Żywot 1. Oficjalne swaty nauczycielki

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Część 1

Następnego dnia….

Wydarzyło się to w klasie, kiedy pisaliśmy test.

– ..........

Rossweisse-san stała za biurkiem i gapiła się pustym wzrokiem w sufit. Ostatnio coraz częściej się tak działo. Zarówno w domu jak i w szkole, wpatrywała się pustym wzrokiem w ścianę lub w sufit, podczas gdy myślami przebywała gdzie indziej.

– Sensei, sensei, czas dobiegł końca.

Przewodnicząca klasy powiedziała do Rossweisse-san, że czas przewidziany na test się skończył. Kiedy Rossweisse-san to spostrzegła, wzięła się szybko w garść.

– Ach! T-tak! W porządku! Proszę, podajcie swoje prace do przodu.

Cóż, dalszy czas lekcji przebiegł bez zarzutu, ale…

Jej zachowanie stało się popularnym tematem plotek w szkole. Ludzie mówili rzeczy typu „Czy coś jest nie tak z jej pracą, albo życiem prywatnym?”.

– To pewnie przez chłopaka! Na pewno znalazła sobie jakiegoś i dlatego się tak zachowuje!

– Rossweisse-chan ma chłopaka? To niemożliwe! To nie może być prawdą, co nie?

– A może gubiła pieniądze?

– Czy taka sknera jak ona, która chodzi do sklepów wszystko po sto jenów, naprawdę tak przejmowałaby się pieniędzmi?

– A może chcą ją zwolnić?

– Ale jest bardzo poważna, czyż nie? Więc na pewno jest jakiś powód, że się tak zachowuje, prawda?

– W takim razie chodzi o chłopaka, na pewno!

Dziewczyny rozmawiały ze sobą w taki właśnie sposób. Ja, Kiba, Matsuda i Motohama, przyglądaliśmy się temu z kąta klasy

– Więc jaka jest sytuacja? Skoro jest opiekunką Klubu Okultystycznego, to spędza z wami dużo czasu, prawda? – zapytał Matsuda mnie i Kibę, gdy upił łyk soku.

– Do tego mieszka z Iseiem. Nie byłoby niczym dziwnym, gdybyś coś wiedział. Nie! Musisz wszystko wiedzieć! Nie powiesz chyba, że odchodzi z pracy… – dodał Motohama, poprawiając okulary.

Tak oto dwóch moich wątpliwych kumpli zasypywało mnie i Kibę takimi pytaniami, ale...

Ja i Kiba spojrzeliśmy na siebie. Nie byliśmy pewni, jak odpowiedzieć na tą inwigilację.

– To nie jest coś, o czym moglibyśmy z wami rozmawiać. Powiem wam tylko, że nie rzuca pracy.

Nie miałem innego wyjścia, niż odpowiedzieć w ten sposób. Mieli jednak rację, wiedzieliśmy dlaczego Rossweisse-san zachowywała się w ten sposób, jednakże…

Wczoraj Rossweisse-san otrzymała wezwanie do spotkania przedmałżeńskiego ze swojej ojczyzny.

Do tego jej mężem ma zostać obecny szef bogów Asgardu, Widar-san! Nas też to bardzo zaskoczyło! Babcia Rossweisse-san, Göndul-san wyjaśniła nam już wszystko. Najwyraźniej jej opinii nikt nie wziął pod uwagę, gdyż o wszystkim zdecydowała starszyzna. Dlatego anulowanie małżeństwa także chwilowo nie wchodziło w grę.

– Naprawdę was przepraszam… Przyjadę jutro – powiedziała Göndul-san przez magiczny krąg komunikacyjny.

Brzmiała tak, jakby naprawdę było jej przykro. Najwyraźniej była przeciwna temu małżeństwu. Ale z powodu nacisku bogów Północy, zaistniała sytuacja w której rodzice Rossweisse-san zostali zmuszeni do zgody, i nawet protesty Göndul na nic się zdały.

Zaraz. Przecież to mój problem! W końcu Rossweisse-san nadal jest moją podwładną.

Ponieważ Asgard zorganizował spotkanie małżeńskie bez mojej wiedzy, wysłałem im list protestacyjny, zarówno jako wysokoklasowy diabeł, jak i jako Król Rossweisse-san, ale…

– To sprawy Asgardu i nic wam do tego – dostaliśmy taką właśnie odpowiedź.

Mimo tego ja i Ravel nadal domagaliśmy się jakiegoś sensownego wyjaśnienia, które by nas zadowoliło, ale….

– Ostatecznie do spotkania małżeńskiego i tak dojdzie, hę…. – powiedziała ospale, patrząc w sufit.

Ja i Kiba powiedzieliśmy, że pójdziemy kupić coś do picia i zostawiliśmy Matsudę oraz Motohamę w klasie. Stojąc przy automacie z napojami, rozmawialiśmy sobie, popijając jednocześnie sok.

– Rias-oneesan także domaga się wyjaśnień poprzez koneksje rodziny Gremory – oznajmił Kiba.

Zgadza się, Rias też wysłała protest do Asgardu. Wprawdzie Rossweisse-san nie była należała już do jej parostwa, ale dalej była częścią Rodu Gremory.

Ich odpowiedź była taka:

– Ponieważ dalsze istnienie rodu Odyna stoi pod znakiem zapytania, potrzebujemy kobiety z Północy, która mogłaby urodzić dobrego dziedzica.

