni odnowa pancerza trochę zajmie.]

Doprawdy, jak bardzo ta włócznia mnie kontruje?!

– Bardzo dobry atak. Mocny. Najwyraźniej muszę trochę podrasować swój Boski Dar.

Cao Cao, sukinsyn, wyglądał na takiego szczęśliwego… Gdyby tylko cios siadł, wygrałbym. Oczywiście gdyby cios należał do niego, to równie dobrze mógłbym umrzeć…

I właśnie gdy zadręczałem się tym, jak sobie poradzić z włócznią Cao Cao.

– Irina! – usłyszałem przeraźliwy krzyk Asi.

– Ara? A wy nadal przy swoim? – zabrzmiał kobiecy głos.

Rzucając spojrzeniem, zauważyłem Joannę… trzymającą w rękach zakrwawione ciało Iriny.

…Irina.

– No, to jest Sekiryuutei. Powinien walczyć lepiej od tamtych.

Głos Siegfrieda… Przy pomocy swoich sześciu rąk trzymał Kibę i Xenovię, również całych we krwi… Hej, hej…

– Gdybym tylko to ja walczył z Sekiryuuteiem… – Olbrzym Herakles rzucił coś przede mnie… Ciało Rossweisse-san całe czerwone od świeżej krwi.

…W-wszyscy… Jakim cudem…? Wszystkich spotkał ten sam los…?

Raaa!

Usłyszałem ryk – Vritra został oplątany przez dziewięć ogonów kyuubi i zaryczał boleśnie! …Nawet Saji…!

Cao Cao uderzył włócznią w ramię.

– Wybacz, Sekiryuuteiu, ale wygląda na to, że to już koniec. Silni, wszyscy jesteście bardzo silni. To już, wśród diabłów, jest wyjątkowe. Jednak taka moc nie jest wystarczająca, aby pokonać nas, dzierżących w rękach moc herosów. A diabły, upadłe anioły, smoki i youkai zjednoczeni jako wrogowie ludzkości – czy to nie jest przerażające? Czy ludzie nie czuliby się zagrożeni? Opór jest rzeczą naturalną. Ludzie pokonujący Maou i smoki nie są niczym dziwnym. Ta zasada przyświeca wszystkim naszym działaniom, działaniom Frakcji Bohaterów. No cóż, czy to dla mnie, czy dla pozostałych tutaj członków jest to jeden z naszych celów… W każdym razie, Georg, jak się ma nasz magiczny krąg?

– Jeszcze chwileczkę. – Użytkownik mgły skinął głową. – Ale Wielki Czerwony naprawdę przybędzie?

– Nawet jeśli nie, zdobędziemy informację dlaczego. W takim przypadku spróbujemy innych sposobów.

– Jednak zrobienie tego wszystkiego będzie nas słono kosztowało. Jesteś pewien, że robimy to za wszelką cenę?

– Jeżeli możliwe, nie patrz tak na mnie. Przecież oczywiście, że chcę, żeby wszystko zakończyło się jak najlepiej.

…Ci goście zapomnieli o nas i byli zajęci sprawami dotyczącymi eksperymentu.

Joanna, Siegfried i Herakles zostawili moich towarzyszy i zaczęli rozmowę z Cao Cao.

– Wszyscy! – Asia podbiegła do nich i zaczęła leczyć, płacząc nieustannie.

Przed oczyma miałem obietnice, które złożyliśmy sobie przed przyjściem tutaj.

…Obronimy Kioto ceną własnych żyć.

Sensei… Ja… Nie mogłem niczego zrobić…

Spojrzałem na Kibę leżącego na ziemi.

…Jako że nie ma tutaj Buchou, w jej zastępstwie to ty, Ise-kun, będziesz naszym Królem.

Mimo twoich słów, Kiba, ja… Ja niczego nie mogłem zrobić…

– Mamo, proszę obudź się! To ja, Kunou! Kunou jest tutaj! Mamo! – mówiła Kunou, płacząc.

Jednak kyuubi nawet się na nią nie spojrzała.

Czy my kogoś ocaliliśmy? Niczego nie osiągnęliśmy…!

– Xenovia-san! Irina-san! – Asia dalej uzdrawiała, szlochając.

…Co ja robiłem… Czemu stałem się pośmiewiskiem godnym pożałowania… Mimo że odnowiłem Zbroję Łuskową Boskiego, Cao Cao i jego zgraja nawet nie spojrzeli na mnie…

Chociaż wiedzieli, że jesteśmy silni, to nie uważali nas za silnych na tyle, aby móc odwrócić obecną sytuację. Być postrzeganym w taki sposób, mimo że daliśmy z siebie wszystko, było zbyt…

Od samego początku byliśmy dla nich tylko atrakcją, przystawką do tego całego eksperymentu. Prawda o tym sprawiła mi wiele bólu…

J-jak mogłem nazywać siebie Sekiryuuteiem? Jaki Oppai Smok, wolne żarty…

…Nie do zaakceptowania.

Cały się trząsłem pod zbroją; łzy żalu spływały bez końca… Dlaczego byłem taki słaby? Zawsze bezsilny w krytycznych momentach.

Dlaczego wszystko zawsze było poza zasięgiem… Nieważne, jak bardzo się starałem, to wciąż pozostawało tylu przeciwników, z którymi nie mogłem się równać…

Czy taki był mój limit…? Dlaczego ja byłem…?

Upadłem na kolana, uderzając pięściami w ziemię z żalem i nienawiścią. Wszyscy moi towarzysze odnieśli porażkę w starciu z nimi, a moje szanse na pokonanie Cao Cao są… Nawet na uratowanie matki Kunou szansę były równe… zeru.

Nie, nie mogłem się poddać! Nie chciałem, żeby wszystko się tutaj zakończyło! Musiałem dalej walczyć!

…Ale nie miałem w żaden sposób szansy na zwycięstwo… Byłem pełen żalu, a moje serce wypełnił ból…

[Płaczesz?]

…Ktoś przemówił z głębi mnie. Ten głos należał do…

…Elshy-san?

[Tak, zgadza się. Dlaczego płaczesz?]

…Tak bardzo żałuję… Dlaczego jestem taki słaby?… Przecież jest to krytyczny dla nas moment, a ja znowu zawiodłem…

[Tak, jest czego żałować. Ale czyżbyś zapomniał? Naczelnik od upadłych aniołów już raz o tym wspomniał – jesteś ucieleśnieniem możliwości!]

W tym to też przypomniałem sobie słowa Azazela-sensei. Tak, dokładnie tak, jak przed walką z Lokim.

「Wierzę w twoje możliwości. Każdy poprzedni Sekiryuutei został pożarty przez moc, bez wyjątków. Twój talent zaś wygląda na najgorszy w historii. Osiągnąłeś Łamacz Ład dzięki kobiecym piersiom. Dzięki kobiecym piersiom udało ci się też wyjść ze stanu Furii. Wydaje mi się, że ktoś taki jak ty może zostać opisany jako uosobienie możliwości.」

Uosobienie możliwości…

「Oppai Smok! Oppai Smok! To coś wielkiego. Wiesz, że to pierwszy raz, kiedy smok otrzymał taką unikalną nazwę, prawda? Nawet jeśli twoje demoniczne moce i fizyczne zdolności są słabsze od tych, którymi dysponują Vali i pozostałe legendarne smoki, to dalej możesz sobie przyswoić moc Sekiryuuteia i stać się silniejszy na swój własny sposób. Od teraz pokazuj mi działanie poparte swoim wysiłkiem, odwagą i niekonwencjonalnymi metodami.」

Tak, właśnie tak powiedział wtedy Sensei.

Mogę przynajmniej użyć moich niekonwencjonalnych metod, aby oddziaływać na moce Sekiryuuteia…

…Ponieważ jestem Oppai Smokiem!

[Tak, teraz brzmisz bardziej swojo. Obecny Sekiryuutei, Oppai Smok. Potencjał, który ujrzałam wraz z Belzardem! Chodź, wyzwól go teraz w pełni! Swój potencjał!]

Świeć!

Z kieszonki w mojej koszuli zaczęło być emitowane ostre światło. Wyjąłem jej zawartość, aby rzucić na nią okiem, i był to klejnot wydzielający czerwone światło.

T-to było…

[Unieś go ku niebu i przywołaj donośnie!]

