Ostatki. Szkarłat i Szkarłat—Zjednoczony Front

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Aby dopaść Apophisa, który zajął pozycję na bezludnej wyspie, ja, Hyoudou Issei, też na niej wylądowałem. Na szczycie skalnej grani, stanąłem naprzeciwko opalonego młodzieńca, ubranego w szatę. Mimo że wyglądał jak człowiek…to czułem od niego niesamowicie potężną aurę. Od smoków rzadko się taką wyczuwało. Apophis powitał moje przybycie szerokim uśmiechem.

– Więc ty jesteś moim przeciwnikiem, Sekiryuuteiu. To doprawdy wielki zaszczyt.

– Witaj, Apophisie-san. Jesteś podobno jednym z najpotężniejszych Smoków Zła, prawda?

– Fufufu, przynajmniej jestem znacznie silniejszy od tego barbarzyńskiego Grendela.

…Cóż, jego słowa łatwo było zrozumieć. Innymi słowy jest równie silny, co super diabły. Cóż, to coś, co już zrozumiałem. W końcu był Smokiem Zła, tak samo jak Crom Cruach. Nie odpowiedziałem, ani nie przygotowałem żadnej odpowiedzi i natychmiast ruszyłem w jego stronę, gdy tylko przygotowałem się do walki! Kto zaatakuje pierwszy, ten ma przewagę! Wprawdzie nie jestem taki jak Xenovia, ale lepiej zaatakować samemu, niż czekać na ruch przeciwnika! Ostatnimi czasy walczę z potworami, które używają trudnych technik, więc samo czekanie na atak jest przerażające!

Odpaliłem kila Smoczych Strzałów, gdy leciałem w jego stronę. Apophis stał jednak w miejscu i nie zamierzał zrobić uniku. Kiedy mój pocisk go trafił, w jednej chwili pojawiła się przed nim jakiś rodzaj ciemności. Moje Smocze Strzały i magiczna energia, którą emanowała ciemność, zniszczyły się nawzajem w tym samym czasie! Sensei mówił o tym wcześniej. Apophis potrafi manipulować ciemnością i cieniami. Był w stanie wykorzystać pełnię swojej mocy w cieniu mroku. Jeśli zacznie kontrolować pogodę, to wtedy zdecydowanie muszę zachować czujność. Innymi słowy ciemność, która się przed nim pojawiła, pochłonęła moje Smocze Pociski i zniszczyła je.

Nagle ciemność pojawiła się za moimi plecami oraz po obu moich stronach. Wystrzeliła z nich czarna aura! Wyczułem niebezpieczeństwo, więc natychmiast wzbiłem się w powietrze, aby jej uniknąć, ale…kawałek mojego smoczego skrzydła zetknął się z ciemnością i natychmiast został stopiony! Ta moc może unicestwić przeciwnika przy najmniejszym kontakcie! Och, zdecydowanie wolałbym tego nie dotykać! Po tym zdarzeniu oddaliłem się na większą odległość i rozpocząłem nieustanne bombardowanie z powietrza, za pomocą Smoczych Strzałów. Apophis wyczarował ciemność przed sobą i unicestwił wszystkie moje pociski za pomocą demonicznej energii. Zaraz potem otoczył mnie falą ciemności i odpalił z niej pociski w moją stronę. Natychmiast ich uniknąłem, aby nie zostać trafionym… Te kule ciemności rozpuszczą wszystko, czego tylko dotkną. Na ten widok, całe moje ciało oblał zimny pot. Będzie bardzo niebezpiecznie nawet wtedy, jeśli pozwolę się tylko zadrasnąć. Używanie ciemności do niszczenia moich ataków oraz roztapiania wszystkiego dookoła.... Tą technikę było bardzo łatwo zrozumieć i jednocześnie trudno było sobie z nią poradzić! Z tego powodu był znacznie silniejszy od Grendela! Gdyby ten dziki Smok Zła oberwał takim atakiem, to też stopiłby się jak masło! Cholera! W ogóle nie wiem co robić! Zbliżenie się do niego i wdanie w walkę wręcz…też było bardzo niebezpieczne. Moja pięść zostałaby pewnie pochłonięta przez ciemność i zniszczona!

Kiedy Apophis zobaczył że przestałem atakować, zaczął się śmiać.

– Wygląda na to, że nie jesteś dla mnie żadnym przeciwnikiem.

– Cóż, przepraszam za to! Tak to zwykle jest, że walka ze mną nie jest wyzwaniem dla nikogo! – odparłem sarkastycznie.

Reakcja Apophisa była jednak odwrotna do mojej.

– Nie, nie o to mi chodziło. Chciałem powiedzieć, że NAWZAJEM nie jesteśmy dla siebie żadnymi przeciwnikami. Ja też sobie nie radzę z silnymi wrogami, którzy atakuję mnie bezpośrednio. Jeśli oberwę pięścią choć raz, to z pewnością odniosę poważne obrażenia. Dlatego nie mam innego wyboru, niż używanie tej zdolności, aby chronić samego siebie i w odpowiednim momencie zaatakować.

Jego spokojna przemowa i zachowanie zaskoczyły mnie na chwilę.

– Nigdy bym nie pomyślał, że istnieje tak spokojny Smok Zła.

To dlatego, bo wszystkie Smoki Zła których dotąd spotkałem, byli bandą agresywnych dzikusów, tak jak ten drań Grendel. Jednak takie osoby jak Crom Cruach i Apophis były wyjątkiem od tej reguły.

– Ja też uwielbiam walczyć, ale czuję się rozczarowany, kiedy porównam się do moich brutalnych towarzyszy, takich jak Grendel, czy Níðhöggr.

Nie ważne co ten gość mówił, był całkowicie nienormalny. Kontrolował Trihexa i podróżował po różnych miejscach, wywołując wszędzie chaos. Tego nie można było uznać za normalną osobowość. Z mojego punktu widzenia, jego niekonwencjonalny sposób myślenia może być uważany za taki sam, co u Grendela. Gdyby to był Vali, to nie wiem co by sobie pomyślał.

– A ty nie jesteś zainteresowany równoległym światem, obecny Sekiryuuteiu? – zapytał mnie Apophis.

Zaczynamy więc rozmawiać o drugim świecie? Cóż, raz udało mi się skontaktować z jednym z tamtejszych bogów. Kiedy sobie teraz o tym przypomniałem, moja głowa znów zaczęła boleć, więc wolałem o tym za dużo nie myśleć….

– Ciekaw jestem, jakim miejscem jest ten równoległy świat, ale nie interesuje mnie atak na Wielkiego Czerwonego.

Prawdę mówiąc jestem bardzo ciekaw. To niezbadany teren, więc jestem pewien, że interesuje wielu ludzi. Ale w ogóle nie chcę walczyć z Wielkim Czerwonym, który swobodnie sobie lata po Szczelinie Wymiarowej. W końcu zawdzięczam mu życie. Chociaż nie jestem pewien, czy on też myśli w taki sposób…. Gdy Apophis usłyszał moje słowa, uśmiechnął się lekko.

– Rozumiem. Cóż, to tylko kwestia czasu – powiedział, po czym złożył ręce razem. – Wybacz mi że jestem taki niecierpliwy, ale pozwól mi szybko wygrać.

