High School DxD - Tom 3 rozdzial 1

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 1: Czas na rozgrzewkę, Klubie!

Część 1

BĘC!

Tępo brzmiący odgłos metalu rozniósł się po błękitnym niebie.

– W porządku, mam ją! – złapałem w rękawice piłkę bejsbolową lecącą w moim kierunku.

– Świetny chwyt, Ise! – Buchou uśmiechnęła się do mnie i podniosła kciuk w górę.

Nasz Klub trenował właśnie baseball na jałowym boisku na tyłach starego budynku szkoły. Nie, to nie należało do naszych diabelskich obowiązków.

「Za tydzień w Akademii Kuou rozegra się Turniej Piłki. To ważne starcie klubów, którego nie możemy przegrać.」

Buchou poinformowała nas o tym poważnym glosem. Tak, jedno z największych szkolnych wydarzeń, jakim był Turniej Piłki, zbliżało się. Ogólnie rzecz biorąc, podczas niego graliśmy w sporty związane z piłką, takie jak koszykówka, piłka nożna, baseball i tenis. Mecze rozgrywały się pomiędzy klasami, przedstawicielami płci oraz, rzecz jasna, szkolnymi klubami. Niezależnie od tego, czy było się członkiem jakiegoś klubu sportowego czy nie, było to obowiązkowe; naturalnie dotyczyło to też Klubu Okultystycznego.

Grę, którą grano danego dnia, ogłaszano dopiero podczas tego wydarzenia, toteż nie wiedzieliśmy co nas czekało. Jeśli kluby różniły się od siebie liczbą członków, ze względów fair play ustalano minimalną liczbę graczy. Zgodnie z zarządzeniem samorządu szkolnego, niektóre dyscypliny mogły wymagać większej ilości graczy. Musieliśmy się więc upewnić, że w razie czego mielibyśmy rezerwy. Ćwiczyliśmy więc tylko te sporty, które mogły na tym turnieju wystąpić.

Dzisiaj trafiło na baseball.

Jak na wieczór przystało, dookoła ściemniało się. Dotychczas spędzaliśmy czas rozmawiając w pokoju klubowym, jednak niedawno przywdzialiśmy stroje sportowe i rozpoczęliśmy nasz trening. Cóż, nie żebym nie lubił ruchu dla przyjemności, bo w końcu trenowałem codziennie z rana, ale za dnia moja wytrzymałość była pochłaniana w zatrważającym tempie. Trening z rana, lekcje w szkole, trenowanie sportów, a w nocy moja praca diabła… Prawdę mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdybym umarł… Fakt że wciąż żyłem, zawdzięczałem tylko temu, że byłem demonem…

– Odbijanie piłki idzie nam nieźle. Jeśli trafi się nam baseball, to Koneko będzie naszym czwartym pałkarzem.

– …Tak jest.

To chyba oczywiste, że tak nadludzko silna dziewczyna będzie pałkarzem, nie ma co do tego żadnych pytań. Nawet gdybyśmy nad tym głosowali, Koneko-chan i tak by wygrała.

– Teraz poćwiczymy łapanie piłki! Załóżcie wszyscy rękawice i rozstawcie się! – Buchou była w świetnym humorze. Pełna energii i wesoła, niemal gorąca jak ogień.

– Ufufufu. Buchou lubi tego typu rzeczy – powiedziała Akeno-san, cały czas chichocząc.

– Myślę, że rozumiem to – odpowiedziałem. – Moja Onee-sama nienawidzi przegrywać.

– Zgadza się. Oczywiście nie ma możliwości, żebyśmy przegrali. No chyba, że popełnimy jakiś błąd.

Przytaknąłem jej. Jako diabły byliśmy stanowczo silniejsi od ludzi, zatem podczas rozgrywek będziemy musieli się kontrolować. Oczywiście nie będziemy brać udziału w trudnych dyscyplinach. Z drugiej strony musieliśmy nauczyć się zasad i cech gry w baseball. Jednak co było powodem tego, że Buchou nas trenowała?

「Mimo że wiesz o co chodzi, to twoje ciało również musi być wyćwiczone.」

Co za hart ducha. Oto teoria i praktyka w wykonaniu Buchou. Bez względu na naszą lepszą wydolność fizyczną, nie byliśmy w stanie przewidzieć, co mogło się wydarzyć.

– Asiu! Leci do ciebie!

RZUCA!

Buchou posłała piłkę w kierunku Asi.

– Haaan! Aaau-aaau-aaau…Aach! – Piłka przeleciała przez jej nogi.

Trzeba powiedzieć, że sportowe zdolności Asi nie były zadowalające. Czasami nawet potykała się bez powodu.

– Asiu! Jeśli nie uda ci się złapać piłki, to chociaż po nią idź!

– T-tak jest!

Po incydencie z Raiserem, Buchou zaczęła okazywać dużo troski w sprawie rozgrywek. Bardzo ubolewała nad tym, że wtedy z nim przegrała. W każdym razie oczywistym było, że byliśmy wówczas w niekorzystnej sytuacji. Faktem było, że przez naszą porażkę ucierpiała duma Buchou… Powiedziała przecież, ze chce wygrać… Gdybym tylko nie był taki bezużyteczny…

– Jesteś następny, Yuuto! Leci!

UDERZA!

Buchou odbiła piłkę w kierunku Kiby. To powinna dla niego być bułka z masłem, był w końcu najszybszy z nas. Mógł zrobić wszystko bez trudu.

Tak chociaż myślałem.

– …

PLASK!

Kiba stał w miejscu jak ostatni idiota i oberwał piłką. Hej, hej, hej!

– Kiba! Weź się w garść! – krzyknąłem na niego.

Wtedy spojrzał się na mnie z zakłopotaną miną!

– … Aach, przepraszam. Zamyśliłem się – podniósł piłkę i rzucił w stronę Buchou. Złapała ją z westchnieniem.

– Coś nie tak, Yuuto? Ostatnio zachowujesz się dziwnie. To do ciebie nie podobne.