P-przywołać? Gdy się zastanawiałem, Elsha-san oznajmiła głośno.

[Zgadza się. Przywołaj piersi, które należą tylko do ciebie.]

W tej samej chwili – świeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeećććććć!

Klejnot stał się jeszcze jaśniejszy i zaczął emitować światło tak mocno, że oświetlił całe otoczenie!

– …Co się dzieje? – Cao Cao zauważył światło i odwrócił się.

Wśród świetlistych promieni, emitowanych przez kryształ, coś się pojawiło. Zaczęło przybierać ludzki kształt – jeden, dwa, było ich coraz więcej.

C-co to takiego… Elsha-san odpowiedziała mi:

[Klejnot otarł się o przeróżnych ludzi z Kioto, a te sylwetki są z ich szczątkowych wspomnień.]

Figury wszystkich tych niewinnych osób, którzy przeze mnie napastowali innych…?

Ich liczba się zwiększyła, z łatwością przekraczając tysiąc. Ile ten klejnot natworzył ich w tym Kioto!? Tych ludzi jest zbyt dużo, żebym przeprosił wszystkich!

– Oppai…

– O-oppai…

– Ach, oppai…

– Dużo oppai…

– Wiele, wiele oppai…

Zalegające wspomnienia zaczęły w kółko powtarzać „oppai”. Hej, hej, hej! Kiedy to przemieniło się w wystawę porno!?

– Oppai! Oppai! Oppai!

Skandując niskim głosem „oppai”, ogromna liczba sylwetek zaczęła powoli i jakby od niechcenia zaczęli przesuwać się, tworząc jakąś formację.

– Oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai.

Tego było już za wiele!

Nie mogłem powstrzymać się od krzyku na widok tego całego przedstawienia. Wspomnienia powtarzały słowo „oppai” tak, jakby miały odprawić tutaj jakąś ceremonię.

– Oppai zombie? – zapytał spokojnie Cao Cao.

Właśnie tak! Wyglądały jak zombie! Czy ludzie, do klatek piersiowych których dorwały się osoby z wpływem mojego klejnotu, zostały zainfekowane i stały się zombie?

Klony zalegających wspomnień uformowały okrąg, a oppai zombie wtopiły się w ziemię. Następnie światło poruszyło się wewnątrz tego pierścienia, by stworzyć symbole po jego środku, formując olbrzymi magiczny krąg. Oppai zombie przerodziły się w magiczny krąg!

Szereg niezwykłych zdarzeń pozostawił mnie w kompletnym zdziwieniu, jednak Elsha-san powiedziała do mnie:

[Wszystko jest gotowe – przywołaj!]

C-co!? Wszystkie te niezrozumiałe rzeczy zabiły we mnie zdolność do myślenia!

[…piersi, które należą tylko do ciebie!]

Piersi należące do mnie. Pierwszym obrazem, który zawitał w mojej głowie, była szkarłatnowłosa onee-sama…

[Dalej, wykrzycz to! Przywołanie, piersi!]

Nie mogłem nadążyć z tym szybkim rozwojem wydarzeń. Czy ja naprawdę muszę to wykrzyczeć!?

– Przywołanie, piersi!

Magiczny krąg wydzielił jasne światło, słowo „oppai” pojawiło się wśród magicznych liter, a wewnątrz kręgu pojawiły się nawet znaki kanji na „piersi”!

Przywołanie? Czyżby naprawdę oznaczało to, że przywołałem obraz z moich myśli…

Coś pojawiło się w środku magicznego kręgu. Wraz z błyśnięciem światła wewnątrz pojawiła się… szkarłatnowłosa Buchou!

B-Buchouuuuuuu!?

W trakcie przebierania się? Miała na sobie tylko bieliznę. Zauważając zmianę w scenerii, Onee-sama podniosła głowę, aby się rozejrzeć, i doznała ogromnego szoku! Nic dziwnego!

– C-co się dzieje!? Pałac Honmaru…? K-Kioto!? A-ara, czy to Ise? Dlaczego tu jesteś i dlaczego ja tu jestem? P-przywołana!? Co? Co?

Buchou znalazła się w bardzo niezręcznej sytuacji! Byłem tak zaskoczony, że potrafiłem słowem się odezwać! Nawet ci z Frakcji Bohaterów stali oniemiali, nie mogąc w żaden sposób na to zareagować! Przepraszam! Wydarzyło się coś tak niepojętego, że nawet ja się pogubiłem!

Z całą powagą Elsha-san powiedziała do zmieszanego mnie:

[Dalej, ściśnij jej piersi!]

– Ś-ściśnij?

[Właśnie tak, ściśnij. Tak jak zawsze. Z tym dźwiękiem „pochitsu[2]”.]

– Z „pochitsu”!? Nie, nie, co się stanie, jeżeli je wcisnę!?

Co ta osoba mi sugerowała! Czy ty naprawdę byłaś najpotężniejszym żeńskim Sekiryuuteiem!? Obawiam się, że ta Onee-sama oszalała!

Ignorując moje zdziwienie, Elsha-san kontynuowała:

[Jest to ostatni przełącznik do otwarcia twoich możliwości. Innymi słowy, sutki Rias Gremory. Oto przełącznik – przełącznik do otworzenia drzwi twojego potencjału!]

Nie ma mowy. Postradałaś zmysły. Proszę cię, to nie mieści się w mojej głowie. Elsha-san, sutki Buchou nie mogą być przełącznik do mojego przebudzenia!?

[Nie, one są przełącznikiem do twojego przebudzenia. Proszę zrozum to. Naprawdę wierzę w to po ciągłym dokładnym obserwowaniu cię.]

Starczy! Starczy tego dobrego, tych słów! Ale dlaczego brzmiały one tak przekonywująco!

– C-co teraz!? Jestem otoczona przez światło! – Na twarzy Buchou widniał szok wraz z zakłopotaniem, jednak przed moimi oczyma działo się coś niesamowitego.

Błysk… Migotanie☆Migotanie☆Migotanie

…Piersi Buchou świeciły jakimś rodzajem świętego światła…

…Elsha-san, to…

– Piersi Rias Gremory doznały kontaktu z twoimi możliwościami i wkroczyły w nową fazę.

Następną… następną fazę?

– Hohoho, te piersi przekroczyły limity, granice Księżniczki Przełączenia, która wkracza w drugą fazę!

Wybaczcie, nie rozumiem. Co za druga faza! Wszystkie te niezrozumiałe rzeczy powodowały, że chciało mi się płakać!

– Po prostu ich dotknij, a przemienisz się. Odczujesz drastyczną zmianę. Moc Diabelskich Pionków wewnątrz ciebie zostanie wyzwolona wraz z jednym dotknięciem. Naciśnij…

Przełączenie… Sutki…

Krawienie!

Krwotok z nosa. Wreszcie zrozumiałem. Już łapię cała sytuację.

Podszedłem do Buchou, otworzyłem przyłbicę mojego hełmu i uśmiechnąłem się.

– …Ise? – Przekręciła głowę z wyrazem zdziwienia, podczas gdy ja uroczyście powiedziałem do niej:

– Buchou, pozwól mi ścisnąć swoje piersi!

– !

Moja szczerość oniemiała ją.

Jednak przed odpowiedzią zastanowiła się tylko przez chwilę.

– …Nie do końca rozumiem, ale mimo to… łapię!

…Zaskakujące!

Pojęła moje słowa! Jakim cudem doszło do tej sytuacji! Stała się niesamowita! Chociaż próbowałem ośmieszyć się kąśliwą drwiną, to nie było niczego innego, co mogłoby zostać zrobione!

Zatem naprzód i dotykamy! Tak, dotykamy! Dotykamy w Kioto! Ściskamy piersi Buchou! Wciskamy sutki Buchou…!

Zobaczenie przez innych jej piersi mogłoby być dla niej bardzo zawstydzające, więc obróciła się tak, żeby nikt inny nie mógł jej zobaczyć, i zdjęła swój stanik.

Klik.

Gdy zapięcie biustonosza puściło, powabne piersi zostały natychmiast uwolnione! Jak tylko ujrzałem zmianę w tych znajomych mi sutkach, nie mogłem ukryć swojego zdziwienia!

…Różowe otoczki wraz z sutkami wydzielały słabą ciemnobrzoskwiniową poświatę.

