High School DxD - Tom 4 rozdzial 4

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Żywot 4: Spotkanie VIP-ów!

Część 1

Wczesny poranek, ja wraz z Gasperem w lesie znajdującym się niedaleko szkoły trenowaliśmy zatrzymywanie czasu.

– Guuuu… Ise-senpai, jestem zmęczooooony… – powiedział Gasper, przecierając oczy.

– Co to za głos słopppppppppppabeusza!? Musimy spełnić własne marzenia! – Mówiąc to, powróciłem do rzucania piłek.

– Ise-san, piłki. – Asia, która nam towarzyszyła, podawała mi piłki.

Jak zawsze trening polegał na tym, że ja rzucałem nimi, a zadaniem Gaspera było je zatrzymać. Wychodziło mu to teraz raz na jakieś dwadzieścia prób. Ciężka praca popłaca. W porównaniu do pierwszego treningu był to ogromny postęp.

Jakimś cudem musiałem sprawić, że będzie w stanie używać swojego Sacred Gear. Jeżeli mi się nie uda, to nie będę w stanie osiągnąć własnego celu! Chciałem, by mógł jak najszybciej używać swojej umiejętności i z jej pomocą dotykać zatrzymane ciałka dziewczyn!

Wartości dziewczyn ze szkoły zostały już określone. Już zrobiłem harmonogram dla miejsc, w których należy zatrzymać czas, a wszystko zostało obmyślane z dokładnością co do minuty! Wiedziałem również, kiedy były same! Pozostało tylko je zatrzymać! Tylkoo zatrzyyyyyyymaaaać!

Tak przy okazji, to moimi celami były dziewczyny z dużymi zderzakami. W końcu, będąc w stanie je zatrzymać, to niech będą to tylko wielkie cycki!

Przez trening z nim nie byłem w stanie spać w nocy. Nie mogąc powstrzymać moich fantazji związanych z zatrzymywaniem czasu zamartwiałem się tym bez końca za dnia.

Nawet jeżeli przy moim boku spała Asia, a przy drugim Buchou, to nie mogłem zasnąć i już. Tak naprawdę chciałem przytulić Buchou i pobawić się jej cycuszkami, ale… Asia pewnie by się na mnie wściekła… Na drugi dzień po incydencie z Akeno-san, Buchou przez czas trwania lekcji zdawała się w ogóle mnie nie słyszeć, tak jakby nad czymś rozmyślała. Chyba naprawdę miała mnie dosyć, z powodu czego byłem bardzo smutny. Jednak po tym wróciła bez niczego do dawnego „ja”, ale i tak sprawiłem, że Buchou była smutna.

Hm? Poczułem jakiś dyskomfort w ręku, którą nie mogłem poruszać. Gasper przypadkowo zatrzymał moją kończynę.

– E-eek, przepraszaaaaam! – Położył się na ziemi i skulił się.

Uśmiechając się gorzko, powiedziałem:

– Właśnie dlatego mówiłem, że nic się nie stanie, jeżeli mnie zatrzymasz. Jesteśmy w środku treningu, a ty dopiero stawiasz pierwsze kroki, więc to nic takiego. Jeżelibyś zatrzymał całe moje ciało, no, to wtedy byłby kłopot. Ale zdarza ci się to coraz rzadziej, prawda? Zatem nie przerywajmy.

Bez złości kontynuowałem. Jednak Gasper z zakłopotaniem powiedział:

– …Jestem bezużyteczny zarówno jako człowiek, który posiada Sacred Gear, i jako wampir. Sprawiam tylko wszystkim problemy… Muszę bardziej kontrolować swoją moc… J-jestem jakąś podróbką prawdziwego stworzenia… Chlip…

Aach, znów się rozpłakał.

……Tak myśląc nad tym, to on i Akeno-san byli w tej samej sytuacji: rodzice obojga byli z różnych gatunków. Wątpiąc w sens własnego istnienia, z pewnością nienawidzili swojego życia…

Trudno było to zrozumieć, ale wiedziałem, że ci dwoje przez cały czas dźwigali swoje brzemię, z powodu czego bardzo cierpieli.


Cóż, Gasper ciągle był niezdecydowany i irytujący, ale nie mogłem go nienawidzić.

– Oboje jesteśmy w tym samym klubie, oboje jesteśmy podwładnymi Rias Buchou i swoimi towarzyszami! Więc nie płacz i chodź tu do mnie! – powiedziałem zwykłym głosem, wypinając pierś.

