High School DxD Shin.4 - Żywot 3: Bitwa z Sojuszem Przywódców Piekieł

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Bitwa z Sojuszem Przywódców Piekieł

Część 1

Zgodnie z naszym planem, nadeszła pora aby pokonać i pojmać posiadaczkę Tyrana Alphecca, Meredith Ordinton, oraz bogów z Sojuszu Przywódców Piekieł, Hadesa i Arymana.

Ja, Kiba Yuuto, przed rozpoczęciem bitwy przeniosłem się z domu Iriny-san do miejsca spotkania. Podzieliliśmy się ne dwie duże grupy, których skład uzgodniliśmy na wcześniejszym zebraniu.

Sam należałem do drużyny, która miała zająć się Balberithem. Oprócz mnie, byli w niej także Ise-kun, Vali, Sairaorg Bael-san i jego parostwo, Asia-san, Ravel-san, Ingvild-san, Lint-san, Bennia-san, Lavinia Reni-san, potomkowie członków Drużyny Podróży na Zachód, Crom Cruach, Fenrir i Gogmagog. Główną siłą uderzeniową naszej grupy byli posiadacze Boskich Darów i ci, którzy skupiali się na sile.

W drugiej drużynie, której zadaniem było pojmanie Meredith, znajdowali się Rias-neesan, Akeno-san, Koneko-san, Gasper-kun, Xenovia, Irina-san, Rossweisse-san, Le Fay-san, Kuroka-san, Artur-san i Elmenhilde-san. Główną siłą uderzeniową byli ludzie, którzy nie posiadali Boskich Darów.

Obie grupy czekały na sygnał do rozpoczęcia ataku. Gdy to nastąpi, każda z nich ruszy zrealizować swoje cele. Moja drużyna, ruszy przez bramę Ponurych Żniwiarzy, którą otworzy nam Bennia-san. Dzięki temu udamy się od razu na terytorium Sojuszu Przywódców Piekła, ulokowanego w podziemiach Londynu. Umiarkowana frakcja, której przewodzi Orkus, skoordynował już to z nami. Wkrótce wmaszerujemy prosto w środek bazy wroga. Jednak nawet jeśli naszym celem było przywrócenie Iseia-kun do normalnego stanu, to chciałem aby nasza drużyna zrealizowała najpierw swój cel bojowy. Mogliśmy tylko powierzyć nasze uczucia Rias-neesan i Le Fay-san. Potem wypełnilibyśmy rolę, którą nam powierzono.

Zanim operacja się zaczęła, Dwa Niebiańskie Smoki, Ise-kun i Vali, rozmawiali sobie.

– Skoro o tym wspominasz, to Ophis wytknęły mi błędy w mojej inkantacji Smoczej Deifikacji – powiedział Ise-kun.

– Mnie powiedziała, że od czasu do czasu dobrze by było, gdybym wrzucił jakieś pieniądze do skrzyni na datki w świątyni, która znajduje się na dachu twojego domu – odparł Vali.

Ponieważ obaj recytowali razem inkantację do Ophis, wydawało się że zwracali szczególną uwagę na jej życzenia. Nieco dalej, Ravel-san i Sairaorg-san, razem z Rias-neesan (poprzez magiczny krąg komunikacyjny) potwierdzali pewną rzecz.

– Chciałbym pogadać jeszcze o tym A×A, które kilka dni temu przebudził Hyoudou Issei – powiedział Sairaorg-san do Ravel-san i Rias-neesan, patrząc na Iseia-kun.

– Bardzo się tym przejmujesz, prawda?

– Wygląda na to że A×A, Ryuuteimaru, częściowo odzyskał energię do ataku, ale...nie przetestowaliśmy, czy Ise-sama byłby w stanie się z nim połączyć i użyć ataków. Niepewność nadal pozostaje. Dodatkowo, nawet jeśli nam się uda, to nie mamy pewności, czy w swoim obecnym stanie Ise-sama będzie potrafił kontrolować olbrzymią moc A×A? Obawiamy się tego – odparła Ravel-san.

Twarz Sairaorga-san przybrała ponury wyraz.

– Najbardziej przeraża mnie to, że on sam uważa że nic mu nie jest. Jednak gdyby połączył się ze swoim chowańcem myśląc, że może go kontrolować, a on wymknąłby mu się spod kontroli.… Zniszczyłby nie tylko podziemia Londynu, ale i samo miasto.

– Gdyby ta moc wymknęłaby się spod kontroli, to moglibyśmy mówić o niemałym szczęściu, gdyby skończyło się na samym zniszczeniu Londynu. Wiesz że ta moc jest w stanie unicestwić cały świat? Mogłaby zmieść tą wyspę z powierzchni ziemi – powiedziała Rias-neesan.