Nagle cała okolica stała się czarna niczym smoła. Gdy się odwróciłem i rozejrzałem dookoła, zobaczyłem że cała wyspa została otoczona barierą. Ddraig odezwał się:

[…Niedobrze. Ten gość postanowił, że wygram jednym ruchem.]

Azazel-sensei powiedział już wcześniej, że jak tylko pogoda się zmieni, to będzie to pierwszy zwiastun niebezpieczeństwa! Aby go powstrzymać przed dalszymi działaniami, strzeliłem do niego Smoczym Strzałem, ale jego technika została już zakończona, a mur który się przed nim pojawił, unicestwił moją demoniczną energię.

– Taka mała wyspa tej wielkości, stanie się moim światem w kilka sekund.

Całe ciało Apophisa stopniowo okryło się ciemnością. Jakby w odpowiedzi dla całej wyspy okrytej ciemnością, ciemność otaczająca Apophisa zaczęła się stopniowo rozszerzać i powoli zmieniać. W końcu przyjęła kształt i stała się pewnym wielkim przedmiotem. Zaćmienie słońca, które unosiło się na niebie nad wyspą,ujawniło małą aureolę światła. Przesłonił to Smok Zła, który się już zmienił i unosił w powietrzu... Rzeczą która ukazała się na niebie, był gigantyczny, wężowaty smok, który miał ponad sto metrów długości. Był całkowicie czarny, ale jego cielsko było upstrzone klejnotami, które emanowały srebrnym światłem. Na głowie miał trójkę oczu, które też błyszczały na srebrny kolor. Więc to jest… Smok Zaćmienia, prawdziwa forma Apophisa! Cóż…za złowieszcza aura! Była zupełnie inna, niż u Crom Cruacha! Gdy Ddraig ją poczuł, odezwał się:

[…Wyszkolił się do tego samego poziomu co my…!]

Był więc w klasie Niebiańskiego Smoka! To naprawdę bardzo kłopotliwe. Był znacznie silniejszy niż Rizevim. Innymi słowy nie dałoby się go pokonać za pomocą mojej Szkarłatnej Królowej. To znaczy.... Że nie mam innego wyboru, niż użycie Smoczej Deifikacji…. Przeciwnie, jeśli użyję tej mocy, to zdecydowanie będę w stanie walczyć z tym potworem. Ale... Tym razem może mnie to kosztować życie i nie będę mógł ich już więcej dotykać… Cóż za trudny wybór! Jeśli zginę, nie będę już mógł macać piersi, a w takim wypadku nie będzie się to różniło od śmierci…! Ałć ałć auu, to tak bardzo boli, że moje ciało aż wije się z bólu! Nawet gdybym przetrwał, to pewnie całe moje życie skończyłoby się w taki sposób…. Kiedy stałem się silniejszy dzięki Smoczej Deifikacji, to jednocześnie straciłem wszystko, co mnie reprezentowało. Więc to była tak zwana cena wymiany, hę…. Czarna woda powoli nadpływała w stronę moich stóp. Nie ma mowy, aby była to morska woda. To był nienormalny rodzaj wody. Przybywało jej, aż pochłonęła całą grań. Czy to też specjalna technika Apophisa…? Skoro już o tym mówimy, to Sensei wspomniał, że jeśli Apophis użyje czarnej wody, to wtedy zdecydowanie muszę zachować ostrożność. Jeśli jej dotknę, to wtedy zdecydowanie zostanę przez nią rozpuszczony… Kiedy tak się wahałem, zauważyłem że Apophis dalej nie atakuje.

– Czemu nie atakujesz? – zapytałem.

– Wiem że masz jeszcze silniejszą formę. Nie zamierzasz jej użyć? – odparł Apophis.

– A zamierzasz pozwolić mi na transformację?”

– Mogłem stworzyć to pole, więc mogę jeszcze poczekać.

…Był naprawdę dziwnym Smokiem Zła. Powiedział że chce wszystko szybko zakończyć, ale mimo tego zamierzał poczekać na moją transformację…. Kiedy Apophis zobaczył moje zmieszanie, szybko rozwiał moje wątpliwości.

– Myślę że to pojedynek między smokami, więc… Sam nie myślisz w taki sposób? To prawda że się śpieszę, ale nie chcę zepsuć takiego pojedynku jak ten.

…….

…Ach, rozumiem. Teraz pojmuję, skoro stawiasz sprawę w taki sposób. Ten gość i Crom Cruach są tacy sami. Nie ważne jak niebezpieczne są ich myśli i pomysły i nie ważne jak niebezpieczne są działania, które podejmują, to wciąż mają swoją smoczą dumę, której nigdy nie porzucą. Nagle coś zrozumiałem. Nie zamierzał się cackać z planami Rizevima. Apophis miał znacznie większe ambicje niż ten łotr. Z cudzego punktu widzenia, te przekonania były pewnie zbyt naiwne, ale nadal przestrzegał tych przekonań. Dlatego był taki silny, wręcz niewyobrażalnie.... Sairaorg-san, Kiba, Gasper, Saji, Vali, jego eminencja Strada, a także Crom Cruach; wszyscy oni byli szczerymi wojownikami, mającymi swoje własne zasady. Dlatego odpowiedziałem:

– …Nie użyję Smoczej Deifikacji, ale dam z siebie wszystko!

– Rozumiem, a więc zaczynajmy.

Tak oto rozpocząłem intensywną walkę z Apophisem, który przybrał postać smoka.

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie !!!!!!]

Dalej zwiększałem liczbę Smoczych Strzałów, odpalają ich całą masę! Jednak ciemność która okrywała całe ciało Apophisa, całkowicie zablokowała wszystkie moje ataki. Ascalon wysunął się z mojej rękawicy i przesłałem do niego dużą ilość mojej smoczej aury.

[Transfer!!]

Potężne aury, smocza i święta stopiły się ze sobą, gdy ciąłem Apophisa, ale i ona została odepchnięta przez ciemność, beż żadnej szkody dla Smoka Zła. Kiedy zobaczyłem, że nic się nie stało, gdy ostrze Ascalona dotknęła ciemności, utrzymałem je wysunięte i zmieniłem moje ramię w tryb Masywnego Uderzenia! Wysunąłem ostrze przed siebie i wycelowałem w Apophisa!

[Wzmacniacz Masywnego Uderzenia!!!]

Oto wersja Ascalona Masywnego Uderzenia + [Przeniknięcie]!

[Przeniknięcie!!]

