Szkarłatnowłosy Sekiryuutei

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Rozdział 1: Szkarłatnowłosy Sekiryuutei

Od teraz to co zostanie powiedziane jest ściśle tajne i wie o tym tylko garstka ważnych ludzi...

Mimo że to bardzo ważne wydarzenie, to nie zostało podane do publicznej wiadomości…… Kiedyś te informacje mogą się jednak okazać przydatne.

Dlatego też, gdyby kiedyś coś mi się stało, nagrywam to celowo, aby służyć jako pośrednik.

Rozpoczynam nagrywanie, mimo że szczerze pragnę, aby nigdy nie zostało to ujawnione.

Część 1

Wydarzyło się to po zaciekłej walce z Brygadą Chaosu, kiedy do pewnego stopnia zapanował spokój.

Ja, Azazel, dla dobra moich uczniów, chciałem potwierdzić późno w nocy coś, co zostało zgłoszone. Towarzyszyła mi Rias i reszta kompanii, która została zmobilizowana.

Poinformowali mnie o tym.

Ostatnio na terytorium Domostwa Gremory dzieją się dziwne rzeczy.

Rozmawiali o tym ze mną i to najwyraźniej nie chodziło tu o wygnane diabły.

Kiedy usłyszałem o tym po raz pierwszy, spodziewałem się się że to Brygada Chaosu, albo przynajmniej powiązani z nimi posiadacze Boskich Darów.

Wydarzyło się to późno w nocy, dwa dni po tej rozmowie. Akeno zgłosiła to na kanale alarmowym:

Sensei, pojawiła się ta rzecz, o której mówiliśmy wcześniej. Powinieneś chyba być z nami, aby dokonać identyfikacji?

Po otrzymaniu tego komunikatu, przybyłem do wspomnianego miejsca za pomocą magicznego kręgu transportowego. Podczas rozmowy Irina też była zainteresowana walką z tym tajemniczym wrogiem.

Po dotarciu na miejsce wyczułem w jakimś miejscu demoniczną moc Rias i jej towarzyszy, więc rozpostarłem moje skrzydła i poleciałem w tamtą stronę.

Tym miejscem okazał się być opuszczony dom, leżący na obrzeżach miasta Kuou. W tym zapomnianym miejscu nawet latarnie uliczne się nie paliły. Wygląda na to, że walka się rozpoczęła, jak mogłem osądzić po stopniu użycia demonicznej mocy.

Kiedy przybyłem na miejsce pobytu Rias i jej grupy, wygłaszała swoją mowę:

– Niegodziwcy, którzy weszliście na mój teren, zgładzę was w imieniu Domu Gremory!……Mimo że mówię to teraz, to wątpię, abyście byli w stanie zrozumieć moje słowa.

Na skutek decyzji Rias, Ise i reszta drużyny zajęli pozycje bojowe. Odniosłem wrażenie, że dotąd się tylko spierali. Ise dopiero teraz przywdział swoją zbroję.

Spojrzałem przed siebie i w słabym świetle zobaczyłem że stało tam coś, co miało srebrny kolor…….

Przypominało człowieka. Trochę. Miał cztery kończyny, tak jak człowiek i stał na dwóch nogach, ale na tym kończyło się całe podobieństw. Trudno było stwierdzić, z czego się składał.

Całe jego ciało miało srebrny odcień i powierzchnię twardą, niczym egzoszkielet owada, który emanował jasnym blaskiem. Na pierwszy rzut oka przypominał maszynę, ale powłoka zewnętrzna tego czegoś miała gładkie krawędzie, przez co przypominał żywe stworzenie.

Jego głowa wyglądała jak u szaraka[1], miał pięć par czegoś, co przypominało złożone oczy owadów. Ust ani nosa nie zauważyłem.

Do tego nie wyczuwałem jego aury. Czułem za to coś innego. Jednak energia którą wyczuwaliśmy była zupełnie inna . Nic też nie wskazywało na to, aby oddychał.

Każdy z członków Klubu Okultystycznego był zaskoczony wyglądem istoty, która stała naprzeciwko nich.

……Cóż, ja też byłem zakłopotany, jak skomentować tą nieopisaną osobę. Po raz pierwszy w całym moim długim życiu spotkałem coś podobnego.

Racja, ten gość…… Był czymś, co ciekawiło mnie jako naukowca.

– ……Sensei, czym jest to coś? Maszyną? Demonem? – zapytał Ise o zdanie.

– Nie wiem. Po raz pierwszy widzę coś takiego. Nie przypomina ani maszyny, ani demona. W każdym razie…… Powinniśmy go schwytać i poddać badaniom. Czy moglibyście się postarać obezwładnić go bez większych uszkodzeń? – odpowiedziałem natychmiast.

