High School DxD Shin.3 - Żywot 1

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 1: Tak, w tym roku też jedźmy do Kioto.

Część 1

Dzień po nagłej wizycie Yasaki-san (wróciła do Kioto po tym, jak napiła się herbaty z Rias i resztą dziewczyn mieszkających w moim domu), my, członkowie Klubu Okultystycznego, mieliśmy po lekcjach zebranie, aby ustalić jaką atrakcję przygotujemy podczas tegorocznego szkolnego festiwalu, który będzie miał miejsce wkrótce po tym, jak wrócimy ze szkolnej wycieczki.

– Tak więc, ponieważ zostało mało czasu, musimy zdecydować co przygotujemy na następny szkolny festiwal – powiedział stojący przed tablicą Kiba do reszty członków klubu, którzy siedzieli na kanapie.

Irina podniosła rękę.

– A może urządzimy Okultystyczny Pałac, tak jak rok temu? Był bardzo popularny – powiedziała.

– Robienie po raz drugi tego samego jest nudne – odparła Xenovia, która pełniła funkcję przewodniczącej Samorządu Szkolnego.

– Od kiedy zostałaś przewodniczącą, stałaś się bardzo surowa – odparła Irina.

– Oczywiście.

Xenovia kiwnęła głową. Wygospodarowała sobie trochę czasu z zajęć samorządu, aby wziąć udział w naszym zebraniu. Okultystyczny Pałac, o którym wspomniała Irina, urządziliśmy podczas zeszłorocznego festiwalu, wykorzystując cały budynek starej szkoły. Zorganizowaliśmy wtedy takie atrakcje jak kawiarenka, którą obsługiwały nasze dziewczyny ubrane w urocze stroje, nawiedzony dom w którym straszyliśmy ja, Kiba i Gasper oraz przepowiadanie przyszłości, czym zajmowały się Akeno-san i Koneko-chan. Nasz pomysł okazał się być strzałem w dziesiątkę i bilety sprzedawały się jak świeże bułeczki. Ostatecznie sprzedaliśmy ich absurdalną ilość. Pewnie dlatego Irina uznała, że ponowne urządzenie tej atrakcji byłoby świetnym wyjściem.

Wprawdzie Rias oraz Akeno-san skończyły już liceum i poszły na studia, ale dalej byliśmy bardzo popularni, skoro mieliśmy w naszych szeregach dużo ładnych dziewczyn, a także dwóch przystojniaków, Kibę i Gaspera, którzy byli popularni wśród płci przeciwnej. Dodatkowo mieliśmy nowe, ładne członkinie, takie jak Le Fay, Bennia, Tosca-san, Kunou (zapasowa członkini), no i Ingvild. Mieliśmy więc więcej ludzi niż rok temu. Jednakże, tak jak powiedziała Xenovia, urządzanie po raz drugi tego samego jest nudne. Rias uważała zresztą podobnie.

– Może być trudno, jeśli chcemy zrobić coś lepszego niż rok temu – powiedziałem.

Wszyscy jednak zgodzili się z tym, że nie powinniśmy urządzać tego samego co ostatnio i zgłaszali własne propozycje.

– Może odegramy jakieś przedstawienie? – zaproponował Gasper.

Mamy jednak w szkole Klub Teatralny, więc wszyscy by uznali, że ich naśladujemy… Dodatkowo, nawet jeśli niektórzy z nas mają doświadczenie sceniczne dzięki występom w „Oppai Smoku”, to jakiego rodzaju przedstawienie miałby dać Klub Okultystyczny…?

– Może więc gotowanie? – zaproponowała Koneko-chan.

–W gotowaniu ja mogłabym pomóc – dodała Tosca.

Są już kluby które się tym zajmują. Dodatkowo, rok temu mieliśmy już kawiarenkę.

– A może po prostu zaprezentowalibyśmy efekty pracy naszego klubu? – zaproponowała Asia.

Niezły pomysł, ale nie jestem pewien co do zdjęć, prezentujących styl życia diabłów, aniołów oraz youkai. Jednak nie będzie to tak atrakcyjne, jak rok temu.

– A może nakręcimy film o okultystycznej tematyce? – zaproponowała Le Fay.

Na pewno jakiś klub powiązany z filmem przygotowuje już coś takiego, więc znów byłoby to kopiowanie…

– A może będziemy sprzedawać ciasteczka Ponurych Żniwiarzy z Królestwa Zmarłych? – zaproponowała Ponura Żniwiarz Bennia.

Była Skoczkiem Sony Sitri-senpai i córką potężnego Ponurego Żniwiarza Orkusa oraz ludzkiej kobiety. Wprawdzie te ciastka to ciekawy pomysł, ale… najwyraźniej składniki do nich były niebezpieczne. Nagle lisia dziewczyna, Kunou, uniosła rękę.