Cios Ascalona i Masywnego Uderzenia trafiły prosto w Apophisa…. Chociaż poczułem to uderzenie, to niespodziewanie, Apophis wciąż nie atakował. Wtedy zauważyłem że grań pode mną została całkowicie pochłonięta przez czarną wodę! Tempo w jakim mroczny ocean pochłonął całą wyspę, znacznie wzrosło. Jeśli dalej tak będzie, to nie będę miał gdzie stać. Nagle w czarnej wodzie coś się zmieniło. Wzburzona fala ruszyła prosto w moją stronę! Zupełnie jakby miała własną wolę! Do tego to nie była tylko pojedyncza fala! Bicze czarnej wody, które skupiły się na mnie, zaczęły się zwiększać, jeden za drugim! Ciągle unikałem ataków, gdy unosiłem się w powietrzu, ale Apophis wykorzystał tą okazję i wystrzelił ze swoich ust mroczną aurę! Dotknęła mojej zbroi tylko w niewielkim stopniu, ale ta część i tak się stopiła! Niezliczona ilość fal czarnej wody ścigała mnie, a do tego Apophis zaczął mnie atakować! Machnąłem Ascalonem w kontrataku, ale strumienie czarnej wody trafiły w lukę w mojej obronie i zderzyły z moimi czterema kończynami! …Arrgh, to boli! Apophis wykorzystywał każdą moją lukę w obronie i dalej strzelał ciemnością ze swoich ust, kiedy robiłem wszystko, aby jej uniknąć.... Jednak jedyne co na mnie czekało, to strumienie czarnej wody, które bezlitośnie wbijały się w mój brzuch! Uff! …Mojemu brzuchowi nieźle się dostało! Straciłem impet lotu i poleciałem prosto w dół. Pieskie szczęście, że spadłem na tą część wyspy, której nie pochłonęła jeszcze czarna woda. Ale rany zadane moim kończyną i brzuchowi, wywołały masę bólu, co spowolniło moje ruchy. Nagle ostre uczucie przewierciło się przez całe moje ciało!

– Gaaaaaaaaachh!

Olbrzymia ilość bólu sprawiła, że aż wyłem. …Jeśli czegoś z tym nie zrobię…to zginę! Wyjąłem Łzy Feniksa, które dała mi Ravel, ale kiedy je zobaczyłem, zaniemówiłem. Łzy także zabarwiły się na czarno i straciły swoją funkcję… Nawet one były w stanie ulec Specjalnej zdolności Apophisa…? Apophis dryfował w powietrzu, gdy zaczął się do mnie powoli zbliżać. Czarna woda coraz bardziej się do mnie zbliżała. …Cholera…. Dlaczego takich niedorzecznie silnych ludzi jest coraz więcej…. Szkarłatna Królowa była formą, którą osiągnąłem dzięki licznym trudnościom. Ale w krótkim czasie, pojawili się znacznie silniejsi przeciwnicy… W takim razie…nie jestem w stanie nikogo chronić…? Moja szkarłatna zbroja zniknęła. Po prostu tam leżałem, wyczerpany i pozbawiony demonicznej energii. Może to świat, w którym tylko Apophis może przetrwać… Zacisnąłem z żalem zęby. Nawet wtedy zagrożenie coraz bardziej się zbliżało....

…Nagle zauważyłem coś, co wypadło z mojego poszarpanego mundurka. To był talizman, który dostał w szpitalu od mojej mamy. Sięgnąłem po niego moją drżącą dłonią. Ze złamanego amuletu wypadły dwa złożone zdjęcia. Jedno z nich... Sprawiło, że moim ciałem wstrząsnęły pewne uczucia. Przedstawiało ono mnie, kiedy miałem dwa, czy trzy lata. Miałem na sobie haori oraz hakamę i byli ze mną rodzice, babcia…oraz dziadek, kiedy ciągle jeszcze żył. Drugiego takiego zdjęcia nie da się już zrobić. Z tyłu fotografii napisano krótkie zdanie. Nie potrafiłem już dłużej tłumić moich emocji.

Trzyletni Issei podczas Shichi-Go-San[1]

Dziękuję, że bezpiecznie dożyłeś w zdrowiu aż do tego wieku.

…….

…Dla mamy to zdjęcie było naprawdę cenne…. Kolejna fotografia była portretem rodzinnym, wykonanym wewnątrz Rezydencji Hyoudou. Zrobiliśmy tą fotografię w połowie pierwszego miesiąca nowego roku, jako pamiątkę. Przedstawiała ona mnie, moich rodziców, wszystkie członkinie Klubu Okultystycznego, które mieszkały w Rezydencji Hyoudou, Kurokę, Le Fay i Ophis. Z tyłu też coś napisano:

Rodzina znów się powiększyła.

Każdy dzień jest pełen zabawy.

…….

…Zacząłem płakać i ronić strumienie łez. Podjąłem decyzję i znosząc ból, wstałem na nogi. Tak mam dużą rodzinę, rodziców. Mam też…mnóstwo zabawy każdego dnia.

Ale są rzeczy, które chcę chronić.

Rias, Asia, Akeno-san, Koneko-chan, Ravel, Kiba, Xenovia, Irina, Gasper, Rossweisse-san, Le Fay, Kuroka, Ophis, Azazel-sensei…wszyscy ze szkoły oraz wielu, wielu innych ludzi, których chcę chronić. Także moi rodziców i babcię, która mieszka na wsi.... Dzieci w Zaświatach, które ciągle mnie wspierają.... Aby wszystkich chronić, muszę użyć wszystkiego, aby walczyć! Zacząłem powoli recytować zakazane zaklęcie:

– Mieszkający we mnie Szkarłatny Czerwony Smok przebudzi się z twojego panowania....

Z mojej prawej rękawicy zaczęło się wydobywać czerwone światło.

[Szkarłatny Niebiański Smoku którego posiadam wewnątrz siebie, wzrośnij by stać się Królem.]

Głos Ophis rozbrzmiał z klejnotu. Znów muszę pożyczyć twoją moc.... Powalcz znów u mojego boku, Ophis! Moja przyjaciółko! Klejnoty na mojej lewej rękawicy błysnęły kruczoczarną aurą. Ciężką, gęstą i potężną.

– Kruczoczarny Bogu Nieskończoności.

Niesamowita szkarłatna aura objęła całe moje ciało.

[Wspaniały Czerwony Bogu Marzeń.]

Kruczoczarna aura nieskończoności obramowała je...

[Czuwając nad zakazanymi istotami, powinniśmy stać się tymi, którzy przekraczają granice.]

Moja szkarłatna zbroja została zabarwiona na kruczoczarny kolor. Moc Boskiego Smoka zaczęła stopniowo przepływać. Wtedy wymówiliśmy ostatni fragment:

[Zatańczmy więc jak ogień w piekle.]

[<<S∞F!! S∞F S∞F!! S∞F S∞F S∞F!!!! S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!! S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!!!!>>]

Wszystkie klejnoty rozbrzmiały głosem mówiącym [S∞F!!], który przeniknął aż do duszy. Na wszystkich klejnotach pojawił się symbol nieskończoności!

[Smocza ∞ Furia!!!!!!]

Gdy skończyliśmy mówić, moje ciało było okryte szkarłatną i kruczoczarną zbroją.

– To ostatnia Smocza Deifikacja.

Podniosłem głowę do góry i spojrzałem na Apophisa.

– To naprawdę wspaniałe… Tej aury nie da się do niczego porównać – powiedział z zadowoleniem.

– Tak, skoro doszło już do tego, to będzie to twój koniec. Przygotuj się.

– Podobają mi się twoje słowa! Rozpocznijmy więc walkę pomiędzy Niebiańskim Smokiem i Smokiem Zła!

Gdy skończyliśmy rozmawiać, ruszyłem prosto na Apophisa i uderzyłem go w jego duży łeb!