Problem sukcesji! Albo coś podobnego… W każdym razie ten dziadyga Odyn, oraz jego najstarszy syn, Baldur, zostali zamknięci za odizolowaną barierą ,w której walczyli z Trihexą. Pozostały dzieci Odyna, w tym Widar, którego wybrano na nowego wodza Północy.

Wprawdzie Widar miał wiele kochanek, ale nie był żonaty. Jednak od kiedy został przywódcą Asgardu, wszyscy zaczęli podsumować mu kandydatki na żony, aby spłodził dziecko tak szybko, jak to będzie możliwe. Po ciągłych kłótniach z Asgardem nareszcie poczuliśmy ulgę, gdy odpowiedzieli nam w ten sposób:

– Zaręczyn jeszcze nie było, ale proszę, pozwólcie chociaż na spotkanie małżeńskie...

– Ponieważ zdecydowali o tym bogowie, to nie można tego łatwo cofnąć – powiedziała Rias.

Ale… Czuję że jest wielu bogów, którzy są tacy dumni. Ostatecznie decyzja będzie należała do Rossweisse-san. Wprawdzie była zaskoczona i zakłopotana, ale nie miała nic przeciwko wzięciu udziału w spotkaniu, niezależnie od tego, czy zmierzała wziąć ślub, czy też nie. Taka była odpowiedź, którą udało się nam osiągnąć. Mimo że rozmowa były wymuszona i pośpieszna, Rossweisse-san nie miała powodów, aby się na nią nie zgodzić, gdyż czuła że znajduje się pod opieką bogów, a warunki nieco rozluźniono.

Tak więc jutro, w Japonii, będzie miało miejsce jej spotkanie z Widarem-san.

Małżeństwo z bogiem, hmm. Ślub z szefem mitologii z pewnością jest ważny, ale…. Dlaczego ze wszystkich kobiet, musiała to być właśnie moja podwładna, Rossweisse-san? Wprawdzie staruch Odyn ją tu zostawił, ale bez wątpienia jest wspaniałą walkirią. Jej zdolności magiczne były wspaniałe. Świetnie też umiała tworzyć potężne bariery. Była niesamowita, nawet w porównaniu z innymi walkiriami, więc pewnie dlatego przykuła uwagę Asgardu. Cóż, Rossweisse-san także swoje osiągnęła podczas tej wojny ze Smokami Zła...więc to normalne, że jej wartość wzrosła. Jednak coś wewnątrz mnie powtarzało w kółko „Proszę, nie decyduj o tym na własną rękę”! To dlatego, że jest moją towarzyszką… A może raczej dlatego, że jest moją podwładną. Razem ze mną bierze udział w turnieju, a także wykonujemy razem naszą diabelską pracę. Rossweisse-san jest dla mnie ważna, niezależnie od tego, czy chodzi o pracę, czy walkę! To co razem osiągnęliśmy jest cenne…. Jeśli tak to zostawimy, to oni dalej będą o wszystkim decydowali aż do dnia ślubu.

– Czy nadal będziesz mogła być moją podwładną, nawet jeśli zostaniesz żoną Widara-san?

W dniu w którym to usłyszałem, myślałem że…!

– Ise-kun, powinieneś myśleć spokojnie. Wiem że jesteś zły, ale stroną przeciwną jest Północ. Jeśli zachowasz się lekkomyślnie, to nie tylko zostawimy złe wrażenie, ale także zrujnujemy sobie stosunki z nimi – powiedział Kiba.

– Wyglądam jakbym był zły? – zapytałem zaskoczony.

Kiba przytaknął, uśmiechając się wymuszenie.

– Zawsze kiedy myślisz o Rossweisse-san, twoja twarz przybiera kwaśny wyraz. Zresztą tak jest nie tylko z tobą, ale też z każdą osobą z parostwa Rias-oneesan. Jednak rozumiem jak się czujesz. U ciebie widać to jednak najbardziej, skoro jesteś jej panem.

……Wszyscy, poczynając od parostwa Rias (włącznie z moimi sługami) mieli gorzkie miny, kiedy pojawiał się ten temat. Patrząc z perspektywy mojej oraz moich towarzyszy, było naturalnym, że byliśmy źli.

Cóż, nie jest to temat który moglibyśmy przywitać z radością. Prawdę mówiąc chciałbym to i owo powiedzieć Widarowi-san i bogom z Północy.

– Zamierzasz potem porozmawiać z Rias-oneesan i Akeno-san, prawda? – zapytał Kiba.

Tak jak powiedział Kiba, po szkole planowałem pójść na uniwersytet Akademii Kuou, aby przedyskutować z nimi sprawę Rossweisse-san. W końcu to małżeńskie spotkanie będzie już za dwa dni…...

Część 2

Tak więc po szkole poszedłem na uniwersytet Akademii Kuou. Ponieważ był tuż obok liceum, to zdarzało mi się bywać tu wcześniej. Jednakże studenci nosili normalne ubrania, więc ktoś w mundurku szkolnym wyróżniał się tutaj.

Miejscem spotkania była kawiarnia, która znajdowała się tuż w rogu całego kompleksu. Zasadniczo była ona przeznaczona dla studentów, ale bywali tu także licealiści, a także pracownicy szkoły. Rias i Akeno-san jak zawsze zajmowały swoje miejsca na tarasie, jednakże…najwyraźniej dzisiaj siedziały z nimi jakieś inne dziewczyny. Czy to ich koleżanki? Nie byłem pewien co zrobić. Wyglądało na to, że dobrze się bawią, więc nie chciałem im tego psuć moim natręctwem. Pomyślałem więc, że najlepiej będzie, jeśli przyjdę później.