Nie potrafiłem powiedzieć niczego, co wpłynęłoby na uczucia, ale chyba myślałem, że te słowa pasowały tutaj najlepiej. Gdybym stał się nieprzyjemny, to Gasper mógłby się stać nieposłuszny. Byłem jego senpai. Musiałem go poprowadzić! No cóż, jako diabeł to on był senpai dla mnie.

Na moje słowa Gasper otarł łzy i wstał, mówiąc:

– Ise-senpai, daj z siebie wszystko…!


– Tak! Zanim rozpoczną się lekcje, to wyrzucę ci co najmniej sto piłek!

– Zrozumiano! T-to założę na głowę torbę i…

– Przestań! Gdyby Asia to zobaczyła, to rozpłakałaby się!

Asia i Gasper patrzyli na mnie z niezrozumieniem. Nie mogłem pozwolić, żeby Asia zobaczyła tę papierową torbę! Wolałem być zapobiegawczy, niż potem mieć problemy!

– Dajcie z siebie wszystko! Ise-san, Gasper-kun!

– Gasper! Postaraj się, w końcu Asia-senpai, bishoujo, dopinguje cię!

– T-taaaaak! Dziękuję bardzo, Asia-senpaiiiiii!

I tym akcentem wznowiliśmy trening.

Gasper! Ćwiczmy wspólnie! A potem zatrzymujmy dziewczyny!

Jednak, myślałem sobie… nasz mistrz, chciałem osoby, która zostałaby naszym nauczycielem. Ekspert w dziedzinie Sacred Gear, a ponadto posiada wiedzę na temat smoków. Czy taki ktoś w ogóle istniał? Niespodziewanie na myśl przyszedł mi mężczyzna o czarnych skrzydłach, ale… potrząsłem dynamicznie głową i wyrzuciłem ten pomysł z głowy. Niemożliwe! Ten mężczyzna był naszym wielkim przeciwnikiem… Jednak uważałem, że jego wiedza była wielka.

Gdyby był tutaj z nami „nauczyciel”, to z pewnością stalibyśmy się silniejsi.

Część 2

– Idziemy.

Wszyscy członkowie Klubu Okultystycznego zebrali się w pokoju klubowym. Na słowa Buchou skinęliśmy głowami.

Zgadzało się, dzisiaj odbywało się zebranie trzech potęg. Dzień ten wreszcie nadszedł. Miejscem spotkania miał być pokój nauczycielski w nowym budynku szkolnym Akademii Kuou. Dzisiaj było wolne, teraz była już późna noc. Wszyscy przedstawiciele trzech frakcji już czekali.

Trzeba było również wspomnieć o tym, że cała szkoła została pokryta silną barierą i nikt nie mógł tutaj wejść. Oczywiście do czasu, aż spotkanie się nie skończy, nikt nie mógł również wyjść.

Na zewnątrz bariery ludzie aniołów, upadłych aniołów oraz diabłów pilnowali całej szkoły. Atmosfera zdawała się być bardzo napięta. Kiba przemówił:

– Gdyby jakimś trafem coś się dzisiaj wydarzyło, gdyby spotkanie zostało zakłócone, cała szkoła zamieniłaby się w pole walki…

P-przerażające! Było to zdumiewające. Poczucie rzeczywistości nie było jakieś wyjątkowo silne, ale był to ważny dzień. Musiałem odpowiednio się zachowywać!

Wyszliśmy za Buchou z pokoju.

– B-Buchou! Cała resztaaaaa!

Kartonowe pudło zostało w środku. Oczywiście wewnątrz niego siedział wampirzy hikikomori.

– Gasper, dzisiejsze spotkanie jest bardzo ważne, a ty, z racji że nie jesteś w stanie kontrolować swojej mocy, nie możesz w nim uczestniczyć – powiedziała spokojnie Buchou.

W rzeczy samej. Jeżeli Gasper podczas zebrania wskutek jakiegoś szoku zatrzymałby wszystkich, byłoby to coś strasznego. Z tego właśnie powodu pozostał w pokoju klubowym.

– Gasper, bądź grzeczny, dobrze?

– Tak, I-Ise-senpai…

– Zostawiłem tutaj moją przenośną konsolę, więc jakbyś miał ochotę, to możesz na niej zagrać, masz też trochę słodyczy, śmiało je jedz. Zostawiłem ci również papierową torbę, więc gdybyś poczuł się samotny, to załóż ją.

– T-taaaaak!

Dobrze. Skinąłem głową i poszedłem za Buchou.

Kiba z uśmiechem powiedział do mnie szeptem:

– Ise-kun, w końcu jesteś opiekuńczy.