– Przepraszam

Kiba szczerze przeprosił. Buchou miała rację – ten gość ostatnimi czasy myślał o czymś poważnym. Nawet podczas dyskusji w klubie nie brał w nich udziału i sprawiał wrażenie nieobecnego. Słyszałem nawet, że w swojej klasie, gdzie zaczęto nazywać go Zamyślonym Księciem, stał się tematem numer jeden do rozmów. Wszystkie dziewczyny były zmartwione i podekscytowane jego wyrazem twarzy. Obyś zdechł przystojniaczku! – Tak zawsze o nim myślałem… ale nawet ja zauważyłem, że ostatnio zachowywał się dziwnie. Zawsze chodził uśmiechnięty, więc zmiana ta była raczej niespodziewana…

Jeśli z moją intuicją było wszystko w porządku, to zaczął się tak zachowywać w dniu, gdy w moim domu odbyło się „spotkanie” klubowe. Czy to z powodu tamtego zdjęcia? Podczas starcia z Raiserem mówił do wrogiego Skoczka nienawistnym głosem. Kiba stał się taki najwidoczniej z powodu świętego miecza. I to byłoby tyle; teraz musieliśmy ciężko trenować z powodu Turnieju Piłki.

– Hmmm…

Och, Buchou wyjęła podręcznik do baseballu. Kiedy zbliżał się jakiś ważny mecz, przejawiały się u niej skłonności do czytania takich rzeczy. Naprawdę potrafiła w jednej chwili stać się molem książkowym. W domu czytała trochę bardziej skomplikowane teksty.

– Ara-ara. Tak przy okazji, wiedziałeś o tym Ise? – zapytała mnie Akeno-san.

– O czym?

– Niedawno Buchou zaczęła czytać podręcznik miłosny.

– …Podręcznik miłosny?!?!?!

Szok… Buchou czytała książkę o miłości… Czy to oznaczało, że znalazła kogoś, kogo kocha…? Moja Buchou… dotykana przez innego mężczyznę… Nieeeeeeeee! Nie chcę o tym myśleć!

Będąc w szoku, schowałem twarz w dłoniach, na co Akeno-san zareagowała śmiechem.

– Ufufufu. Ise-kun, nie musisz się tym martwić. Wszystko będzie w porządku. To niemożliwe dla Buchou, aby miała kogoś za twoimi plecami.

– J-jesteś pewna? Wierzę ci. Jeśli Buchou miałaby mieć chłopaka, to bym umarł…

– Gdyby Buchou była tobą, byłaby głęboko wstrząśnięta. Ufufufu, to jej pierwszy raz. Będziesz miał kłopoty, Ise-kun.

– ?

Chociaż nie pojmowałem sensu jej słów, to nie widziałem żadnego problemu dopóty, dopóki Buchou nie zakochała się w innym.

– Okay, nie przerywajmy – Buchou zamachnęła się kijem, a trening znów się rozpoczął.

Część 2

Dzień następny, pora obiadowa.

Turniej zbliżał się wielkimi krokami. Dzisiaj będziemy pewnie trenować bardziej niż dotychczas. Poinformowano nas, żebyśmy po lunchu zebrali się w pokoju klubowym. Będzie to pewnie nasze ostatnie zebranie. Buchou była bardzo poważna.

– Dzisiaj również masz spotkanie? – Matsuda zapytał mnie, gryząc chleb curry[1].

– Tak, trenujemy do turnieju.

– Ha… Klub Okultystyczny ćwiczy granie w piłkę. Ale… wszyscy w twoim klubie są wysportowani, racja?

– Tak.

Byliśmy w końcu diabłami. W porównaniu do ludzi byliśmy niezwykle silni.

– Ise, powinieneś być ostrożny. Krąży o tobie mnóstwo plotek. Niekoniecznie dobrych – powiedział nagle Motohama, poprawiając okulary.

– O czym ty mówisz?

– Dzika bestia Ise zabawia się ze wszystkimi ślicznotkami dookoła. Dorwał już w swoje łapy Rias-senpai i Himejimę-senpai. Zmusza je, wbrew ich woli, do paskudnych, zboczonych rzeczy. „Fufufu. Dostojna ojou-sama robi dla mnie taki zbereźny wyraz twarzy. Ty świnio!” Znęcasz się nad nimi słowem i czynem.

– HEEEEJJJ!!! CO TO DO KUUURWY MA ZNACZYĆ?!?! – krzyknąłem.

Nic dziwnego! Co to do diabła miało być!?

– Jest ich więcej – ciągnął dalej mimo mojego krzyku. – Ofiarą brudnych kłów bestii padła nawet szkolna maskotka o ciałku lolitki, Koneko-chan. Została podżegana do brutalnych stosunków płciowych, które z pewnością uszkodzą jej piękne ciało. Urządza sobie istną ucztę z jej niedojrzałego ciałka. „Senpai… proszę, przestań…”Ale jej słowa są daremne wobec bestii. Następnie jego żądza seksu dotarła do anioła, który przeniósł się do naszej szkoły; rzucił się na Asię już pierwszego dnia. „Nauczę cię wszystkiego o japońskiej kulturze na moich dodatkowych zajęciach.” Przez niego anioł stoczył się na samo dno… Zabrałeś ją do swojego domu. Jej nigdy niekończące się piekło ma miejsce w twoim małym pokoju. Polowanie Ise-sadysty na piękne dziewczyny nigdy się nie skończy… Właśnie coś takiego mówią.

– …Poważnie? Wszyscy mnie tak postrzegają? – omiotłem klasę spojrzeniem.

Mogłem się mylić, ale czułem się, jakby wszyscy we mnie widzieli żądne łupu zwierzę… Uuu! To tylko moja wyobraźnia! To tylko moja wyobraźnia! Cholera! Kto do diabła rozpuszcza te wszystkie plotki?!

– Cóż, to my rozprowadzamy te plotki.

– Tak.

Matsuda i Motohama przyznali się do tego bez żadnych wyrzutów sumienia. To brzmiało jak kłamstwo, racja? Ci goście byli moimi przyjaciółmi!

PAC! ŁUP!

Przyłożyłem obydwóm bez słowa! Oczywiście! Ale mają nasrane w głowach!

– To bolało, sadysto!

– Tak. Nie wyładowuj na nas swoich niewyżytych emocji, bestio!

– Nie pieprzcie mi tutaj! Rozpowiadacie o mnie takie kłamstwa!? Naprawdę chcecie zginąć?!

– Hm… Oszalejemy z zazdrości, jeżeli nie będziemy mogli robić takich rzeczy.

– Hahaha! Nasze głowy i tak są już uszkodzone!

– Okażcie choć trochę skruchy! Co wy próbujecie zrobić z moim wizerunkiem w szkole?!

– Mówiąc przy okazji, krążą również plotki o tym, że razem z Kibą jesteście parą.

– Łupem żądnej seksu bestii padł również szkolny książę. My się już zajmiemy, żeby wszyscy o tym usłyszeli!