Otoczki emitowały różowe światło! Co to miało znaczyć! Cz-czy to było spowodowane drugą fazą!? Niesamowite! Byłem idiotą za próbę rozgryzienia tych skomplikowanych rzeczy!

A więc wszystko, co muszę zrobić, to dotknąć i zaczerpnąć ogromnych korzyści!

Tak, tak, piersi mogą świecić…

Pozbywszy się fragmentów rękawicy w miejscach palców, wyprostowałem dwa z nich i naparłem nimi do przodu, celując w te świecące sutki.

…Przypomniałem sobie, że gdy osiągałem Łamacz Ładu, to również ścisnąłem te piersi i przebudziłem się.

Zupełnie tak, jak gdybym coś otrzymywał za każdym razem, gdy ich dotykałem. Dawało to naprawdę do myślenia.

Niesamowite, piersi Buchou były niesamowite. Bez względu na to, co się działo, wszystko mogło zostać rozwiązane przy pomocy tych piersi.

Przełączenie, Księżniczko Przełączenia! Buchou również się zmieniała!

Jesteś gotów, Ddraigu?

[Ooooooch! Ooooaaach! Ooooooch!]

Zaczął głośno szlochać. Nie było nic innego do zrobienia, jak płakać. Wybacz. Przepraszam, partnerze! Ale muszę ścisnąć! Nieściśnięcie jest niemożliwe! Mam powód, który muszę ścisnąć!

– Nadchodzę! – oświadczyłem donośnie, dotykając piersi z krwotokiem nosa.

Odczuwając niezrównaną delikatność piersi i sutków, obserwowałem zatapianie palców w cycuszkach. Wszystkie te odczucia przebyły przez całe moje ciało, dając mojemu mózgowi największą z przyjemności.

– …Hoo…

Ostatni wydech Buchou zadał mi krytyczny cios!

Ka!

Jej piersi nagle wyemitowały jasne światło!

– To, to jest…! Ahahahah!

Buchou wraz z tym dziwnym rozwojem wydarzeń nie mogła powstrzymać się od krzyku.

Gdy jej piersi świeciły, Buchou wzniosła się ku niebu i cała przestrzeń została oświetlona różowym światłem!

…Niesamowite. Buchou, Buchou – ona wniebowstąpiła! Jej piersi nadal świeciły!

Nie mogłem powstrzymać się od złożenia dłoni w wyrazie szacunku, mając oczy we łzach.

Ach, piersi.

Gdy Buchou uniosła się ku niebu i zniknęła, światło i magiczny krąg również wyparowały.

Ech, ech, Elsha-san, dokąd udała się Buchou?

[Tam, skąd przyszła.]

Naprawdę? Została przywołana do Kioto tylko po to!? Co do…! Gdy wrócę, będę musiał upaść przed nią plackiem i przepraszać!

– …Co to do licha było?

Cao Cao wraz ze swoją grupą byli wprawieni w osłupienie. To, co się wydarzyło, przerosło ich zdolność rozumowania! Nic dziwnego! Chcieli przyzwać Wielkiego Czerwonego, ale dostali w zamian Buchou!

Dum dum.

Moje serce zabiło mocniej.

Dum dum.

Znowu głośnym głosem, było to…

[Nachodzi, wyjdź naprzeciw!]

Gdy Elsha-san podniosła głos, czerwone światło wylało się z klejnotów z całej zbroi… Z głębi ciała wydobywało się ciepło… jak gdyby jakaś moc… wylewała się!

Nie można było tego przezwyciężyć! Czy to moc uśpiona wewnątrz Boskiego Daru?

Czy to Furia?

Nie, nie, nie wyczuwałem żadnego poczucia terroru. Była to raczej energia, której nigdy wcześniej nie spotkałem. Ale z całą pewnością miała w sobie jakąś tęsknotę. Ddraig, to…

[Również to czuję, partnerze… Cóż za nostalgia. To moja… pierwotna aura. W przeciwieństwie do Furii, kierowanej przez skrajne emocje, tutaj nie ma żadnych negatywnych uczuć czy przekleństwa. Zupełnie tak, gdy miałem materialne ciało i gdy obchodziła mnie tylko walka z Białym, aby wyłonić zwycięzcę!]

Głos Ddraiga był pełen szczęścia i radości.

Chociaż nie wiedziałem, co się mu stało, to czerwona aura tryskała z mojego ciała, pokrywając mnie i moje otoczenie…

Część 4

…Gdy odzyskałem zmysły, znajdowałem się w białej przestrzeni.

…Co to za zjawisko? Powinienem był walczyć w Pałacu Honmaru w Zamku Nijou. Byłem zdezorientowany, a przede mną pojawiła się dwójka ludzi.

Elsha-san i modnie ubrany mężczyzna.

Czy to było wewnątrz Boskiego Daru…? Zatem dotarła tutaj tylko moja świadomość?

[Twoje drzwi stoją teraz otworem. Oto alternatywna ścieżka, różna od Furii.]

Elsha-san… Byłem w tej chwili naprawdę wdzięczny. Zdawało mi się, że to coś ważnego, więc mimo bycia zaskoczonym ruszyłem z pośpiechem naprzód.

[To dobrze. Również stawiamy wszystko na to jedno – ponieważ ty szukasz piersi.]

N-naprawdę? No cóż, szukałem ich dosyć często…

[Belzard i ja możemy teraz odejść.]

Odejść… Czy to oznacza…

[Zgadza się. Istniejemy tutaj tylko jako szczątkowe wspomnienia. Nadszedł czas, abyśmy opuścili ten Boski Dar.]

…Znaczy umrzeć?

[Umarliśmy dawno temu. To, co jest tutaj, to tylko trochę wspomnień. Nie są to nawet dusze. Czy to przeczy logice? I tak właśnie planujemy zniknąć.]

A-ale ja wziąć mam tyle pytań do ciebie i potrzebuję więcej porad!

Elsha-san potrzęsła głową.

[Nie potrzebujesz nas. Bowiem mnie naprawdę nie interesują piersi. Tylko ty możesz doprowadzić do tych wszystkich dziwnych fenomenów przez dotykanie kobiecych piersi.]

Tak, tak… Wybacz, jestem Oppai Smokiem…

[Nic ci nie będzie tak długo, jak przy twoim boku będą Ddraig i twoi towarzysze. Ruszaj, obecny Sekiryuuteiu. Chociaż klątwa Sekiryuuteia nie została w pełni ściągnięta, to jest to tylko kwestia czasu. Jeżeli jesteś to ty, to jestem pewna, że reszta zalegających wspomnień zostanie uwolniona.]

Elsha-san… Ja… ja byłem tym tak poruszony i przepełniony mieszanką wdzięczności i uznania, że niemal się rozpłakałem. Wśród byłych posiadaczy mocy Sekiryuuteia byli tacy, którzy tak bardzo się o mnie troszczyli…

[Odchodzimy. Belzardzie, powiedz mu coś na pożegnanie.]

Mężczyzna, znany jako najsilniejszy z Sekiryuuteiów, Belzard-san, uśmiechał się w moją stronę. Błagam cię, daj mi jakąś cenną radę.

Skinąwszy głową, Belzard-san wyciągnął swój palec wskazujący.

[…Klik klik, zoom zoom, iyaaan~]

…Przez chwilę kompletnie nie rozumiałem, co chciał przez to powiedzieć…

[Wygląda na zadowolonego. Chodźmy, Belzardzie.]

Elsha-san powiedziała to z uśmiechem!

Zaraz, chwileczkę! Co miały znaczyć te pożegnalne słowa Blezarda-san!? Co miało znaczyć to wyglądanie na zadowolonego!?

Klik klik, zoom zoom, iyaaan~! Niemożliwe! Czy to nie były słowa piosenki Oppai Smok!?

O nie, ich sylwetki zaczęły powoli rozmywać się na tle tej bieli! Pożegnalna porada od najpotężniejszego z moich poprzedników była takimi słowami wdzięczności! Obydwoje kiwali na do widzenia!

Swoim podopiecznym musisz dawać lepsze rady!

Elsha-san i Belzard-san zniknęli, zadowalając mój piersiowy fetysz…

A więc to tak, teraz już rozumiałem.

By stać się Sekiryuuteiem, prawie wszyscy byli dziwakami…


Część 5

– Bo w końcu jestem tylko zboczeńcem!