Rias była zakłopotana moją prośbą, ale skinęła głową.

– ……Nie możemy tego tak po prostu zignorować, skoro rzuciło mam wyzwanie. Koneko.

– ……Tak.

Kiedy Koneko usłyszała rozkaz Rias, zrobiła krok naprzód.

……Na początek zada cios huh. To dobra metoda na poznanie, z jakiego materiału jest zrobiony.

– Koneko, zadaj mu pojedynczy cios wyładowany rozsądną ilością touki – poradziłem.

– ……Zrozumiałam.

Poruszając się sprawnie naprzód, Koneko czekała aż przeciwnik pokaże lukę w obronie……. On jednak się nie ruszał i nie zrobił najmniejszego ruchu. To było zbyt złowieszcze.

Koneko zmniejszyła dzielący ich dystans i zadała przeciwnikowi cios w brzuch.

Rozległ się odgłos, którzy przypominał uderzenie młota w metal.

Metaliczny dźwięk? Tak jak się spodziewałem, jest zrobiony z metalu. Więc to maszyna?

– …………

Koneko odskoczyła, wracając do miejsca z którego ruszyła. Wpatrywała się w pięść, którą zadała cios.

– ……Zupełnie jakbym uderzyła w bryłę gumy – powiedziała przyciszonym tonem.

……Zaskakujące. Odgłos przypominał metal, a mówi że uderzyła w gumę? Jego prawdziwa natura była coraz trudniejsza do zrozumienia!

Nagle przeciwnik zaczął się ruszać. Wraz z trzęsącą się lekko głową, jego blade oczy przybrały niebezpieczną, czerwoną barwę!!

– Uwaga! Rozproszcie się wszyscy! Azazel, ty też tego uniknij! – rozkazała szybko Rias.

Wyczuwając niebezpieczeństwo, rozłożyłem skrzydła i poleciałem prosto w nocne niebo! Spojrzałem z góry na zagadkową istotę. Kiedy ją obserwowałem, na całym jego ciele pojawił się niewidoczny wcześniej wzór, a ze wszystkich jego pięciu oczu strzelił czerwony promień!!

Mimo że ci ludzie byli tacy młodzi, wykonali świetną robotę, unikając tego ataku, zadanego najwyraźniej bez przekonania. Jednak czerwone promienie zakrzywiły swoje trajektorie!!

– Proszę, bądźcie ostrożni! To światło może się poruszać według własnej woli! – krzyknęła Akeno.

Czerwone promienie zdawały się mieć własną wolę i poruszały się w powietrzu w lewo, prawo, na ukos i spadały prosto na nas.

– Kuu!

Rossweisse przyjęła jeden strzał, tworząc obronny magiczny krąg.... Nie, nawet jej magiczny krąg nic nie zdziałał, gdyż czerwony promień przeniknął przez niego, jakby ten nie istniał! Przeszedł przez obronny magiczny krąg!? Jeśli chodzi o magiczne kręgi Rossweisse, to należy powiedzieć, że zostały opracowane tak, aby znieść każdy fizyczny i magiczny atak.

A promień się po prostu przez nie przebił?

To znaczy że nie był to atak ani fizyczny, ani magiczny, tylko pochodził z zupełnie innego systemu wiedzy? Nie, nie, to niemożliwe! W tej dziedzinie nie ma bardziej zaawansowanego systemu, niż mitologia nordycka. Dlatego przebicie się przez magiczny krąg Rossweisse, który był elitarny.....

Rossweisse natychmiast zrobiła unik, aby oddalić się od czerwonego promienia.

Inni członkowie Klubu Okultystycznego uciekali po całym niebie przed czerwonymi promieniami.

– Kuh! Co za utrapienie!

– Mou! Co to ma być”

Xenovia i Irina za pomocą swoich wyspecjalizowanych mieczy starały się zniszczyć promienie.

……Ich święte miecze są jednak do tego zdolne?

– Cholera! Smoczy Strzał!

Ise odpalił w stronę wroga wyjątkowo wielką kulę demonicznej energii. Pocisk Sekiryuuteia, poruszający się z olbrzymią prędkością, trafił prosto w srebrnego stwora.... Nawet nie próbował zrobić uniku.

Przeciwnik zniknął w chmurze dymu i ognia. Gdy dym opadł, wróg leżał w środku krateru stworzonego przez eksplozję, rozerwany na kawałki. Cztery kończyny zostały oderwane od tułowia, tak samo jak głowa.

……Już po wszystkim? Nie, nawet jeśli rozerwało go na kawałki, to nie widziałem śladów krwi.……Czym był ten gość……?

Rias zmarszczyła brwi, nie tracąc jednocześnie czujności.