[S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!!!!]

Uderzenie pięści, która miała w sobie moc nieskończoności, natychmiast odrzuciło Apophisa w tył. Smok Zła nie był w stanie powstrzymać tego ciosu.

– Jakie to interesujące, nawet moja ciemność nie może zatrzymać tej mocy!

Bez chwili wahania, Apophis zionął ciemnością ze swoich ust! Użyłem nieskończonego Smoczego Strzału, aby kontratakować, ale został on zniszczony i oberwałem ciemnością Apophisa! Część nieskończonej zbroi została stopiona! Co się stało!? W tym stanie łatwo sobie poradziłem z Rizevimem, ale teraz obrywałem atakami Apophisa!

[Mówiłem ci już wcześniej, że jest na poziomie Niebiańskiego Smoka.]

Teraz to widzę, Ddraig! Innymi słowy nie mogę tracić czujności! Ja i Apophis dalej między sobą walczyliśmy na bezludnej wyspie, która była okryta czarną barierą. Biłem, kopałem, podczas gdy Apophis manipulował czarną wodą jak biczem, aby odpierać moje ataki. Od ciosów cierpiała nie tylko moja zbroja, ale też całe moje ciało. Moje cztery smocze skrzydła także zostały kilkakrotnie przewiercone przez czarną wodę, przez co zniknęły i musiałem je odtworzyć. Musiałem przy tym zachować ostrożność, aby nie spaść do czarnej wody, która znajdowała się pode mną. Atakowałem pięściami i za pomocą Smoczych Strzałów, podczas gdy Apophis używał oddechów ciemności, barier i manipulował czarną wodą, aby się odgryzać. Nic dziwnego że nie mogłem go pokonać za pomocą szkarłatnej zbroi. Ten gość…jest naprawdę silny! Nawet ta nieskończona zbroja była niewystarczająca! Niemniej jednak, moje ataki także były skuteczne przeciwko niemu! Odnosił rany! Udało mi się od niego odskoczyć i rozłożyłem czwórkę moich skrzydeł, w których znajdowały się działa! Lufy wyłoniły się znad i spod moich ramion! Ryuuuuu…. Zaczęły cicho szumieć, gdy zbierała się w nich moc nieskończoności!

– Jakie to interesujące! Zakończmy to teraz, Sekiryuuteiu!

Apophis uwolnił ze swoich ust niesamowicie wielką kulę ciemności! Nawet ja doznam poważnych obrażeń, jeśli oberwę w tym stanie! Z moich klejnotów rozległ się głos:

[S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!!!!]

Symbol nieskończoności pojawił się na wszystkich klejnotach mojej zbroi, gdy na przemian świeciły się na czerwono i czarno.

– Naprzóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóód!

[∞ Podmuch!!!!!!]

Niesamowicie ogromna ilość aury wystrzeliła z czterech dział; czerwona i czarna aura przeplatała się ze sobą, gdy pędziła w stronę Apophisa!

CO.......!

Byłem całkowicie zaskoczony widokiem przed moimi oczami! Apophis ponownie otworzył swoją paszczę i raz po raz, wypluł trzy olbrzymie masy ciemności! Łącznie były tu cztery kule ciemności! Cztery niesamowite masy mroku zderzyły się z moim Nieskończonym Podmuchem! …Nie zginęły całkowicie! To nie może być prawdą! Apophis naprawdę był niewyobrażalnie silny! Nie, w tym przypadku nie mogłem się powstrzymywać! Musiałem dalej walczyć! Skoncentrowałem się na moim brzuchu. Zbroja na piersi i brzuchu zaczęła się zmieniać. Zaterkotała, po czym otworzyła się i wyłoniło się stamtąd działo! Moc nieskończoności zaczęła się w nim zbierać. Wtedy.....

– To już koniec, Apophis!

[Niszczyciel Longinusa!!!!!!!!!!!!]

Do Podmuchów z moich czterech dział, dołączył się zabroniony atak, Niszczyciel Longinusa. Potężna czerwona aura połączona z Nieskończonym Podmuchem, zniszczyła ciemność Apophisa i całkowicie pochłonęła całe jego ciało....

Po ciągłym używaniu tych zdolności, czułem się mocno zmęczony, Wylądowałem na ziemi, gdzie uklęknąłem i zacząłem ciężko oddychać. Wprawdzie czarna bariera nie została zdjęta, ale czarna woda zaczęła się stopniowo cofać i mała wyspa zaczęła wracać do swojego pierwotnego kształtu. Ogromny Smok Zła leżał przede mną. Odniósł poważne obrażenia na całym ciele i był w stanie, w którym już żadne leczenie nie mogło mu pomóc. Apophis uśmiechnął się.

– …To była wspaniała walka, Sekiryuuteiu…nie, Hyoudou Isseiu. Mogłem…walczyć z takim bohaterem jak ty. Jestem szczęśliwy…ach, taki właśnie powinien być Smok Zła – powiedział.

– Naprawdę jesteś smokiem, który stoczył ze mną uczciwy pojedynek, więc dlaczego zrobiłeś coś takiego… – zapytałem, gdy zobaczyłem że Apophis jest taki zadowolony.

– Ja i Aži Dahāka jesteśmy Smokami Zła. Do naszego końca powinien się przyczynić bohater, który nas pokona. Tylko wtedy nasze istnienie będzie takie jak należy… Dlatego jest w porządku. Walka bez żadnej chwały, taka jak w przypadku Rizevima, jest najgorsza z najgorszych…

…Tak, pojedynek z tobą pokazał mi smoczą dumę i to, czym jest prawdziwy Smok Zła. Właśnie z tego powodu walczyłem z tobą, jako z wrogiem którego musiałem pokonać. W tym momencie Apophis wypowiedział swoje ostatnie słowa i wyparował:

– …Hyoudou Isseiu, wróć i powalcz ze mną jeszcze kiedyś…

Ciało Apophisa obróciło się w pył, który rozwiał wiatr.... Przyjecie wyzwania Smoka Zła było w porządku, ale zauważyłem, że czarna bariera nie zamierzała znikać…. Nagle Ddraig powiedział coś niepokojącego:

[…Rozumiem, jest jeszcze ktoś, kto zamierza się tutaj dostać.]

Co! O-o czym ty mówisz…? Nie miałem nawet czasu zapytać, kiedy przestrzeń przede mną wydała z siebie rozdzierający hałas i zniekształciła się. Wyłonił się stamtąd... Humanoid, który emanował białym blaskiem. To świetlisty…człowiek? To oczywiście raczej niemożliwe…. Ponieważ otaczała go złowieszcza aura…! Miał dziesięć rogów na głowie. To była jedyna cecha, która go wyróżniała…. Nie, znałem tą aurę.

– To jest.....

Zanim zdążyłem to powiedzieć, Ddraig odpowiedział za mnie:

[…To świadomość Trihexa. To powstało dzięki zsumowaniu jego świadomości. Jednakże nigdy bym nie pomyślał, że będzie miało taką postać.]

Co!?