Były to słowa, które wykrzyczałem, gdy tylko moja świadomość powróciła do prawdziwego świata.

Ledwo trzymałem się przy zmysłach!

– Naprzód! Darze Wzmocnienia!

Wraz z moim krzykiem jaskrawe czerwone światło, otaczające moje ciało, zaczęło wydzielać ogromne ilości aury!

Mocy nie było końca!

Wydobywała się ona z Boskiego Daru – z głębi mojego serca, z wnętrza mojego ciała. Zatem to była pierwotna moc Ddraiga. Połączona z negatywnymi uczuciami w stanie szału, nazywanego Furią, stawała się naprawdę niebezpieczna.

Jednak teraz było inaczej. Tych negatywnych emocji w ogóle teraz nie było czuć, a moja świadomość pozostała nietknięta!

[A tak. Wreszcie sobie przypomniałem. Dlaczego zapomniałem…? Tak, to był Bóg. Pierwotne moce moje i Albiona, które zapieczętował Bóg…]

Ddraig przemówił tak, jakby coś zauważył… Mniejsza, porozmawiamy później.

Wpierw skopmy zadki tym gościom!

[No dobra, pokażmy im moją moc, która od tak dawna nie była używana!]

[Ruszaj, Sekiryuuteiu! Użyj naszej mocy! Użyj wszystkich możliwości podwładnego Gremory!]

[Desire!]

[Diabolos!]

[Determination!]

[Dragon!]

[Disaster!]

[Desecration!]

[Discharge![3]]

Z klejnotu wydobyło się mnóstwo głosów, które powtarzały głoskę „D” zupełnie tak, jakby coś im się stało!

[DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD!!!!!!!!]

…Sposób na użycie nowej mocy przeniknął do mojego umysłu.

…Haha, niesamowite.

Belzebubie-sama, cechy twoich zmodyfikowanych Diabelskich Pionków zostały wzmocnione przez moc Sekiryuuteia…

Możliwości. Moje. Ddraiga. Od teraz nasze możliwości…!

Na skutek tego zakłócenia moja Królowa została zwolniona. Promocja była znów wymagana! Jednak nie potrzebowałem pozwolenia Asi!

Tom 9 (light novel) strona 317.jpg

– Zmiana trybu! Walijski Goniec Niszczyciel!

Promocja na Gońca! Oczywiście nie był on zwykłym Gońcem!

Gdy unormowałem swój krok, na moich ramionach i plecach zebrała się czerwona aura, która przybrała jakiś kształt.

Na plecach utworzył się plecak, podczas gdy na ramionach ogromnych rozmiarów działa.

Bzzzz…

Wprawiając się cicho w ruch, moc Sekiryuuteia zaczęła zbierać się w lufach dział.

…Magia została wzmocniona dzięki promocji na Gońca. Dodając do tego dopiero co przebudzoną moc, plecak był wypełniony niezwykle wielką ilością aury. Przygotowany był ogromny pocisk o wysokiej energii!

– …Robi się niebezpieczne – wymamrotał Cao Cao. Zdawał się zauważyć, że moc zbierała się w działach.

Zgadzało się – ich bezpośrednie trafienie zniszczyłoby wszystko. Takie było moje życzenie, gdy zbierałem moc!

Kiba, Xenovia, Irina, Rossweisse-san, Saji.

Moi najcenniejszy towarzysze. Żeby tak ich poturbować!

A potem zignorować nas wszystkich! Ten żal! Ta bezsilność, które poczułem!

Pozwól, że wystrzelę w ciebie te wszystkie emocje!

Energia zebrała się w działach…

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Energia zebrała się w działach…

– Zniknij! Smoczy Niszczyciel!

BUUUUM!

Naramienne działa wystrzeliły ogromnym pociskiem! Mimo że próbowałem najmocniej, jak mogłem, utrzymać się na nogach, to siła wystrzału odrzuciła moje ciało…! Użyłem wszystkich sił, aby je wyhamować!

Energia została skierowana w sam środek Frakcji Bohaterów!

– Interesujące. Wezmę ten strzał na siebie, legendarny smoku! – Naprzód wysunął się Herakles. Czy on chciał przyjąć mój atak…

– Nie rób tego! Omiń go! – krzyknął Cao Cao i użył stopki swojej włóczni, aby ściągnąć Heraklesa z toru lotu pocisku! Następnie wraz z resztą szybko uciekli od mojego ataku.

Nie trafiając nikogo, pocisk powędrował dalej.

KABUUUUUUUUUUUUUUM!

Ogromna eksplozja wstrząsnęła całą tą sztuczną przestrzenią, a miasto w tle zostało pochłonięte przez gigantyczną aurę!

…Energia nie przestawała się rozszerzać, okalając całe miasto intensywnym światłem!

Gdy jaskrawe światło znikło, nic nie pozostało po wcześniejszych zabudowaniach! Pocisk z dział wyeliminował całą scenerię i nawet miał wpływ na ten sztuczny wymiar, który zaczął pokazywać oznaki zniekształceń!

– …Zniszczył całe miasto! – wykrzyczał z zaskoczeniem Herakles, zrozumiawszy potęgę moich dział. – Hej! Jeżeli będzie strzelał tak dalej, to ta przestrzeń długo nie pociągnie!

– Odkształcać sztuczny wymiar, choć został on stworzony tak, by być wytrzymały… – Siegfried przestał się uśmiechać i zwęził oczy. – Co to był za rodzaju ataku?

Hehe, pozwólcie, że teraz to ja się zemszczę. Jednak to nie koniec!

– Cao Cao!!! – wykrzyczałem jego imię i pozbyłem się dział! Rozproszyły się w cząstki światła i znikły!

Już nadchodzę! To był dopiero początek!

Musiałem dopasować system Diabelskiego Pionka! Tak, tym razem potrzebowałem prędkości! Nieprześcignionej prędkości! Wyobraź siebie jako Kibe! Wyobraź sobie Skoczka!

– Zmiana trybu! Walijski Skoczek Soniczny!

Bęc!

Rozpostarłem smocze skrzydła i zacząłem lecieć w stronę Cao Cao! Wzmacniacze na moich plecach były podwojone i wypluwały z siebie ogromne płomienie magii! Mknąłem na skos przez niebo, jak gdybym trząsł powietrzem wokół siebie!

Nie byłem wystarczająco szybki! Potrzebowałem prędkości, za którą nie mógłby nadążyć! Prędkość dźwięku, wysoką prędkość, boską!

– Wyzwolenie zbroi! – Gdy krzyknąłem, różne części mojej Zbroi Łuskowej zostały zrzucone! Ciężki pancerz został usunięty z tułowia, rąk, nóg oraz głowy!

Porzuciłem zbędny bagaż, pozostawiając minimum do lotu! Zbroja Łuskowa Daru Wzmocnienia przybrał kształt delikatnego jednoczęściowego pancerza! Zrezygnowałem z obrony! Dalej kształtowałem pancerz w jego skromniejszą wersję, aby zyskać na prędkości.

Życzyłem sobie boskiej prędkości! Takiej, za którą nikt by nie nadążył!

Przezwyciężając chęć wymiotowania wskutek oddziaływania sił grawitacji, leciałem przez powietrze z boską prędkością!

To musiał być świat widziany przez Kibę i Valiego.

…Szczerze powiedziawszy, moje ciało jeszcze nie przystosowało się do takiej szybkości… Jednak mogłem kontynuować!

– Jeżeli potrzeba mi tylko natrzeć na ciebie, to nie jest to żaden problem!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Uchwyciłem oczami Cao Cao i zamierzałem zaatakować go prosto z frontu!

– …Strasznie szybki! – Cao Cao uniósł swoją włócznię i był gotowy do ataku!

Dobrze! Od razu wyłońmy zwycięzcę!

Bezpośrednio i na temat – to pasowało do mnie najlepiej!

ŁUB!

Wpadłem na Cao Cao z boską prędkością!

– Psiakrew! – Zwymiotował lekko.

Złapałem go i leciałem dalej!

– Wreszcie cię mam. Teraz żadnych sprzeciwów?

– Kto by pomyślał – powiedział, śmiejąc się radośnie – że naprawdę zaatakujesz od przodu! Ale czy wtedy ta cienka zbroja mogłaby oprzeć się mojej włóczni!? Wybacz, ale właśnie zwiększyłem jej moc! Zakończmy to! Zgadzało się – gdyby mój pancerz zostałby uderzony przez twoją włócznię, wszystko natychmiast dobiegłoby końca. Zostanę wymazany w chwili, gdy jej dotknę.