– Co to ma być……

Tak jak powiedziała Rias, z korpusu tajemniczej istoty, która zostało rozerwane na kawałki, wyłoniły się niezliczone cienkie macki, które chwyciły pourywane kończyny i z powrotem scaliły je z ciałem!!

Ręce, nogi, wróciły na miejsce przywracając ciało do pierwotnego wyglądu!

– Kuh!

Poruszając się szybko, Kiba odciął swoim świętym demonicznym mieczem macki, wkrótce się jednak zregenerowały.

– Zupełnie jak przedtem. Na chwilę można go pokonać, ale natychmiast ożywa. Do tego zwykłe ataki nie zadają żadnych ran jego ciału – powiedziała Rossweisse.

……Mimo że otrzymał atak Iseia, to jego ciało zostało rozerwane na kawałki, ale nie odniosło żadnych innych ran i dalej uwalniało swój cholerny blask. Cóż, jeśli ci goście zaczną walczyć na poważnie, to nie zniesie tego nie tylko ta istota, ale też całe otoczenie.

– Zamróź to – powiedziałem do Rossweisse.

Najwyraźniej zrozumiała moje polecenie, gdyż rozszerzyła magiczny krąg, z którego wydostało się zimne powietrze, zamrażając tajemniczego stwora. Ruchliwość macek najwyraźniej osłabła. Błysk w jego pięciu oczach znikł i wreszcie przestał funkcjonować....

Otoczyliśmy srebrnego stwora, mając przy tym złe przeczucia.

To było nasze pierwsze spotkanie z tajemniczym stworzeniem.....

Część 2

Od schwytania tajemniczej istoty minęło kilka dni.

Kiedy pojawiłem się w pokoju klubowym, ujawniłem wszystkim mój raport. Właśnie skończyli swoją diabelską pracę.

Stworzyłem na mojej dłoni magiczny krąg projekcyjny i pokazałem wszystkim trójwymiarowy obraz wspomnianego stworzenia. Dokładniej mówiąc był to komplet informacji na jego temat. Cóż, na razie nie mogę powiedzieć nic ponadto, że pozostało niezidentyfikowane.

– ……Czym do cholery jest to coś? – zapytał Ise wpatrując się w trójwymiarowy obiekt.

Pokręciłem głową.

– Nie wiem. Nawet ja, mimo że żyłem tak długo, pierwszy raz spotkałem coś podobnego. Proste badanie wyklucza jej powiązanie z jakimkolwiek systemem religijnym. Nawet tacy starcy jak Odyn i Zeus nic nie wiedzą. Mówią że musimy przekazać im więcej próbek. To zajmuje uwagę instytutów badawczych każdej frakcji.

Na obecną chwilę placówka badawcza Grigori kontynuuje swoje badania. W ramach sojuszu zawartego między Trzema Potęgami, naukowcy zarówno z Nieba jak i Zaświatów prowadzili razem badania…… Ale ponieważ nie byli nawet w stanie ustalić składu materiału, dali sobie spokój.

……Cóż, same oględziny wykazały, że ta substancja nie pochodziła z tego świata.

– A co z raportem od Onii-sama i Ajuki Belzebub-sama? – zapytała Rias.

– Sirzechs też nic o tym nie. A Ajuka…… Powiedział że kontynuuje badania.

Chociaż jeśli chodzi o niego, to istnieje możliwość, że już zrozumiał, o co w tym wszystkim chodzi.

– ……To zupełnie jak połączenie metalu z substancją organiczną, jakby kombinacja maszyny z żywą tkanką…… – powiedziała Koneko.

……W rzeczy samej, takie spostrzeżenie nie może być uważane za złe, ale można je uznać za pochopne, ze względu na ograniczony punkt widzenia.

Wyłączyłem obraz.

– Cóż, to raport o tym, co wiemy. Na wszelki wypadek skontaktujcie się ze mną, jeśli znów spotkacie coś takiego. Póki co możecie robić to samo co zawsze.

Tak oto opuściłem pokój klubowy.

Gdy zalazłem się na zewnątrz, udałem się do olbrzymiej przestrzeni umiejscowionej pod miastem Kuou, którą stworzyła rodzina Rias. To miejsce powstało po to, aby je wykorzystać w nagłych przypadkach, albo po prostu umożliwić przejazd pociągu do Zaświatów i z powrotem. Znajdowało się tu też wiele pomieszczeń mających najróżniejsze rozmiary. Gdyby ktoś wszedł do tego słabo oświetlonego miejsca, to najpewniej by się zgubił.

Ja zmierzałem to jednego z pokojów.

Tego wieczora dostałem wezwanie, aby się z kimś skontaktować.