Mój plan wziął jednak w łeb, gdyż Rias i Akeno-san zauważyły mnie i pomachały do mnie, abym do nich dołączył.

W takich chwilach jak ta, zaczynam myśleć, że Rias i Akeno-san są niezłe w wykrywaniu mojej obecności. Ponieważ nie mogłem sobie pozwolić na ucieczkę, ruszyłem w ich stronę. Można powiedzieć, że spojrzenia ich koleżanek mnie paliły, a może raczej patrzyły na mnie z ciekawością. Byłem niesamowicie zawstydzony!

Usiadłem na krześle pomiędzy Rias i Akeno-san.

– To chłopak mój i Akeno. Jak już powiedziałam wcześniej, jest też z nami zaręczony – przedstawiła mnie Rias.

Co za szokujące słowa! Powiedziała że jestem ich chłopakiem i do tego narzeczonym! Normalnie ludzie byliby zaskoczeni takimi słowami! Sam czułem się tym zszokowany, ale ich koleżanki pisnęły tylko „Kyaa!” i zaraz zaczęły gadać:

– Jest chłopakiem Gremory-san i Himejimy-san!? Słyszałam że jest od was młodszy!

– Niesamowite! Ma dwie tak piękne dziewczyny!

– W kraju Rias-san to normalne, że ma się kilka żon, albo mężów, prawda!?

– Z drugiej strony zastanawiam się, jakby to było mieć kilku chłopaków? Byłabym taka adorowana!

Mówiły takie właśnie rzeczy. Cóż, ojczyzna Rias to Zaświaty, więc istnieją tam haremy, złożone zarówno z kobiet, jak i mężczyzn, więc to co im powiedziała nie było kłamstwem. Rias w ogóle wyglądała na dumną. Czyżby była zadowolona z tego, że mogła mnie im przedstawić?

A-ale jeśli plotki o tym, że jesteśmy razem, rozejdą się po szkole, to mogę mieć kłopoty….

O tym że ja i Rias ze sobą chodzimy, jest w zasadzie tajemnicą. Wie o tym tylko kilkoro ludzi (Matsuda i Motohama też o tym wiedzą, ale obiecali dochować tajemnicy). Ale większość koleżanek Rias chodziło wcześniej do naszego liceum, wiedzą muszą wiedzieć, jak złą osobą byłem, ale....

– Użyłam magii, aby zataić większość informacji o tobie, Ise-kun. Wiedzą tylko, że jesteś chłopakiem moim i Rias – szepnęła mi do uch Akeno-san.

Ach, magia manipulacyjna. Kiedy przyjrzałem się ich koleżankom, zauważyłem że ich oczy były pozbawione świadomości, zupełnie jakby je zahipnotyzowano. Więc dlatego mnie nie rozpoznały. Zaraz, znaczy że chłopakiem którego przedstawiły był…. Akeno-san roześmiała się uroczo.

– Jestem w końcu studentką, więc to chyba normalne, że chcę się pochwalić chłopakiem, prawda?

AAAaaAAAaaAAAA! Jeśli będziesz mówić takie dziewczęce słowa, to nie będę mógł się temu oprzeć! Proszę, proszę, chwalcie się mną ile chcecie, ale nie dopuśćcie, aby wypłynęły na mój temat podstawowe informacje! Prawdę mówiąc też chciałbym powiedzieć, że jestem ich chłopakiem, jednak byłoby to kłopotliwe na wiele sposobów. Dlatego nie miałem innego wyboru, niż to wytrzymać.

– Jak to jest, mieć młodszego od siebie chłopaka? – zapytała Akeno-san jedna z jej koleżanek.

– Może jest młodszy, ale można na nim polegać. Jeśli miałabym zdecydować, to czuję się, jakbym była rozpieszczana – odparła Akeno-san, cała czerwona na twarzy.

– Taka starsza siostra jak Himejima-san jest w tym związku rozpieszczana? Myślałam że jest na odwrót!

– Ja też chcę mieć młodszego chłopaka!

I takie były wesołe rozmowy dziewcząt.

Ponieważ Rias i Akeno-san wydawały się dobrze bawić, przez chwilę wziąłem udział w ich rozmowie. W końcu możliwość pogadania sobie ze studentkami to fajna rzecz!

– Więc co się stało? Przyjechałeś tu porozmawiać, prawda? – zapytała mnie Rias, gdy wokół było pełno studentek.

Powodem dla którego tu dzisiaj przyszedłem, była porada w sprawie Rossweisse-san.

– Osobiście jestem przeciwna temu przymusowemu spotkaniu małżeńskiemu. Ale jej obecnym panem jesteś ty, Ise. Wprawdzie jej zdanie jest ważne, ale to co myślisz także jest istotne – oznajmiła Rias.

„…Co sama byś zrobiła w takiej sytuacji?” Gdybym zadał jej takie pytanie, to jestem pewien, że czułaby się zdegustowana. W końcu jestem wysokoklasowym diabłem, panem, który uczynił Rossweisse-san swoją podwładną.

– Wkrótce wszystko będzie jasne. A co sam myślisz o tym spotkaniu małżeńskim, Ise? Tak, kim dla ciebie jest Rossweisse? Tylko podwładną? A może… – powiedziała Rias.