…Ale bardzo dobrze o tym wiedziałem. Świetnie to rozumiałem!

Zmodyfikowałem raz jeszcze Diabelski Pionek!

– Zmiana trybu! Walijska Wieża Smoka!

Nie potrzebowałem teraz szybkości. Przydałaby mi się zaś miażdżąca moc obrony i ataku. Czerwona aura zebrała się dookoła mnie, przywracając utracony pancerz. Jednak na tym nie poprzestała i poszła dalej, tworząc grubszą zbroję, ciężką tarczę.

Ogromne ilości smoczej aury zebrały się na moich ramionach. Musiała być dwa razy, nie, pięć albo sześć razy gęstsza niż zwykłe rękawice!

Tracąc prędkość na skutek zmiany trybu, Cao Cao i ja lecieliśmy dalej przez wcześniej nabrany impet. Wycelował we mnie włócznie, a ostrze światła dosięgło mnie!

Przekuwa!

…Użyłem grubej rękawicy na prawej ręce jako tarczy, przyjmując na nią atak. Święta włócznia uderzyła ją, jednak zatrzymała się w połowie i nie przedarła się na wylot!

– Więc będę musiał zmienić jej moc wyjściową, aby zniszczyć tę zbroję? Przecież to powinno wystarczyć, aby zniszczyć wysokoklasowego diabła!

Uniosłem potężną lewą dłoń na krzyczącego Cao Cao. Wycelowałem bardzo dobrze i nie było mowy, żebym nie trafił. Naprzód, Ddraigu! Naprzód wszyscy!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Pchnąłem moją ogromną pięść w stronę Cao Cao! W tej samej chwili wyciągnął swoją włócznię z mojej rękawicy i użył jej jako tarczy!

– A niech cię!!!!!!!!

ŁUBUDU!

Gdy pięść zderzyła się z włócznią, w łokciach poczułem uderzenie młoteczków lekarskich! Ogromne ilości aury zostały wpompowane w pięść, zwiększając jej siłę!

Będąc powietrzu, uderzyłem Cao Cao w stronę ziemi!

BACH!

Przyjmując mój atak, Cao Cao poleciał w kierunku powierzchni ziemi!

W momencie mojego ataku, gdy jeszcze nie spadł, uśmiechał się.

Przywalił w ziemię z takim impetem, że wbił się w powierzchnię, wzbijając przy tym tumany kurzu.

Kończąc walkę bliską w powietrzu, wylądowałem w swojej ciężkiej zbroi.

Szelest.

W tym stanie przeobraziła się ona w mgłę i rozproszyła się wraz z podmuchem wiatru.

– …Haa… Haa…

Zacząłem dyszeć i upadłem na kolana… Pozostało jedynie nieprzemożone uczucie zmęczenia.

…Zużycie kondycji było naprawdę olbrzymie.

Z obecnej sytuacji wyczuwałem, że moja zbroja zbliżała się do swojego limitu wytrzymałości.

Otrzymałem nową moc. Zdolność do promowania na innego Diabelskiego Pionka wedle własnego uznania, nie potrzebując do tego zgody Króla.

Wtedy też z połączeniem mocy Sekiryuuteia dało mi to zatrważający poziom mocy magicznej, szybkości oraz zdolności ofensywnych i obronnych.

Promowanie na Gońca podniesie moje umiejętności magiczne i pozwoli na wystrzelenie superpotężnego Smoczego Strzału.

Skoczek zrzucał zbędne obciążenie, tworząc cienką warstwę pancerza. Używając jej wraz z nową mocą Sekiryuuteia, osiągałem nieprawdopodobną prędkość.

Wreszcie Wieża, która była kompletnym przeciwieństwem Skoczka, będąc przyodziana w ciężką zbroję, a także posiadając wzmocnione atak i obronę. Odbywało się to kosztem prędkości poruszania się.

Skoczek, Wieża i Goniec. Zdolność swobodnego używania mocy tej trójki i poszerzanie granic wytrzymałości ich cech. Jednak w zamian obniżały się wartości innych zdolności.

…Przy obecnej mocy wyjściowej nie było to wystraczająco dużo dla Królowej. Gdybym wymusił promocję, to albo moc spowodowałaby, że postradałbym zmysły, albo uległaby rozproszeniu, ponieważ nie byłbym w stanie jej udźwignąć.

Belzebub-sama dostarczył klucz. Z wraz z modyfikacją Diabelskich Pionków pierwotna moc Sekiryuuteia zdołała się przebudzić.

Jednak zużycie mojej kondycji było całkiem wielkie… Gdybym używał tej mocy ciągiem, to wnet wyczerpałbym zasoby mojej magii?

[Partnerze, na skutek wyzwolenie mocy odliczanie do Łamacza Ładu uległo skróceniu. Stan jego trwania również się wydłużył. Jednak nie odbyło się to bez wzrostu zużycia kondycji, szczególnie przy ciągłym zmianie trybu. Jej zużycie zmniejszy się, gdy się do tego przyzwyczaisz.]

Naprawdę, Ddraigu? Zatem przede mną jeszcze mnóstwo treningu. No cóż, przebudzenie również było czymś, co mogło zostać osiągnięte ciężką pracą?

Przy okazji, ta moc nie mogła być użyta podczas Królewskiej Gry. Belzebub-sama wspominał o ignorowaniu obecności Króla i wymuszonej promocji.

Ale odnośnie prawdziwych walk było w porządku, więc będę tego używał.

Gdy podniosłem się, mój wzrok pochwycił oczy Cao Cao, który również dźwignął się z ziemi.

…Skurczybyk. Mógł powstać mimo przyjęcia na siebie mojego bezpośredniego uderzenia…? Nie, zanim go trafiłem, użył włóczni do obrony, więc mógł to przetrwać…

Cao Cao wstał, będąc w wielkim dole, utworzonym przez impet jego uderzenia w ziemię.

Krwawił z nosa i ust. Otarł ją, po czym głośno rozciągnął swoją szyję.

– A więc to jest Sekiryuutei. Wybacz tę wcześniejszą głupotę. Wygląda na to, że będąc zdesperowany, otrzymałeś nową moc. Gdybym nie przyjął tego na włócznię, to zginąłbym.

I mogłeś tego nie przyjmować na nią! A niech cię! Naprawdę najpotężniejszy Longinus! Ten gościu walczył przy pomocy zwykłego ciała i to ja powinienem był być górą w bezpośrednim starciu!

– Czy to nowa cecha, którą otrzymałeś poza system Diabelskiego Pionka? To prawie jak Zakazany Ruch.

…? Wyraziłem zdziwienie na te słowa, których nigdy wcześniej nie słyszałem.

– Zakazany Ruch?

– Jest to termin szachowy, który odnosi się do ruchów przeciwnych zasadom. Atak, który przed chwilą wyprowadziłeś, jest wyraźnie przeciw zasadom systemu Diabelskiego Pionka.

Zabroniony ruch? Dokładnie tak, jak opisywały to słowa. Moc nie mogła zostać użyta w meczu.

[Ta moc przywodzi mi na myśl Triainę.]

Ddraig wyraził swoją opinię. Triaina? Co to znaczy?

[Triaina jest rodzajem włóczni o trzech metalowych zębach, należącej do boga mórz z greckiej mitologii, Posejdona. Lepiej znana jako Trójząb. Miałem uczucie, jakby seria tych ataków była tak intensywna jak sam Trójząb.]

Zakazy Ruch… Triaina…

Niezła ta nazwa, będę jej używał.

– Zakazany Ruch plus Triaina. Okej, w porządku. W takim razie te ataki będę nazywał Zakazanym Ruchem Triainy.

Na tę chwilę spróbujmy tę nazwę. Gdy uda mi się opanować moc Królowej, wymyśli się nową.

– Zatrważające. Pod względem mocy bezpośredniego ataku stanowi to rywalizację dla Valiego bez Furii. Nie, Vali codziennie staje się coraz lepszy. Ciekawe, jak ma się teraz jego sytuacja…

Dziękuję za pochwałę. Nawet ja nie uważałem, że go już dogoniłem. Miał on do tego istny talent.