Chcę z tobą pogadać o czymś, co wydarzyło się w twoim mieście. Będę czekać w podziemiach miasta Kuou. Proszę żebyś przyszedł sam. Jeśli zaś chodzi o miejsce...

Ten młody mężczyzna skontaktował się ze mną przez moją prywatną linię.

……Nie poinformowałem o tym innych przywódców Grigori, ani nawet nie poinformowałem o tym Rias oraz jej grupy…… Kim mogła być ta osoba?

Chociaż miałem masę podejrzeń, to czekałem tutaj. ……Wprawdzie mogłem poprosić o eskortę Slash Doga, to byłem sam, tak jak mnie poproszono. Wszystko wbrew mojemu rozsądkowi, który mnie ostrzegał. Cóż, zawsze mogłem uciec przez magiczny krąg teleportacyjny, który przygotowałem sobie zawczasu.

Po kilku minutach oczekiwania...

Wyczułem za plecami czyjąś obecność. Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem dwa srebrne stwory.

……Pułapka? Rany, a byłem taki ostrożny. Byłem taki głupi, że pokładałem taką wiarę w moją prywatną linię. Czy to z powodu wpływu Iseia i reszty?

Cóż, tak to jest, gdy nie chroni się swoich tyłów huh. Stworzyłem w mojej dłoni włócznię światła.

Kiedy stanąłem naprzeciwko nich, zamyśliłem się. ……Czyżby podsłuchali moją rozmowę? Nie, nie wydaje mi się, aby ich szefowie wiedzieli o mojej prywatnej linii. Jej istnienia byli świadomi tylko szefowie Grigori…… Nie było powodu, aby podejrzewać kogoś z podwładnych.

Kiedy wzdychałem, usłyszałem coś dziwnego.

– GIGAGAGAGAGAGA.

– GUGEGEGEGEGEGEGE.

……Hę, ten dźwięk przypominał głos. Skoro nie mieli ust, to zastanawiałem się, jak go wydawali...

Wymierzyłem moją włócznię w przeciwników.

– Więc najlepiej będzie powiedzieć, że zostałem odseparowany. ……Skoro nie działacie przeciwko żadnej innej mitologii, to my musimy być waszym celem, prawda? – powiedziałem.

Obydwaj odpowiedzieli, drżąc przy tym lekko:

– Gigagagagaga, Aza, zel, Rias, Gremory, gigagaga.

– Gugegegegege, Hyoudou Asia, Hyoudou Issei Gremory, gugegegege.

Głosy brzmiały mechanicznie. ……Czyżby byli robotami, jak to podejrzewałem? Do tego wymówili nasze imiona. Teraz to oczywiste, że my jesteśmy celami, ale……. Powiedzieli coś, co meie zastanowiło.

Hyoudou Asia? Hyoudou Issei Gremory?

Czyżbym się przesłyszał? A może to oni się pomylili? Albo może być inaczej…….

Oczy obu stworów zaczęły świecić się niebezpiecznym światłem. Znów próbują użyć tego ataku!! Przygotowując moją włócznię, rozważałem ucieczkę za pomocą magicznego kręgu!

Nagle w pokoju rozbrzmiał trzeci głos:

– Kto by się spodziewał, że ci goście dotrą tutaj tak szybko. To dobry, czy zły omen?

Nagle jeden ze srebrnych potworów został rozpłatany na pół przez święty miecz, który był pokryty ogromną, świętą aurą!

Rozcięty na pół potwór rozleciał się, a za jego plecami stał młody chłopak, uzbrojony w święty miecz, który wyglądał zupełnie jak Durandal.

Nagle rozległ się kolejny głos:

– Uciekaj, Zen.

Kiedy młody chłopak z Durandalem usłyszał ten głos, odskoczył w bok. W tym samym momencie nad głową srebrnej istoty uformował się piorun.

– Święta błyskawica!

Wraz z tym krzykiem, święta błyskawica trafiła srebrnego stwora! Spaliła go na węgiel! Kiedy już zniknęła, z potwora została kupka popiołu.

Bez trudu poradzili sobie ze stworami, których my nawet nie mogliśmy zranić!

Obaj młodzieńcy, którzy pokonali srebrne stwory, stanęli przede mną.

Wraz z chłopcem dzierżącym święty miecz, był tu też szczupły chłopak o czarnych włosach. Obaj mieli znajomo wyglądające twarze.

Czarnowłosy chłopak ukłonił mi się.

– Miło mi cię poznać, Azazelu……Założycielu i Główny Naczelniku-dono.

– Święta błyskawica…… Święty miecz przypominający Durandala. Jesteście.... – zapytałem.

– Założycielu i Główny Naczelniku, jeśli chodzi o moje imię, to nazywam się Himejima Kurenai – przedstawił się czarnowłosy chłopak.

