High School DxD Shin.4 - Lwie Serce

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Lwie Serce

Ja, Kiba Yuuto, walczyłem w podziemiach Londynu na terytorium Sojuszu Władców Piekła, które zmieniły się w lodowy świat przez Łamacza Ładu Ostatecznego Upadku. Obecnie obserwowałem konfrontację pomiędzy Sairaorgiem-san i sztucznym transcendentalnym diabłem Balberithem. Kiedy wszyscy zastanawiali się, czy powinniśmy zmierzyć się z nim razem, czy też nie, on sam oraz Sairaorg-san emanowali atmosferą pojedynku.

– Kiba Yuuto i wy wszyscy, pozostańcie na miejscach. Jego aura jest skierowana w moją stronę – powiedział Sairaorg-san.

– Zrozumiałem – odparłem, ścinając wrogiego diabła.

Gdyby Balberith emanował swoją aurą, kierując wrogość w naszą stronę, to nikt by tego nie zaakceptował. Jednakże był niesamowicie szczery i koncentrował swoją aurę na Sairaorgu-san.

– Jeśli sytuacja ulegnie zmianie, natychmiast przyjdę z pomocą – powiedziała Kuisha-san, kiedy chroniła swojego pana tak, że żaden wróg nie mógł się zbliżyć.

– Zrozumiałem i przepraszam – odparł Sairaorg-san.

– Królu Lwie, mam jedno życzenie – powiedział Balberith do Sairaorga-san, gdy jego ciało ogarniała gęsta aura.

– O co chodzi?

– Dla Hadesa-sama nie ma już pewnie ratunku. Nawet ja uważam, że zasłużył na to, co go spotka. Ale proszę, nie zabijajcie Verrine. W końcu to tak jakby moja starsza siostra, i….

Balberith spojrzał na wysokoklasowego Ponurego Żniwiarza, który stał za jego plecami. Znałem go. Był Królem Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności, która brała udział w Turnieju. Nazywał się Zeno.

– Chcę abyście darowali życie Zeno – powiedział Balberith.

– –!?

Ponury Żniwiarz był zaskoczony słowami Balberitha.

– Nie do końca rozumiem co znaczy mieć rodzinę, ale z informacji które otrzymałem od Oppai Smoka, dochodzę do wniosku że moje relacje z Verrine i Zeno są trochę podobne – wyjaśnił Balberith.

Kiedy Zeno to usłyszał, jego czaszka zaczęła drżeć, gdyż jako Ponury Żniwiarz, nie miał ciała na kościach ani gałek ocznych.

– C-co ty wygadujesz w takiej sytuacji...!?

Mimo że Zeno był zaskoczony, Balberith kontynuował:

– Towarzyszyłeś mi w Kioto. Dziękuję ci za to.

– W-w tej ostatniej chwili, ty…idioto!

Zeno naprawdę był zaskoczony. Zapewne był on dla Balberitha jak przybrany ojciec. Wydaje mi się, że nawet on sam nie spodziewał się takich słów. Z tego powodu, z jego pustych oczodołów popłynęły łzy.

– Naprawdę cieszy mnie to, że mogłem spotkać Oppai Smoka i kupić jego figurkę w Kioto – powiedział Balberith, stając naprzeciwko Sairaorga-san.

– Jeśli chodzi o Verrine, to nie masz się co martwić. Rias ma się nią zająć, więc pewnie jej nie zabije. Co do Ponurego Żniwiarza, to nie zrobimy mu krzywdy jeśli się podda – odparł Sairaorg-san.

– Sairaorgu-sama, jeśli podejmiesz jakąś decyzję według własnego uznania, to twój ojciec i protoplasta… – powiedział Regulus z wizerunku lwiej paszczy umieszczonej na napierśniku.

– Zrozumiałem, muszę tylko pojmać Balberitha – powiedział Sairaorg-san, okrywając swoje pięści Touki. – Powinienem zapytać o to wcześniej, ale jak zamierzasz ze mną walczyć?