– Ten atak powinienem był zużyć więcej kondycji i aury, niż się tego spodziewano. Jeszcze daleko ci do jego opanowania. A nawet jeżeli ci się uda, to nadal będzie cię dużo kosztować… Szacuję, że w najlepszym wypadku utrzymasz się w Łamaczu Ładu jeszcze przez dziesięć minut.

…Niech cię, udzielił prawie idealnej odpowiedzi. Jego analiza była taka dogłębna. Ale oczywiście nie powiem ci, ile pozostało czasu.

Będę walczył do końca.

Westchnąwszy, odpowiedziałem:

– Zbyt trudno jest się z tobą rozprawić. Myślałem, że nas nie doceniłeś, ale ty po prostu wszystko spokojnie analizowałeś.

– Nie, to było głupie z mojej strony, że was trochę nie doceniłem. Macie moje przeprosiny. Stanowisz bardzo trudnego przeciwnika, jako że pozyskałeś sekrety Sekiryuuteia, ale jednocześnie nie smakujesz się w potężnej mocy. Muszę się wycofać i porozmyślać. – Uderzył włócznią o ramię. – Ależ ekscytująco. Ostatni raz czułem się tak podczas walki z Valim. Doprawdy, nie ma nic lepszego niż walka z legendarnymi smokami. To również stanowi dowód na to, że jestem potomkiem herosów.

…Ekscytujące. Nienawidziłem tych wszystkich maniaków walki. Kiedy będę mógł zbudować swój harem i żyć w spokoju…

– Planujesz prowadzić wojny totalne z każdą z frakcji?

– Mylisz się – odpowiedział mi, potrząsając głową. – Taka drużyna nie jest przeznaczona do długoterminowych działań wojennych. Chociaż każdy z nas jest silny, to nie stawimy czoła złączonym siłom. Tak, zadamy im ogromne straty, ale zostaniemy wyeliminowani. Nagłe atakowanie słabych punktów jest efektywniejsze, więc pozostanę przy tego typu organizacji.

…Zatem to był jego powód, dla którego pozostawał przy Ophis. Cwane. Musiały stać za tym również inne rzeczy.

Bzzz! Bzzz!

Wraz z tym dźwiękiem wymiar zaczął się trząść. Już go kiedyś słyszałem – był on dźwiękiem otwieranej przestrzeni.

Patrząc w górę na źródło dźwięku, zobaczyłem uformowaną dziurę.

T-to było…! Przed oczami miałem obraz olbrzymiego, czerwonego smoka z szczeliny wymiarowej.

– Chyba się zaczyna. – Cao Cao zaśmiał się radośnie.

Z-zatem Wielki Czerwony został przyzwany przy pomocy kyuubi i magicznego kręgu…!

– Możliwe, że magiczny krąg w połączeniu z twoją mocą przyciągnęły tutaj Pierwotnego Smoka – powiedział szyderczym głosem Cao Cao.

…Co, bo zwiększyłem swoją moc?

– Georg, przygotuj rytuał Zjadacza Smoków… – urwał w połowie. Zwęził oczy i wpatrywał się w szczelinę wymiarową z dociekliwym wyrazem twarzy. – …Zaraz, to nie Wielki Czerwony…? Plus to touki[4]…!

Raaaa!

Ze szczeliny wymiarowej wyłonił się ogromnych rozmiarów orientalny smok, mierzący kilkanaście metrów długości.

To nie… To nie był Wielki Czerwony! C-co to był za smok!?

Był to widok jak ze snu, gdy lecąc na tle nocnego nieba, wydzielał zieloną aurę.

Cao Cao krzyknął:

– …To Smok Psot, Yu-Long[5]!

Yu-Long…! Przypomniałem sobie, że był jednym z Pięciu Wielkich Smoczych Króli!

Choć Cao Cao był zaskoczony przybyciem wschodniego smoka, to jego wzrok nie był skupiony na smoku, a na sylwetce na jego grzbiecie.

Również spojrzałem się w tym kierunku.

Znajdowała się tam drobna figura. Ach, spadła z jego grzbietu. Nie, zaraz, zeskoczyła? Z takiej wysokości!

Kompletnie zignorowała wysokość i wylądowała na ziemi.

– Co za duży przypływ mocy youkai, jak również dominacji. Na ich skutek cała stolica jest pełna dziwnych wahań mocy.

Niska sylwetka posiadała głos starca i zbliżyła się do nas powoli, krok za krokiem. Ale niski. Był naprawdę niski. Dziecko…? Wyglądał na przedszkolaka.

Jego futro wydzielało złocisty blask! Mnisi habit stopniowo przyjął kształt jego ciała… Naprawdę wyglądał jak małpa… Jego twarz była pomarszczona. Przy okazji, jego skóra była czarna… Youkai? Małpi youkai? Trzymał kijopodobną broń, na czole miał sznur modlitewny i nosił okulary przeciwsłoneczne z cyberwzorkiem! Pociągając z fajki, uśmiechnął się pełny pewności siebie.

– Hej, kopę lat, użytkowniku świętej włóczni. Cholerny dzieciak już wyrósł – powiedział starzec do Cao Cao.

– Wielki Zwycięski Walczący Budda – odpowiedział, uśmiechając się i prawie że zamykając oczy. – Nie spodziewałem się, że tu przybędziesz. Słyszałem, że udaremniasz nasze plany na całym świecie.

– Chłopcze, przesadziłeś trochę ze swoimi żartami. Miałem problemy, żeby dostać pozwolenie na porozmawianie z kyuubi przywódczynią w imieniu Niebiańskiego Cesarza, a ty tutaj proszę – porwałeś ją. Są bohaterzy, którzy stali się bogami, i są również tacy, których potomstwo jest trucizną dla świata. Tyrania i dominacja trwa tylko przez jedno pokolenie – czyż to porzekadło nie jest prawdziwe? Cao Cao.

– Trucizną? Jestem zaszczycony, że mnie tak nazwałeś.

…Widziałem, że Cao Cao odnosił się do tego starca z szacunkiem. Przy okazji, cała Frakcja Bohaterów zdawała się wpatrywać w staruszka z widoczną powagą? Albo z presją. Wyglądali tak, jakby byli pod wielką presją.

Jeszcze jedno, posłaniec… Niebiańskiego Cesarza? Był nim Śakra, prawda? Zatem kyuubi przywódczyni miała negocjować z tym małpim starcem? By być posłańcem, musiał być bardzo potężną małpą?

– Kim jest ten małpiopodobny… starzec?

– …Prawdopodobnie Sun Wukong z pierwszego pokolenia. – Kiba został już uzdrowiony i idąc w moją stronę, odpowiedział.

T-t-t-t-t-t-to naprawdę on! Słowa Kiby naprawdę mocno mnie zaskoczyły!

– S-S-Sun Wukong pierwszego pokolenia! Ten małpi starzec jest tym sławnym z „Wędrówki na Zachód”…!

Doprawdy, niesamowite! Tak, zgadzało się – Sensei wspominał o wsparciu…

– Sekiryuuteiu, ciężko dziś pracowałeś. To naprawdę mocny smoczy puls. Jednak nie musisz się już tak nadwerężać. To ja jestem wsparciem. Pozostaw wszystko temu staruszkowi. Yu-Long, oddaję kyuubi tobie. Sun Wukong wydał polecenie latającemu Yu-Lungowi. Wtedy też Smoczy Król wyraził niezadowolenie:

– Hej, hej, wydawać rozkazy smokowi w taki sposób. Niech cię, staruszku! Już samo dostanie się tutaj mocno mnie zmęczyło! Mniejsza o to, ale co się stało z tą czarownicą od Hakuryuukou!? Łal, popatrz – to Vritra! Hej, hej, hej, z lisem walczy Vritra! Kopę lat!

Ten smok… był bardzo energiczny.

[W ogóle się nie zmienił.]

M-mówisz, Ddraigu…?

Pierwszopokoleniowiec pociągnął z fajki i powiedział:

– Będziesz mógł nacieszyć się kuchnią Kioto tyle, ile będziesz chciał. Co ty na to?

– To jest obietnica, starcze! Będziesz musiał podać mi same tutejsze przysmaki! Ach! Nie patrz z taką pogardą na Smoczego Króla! Lisico! Jestem naprawdę niesamowity! – Narzekając, zajął się kyuubi przywódczynią. – Okej. Wybacz, czerwony przyjacielu, ale teraz rozprawię się z potomkiem Cao Cao.

