Moc 1: Niezniszczalny Wielki Król

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Niezniszczalny Wielki Król

Część 1

Wydarzyło się to zaraz po meczu przeciwko Duliowi.

Udaliśmy się do stolicy Zaświatów, Lilith, gdyż…

– Ha ha ha ha, twoje szczęści się skończyło, Oppai Smoku!

Przede mną, na wielkiej scenie, stał Generał Smoków Zła Vabo (a tak naprawdę był to to Bova), który tak mi dołożył, że nie mogłem wstać, przez co klęczałem na ziemi, ubrany w moją zbroję.

Dodatkowo…

– Uff! Nigdy bym się nie spodziewał, że będziesz taki silny, Generale Smoków Zła… – mówiłem coś takiego.

Dzieci oczywiście mnie dopingowały.

– Nie przegraj, Oppai Smoku!

– Wstań!

Obecnie byliśmy w środku przedstawienia o Oppai Smoku!

Zgadza się, członkowie Klubu Okultystycznego przyjechali do Zaświatów, aby wziąć w nim udział.

Turniej Królewskiej Gry i szkoła są ważne, ale to równię bardzo ważna praca dla nas.

Przedstawienie, w którym braliśmy obecnie udział, było powiązane z programem telewizyjnym. Zorganizowano je z okazji premiery nowego sezonu „Oppai Smoka”, więc my, główni bohaterowie, musieliśmy wziąć w nim udział.

… Tak więc Generał Smoków Zła Vabo, w którego wcielał się Bova, miał być nowym antagonistą w tym sezonie.

Oczywiście w serialu będą grali podobni do nas aktorzy…

Ale żeby Bova, który dopiero co dołączył do mojej drużyny, został włączony do „Oppai Smoka”… rany… Ludzie z Domu Gremory z pewnością działali szybko…

…W każdym razie w tym przedstawieniu, ja, Oppai Smok, walczę z Generałem Smoków Zła, Vabo i obecnie mam kłopoty. Dobrze jest pokazać na początku moc nowego wroga.

– Nie przegram! Będę wstawał tyle razy, ile to będzie konieczne!

Zerwałem się na nogi i ruszyłem na Bovę, ale on poruszał swoim ciałem, jakby naprawdę chciał mi zrobić krzywdę i zaczął zadawać mi ciosy i kopniaki. Udawałem, że jego atak mnie trafił, więc cofnąłem się trochę w tył i upadłem na ziemię.

– Ha ha ha ha ha! Tylko na to cię stać, Oppai Smoku? Wiele po tobie oczekiwałem, skoro udało ci się pokonać Mrocznego Rycerza Kła, ale rozczarowałeś mnie! Nie zauważyłem, jak słaby jesteś! Ha ha ha ha ha!

Bova zachowywał się jak na bandytę przystało. Jego śmiech też brzmiał złowieszczo.

Czyżby miał aktorski talent? Zobaczyłem kolejną jego stronę.

– Uuuwach! Oppai Smok został pokonany!

– Ten smok jest strasznyyyyyyyyyyyyy!

Dzieci skupiły się na przedstawieniu, ale najwyraźniej aktorstwo Bovy nieco je przestraszyło. Cóż, nic nie można poradzić na to, że tak dobrze gra, prawda?

– PRZESTAŃ!

Nagle na scenie pojawił się pewien przystojniak… To był Kiba w swoim kostiumie Mrocznego Rycerza Kła.

– KYAAAAAAAAAA! KIBA-KUUUUUUUN!

– KIEEEEEEEEEEEEEEEEŁ RYCERZ-SAMMMMMMA!

Kiedy się pojawił, matki zgromadzone na widowni, które towarzyszyły dzieciom, zaczęły krzyczeć z radości. Dotąd były spokojne, ale teraz zaczęły wariować.

W poprzednim sezonie Kieł był głównym antagonistą Oppai Smoka, ale teraz został jego sojusznikom.