– Pozostaw tę sprawę mnie, na pewno coś zrobię z tym moim chłopięcym kouhai… – powiedziałem to głosem pełnym pewności, ale po raz kolejny blefowałem. Nie byłem pewien tego, ile jeszcze tak pociągnę. Ale mimo wszystko chciałem zrobić coś dla Gaspera.


Część 3

Puk puk

Buchou zapukała do drzwi pokoju, w którym miało odbyć się spotkanie.

– Proszę wybaczyć. – Buchou otworzyła drzwi, a tam…

Świetny i uroczyście nakryty stół. Było wokół niego pełno ludzi, a ci, których rozpoznałem, siedzieli. Panował spokój i cisza, a każdy miał poważną minę.

Gulp

Z podenerwowania przełknąłem ślinę. Asia chwyciła mnie za kraniec koszuli w przejawie niepokoju, a ja, aby ją choć trochę uspokoić, chwyciłem delikatnie jej dłoń.

Strona diabłów. Sirzechs-sama, Lewiatan-sama. Ach, obsługiwała się Grayfia-san. Stała obok przy wózku i przygotowywała herbatę.

Aniołowie. Złoto-pierzasty Michał-san i nieznana Anielica-san. Normalni aniołowie mieli w końcu białe pióra, ale co ważniejsze, była niesamowitą pięknością. Na pewno jej uroda była anielskiej klasy! Ach, no przecież była anielicą.

Upadli aniołowie. Azazel ze swoimi dwunastoma rozpostartymi skrzydłami oraz Smok Wymycia, Vali. Patrząc na mnie, usta Azazela uśmiechały się. Ooch, dziś nie miał na sobie yukaty, ale czarną płachtę pełną ozdób. Tak jak się tego spodziewałem, nie założyłby na takie spotkanie yukaty.

Sirzechs-sama i Lewiatan-sama również mieli na sobie ubrania z licznymi ozdóbkami.

– Moja młodsza siostra i jej rodzina – przedstawił nas Sirzechs-sama pozostałym. Buchou ukłoniła się. – Byli obecni podczas ataku Kokabiela, który miał miejsce kilka dni temu.

– Słyszałem raport. Dziękuję raz jeszcze – podziękował Buchou Michał-san. Buchou, zachowując się spokojnie, ukłoniła się raz jeszcze.

– Przepraszam bardzo za Kokabiela, który spowodował wam tyle problemów – bez chwili wahania powiedział Azazel.

Usta Buchou drgnęły.

– Usiądźcie tam. – Wraz ze słowami Sirzechsa-sama, Grayfia-san poprowadziła nas do krzeseł przy ścianie. Sona Kaichou już tutaj siedziała.

Buchou usiadła obok niej. Ja zająłem miejsce obok Buchou, później po kolei siadali Akeno-san, Kiba, Asia i Koneko-chan.

Gdy wszyscy już siedzieli, Sirzechs-sama przemówił:

– Teraz, gdy wszyscy już przybyli, przedstawię warunki tego spotkania. Osoby tutaj obecne wiedzą o najważniejszym i zabronionym temacie, to jest o nieistnieniu Boga.

Co? Kaichou również o tym wiedziała?… Spojrzałem się na nią, ale nie wydawała się być jakoś szczególnie zaskoczona.

Czyżby została poinformowana o tym jeszcze przed Buchou przez swoją onee-sama, Lewiatan-sama?

Grayfia-san, tak jak zawsze, wyglądała tak, jakby również o tym wiedziała.

– Zatem, wiedząc o tym, kontynuujmy.

Tymi słowami zebranie trzech potęg rozpoczęło się.

Przebiegało ono sprawnie…

– My, aniołowie… – powiedział Michał-san.

– Zgadza się – powiedział Sirzechs-sama. – Tak byłoby lepiej. Jeżeliby tak pozostało, to trzy potęgi zeszłyby na drogę totalnej destrukcji.

– Cóż, nie ma jakieś szczególnej rzeczy, nad którą moglibyśmy się rozwodzić

Były przypadki, w których cały ten pokój mógł zostać wprost zamrożony, kiedy tylko odezwał się Azazel, ale zdawało mi się, że przywódca upadłych aniołów specjalnie tworzył taką atmosferę, co go bardzo bawiło.

Ooch, VIP-y prowadziły rozmowę, ale ja nic z niej nie rozumiałem. Nie wiedziałem, co się działo, ponieważ jako diabeł byłem wciąż nowy.

Diabły, anioły upadłe i te zwykłe – z całą pewnością były to wartościowe konwersacje, ale ja nic z nich nie rozumiałem! Nie, bez względu na wszystko musiałem umysłem pozostać tutaj, ale mój mózg… Tak… nie mogłem nic na to poradzić i spojrzałem się na cycki Buchou, która siedziała tuż obok mnie.