– A może nawiedzony dom z prawdziwymi youkai? …Co wy na to?

Zamyśliliśmy się nad tą propozycją. Tak, oprócz Kunou, mieliśmy wiele powiązań z nadprzyrodzonymi istotami, potworami oraz ludźmi, obdarzonymi supermocami…. Mimo tego, sprowadzenie ich wszystkich do zwykłej szkoły i pilnowanie, mogłoby być kłopotliwe.

– …

Tymczasem Ingvild przysnęła. Oczywiście nadal była leczona, ale pewnie jej senność osiągnęła szczyt, z powodu relaksującej atmosfery naszego zebrania. Mimo że na tablicy zapisano wiele propozycji, na nic nie potrafiliśmy się zdecydować… Prawdę mówiąc nie mogliśmy zapytać o radę poprzedniej przewodniczącej klubu, Rias, gdyż jej charyzmatyczne słowa mogłyby skonsolidować nasze opinie. Dlatego sądzimy, że o programie na szkolny festiwal powinni zdecydować wszyscy. Co więcej, sądzę że gdybyśmy wypytywali o to Rias, to pewnie powiedziałaby nam coś w stylu „Sami się nad tym zastanówcie”.

Zajęcia klubowe prawie dobiegły końca i ciągle nie osiągnęliśmy żadnego kompromisu. Kiba odłożył flamaster, którym pisał na tablicy.

– Wygląda na to, że na nic się dzisiaj nie zdecydujemy. Zakończmy to więc – powiedział.

– Proszę, przemyślcie to wszyscy do czasu następnego spotkania – poprosiła Asia.

Wszyscy odpowiedzieliśmy „Dobrze”, a Kiba spojrzał nagle na Xenovię.

– Pamiętajcie że Samorząd Uczniowski zacznie nas gnębić, jeśli nie podejmiemy decyzji – powiedział.

Xenovia skinęła głową.

– Racja. Będę was gnębiła bez litości, ale oczywiście też pomyślę, co powinniśmy zorganizować.

– Mamy coś do zrobienia, zanim zajmiemy się diabelską robotą, prawda? – powiedziałem do Ravel, kiedy zajęcia klubowe dobiegły końca.

– Zgadza się. Najwyraźniej Rias-sama też przyjdzie.

Ravel i ja musieliśmy się gdzieś udać, zanim zaczniemy codzienną pracę.

– Rozmawiacie o „tym”? – zapytała Xenovia.

– Tak, chodzi o Ryuuteimaru – odparłem.

Miejscem które odwiedziliśmy ja, Rias i Ravel, był instytut w Zaświatach, należący do Grigori. Prowadzono tu badania nad mobilną bronią, a także samolotami i czołgami z ludzkiego świata, mającymi na celu stworzenie własnych maszyn bojowych. Udaliśmy się do pewnego hangaru, gdzie zwykle przechowywano samoloty, więc był bardzo obszerny. Obecnie był tu jednak tylko mój chowaniec, magiczny okręt Ryuuteimaru, skíðblaðnir. Był niezwykle rzadkim przedmiotem, stworzonym przez plemię krasnoludów z nordyckiej mitologii, które stworzyło też Mjolnira Thora. Dostałem go od Surtra Drugiego, Wieży starszego brata Rias, Maou Sirzechsa Lucyfera.

Początkowo wyglądał jak zabawka, ale jest nazywany żywym okrętem, więc będzie rósł, wykorzystując jako źródło mocy, aurę swojego pana. Dodatkowo, w zależności od siły swojego właściciela, rosnąc, mógł przybierać najróżniejszą formę i ewoluować. Kiedy osiągnąłem Smoczą Deifikację, stał się olbrzymim statkiem, który mógł na swoim pokładzie pomieścić wszystkich członków mojej drużyny. Przybrał też smoczą postać. Jednak obecnie, Ryuuteimaru przechodził kolejną zmianę. Przed naszymi oczami znajdował się statek, poryty cienką, czerwoną błoną. Mój Ryuuteimaru owinął się nagle czymś, co przypominało kokon. Było tutaj pełno naukowców, którzy starali się znaleźć powód, dlaczego stało się coś takiego. Sam odkryłem to podczas treningu, kiedy wraz z ludźmi z mojej drużyny, zastanawialiśmy się czy uda się wykorzystać Ryuuteimaru w naszej strategi, i kiedy go przyzwałem, okazało się że znajduje się w takim stanie, co było zaskoczeniem dla wszystkich. Zaraz potem szybko skontaktowałem się z Grigori i poprosiłem ich, aby zbadali Ryuuteimaru. Dzisiaj przyszliśmy sprawdzić jego stan. Przyjrzałem mu się i zauważyłem że zmniejszył się, od kiedy owinął się tym kokonem! Był znacznie mniejszy niż ostatnio!