– Ja się nazywam Zen Quarta – dodał chłopak ze świętym mieczem.

……Ich nazwiska mnie zaskoczyły, ale jednocześnie zacząłem rozumieć.

– Przybyliśmy z czasów odległych o trzydzieści lat. Jesteśmy dziećmi Sekiryuuteia, Hyoudou Isseia – powiedział czarnowłosy chłopak, Himejima Kurenai.

Część 3

Nie byłem zaskoczony nagłym wyznaniem obu chłopców i szybko pojąłem to, co powiedzieli.

……Cóż, szczerze powiedziawszy to nic dziwnego, że w ciągu trzydziestu lat demoniczne moce, magia i technika Grigori rozwinęły się na tyle, że umożliwiły podróże w czasie.

Osobiście obawiam się wypaczenia historii, skoro doszło do czegoś takiego. Z tego powodu nie zajmowałem się poważnie takimi badaniami……ale mimo wszystko osobą która w przyszłości prowadziła takie badania, byłem właśnie ja.

Ci dwaj twierdzą, że są synami Iseia…… Według wszelkiego prawdopodobieństwa, matką czarnowłosego chłopca była Akeno, a Xenovia tego ze świętym mieczem, a przynajmniej tak mi się wydaje. Obaj byli przystojni i odziedziczyli urodę po swoich matkach.

– ……Jeśli o to chodzi, to moglibyście mi wszystko zwięźle wytłumaczyć – powiedziałem do chłopców, cały pogrążony we własnych myślach.

– Te tajemnicze istoty, które pojawiły się w tym miejscy, pochodzą z przyszłości – powiedział czarnowłosy chłopak, Himejima Kurenai.

– Jeśli chodzi o ich prawdziwą tożsamość, to pochodzą z równoległego wymiaru. Nazywamy je wszyscy ZFŻ-etami. To skrót od nazwy Zaświatowe Formy Życia – dodał chłopak ze świętym mieczem, Zen Quarta.

……Rozumiem, więc to tak, huh.

Tak jak podejrzewałem, te stwory nie pochodzą z tego świata. Gdyby ktoś powiedział, że to stworzenia z innego wymiaru, to byłbym w stanie w to uwierzyć. Do tego oni byli z przyszłości. Na to też mógłbym się zgodzić. Skoro zaczęły pojawiać się takie rzeczy, można się było spodziewać wszystkiego. Jednak od kiedy diabły obserwowały Szczelinę Wymiarową, to poinformowaliby mnie, gdyby wystąpiły jakieś zakłócenia.

Tym razem było to jednak coś innego.... Rzeczy które mówili ci chłopcy były zaskakujące do tego stopnia, że każdy poza mną doszedł by do innych wniosków.

– Skoro pochodzą z innego świata, to jest szansa, że istnieje jakieś powiązanie z Chichigamim, którego spotkał Ise? – zapytałem.

Podczas bitwy z Bogiem Zła, Lokim, Ise użył Poligloctwa i nawiązał kontakt z świętym duchem, który służył Chichigamiemu. Z tego powodu w w całym mitologicznym świecie naukowcy zaczęli sobie zadawać pytanie „Czy to znaczy, że istnieje jakiś inny świat?”

– Tak, Zgadza się – odpowiedział spokojnie Kurenai.

……Mogłem tylko złapać się za głowę. Czy to po prostu było nieuniknione? Albo…….

– Mówicie że w przyszłości coś się wydarzyło? – zapytałem kręcąc głową i zbierając myśli.

Najwidoczniej przybyli tutaj, gdyż w przyszłości musiało się coś stać. Wygląda na to, że nawet wtedy coś się dzieje. Na początek muszę ich chyba o wszystko wypytać.

– Ze względu na stworzenie zbyt dużego paradoksu czasowego, nie mogę wszystkiego wytłumaczyć, ale za trzydzieści lat w naszym świecie rozegra się wielka bitwa, zwana „Wrogim Bogiem Wojny” – zaczął mówić Kurenai.

– ……Cóż, od tego punktu można się wszystkiego domyślić samemu. Najwyraźniej wrodzy bogowie i demony połączyli się i zaatakowali nas, prawda? – powiedziałem z sarkazmem.

Zen Quarta uśmiechnął się kwaśno.

– Tak w wyniku pokoju który zawarliście, każde z przyszłych społeczeństw chętnie współpracowało z innymi społeczeństwami. Oczywiście zdarzały się też bitwy, ale……dzięki poświęceniu ojca i innych, wszystkich pokonano – powiedział.