Dla mnie Rossweisse-san jest… Ale jedna sprawa jest jasna. Kiedy nordyccy bogowie zdecydowali o zeswataniu Rossweisse-san z Widarem-san, byłem niesamowicie zły. Nawet zdegustowany. Jednym z czynników było nieprzyjemne uczucie, że moja podwładna została zmuszona do spotkania małżeńskiego, ale przez moją głowę przelatywały także wspomnienia chwil, spędzonych razem z Rossweisse-san….

Czułem, że ktoś ważny dla mnie zostanie zabrany.

– Czas już iść – powiedział Rias patrząc na zegarek i wstała z krzesła. – Zakupy zostaw mnie, Akeno. Pójdę pierwsza.

Po tych słowach Rias spojrzała na mnie.

– Zawsze będę po stronie twojej i Rossweisse. I choćby nie wiem co się stało, nigdy się to nie zmieni. Dlatego powinieneś znaleźć rozwiązanie na własną rękę – odparła, uśmiechając się jednocześnie.

Ponieważ Rias musiała zrobić jakieś zakupy, poszła jako pierwsza, a ja zostałem z Akeno-san.

– Hej, Ise-kun. Pamiętasz to przyjęcie zaręczynowe pomiędzy Rias i Riserem, które miało miejsce rok temu? – zapytała Akeno-san, uśmiechając się przy tym.

– Tak.

Ach, zgadza się, od tamtego wydarzenie minął już rok. Ponieważ od tamtego czasu wydarzyło się tyle rzeczy, wydaje mi się, jakby to było całe wieki temu.

– Rias nie mówi tego na głos, ale tamten incydent bardzo przypomina ostanie wydarzenia – oznajmiła Akeno-san.

---.

Jej zaręczyny i swaty Rossweisse-san… Racja, nawet jeśli okoliczności są inne, to mimo wszystko o ich przyszłości zdecydowano bez ich wiedzy. To naturalne że Rias myśli, że obecna sytuacja Rossweisse-san jest podobna do jej.

– Jak się z tego powodu czujesz i co zamierzasz zrobić, Ise-kun? Rias i Rossweisse-san są inne, ale Rossweisse-san dla nas, a przede wszystkim dla ciebie, jest bardzo ważną towarzyszką, Ise-kun. Zgadza się? Nie wiem jak to będzie z tymi swatami, ale jeśli Widar-sama postanowi się z nią ożenić, to twoje uczucia niewątpliwie wyjdą na jaw. Jednak jest jedna rzecz, o której powinieneś pamiętać, Ise-kun – powiedziała Akeno-san, przybierając poważny wyraz twarzy. – Wtedy, kiedy powiedziałeś „Nie”, twoim przeciwnikiem był Ród Feneks. Ale teraz jest nim bóg. Jeśli chcesz mu odebrać Rossweisse-san, to musisz się do tego dobrze przygotować.

Odebrać Rossweisse-san bogu…

Wyraz twarzy Akeno-san nagle się zmienił.

– Jednak w ciągu ostatniego roku zdobyłeś dużo doświadczenia. Bardzo dojrzałeś, w porównaniu do czasów, gdy lekkomyślnie rzucałeś się na wroga…. Kiedy teraz na ciebie patrzę, widzę że jesteś bardzo spokojny. Rok temu z pewnością bezmyślnie rzuciłbyś wyzwanie całemu Asgardowi, a Rias byłaby przez to zła.

Ha ha ha, to całkiem możliwe. Wtedy po prostu wtargnąłem na przyjęcie zaręczynowe Rias. Ale teraz, po wielu szalonych przygodach, najpierw wolałem się zastanowić i zapytać innych ludzi o radę.

…Byłem w trzeciej klasie liceum, a także wysokoklasowym diabłem, a przede wszystkim zrozumiałem że moją moc, moc Niebiańskiego Smoka i Boskiego Smoka, mogą płynąć na świat. Jeśli będę działał bez zastanowienia, to mogę przysporzyć kłopotów innym ludziom.

…Innymi słowy, kiedy nadejdzie odpowiedni moment, będę musiał odebrać moją cenną podwładną bogu, hę. Przeciwnik nie jest kimś, z kim mogę się mierzyć na wpół przygotowany. Ale…. Czy Rossweisse-san jest dla mnie cenna jako podwładna, czy może jako….. To było pytanie, na które musiałem znaleźć odpowiedź….

I w końcu nadszedł dzień małżeńskiego spotkania pomiędzy Rossweisse-san i Widarem-san….

My, upoważnieni ludzie (nowi i starzy członkowie Klubu Okultystycznego), zebraliśmy się w pewnej tradycyjnej japońskiej restauracji w Tokio. Ku naszemu zaskoczeniu, frakcja Widara-san wybrała tradycyjną japońską restaurację (to niezwykłe miejsce, ponieważ obsługują ją istoty nadprzyrodzone). Tak więc postanowiliśmy przystosować się do tego miejsca i przyprowadziliśmy Rossweisse-san, ubraną w eleganckie kimono. Notabene, to był pomysł Akeno-san, aby ja tak ubrać.

Wszystkie zainteresowane strony zebrały się w pokoju….

– Dziękuję że czekaliście. Nic się nie zmieniliście, od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni.

Osobą która się pojawiła, była babcia Rossweisse-san, Göndul-san! Była taka sama jak ostatnio i otaczała ją identyczna, surowa atmosfera.