Zgadza się. Tak jak powiedziały Rias-neesan i Ravel-san, chociaż A×A posiadał moc zdolną do zniszczenia Hadesa i Arymana, to obecnie Ise-kun nie był jej w stanie kontrolować, więc wszystko mogłoby się skończyć tak, jak sugerowała to Rias-neesan, i Anglia zostałaby unicestwiona.

– Innymi słowy możemy zapomnieć o AxA, dopóki nie schwytamy Meredith Ordinton, prawda? – zapytał Sairaorg-san.

Ravel-san przytaknęła.

– Tak, dopóki Ise-sama nie wróci do normalnego stanu, okręt pozostanie w dokach Grigori. Vali-sama został już o tym powiadomiony, jednak nadal chce walczyć razem z Iseiem-sama.

Rozumiem, więc Ravel-san poinformowała już o tym Valiego. Skoro Dwa Niebiańskie Smoki będą walczyć razem przeciwko dwóm głównym wrogom, to muszą dobrze znać swoje możliwości. W przeciwnym razie mogliby mieć kłopoty.

– Słyszałem że napęd wykonany przez pierwotnego boga Erosa miał zostać zamontowany w AxA, ale do tego nie doszło. Co się właściwie stało, było za mało czasu? – zapytał Sairaorg-san.

Rias-neesan westchnęła przez magiczny krąg.

– W tym braku czasu jest trochę prawdy. Ale ponadto Eros...najwyraźniej miał pewne obiekcje co do współpracy z obecnym Iseiem.

Też o tym słyszałem. Najwyraźniej Ajuka Belzebub-sama i Grigori nawiązali negocjacje z Olimpem. Jednak kiedy pierwotny bóg Eros, który czuwa nad miłością i seksem, dowiedział się o obecnym stanie Iseia-kun, powiedział coś takiego:

– Ojojojojoj. Kobiece piersi, tyłeczki i uda go brzydzą? No to mamy problem. Te trzy rzeczy są podstawowymi i najważniejszymi składnikami tego świata. Mężczyzna który tego nie rozumie, nie jest mężczyzną. Chciałem porozmawiać z nim o tych rzeczach. O piersiach, tyłeczkach i udach. Oppai Smok, który nie rozumie tych słów, nie zasługuje na taką nazwę. Rozwojem napędu zajmę się wtedy, gdy znów zacznie cenić wartość piersi, tyłeczków i ud.

Odmówił z powodu rozbieżności w ich fetyszach! Kiedy Sairaorg-san to usłyszał, zakrył twarz dłonią, zupełnie jakby nie wiedział co powiedzieć. Tak. Nie wiadomo jak to skomentować, prawda? Ale to właśnie dzięki jego seksualnym żądzom, pragnieniu kobiecych piersi i tym podobnych rzeczy oraz wszelkiego rodzaju piętrzących się uczuć, Ise-kun był w stanie dokonywać cudów. Skoro więc bóg Eros nie chciał się obecnie zgodzić na współpracę, to nie mogliśmy z tym nic zrobić... Chciałem, aby wzięli pod uwagę zły stan Iseia-kun. Ale jak w legendach, olimpijscy bogowie byli nierozsądni. Jeśli mówili „Nie”, to ciężko było ich skłonić do zmiany zdania. Innymi słowy, nowy napęd do A×A zostanie skonstruowany przez Erosa, kiedy Ise-kun powróci do normalności. Nawet jeśli rozwój przebiegałby zgodnie z planem, to słyszałem że i tak ciężko by było go skończyć przed tą bitwą. Kiedy się nad tym zastanawialiśmy, zbliżała się chwila rozpoczęcia operacji.

Kiedy czekaliśmy, w powietrzu dało się wyczuć napięcie, aż nagle jeden z naszych sojuszników zaczął panikować.

– W czym problem? – zapytał Sairaorg-san, krzyżując ramiona.

– N-nad Londynem pojawiły się D-Dwa Niebiańskie Smoki! – odparł pobladły sojusznik.

– —!

Wszystkich zaskoczyła ta informacja. Nieprzyjaciel wykonał pierwszy ruch. Włączyliśmy telewizor, który znajdował się w poczekalni. Od razu trafiły nam się wiadomości, które pokazywały oba smoki latające na niebie nad Londynem. Dziennikarz telewizyjny nawijał jak szalony:

– Proszę popatrzeć! Na londyńskim niebie pojawiły się dwie tajemnicze istoty, które wyglądają jak mityczne smoki! To jakiś efekt specjalny, czy rzeczywistość? Wszyscy mówią tylko o tym! Cz-czym są te potwory!? Czy to smok z narodowej flagi Walii!!?