– Wśród niektórych dziewczyn ten temat nie schodzi z ich ust.

– Kyaaa! Ale kto się nadstawia, a kto wkłada?

– Zdechnijcie! Naprawdę, zdechnijcie!

Najgorsi z możliwych przyjaciół! Cholera! Gdyby nie to, że znałem ich od tak dawna, to wybiłbym z ich głów te bzdury! Naprawdę, ci goście! Hah…

Po „przyjemnie” spędzonym lunchu z moimi kumplami, musiałem udać się na spotkanie. Zostawiłem moje puste pudełko po lunchu w torbie. Gdzie była Asia? Och, jadła z jakąś dziewczyną w rogu. Cieszyło mnie to, że jakoś się zaaklimatyzowała. Mówiła mi, że znalazła przyjaciółkę.

– Matsuda, Motohama, wybaczcie, ale muszę już iść.

– Och, ciężko trenujesz, to dobrze dla ciebie.

– Tak poświęcasz się sportowi?

– Nic na to nie poradzę, rozkaz Buchou. A ponieważ tyle trenuje, to na pewno wygram.

– Jesteś pełen energii. Do niedawna w taki stan wprawiało cię tylko porno.

– Naprawdę się zmieniłeś. Zjadłeś coś złego? Czy twoje życie naprawdę tak się zmieniło po tym, jak zobaczyłeś prawdziwe cycki?

– No cóż, cycki są tak niesamowitym widokiem, że bez względu na to ile razy je widzisz, to zawsze się nimi zachwycasz.

– Umrzyj!

– Zgiń!

Pff! Nienawidźcie mnie, ile tylko chcecie. Podczas gdy wy będziecie wymyślać jakieś nowe bzdury, ja będę oglądał cycusie Buchou! Ale… naprawdę się tak zmieniłem? Naprawdę? No… Zmieniłem się w diabła.

– Hej, Asia. Skończyłaś jeść?

– Asiu, twój chłopak cię woła – siedząca obok Asi okularnica, Kiriyuu Aika, powiedziała to z zbereźną miną.

– Ch-chłopak!? – Asia zdenerwowała się.

Nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem. Cóż, każda dziewczyna byłaby speszona, gdyby ktoś uznał jej bliskiego przyjaciela za jej „chłopaka”.

– Co? Pomyliłam się? Wasza dwójka zawsze trzyma się razem, więc myślałam, że chodzicie ze sobą.

– T-too… Au…! – Twarz Asi zaczęła pokrywać się szkarłatem.

Jeśli mówisz coś takiego przy całej klasie, wszyscy będą się na ciebie patrzeć… A ja będę czuł wstyd!

– Hmmm, naprawdę? Wyglądacie jak para. Zawsze trzymacie się razem i dobrze się ze sobą dogadujecie, zupełnie jakbyście byli połączeni. Mieszkacie razem za pozwoleniem twoich rodziców, prawda? Młody chłopak i dziewczyna pod jednym dachem. To… Mufufufu. Tak przy okazji, to ja jej opowiedziałam o wspólnej kąpieli! I jak?! Podobało się?

– To ty! – krzyknąłem. – Co masz na myśli mówiąc „połączeni”?! Nie mów tak, jakbyśmy byli jakimiś robotami, które można złączyć! To… to chamskie! Cóż.. Chcę robić tego typu rzeczy, ale nie zrobię czegoś takiego Asi!

Racja! Byłem tym, który miał chronić Asię! Nie mogłem jej niczego zrobić!

– Hmm, dziwne. Asia lu…Mugaah! – Asia zakryła jej usta obiema dłońmi.

– Aaaach! Proszę, przestań Kiriyuu-san!

Asia…? Nigdy wcześniej nie widziałem u niej aż tak czerwonej twarzy… Jej oczy stały się wodniste. Czyżby Kiriyuu znała jakiś sekret, którego Asia nie chciała mi ujawnić? Hmmmm… pewnie to jakieś babskie sprawy, dla mnie zbyt trudne do zrozumienia.

– W każdym razie, Asiu, musimy iść na spotkanie.

– Okay!

Musiała się uspokoić. Cóż, rozmowy na takie tematy były dla niej zbyt ostre, zwłaszcza jeśli rozważyć to, gdzie dorastała. Nawet ja byłbym zawstydzony tym, gdybym powiedział, że Asia jest moją dziewczyną… Ale, gdyby nią była, to wtedy prowadziłbym szczęśliwe życie. W każdym razie teraz miałem silne uczucie, że muszę strzec Asi. Nie potrafiłem już sobie wyobrazić życia bez niej. Jej uśmiech stał się jego częścią.

Rozmyślając nad moim szczęśliwym życiem, zbliżaliśmy się do pokoju klubowego.

Część 3

Kiedy dotarliśmy do pokoju klubowego, wszyscy już tam byli… oraz ktoś, kto był spoza klubu.

– …! – Byłem zszokowany na widok osoby, która siedziała na kanapie.

– Seito-kaichou[2].

Zgadza się: na kanapie siedziała przewodnicząca naszego samorządu uczniowskiego. Była ona dziewczyną piękną i szczupłą. Rozsiewała wokół siebie atmosferę surowości i chłodu. Mimo swojej urody wcale nie wyglądała na Japonkę. Nazywała się Shitori Souna i była uczennicą trzeciej klasy. Zajmowała trzecie miejsce w rankingu popularności. Oczywiście Rias-buchou i Akeno-san zajmowały kolejno pierwsze i drugie miejsce. Dodatkowo jej straszna atmosfera sprawiała, że ludzie trzymali się od niej z daleka. Samą atmosferę tworzyły zaś jej surowy wzrok oraz wspaniały wygląd. Była bardziej popularna wśród dziewczyn niż wśród chłopaków, możliwe że pod tym względem przewyższała nawet Rias-Buchou i Akeno-san.

Rozejrzałem się ostrożnie. Był z nią jeden chłopak z samorządu.

– Och więc nie mówiłaś o nas Hyoudou, Rias-senpai? – zapytał. – Dziwne, że nie zauważył, że i my jesteśmy diabłami.

Czy to nie był ten chłopak, który niedawno dołączył do samorządu jako jej sekretarz? Przewodnicząca odpowiedziała mu cichym głosem:

– Saji – odpowiedziała Przewodnicząca – nie można nic na to poradzić, ponieważ nie jesteśmy w stanie utrzymać ze sobą normalnych kontaktów. W dodatku Hyoudou-kun również jest demonem od niedługiego czasu, więc jeszcze nie reaguje tak, jak powinien.