– Troszeczkę zmalał… – Ravel powiedziała na głos to, co sam myślałem.

To szokujące, że dotąd Ryuuteimaru powoli rósł, a teraz zaczął maleć!

– Ale przez ten kokon widać, że zachodzą w nim zmiany – powiedziała Rias, gdy przyglądała się okrętowi.

Tak, przez tą cienką czerwoną błonę było trochę widać… Że jego kształt bardzo się zmienił. …Nie przypominał już latającego okrętu, a raczej…

– Witajcie wszyscy – nagle ktoś nas pozdrowił.

Kiedy się odwróciliśmy, zobaczyliśmy obecnego naczelnika Grigori, Semyazza-san. On też brał udział w badaniach nad Ryuuteimaru.

– Co z nim? – zapytałem, patrząc na mojego chowańca.

– Z pewnością przechodzi jakieś transformacje, wewnątrz tego jakby kokona.

– Jak myślisz, w co stara się zmienić?? – zapytałem wprost.

– O to najlepiej zapytaj ekspertki… ta dziewczyna też bierze udział w badaniach.

Kiedy to powiedział, dołączyła do nas piękna dziewczyna o bladozielonych blond włosach. To Seekvaira Agares-san! Jest spadkobierczynią Rodu Agares, oraz obiecującą młodą diablicą, która wraz z Rias, Soną-senpai i Sairaorgiem-san, należy do Czwórki Nowicjuszy! Seekvaira-san uśmiechnęła się do nas.

– Witajcie, Rias-san, Hyoudou Isseiu-kun i Ravel Feneks-san.

– Seekvaira-san! Dołączyłaś do grupy badawczej! – powiedziałem, kiedy wymieniliśmy się już powitaniami.

– Tak, Dowiedziałam się czegoś ciekawego – odparła, bo czym dała znak abyśmy poszli za nią. – W każdym razie pozwólcie tutaj.

Poszliśmy za nią w stronę jednego z boków Ryuuteimaru. Seekvaira-san wskazała coś palcem.

– Sądzę że już to zauważyliście przez ten kokon, ale tutaj, tutaj, tutaj i z tyłu, pojawiły się wypukłości w kształcie dysz. Sądzę że mają pompować demoniczną moc… aurę i zwiększać prędkość – powiedziała.

Miała rację, faktycznie, przez cienki kokon dawało się dostrzec takie urządzenia. Wprawdzie poprzednio na jego kadłubie były już podobne rzeczy, ale tym razem ich rozmiar był znacznie większy…

– Co się z nim stało? Zamiast latającym okrętem… Chce stać się czymś innym…? – zapytałem.

– Sądzę… że nadal będzie w stanie latać. Jednak najwyraźniej zmieni się z latającego statku w obiekt latający – odparła Seekvaira-san.

– Czym on próbuje się stać? – mruknąłem.

Magiczny okręt. Jego cechy statku uległy zmianie… Także bandera z nazwą „Ryuuteimaru”, którą napisałem, zniknęła wraz z masztem i żaglami.

– Chodźmy na drugie piętro hangaru – powiedziała Seekvaira-san.

Odnosiłem wrażenie że jest szczęśliwa z tego powodu… To chyba nieuniknione, skoro lubi roboty i mechanikę, które są jej specjalnością, a może raczej hobby. Gdy już weszliśmy na drugie piętro, mogliśmy spojrzeć z góry na owiniętego kokonem Ryuuteimaru. Seekvaira-san znów wskazała coś palcem.

– Po obu bokach pojawiły się działa. Z pewnością będą strzelały olbrzymimi ilościami aury.

Seekvaira-san wyjęła tablet i pokazała nam zmiany które zaszły w Ryuuteimaru na trójwymiarowym modelu. Gdy dotykała palcami ekranu, wyraźnie mogliśmy zobaczyć działa na obu burtach statku. Potem dotknęła kilku innych miejsc.

– Na całym jego ciele są włazy które się mogą otwierać i zamykać. Przedyskutowałam to z ludźmi z Grigori i doszliśmy do wniosku, że może w nich być przechowywana broń.

…Olbrzymie dysze, działa i broń na całym jego ciele…

– Z pewnością staje się bojową maszyną – powiedziała Rias.

– Jeśli dalej będzie się tak rozwijał, to w przyszłości sam jeden w pojedynkę może bronić naszej bazy – dodała Ravel.