Na ekranie widzieliśmy, że dla ludzi widok dwóch smoków był atrakcją, nawet jeśli byli zaskoczeni. Wszyscy wyciągali smartfony i robili zdjęcia lub nagrywali filmy. Mają nas! Wróg wystawił oba fałszywe Niebiańskie Smoki na widok publiczny. Ten fakt najprawdopodobniej przykuje uwagę całego świata. Zresztą wszyscy już pewnie wiedzieli, że w Londynie dzieje się coś niepokojącego. Będzie źle, jeśli fałszywi Ddraig i Albion zaatakuję mieszkańców Londynu. Sairaorg-san zmarszczył brwi.

– Jeszcze długo potem, jeśli Hyoudou Issei, Vali Lucyfer i Ddraig pojawią się publicznie, to ta scena będzie miała zły wpływ. – oznajmił.

– Tak. Jeśli zaatakują, to pozostawi to głęboki uraz... Już po incydencie w Kioto krążą plotki i podejrzenia – odparła Rias-neesan.

W Kioto zaatakowały nas sztuczne diabły, Gressil i Sonneillon. Ponieważ ten incydent miał miejsce w środku miasta, w miejscu publicznym, gdzie było wielu ludzi. Nawet jeśli trwało to tylko chwilę, ludzie zdążyli porobić swoimi smartfonami zdjęcia, lub nagrać filmiki. Jakiś cudem nas nie uwiecznili, ale wizerunki Gressila i Sonneillona rozeszły się po całym ludzkim świecie. Z tego powodu współczuliśmy naszym współpracownikom, którzy musieli to teraz jakoś to zatuszować, a obecnie... Wydarzyło się coś jeszcze bardziej problematycznego, a my nie potrafiliśmy nawet przewidzieć, co się stanie.

– Mimo że opracowaliśmy strategię, której priorytetem jest przeniesienie ludzi do innej przestrzeni, bez wzbudzeni u nich niepokoju, ale skoro ten smok się pojawił, to na pewno to zapamiętają i będą o tym gadać… – powiedziała zdenerwowana Ravel-san.

...Ta strategia... Nie ważne jak bardzo próbowaliśmy ograniczyć szkody, skoro ich ślady pozostaną w mieście na więcej sposobów, niż myśleliśmy. Hades i jego grupa chcieli pewnie sprawić, aby od teraz D×D kojarzyło się z kłopotami i dziwacznymi rzeczami także w świecie ludzi. Ddraig, który znajdował się wewnątrz Iseia-kun przemówił głosem, który wszyscy mogli usłyszeć:

[Mimo wszystko, jest to jak podjęcie walki, czyż nie, Albionie, Crom Cruachu?]

Oba smoki odpowiedziały natychmiast:

[To nie jest przyjemne uczucie.]

– Nie mogę wybaczyć naśladowcom Ddraiga i Albiona, że robią takie rzeczy. Powinno się ich natychmiast zlikwidować. Szargają godność wysokoklasowych smoków.

Najwyraźniej pierwszy ruch Hadesa był czyś, co naruszało smoczy system wartości. Przed naszymi oczami pojawił się komunikacyjny krąg magiczny, ale inny niż ten, którego używała Rias-neesan. Wyłoniła się z niego twarz agenta CIA, Magnusa Rose’a-san.

– Zaczynajmy operację. W tym tempie plotki zaczną się szybko rozprzestrzeniać i jeśli szybko nie zareagujemy, to możliwe że zrobią następny ruch.

Rias-neesan, Ravel-san i Sairaorg-san skinęli głowami.

– Więc zacznijmy całą operację trochę wcześniej.

– Tak, nadszedł czas.

– Nie możemy ryzykować, że mieszkańcy Londynu zobaczą coś jeszcze.

Bitwa miała się zacząć dziesięć minut wcześniej niż zakładaliśmy. Kiedy wszyscy przygotowywali się do walki, Ise-kun zrobił krok naprzód.

– Ddraig chce się już pojawić, więc powinienem użyć Smoczej Deifikacji.

[Ja też muszę się przygotować.]

Ddraig powiedział coś takiego. Nagle Vali też wysunął się naprzód.

– W takim razie ja także będę ci towarzyszył. Albionie…. – powiedział do Iseia-kun.

[Ach.]

Głęboka rozmowa i wzajemne zachowanie pomiędzy Valim i Albionem.

– Hyoudou Isseii, może wyjdziesz na zewnątrz razem ze mną…znaczy z nami? Jest coś, co chcę ci pokazać – powiedział Vali, patrząc na Iseia-kun.

– Czemu nie?

Mając pewne wątpliwości, Ise-kun wyszedł na zewnątrz razem z Valim. Popatrzyliśmy wszyscy na siebie i ruszyliśmy za nimi. Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, Vali zaczął zwiększać swoją aurę

– Hyoudou Isseiu, wejdź w tryb Smoczej Deifikacji i przygotuj się do objawienia Ddraiga.