– Głupcze! Ten Oppai Smok jest moją modlitwą! Nie pozwolę, abyś zatrzymał go dla siebie! – powiedział Kiba, celując mieczem w Generała Smoków Zła.

– Zdrajca! Stanąłeś po stronie Oppai Smoka! Ciebie też rozerwę na strzępy! – odparł Bova, gdy usłyszał słowa Kiby.

Racja, w nowym sezonie Mroczny Rycerz Kieł przestał był tym złym, a stanął po stronie dobra. Dzięki temu serial zdobył jeszcze więcej widzów wśród matek dzieci.

– Nie zrozumcie mnie źle, ja jestem jedyną osobą, która pokona Oppai Smoka! Nie oddam tego przywileju nikomu innemu! – odparł Kieł z cynicznym uśmiechem na twarzy.

– KYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! RYCERZ KIEŁ-SAMAAAAAAAAAAAAAAAAA! – matki rozhisteryzowały się, gdy to usłyszały.

Kieł ruszył na Bovę z mieczem w dłoni, ale… Ten wielki smok zadał jeden potężny (fałszywy) cios, ale wystarczył, aby Kieł wypuścił miecz z dłoni i poleciał daleko w tył.

Na scenie Oppai Smok i Kieł, dwaj najbardziej popularni bohaterowie, byli w podbramkowej sytuacji. Oglądające przedstawienie dzieci były zaniepokojone, a kilka z nich płakało.

– Uwahahahahaha! Oppai Smoku i ty, Kle! Obaj znaczycie mniej niż nic! Jesteście nikim, w porównaniu do mnie, Generała Smoków Zła, Vabo!!! Uwahahahaha!”

Bova śmiał się, podczas gdy ja i Kiba byliśmy przytłoczeni jego mocą. Nagle rozległ się czyjś głos:

– Natychmiast przestań!

Na scenie pojawiły się fajerwerki i z windy zamontowanej w podłodze wyłonił się ktoś ubrany w złotą zbroję.

– Generale Smoków Zła, Vabo! Ja, Leonis Rex, nie pozwolę ci na twoje niecne uczynki!

Tą osobą był w kostiumie Króla Lwa był Sairaorg-san! Głównym punktem drugiego sezonu było zrobienie z niego pozytywnego bohatera!

Prawdę mówiąc Leoni Rex był bardzo popularny, na terytorium Domu Bael, zupełnie jak Oppai Smok. Dlatego rody Gremory i Bel postanowiły nawiązać współpracę i po raz pierwszy Oppai Smok i Leonis Rex połączyli siły.

Skutkiem tego było…

– Lew-san~~!

– Leonis Rex!!

– Łał! Oppai Smok i Leonis walczą razem!

Atmosfera na scenie jeszcze bardziej się rozgrzała. Wszyscy ludzie, włącznie z dziećmi, którzy byli przygnębieni porażką, teraz się cieszyli.

– Powstańcie, Oppai Smoku, Kle! Powstańcie i patrzcie przed siebie! Rzeczy z którymi musimy walczyć, to zarówno wróg, jak i my sami! – oznajmił Sairaorg-san, patrząc na mnie i na Kła.

……!

…Mówił po prostu kwestię ze scenariusza, ale jego słowa głęboko mnie poruszyły i poczułem zastrzyk energii!

Powstałem i zwiększyłem moją aurę!

– Jestem tego świadomy!

– Fufu, wygląda na to, że nawet ja nie byłem sobą.

Kiba także wziął miecz do ręki i wstał na nogi.

– Hahahahahahahahah! Znalazłeś sobie jeszcze jednego sojusznika, ale to nie wystarczy aby pokonać mnie, Generała Smoków Zła, Vabo!

Najwyraźniej nawet mówienie kwestii ze scenariusza przynosiło mu radość.

Ja, Leonis Rex i mroczny Rycerz Kieł. Kiedy nasza trójka stała razem, nastrój na scenie rozjaśnił się.

– Ruszajmy, Leonisie, i ty, Kle! – oznajmiłem.

– Ruszajmy!!

Nasza trójka ruszyła na Bovę.