C-co!? Z tego co mówiła, wynikałoby, że członkowie samorządu też byli…? Poza Klubem Okultystycznym, były tu jeszcze jakieś diabły!? Akeno-san zaraz udzieliła mi odpowiedzi:

– Przewodnicząca, Shitori Souna-sama, naprawdę nazywa się Sona Sitri. Jest wysokoklasową diablicą i dziedziczką Domu Sitri.

W-wysokoklasowym diabłem!? Dom Sitri!? Nie byłem pewien czym był, ale na pewno był równie ważny, jak Dom Buchou oraz Feneksa! Co… Zaniemówiłem. To, że w szkole były inne diabły oprócz nas, było dla mnie szokiem!

Akeno-san wyjaśniała dalej:

– Dom Sitri jest jednym z Siedemdziesięciu Dwóch Filarów, który przetrwał wojnę, tak jak Dom Gremory oraz Feneks. Szkołę kontroluje Dom Gremory, ale podczas dnia rządzi nim samorząd uczniowski… czyli Dom Sitri. Pory sprawowania kontroli nad szkołą są więc podzielone na dzień i noc.

Więc to tak… W takim razie członkowie rady uczniowskiej też byli…

Sekretarz samorządu zaczął mówić:

– Możecie cieszyć się spokojnym szkolnym życiem, ponieważ przewodnicząca i pozostali słudzy Domu Sitri ciężko pracują w ciągu dnia. Nie bolałoby, jakbyście o tym pamiętali. Przy okazji, nazywam się Saji Genshirou. Uczeń klasy drugiej i Pion.

– Ochh, jesteśmy z tego samego rocznika i oboje jesteśmy Pionami – powiedziałem z uśmiechem.

Co za niespodziewane spotkanie! Byłem szczęśliwy, że spotkałem innego Piona, który na dodatek był na tym samym roku co ja! Niestety, na moją reakcję odpowiedział westchnięciem.

– Właśnie… Poważnie uraziłeś moją dumę. Ty… jeden z Tria Zboczeńców jest Pionem, tak jak ja…

– Coś ty powiedział?!

Co za drań! A już myślałem, że się dogadamy!

– Och? Może chcesz wyjść? Mimo że na takiego nie wyglądam, to zużyto na mnie aż cztery Piony. Może i jestem diabłem od niedawna, ale nie przegram z kimś takim jak ty, Hyoudou.

Saji prowokował mnie, ale przewodnicząca spojrzała na niego ostrym wzrokiem.

– Saji, natychmiast przestań – powiedziała stanowczym głosem.

– A-ale Przewodnicząco!

– Powód dla którego tu przyszliśmy jest taki, że chciałam przedstawić naszego nowego sługę… ponieważ jesteśmy zaprzyjaźnionymi wysokoklasowymi diabłami używającymi szkoły jako bazy. Innymi słowy jesteś tu, by poznać sługi Rias, Hyoudou-kuna oraz Asię-san. Skoro jesteś moim sługą, to nie przynoś mi wstydu. Poza tym… – tutaj Przewodnicząca spojrzała na mnie – Saji, nie wygrałbyś teraz z Hyoudou-kunem. To on pokonał trzeciego syna Domu Feneks. Nie bez powodu jest wart aż osiem figur.

– Osiem figur!? Zaraz, on pokonał feniksa!? Dla niego pokonanie Raisera… Myślałem że to Kiba, albo Himejima-senpai uratowali Rias-senpai…

Zaraz, co? O czym oni mówią? Poza tym, przestań się na mnie gapić takim dziwnym wzrokiem. Nie jestem jakimś zwierzakiem na wybiegu w zoo.

Przewodnicząca skłoniła się w przepraszającym geście.

– Przepraszam was bardzo, Hyoudou Isseiu-kun, Asiu Argento-san. Mój podwładny nie ma tyle bitewnego doświadczenia co wy, więc ma takie właśnie, a nie inne nastawienie. Jeśli to możliwe, to moglibyście się jednak ze sobą dogadać? – powiedziała z uśmiechem.

Hm, chyba tego rodzaju uśmiech można było nazwać zimnym. Nie czułem jednak od niej wrogości, więc widocznie była po prostu osobą, która uśmiechała się w ten sposób.

– Saji – wywołała go.

– Ech? Tak! Proszę, zostańmy przyjaciółmi… – skłonił się niechętnie. Wyglądał na niezadowolonego.

– Tak, zaprzyjaźnijmy się – Asia odpowiedziała mu z szerokim uśmiechem. Jakie z niej dobre dziecko.

– Jeśli to Asia-san, to jestem bardzo szczęśliwy! – Saji chwycił dłoń Asi z zupełnie innym nastawieniem.

C-co za drań! Odsunąłem go od Asi i ścisnąłem mu dłoń z całej sił.

– Hahaha! Saji-kun! Bardzo miło cię poznać! Wiedz, że skonasz w straszliwych męczarniach, jeśli tkniesz Asię choćby jednym paluchem. Rozumiemy się, Saji-kun!? – powiedziałem z fałszywym uśmiechem.

Odpowiedział mi identycznym grymasem i chwycił mocniej moja dłoń:

– Tak! Tak! Mi także miło cię poznać, Hyoudou-kun! Trzymasz więc tą jasnowłosą ślicznotkę dla siebie! Naprawdę jest z ciebie sadysta! Rany, oby niebiosa zesłały na ciebie karę! Mam nadzieje, że podczas twojej drogi do domu trafi cię piorun!

Wymieniliśmy te „uprzejmości” na oczach wszystkich. Musiało to wyglądać dziwnie. Nie mogłem mu jednak wybaczyć! Był inny niż Kiba, ale nie mogłem go znieść! Naprawdę, chciałem mu przyłożyć! Na pewno nie pozwolę mu żyć, jeśli tknie Asię!

– Musi ci być ciężko.

– Tobie też.

Buchou i Przewodnicząca westchnęły na nasz widok.

– Członkowie samorządu szkolnego są o wiele silniejsi niż twoi towarzysze – powiedziała, podając mi dłoń.

Więc członkowie rady uczniowskiej byli sługami domu Przewodniczącej…

Przewodnicząca upiła łyk zielonej herbaty i przemówiła cichym głosem:

– Kocham tę szkołę. Myślę, że praca w samorządzie jest warta trudu. Dlatego nie daruję tym, którzy spróbują zniszczyć panujący w niej spokój. Niezależnie od tego, czy są ludźmi, czy diabłami. To dotyczy wszystkich was, włącznie z Rias.