Gdy Ise-kun to usłyszał, odparł „Zrozumiałem”. Czyżby dostrzegł coś u swojego rywala? Dwa Niebiańskie Smoki stanęły na zewnątrz bazy. Jeden założysz szkarłatną zbroję, a drugi srebrnobiałą. Zaczęli wymawiać swoje inkantacje:

– Mieszkający we mnie Szkarłatny Czerwony Smok przebudzi się z twojego panowania.

– Śnieżnobiały Smoku mieszkający we mnie, powstań ze swojej wszechwładzy

Można by powiedzieć, że to wspólny hymn Sekiryuuteia i Hakuryuukou.

– Szkarłatny Niebiański Smoku którego posiadam wewnątrz siebie, wzrośnij by stać się Królem.

– Srebrnobiała Gwiazdo Poranna, którą posiadam wewnątrz siebie, zażądaj tronu światła.

Też słyszeliśmy głosy tych potężnych smoków.

[Kruczoczarny Bogu Nieskończoności.]

Głosy Iseia-kun i Valiego zlały się w jeden.

– Wspaniały Czerwony Bogu Marzeń.

– Tajemniczy i niezgłębiony ojcu diabłów.

– [Czuwając nad zakazanymi istotami, powinniśmy stać się tymi, którzy przekraczają granice.]

– [Przekroczymy granice, aby zaakceptować przysięgę.]

Ostatnią zwrotkę smoki zaśpiewały razem.

– [Zatańczymy jak ogień w Piekle!]

– [Uklękniesz przed naszą jasnością i wspaniałą egzystencją!]

<<[S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!! S∞F!!!!!!!!!!]>>

[[[LLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLucyfer!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!]]]

Z klejnotów na ich zbrojach rozbrzmiał potężny głos.

[<<Smocza ∞ Furia!!!!!!>>]

[Furia Smoczego Lucyfera!!!!!!!!]

Pojawiły się olbrzymie ilości szkarłatnej, czarnej i srebrnobiałej aury, która mogłaby bez problemu pochłonąć całe to miejsce! Wiatr wył, powietrze drżało, a ziemia się trzęsła! Czerwony Smok, będący wcieleniem nieskończoności oraz Biały Smok, który był Poranną Gwiazdą, narodzili się. Gdy Sairaorg-san to zobaczył, westchnął z podziwem.

– To naprawdę niesamowite. Dzięki wam zobaczyłem coś wspaniałego przed walką – powiedział.

Zdecydowanie. Te niesamowite transformacje Smoczej Deifikacji i Maouifikacji Dwóch Niebiańskich Smoków nie są czymś, co można często oglądać. Zafascynowało to nie tylko mnie i Sairaorga-san, ale wszystkich pozostałych też.

– Jest coś, co chcemy pokazać tobie i Ddraigowi. Prawda, Albion? – powiedział Vali do Iseia-kun.

Albion też postanowił się odezwać.

[Ach, to coś, o czym rozmawialiśmy kilka dni temu. Pokażmy im naszą nową moc.]

Racja, Albion wspomniał o tym podczas incydentu w Kioto. Vali zwiększył swoją aurę, która zaczęła wydobywać się z jego ciała i klejnotów na zbroi, po czym formowała się w pewien kształt.

– Powróć do życia Smoku Wymycia, który znajdujesz się wewnątrz mnie!!

Wraz z błyskiem światła i krzykiem Valiego, w srebrnobiałej poświacie pojawił się olbrzymi, elegancki biały smok. To był jeden z Dwóch Niebiańskich Smoków, Albion! O rany! To Manifestacja Albiona, podobna do tej, którą dysponował Ise-kun! Wskrzeszony Albion we własnej osobie! To była...nowa...moc Valiego! Wszyscy, poza członkami jego drużyny, byli zaskoczeni tym zjawiskiem. Vali najwyraźniej wcześniej zaprezentował tą zdolność swoim druhom, więc nie byli tak zdumieni jak my. Ise-kun i Ddraig także byli zaskoczeni, ale najwyraźniej cieszył ich ten pokaz.

– Niesamowite! To wskrzeszony Albion!

[Ach, to doprawdy niezwykłe, ale jestem w stanie to zaakceptować. To oczywiste, że skoro ja powróciłem do życia, to Biały też powinien!]

Obaj Sekiryuuteie byli niesamowicie podekscytowani. Ddraig odezwał się do Iseia-kun:

[Partnerze! Przywołaj mnie!]

– Jasna sprawa! Tylko że to chwilę zajmie – odparł Ise-kun.

W przeciwieństwie do zdolności Valiego, przyzwanie Ddraiga zajmuje trochę czasu. Może to przez to, że korzysta ze Smoczej Pseudodeifikacji. Co gdyby nie mógł użyć tej zdolności natychmiast, tak jak Vali? Po krótkiej chwili, z klejnotów na zbroi Iseia-kun rozbłysła aura i Dddraig pojawił się. Na londyńskiej ziemi stali teraz razem Sekiryuutei i Hakuryuukou. Obaj wpatrywali się w angielskie niebo. Nagle zaczęli ze sobą rozmawiać.