…Był uzbrojony po zęby hmm. Ryuuteimaru, o czym ty myślisz u licha? Nagle Seekvaira-san wskazała pewną część. Wszyscy skupiliśmy się na tym. Tam… było coś, co wyglądało jak dziura. Seekvaira-san zrobiła zbliżenie na ten fragment.

– Tu pośrodku jest jakaś dziura, w sam raz aby zmieścił się tutaj jeden człowiek. Jest twoim chowańcem, więc to miejsce musi być…

– Niesamowite…. – nagle czyjeś słowa przerwały wywód Seekvairy-san. Gdy spojrzeliśmy w tamtą stronę, zobaczyliśmy małą dziewczynkę, Ophis. Obok niej stało jej drugie ja, Lilith. Obie dziewczynki trzymały się za ręce. Zaskoczyło nas to ich niespodziewane przybycie do instytutu Grigori!

– Ophis! Dlaczego tu jesteś!?

– Przyszłam tutaj, ponieważ wyczułam wymieszaną energię Isseia i Wielkiego Czerwonego – odparła.

Na szyjach Ophis i Lilith znajdowało się coś cienkiego i długiego, co emanowało tęczowym światłem. Smok o długim, wężowym ciele. – Ophis, czy to coś na twojej szyi, to smoczątko Widmowego Smoka?

Zgadza się. Były Smoczy Król, staruszek Tannin, poprosił nas abyśmy przechowali jajo Widmowego Smoka, dopóki się ono nie wykluje. Wszystko poszło dobrze i z jaja wykluły się dwa bliźniacze smoczątka. Były one naprawdę małe, w porównaniu do rozmiarów jaja. Nazywano je też Tęczowymi Smokami, gdyż ich łuska lśniła siedmioma kolorami. Były piękne, nawet jeśli nadal były dziećmi. Najwyraźniej bardzo przywiązały się do Ophis, która dbała o jajo, dopóki się nie wykluło. Ophis pogłaskała po główce smoczątko, które owinęło się wokół jej szyi.

– Powiedziały że chcą się iść pobawić, ponieważ trochę podrosły.

Nadal uważam że są bardzo małe. Cóż, w dorosłej formie będą znacznie większe, więc sądzę że od teraz zaczną rosnąć. Dodatkowo te smoki brały czasem swój ogon w zęby i tworzyły wtedy symbol Ophis-Uroborosa, nieskończoność[1]. Czy to z jej powodu? Cóż, małe smoki to ciekawy temat, ale wróćmy do tego, co właśnie powiedziała.

– Czy on wykorzystuje twoją nieskończoność i ciało Wielkiego Czerwonego, dzięki któremu wróciłem do żywych? – zapytałem Ophis.

– Twoja czarna zbroja to najsilniejsza forma. Teraz jedyne co musisz zrobić, to zdobyć więcej doświadczenia i zwiększyć swoją własną moc. Dzięki temu staniesz się bardzo silny. Co innego jednak, jeśli poza sobą masz ucieleśnienie podobnej mocy. Wtedy moc Wieczności i Marzeń stanie się silniejsza – odpowiedziała Ophis, po czym zrobiła z dłoni pistolet i wymierzyła w Ryuuteimaru.

Zrobiła tak samo, kiedy po raz pierwszy spotkałem ją i Wielkiego Czerwonego. Nagle uśmiechnęła się.

– Moc Wielkiego Czerwonego. Oto odpowiedź na to coś.

—.

…Moc Wielkiego Czerwonego… Ta która znajduje się wewnątrz mnie…?

– Ophis, chcesz powiedzieć że….

Kiedy chciałem ją o coś zapytać, pojawił się nagle Semyazza-san i zaczął energicznie mówić:

– Ooch, Ophis, co za wspaniała okazja. Będzie w porządku, jeśli poproszę cię o opinię? Wydarzyło się coś podobnego do opisu z „Apokalipsy”…

Instynkt naukowca Semyazza-san-san płonął żywym ogniem i zaczął szybko mówić. Może dlatego, że spotkał tutaj Ophis. Rzadko można zobaczyć tą jego stronę. Jednak wszyscy szefowie Grigori byli naukowcami. Nawet poprzedni naczelnik, Azazel-sensei, lubił tego typu rzeczy, więc obecny też jest pewnie taki sam.

– Gdyby był tu Azazel-sensei, pewnie usłyszelibyśmy więcej szczegółów… Jednak to co powie Ophis, też może być dobrą wskazówką – powiedziałem.

– Masz rację. Szkoda że nie ma tutaj Azazela-sensei. Czy Belzebub-sama został o tym poinformowany? – zapytała Ravel.

– Tak, sądzę że jego eksperci dadzą nam znać, jeśli coś odkryje – odparła Seekvaira-san.