Cała atmosfera została podgrzana jeszcze bardziej.

Część 2

Kilka godzin później, gdy przedstawienie się skończyło, odpoczęliśmy i ruszyliśmy w stronę kolejnego teatru, znajdującego się w Lilith, aby dać kolejne przedstawienie.

Prawdę mówiąc, cały nasz dzisiejszy grafik był wypełniony tego typu pokazami. Wciągu dnia bierzemy udział w przedstawieniach, a wieczorem czeka nas udział w talk showie z młodymi Królami.

Tematem programu będzie „Przyszłość Międzynarodowego Turnieju Królewskiej Gry, Pucharu Azazela”.

W programie wystąpią młode diabły, które obecnie biorą udział w turnieju i są gwiazdami wśród obywateli Zaświatów. W programie wezmą udział Rias, Sairaorg-san a także ja.

Sona-san i Seekvaria-san nie wystąpią, ponieważ ich grafiki są już całkiem zapełnione.

Gospodarz talk showu stał na podium i wyjaśniał temat dzisiejszego spotkania.

– Tak więc bez przeciągania, zapytajmy o zdanie trzech najbardziej oczekiwanych Królów turnieju. Proszę, wystąpcie naprzód.

Ja, Rias i Sairaorg-san weszliśmy na scenę, oklaskiwani przez publikę i usiedliśmy na przeznaczonych dla nas krzesłach.

Kiedy się rozejrzałem, nie zobaczyłem ani jednego wolnego miejsca na widowni. Niektórzy nawet wstali z miejsc, aby nas lepiej widzieć.

– Teraz, skoro już są z nami Sairaorg-sama, Rias-sama i Hyoudou Issei-san, zaczynamy program. Tak więc od samego początku, Międzynarodowy Turniej skupił się na wielu frakcjach… – zaczął gospodarz programu.

Gospodarz programu zaczął od krótkiego opowiedzenia o najważniejszych momentach dotychczasowych rozgrywek i przeszedł w końcu do obecnych wydarzeń w turnieju.

Opowiadał też o meczach, które rozegrała nasza trójka, i zapytał nas o to, co o nich myślimy.

– Jestem bardzo wdzięczny wielu frakcjom, które postanowiły wziąć udział w grze. Jako jeden z uczestników, jestem zaszczycony że mogę wziąć udział w turnieju jako diabeł i przedstawiciel Zaświatów – Sairaorg-san odpowiedział w taki sposób.

– Skoro w turnieju może wziąć udział każdy, to sądzą że to wspaniała szansa aby spotkać kogoś, kto zasługuję na uwagę, albo jest geniuszem, lub posiada nieznane nikomu talenty. Chcę ich spotkać i walczyć przeciwko nim. Najwyraźniej możemy spotkać ludzi, którzy mogą nam pomóc nie tylko podczas rozgrywek, ale też bardzo pomóc Zaświatom – odparła Rias, która otrzymała inne pytanie.

– Dlaczego wziąłeś udział w turnieju jako ktoś, kto został awansowany na wysokoklasowego diabła i opuścił parostwo Rias-sama? – zapytano nagle mnie.

Ach, jestem pewien że media i mieszkańcy Zaświatów są tego bardzo ciekawi.

– Ja… Zawsze marzyłem, aby zostać wysokoklasowym diabłem. Dlatego ciężko pracowałem, aby zrealizować to marzenie… Przy okazji wiele razy ocierałem się o śmierć, ale… Udało mi się zostać wysokoklasowym diabłem i cieszę się, że spotkałem się z uznaniem wielu ludzi. Nie jestem arystokratą, nie mam ujmującej powierzchowności, ani fajnych pomysłów, tak jak Sairaorg-san, czy Rias…-sama, ale chcę wiedzieć jak daleko mogę zajść w obecnym turnieju… Pomyślałem też, że skoro wszyscy rywale, z którymi wcześniej walczyłem, biorą udział w turnieju, to nie mogę stać z boku i nic nie robić – odparłem.