– To niebo, pod którym narodziła się nasza legenda, prawda? Chociaż Walia jest trochę na zachód stąd.

– Ciekaw jestem, ile wieków minęło? Krajobraz się trochę zmienił, ale….

– Ach, uczucie tego wiatru na skórze i zapach powietrza nie zmieniły się w ogóle.

– Wtedy, kiedy mieliśmy nasze ciała, ciągle tylko ze sobą walczyliśmy.

– Tak, to były dobre czasy.

– Nawet te wspomnienia wydają się cenne.

– Może to nasza reakcja na to, że tak długo byliśmy zapieczętowani.

Rozmawiali tak, aż nagle parsknęli śmiechem. Potem spojrzeli na odległe miejsce na londyńskim niebie, gdzie latali sobie fałszywi Ddraig i Albion. W ich oczach zapaliła się chęć do walki.

– Słuchaj Biały, to szansa na którą dawno czekaliśmy. Nie chcesz nauczyć te podróby, czym są prawdziwe Niebiańskie Smoki?

– To jasne. Jedyne Niebiańskie Smoki poza nami, które mają prawo istnieć, to nasi gospodarze.

Ddraig i Albion spojrzeli na Iseia-kun i Valiego, którzy skinęli jednocześnie głowami.

– Dalej Ddraig, zaszalejmy sobie, bylebyśmy nie zniszczyli Londynu.

– Uderzmy na nich zaraz razem na początku bitwy, Albionie.

Gospodarze obu Niebiańskich Smoków odpowiedzieli na bojowego ducha swoich partnerów. Nagle, pomiędzy Ddraigiem i Albionem ktoś się pojawił. Był to mężczyzna w czarnym płaszczu, Crom Cruach.

– Więc Albion też powrócił do życia. Dla mnie to idealne rozwiązanie. Dzięki temu, najbliższe tysiąclecie będzie dla mnie bardzo szczęśliwe – powiedział do Ddraiga i Albiona.

Cała trójka uśmiechnęła się do siebie odważnie. Zdawali się cieszyć z tego, że czeka ich walka.

– Skoro nawet Albion-sama powrócił do życia, to możemy pozwolić aby prawdziwe Niebiańskie Smoki walczyły z fałszywymi. Z kim jednak powinien walczyć Crom Cruach-sama? – zapytała Ravel-san.

Przeciwnikami fałszywych Niebiańskich Smoków będą prawdziwe. Tak byłoby najlepiej, ale w takim razie Crom Cruach, który pierwotnie miał walczyć z obiema podróbkami, nie miałby nic do roboty. Kiedy tak pomyślałem, Crom Cruach spojrzał na niebo nad Londynem, w kierunku dwóch fałszywych smoków.

– Na tym się nie skończy. Aryman zapewne przygotował coś więcej – oznajmił.

Ddraig i Albion przytaknęli słowom Crom Cruacha.

– Ach, ja też wyczuwam coś niepokojącego.

– Charakterystyczna, negatywna atmosfera, którą emanują potężne Smoki Zła...przybrała na sile.

Najwyraźniej była to obawa, którą mogły wyczuć potężne smoki. Najwyraźniej można to było wyczuć od dwóch fałszywych Niebiańskich Smoków.

– Zrozumiałam. Więc zgodnie z pierwotnym planem, przeciwnikami fałszywych Niebiańskich Smoków będą Ddraig-sama i Crom Cruach-sama. Powierzamy ich waszej dwójce oraz Albionowi-sama – oznajmiła Ravel-san.

Ravel-san poinformowała Rias-neesan i innych ludzi o zmianie planów poprzez magiczny krąg. Fakt że Albion też został wskrzeszony, był dla nich niemałym zaskoczeniem. Z formacją bojową, która była silniejsza, niż się spodziewaliśmy, napięcie zostało podniesione, a czas rozpoczęcia bitwy nadszedł.

– Zaczynajmy – powiedziała Ravel-san, patrząc na zegarek.

Zaraz po jej słowach, miejsce w którym się znajdowaliśmy, włącznie z każdą częścią Londynu, zostało pochłonięte przez światło magii teleportacyjnej. Mieszkańcy i zwierzęta obecni w mieście, a także pojazdy kołowe, zostali przeniesieni do fałszywego Londynu. Teleportacja na dużą skalę została wykonana! Zajęła tylko chwilę. Kiedy światło zgasło, w mieście nie było już ludzi, którzy zostali przeniesieni do fałszywego Londynu. Jednocześnie ten prawdziwy Londyn został otoczony potężną barierą. Pozostaliśmy tutaj my, czyli członkowie D×D, ludzie ze wsparcia, grupa która miała pojmać Meredith Ordinton, dwa fałszywe Niebiański Smoki oraz, w podziemiach, grupa Hadesa. Dzięki barierze nikt nie mógł stąd uciec. Jednak czas na pokonanie wroga był ograniczony. Czterdzieści minut. Taki był limit. Zapewne grupa Rias-neesan też przystąpiła do działania, gdy ewakuacja mieszkańców miasta została potwierdzona.