Sun Wukong ruszył w stronę Cao Cao. Siegfried wyciągnął swoje sześć rąk i niespodziewanie go zaatakował!

– Siegfried! Nie walcz z nim! Jeśl…

Choć Cao Cao próbował go powstrzymać, Siegfried radośnie skoczył na starca.

– Małpi szefie! Jeżeli jesteś tym Sun Wukongiem, to nie mam żadnego sprzeciwu…

– Rozszerz się, kiju.

Bam!

Gdy przemówił spokojnie, kij w jego rękach natychmiast zwiększył swoją długość, wysyłając Siegfrieda w powietrze!

Bam bam bam bam bam!

Wraz z jednym ciosem Siegfried został wysłany w stronę kupy gruzu.

A-ale silny! C-co się dzieje, ten małpi starzec! Pokonał Siegfrieda jednym atakiem! Nawet Kiba i Xenovia z nowym Durandalem nie mogli tego zrobić!

– Nie jesteś gotów stawić mi czoła, młody użytkowniku demonicznych mieczy. Niezbyt dobrze ma się ta twoja miednica. Lepiej zacznij trenować od początku. Zacznij od jogi.

Podczas gdy Sun Wukong przyglądał się Siegfredowi, Yu-Long płaczliwie ryczał:

– Oo łałałałałała! Hej, cholerny staruszku! Ten lis jest dosyć silny! – Yu-Long dał opasać się jej swoim ogonem!

A-ale zacięty pojedynek! Przy okazji, ten Smoczy Król był naprawdę energiczny!

– Zbierz się w końcu do kupy. Jesteś Smoczym Królem, prawda? – odpowiedział Sun Wukong z westchnieniem.

– Spośród całej piątki jestem najmłodszy! I najżywszy!

– Wiesz, jak należy się kłócić. Jesteś najmłodszym Smoczym Królem, który jako pierwszy zaproponował wycofanie się po zakończeniu najbardziej znakomitej bitwy. Użyj swojej młodości, żeby się stąd wykaraskać.

– Zrozumiano. Dam z siebie wszystko!

Ach, osiągnęli porozumienie w taki sposób. Naprawdę byli dla siebie świetnymi partnerami.

Użytkownik Zatracenia Wymiaru zwolnił magiczny krąg trzymający kyuubi i wyciągnął swoje ręce w stronę pierwszopokoleniowca. Najwyraźniej rozprawienie się z tym staruszkiem było ważniejsze niż przyzwanie Wielkiego Czerwonego!

– …Pochwyć i zwiąż. Mgło!

Mgła zaczęła się zbierać dookoła Sun Wukonga.

– …Przez sprawiedliwość z niebios, piorun pieczętujący smoczą paszczę. Upadnij na ziemię.

Łomot.

Sun Wukong wypowiedział zaklęcie i uderzył kijem w ziemię, a mgła się rozrzedziła! Pokonał ją w taki sposób!

– Bardzo słabo trenujesz ten swój Boski Dar. Co powiesz na to, że powinieneś z nim porozmawiać jak ten czerwony tutaj?

Ach, chwali mnie. Jestem taki szczęśliwy!

Użytkownik mgły był bardzo zaskoczony. Nic dziwnego – posiadał moc jednego z najpotężniejszych Longinusów, jednak na nic się ona nie zdała!

Dryń!

Cao Cao ujrzał lukę w obronie starca i zaatakował go, poszerzając ostrze swojej włóczni.

Sun Wukong jednym palcem zablokował atak! Dajcie spokój, czy to się działo naprawdę!? Obronił się przed tą włócznią w taki sposób!

– …Całkiem niezły atak. Jednak jesteś wciąż młody. Będąc zablokowanym przez mój jeden palec, niemożliwa jest dla ciebie walka z innymi bogami i buddami. Czy to ty, czy użytkownik mgły – żaden z was nie zadał mi poważnego ciosu. Nie lekceważcie mnie.

Słysząc to, Cao Cao się zaśmiał.

– …Rozumiem. Monstrualna siła wciąż istnieje… Wciąż słyszymy, jak silny byłeś jako młodzieniec, ale jak sprawy mają się teraz?

Na jego pytanie staruszek nieustraszenie wzruszył ramionami.

Siegfried dźwignął się z gruzu i powiedział do Cao Cao:

– Cao Cao, to koniec. Sun Wukong jest znany z przerywania operacji Brygady Chaosu niezliczoną ilość razy. Jeżeli będziemy tak bezmyślnie atakowali, cenne talenty mogą zostać uszkodzone. Byłem zbyt naiwny. Jest absurdalnie silny.

Na te słowa Cao Cao opuścił swoją włócznię.

– Czas się wycofać, ech. Wybranie złego momentu mogłoby zakończyć się śmiertelnymi ranami.

Bam!

Frakcja Bohaterów szybko zebrała się w jednym miejscu, a użytkownik mgły zaczął aktywować olbrzymich rozmiarów magiczny krąg, stworzony pod ich stopami. Był to krąg teleportacyjny! Chcieli uciec! Cao Cao rzucił jakieś słowa:

– Na dzisiaj starczy, Sun Wukongu-dono. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy, zarówno Sekiryuuteiu, jak i podwładni Gremory.

Zaraz! Nie myśl, że możesz sobie zwiać!

Z-zrobić coś takiego podczas naszej wycieczki szkolnej! Jak również zabranie matki Kunou…

Zebrałem aurę, formując działo na mojej lewej rękawicy. Pakując w nie moją pozostałą moc, skupiłem się na tym jednym ataku!

Bzzzzz…

Z głośnym dźwiękiem energia zaczęła się stopniowo zbierać. Duży atak nie był potrzebny. Wystarczyło mi tylko trafienie tego gościa!

– Wypełnisz swoją misję? – Uśmiechnął się Sun Wukong. – W porządku. Pozwolę ci ukarać tego dzieciaczka. Na krótką chwilę zwiększę twoją moc. – Lekko dotknął mojego ramienia swoim kijem.

Czy moje ciało miało kiedykolwiek tyle aury? Nie, czy ona była uśpiona?

Wielkie dzięki, małpi starcze! Wraz z tym mam wystarczająco, żeby strzelić z działa!

Wycelowałem lufą w Cao Cao.

– Myślisz, że możesz uciec bez żadnej kary? Oto mój prezent, pamiątka z Kioto!

Bum!

Gęsty pocisk magii został wystrzelony!

– Bezczelny drań! – Herakles i Joanna wystąpili naprzód, planując osłonić Cao Cao.

Ha! Przywołałem do głowy magię Sirzechsa-sama.

…Nieskończony strumień ataków!

Nie nie, nie potrzebowałem osiągać czegoś takiego! Tylko zmienić tor lotu!

– Uchyl się!

Gdy krzyknąłem, wyzwoliłem swoją wyobraźnię! W tej samej chwili pocisk zmienił trajektorię swojego lotu i ominął Heraklesa i Joannę!

Bam!

Atak z zaskoczenia uderzył Cao Cao prosto w twarz!

– Ooo, ooch, ooch… – Zasłonił swoją twarz, z której wydobywał się czerwony dym.

Zrobił zakręt! Sprawiłem, że mój atak skręcił! Zatem miałem dużo rzeczy do ulepszenia – jeżeli chciałem, mogłem zmienić tor lotu wystrzelonego już Smoczego Strzału? Walka z Sirzechsem-sama nie poszła na marne!

Prawe oko Cao Cao krwawiło, ale on nadal spoglądał w tę stronę!

Jego twarz zaczerwieniła się!

Zakrywał swoje prawe oko, a mina zdradzała jego szaleńczą radość.

– …Moje oko… Sekiryuuteiu! – Podnosząc swoją włócznię, zaczął recytować słowa jakiejś inkantacji: – O włócznio! Pierwotna Święta Włócznio, która przebija nawet Boga! Pochłoń śpiącego tyrana wewnątrz mnie, błogosławiąc, a zniszczenie będzie…

– Cao Cao! – Siegfried zakrył mu usta przytrzymał go. – Przestań recytować! Jest zbyt wcześnie, aby ujawniać Łamacz Ładu Pierwotnego Longinusa – Ostatnią Wolę!