Już z samego jego wyglądu i atmosfery mogłem wyczuć, że to faktycznie był Trihexa! Więc to jego zsumowana świadomość!? Hej hej hej! Dlaczego to coś pojawiło się właśnie tutaj!? Chyba miał zostać zatrzymany!? Kiedy się nad tym zastanawiałem, bariera znów się zaczęła zmieniać. Obok mnie pojawił się teleportacyjny krąg magiczny ze znakami Lucyfera, z którego wyłonił się szkarłatnowłosy mężczyzna. To Sirzechs-sama!?

– Witaj, Ise-kun – przywitał się ze mną tak spokojnie, jakby nigdy nic.

– Sirzechs-sama!? D-dlaczego tu przyszedłeś…?

Widząc moje zaskoczenie, Sirzechs-sama uśmiechnął się i odpowiedział.

– Cóż, krótko mówiąc... Przybyłem tu, aby walczyć u twego boku.

– N-nie, dalej nie rozumiem, co masz na myśli!

– Większość moich zajęć została już skończona, więc przyszedłem tutaj, aby wesprzeć sprzymierzone siły w Japonii. Dowiedziałem się, że ty i Apophis walczycie ze sobą wewnątrz tej czarnej bariery. Ktoś bez dostatecznej wytrzymałości, pewnie nie dałby rady się tutaj dostać – odparł Sirzechs-sama, widząc moje zakłopotanie.

Apophis faktycznie był potężny. Ktoś bez odpowiedniej siły, nie byłby w stanie przebić się przez tą barierę.

– Trihexa, który miał zostać zatrzymany, przeszedł zmianę. Jego usta wyrzuciły rdzeń, który nagle błysnął i zniknął. Kiedy się zastanawiałem, gdzie to zniknęła…w tej barierze nastąpiła reakcja. Dlatego osobiście tutaj przybyłem – powiedział Sirzechs-sama, zdejmując swój płaszcz.

W-wiec stało się coś takiego. Wprawdzie Trihexa został zatrzymany przez technikę Rossweisse-san i pozostałych, ale wypluł swój rdzeń. Potem się teleportował i trafił tutaj... Rdzeń emanował wobec mnie czystą wrogością.

– Dlaczego to coś przybyło tutaj? – nie potrafiłem nie zadać tego pytania, które krążyło i po głowie.

Mógł zacząć szaleć na zewnątrz, ale zamiast tego przybył do miejsca, w którym znajdowałem się ja…. Sirzechs-sama roześmiał się.

– Jestem pewien, że to przez twój urok... Myślę że przybył tutaj dlatego, gdyż zareagował na Ophis i Wielkiego Czerwonego.

Co! T-teraz rozumiem. Ponieważ posiadłem moc zarówno Ophis, jak i Wielkiego Czerwonego, Trihexa przybył tutaj właśnie dlatego…. Teraz to miało sens. Strzeliłem w końcu z moich dział pociskami, które ucieleśniały moce tej dwójki. Taka potężna aura musiała przykuć jego uwagę. Sirzechs-sama rozejrzał się po całej wyspie. Choć precyzyjniej było powiedzieć, że przyjrzał się uważnie barierze.

– …Hmm, wygląda na to, że nawet moc Iseia-kun nie mogła się przez nią przebić. Trihexa musiał zauważyć Apophisa z zewnątrz i najwyraźniej jeszcze wzmocnił barierę. Wygląda na to, że chciał z tobą zostać sam na sam.

P-proszę, nie mów takich skandalicznych rzeczy! Dlaczego potwory zawsze tak do mnie lgną?! Jednak wreszcie wszystko zrozumiałem, kiedy powiedział to w taki sposób. Nie zniszczyłem bariery dlatego, gdyż Trihexa ją wzmocnił.

– Tak przy okazji, udało nam się przejąć kontrolę nad Świętym Graalem. Dzięki temu Smoki Zła i fałszywi Sekiryuuteie, przebywający na różnych terytoriach, zostali wyeliminowani – kontynuował Sirzechs-sama.

Ach!

Och, to naprawdę dobre wieści! Gya-suke i Valerie byli w stanie zatrzymać Świętego Graala! Dzięki temu można go bezpiecznie zwrócić Valerie. Kiedy poczułem ulgę z tego powodu, Sirzechs-sama, który stał obok mnie, zaczął zwiększać swoją aurę. Planuje walczyć z rdzeniem Trihexa, który stał przed nami.

– W każdym razie, jeśli nie zrobimy porządku z tym stworem, to nie będziesz w stanie opuścić tej bariery. Do tego, sądząc po twoim obecnym stanie, twoja Smocza Deifikacja wkrótce zniknie – powiedział Sirzechs-sama, po czym roześmiał się i kontynuował. – Jako twój szwagier, naprawdę chcę mieć możliwość walki u twojego boku. W każdym razie to ostatni akt mojego egoizmu.

Co ty zamie... Nie zrozumiałem, co naprawdę kryje się za słowami Sirzechs-sama, ale dalej zwiększał swoją aurę, która ucieleśniała Moc Zniszczenia. Cała wyspa się zatrzęsła... Jego aura znów wzrosła i demoniczna Moc Zniszczenia objęła całe jego ciało! W miejscu w którym stał, pojawiła się gęsta i skoncentrowana Moc Zniszczenia, która przybrała humanoidalną postać absolutnej istoty. Cz-czy to prawdziwa postać Sirzechsa-sama? Kiedy wyczułem atmosferę, którą wydzielał, zrozumiałem że to była niesamowita aura, która przekraczała wszelkie wyobrażenie…. Oto super diabeł, obecny Maou Lucyfer! Nawet Ddraig odezwał się z podziwem, kiedy to zobaczył:

[…Oto brat Rias Gremory. Najbardziej nieregularny wśród diabłów. …Prawdziwy potwór.]

Sirzechs-sama, będący personifikacją zniszczenia, roześmiał się głośno.

– Fufufu, myślę że twoja transformacja też jest bardzo nieregularna, prawda Ddraig? Więc co powiesz, aby szkarłatny Maou i szkarłatny Cesarski Smok pokonali tego potwora razem?

Co! …Nie mogłem otrzymać bardziej ekscytującego zaproszenia!

– Tak! – odparłem stając naprzeciwko humanoida przed nami.

Trihexa wiedział co to znaczy! W jednej chwili cała trójka zniknęła ze swoich pozycji! Powietrzna bitwa się zaczęła! Z pleców rdzenia Trihexa wyłoniło się sześcioro skrzydeł, które należały do smoków, ptaków, nietoperzy i jeszcze innych stworów. Zaatakowałem wprost i posłałem rdzeń daleko w tył. On jednak unosił się w powietrzu niczym ptak, aby poprawić swoją postawę i ponownie poleciał w moją stronę z dużą szybkością. Chciałem go kopnąć w ramach kontrataku, ale jego postać natychmiast zniknęła z zasięgu mojego pola widzenia i znalazła się za moimi plecami. Sirzechs-sama zaatakował wtedy kulą zniszczenia, która natychmiast zniszczyła całe ciało rdzenia! To już koniec, tak w każdym razie pomyślałem i nie spodziewałem się, że resztki jego ciała zregenerują się gwałtownie, przywracając go do pierwotnej postaci… W takim przypadku ta metoda nie zadziała, dopóki całkowicie go nie wyeliminujemy…! Ja i Sirzechs-sama skoordynowaliśmy swoje działania i na zmianę stosowaliśmy walkę wręcz oraz demoniczną Moc Zniszczenia. Rdzeń został pokonany kilka razy, ale zawsze natychmiast wracał do swojej normalnej postaci. Rdzeń stopniowo dopasowywał się i odpowiadał na każdy z naszych ataków za pomocą swojej aury, aby odeprzeć moje powietrzne kopniaki i Moc Zniszczenia Sirzechsa-sama. Cóż, póki co obaj nie zostaliśmy ranni…. Jednak nasz przeciwnik także.