– A więc przyzywam bramę.

W tym samym czasie, gdy operacja się zaczęła, Bennia-san stworzyła bramę Ponurych Żniwiarzy. Z ziemi wyłoniły nie niezwykłe, podwójne wrota, rzeźbione w czaszki... Pasowało to do Ponurych Żniwiarzy z Królestwa Zmarłych. Wraz z głośnym skrzypieniem, wrota się otworzyły i w środku zawirowała czarna aura. Jeśli przez nią przejdziemy, trafimy prosto na terytorium Sojuszu Władców Piekła w londyńskich podziemiach. Wszyscy utwierdzili się w swojej decyzji i skinęli do siebie głowami. Gdy mieliśmy już przejść przez bramę, Vali i Ise-kun powiedzieli coś swoim partnerom.

– Życzmy więc sobie nawzajem zwycięstwa, Ddraig.

– Potem mi o wszystkim opowiesz, Albionie.

– Tobie też partnerze. Nie daj się zabić.

– Zrób z nimi porządek, Vali.

Po tych słowach Ddraig, Albion i Crom Cruach ruszyli z olbrzymią prędkością w stronę fałszywych Niebiańskich Smoków.

– A więc ruszajmy! – powiedział Sairaorg-san to wszystkich.

– Taaaaaaaak!!! – odparliśmy i przekroczyliśmy bramę.

Nasza decydująca bitwa z Sojuszem Bogów Królestwa Zmarłych właśnie się zaczęła.

Część 2

Po przekroczeniu bramy trafiliśmy na jakiś płaski teren. Niebo pogrążone było w mroku, tylko od czasu do czasu tu i ówdzie rozbłyskały jakieś błękitne płomienie. Były one jedynym źródłem światła w tym pomieszczeniu. Jednak dysponowaliśmy specjalnymi mocami, więc ograniczona widoczność nie była dla nas żadną przeszkodą. Zwłaszcza my, diabły, świetnie widzieliśmy w ciemnościach.

– Świątynia Hades-sama powinna się znajdować po drugiej stronie tego płaskiego terenu – powiedziała Bennia-san.

Gdy zmierzaliśmy w stronę świątyni Hadesa, przed nami pojawiła się olbrzymia ilość magicznych kręgów teleportacyjnych. Znajdujące się na nich symbole należały do diabłów i Ponurych Żniwiarzy! Z kręgów wyłonił się spory tłum diabłów, których nie znaliśmy oraz nisko i średnioklasowych Ponurych Żniwiarzy. Diabły musiały zostać zrodzone przez Lilith.

– Rozumiem, więc teraz rzucą na nas wszystko, co tylko im zostało – powiedział Vali.

– W końcu to decydująca bitwa, więc nie muszą się powstrzymywać – powiedział Ise-kun, który najwyraźniej miał tego dosyć.

Ilość magicznych kręgów coraz bardziej się zwiększała....Tysiąc, dwa tysiące, cztery tysiące, dziesięć...nie, jeśli dodać do tego Ponurych Żniwiarzy, to jest ich jeszcze więcej!

– Sądzę że mamy przed sobą siły liczące ponad dwadzieścia pięć tysięcy ludzi. Możemy się jednak spodziewać, że wzrosną do czterdziestu tysięcy – powiedziała Królowa Sairaorga-san, Kuisha-san.

Mimo że ton jej głosu był spokojny, to na twarzy można było zobaczyć napięcie. Z drugiej strony Sairaorg-san… Trząsł się z podekscytowania.

– Wiem że nie powinno mnie to cieszyć, ale….! W obecnej sytuacji, jako wojownik, nie mam innego wyboru niż walczyć z całych sił...!

Najwyraźniej im więcej wrogów się pojawiało, tym większy był zapał do walki Sairaorga-san. Vali zdawał się podzielać jego zdanie, gdy patrzył w stronę świątyni.

– Fufu, dlaczego by nie, prawda? Słyszycie mnie, Hadesie i Arymanie? Nasza bitwa powinna być taka, jak te w legendach.

Ise-kun uderzył pięścią w otwartą dłoń.

– Cóż, więc musimy to tylko zrobić!

Gdy diabły i Ponurzy Żniwiarze dalej się pojawiali, wszyscy weszli w tryb bojowy.

– Hyoudou Issei, wznieśmy nasz bojowy okrzyk – powiedział Sairarog-san.

– Eeeeeech! Ja!?

Sairaorg-san skinął głową, gdy zauważył zaskoczenie Iseia-kun, który popatrzył na nas, a nasze postawy mówiły, „Jeśli zamierzasz to zrobić, to zrób to”. Wtedy powziął decyzję.