Wprawdzie nadal nie wiemy dokładnie co dzieje się z Ryuuteimaru, ale sądzę że możemy być spokojni, skoro zajmują się tym Grigori i Belzebub-sama. W końcu ja sam nic o tym nie wiem. Spojrzałem na Ophis, która była zasypywana pytaniami przez Semyazza-san-san. …Czarna Zbroja Boskiego Smoka była manifestację mocy wieczności Ophis. A to co zachodziło w Ryuuteimaru, było powiązane z Wielkim Czerwonym…

Podczas ataku olbrzymich potworów na Zaświaty, moje ciało zostało zniszczone przez truciznę Samaela, Pożeracza Smoków i ich najsilniejszego zabójcę. Jednak udało się je odtworzyć, dzięki pożyczeniu mocy Ophis i ciała Wielkiego Czerwonego. Dzięki temu moje ciało stało się czymś niesamowitym, skonstruowanym w ten sam sposób co cielsko Wielkiego Czerwonego, ale z użyciem mocy Ophis.

Smok Apokalipsy, Wielki Czerwony, Smok Uroboros, Ophis. Moc tych dwóch smoków przepływała przez moje ciało. Belzebub-sama powiedział mi poprzednio, że moc Wielkiego Czerwonego nadal była uśpiona. Kiedy zostanie przebudzona, awansuję na kolejny poziom…? Spojrzałem na moje ręce i zamyśliłem się nad tym.

Część 2

– Skoro mowa o Kioto, to wizyta w restauracji „Aoi” jest obowiązkowa, prawda? Ich pieczony leszcz jest naprawdę wyśmienity.

– Ara, ale smażony kurczak z restauracji „Ooraku” też jest pyszny. Dodatkowo, to miejsce polecała Serafall-sama.

– Pokażę wam ciekawe miejsce, gdzie potajemnie chodzą ludzie z Urakioto!

Noc przed wyjazdem. Dwie onee-san, Rias i Akeno-san, które skończyły się już pakować, rozmawiały w salonie z Kunou o Kioto. …Obie dziewczyny całkowicie weszły w tryb wycieczkowy i planowały gdzie pójdą zjeść, przeglądając jednocześnie przewodnik. Kunou była podekscytowana powrotem do domu. Nawet jeśli jedziemy dać tam przedstawienie „Oppai Smoka”, to i tak będzie to atrakcja, jakiej już dawno nie mieliśmy. Zwłaszcza dla Rias, która uwielbia Kioto. Chociaż jeździła tam z różnych okazji, jak na przykład Nowego Roku, albo ukończenia liceum. Jednak naprawdę kochała to miasto, więc musiała być bardzo szczęśliwa. Właściwie to lubiła wszystkie japońskie miejscówki turystyczne. Zapewne cieszyło ją też to, że jedzie tam ze wszystkimi, gdyż zwykle wszyscy byli zajęci swoimi sprawami i nie mieli na to czasu… Tymczasem Koneko-chan przeglądała szkolny przewodnik, siedząc na kanapie w salonie.

– Koneko-chan, do którego miejsca pójdziesz najpierw?

– Do Uji.

Ach, no tak, można się tego było po niej spodziewać.

– Masz zamiar spróbować tamtejszych słodkości, prawda?

Koneko-chan pokiwała energicznie głową w odpowiedzi.

– Tak. Przedyskutowałam już to z Ravel i planujemy spróbować japońskich słodyczy, kiedy jednocześnie będziemy odwiedzać świątynię Mimuroji.

Ravel planowała zwiedzać Kioto w towarzystwie Koneko-chan.

– Planujemy też odwiedzić tak znane miejsca jak Kiyomizu-dera i Kinkakuji, ale myślę że zrobimy to ostatniego dnia, skoro zobaczyliśmy już tyle podczas wakacji i Nowego Roku – powiedziała Ravel, która dołączyła do nas ubrana w piżamę.

Tak, odwiedziliśmy Kioto w Nowy Rok i wakacje. My, Klub Okultystyczny, dość często składamy wizytę w tym mieście. Nagle twarz Ravel przybrała zaniepokojony wyraz.

– Jednak się martwię. Czy to w porządku że mam się bawić, podczas gdy Ise-sama, Rias-sama i pozostali będę pracowali i mogą mnie potrzebować…

Zgadza się, podczas tej wycieczki, trwającej cztery dni i trzy noce, Koneko-chan, Ravel, Ingvild, Gasper, Nakiri i inni drugoklasiści, mieli zasadniczo taki sam grafik jak nasze występy Oppai Smoka. Można powiedzieć, że nasze harmonogramy nie były takie napięte i zmieszczono w nich zarówno wycieczkę jak i pracę, a i o czasie na zwiedzanie nie zapomniano. Dlatego Ravel, która zarządzała naszym grafikiem, mogła cieszyć się swoją wycieczką. Koneko-chan też planowała wziąć udział w przedstawieniach jako Piekielna Kocica.