Natychmiast zrozumiałem, że jej słowa były kierowane do nowych diabłów: mnie, Asi i Sajiego. Innymi słowy, każdy kto zakłóci porządek w tej szkole, jest już martwy. Ta osoba naprawdę bardzo kochała Akademię Kuou. Nic dziwnego, że została przewodniczącą.

– Myślę, że wystarczy już przedstawiania nowych członków – Przewodnicząca wstała i ruszyła w stronę wyjścia. – Teraz musimy was przeprosić. Mam pewną robotę papierkową, którą muszę zrobić przed końcem przerwy obiadowej.

– Przewodnicząco… Nie, Souno Sitri-san… sama. Oddaję się pod twoją opiekę.

– Tak! Proszę, traktuj nas dobrze.

Ja i Asia skłoniliśmy się Przewodniczącej na pożegnanie.

Zostaliśmy jej przedstawieni jako nowe demony. Była wysokoklasową diablicą i znajomą Buchou. Nawet jeśli jej sługą był ktoś „taki”, musieliśmy to zrobić, w końcu reprezentowaliśmy Dom Gremory.

– Tak, bądźmy dla siebie mili – odpowiedziała nam uśmiechem.

Przed opuszczeniem pokoju, Kaichou zwróciła się z uśmiechem do Buchou:

– Rias, będę czekała na Turniej Piłki.

– Ja również.

–Buchou uśmiechnęła się, a Przewodnicząca wyszła.

Uświadomiłem sobie, że ta dwójka była ze sobą blisko. Mogłaby nam pomóc w sporze pomiędzy dwoma starymi Domami… Jednak… to nie było takie proste, ogarnąć umysłem te wszystkie problemy diabelskiej arystokracji. A może wierzyła, że Buchou sama sobie jakoś poradzi?

– Ise, Asiu, dogadajcie się jakoś z Sajim-kun. Poznacie też innych członków samorządu uczniowskiego, ale nie sprzeczać mi się z nimi. Cieszmy się wszyscy naszą szkołą, dobrze? – powiedziała z szerokim uśmiechem.

– Dobrze!

Jeśli ona tak każe, to posłucham bez słowa skargi! Nie będę wdawał się w żadne kłótnie… nawet jeśli ten gość to zwykły gnój! Z drugiej strony… były tu jeszcze inne diabły… Ta szkoła miała więcej sekretów, niż myślałem…

Część 4

BAM! BAM!

Strzały były znakiem rozpoczęcia Turnieju Piłki.

– Tsukmoto-kun z Klubu Mangi, Hashioka-sensei cię wzywa. Zjaw się jak najszybciej w pokoju nauczycielskim – przez system nagłośnieniowy bez końca płynęły jakieś komunikaty.

Członkowie naszego klubu przebrali się w stroje do WF-u i cierpliwie czekali w jednym miejscu. Mecze między klubami miały być pod koniec turnieju. Jako pierwsze miały być rozgrywki międzyklasowe. Przypomniałem sobie, że moja klasa miała grać w koszykówkę. Asia i ja także musieliśmy wziąć w nim udział. Treningi w naszym Klubie po szkole nie były bezcelowe.

Zaraz po tym miały być rozgrywki dziewczyny kontra chłopcy. Na koniec, po lunchu, mecze międzyklubowe. Robiłem sobie małą rozgrzewkę, Asia rozciągała się z pomocą Akeno-san, Koneko-chan siedziała na plastikowym materacu i czytała książkę o zasadach, a Kiba… ciągle był nad czymś zamyślony. Był całkowicie zaabsorbowany wpatrywaniem się w niebo. Buchou poszła sprawdzić w jakiej dyscyplinie będą ze sobą rywalizować kluby. O, już wraca. Jej uśmiech wyglądał na pozbawiony strachu.

– Fufufu, Wygramy ten mecz.

– W co będziemy grać?

– W dwa ognie!

Naszły mnie z tego powodu złe przeczucia.

Część 5

– Buchou!! Uda ci się! – kibicowałem spoza ogrodzenia otaczającego kort tenisowy.

Myślałem, że się rozpłaczę. Buchou w stroju do tenisa! Krótka spódniczka odsłaniała jej wspaniałe uda! Reprezentowała swoją klasę i stanęła do starcia z kimś innym z trzeciej klasy.

PLASK!

Poruszała się bezproblemowo, ale jej przeciwniczka też nie była najgorsza!

– Kaichou-samaaaaa! Kyaaaa! – krzyczały piskliwym głosem dziewczyny.

Tak, przeciwnikiem Buchou był nie kto inny jak Shitori Souna-senpai.

– Ufufufu. Wspaniale, że możemy oglądać starcie dwóch wysokoklasowych diablic w takim miejscu – Akeno-san stała obok mnie i też cieszyła się z oglądania meczu.

Było tak jak mówiła. Nigdy bym nie przypuszczał, że dwa wysokoklasowe diabły stoczą pojedynek w szkole. I obydwie nie miały zamiaru ograniczać się. Każda z nich uderzała piłkę rakietą bardzo poważnie.

– Przyjmij to, Souna!

– A dziękuję, Rias!

Obydwie wymieniały ze sobą tego typu zdania podczas meczu. Wyglądało to jak sytuacja z jakiejś komediowej, sportowej mangi! Nawet ja byłem podniecony przez patrzenie na nie!

– Kaichouuuuu! Wygraj proszęęęęę!

Ach, Saji kibicował po przeciwnej stronie ogrodzenia. Nawet wymachiwał flagą z napisem Samorząd Uczniowski. Też się nieźle napalił!

– A masz! Styl podkręconej piłki Shitori! – po uderzeniu Kaichou, piłka ruszyła gwałtownie w stronę Buchou.

– Jesteś taka naiwna! Poznaj kontrę Rodu Gremory! – Buchou próbowała odbić piłkę rakietą, ale ta zmieniła tor lotu i poleciała dołem! Uoooooo! Czy to magiczna piłka!?

– Trzydzieści do piętnastu.

– Nieeeeee! Kaichou zdobyła punkt!

– Nieźle ci idzie, Souna. Właśnie tego oczekiwałam po tobie.

– Ufufu. Rias, nie zapomniałaś chyba o obietnicy, że przegrany będzie musiał zapłacić za udon[3] ze wszystkimi dodatkami u Kobashiyi, prawda?