Słowa te uspokoiły Cao Cao, który zrobił głęboki wdech. Wtedy też Siegfried dopowiedział:

– Odwrót. Użytkownik Stwórcy Zniszczenia, Leonardo, również jest przy granicach swojej wytrzymałości. W takim tempie członkowie na zewnątrz nie będą mogli już więcej wytrzymać. W końcu wszyscy zebraliśmy wartościowe dane i dostaliśmy dzisiaj dobrą lekcję. – Siegfried spojrzał się na Sun Wukonga. Wyglądał tak, jakby mógł go wciąż zaatakować.

Cao Cao popatrzył na mnie swoim lewym okiem. Co za krzywe spojrzenie… Co to był za wzrok?

– Zrozumiano. Sun Wukongu i Sekiryuuteiu… Nie, Hyoudou Isseiu. Pozwólcie nam odejść. Doprawdy, nie mogę naśmiewać się już z Valiego. Jestem w tej samej sytuacji. Prawie na samym w końcu mocno nas wkurzyłeś.

Czy on mówił o walce z Valim w Akademii Kuou?

Światło z magicznego kręgu nasiliło się. Znikając, Cao Cao powiedział do mnie:

– Hyoudou Isseiu, stań się jeszcze silniejszy. Silniejszy od Valiego. Gdy do tego dojdzie, pokażę ci prawdziwą moc tej włóczni.

Odchodząc wraz z tymi słowami, Cao Cao i Frakcja Bohaterów ulotnili się z tego wymiaru.

…W chwili ich zniknięcia, zaatakowało mnie zmęczenie. Nawet utrzymanie zbroi kosztowało mnie wiele wysiłku.

Frakcja Bohaterów. Cao Cao… Najpotężniejszy Longinus… Wszystko to było takie tajemnicze.

Frakcja Bohaterów, a zwłaszcza ten człowiek, byli naprawdę przerażający…


Po ucieczce Bohaterów pozostaliśmy my oraz Sun Wukong i Yu-Ling, którzy przybyli jako wsparcie. A także kyuubi przywódczyni.

– Ach, alem się zmęczył. Gdyby nie Vritra, to byłby to naprawdę kłopot… – Yu-Ling wylądował i wziął głęboki wdech.

Kyuubi została zatrzymana przez Yu-Linga, co odciążyło Sajiego. Po tym powrócił on do ludzkiej formy, ale od razu zemdlał i teraz leczyła go Asia. Dzięki za wszystko, Saji.

Jednak kyuubi przywódczyni nie powróciła do swojej ludzkiej postaci. Jej źrenice pozostały szare, a ona sama nie odzyskała przytomności.

– Mamo! Mamo!

[…]

Kuno wołając do matki, płakała, ale… nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

– Co teraz? Mógłbym użyć swojego senjutsu, aby pozbyć się złego ki, ale trochę to zajmie. – Pociągając z fajki, Sun Wukong rozważał alternatywy.

Wtedy to też na coś wpadł i spojrzał na mnie.

– Czerwonisiu. Zdajesz się mieć dziwną moc, która umożliwia ci rozmowę z kobiecymi piersiami?

Co, skąd on to wiedział…? Czy moja moc była tak znana? Ach, jeżeli oglądał nagranie z Królewskiej Gry, to chyba nic dziwnego, że wie?

– Ech, eheh, tak, to prawda.

– To dobrze. W takim razie będę ci asystował. Użył tej techniki na tej dziewczynce i kyuubi.

Użyć Poligloctwa na tych dwóch? Co on miał zamiar się dowiedzieć poprzez pytanie ich piersi?

Mimo że nie rozumiałem, to użyłem resztki mojej magii, aby stworzyć te tajemnicze piersiowe terytorium.

Wysłać moc do umysłu, zwiększyć sprośne myśli na maksa, a potem użyć umiejętności!

– Naprzód! Poligloctwo! Użyłem go na Kunou i Yasace-san! W tym samym czasie pozbyłem się zbroi. Zrobienie tych dwóch rzeczy zużyło całą moją moc!

Potwierdzając użycie mojej techniki, Sun Wukong zakręcił swoim kijem i uderzył nim w ziemię. W tej samej chwili pojawiła się dziwna przestrzeń, która pokryła piersiowe terytorium, w którym się znaleźliśmy. Otoczenie zdawało się cały czas kręcić… A obraz przed moimi oczyma stawał się rozmazany?

– Oto kreatywne użycie twojej techniki, czerwonisiu, modyfikując tak, żeby pozwolić na szczerą rozmowę telepatyczną. – Tutaj skierował się Kunou: – Rozmowę pomiędzy tą dziewczynką i jej matką.

Kunou skinęła głową i zamknęła oczy. I wtedy usłyszałem wewnątrz siebie jej głos.

– …Mamo… Mamo. Słyszysz mnie, mamo…

Moje serce było wypełnione jej głosem.

– Mamo, wróć do normalności… Proszę, bardzo cię błagam…

Jednak Yasaka-san wciąż nie odpowiadała.

Po twarzy Kunou zaczęły spływać łzy, gdy mówiła dalej:

– …Nie będę już taka uparta… Będę jadła ryby. Nie będę wylatywała już z Kioto nocą… Więc proszę cię wróć do normalności… Proszę… Wybacz swojej Kunou… Mamo…

Ale przygnębiająca mowa. Kunou dalej przepraszała Yasakę-san jeszcze wiele razy.

– …Ku…nou…

Było to bardzo cicho, ale usłyszałem głos! Kunou uniosła głowę i zaczęła znowu ją wołać!

– Mamo! Kuno jest tutaj! Proszę zaśpiewaj mi znów tę piosenkę! Proszę daj mi znowu lekcje tańca! Twoja Kunou będzie od teraz grzeczną dziewczynką! Chcę być z tobą, mamo, w… w tym Kioto! Chcę żyć razem z tobą w tym Kioto!

Błysk.

Delikatne światło otoczyło Kunou, po czym zaczęło się przenosić na Yasakę-san. Jej ciało zaczęło się świecić i powoli się kurczyć.

Gdy zniknęło, Yasaka-san odzyskała ludzkie rozmiary.

Wspaniale! Powróciła do normalności! Nie mogłem się powstrzymać od podniesienia rąk z radości!

– …Co to za miejsce?

Jej ciało trzęsło się niepokojąco. Ale mimo że była trochę zdezorientowana, to wreszcie do nas wróciła!

Kunou skoczyła w objęcia matki. Wtulając się w jej klatkę piersiową, nieustannie płakała.

– Mamo! Mamo!

Yasaka-san czule ją objęła, głaszcząc jej głowę.

– …Co się stało, Kunou. Zawsze jest z ciebie taka beksa.

Niech was… Rozpłakałem się przez tę wzruszającą scenę.

– Och… Kunou-chan, jak wspaniale… – Asia uzdrowiwszy wszystkich, również płakała.

Ach, ach, to naprawdę było wzruszające. Naprawdę wspaniałe, Kunou!

Mając pewność, że Yasaka-san odzyskała swoje zmysły, Sun Wukong oświadczył, że wszystko dobiegło końca.

– No cóż, bez względu na wszystko sprawę uważam za zamknięta.

I mimo bardzo krętej drogi walka o odzyskanie kyuubi przywódczyni dobiegła końca.


Odnośniki tłumacza

  1. Wielkie i imponujące bramy, które były często używane jako ważne wejścia. Z łatwością mogły być obsadzone żołnierzami.
  2. Pochitsu (ぽちッ) jest japońską onomatopeją (wyrazem dźwiękonaśladowczym) na przyciskanie palcem guzika.
  3. W oryginale również są angielskie słowa, które kolejno oznaczają: pragnienie, diabeł (prawdopodobnie łacińskie diabolus), determinacja, smok, katastrofa, profanacja, rozładunek/spełnienie powinności.
  4. Touki (dosłownie „duch walki”) – manifestacja sił życiowych poza ciałem. Zazwyczaj używane przez osoby, które używają zaawansowanego senjutsu; niektóre osoby osiągają go przez trening swojego ciała.
  5. W klasycznej chińskiej powieści „Wędrówka na Zachód” Yu-Long był trzecim synem Króla Smoków Morza Zachodniego. Został ukarany poprzez zamienienie w białego konia mnicha, Xuangzanga.
Cofnij do rozdziału III Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Spec
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_-_Tom_9_rozdzial_4&oldid=6043