– Naprawdę przepraszam was za te kłopoty. Zwłaszcza ciebie, Hyoudou Isseiu-kun. Nawet jeśli moja wnuczka jest twoją ważną podwładną… To nie mogłam zapobiec decyzji naszej starszyzny – powiedziała Göndul-san, gdy spojrzała na swoją wnuczkę.

Przeprosiła mnie bezpośrednio. Ja też….

– N-nie, nie, w zasadzie też mi się to nie podoba, ale póki co miejmy na nią oko. Potem się nad tym zastanowimy – odparłem.

Gdy Rossweisse-san zauważyła swoją babcię, wyglądała na niezadowoloną.

– Nawet jeśli jest to propozycja z mojej ojczyzny, to chciałabym powiedzieć wiele rzeczy.

Göndul-san westchnęła.

– Zrozumiałam, Rose. Ale to także twoja wina, że szybciej nie wyszłaś za mąż i nie założyłaś rodziny. Sama dałaś im okazje, które wykorzystali przeciwko tobie.

– T-to moja wina że nie wyszłam za mąż i nie założyłam rodziny!?

– Prawda jest taka, że mogłaś pozwolić swojemu panu, Sekiryuuteiowi, aby zbliżył się do ciebie i coś zrobił z tym faktem – Göndul-san skarciła Rossweisse-san.

– Nawet jeśli tak mówisz, to nic nie wiem o facetach!

Babcia i jej wnuczka zaczęły się kłócić!

– Myślałam że już ci powiedziałam, abyś robiła z nim zboczone rzeczy!

– Nie musisz mi tego mówić, babciu! N-n-nawet ja ch-ch-ch-chcę robić zboczone rzeczy!

O czym one rozmawiają!? Rossweisse-san, której twarz była cała czerwona, darła się na całe gardło! Kiedy dziewczyny przyglądały się ich kłótni, skoncentrowały zwoje spojrzenia na mnie.

– Senpai, dlaczego nie zrobiłeś z nią nic zboczonego? – zapytała mnie Shirone vel Koneko-chan.

K-Koneko-chan! Dlaczego po tym, jak ci się oświadczyłem, zaczęłaś się zachowywać jakoś odważniej, co!?

– C-cóż, umm, jest turniej, no imam także masę roboty jako wysokoklasowy diabeł… J-ja też chcę robić wiele zboczonych rzeczy! – odparłem, drapiąc się po policzku.

Gdybym mógł robić te zboczone rzeczy, to na pewno bym je robił! Ale po prostu nie mam na to czasu, z powodu pracy wysokoklasowego diabła, mojej pozycji Oppai Smoka, a także przez udział w turnieju, że nie wspomnę o normalnych obowiązkach ucznia!

Od czasu do czasu przydarzała mi się jakaś zboczona sytuacja, ale mimo tego byłem bardzo zajęty. Przez to wszystko odnosiłem wrażenie, że piersi były za daleko.

– Cóż, ostatnio coraz rzadziej możemy porobić coś zboczonego – przytaknęła Xenovia.

– Ponieważ dookoła jest tyle dziewcząt, nie możemy nawet skorzystać z pokoju, gdyż zawsze ktoś nam przeszkadza – dodała Irina.

Jesteście zboczone i to bardziej ode mnie, skoro mówicie o takich rzeczach podczas spotkania małżeńskiego, wiecie o tym!? Cóż, sam mówiłem głośno o zboczonych rzeczach.

– Dajcie spokój z tym zberezeństwami i pamiętajcie, że dzisiaj jest dzień spotkania małżeńskiego Rossweisse-sama, jasne? – oznajmiła nagle Ravel.

Kłótnia pomiędzy wnuczką i babcią sprawiła, że atmosfera w pokoju stała się tak straszna, że nie mogliśmy nic powiedzieć. Nagle do pokoju wszedł pracownik.

– Partner jest gotowy na spotkanie – powiedział.

Ten czas nareszcie nadszedł, bez czekania na nas…..

Część 3

I tak oto doszło do spotkania małżeńskiego...

Rodzinę Rossweisse-san reprezentowała jej babcia, Göndul-san. A skoro należała do mojego parostwa, siedziałem obok niej, jako jej pan. Mimo że obie były ubrane bardzo formalnie, ja miałem na sobie mundurek szkolny... Cóż, w końcu nadal jestem licealistą…

Jednak mieliśmy się tylko pozdrowić, a potem zostawić ich samych. Tak w końcu wyglądały klasyczne, japońskie spotkania małżeńskie.

W środku przestronnego pokoju urządzonego w japońskim stylu, stał stół. Po jednej jego stronie siedzieliśmy my, razem z Rossweisse-san. W ogrodzie, urządzonym w japońskim stylu, stała mała, bambusowa fontanna, która wydawała przyjemny dźwięk. Tak przy okazji, Göndul-san używała magii, więc nasi towarzysze, którzy siedzieli w innym pokoju, mogli zobaczyć na żywo, co tu się dzieje. Ponieważ moi przyjaciele podglądali, to nie sądziłem aby surowa Göndul-san pozwoliła na coś takiego, ale…wydawało mi się, że podczas tego incydentu należało rozważyć wiele rzeczy.