– Nie zapomniałam. To będzie dla mnie hańba, jeśli spróbujesz go przede mną. Dlatego właśnie wygram! Wiesz, że znam sto osiem magicznych stylów uderzania piłki?

– Przyjmuję wyzwanie. Nie pozwolę, by twoja piłka dostała się do mojej Strefy Shitori.

Nie wiem dlaczego, ale ich oczy płonęły… Ale księżniczko, dlaczego to, o co się założyłyście, było takie… pospolite? No cóż, może było to dla nich coś dobrego. Może zaczynały zachowywać się jak ludzie, ponieważ mieszkały już jakiś czas w naszym świecie.

Pojedynek trwał tak długo, że obydwie całkowicie zniszczyły rakiety, więc ogłoszono remis. Cóż, to się w końcu musiało stać, po tak intensywnej grze. Teraz nadszedł czas na rozgrywki międzyklubowe…

Część 6

– P-pumpy[4]?

Byłem w szoku, gdy zobaczyłem, że Asia je nosiła. To nie był szkolny strój do WF-u, tylko pumpy! Zanim rozgrywki klubowe zaczęły się, Asia nagle gdzieś zniknęła, a kiedy zastanawiałem się nad jej powrotem, miała na sobie pumpy. Oooo… jej białe nogi… jej uda…! Rany! Jej nogi były piękne jak zawsze!

Asia kręciła się w miejscu, a jej twarz przybierała czerwoną barwę.

– …Ummm… Słyszałam od Kiriyuu-san, że właściwym strojem do gry w dwa ognie są właśnie pumpy… i… i że Ise-san będzie szczęśliwy, jeśli je włożę…

K-kiriyuuuuuuuu! Cholerna suka! Dlaczego ona uczyła moją słodką Asie takich wspaniałych… to znaczy bezwstydnych rzeczy! Cholera! Działania Kiriyuu, znanej teraz jako Pani Umysłu, doprowadzały do palpitacji mojego serca!

– Nie podobają ci się?

Asia spytała nieśmiało, jednocześnie patrząc na mnie. !……… Poczułem, jakby moje wnętrze ogarnęły płomienie.

– Nie, nie. Są wspaniałe. Dziękuję ci! Bardzo ci dziękuję! – uścisnąłem dłoń Asi i dziękowałem jej bardzo. Ale Asia nie wiedziała sama, co się działo.

– Hej, głowa do góry – Buchou była pełna energii, nawet po tak zaciekłym meczu tenisa. Cóż, też byłem rozgrzany.

– Osu! Pumpy Asi mnie naprawdę rozgrzały! Skoro mam grać, to nie mam zamiaru przegrać!

– Dobra odpowiedź, Ise! Jeśli dasz z siebie wszystko, dostaniesz nagrodę!

………! C-co!! Mówisz poważnie, Buchou!? Poczułem, jak jakaś nieznana moc przepłynęła przeze mnie!

– Uooooooo! Oppai!

Zdecydowanie nie przegram! Piersi Buchou były już moje!

NADEPNIĘCIE

– GYAAA! – krzyknąłem.

Oczywiście dlatego, że Asia nadepnęła mi na stopę.

– Ise-san, czy dałeś już wszystkim „to”? – zapytała Asia niezadowolonym głosem.

Gdy na nią spojrzałem, była wkurzona. Była w złym nastroju. Chlip… Ostatnio Asia-chan nauczyła się używać wobec mnie przemocy. Musiała być w tym buntowniczym wieku.

Jednak tak jak powiedziała, było coś, co chciałbym wszystkim dać. Fufufu, zrobiłem to ostatniej nocy.

– Słuchajcie wszyscy, załóżmy to jako drużyna!

Rzeczami, które dla nich miałem, były opaski na głowę z wyhaftowanym napisem Klub Okultystyczny. Sam je zrobiłem.

– Ara, dobrze się przygotowałeś – Buchou była pierwszą, która wzięła opaskę. – Tak, Ise jest bardziej uzdolniony niż myślałam. Są dobrze wykonane.

– Hehehehe, ćwiczę w tajemnicy przed wszystkimi.

Tak, zrobiłem je w swoim wolnym czasie. Nie byłem najlepszy z techniki, ale wierzyłem, że będę coraz lepszy, jeśli będę po trochu trenował każdego dnia. Dzięki temu osiągnę w tym mistrzostwo. Cóż, w porównaniu z robotą kogoś doświadczonego, wypadało to dosyć blado, jednak mimo to wciąż wyglądało nieźle.

– …Są niespodziewanie dobre.

Dziękuję ci, Koneko-chan!

– Ara-ara. Inne kluby z pewnością mają na sobie coś, co symbolizuje ich drużynę. Na przykład mundurki albo czapki.

– Racja, Akeno-san! Dlatego właśnie to zrobiłem!

Wszyscy wzięli je z moich rak i obwiązali wokół głowy.

Byłem szczęśliwy. Warto było je robić przez całą noc. Dałem jedną Kibie, który wciąż dziwnie się zachowywał.

– Masz, Kiba.

– T-tak… Dzięki.

– …Skoncentrujmy się teraz na zwycięstwie.

– …Zwycięstwo, co? Tak… Zwycięstwo jest ważne.

Hm? Brzmiał, jakby coś zaprzątało mu głowę. Wyglądał jak osoba, która coś straciła.

[Proszę członków Klubu Okultystycznego i Klubu Baseballu o stawienie się na miejsce gry.]

Wzywają nas! Nasza bitwa się zaczęła!

Część 7

– Rzucajcie w niego! Rzucajcie w Hyoudou!

– Uoooooo! Odpieprzcie się ludzie! – płakałem i krzyczałem jednocześnie, kiedy musiałem unikać niezwykle szybkich piłek.

Rozgrywki międzyklubowe się zaczęły! Graliśmy w dwa ognie, a naszym pierwszym przeciwnikiem był Klub Baseballu… Ci goście nie rzucali w nikogo innego poza mną!

Buchou – jedna z Dwóch Wielki Onee-sama. Naprawdę popularna szkolna bogini. Nie wolno w nią rzucać piłką.

Akeno-san – druga, która nosiła ten tytuł. Szkolna bogini. Nie wolno w nią rzucać piłką.

Asia – numer jeden wśród pięknych dziewczyn z drugich klas. Dodatkowo blondynka! Nie wolno w nią rzucać piłką.