O Boże, byłem tak zawstydzony, że wszyscy słuchali mnie tak poważnie!

– Jak można się tego było spodziewać, mecz pomiędzy tobą, a twoim arcyrywalem, Hakuryuukou, przyciąga wiele uwagi. Jednak czy dla ciebie też jest to takie ważne, Hyoudou-san? – zapytał gospodarz ponownie.

– Oczywiście. Obiecaliśmy że później zaprezentujemy nasz pojedynek. Sądzę że ten turniej to idealna okazja, aby pokazać wszystkim coś takiego.

Kiedy to powiedziałem, przez całą widownię przetoczyło się głośne „Ooooo” i wszyscy podekscytowali się jeszcze bardziej.

Ach~ ten gość bierze udział w turnieju pod nazwiskiem Lucyfer, więc wszyscy dookoła wiedzą, kim był jego przodek.

Miano Lucyfera jest absolutem i w przeciwieństwie do Sirzechsa-sama, który tylko przyjął to nazwisko, Vali był prawdziwym potomkiem Lucyfera, więc było coraz więcej popierających go ludzi. Jednak on sam zdawał się to ignorować.

Tak oto program trwał dalej, a my odpowiadaliśmy na wiele pytań…

W końcu jednak Sairorgowi-san zadano pytanie na temat przyszłości diabłów, którzy biorą udział w turnieju.

– Sądzę że porażka nie jest złą rzeczą, gdyż dzięki temu gracze mogą się nauczyć, jak ulepszyć swoją drużynę… – odpowiedział w taki sposób, kiedy nagle.......

– OSZUST! – wrzasnął ktoś na widowni.

Jeden z widzów wstał i patrzył na nas… Nie…. Gapił się na Sairaorga-san i wrzeszczał te słowa.

Kiedy sądziliśmy że to wszystko…

– Tak! Użyłeś figury Króla, prawda?!

– Dlatego jesteś taki silny, mimo że nie masz żadnych mocy!

– Jesteś dziedzicem Wielkiego Króla, prawda?! Nie ma więc wątpliwości, że jej użyłeś!

Kolejni krytykanci zaczęli wstawać z miejsc i wyrażać swoje opinie.

– Proszę aby się wszyscy uspokoili. W Turnieju niemożliwym jest aby ktokolwiek…

Gospodarz programu starał się zrobić wszystko, aby utrzymać sytuację pod kontrolą, ale głosy krytyki coraz bardziej się nasilały.

Kolejny widz wstał z miejsca i zaczął się drzeć z wściekłości:

– Chroniłeś polityków z frakcji Wielkiego Króla! Założę się że zrobiłeś to dlatego, aby ukryć swoje własne machlojki!

Wspomnieli nawet o politykach! Wiedziałem że Ród Bael był obecnie krytykowany przez ludzi za użycie figury Króla…

Uważają że Sairaorg-san stał się silniejszy, ponieważ użył figury Króla?! Nie ma mowy, aby zrobił coś takiego! Ten gość był gorszy od wszystkich innych ludzi tutaj zgromadzonych!

– Śmieć!

Kiedy ktoś go tak nazwał…

– Śmieć! Śmieć!

– Śmieć! Śmieć! Śmieć!

Ludzie zaczęli przezywać Sairaorga-san śmieciem. Wprawdzie nie wszyscy go tak wyzywali, ale było ich tylu, że nie można tego było tak po prostu zignorować.

Jednak Sairaorg-san zachowywał ciszę i cierpliwie wszystko znosił. Nie odzywał się i był opanowany.

Wstałem z miejsca.

Przestańcie! Ten gość jest inny! Nigdy nie posunąłby się czegoś takiego, jak użycie figury Króla…

Kiedy miałem zacząć bronić Sairaorga-san, Rias powstrzymała mnie.

– Ise, patrz tylko.

– Ale jeśli nic nie zrobimy…!

– Jeśli coś teraz zrobisz, to twoje parostwo też będzie podejrzane… A Sairaorg zdecydowanie by tego nie chciał – uspokoiła mnie Rias.