Kiedy Rias usłyszała słowa Ravel, uśmiechnęła się.

– W porządku Ravel. Powinnaś cieszyć się swoją wycieczką. Wiesz że to jedyna taka twoja wyprawa podczas szkoły? Przygotowania do przedstawienia się skończyły, więc wszystko pójdzie gładko i sprawnie, a ty nie musisz się niczym martwić.

Akeno-san roześmiała się.

– Ufufu, Ravel-chan, nie powstrzymuj się i ciesz swoją wycieczką razem z Koneko-chan, Gasperem-kun, Ingvild-chan i pozostałymi. Sami też planujemy się pobawić po pracy.

– Zgadza się Ravel. To twoja cenna, szkolna wycieczka. Baw się dobrze z Koneko-chan i Gasperem-kun. Chciałbym ci też powierzyć Ingvild, która nadal nie przywykła do Japonii. Uważaj to za rozkaz od swojego Króla – dodałem.

Skoro Ingvild należy do mojego parostwa, została uczennicą drugiej klasy w Akademii Kuou. Mimo tego nie przyzwyczaiła się jeszcze do Japonii i bałem się, jak sobie poradzi w obcym miejscu. Dlatego chciałem aby Ravel i Koneko-chan miały na nią oko.

– Fufu. Och, Ise-sama, sądzę że nie mam innego wyboru, niż wykonać rozkaz mojego Króla. Skoro mam się jednak bawić w Kioto razem z Shirone, Ingvild-sama i innymi, to nie będę ci jednak mogła pomóc, jeśli nie będziesz mógł znaleźć chusteczki, albo sprawdzić grafiku.

– Hej, nie jestem dzieckiem!

Nagle do rozmowy wtrąciła się Kunou.

– Zostawcie Iseia mnie. Znam Kioto jak własną kieszeń!

Ravel skinęła głową w odpowiedzi.

– Ufufu, powierzam ci go więc. Ise-sama, skontaktuj się ze mną, jeśli coś będzie nie tak.

– Zrozumiałem – odparłem, po czym zwróciłem się do Ingvild, która siedziała w rogu pokoju. – Ingvild, ciesz się swoją wycieczką. Nie musisz się o nic martwić, dopóki jesteś z Ravel i Koneko-chan.

Ingvild uśmiechnęła się w odpowiedzi.

– Tak, nie mogę się doczekać. Ravel-san, Koneko-san, będę pod waszą opieką.

– Pozostaw to nam – odparły obie dziewczyny jednocześnie.

– Co, poważnie!? – nagle, zaskoczony krzyk Rossweisse-san przerwał naszą rozmowę.

Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, niespodzianka, zobaczyłem Roygun Belfegor-san w białym kitlu i minispódniczce! Jej olśniewająco białe nogi były na widoku! Miała nawet okulary na nosie i naprawdę wyglądała jak lekarz!

– R-Rias-san, wiedziałaś że Roygun-san będzie tymczasowo pełniła rolę szkolnej pielęgniarki w Akademii Kuou!? – zapytała Rossweisse-san.

Nawet mnie zaskoczyły te słowa! Co!? Roygun-san będzie częścią szkolnego personelu medycznego!? Nasza szkoła była w końcu własnością Rodu Gremory, więc Rias powinna wiedzieć, że jakieś diabły są częścią personelu. Jak się można było spodziewać, kiwnęła głową.

– Tak, to była nagła decyzja. Cóż, długo byłoby o tym mówić, ale przez jakiś czas Roygun-san będzie wchodziła w skład naszego personelu medycznego.

T-to…...świetnie! Taka piękność będzie naszą pielęgniarką! Na pewno trafią się dranie, którzy będą do niej latali z byle skaleczeniem… Może sam się nawet celowo zranię, aby tylko trafić do gabinetu pielęgniarki! Nagle Roygun-san położyła mi dłoń na plecach z urzekającym wyrazem twarzy, zupełnie jakby wiedziała o czym myślałem.

– Jeśli będziesz czegoś potrzebował, to zapraszam. Zajmę się każdą twoją raną. Wiesz że nawet wyleczę cię z dziewictwa? – powiedziała erotycznym tonem.

Mówisz poważnie!? W takim razie ulecz mnieeeeee! Zaraz, więc cnota to choroba!? C-cóż, chyba nie ma sensu się tym przejmować.

– Ehem – nagle Rias kaszlnęła, co było też ostrzeżeniem dla mnie. – Przy okazji, przepraszam że proszę cię o to, mimo że dopiero co zostałaś zatrudniona, ale też pojedziesz z nami do Kioto jako personel medyczny.