Koneko-chan – loli będąca nasza szkolną maskotką. Będzie ci przykro, jakbyś ją trafił.

Kiba – wróg każdego męskiego ucznia szkoły, ale jeśli go trafisz, dziewczyny cię znienawidzą. Nie wolno w niego rzucać piłką.

Ja, Ise – wszyscy myślą: „Nie rozumiem dlaczego ten gość należy do Klubu Okultystycznego”. Nic się nie stanie, jeśli go trafisz. Nie, musisz go uderzyć. Cholera. Zdychaj. Rzucajcie w niego za każdym razem! Celujcie w głowę! Zgiń, przepadnij, dzika bestio!

Czułem się tak, jakbym słyszał te wszystkie myśli. To ostateczna droga do zlikwidowania mnie! Skupiły się na mnie złe zamiary wszystkich! Wszystkich uczniów w szkole!

– Zabić Iseeiaaaaaaa!

– Asia-chaaaaaaaaan! Spodenki są wspaniałe! Iseeeeeee, zgiń!

– Proszę! Znokautujcie Hyoudou! Przez wzgląd na Rias-oneesama! Przez wzgląd na Akeno-oneesama!

– Trzeba sprowadzić Asię-san na dobrą drogę!

– Zdechnij! Teraz! Trafcie go w głowę!

– Zabić go!! Zgiń!! Powinien być tylko jeden lolicon[5], czyli ja!

– Nie zostaniesz zabity, jeśli się nie pokażesz!

Nawet publiczność życzyła mi śmierci! Ach, pierdolcie się wszyscy! Oczy wszystkich posyłały mi śmiercionośne spojrzenia! Cholera! Dlaczego to się musiało stać!? Moje złe przeczucia się urzeczywistniły!

– Wszystkie piłki są skoncentrowane na Iseiu! W terminologii strategii nazywa się to „ofiarą”! Ise, to nasza szansa!

– Buchouuuu!! Postaram się najlepiej jak umiem! Cholera! Nie robię tego dla zabawy!

Jeśli Buchou tak na mnie liczyła, to musiałem dać z siebie wszystko, nawet jeśli oznaczało to używanie mojego ciała w charakterze tarczy! Wymierzona we mnie piłka została zablokowana przez Koneko-chan, która teraz użyła jej do znokautowania jednym rzutem przeciwnika! Tak! W tym tempie możemy zdobyć pierwsze miejsce! Jedyna rzecz która mi pozostała, to unikanie piłki i ucieczka! Kiedy myślałem o tego typu rzeczach, jakiś nieźle zbudowany gość wziął na cel Kibę!

– Cholera! Nie dbam o to, czy zostanę znienawidzony! Giń przystojniaczku!!

Ooou! Ten gość musiał naprawdę nienawidzić przystojnych chłopaków, skoro wolał rzucić piłka w Kibę, niż we mnie! Oberwij! Tak w każdym razie pomyślałem…

– Na co ty się tak gapisz!? – ruszyłem w stronę Kiby z krzykiem, ponieważ dalej przebywał w swoim własnym świecie. Aby go ochronić, zasłoniłem go własnym ciałem.

– … Ach, Ise-kun?

Ach, Ise-kun? A w dupę mnie pocałuj! Co ty do cholery wyprawiasz?! Piłka leciała w moim kierunku! Nic nie można było już poradzić! Zatrzymam ją własnym ciałem! Kiedy tak sobie myślałem, piłka zmieniła tor lotu i pomknęła prosto w moje krocze…

UDERZENIE

– …!!!

Bezpośrednie trafienie… Moje jaja… zostały zmiażdżone przez… piłkę… Guhaa… Padłem na ziemię trzymając się za krocze, ponieważ ten obłąkańczy ból dawał mi… Nie potrafię wyjaśnić, jak to boli… jest to ból, który znają tylko faceci… Członkowie klubu ruszyli w moją stronę. Buchou chwyciła mnie.

– B-Buchou…moje…piłk…i…

– Piłka? Mam ją! Dobrze się spisałeś, Ise! Teraz czas zapolować na tę zdobycz, która tak uszkodziła mojego słodkiego Iseia!

O-onee-sama… Twój wzrok był straszny… Ale… naprawdę moje jaja… Nie mogłem nawet oddychać… Auaa auuuuu…

– Ara-ara. Buchou. Mylisz się. Wygląda na to, że tu czyjeś „piłeczki” są w kiepskim stanie…

R-racja Akeno-san… Buchou wreszcie zorientowała się w sytuacji i zaniemówiła.

– …!Jak tak można! Asia, chodź tu zaraz. Będę w kłopocie, jeśli „to” stanie się przez coś takiego bezużyteczne!

– T-tak. Czy Ise-san jest ranny…?

– Tak, uszkodzeniu uległa najważniejsza część jego ciała. Możesz go uleczyć poza budynkiem?

– Najważniejsza część ciała? Nie rozumiem, ale zajmę się tym!

– Koneko, możesz go zabrać gdzieś, gdzie nikt się nie kręci?

– …Tak jest.

…Najwyraźniej o czymś sobie dyskutowały, podczas gdy ja konałem w męczarniach.

– B-Buchou… wybacz mi, że nie mogłem być bardziej przydatny…

– W porządku, Ise. Dobrze się spisałeś. Resztę zostaw nam.

Buchou delikatnie pogłaskała mnie po policzku.

CHWYT

Ktoś złapał mnie za kołnierz.

CIAGNIĘCIE

Teraz mnie za sobą wlókł. Oczywiście tym kimś była Koneko-chan.

– Ise-san! Wytrzymaj, proszę! – idąca ze mną Asia próbowała mnie pocieszyć.

– Musimy pomścić Iseia! – usłyszałem pełen energii głos Buchou, jakby dobiegał gdzieś z daleka.

Brzmiało to tak, jakbym umarł… Aaach, jeśli Buchou brała to tak na serio, to powinno im się udać, nawet bez Koneko-chan… właśnie tak wycofałem się z pierwszego meczu i zostałem zaciągnięty za salę gimnastyczną.

Część 8

Dotarliśmy na tyły sali gimnastycznej, gdzie nie było nikogo w zasięgu wzroku… Moje krocze dalej bolało…

– Ise-san, zaraz cię wyleczę. Pokaż mi proszę miejsce, gdzie zostałeś ranny.

… ! Nie mogłem tego zrobić.

– … Nie… nie mogę…

– Co ty wygadujesz?! Jeśli nie pokażesz mi miejsca, gdzie cię zraniono, to nie będę go w stanie uleczyć!