– A tak, dlaczego nie nazwiesz mnie szwagrem, skoro już tu walczymy? – zapytał mnie Sirzechs-sama, gdy użył tak potężnego ataku, że byłby w stanie zniszczyć ponad połowę wyspy.

– O-o czym ty mówisz, to nie czas na takie pytania…!

Skoro tak sobie żartujesz, to chyba masz jeszcze dużo pomysłów na prowadzenie walki!

– Fufufu, cóż, sądzę że masz rację.

Czułem że Sirzechs-sama naprawdę cieszył się możliwością walki u mojego boku. Jednak nie lekceważył rdzenia Trihexa, jako swojego przeciwnika i dalej miotał w niego kulami Mocy Zniszczenia! Niezależnie od tego, jak silni są wrogowie, jeśli oberwą tak potężnym atakiem, to zdecydowanie zostaną unicestwieni, ale obecny przeciwnik był legendarną, Cesarską Bestią. Zregenerował się niesamowicie szybko i ponownie nas zaatakował, zupełnie jakby nie odniósł żadnych obrażeń! Demoniczna Moc Zniszczenia, którą zaatakował Sirzechs-sama, była mniej więcej wielkości piłki do kosza. Jednak każdy z jego ataków zawierał niesamowicie skondensowane ilości energii. To był prawdopodobnie odpowiednik Zgaszonej Gwiazdy Rias, albo pewnie nawet go przerastał. Sirzechs-sama potrafił też nią swobodnie manipulować i za jej pomocą ścigał rdzeń. Niemniej jednak, ta postać także była problematyczna. Ponieważ całe jego ciało emanowało Mocą Zniszczenia, przy każdym kroku niszczył wszystko dookoła siebie i nawet ziemia pękała. Z tego powodu, przez większość czasu Sirzechs-sama unosił się w powietrzu.

Rdzeń próbował zetrzeć się z Sirzechsem-sama w frontalnej walce i zaangażować w walkę wręcz. Pomimo tego, że stracił obie ręce i nogi, kiedy tylko dotknął Sirzechs-sama, to dalej atakował. Sirzechs-sama był w końcu dobry w walce wręcz, więc też się nieźle odgryzał. Cholera! Ja też chciałem wykorzystać okazję i dać rdzeniowi posmakować jednego z moich potężnych ciosów…ale po ciężkiej walce z Apophisem, kręciło mi się w głowie i całe moje ciało cierpiało od niesamowitego bólu! Tak długo jak byłem w mojej postaci Diabelskiego Smoka, tak długo miałem moc nieskończoności…ale jeśli zaatakuję, to czy to nie doprowadzi do mojej śmierci? Dałem sobie spokój z używaniem dział i zamiast pomóc Sirzechsowi-sama za pomocą moich pięści..... Nagle Ddraig zaczął się śmiać z rozbawieniem.

– Hmm? Co się stało, Ddraig?

[…Ten Albion. Wygląda na to że po raz pierwszy od dwóch tysięcy lat pozbył się głębiącego go zmieszania.]

…Pozbył się zmieszania? I to pierwszy raz? Ddraig roześmiał się i kontynuował:

[Kukuku…więc i ja użyję czegoś, co było zapieczętowane.]

Rzecz o której myślał Ddraig, pojawiła się wkrótce w moich myślach. Waa! T-to jest! Całkowicie mnie to zaskoczyło! Mój partner znów się odezwał:

[Zgadza się, rzecz która pojawiła się w twoich myślach, była pierwotnie moim ostatecznym atakiem. Tylko taka nazwa mogła go zwieńczyć! Partnerze, pośpiesz się i użyj go! Użyj ostatecznego ataku Walijskiego Smoka, Sekiryuuteia Y Ddraig Gocha!]

Aby odpowiedzieć Ddraigowi, skupiłem się na przesłaniu całej mojej aury w brzuchu! Muszę to zrobić tak, jak nauczył mnie Tannin-ossan! Widząc moje zachowanie, Sirzechs-sama odskoczył w tył.

Teraz!

Jednym chuchem zionąłem wszystkim, co zebrało się w moim brzuchu! Cała wyspa utonęła nieskończonym, piekącym, piekielnym ogniu, których pochłonął też Trihexa! Rdzeń miał spłonąć tak, że nie pozostał po nim nawet ślad!

– …T-to naprawdę groźne, że nawet Trihexa zostanie spalony na popiół!

Ddraig odezwał się:

[Ogniste Piekło Piekących Płomieni. Ostateczne płomienie, które mogą spalić wszystko. Gdy już je rozpalisz, nigdy nie zgasną. Spalą na popiół nawet diabły. Tylko Albionowi nic by nie zrobiły... Cóż, wobec Wielkiego Czerwonego i Nieskończonej Ophis też by były pewnie nieskuteczne.]

F-faktycznie, płomienie które spaliły rdzeń, wcale nie zamieszały gasnąć! Mimo że był się w stanie zregenerować po tym, jak już spłonął na popiół, to płomienie dalej nie gasły! Pomyśleć że taki dziki ogień w ogóle istniał! Lepiej by było, gdybyś powiedział mi o tym trochę wcześniej!

[To było niemożliwe. Dotąd ta moc była zapieczętowana w Boskim Darze przez biblijnego Boga. Złamanie tej pieczęci byłoby niemożliwe bez tej drugiej Smoczej Deifikacji. Oczywiście zauważyłem też zmianę w determinacji Albiona.]

R-rozumiem! W końcu ta moc byłe warta tego, aby biblijny Bóg ją zapieczętował. Naprawdę trudno to sobie było wyobrazić…. Jednak mimo że stojący przed nami rdzeń został spalony przez płomienie Ddraiga, to jego chęć do walki nie zmalała. Hej, daj już spokój. Płomienie nie znikały i dalej płonęły…ale dalej wyglądało to tak, jakby nic mu się nie stało!? Ddraig przemówił:

[Tylko potwór o niesamowitej wytrzymałości i zdolnościach regeneracyjnych będzie to w stanie wytrzymać. Skoro nawet moje płomienie nie były go w stanie spopielić, to można go opisać jako kłopotliwą istotę, która przerasta nawet boską klasę.]