– Chcę walczyć jak Oppai Smok. Mnóstwo razy oglądałem nagranie ostatniego meczu.

Sairaorg-san był zaskoczony kiedy usłyszał te słowa, ale uśmiechnął się natychmiast.

– Dobrze powiedziane. W takim razie ja się z tobą zmierzę, Balberithcie!

– Ha! – odpowiedział Regulus na słowa swego pana.

W następnej chwili, z każdej części ciała Sairaorga-san, wydostało się złote Touki zabarwione na fioletowo. Sairaorg-san zaśpiewał pieśń mocy razem z Regulusem.

– To ciało, ta dusza, nawet jeśli wpadną w nieskończony wąwóz!

– Pan mój i ja wyczerpiemy to ciało oraz duszę, aby powstała nieskończona, królewska droga!

Złota zbroja Króla Lwa przybrała bardziej ofensywny wygląd.

– Burz, triumfuj, baw się i lśnij!

– To ciało Demonicznej Bestii!

– Na pięści złożono wspaniałą, cesarską władzę!

Zamarznięte otoczenie Sairaorga-san zostało zdmuchnięte przez falę uderzeniową, stworzoną przez coraz silniejsze Touki. W ziemi, w miejscu w którym stał Król Lew, powstał olbrzymi krater. Ziemia rozstąpiła się, a powietrze zaczęło drżeć. Fala uderzeniowa była tak silna, że wszystko się zatrzęsło. Sairaorg-san i Regulus wykrzyczeli ostatni fragment razem!

– Załamanie Bestii, Wespnij Się!!!!!!!!!!

Naszym oczom ukazał się Król Lew, Sairaorg Bael, odziany w fioletowo-złotą zbroję, który emanował niesamowitymi ilościami Touki! Ta siła mogła śmiało rywalizować z klasą Maou. Nie, w tej formie Sairaorg-san był pewnie nawet potężniejszy. Królewska Skóra Regulusa Cesarskiego Fioletu, forma Przełamania Bestii! Kiedy Sairaorg-san zebrał w swojej pięści maksymalną ilość Touki, ruszył naprzód z olbrzymią prędkością.

– Chodź i przyłóż mi, tak jak Hyoudou Issei!

Gdy Balberith to usłyszał, ruszył biegiem w stronę Sairaorga-san, zupełnie jak Ise-kun podczas naszej Królewskiej Gry! Nagle pięści Sairaorga-san i Balberitha zderzyły się ze sobą!

Buuuuuummmmmm!

Ten cios wywołał ryk i falę uderzeniową na całym obszarze. Mimo że po każdym zadanym ciosie ich ciała się wyginały, a z nosów krew lała się strumieniami, Sairaorg-san i Balberith dalej okładali się pięściami! Jak już powiedziałem, ofensywna moc pięści Sairaorga-san przekraczała klasę Maou. To była przerażająca moc. Balberith, mimo że otrzymywał potężne ciosy, dalej atakował swoimi pięściami. Jak można się było spodziewać, był rzadkim geniuszem, który posiadał zarówno wytrzymałość jak i talent. Teraz zebrał swoją aurę w pięści i uderzył Sairaorga-san, który, mimo że otrzymał już dziesiątki ciosów, miał zniszczony hełm oraz poturbowane ciało i twarz, to dalej trzymał się na nogach. Nie ma mowy, aby padł na ziemię. Skoro poproszono go o walkę, to musiał walczyć, zarówno dla własnej dumy, jak i dumy Iseia-kun. Nie mógł tak łatwo paść, skoro postawił na szali rzeczy wygrane w poprzednich walkach. Balberithowi też się dostało. Jego twarz spływała krwią, nos był złamany, a oczy zniknęły pod opuchlizną. To była prosta walka, wręcz łatwa. W końcu polegała ona tylko na wymianie ciosów. Jednakże wszyscy byli nią bardzo zainteresowani. Nawet przeciwnicy przestali atakować i byli tym wszystkim bardzo zainteresowani.