Miała naprawdę szczere chęci, jednak ja wciąż… Rozchodziło się tutaj o jaja. Moje jaja. Jeśli ci je pokażę, to mój przyjaciel również będzie na widoku… Nie ma mowy, żeby Asia była w stanie to znieść…

– …Asiu… Błagam cię… Proszę, nie kłopocz mnie tak…

– N-nie! Ja tylko próbuję pomóc…

Aach. Miała naprawdę smutną twarz.

– Asiu, nie płacz… Możesz użyć swoich mocy w pobliżu moich bioder…? Myślę, że w ten sposób tez można to wyleczyć…

Boski Dar Asi to Zmierzch Uzdrawiania, umiejętność natychmiastowego leczenia diabłów. Była ostatnią deską ratunku naszej drużyny. Jej wspaniałe zdolności były w stanie wyleczyć szybko większość ran. Byłem pewien, że była w stanie także wyleczyć „tego” typu obrażenia, ale nie mogłem jej go pokazać…

Ciepłe światło zaczęło wydobywać się z jej rąk. W tym samym momencie poczułem, jak ból zanikał. Zdumiewające… Cóż za ciepłe światło… Aaaach, ból zniknął, jakby był tylko snem… Boski Dar leczył znakomicie także obolałe jądra…

– …Nie potrafię opisać słowami tej sytuacji – westchnęła Koneko-chan. Rzadkie zjawisko.

– Ise-san, odpocznij chwilę.

Leżałem sobie, kiedy Asia podeszła do mnie i uniosła moja głowę… Czyżbym poczuł jakieś miękkie uczucie pod moją głowa!? To uczucie ud! Leżałem sobie z głową na udach!? Naprawdę!?

– Ise-san, wyglądałeś na naprawdę szczęśliwego, kiedy Buchou ci tak robiła… Może nie jestem do tego dość dobra…

Nieprawda! Miałaś na sobie pumpy! Udowa poduszeczka. To marzenie, leżeć z głową na udach dziewczyny, która nosi pumpy!

– Chlip… Dziękuję, naprawdę dziękuję – dziękowałem jej, roniąc przy tym łzy.

– Ufufufu. Ise-san, wystarczy tych podziękowań na dzisiaj.

[Klub Okultystyczny wygrywa!]

Ogłoszono dobrą wiadomość, która dotarła do moich uszu.

Część 9

DESZCZ

Na zewnątrz mocno padało. Mieliśmy szczęście, że rozpadało się po turnieju.

PLASK!

Rozległ się ostry dźwięk, który rozniósł się echem wśród padającego deszczu. Buchou spoliczkowała kogoś. Nie mnie, tylko Kibę.

– Więc jak? Obudziłeś się już?

Buchou była zła. W turnieju zdobyliśmy pierwsze miejsce. Wraz z Asią i Koneko-chan wróciliśmy i odebraliśmy pierwszą lokatę jako drużyna… Był jednak ktoś, kto nie współpracował. Tym kimś był Kiba. Udzielił się parę razy, ale przez większość czasu nic nie robił. Buchou złościła się na niego cały czas podczas meczu, ale nie zwracał na to uwagi. Zrozumiałem, że Buchou była naprawdę zła. Nawet spoliczkowanie nie zrobiło na nim żadnego wrażenia, ani nie skłoniło go do rozmowy. Co z nim było nie tak… Czy to naprawdę Kiba? Zmienił się tak nagle, wyglądał zupełnie jak inna osoba. Zawsze był dobrze ogarniętym przystojnisiem z uspokajającym wyrazem twarzy. Jednak teraz przywdział się w zwykły uśmiech.

– Użyło ci? – odrzekł. – Jest już po turnieju. Nie będziemy więcej trenować, więc mogę poświęcić noc na odpoczynek? Jestem trochę zmęczony, więc daruję sobie nasze spotkanie klubowe. Przepraszam za moje zachowanie dzisiejszego popołudnia, ale nie najlepiej się dzisiaj czuję.

– Kiba, ostatnio zachowujesz się naprawdę dziwnie!

– Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy – na moje pytania Kiba odpowiedział chłodno i z sztucznym uśmiechem.

– Nawet ja zaczynam się martwić.

– Martwić? Kto się tutaj o kogo martwi? Myślę ze to normalne dla diabłów, żyć w taki sposób, jaki same chcą. Cóż, chyba to ja jestem winny tego, że nie słuchałem swojej pani.

Hmmm, może powinienem był powiedzieć mu coś więcej. Ale dlaczego miałbym to robić? Zwykle było na odwrót. Mówiłem coś szalonego, a Kiba mnie uspokajał.

– Wiesz, sprawiasz trochę kłopotów, w końcu tworzymy jedną grupę. O to jak się czuliśmy po tym, ja przeszliśmy przez te gorzkie doświadczenia w poprzednim meczu. Pamiętaj, nie musimy ukrywać naszych słabych punktów przed sobą nawzajem, nie? Jesteśmy towarzyszami.

– Towarzyszami… –na twarz Kiby pojawiło się uczucie przygnębienia.

– Tak, towarzysze.

– Jesteś zawsze taki w gorącej wodzie kąpany… Ise-kun, właśnie przypomniałem sobie o podstawowych rzeczach.

– Podstawowych?

– Tak, o powodzie dla którego walczę.

– Czy nie walczysz dla Buchou?

Tak właśnie myślałem. Bardzo w to wierzyłem. W moich własnych myślach. Jednak natychmiast zaprzeczył:

– Nie, żyję, gdyż szukam zemsty. Święty Miecz Excalibur. Zniszczenie go, to powód dla którego żyję – Twarz Kiby wyrażała silną determinację. Pomyślałem wtedy, że właśnie widziałem jego prawdziwe oblicze.


Odnośniki tłumacza

  1. Nazywany także pączkowym curry, popularna japońska potrawa. Jest to owalna bułka, w której znajduje się określona ilość curry.
  2. Przewodnicząca Samorządu Szkolnego.
  3. Rodzaj grubego japońskiego makaronu zrobionego z mąki pszennej.
  4. Damskie obszerne majtki, zwykle do kolan. (Przykład)
  5. Japoński skrót pochodzący od słowa lolita complex, w Japonii oznaczający pokładanie swoich uczuć w młodych dziewczynkach lub też dorosłych kobietach na takie stylizowanych.


Cofnij do prologu Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Zemsta skoczka
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_-_Tom_3_rozdzial_1&oldid=5920