Cóż za niesamowity potwór! Sirzechs-sama ponownie zaczął miotać w rdzeń niezliczoną ilością kul Mocy Zniszczenia. Nie stawił żadnego oporu i został wyeliminowany wraz z częścią wyspy…. Najbardziej przerażało to, że Trihexa, nawet jeśli został z niego pył, wciąż się regenerował. …Jeśli dalej tak będzie, to skończą mi się pomysły…. Jego zdolności regeneracyjne nie osłabły nawet trochę. Do tego…nie wiem jak długo jeszcze będę w stanie utrzymać tą formę. …D-do tego ja już... Zaczynało mi się kręcić w głowie. Moja zbroja zniknęła i padłem na kolana. …Nagle padłem na ziemię i nie mogłem się już podnieść. …Krew zebrana w moim brzuchu wybuchła i zwymiotowałem nią. Całe moje ciało zaatakował intensywny ból…! Aaaaaaaaaaaaachhhhh to boli…! Niedobrze… Nie mam nawet dość siły, aby ruszyć palcem…ani stopą….

– Zostań tutaj, Ise-kun.

Sirzechs-sama podleciał do mnie… Naprawdę nie mogę się ruszać. Mogłem tylko powiedzieć „Przepraszam…”, w ramach bezużytecznych przeprosin…. Nagle otaczająca wyspę bariera zniknęła, a niebo wróciło do oryginalnego koloru. Mogłem zobaczyć cały teren dookoła wyspy.

– …Bariera zniknęła, hę. Ale jeśli dalej tak będzie…

Kiedy Sirzechs-sama rozważał obecną sytuację, wyglądało to jakby podjął jakąś decyzję.

– Tak jak myślałem, ten plan jest niezbędny.

Po tym jak Sirzechs-sama to powiedział, stworzył magiczny krąg, który przypominał ten zrobiony przez Rossweisse-san i skierował go w stronę rdzenia. Ta potężna technika powstrzymała jego ruchy i całkowicie go unieruchomiła. Sirzechs-sama stworzył wtedy w swojej dłoni mały magiczny krąg i umieścił go na ziemi. Magiczny krąg z herbem Lucyfera rozszerzył się na ziemi, tworząc potężną falę energii. Aura zwiększyła się i moim oczom ukazało się całe parostwo Sirzechs-sama.

– Wszyscy członkowie Parostwa Lucyfera zebrali się razem.

Grayfia-san też była obecna. Wszyscy uklękli przed Sirzechsem-sama, który odwrócił się w ich stronę i zadał im pytanie:

– Jak sytuacja na froncie?

– Są oznaki, że Trihexa znów się zaczyna ruszać – odpowiedział Goniec Sirzechsa-sama, MacGregor Mathers-san.

– Rdzenie pojawiły się także na innych terytoriach i obecnie są na wolności. Z powodu swoich niezwykłych zdolności regeneracyjnych, nie mogą zostać skutecznie zatrzymani. Co gorsza, techniki które zastosowano do oryginalnego ciała zostały usunięte – dodał Skoczek Okita Souji-san.

…Innymi słowy ze wszystkich Trihexów, które pojawiły się na terenach różnych frakcji, uciekły rdzenie, dzięki czemu ich oryginalne ciała znów się mogły ruszać…. Nawet jeśli Święty Graal został powstrzymany, a Apophis zabity, to jeśli to ucieleśnienie zniszczenia nie zostanie pokonane, to sytuacja dalej będzie beznadziejna…. Jeśli nie zrobimy czegoś z jego zdolnościami regeneracyjnymi, to ten świat naprawdę…będzie…. Obok ucha Sirzechsa-sama pojawił się magiczny krąg komunikacyjny, dzięki czemu mógł wysłuchać wieści z różnych źródeł.

– Musimy wdrożyć ten plan, rozumiecie? – powiedział nagle do swojego parostwa.

Wszyscy skinęli głowami. Grayfia-san i reszta ludzi zrozumiał jego słowa i zgodzili się. Nagle Sirzechs-sama odezwał się do Grayfii-san:

– Grayfia....

Sirzechs-sama spojrzał na swoją żonę, która uniosła głowę i wtedy na jego dłoni pojawił się magiczny krąg, który uwolnił w jej stronę dziwną technikę.

– Hę!? Co ty robisz, Sirzechs-sama!?

Ponieważ był jej panem oraz mężem, jego nagłe zachowanie wywołało u niej niepokój. Nagle Grayfia-san upadła na ziemię, zupełnie jakby odessano z niej całą energię.

– To specjalna technika hipnotyzująca, której nauczył mnie Azazel. Pomyślałem, że będzie skuteczna przeciwko tobie – powiedział Sirzechs-sama.

– …D-dlaczego zrobiłeś coś takiego…!

Grayfia-san podczołgała się bliżej Sirzechsa-sama. Hipnoza zaczynała już działać i jej powieki powoli opadły. Sirzechs-sama był obecnie ucieleśnieniem zniszczenia. Początkowo chciał przytulić Grayfię-san, ale kiedy zauważył w jakiej postaci obecnie jest, natychmiast cofnął swoje ręce, które już wyciągnął w jej stronę. Całe jego ciało…wyglądało jakby mocno cierpiało.

– Przepraszam, Grayfia. Mam nadzieję że tutaj zostaniesz – powiedział Sirzechs-sama do swojej żony i Królowej.

– …Ty…naprawdę jesteś…zbyt przebiegły, Sirzechs…! Obiecaliśmy sobie…że będziemy razem już na zawsze…!

Przytomność Grayfi-san coraz bardziej słabła i płakała z powodu swojego męża, mężczyzny którego kochała.

– Milicas powinien mieć przy sobie swoją mamę… Ze względu na dni, które go czekają – powiedział Sirzechs-sama głosem przepełnionym smutkiem.

– …To dziecko…uważa cię…Sir…zechs…… – Grayfia-san nie skończyła tych słów i zapadła w głęboki sen.

Z kącików jej oczu, ciekły strumienie łez. Okita Souji-san wziął ją na ręce i położył ją obok mnie. Sirzechs-sama zdawał się być zawstydzony całą tą sytuacją.

– …Przepraszam was, członkowie mojego parostwa. Pokazałem wam coś niestosownego.

Wszyscy pokręcili jednak głowami. Ich twarze wyrażały smutek i ból.

– Nieprawda, coś takiego jest w porządku – odparł Okita Souji-san.

Wieża, Surtr Drugi-san, roześmiał się.

– Cóż, gdybyś tego nie zrobił, to Nee-sama poszłaby za nami.

Wtedy zrozumiałem. Sirzechs-sama i pozostali planują gdzieś się udać. Było to także miejsce ściśle powiązane z Trihexą….

– Przepraszam was wszystkich, ale możecie mi towarzyszyć, aż do ostatniej chwili? – powiedział Sirzechs-sama do swojego parostwa.

– Tak, nasze życia są na twoje rozkazy, Sirzechs-sama...... – wszyscy członkowie jego parostwa odpowiedzieli jednocześnie.

Nagle... Zauważyłem zmianę w otoczeniu. Nad nami pojawiła się zniekształcona przestrzeń, która ciągle rosła, aż stała się wielką dziurą. Parostwo Sirzechsa-sama zebrało się dookoła rdzenia, który został zapieczętowany i aktywowało szczególną technikę. Zrozumiałem już, co ta duża dziura, która pojawiła się nad nami, przyciągała... Oryginalne ciało Trihexa, które pokryte było formacją magii, świecącą świętym blaskiem. Nagle wyczułem w pobliżu aurę Serafall Lewiatana-sama. Zastanawiałem się, czy też zamierzała walczyć. Sirzechs-sama rozszerzył magiczny krąg, który się przed nim znajdował i wyświetlił obraz. Moim oczom ukazali się wtedy Lewiatan-sama i Falbium Asmodeusz-sama.