– Zrozumiałem – oznajmił, po czym wziął głęboki wdech. – RUUUUUUUSZAJMYYYYYY DRUŻYYYYYYYYNOOOOOO DDDDD×DDDDD!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Chwyciliśmy za broń i z okrzykiem na ustach ruszyliśmy na wroga! Pierwsi ognia dali Ise-kun w Smoczej Deifikacji i Vali w Maoufikacji. W jednej chwili, tysiące diabłów i Ponurych Żniwiarzy zostało natychmiast unicestwionych przez olbrzymie ilości szkarłatnej i srebrnobiałej aury. Regulus ruszył na wrogów w swojej prawdziwej postaci i rozrywał na strzępy setki wrogów za pomocą swoich pazurów i kłów! Starożytny golem Gogmagog zasypał wrogów gradem kul z dwóch potężnych karabinów maszynowych, zamontowanych w rękach, lub spalał ich promieniami wystrzeliwanymi ze swoich oczu. Olbrzymia armia diabłów i Ponurych Żniwiarzy była masakrowana przez Gogmagoga. Sairaorg-san, wraz ze swoim parostwem, torował sobie drogę poprzez gęsty tłum wrogów. Nagle wydał z siebie krzyk razem z Regulusem (będącym w postaci złotego lwa).

– [Łamacz Ładu!]

Ciało Sairaorga-san pokryła złota zbroja. Swoją pięścią, która była wypełniona Touki, wykańczał dziesiątki diabłów i Ponurych Żniwiarzy. Użyłem mojego Łamacza Ładu i stworzyłem Smoczych Rycerzy, których uzbroiłem w Demoniczne Miecze Balmung, Nothung, Tyrfing i Dáinsleif. Następnie posłałem ich w stronę wroga i sam dołączyłem do walki, biorąc w garść Demoniczny Cesarski Miecz, Gram.

– ORAORAORA!! Ruszamy, Zhu Bajie! Sha Wujing!

– Tak!

– R-ruszajmy!

Bikou, oraz obecni Zhu Bajie i Sha Wujing, wpadli w bitewny szał, gdy byli otoczeni przez wrogów i wykańczali ich wspaniałą pracą zespołową. Tymczasem, na naszych tyłach, uzdrowicielka Asia-san, oraz jej strażniczki, Lint-san i Ingvild-san, radziły sobie z przeciwnikami, którzy próbowali je zaatakować.

– Moje płomienie są wyjątkowo skuteczne przeciwko diabłom!

Lint-san rozwinęła swoje srebrne skrzydła, a nad jej głową pojawiła się aureola. W ręce trzymała miecz stworzony z fioletowych płomieni. To był jej Boski Dar, relikwia Krzyża Świętego. Dla diabłów te fioletowe płomienie były zabójcze, więc każdy z nich, kto się z nimi zetknął, obracał się w proch.

– Nie ma tutaj wody, więc może mi być trochę trudno – powiedziała Ingvild-san

Po tych słowach, za pomocą swoich demonicznych mocy stworzyła olbrzymie ilości wody, która przybrała kształt olbrzymiego smoka. Smok natychmiast ruszył na wrogie diabły oraz Ponurych Żniwiarzy i połknął sporą ich liczbę. Nawet jeśli komuś udało się uniknąć tych ataków i dotrzeć w pobliże Asi-san oraz Ravel-san i Benni-san….

– Ochronię Asię-tan!

Olbrzymi Smok Fafnir, jeden z Pięciu Wielkich Smoczych Królów, który został przyzwany przez Asię-san, stanął im na drodze. Zdecydowanie nie pozwoli, aby jakiś wróg zbliżył się do jego pani! W naszej bojowej formacji, awangarda posuwała się do przodu, eliminując kolejnych wrogów, podczas gdy ariergarda desperacko broniła Asi-san. Zbliżaliśmy się w stronę świątyni Przywódców Piekła. Kosy używane przez Ponurych Żniwiarzy były w stanie uszkodzić duszę trafionego celu, więc należało unikać ich za wszelką cenę. Póki co jednak, nikt nie został bezpośrednio trafiony. Nie mogliśmy pozwolić, aby ktoś się zmęczył i został w tyle.

Nagle zaczął padać śnieg. Powoli przybierał na sile, aż w końcu zmienił się w potężną zamieć! Nie czuliśmy jednak zimna. Tylko wrogie diabły i Ponurzy Żniwiarze zamarzali, aż w końcu zmienili się w bryły lodu. Osoba która to spowodowała, miała nietypowy wygląd. Jej wzrost wynosił trzy metry, głowa posiadała sześcioro oczu, a rąk miała aż cztery. Księżniczka Lodu, Boski Dar będący typem niezależnego awatara, który posiadała Lavinia Reni-san. Lodowa Księżniczka stojąca u boku Lavini Reni-san, stworzyła potężną zamieć, która zmieniła przeciwników w bryły lodu.