Ach, rozumiem, więc ona też pojedzie. Nagle Roygun-san uśmiechnęła się.

– Nie mogę się już doczekać – oznajmiła.

– Jednakże – powiedziała Rias wskazując na jej głowę. – Nie zapomnij o swoich rogach, Roygun-sama.

Racja, nadal miała rogi na głowie. Z czymś takim nie mogła się pokazać uczniom.

– Ach, masz rację.

Roygun-san pstryknęła palcami i rogi zniknęły. Teraz naprawdę wyglądała jak atrakcyjna lekarka.

Jednak pomyśleć, że została pielęgniarką w Akademii Kuou, i to teraz, kiedy już niedługo kończę szkołę! Cholera, chyba zawalę egzaminy, aby powtarzać klasę!

Kiedy tak sobie myślałem, usłyszałem czyjąś rozmowę.

– Ponownie odwiedzimy Złoty Pawilon w Kioto. Chodź z nami, Lint! To bardzo piękne miejsce!

– Zrozumiałam, Xenovia-paisen!

– Och, naprawdę polubiłaś to miejsce, prawda Xenoviu.

– W końcu jest pokryta złotem.

– Zastanawiam się czy wampirzyca czystej krwi może zwiedzać japońskie świątynie.

Kościelne Trio, Xenovia, Irina i Asia, fantazjowały wraz z Lint-san i Elmenhilde-san, o Kioto i Złotym Pawilonie. Potem zaczęliśmy rozmawiać, jak spędzimy tam wolny czas.

Myślę że to może być nasza najspokojniejsza wycieczka.

Część 3

Dzień wyjazdu

My, ludzie związani z programem „Oppai Smok” (ja, Rias, Asia, Akeno-san, Xenovia, Irina, Kiba) oraz ci, którzy nam towarzyszyli (Elmenhilde, Lint-san), a także Kunou, która wracała do domu, zebraliśmy się na dworcu tokijskim. Wyruszaliśmy do Kioto dzień przed drugoklasistami (Koneko-chan, Ravel, Ingvild, Gasperem, Nakirim, Miraką Vordenburg-san oraz Nimurą Ruruko-san z Parostwa Sitri). Kuroka i Le Fay udały się do drużyny Valiego, więc były nieobecne.

Ponieważ zamierzaliśmy spotkać się w Kioto z Ravel i pozostałymi, dobrze byłoby pojechać tam razem, jednego dnia. Nie zrobiliśmy tego jednak. Wszyscy uznali, że dla drugoklasistów, jazda Shinkansenem do Kioto wraz z innymi uczniami jest koniecznością, a ja się z tym zgodziłem. Tak oto zaczęła się nasza wyprawa. Jego eminencja Strada i Bova nie jadą z nami. Zostają w Kuou, aby podczas naszej nieobecności, mieć na oku miasto i nasz dom. Tak oto my, ludzie biorący udział w występach, korzystaliśmy z Shinkansenu z dworca tokijskiego. Tak przy okazji, to był pomysł Rias. Uważa że podróż pociągiem do Kioto jest najlepsza.

– Wyjeżdżamy jako pierwsi. Cieszcie się waszą szkolną wycieczką z całych sił – powiedziała Rias do drugoklasistów, Koneko-chan, Ravel, Ingvild i Gaspera.

– Tak!

– Skontaktujcie się z nami, jeśli będzie coś nie tak – powiedziałem do Rossweisse-san, Nakiriego i Roygun-san.

– Dobrze.

– Zrozumiałem.

– Tak jest.

– A ty trzymaj się z daleka od alkoholu – szepnąłem Rossweisse-san do ucha.

Gdy to usłyszała, zrobiła się cała czerwona.

– P-przecież wiem!

Pamiętałem incydent sprzed roku no i ten wczorajszy. Będzie problem, jeśli wypije za dużo i zacznie wymiotować…

– Ciesz się swoją wycieczką – powiedziałem do Invild.

– Tak.

Następny był Nakiri.

– Cóż, jadę do Kioto jako pierwszy.

– Dobrze. Tak przy okazji, jestem z Klanu Nakiri, więc dobrze znam to miasto.

Nakiri uśmiechnął się kwaśno. Z pewnością darzył głębokim uczuciem dawną stolicę Japonii, skoro należał do Pięciu Wielkich Rodzin. Kioto było największym japońskim źródłem mocy oraz ogromnym magicznym miastem. Uśmiechnąłem się lekko.

– Kurczę, mam wielu przyjaciół powiązanych z Kioto.