– Mimo tego ja…!

– Teraz jesteś Królem, więc masz obowiązek chronić swoje parostwo. I nie martw się, wprawdzie możemy ich uciszyć ale i tak nasze słowa w ogóle nie zrobią na nich wrażenia – powiedziała Rias.

…………!

Po usłyszeniu tych słów, jedyne co mogłem zrobić, to zgrzytać zębami. Sairaorg-san spojrzał na mnie, jakby prosił, abym zachował spokój.

– Ty oszuście! Żeby cię anioły porwały!

Ludzie nadal obrzucali Sairaorga-san obelgami, gdy byli wyprowadzani przez ochroniarzy.

Ja… Zaciskałem moje pięści tak mocno, jak tylko mogłem.

Nie użył tego, nigdy by nie skorzystał z czegoś takiego jak figura Króla…!

Rozumiałem to dobrze, skoro sam stoczyłem z nim pojedynek.

W jego pięści nie było czegoś takiego, jak figura Króla…!

Walka pomiędzy mną a Sairaorgiem-san była prawdziwa…!

– Proszę, wyczekujcie moich przyszłych bitew. Żądam od wszystkich tu obecnych, aby od teraz oglądali moje mecze. To wszystko co teraz mogę powiedzieć – powiedział Sairaorg-san do ludzi, których wyprowadzano z sali.

– ………

Te słowa uciszyły wszystkich antagonistów.

Nie mogłem się jednak uspokoić, gdy widziałem jak atakowali Sairaorga-san podczas wywiadu oraz po nim…

Część 3

Kiedy talk show i przedstawienia dobiegły końca, zatrzymaliśmy się w luksusowym hotelu w Lilith. Rankiem następnego dnia, wymknąłem się do pobliskiego parku.

Widziałem to miejsce z okna mojego pokoju hotelowego.

Sairaorg-san trenował w odległej części parku. Gdy widziałem jak trenuje, nie potrafiłem się do niego nie przyłączyć.

Słyszałem że jego parostwo też przebywało w pobliskim hotelu, ale żeby trenował od tak sobie po tym, co wydarzyło się ostatniej nocy…

Najwyraźniej skończył z rozgrzewką i przygotowywał się już do biegania. Kiedy się zbliżyłem, spojrzał na mnie.

– Masz coś przeciwko, abym do ciebie dołączył? – zapytałem.

Początkowo był zaskoczony tą ofertą, ale uśmiechnął się tylko i pokręcił głową.

Następnie biegaliśmy sobie razem w milczeniu.

– Trening fizyczny… To coś, co musisz robić regularnie. Dlatego najbardziej ufam temu rodzajowi treningów – powiedział do mnie, gdy przebiegliśmy kilka kilometrów.

– Sam musiałem biegać po górach, ryzykując przy tym życiem, kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy, więc pod względem fizycznym jestem pewny samego siebie.

Jak się nad tym zastanowić, to za każdym razem gdy przybywam do Zaświatów, mieszam się w coś dziwnego. Kiedy przybyłem tu po raz pierwszy, byłem goniony po górach przez staruszka Tannina, ale dzięki temu moja siła znacznie wzrosła.

– Wygląda na to że wściekałeś się w moim własnym imieniu – powiedział biegnący obok mnie Sairaorg-san.

………

Najwyraźniej mówił o ostatniej nocy. Moje ciało trzęsło się przez cały czas, kiedy słyszałem jakimi obelgami obrzucano Sairaorga-san.

– Przepraszam że nie mogłem ci wtedy pomóc – przeprosiłem.

Byłem wściekły jak cholera, ale w ogóle mu nie pomogłem. Nie potrafiłem wymyślić, co powinienem powiedzieć towarzyszowi, u boku którego tyle razy walczyłem.

Moja pozycja Króla mnie ostatecznie powstrzymała.

Sairaorg-san roześmiał się serdecznie, jakby zrozumiał moje uczucia.