– Walczysz znacznie gorzej niż kiedy gdy pokonałeś Księcia Asur! Pokazałeś wtedy, że możesz pokonać boga swoim brutalnym stylem walki, polegając na instynktach i talencie! Obecnie jesteś jednak słaby! – powiedział Sairaorg-san, zadając cios Balberithowi.

Kiedy sam oberwał pięścią w twarz od Balberitha, zatoczył się, ale szybko wziął się w garść i oddał cios. Balberith przez chwilę wyglądał tak, jakby miał zemdleć, ale zaraz stanął pewniej na nogach.

– AAAAAAAAAACHHHHHHHHH!!!! – wydając z siebie tan bojowy okrzyk, zebrał w dłoni potężną aurę i wbił ją w brzuch Sairaorga-san.

– Gacha!

Sairaorg-san zwymiotował krwią, jednak nie powstrzymało go to i zadał kolejny cios Balberithowi!

– Dzięki każdemu uderzeniu, czuję twojego ducha poprzez twoje ciosy! Lubię tego typu pięści! Hyoudou Issei ma takie same!

Hyoudou Issei ma takie same! Kiedy Balberith to usłyszał, z jego oczu popłynęły łzy.

– Ja….! Nie licząc walki, znam się tylko na „Oppai Smoku”! Nie licząc mocy do walki, „Oppai Smok” był dla mnie wszystkim! Od kiedy się urodziłem, „Oppai Smok” był dla mnie wszystkim! – powiedział, zadając ciosy.

Pięści Sairaorga-san i Balberitha ponownie się ze sobą zderzyły.

GOZUUNNN!

– Czy ja też mogę być jak Oppai Smok? – zapytał Balberith, kiedy po jego twarzy płynęła krew, a po okolicy rozniósł się tępy dźwięk.

– O czym ty mówisz? Już jesteś jak on. Walczysz przecież po to, aby chronić Zeno i Verrine, prawda? – oznajmił Sairaorg-san, uśmiechając się.

Kiedy Balberith to usłyszał, uśmiechnął się. Uśmiechał się jak dziecko. Tak jak powiedział Sairaorg-san, obecny styl walki Balberitha był znacznie gorszy niż ten, którego używał podczas meczu z Drużyną Asur podczas Turnieju. Obecnie na siłę próbował walczyć tak, jak Ise-kun w programach „Chichiryuutei Oppai Smok”. W porównaniu do tego, kiedy walczył tylko za pomocą instynktu oraz talentu, był to styl walki, którego nie znał. Nawet jeśli walczył z wrogiem swoim nowym stylem, to był on nieskuteczny wobec Sairaorga-san, albo Mistrza Diehausera Beliala-san. Nawet jeśli był rzadkim talentem, to jego nie w pełni opanowany styl walki nie nadawał się do walki z silnymi wrogami. Przede wszystkim nie miało znaczenia kim był, skoro otrzymywał ciosy od Sairaorga-san, które docierały aż do rdzenia….

Kiedy kontynuowali swoją walkę na pięści, Balberith oddychał coraz ciężej. Najwyraźniej nie miał doświadczenia w kontrolowaniu swojej wytrzymałości, więc wymiana ciosów z Sairaorgiem-san była dla niego coraz trudniejsza i boleśniejsza. Kiedy doświadczysz bitwy, w której nie ma miejsca na oddychanie, zaczniesz wzmacniać swoją wytrzymałość i czuć coś, co można nazwać rytmem.