– Wiesz że wszystkie nadprzyrodzone istoty i japońskie potwory są powiązane z Kioto? – zapytał Nakiri. – Będzie dobrze, jeśli tym razem nic się nie stanie. Słyszałem że rok temu mieliście trochę problemów.

Oj tak, z pewnością. Zaatakowała nas Frakcja Bohaterów, a Yasaka-san została porwana.

– Tym razem Pięć Wielkich Rodzin będzie z nami współpracowało, jeśli zajdzie taka potrzeba, prawda? – zapytałem.

Rok temu, gdy Frakcja Bohaterów zaatakowała, ludzie z Pięciu Wielkich Rodzin, którzy byli obecni w Kioto i okolicach, nie wsparli nas, chociaż wyglądało na to, że pomagali nam pośrednio…

– Zgadza się. Z powodu szkód wywołanych przez Brygadę Chaosu i sojuszu zawartego przez Trzy Frakcje, Pięć Wielkich Rodzin postanowiło wziąć pod uwagę swoje dalsze postępowanie. Obecnie, wraz z frakcją youkai, są na etapie zawierania sojuszu. Poprzedni przywódcy naszych klanów byli bardzo uparci i sprzeciwiali się jakiejkolwiek współpracy, co było bardzo kłopotliwe… – powiedział Nakiri.

Biorąc pod uwagę fakt, że to rody z tradycjami, nie mogli się pewnie zdecydować jak zareagować na atak Frakcji Bohaterów. Jestem pewien, że kuzynce Akeno-san, która obecnie szefowała rodzinie, Suzaku-san, też było ciężko… Cao Cao i reszta byli teraz po naszej stronie, więc myślę że nie ma się czym martwić. A skoro o tym mowa…

– Świetnie, widzę że jeszcze nie odjechaliście.

– Wychodzi na to, że zdążyliśmy.

Drużyna Slash Doga, której przewodził Ikuse-san, a także Cao Cao wraz z resztą Frakcji Bohaterów, zebrali się na peronie dworca.

– Ikuse-san! I ty, Cao Cao! – powiedziałem głośno.

Co za niespodzianka! Myślałem o Klanie Himejima oraz Frakcji Bohaterów, a powiązani ludzie (babcia Ikuse-san pochodziła z Rodu Himejima, więc jest kuzynem Akeno-san) pojawili się! Ikuse-san i Cao Cao podeszli do mnie.

– Dlaczego tu jesteście? – zapytałem.

– Będziemy twoją eskortą. Dodatkowo mamy w Kioto pewne sprawy do załatwienia, więc jedziemy z wami – odparł Ikuse-san.

– Powierzono mi ochronę Kioto oraz jego tajnej strony – dodał Cao Cao.

Rozumiem, są więc naszą eskortą i ochroniarzami Urakioto! W końcu ostatnio atakowały nas podejrzane, nieznane diabły z Królestwa Zmarłych. Nie mieliśmy żadnych gwarancji, że nie spróbują zaatakować Urakioto. Zwłaszcza jeśli będzie z nimi ktoś w typie Bogini Nocy, Nyks. Coś takiego może nam przysporzyć kłopotów. Nagle Kunou nawiązała kontakt wzrokowy z Cao Cao.

– …

Jej twarz miała skomplikowany wyraz. …Z powodu zeszłorocznego incydentu, panowała między nimi napięta atmosfera. Mimo tego, Kunou najwyraźniej nie żywiła wobec niego nienawiści… Nie da się jednak przemilczeć faktu, że z powodu swoich czynów, Cao Cao i Frakcja Bohaterów nie byli lubiani. Posiadacz Świętej Włóczni najwyraźniej jednak zorientował się w sytuacji.

– Dodatkowo chcę formalnie przeprosić księżną Yasakę oraz obecną tutaj księżniczkę – powiedział dostatecznie głośno, aby usłyszała to Kunou.

—.

Rozumiem, więc będzie miał okazję formalnie przeprosić. Skoro należał do Góry Meru, to był pewnie bardzo zajęty, ale Śakra, albo pierwszy Sun Wukong, musieli wziąć pod uwagę jego uczucia, gdy powiedział coś w stylu „Zadośćuczynię moim przewinom i szybko ją przeproszę”. Kiedy takie rzeczy wydarzyły się na peronie….

– Pociąg do Kioto wkrótce odjedzie – rozległ się komunikat.

– Ruszajmy więc – powiedziała Rias do wszystkich.

Tak więc zaczęła się nasza tegoroczna wycieczka do Kioto…


Odnośniki tłumacza

  1. Chodzi o coś (takiego)


Cofnij do Żywot 0 Powróć do Shin 3 Przejdź do Żywot 2
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_Shin.3_-_Żywot_1&oldid=14295