– Ha ha ha, jestem ci za to wdzięczny. Jako Król nie powinieneś robić nic, co przysporzyłoby innym kłopotów. Takie było moje przeznaczenie, że urodziłem się w Rodzie Bael. Prawdę mówiąc cieszę się z sytuacji w jakiej się znalazłem – powiedział. – Z pewnością nie było to łatwe życie… Ale wielu ludzi uważa mnie za diabła z Rodu Bael, lub spadkobiercę rodziny. To bolesna i męcząca sytuacja… Ale jest tego warta, a ja naprawdę chcę uporządkować całą tą sytuację.

………

Nawet po wysłuchaniu tych słów, nawet jeśli zakwestionowano jego moc, to był dumny z tego, że pochodzi z Rodziny Bael.

Jeśli spojrzysz na dotychczasowe życie tego człowieka, to z pewnością zdobył to wszystko po wielu trudnościach.

Niezależnie od tego, co się wydarzy, tego gościa nic nie ruszy, skoro przeszedł przez tyle cierpień i trudności, aby stać się tym, kim teraz jest.

– Hyoudou Isseiu. Jestem po prostu głupim diabłem. Wobec moich towarzysz i obywateli nie mogę zrobić nic innego poza szczerością. Trenowałem to ciało po niezliczonych porażkach i klęskach, myśląc że następnym razem wygram i posunę się naprzód – powiedział Sairaorg-san, który biegł obok mnie.

Sairaorg-san zatrzymał się i wycelował swoją pięść w niebo.

– Dzięki tej pięści mogę osiągnąć wszystko i trenować dalej.

Jego surowa pięść….

Była twarda i pokryta bliznami. Była tak wytrenowana, że nie wyglądała jakby należała do księcia.

Sairaorg-san zmarszczył brwi.

– Niestety inni przyszli na świat z naturalnymi talentami. Z pewnością doświadczyłeś tego podczas swoich dotychczasowych walk – dodał.

Walczyłem przeciwko innym, których uważano za geniuszy. Kiba, Vali, Cao Cao… Mężczyźni z którymi walczyłem, mając zaledwie podstawowy trening, w mgnieniu oka stali się silniejsi ode mnie. Wściekłem się z tego powodu, ale jednocześnie poczułem zazdrość.

Ja, Sairaorg-san oraz Saji. Musimy biegać i stawać się silniejszymi, aby nie przegrać z tymi gośćmi.

– Ale są granice tego, co sam możesz zrobić, i ludzie w końcu to zauważą… Jednakże, Hyoudou Isseiu, wzmacniane własnych słabości i trenowanie w tym celu nie ma końca. Jeśli brakuje ci szybkości, powinieneś to naprawić. Jeśli jesteś słaby, powinieneś stać się silniejszy. Jeśli chcesz być bardziej nieprzewidywalny, powinieneś zadawać się z tym, co nieznane – powiedział Sairaorg-san, kładąc mi dłoń na ramieniu. – Musisz wytrenować wszystko na maksimum. Prawdziwym wrogiem dla siebie samego jesteś ty sam, gdy zaprzeczasz własnym zdolnościom.

…………

Nagle przypomniał mi się Azazel-sensei. Wiele razy powtarzał mi „Uwierz we własny potencjał”.

Tak, Sairaorg-san ma rację. Kiedy pod jakimś względem byłem słaby, starałem się to ulepszyć i skutkiem tego jestem obecny ja.

Chciałbym powiedzieć to dawnemu mnie, sprzed kilku miesięcy, sprzed pół roku i sprzed roku…

…Że odpowiedzią na to, o co się martwisz, jest sama odpowiedź.

Byłem poruszony tym, co powiedział Sairaorg-san, ale poczułem coś za plecami i odwróciłem się.

Stał tam ktoś tak niespodziewany, że jego obecność była jak iluzja.

– Ach, cóż za przypadek.

Był to gość ubrany w coś, co było męskim mundurkiem szkolnym i chińską szatą… Cao Cao!

To chyb jasne! Ten gość, biorący udział w turnieju pod egidą Śakry, pojawił się właśnie w stolicy Zaświatów!