Kiedy siedzieliśmy i czekaliśmy, pojawił się Widar-san, ubrany w białą szatę, w towarzystwie trzech młodych kobiet. Był przystojnym mężczyzną, z nieogoloną twarzą, platynowymi włosami i złotymi oczami. Sadząc z wyglądu, musiał mieć nieco ponad dwadzieścia lat. Jego towarzyszki były piękne, ale miały surowe miny. Ponieważ otaczała je boska aura, wyglądało na to, że są jakimiś boginiami, ale…

Widar-san spojrzał na mnie i Rossweisse-san, jakby nas oceniał. Nie, byłem pewien, że oceniał ją oraz mnie, jako jej pana...

– Fulla, Hlin, Gná[1], mówiłem wam już, żebyście nie patrzyły tak złowrogo. To chyba niegrzeczne wobec nich, prawda? – powiedział nagle do swoich towarzyszek.

– Widar-sama, zostawiamy resztę tobie, ale… – oznajmiła jedna z bogiń surowym tonem.

– To ważny obowiązek, skoro jesteś szefem bogów.

– Nawet jeśli jest byłą walkirią, to robisz to dla dobra Asgardu.

Widar-san wydawał się być zakłopotany słowami kobiet i starał się je odpędzić machnięciami ręki.

– Tak, w porządku. Rozumiem, więc zostawcie resztę mnie.

Boginie niechętnie opuściły pokój. Rossweisse-san i ja nie wiedzieliśmy co powiedzieć, Göndul-san wyglądała na niezadowoloną, a jej brew drgała. Coś mi się wydaje, że nie dogadywała się zbyt dobrze z tymi boginiami. Widar-san usiadła naprzeciwko nas na skrzyżowanych nogach.

– Mój błąd. Te trzy boginie są moimi…dla rodziny Odyna są jak służące, które służą nam od wielu lat. Opiekowały się też mną, od kiedy byłem dzieckiem. One wybrały też miejsce naszego spotkania…. Cóż, nie mogłem im odmówić – powiedział, po czym się przedstawił. – Jestem Widar, przywódca bogów Północy. Proszę, wybaczcie mi wszystkie problemy, których wam przysporzyłem.

– Jestem Rossweisse. Byłam osobistą walkirią Odyna-sama, a obecnie jestem pod opieką Hyoudou Isseia-sam – przedstawiła się Rossweisse-san.

– Jestem Göndul, jej babcia – oznajmiła Göndul-san.

Chrząknąłem i ukłoniłem się.

– Jestem Hyoudou Issei, wysokoklasowy diabeł i obecny pan Rossweisse-san. Proszę, zaopiekuj się nami.

To było oficjalne przedstawienie, ale…cóż, jestem pewien że było w porządku.

– Cóż, zostawmy teraz tą dwóję razem, dobrze? – powiedziała Göndul-san.

Kiedy chcieliśmy już odejść, Widar-san dał nam znak, abyśmy zostali.

– Nie musicie wychodzić. Nie mam nic przeciwko, abyście zostali.

Ta nagła oferta sprawiła, że ja i Göndul spojrzeliśmy na siebie. Widar-san śmiał się, kiedy to mówił, jednak najwyraźniej był poważny, więc zostaliśmy. W międzyczasie zamówiliśmy napoje i wybraliśmy zieloną zieloną herbatę, podczas gdy Widar-san poprosił o piwo. Pije piwo podczas spotkania małżeńskiego…on z pewnością jest synem tego starucha Odyna.

Zaraz potem Rossweisse-san i Widar-san zaczęli normalnie rozmawiać. Zaczęli od czegoś pospolitego, w stylu „Ładny dzisiaj mamy dzień”, czy „Jak ci się pracuje jako nauczycielka?”, ale ostatecznie tematem rozmowy stał się Odyn.

– Jeśli chodzi o zboczeństwa, to mój ojciec jest numerem jeden wśród bogów wszystkich mitologii. Nim się zorientowałem, miałem coraz więcej braci i sióstr, wiecie? Miał wiele tytułów, takich jak „Wszystkowiedzący”, „Wielki szlachetny Bóg”, „Ojciec Zwycięstwa” i „Jednooki Bohater”. Ja jednak myślę że tytułem, który najlepiej do niego pasuje, jest „zboczony staruch” – powiedział Widar-san z kwaśną miną.

– Odyn-sama naprawdę jest zboczony. Kiedy różne mitologie próbowały zawrzeć sojusz, jeździł do ich ojczyzn, ale i tak najbardziej interesowały go ładne dziewczęta. Kiedy spostrzegłam że gdzieś znikał, zawsze odnajdywałam go w świecie ludzi, gdzie podrywał kobiety – przytaknęła Rossweisse-san

– Zawsze mówił rzeczy typu, tamtejsze boginie są czarujące, czy tam są zboczone ludzkie kobiety, albo tamten kraj ma zboczone obyczaje. Nie ważne jaka jest rasa bogiń, zawsze będzie się zajmował zboczeństwami – powiedział Widar-san.

– Zgadza się, zgadza się! – powiedziała Rossweisse-san kiwając głową. – Nawet kiedy przyjechał do Japonii, odwiedził wszystkie zboczone sklepy, a ja musiałam mu towarzyszyć… Ach, nadal krew mi się gotuje w żyłach, kiedy to sobie przypominam!

Oboje obgadywali Odyna. Ja też…ponieważ nie wiedziałem co powiedzieć, nie miałem innego wyboru, niż wymuszenie się uśmiechać, podczas gdy siedząca obok mnie Göndul-san wzdychała, zmagając się z atmosferą.

Rossweisse-san rozgrzała się tym tematem. Widar-san oparł brodę o dłoń i popatrzył na nią z zainteresowaniem.