– Oto Łamacz Ładu mojego Longinusa, Ostatecznego Upadku. Nazywa się Świat Wiecznego Śniegu (Assoluto Argento Mondo) – powiedziała Lavinia Reni-san, uśmiechając się uroczo.

Słyszałem że kiedy moc Longinusa Lavini Reni-san została podniesiona na maksa, mogła wywołać nienormalne zjawiska pogodowe, które byłyby w stanie zamrozić nawet mały kraj. Łamacz Ładu Lavini Reni-san objawił się tylko na ograniczonym obszarze tego terytorium, ponieważ rozległa podziemna przestrzeń wypełniła się już śniegiem i bryłami lodu! Ta zamieć śnieżna miała przerażający rozmach! My sami jednak prawie w ogóle nie czuliśmy zimna, w przeciwieństwie do naszych przeciwników, którzy zamarzli na kość. Skoro Lavinia Reni-san potrafiła kontrolować swoją moc w ten sposób, że ucierpieli tylko wrogowie a nie sojusznicy, to oznaczało to że w pełni panowała nad swoim Łamaczem Ładu. Prawdę mówiąc to dzięki tej zdolności byliśmy w stanie zadać decydujący cios naszym wrogom.

Teraz zrozumiałem, dlaczego Ikuse Tobio-san wysłał tutaj Lavinię Reni-san. Zdolności tego Longinusa to moc masowego rażenia, zupełnie jak Apogeum Burzy Dulia i Zatracenie Wymiaru Georga. Słyszałem że kiedy Drużyna Slash Doga walczyła razem z nami w Kioto, za pomocą tej zdolności obezwładnili dużą grupę wrogich diabłów.

W środku tej zamieci, gdzie cierpieli Ponurzy Żniwiarze i diabły, Ise-kun i Vali dobijali je dodatkowo, jakby chcieli się upewnić, że są już pokonani. Najsilniejszy potwór Fenrir, oraz starożytna broń Gogmagog, wiernie im w tym sekundowali. Linia sił wroga została przełamana.

– S-są zbyt silni!

– Cz-czym oni są...? Są aż tak potężni!?

– Nawet jeśli mamy liczebną przewagę, to traktuj nas, jakbyśmy byli niczym!

– T-to jakieś potwory!

Nawet jeśli armia wroga liczyła dziesiątki tysięcy diabłów i Ponurych Żniwiarzy, wszyscy oni teraz panikowali, gdy na własnej skórze poczuli moc Drużyny D×D. Wzięliśmy nad nimi przewagę. Jeśli dalej tak będzie, to dotrzemy do świątyni. Kiedy tak sobie myślałem, na polu walki zaszła niespodziewana zmiana. Ktoś zniszczył lodowe bryły i z niesamowitą prędkością pędził w naszą stronę, całkowicie ignorując panującą dokoła śnieżycę. Jak się okazało, był to młody mężczyzna o miedzianoczerwonych włosach, transcendentalny diabeł Balberith. Z jego ciała biła niesamowicie potężna aura. Skoro się pojawił, to oznaczało, że zająć się nim będą musieli Sairaorg-san i ja.

– Hyoudou Isseiu i Vali Lucyferze, ruszajcie tak, jak planowaliśmy! My sobie poradzimy! – powiedział Sairaorg-san, kiedy szliśmy obaj w stronę Balberitha.

Vali skinął głową, jednak Ise-kun patrzył z niepokojem w stronę naszego przeciwnika. W końcu jednak pokiwał głową.

– Sairaorgu-san, powierzam ci walkę z Balberithem – oznajmił.

– To żaden problem. Nie musisz się tym martwić – odparł Sairaorg-san.

Po tych słowach, Ise-kun i Vali polecieli szybko w stronę świątyni, w towarzystwie Fenrira i Gogmagoga. My natomiast stanęliśmy naprzeciwko Balberitha.

– Z tym chłopakiem może i nie jest wszystko w porządku, ale wieżę że głęboko w środku dalej jest sobą. Nie, po prostu nie ma mowy, aby tak nie było – powiedział do mnie Sairaorg-san, kiedy znokautował jakiegoś wrogiego diabła.

– Pewnie że tak – odparłem ścinając jakiegoś Ponurego Żniwiarza.

Nasza operacja weszła w krytyczną fazę. Przewaga którą powinny osiągnąć wszystkie walczące drużyny, była kluczem do zwycięstwa. Miałem nadzieję, że wszyscy powrócą z walki cali.




Cofnij do BOGOWIE PIEKŁA Powróć do Shin 4 Przejdź do Najsilniejsze Smoki
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_Shin.4_-_Żywot_3:_Bitwa_z_Sojuszem_Przywódców_Piekieł&oldid=14490