– Co ty tu robisz, Cao Cao!?! – zapytałem.

– Mam sprawę do załatwienie. Dostałem na to pozwolenie – odparł krótko.

Zaraz, nawet jeśli dostałeś pozwolenie, to twoja obecność tutaj dalej jest zaskakująca.

W końcu to on sprowadził tu olbrzymie potwory i wywołał cały ten chaos…

Jest jeszcze coś. Ten gość nie miał przy sobie swojej włóczni, z którą normalnie się nie rozstawał, więc wyglądało to dziwnie.

– Hę, czyżbym miał coś na twarzy? – zapytał Cao Cao, gdy zobaczył jak się mu przyglądam.

– Nie, to po prostu pierwszy raz, kiedy widzę cię bez twojej włóczni.

– Gdybym chodził po Zaświatach z włócznią z samego rana, to wtedy próbowalibyście mnie zabić, prawda? – oznajmił, uśmiechając się kwaśno.

Cóż, to prawda. Potem pewnie będę o tym za dużo myślał…

…Jednak gość stojący obok mnie mierzył Cao Cao zimnym wzrokiem.

To niezwykła sytuacja, skoro właśnie spotykają się ze sobą dwaj Królowie, którzy stoczą wkrótce ze sobą mecz…

Przez chwilę Sairaorg-san i Cao Cao wpatrywali się w siebie nawzajem.

– Wyczekuję naszego meczu – powiedział Cao Cao do Sairaorga-san.

– Poszukam cię więc na polu walki – odparł Sairaorg-san, uśmiechając się prowokacyjnie.

Tak oto skończyło się spotkanie między wcieleniem siły oraz taktyki. Nie potrzebowali słów, gdyż same spojrzenia wystarczyły, aby się zrozumieli.

Zarówno fani, jak i uczestnicy turnieju czekali na ich mecz.

Ja zresztą też!

Kiedy tak na nich patrzyłem, w mojej głowie zakwitło mi pewne pytanie. Skrzyżowałem ramiona i przekrzywiłem głowę.

– O co chodzi? – zapytał nagle Sairaorg-san.

– Chodzi o tego gościa… Zawsze spotykam go tylko wtedy, gdy dzieje się coś wielkiego.

Po przygodach w Kioto spotykałem go tylko podczas poważnych sytuacji. Nawet gdy został podwładnym Śakry, dalej spotykaliśmy się tylko podczas walk, lub wielkich wydarzeń.

Jak się nad tym zastanowić, to był też obecny na ceremonii mojego awansu.

– Hmm, ze względu na moc którą posiada, od samego początku znajdował się w centrum uwagi. Jestem pewien, że ten człowiek ma bardziej skomplikowane życie, niż myślimy – powiedział Sairaorg-san.

Życie które nie przykuwa uwagi.

Życie mężczyzny, który posiada najpotężniejszego Longinusa na świecie. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak ono wygląda…

Podobnie jak ludzie, którzy nie mogą żyć z powodu Boskich Darów w swoich ciałach, ten gość też musi…

„Zastanawiam się, czemu rzucił wyzwanie nadnaturalnym istotom?”

Powiedziałem coś takiego, gdy po raz pierwszy spotkałem Cao Cao.

Skoro jest człowiekiem, chciał rzucić wyzwanie nadnaturalnym istotom… Powiedział że jest człowiekiem, który zawsze walczył z potworami….

– Zastanawiam się.... Nam, diabłom, nie dane jest zrozumieć systemu, który stworzył biblijny Bóg.

Po tych słowach Sairaorg-san kontynuował bieganie.

Biegłem razem z nim i spojrzałem za siebie… Patrzyłem na Cao Cao, a jego sylwetka robiła się coraz mniejsza.

…Bez swojej włóczni i morderczych zamiarów, wyglądał zupełnie jak mój rówieśnik…

Cofnij do <<< Powróć do DX4 Przejdź do >>>
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Moc_1:_Niezniszczalny_Wielki_Król&oldid=14132