– W każdym razie nadal mam wiele historii o Odynie-sama! – powiedziała Rossweisse-san.

– Cóż, najpierw myślałem że jesteś jakąś cnotką, ale tera widzę że jesteś bardzo słodka – oznajmił Widar-san.

Rossweisse-san była zaskoczona tymi słowami, ale gdy zrozumiała ich znaczenie, jej twarz stała się jeszcze czerwieńsza niż włosy Rias.

– O-o-o-o-o-o-o-o-o-o czym ty mówisz!? R-rany! – powiedziała spanikowanym głosem.

Gdy Rossweisse-san panikował, złapała wszystkie napoje, które były na stole i wypiła je duszkiem.

– Ejże! – powiedział Widar-san. – Weisz że to było moje piwo?

Racja! Ja też to zauważyłem. Napojem, który wypiła Rossweisse-san, nie była herbata, ale piwo Widara-san! To był alkohol! Alkohol! Pamiętałem, co się wydarzyło podczas szkolnej wycieczki! Kiedy zaatakowała nas Frakcja Bohaterów, Rossweisse-san była pijana! Zaraz potem…! „Och nie!” powiedziała Göndul-san, zakrywając twarz dłońmi. Widać wiedziała jakie będą konsekwencje…..

Kiedy Rossweisse-san wypiło piwo, z trzaskiem walnęła kuflem w stół.

– Hick-, tak jak powiedżałam szolerny dżadyga Łodyn to zboczyniec. Wita ło tym?

Zaczęło się!

Tak! Zaczęła się zachowywać tak, jakby alkohol przejął nad nią kontrolę! Walkiria która upija się jednym łykiem!

– Jyszcze pińć broworów! – wrzasnęła całkowicie pijana Rossweisse-san.

Widar-san był całkowicie zakłopotany tą sytuacją. Była walkiria podeszła do niego.

– Widarze-sama! Zrozumiołeś, prowda? Ty też jestyś zboczuny! W końcu joki łojciec, taki sy! Do tygo spotkynia przystąpiłeś dlatygo, bo progniesz mojygo ciyła, prowda?!

Bez chwili wahania, Rossweisse-san wypiła piwo, które dopiero co przyniesiono i ku mojemu zaskoczeniu, przytuliła się do mnieeeeeeeeeeeeee!

– Ni! Jo bynde żuną Hyoudou Isseia-kun! Jyst obicujoncym Łoppai Smykiem, wisz o tym? To znyczy, że poślybę silnego i bygatego facyta! A do tygo takigo, który mnie lybi! – powiedziała Rossweisse-san z wilgotnymi oczami.

Rossweisse-san nagle wypiła kolejny kufel piwa. Piła je w zastraszającym tempie!

– W porywnaniu do Wylhylli, Zaświty są lypsze! Lydzie z mygo łotoczyni tyż są tocy myli!

– Chcesz zostać żoną Sekiryuuteia, ponieważ zależy ci na dobrobycie? – zapytał Widar-san rozbawionym głosem, gdy przyglądał się pijanej Rossweisse-san.

Rossweisse-san trzasnęła kuflem o stół.

– Dobrobyt! Dla pracujoncej kobity to je przywilej! Nawyt jyśli to wymywka, to Ise-kun is…jest kimś, kto zrybi wszystko dla myjego dybra! Myże i jyst młydszy, ale to chłop na ktyrym możno polygać! Dla myjego dybra…

Nagle Rossweisse-san zaczęła szlochać. Cóż, zawsze płakała, gdy się upiła huh…

– Ryzykowoł swyje życie żyby mnie ocolić! Kiedy ten zokochony w swyjej siystrze zboczyniec, Euclid, mnie porwoł, łon mnie łocalił! Byłom taka szczynśliwa! Uwaaaaaaaaaaaa!

…Aa~ah, beczała przytulona do mnie….

To już nie było spotkanie małżeńskie. Göndul-san opuściła głowę, zupełnie jakby dowiedziała się, że jej aukcje na giełdzie uległy załamaniu. Widar-san nie był nawet zły. Patrzył takim wzrokiem, jakby cała sytuacja go bawiła. Ten gość ma naprawdę wielkie serce, hę. Nie był zły, nawet pomimo tej niesamowicie niegrzecznej sytuacji.

– Już dobrze, dobrze, zawsze będę cię ratował, więc proszę, przestań już płakać – powiedziałem, klepiąc ją po plecach.

Przy okazji myślałem sobie „Co ja u diabła robię?”, ale moim priorytetowym celem było ponowne wprowadzenie Rossweisse-san w dobry nastrój. Wreszcie przestała płakać.

Nagle do pokoju weszła dziewczyna o niebieskich włosach, ubrana w czarną garsonkę. Była niesamowicie piękna! Nigdy osobiście jej nie spotkałem, chociaż kilka razy widziałem ją w telewizji. Piękna dziewczyna odrzuciła włosy na bok i spojrzała na Rossweisse-san w surowy sposób.

– Jak zwykle kiepsko sobie radzisz z alkoholem, Rose.

Rossweisse-san spojrzała w kierunku, z którego nadpłynął głos, a jej spojrzenie, z rozmaślonego, natychmiast stało się zaskoczone.

– Senpai.

Wprawdzie Rossweisse-san powinna być pijana, ale natychmiast zerwała się na nogi i wyprostowała. Jej upojenie alkoholowe wyparowało natychmiast.