To……w ogóle nie jest przyjemne. Od tego momentu powinienem poświęcić cały mój wysiłek w utrzymanie pokoju. Nie, zmiana historii może wymagać zbyt wiele wysiłku, więc powinienem wyrzucić tą myśl z umysłu.

– Tymi którzy wspierali demony i wrogich bogów z cienia, byli źli bogowie z równoległego świata. To właśnie oni stworzyli te ZFŻ-y których spotkałeś. Proszę, myśl o nich jako o połączeniu żywych istot i mechanicznych – kontynuował Kurenai.

……Źli bogowie z równoległego świata, huh. Wygląda na to, że przyszły świat ma masę własnych problemów. Od teraz będę się tym martwił.

– Przyszłość jest jasna. Więc dlaczego wy oraz te ZFŻ-y przybyliście do tych czasów? Czy to jest powód? – potwierdziłem kiwając głową.

Przeszedłem do sedna. W rzeczy samej, wypadki z przyszłości są jasne. Ale co mają z tym wspólnego obecne czasy? Dlaczego te tak zwane ZFŻ-y i ci ludzie przybyli do przeszłości?

– Bóg Zła z północnej Europy, Loki, uciekł z ZFŻ-etami do tych czasów – odpowiedział spokojnie Kurenai.

……Więc Loki wrócił, huh. Powiedziałbym, że to dość skomplikowany problem.

– Za trzydzieści lat, podczas wojny, Bóg Zła Loki uciekł z więzienia przez szczelinę, którą odkrył. Wtedy dołączył do wojny po stronie wroga. Wykorzystując technikę równoległego świata, przekroczył czasoprzestrzeń i przybył do tych czasów – powiedział Zen.

……W skrócie Loki z przyszłości przybył do naszych czasów. Chociaż obecnie powinien siedzieć pod kluczem w więzieniu w Asgardzie.

– W takim razie po co ci goście i Loki zostali przysłani z równoległego świata do naszych czasów? – zapytałem.

– Aby zmienić historię. Źli bogowie z równoległego świata, wrodzy bogowie z przyszłości oraz demony, szukają sposobu na zmianę historii, aby doprowadzić do naszego upadku – powiedział Zen. – Z tego powodu nasz ojciec, Rias kaa-san i cała reszta wysłali nas, abyśmy utrzymali dotychczasowe kontinuum czasowe.

– Czas z którego pochodzimy to przyszłość, będąca równoległym światem. Tak w każdym razie twierdził ktoś, kto obserwuje oś czasu. Według tej osoby, ta oś czasu jest niezakłócona, ale historia innych osi czasowych jest inna z każdym krokiem, który robicie – powiedział Kurenai, uśmiechając się jednocześnie.

– Jest pewna oś czasu, na której święty duch Chichigamiego się nie pojawił. Skoro nie nawiązano z nim kontaktu, to nikt nie ma świadomości o istnieniu równoległego świata – powiedział Zen.

Kiedy pocierałem brodę, mocno zastanawiałem się nad tym, co usłyszałem.

– Szczerze powiedziawszy to wyjątkowo niedorzeczna historia…….

Ten gość Loki, już nabroił w naszych czasach. Był typem człowieka, który zakłócał historię w każdej osi czasu. Cóż, w końcu wywoła w przyszłości Ragnarok.

– Nawet jeśli to niedorzeczne……to mówimy prawdę – powiedział Zen z napiętym wyrazem twarzy.

Musiałem to rozważyć bez względu na to, jak nieprawdopodobnie to brzmiało.

Jednak mogłem tylko w spokoju kiwać głową.

– Nie, wierzę wam. Wasze twarze dość jednoznacznie świadczą, że jesteście synami tych dziewczyn.

Od razu wyczułem spójność w tym, co ci chłopcy opowiadali o obecnym stanie rzeczy. Do tego wyczułem moc ich aury…… Zdecydowanie należała do nich, więc nie było miejsca na podejrzenia.

Kurenai westchnął z ulgą.

– Tak jak powiedziały nasze matki. Jeśli porozmawiamy z tobą, to wszystko zrozumiesz.

Nawet jeśli czułem ulgę, to mój umysł zaprzątało coś, o co musiałem zapytać.

– Tak w ogóle kto was tutaj wysłał? Manipulacja czasem to chyba w końcu poważna sprawa? Czyżby to był……Ajuka, albo może moje znaczące badania doprowadziły w końcu do stworzenia wehikułu czasu?

Według wszelkiego prawdopodobieństwa, technika podróży w czasie pochodziła ode mnie, albo od Ajuki Belzebuba. Ajuka przyszedł mi do głowy ze względu na nieograniczony potencjał licznych magicznych kręgów, których używał. Jeśli to nie był on, to pewnie ja, z podobnego powodu.