Ciało Balberitha trzęsło się, kiedy po jego twarzy spływał zimny pot. Chociaż Sairaorg-san i jego zbroja byli mocno poszczerbieni, to twarz i niektóre części ciała miał opuchnięte. Gdyby dalej walczyli, to życie Sairaorga-san byłoby pewnie zagrożone. Balberith najwyraźniej miał mnóstwo ofensywnej siły tylko dzięki swojemu talentowi. Gdyby jednak użył swojej specjalnej zdolności... to pewnie ta walka wyglądałaby inaczej. Jednak teraz… Sairaorg-san zamachnął się swoją prawą pięścią, która była pokryta Touki. Zbierając taką ilość aury w pięści, stworzył specjalny ruch. Balberith nie uciekł, ale chwiejąc się, ruszył w stronę przeciwnika, próbując zadać cios.

– Gdybyś opanował ten styl walki, to pewnie z łatwością byś mnie pokonał. Jednakże! – wrzasnął Sairaorg-san, uwalniając ze swojego ciała Touki, po czym wbił swoją pięść w twarz Balberitha. – Dzisiaj to nie ja przegram

Po potężnym ciosie Sairaorga-san, Balberith poleciał daleko w tył i upadł na ziemię twarzą do góry. Leżał nieruchomo i nic nie wskazywało na to, aby miał wstać. Walka była skończona. Gdy ja i Sairaorg-san zbliżyliśmy się do powalonego Balberitha, ktoś między nami stanął. To był wysokoklasowy Ponury Żniwiarz, Zeno. Wyglądało to tak, jakby rodzić próbował desperacko chronić swoje dziecko.

– Z-zaczekajcie proszę! Oszczędźcie go! On jest inny niż ci dwaj psychole, Gressil i Sonneillon!

Sairaorg-san pozbył się swojej zbroi i podszedł kulejąc do Balberitha. Jednocześnie stworzył na dłoni mały krąg magiczny, z którego wyłonił się pewien przedmiot. Była to figurka Oppai Smoka, Isseia w jego zbroi. Sairaorg-san, z opuchniętą i pokrwawioną twarzą, usiadł obok Balberitha.

– Bal-kun, to ty pisałeś listy do Hyoudou Isseia, prawda? Była ich masa i były one dla niego jednym ze źródeł mocy.

Nazwał go Bal-kun. Hmm, Bal-kun…. To był ten mały Ponury Żniwiarz, który pisał listy do Iseia-kun. Więc on nim był. Dał z siebie wszystko, aby tym swoim niezdarnym diabelskim pismem wyrazić swoje wrażenia na temat programu telewizyjnego, meczy turniejowych, oraz rzeczy które czuł. Ise-kun cieszył się, że kibicuje mu nawet ktoś z Królestwa Zmarłych. Potem, dzięki zachowaniu i postępowaniu Balberitha w Kioto, ja i Ise-kun zrozumieliśmy jego tożsamość. To dlatego tak się na nim skoncentrował. Sairaorg-san położył figurkę na piersi powalonego Balberitha.

– Miałem dostarczyć tę figurkę. Jest ona dla ciebie.

Drżącymi rękoma, Balberith podniósł figurkę do oczu, w których zaczęło się coś zbierać. Nagle….

– ...UuU, uuUuUuUhh.

Przytulając figurkę, płakał jak dziecko. Kilka dni temu ochronił wioskę youkai w Kioto przed najazdem diabłów stworzonych przez Hadesa. Z raportu wiedzieliśmy, że dał wtedy jakiemuś dziecku figurkę, która była dla niego bardzo cenna. Zanim zaczęliśmy tę operację, Sairaorg-san przygotował więc taką samą. Doprawdy, do samego końca był…

– Możesz być spokojny. Przysięgam w imieniu Wielkiego Króla, Klanu Bael i mojej dumy, że nie zrobię mu krzywdy – powiedział Sairaorg-san do Zena.

– ...Dziękuję ci... Dziękuję – odparł Ponury Żniwiarz, roniąc łzy z pustych oczodołów.

Cofnij do Najsilniejsze Smoki Powróć do Shin 4 Przejdź do Decydująca Bitwa Kobiet
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_Shin.4_-_Lwie_Serce&oldid=14492