– Od razu wytrzeźwiałam.

Dokładnie, najwyraźniej cały alkohol od razu z niej wywietrzał. A kobietą która do tego doprowadziła, była Brynhildr-san. Podobnie jak Widar-san, należała do Drużyny Królów Przyjemności.

Ravel opowiedziała nam o niej wcześniej:

– Jest reprezentantką walkirii. Odziedziczyła imię po najsilniejszej spośród nich.

Zgadza się. Ta ślicznotka to najsilniejsza walkiria, członkini drużyny Widara-san i do tego senpai Rossweisse-san. Za każdym razem gdy pojawiała się na ekranie telewizora, Rossweisse-san zawsze była przestraszona. Najwyraźniej w przeszłości często była przez nią opieprzana.

– Więc tu przyjechałaś – powiedziała Rossweisse-san.

– Obecnie towarzyszę szefowi bogów, Widarowi-sama. Nie sądziłam że zobaczę, jak upokarzasz się po pijaku,

Rossweisse-san nie potrafiła w żaden sposób odpowiedzieć swojej senpai.

– Skoro to ty, to pewnie pomyliłaś swój napój z napojem Widara-sama…twoja niezdarność nie zmieniła się mimo tylu lat. Sadzisz więc że nadajesz się na podwładną Sekiryuuteia-dono? – oznajmia chłodno Brynhildr-san.

– Uu…

Rossweisse-san wyglądała tak, jakby nie potrafiła odpowiedzieć. Brynhildr-san zinterpretowała to, jako samokrytykę.

– Nic się nie stało, Brynhildr. Dla mnie to było całkiem zabawne.

Brynhildr-san westchnęła, gdy to usłyszała.

– Doprawdy, jesteś zupełnie jak Odyn-sama. Naprawdę lubisz tego typu rzeczy.

Złośliwy śmiech Widara-san przypominał bardzo Odyna. Zaraz potem spojrzał na mnie i Rossweisse-san.

– Naprawdę podobało mi się to spotkanie. Dlaczego się nie zaręczymy, Rossweisse?

……

Mnie i Rossweisse-san zamurowało to wyznanie, ale po chwili zrozumieliśmy co powiedział…..

– EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEHH? – wrzasnęliśmy oboje.

– EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEHH? – w innym pokoju rozległ się identyczny, zbiorowy wrzask. Najwyraźniej reszta naszych towarzyszy też była zaskoczona.

Oczywiście! Mimo że Widar-sa widział pijackie zachowanie Rossweisse-san, to zaakceptował to ze śmiechem! Wszyscy sądziliśmy, że małżeńskie spotkanie było zrujnowane!

– Rossweisse powiedziała, że zrobisz dla jej dobra wszystko, nawet postawisz na szali własne życie, aby ją ocalić. Chcę to zobaczyć – powiedział Widar-san, po czym roześmiał się odważnie a następnie wycelował we mnie palec i rzucił wyzwanie. – Dlaczego nie stoczymy tego meczu o Rossweisse. Jeśli wygrasz, nie poślubię jej. Co ty na to?

Wyzwanie od Widara-san! Brynhildr-san przyłożyła dłoń do czoła, jakby zachowanie jej szefa ją rozczarowało. Jednakże… To nie był żart! Pierwotnie nie planowałem oddać mu Rossweisse-san od tak sobie. Ja też miałem coś do powiedzenia w tej sprawie!

– Problemem jest nie to, że Rossweisse-san stałą się obiektem naszego zakładu, a to, że podejmujecie decyzję na własną rękę, bez żadnej konsultacji z nami. Ale skoro twoja mitologia ma swoje własne prawa, to puszczę wam płazem to spotkanie małżeńskie. Jednak to tylko formalność – powiedziałem do Widara-san. – Ta osoba, Rossweisse-san, jest moja ważną towarzyszką i podwładną! Nawet jeśli moim przeciwnikiem jest nordycki bóg, to nie poddam się tak łatwo! Żadne zakłady nie grają tu roli. Jeśli wziąłeś sobie na cel Rossweisse-san, to znaczy to...

Zbliżyłem się do Widara-san tak blisko, że nasze czoła prawie się ze sobą zetknęły.

– Że cię pokonam, nawet jeśli jesteś bogiem!

Rok po tym jak rozwaliłem przyjęcie zaręczynowe Rias, myślałem że jestem bardziej dorosły i potrafię myśleć spokojnie, ale… Tak jak myślałem, nie potrafię tego wytrzymać. Jeśli ktoś próbuje ukraść mi to co moje, to pokonam go, nawet jeśli jest bogiem!

Widar-san gapił się we mnie, gdy usłyszał moje wyzwanie. Wydawał się być podekscytowany.

– To jest to! To jest to! Walka z Niebiańskim Smokiem. Nie byłbyś sobą, gdybyś nie rzucił takiego wyzwania!

Ja i Widar-san wpatrywaliśmy się w siebie.

I tak oto pomiędzy drużynami Sekiryuuteia Płonącej Prawdy i Królów Przyjemności, zaczęło być ostro jeszcze przed rozpoczęciem meczu…………….


Odnośniki tłumacza

1.Fulla, Hlin, Gná to trzy boginie z mitlogii nordyckiej, podwładne boginii Frigg.




Przejdź do Żywot 0 Powróć do TOM 25 Przejdź do Żywot 2
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Żywot_1._Oficjalne_swaty_nauczycielki&oldid=13047