Zena zakłopotało to, co powiedziałem.

– ……Um, zrobiliście to obaj, ale……

– Była to kombinacja zarówno magicznej formuły Ajuki-sama, jak i techniki pierwszego pokolenia Głównego Naczelnika Azazela, ale, że się tak wyrażę, spożytkowali to dopiero nasi przełożeni…… – kontynuował Kurenai wymijająco.

– Wierzę że ta osoba tu przybędzie, ale……

Obydwaj sprawiali wrażenie lekko przestraszonych. Najwyraźniej ci „przełożeni”, byli niesamowicie straszni.

– Czy to ktoś, o kim powinienem wiedzieć? – zapytałem.

Kurenai przytaknął.

– Tak. To mniej więcej ktoś z Domostwa Rias kaa-sama.

Domostwa Rias. W takim razie…….

– ……Czas, huh. ……Zdecydowanie nie.

Mogłem tylko myśleć o tej osobie, ale……czy ten ktoś był taki straszny? Coś takiego może nastąpić trzydzieści lat w przyszłości……. Cóż, skoro wiedzieli o mojej prywatnej linii, której istnienia byli tylko świadomi przywódcy Grigori, to znaczyło to, że tą wiedzę musiał im przekazać ktoś w przyszłości.

–Kurenai nii-san, jeśli chodzi o to, że na własną rękę spotkaliśmy się z Głównym Naczelnikiem, Azazelem, to ta osoba się rozzłości…… – powiedział Zen do Kurenaia.

Kurenai westchnął.

– Racja, Zen. Pewnie skrzyżowałby ręce mówiąc „Wy dranie, jak mogliście zrobić coś takiego?”, Zawsze tracił cierpliwość niczym jakiś furiat. Jednak najpewniej dlatego powie coś takiego.

Właśnie obserwowałem humorystyczną reakcję tej dwójki. Zen i Kurenai odkaszlnęli i zmienili temat.

– Prawdę mówiąc przybyliśmy do tych czasów z powodu sprawy wielkiej wagi – powiedział Kurenai wprost,

Zen skinał aprobująco głową.

– Z mojego punktu widzenia to coś, co nawet twoja strona uzna za korzystne. Prawdę mówiąc......

Kiedy Zen zaczął mówić, przeszkodził mi alarmowy komunikat. Przy moim uchu pojawił się miniaturowy krąg komunikacyjny, z którego rozbrzmiał głos Akeno:

– Azazelu-sensei, to bardzo ważne. Ci goście pojawili się na terytorium Sony-kaichou.

——!!

……Terytorium Sony znajdowało się w dzielnicy sąsiadującej z miastem Kuou. Więc ZFŻ-y pojawiły się też tam, huh.

– Zrozumiałem, natychmiast się tam udam! – odpowiedziałem, po czym zakończyłem rozmowę.

Kurenai i Zen byli chętni do walki.

– Będzie w porządku, jeśli dołączycie? – zapytałem.

Obaj przytaknęli w odpowiedzi:

– Tak.

– Po to tu przybyliśmy.

Twarze tych dwóch wyrażały te same uczucia, co u ich ojca. Było zupełnie tak, jakby zostali całkowicie pochłonięci przez własne, namiętne serca.

– Jednak nie będzie dobrze, jeśli spotkacie swoich rodziców. Nie wiemy co się wtedy stanie – powiedziałem unosząc palec.

Obaj wymienili spojrzenia, zanim przemówili:

– Oczywiście takie jest i nasze zdanie.

– Ale gdybyś nam pozwolił patrzeć na to z dystansu. Byłoby fajnie zobaczyć naszych rodziców w czasach, gdy byli jeszcze młodzi……

Cóż, oto prawdziwa przyjemność z podróży w czasie.

Gdy stanęliśmy w transportowym magicznym kręgu, teleportowało nas.....

Część 4

Lecieliśmy przez nocne niebo.

Zarówno Kurenai jak i Zen używali smoczych skrzydeł. Najwyraźniej krew Iseia jest w nich silniejsza, chociaż twarze odziedziczyli po matkach. Cóż to chyba nie tak źle, że nie wyglądają jak ich ojciec.

Według drugiej wiadomości, którą otrzymałem od Akeno, grupa Sony została zaatakowana przez kilka ZFŻ-ów i musiała uciekać.

Najwyraźniej Kurenai i Zen mieli urządzenie, dzięki któremu można było wykryć miejsce pobytu tych gości.

– To tutaj – powiedział Kurenai, wskazując pewne miejsce.

Nasza trójka wylądowała w jakichś górskich ostępach, które znajdowały się dość daleko od miasta Kuou.