– Sirzechs-chan, wszystkie przygotowania po naszej stronie są gotowe.

– Jesteśmy gotowi dokonać transferu w każdej chwili.

– Zrozumiałem, Serafall, Falbium. Pożegnaliście się już ze swoimi bliskimi?

Kiedy Lewiatan-sama usłyszała pytanie Sirzechsa-sama, jej twarz przybrała smutny wyraz.

– …Miała z tym kłopot aż do samego końca. To dziecko zdecydowanie będzie płakać, a ja nie chcę oglądać jej zapłakanej twarzy. W przeciwnym razie mogłabym się wahać…

– Ja nigdy nie miałem kogoś takiego. W każdym razie zostawiłem dużo rzeczy pod opieką mojej Królowej – odparł Falbium Asmodeusz cynicznym tonem.

– Rozumiem, postąpiłem tak jak wy i pozostawiłem moją Królową, więc Grayfia tu zostanie.

– Rozumiem, więc nie zabierasz Grayfi-chan. Myślę że tak będzie lepiej.

– Do dlatego, gdyż Królowa każdego Maou jest skarbem dla Zaświatów.

Sirzechs-sama i pozostali Maou-sama wdali się w rozmowę.

– ……Sirzechs-sama…? …Co się dzieje…? – zapytałem, mimo że moje ciało nie było się w stanie ruszać.

– To jest właśnie to, ostateczne poświęcenie szefów wszystkich frakcji. Według naszych kalkulacji, pokonanie Trihexa będzie wymagało masy czasu. Oczywiście najlepiej by było całkowicie go zapieczętować, ale…niefortunnie to także zabierze dużo czasu, więc doszliśmy do takiego wniosku.

Parostwo Sirzechsa-sama użyło swoich technik na rdzeniu i ruszyło razem w stronę dziury na niebie...

– Niezależnie od tego, czy mamy go pokonać, czy zapieczętować, każda z tych metod zabierze mnóstwo czasu, a wtedy Trihexa dalej będzie niszczył wszystko dookoła. Jeśli dalej tak będzie, to cały świat ulegnie destrukcji. Nasza siła bojowa też jest ograniczona. Raz czy dwa będziemy w stanie powstrzymać Trihexa, ale w końcu nadejdzie dzień, kiedy nasza wytrzymałość ulegnie wyczerpaniu. Sam przecież widziałeś, jakim potworem jest nasz przeciwnik, Ise-kun. Jakbyś się nie starała, aby go pokonać, on ciągle się regeneruje – kontynuował Sirzechs-sama, po czym wzbił się w powietrze i zaczął lecieć do góry. – Serafall, Falbium oraz ja i moje parostwa udamy się stąd do „Pola Oddzielonego Barierą”, które stworzył Azazel oraz inni, abyśmy mogli go użyć przeciwko Trihexie. Zapieczętujemy też oryginalne ciało i rdzeń wewnątrz tego pola. My też zostaniemy tam zatrzymani. Starszyzna pozostałych frakcji też się zgodziła na ten plan. Azazel, Michał-dono, Odyn-sama, Zeus-sama i inni bogowie też zrealizują ten plan na swoich terytoriach.

……Co! …Ich niewiarygodny plan zostawił mi zamęt w głowie. Wielka operacja, o której wspominał wcześniej Sensei, polegała na zapieczętowaniu szefów wszystkich frakcji, wraz z Trihexą, w odizolowanym miejscu…!

– Będziemy walczyć w tym miejscu, dopóki nie pokonamy Trihexa. Nie wiem ile lat to zajmie, ale kiedy nasza walka będzie trwała, wśród wszystkich frakcji tego świata zapanuje pokój. To jest…niezbędne. To ważniejsze nawet niż my, którzy pełnimy najwyższe stanowiska. W taki sposób mogę wypełnić mój obowiązek Maou – powiedział Sirzechs-sama, po czym spojrzał w dal. – Właśnie dostałem nowe informacje. Prawdziwy spadkobierca Lucyfera się pojawił, co nieco mnie ucieszyło. Vali Lucyfer, jest prawdziwym dziedzicem i spadkobiercą Lucyfera. Dla diabłów, istnienie Lucyfera jest niezbędne. Hakuryuukou Vali, jest inny niż Rizevim.

Sirzechs-sama coraz bardziej oddalał się ode mnie i Grayfi-san.

– Ale od teraz będą potrzebni inni Maou. Ise-kun, nie myślę że byłoby problemem, gdybyś został jednym z nich.

Mmn. Chciałbym coś powiedzieć, ale nie mam siły nawet na to, a moja przytomność coraz bardziej odpływała. Jednak mimo tego, Sirzechs-sama dalej mówił do mnie słowami pełnymi emocji:

– Na pewno zostałbyś wielkim Maou. Wprawdzie obecnie istnieje wiele niedociągnięć…ale w niedalekiej przyszłości z pewnością staniesz się nadzieją każdej frakcji – głos Sirzechs-sama dochodził do mnie z coraz bardziej daleka. – Rias, Milicas i Grayfia. Na jakiś czas zostawiam ci ich pod opieką. Grayfia może być teraz bardzo samotna i to znacznie bardziej niż Rias… Mam nadzieję że czasem z nią porozmawiasz, kiedy mnie tu nie będzie.

…Jesteś zbyt przebiegły, Sirzechs-sama…. Wciąż jest wiele rzeczy, które chcę ci powiedzieć i wiele takich, o które chciałbym cię zapytać oraz wiele, wiele rzeczy, które chciałbym zrobić razem z tobą…. Do moich uszu dotarły wtedy ostatnie słowa Sirzechsa-sama:

– Ise-kun, Zaświaty powinny zostać pod opieką Rias, Sony, Sairaorga i pozostałych. Następne jest pokolenie Milicasa i pokolenia, które dopiero nadejdą, więc proszę, opiekuj się nimi w moim zastępstwie. Cóż, do widz....

W tym momencie straciłem przytomność.


Odnośniki tłumacza

[1]Shichi-Go-San (dosłownie „siedem-pięć-trzy”) jest to, jak sama nazwa wskazuje, święto dzieci w wieku trzech, pięciu i siedmiu lat. Święto obchodzone jest 15 listopada, lecz obecnie często obchody przekładane są na weekend sąsiadujący z tą datą. W tym dniu do chramów shintoistycznych przybywają wraz z rodzicami dzieci w wieku 3 lat obojga płci, 5-letni chłopcy oraz 7 letnie dziewczynki. Święto Shichi-go-san jest swojego rodzaju ceremonia inicjacyjną. Dzieci przyprowadzone do świątyni zostają oddane w opiekę bóstwa. Rodzice w modlitwach proszą o ich długie, zdrowe i szczęśliwe życie.




Przejdź do Żywot Powróć do Tom 21 Przejdź do Wieczny Żywot
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Ostatki._Szkarłat_i_Szkarłat—Zjednoczony_Front&oldid=14056