Potwierdziliśmy, że przed nami ruszało się kilka obiektów. Gdy się zbliżyliśmy, zobaczyliśmy z dziesięciu ZFŻ-ów. Najwyraźniej bitwa się już zaczęła, gdyż wyczuwałem fale demonicznej mocy!

Unosiła się tak szkarłatna aura, która runęła w dół, prosto na zgromadzone tam ZFŻ-y!

Gdy przybyłem w pobliże, byłem zdumiony widowiskiem, które rozegrało się na moich oczach.

Kilka ZFŻ-ów, emanując złowrogą energią, walczyło z drobnym szermierzem, którego ciało było pokryte czerwoną aurą. Szermierz miał kaptur na głowie, więc nie mogłem zobaczyć jego twarzy.

ZFŻ-om towarzyszyła fala aury, którą trudno było przegapić. W rzeczy samej, był tam Bóg Zła we własnej osobie, Loki. Nawet jego wygląd się nie zmienił.

Za pomocą długiego, starożytnego miecza, całkowicie pokrytego czerwoną aura, drobny szermierz rozchlastał dwa ZFŻ-y jednym cięciem.

– BYDLAK……! PO CAŁEJ DRODZE KTÓRĄ TU PRZYBYŁEM, NARESZCIE UDAŁO MI SIĘ CIĘ DOPAŚĆ……! ……CIEBIE, KTÓRY SPROWOKOWAŁEŚ SZKARŁATNĄ RODZINĘ! – powiedział drobny szermierz do Lokiego, emanując czerwoną aurą.

Po tych słowach ściągnął z głowy kaptur. W tej właśnie chwili Księżyc, który dotąd skrywał się za chmurami, oświetlił na moment jego twarz. Zobaczyłem szkarłatnowłosego młodzieńca uzbrojonego w miecz...

Kurenai zrobił krok naprzód.

– Więc też tu przybyłeś, Ex – powiedział do szkarłatnowłosego młodzieńca.

Młodzieniec nazwany Exem uśmiechnął się odważnie.

– Hej, braciszkowie. Strasznie się guzdraliście, więc pomyślałem, że oczyszczę trochę to miejsce – odparł śmiało chłopak i znów ciął jakiegoś ZFŻ-a.

– Kolejny brat. Jest tu więcej dzieci Iseia? – zapytałem Kurenaia.

– Tak, jesteśmy gotowi zrobić wszystko, aby ocalić Asię kaa-san.

– Asię? Czyżby coś się jej przytrafiło……? – zapytałem ponownie.

– Przybyłem tu z przyszłości, aby was wszystkich zabić – powiedział Ex do Lokiego.

Loki stworzył magiczny krąg i zaatakował kulą demonicznej energii.... Ex rozproszył atak za pomocą swojego czerwonego miecza!

Loki zgrzytnął zębami, kiedy to zobaczył.

– …………!!! Mój atak został całkowicie rozproszony, huh!!

Zaniemówiłem, kiedy zobaczyłem co Ex miał na lewej ręce.

……Czyż ta rękawica nie wygląda dokładnie jak Dar Wzmocnienia!?

– Szkarłatne włosy……rękawica wyglądająca jak Dar Wzmocnienia……. Cóż, więc ten chłopak jest...

Kurenai przytaknął moim słowom.

– Zgadza się, to nasz młodszy brat, Ex Gremory!

– Przydomek Exa to Boski Zabójca Szkarłatnego Ostrza. Jest asem wojsk, sformowanych z najróżniejszych systemów mitologicznych oraz najsilniejszym szermierzem Domu Gremory. W końcu jego nauczycielem szermierki jest Kiba Yuuto, władający świętym demonicznym, a jego smoczy mistrz to... – dodał Zen.

Ex zbliżył się do Lokiego, trzymając w dłoni miecz, mający barwę ciemnego szkarłatu.

– Naprawdę mi przykro Loki, ale wyszkolił mnie sam Hakuryuukou, Vali. Nie jestem taki wyrozumiały jak mój ojciec, Sekiryuutei. Bez litości zabiję wszystkich moich wrogów.

Szkarłatnowłosy szermierz przygotował swój miecz, kiedy całe jego ciało emanowało szkarłatną aurą i spojrzał na Lokiego.

– To zemsta za Asię kaa-san. W imieniu Książęcego Domu Gremory, pokroję cię na plasterki.

Ten chłopiec, który posiadał splendor swojej matki, Rias, oraz męstwo swojego ojca, Iseia, zdecydowanie był dzieckiem tej dwójki....


Odnośniki tłumacza

1.Chodzi tutaj o pewien rozpowszechniony obraz kosmitów


Powróć do DxD EX Przejdź do Najeźdźcy z innego świata
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Szkarłatnowłosy_Sekiryuutei&oldid=12935