Ach, cycuszki Buchou… Z całą pewnością były wielkie. Moje ciało znało uczucie ich dotyku, a ja za niedługo poznam ich smak, ale… zrobienie kroku naprzód było bardzo trudne.

Buchou zauważyła, że gapiłem się na jej piersi i gorzko się uśmiechnęła. Uścisnęła moją dłoń. Jej ręka trochę drżała… czyżby się denerwowała?

Cóż, nic dziwnego – brała udział w istotnym spotkaniu i musiała zdać raport z walki. Nawet Buchou nie mogła pozostać obojętna. Wszystko wskazywało na to, że ta konferencja zapisze się na stałe na kartach historii.

Nie mówiąc niczego odwzajemniłem uścisk. Buchou, jeżeli chcesz, to użyczę ci swojej siły, kiedy tylko zechcesz.

– Ara-ara, Buchou i Ise obściskują się w połowie spotkania – powiedziała szeptem uśmiechnięta Akeno-san.

– Czerpię odwagę z ręki Iseia. To w końcu najbardziej skuteczny sposób.

Buchou! To zaszczyt! Jeżeli chcesz mojego męstwa, to weź go tyle, ile tylko chcesz!

Ale co ważniejsze, Akeno i Buchou zdawały się być pogodzone, to dobrze. Łaa, miałem zamiar pogładzić jej piersi.

Konferencja trwała dalej i wreszcie nadeszła pora Buchou.

– Cóż zatem, Rias, mogłabyś opowiedzieć nam o incydencie, który miał miejsce kilka dni temu?

– Tak, Lucyferze-sama. – Kiedy została wywołana przez Sirzechsa-sama, powstała wraz z Akeno-san oraz Kaichou i mówiły o ataku Kokabiela. I w ten sposób przedstawiciele trzech potęg usłyszeli o tym.

Buchou streszczała przebieg całego wydarzenia z wielkim spokojem. Jej ręce trzęsły się, z pewnością bardziej nie mogła się denerwować.

Na skutek jej przemowy coś pomiędzy trzema frakcjami mogło ulec zmianie. Bez względu na odwagę Buchou atmosfera w tym miejscu mogła przekształcić się w bardzo nieprzyjemną. Poza tym Buchou była w podobnym wieku co ja i, co ważniejsze, była dziewczyną.

Każdy z VIP-ów, który usłyszał raport, wzdychał, marszczył brwi, uśmiechał się… każda osoba zareagowała inaczej.

– Oto wszystko. Raport wydarzenia, którego ja, Rias Gremory, oraz domostwo tutaj oto diabłów doświadczyło. – Buchou, powiedziawszy wszystko, usiadła na „Dobra robota, usiądź” Sirzechsa-sama. Świetnie, Buchou!

– Dziękuję, Rias-chan☆. – Lewiatan-sama puściła oczko do Buchou.

– No, Azazel. Po tym szczegółowym raporcie chciałbym poznać opinię Naczelnika upadłych aniołów. – Na słowa Sirzechsa-sama wzrok wszystkich utkwił na czarnowłosym upadłym aniele.

Azazel uśmiechnąwszy się z odwagą, zaczął mówić:

– Nawiązując do wydarzeń sprzed kilku dni, Kokabiel, przywódca naszej Centralnej Grupy, Grigori, zatajał wszystko przed pozostałymi przywódcami, również przede mną, i działał niezależenie od nas. Za jego usunięcie odpowiada Vali. Sąd wojskowy Grupy skazał go na wieczne zamrożenie w Kokytos. Nigdy już z niej nie wyjdzie. Szczegółowe objaśnienie tego wszystkiego zostało zawarte w dokumentach, które dostaliście, prawda? To wszystko.

Michał-san westchnąwszy, powiedział:

– Wyjaśnienie to chyba gorsze być nie mogło, ale… Słyszałem, że ty sam nie knujesz niczego przeciwko nam. Czy to prawda?

– Aach, nie interesują mnie wojny. Gdy Kokabiel ubliżył mi, nie powinniście byli również zdać raportu z tego? – odpowiedział Azazel.

Kokabiel powiedział wiele złego o swoich przełożonych. Azazel wobec wojen pozostawał obojętny. Interesowały go tylko Sacred Gear.

– Azazel – przemówił Sirzechs-sama – chcę zapytać o jedną rzecz, ale dlaczego przez ostatnie dekady wcielałeś w swoje szeregi tylko posiadaczy Sacred Gear? Wpierw myślałem, że zbierasz ludzi, aby wzmocnić się przed ewentualną walką, ostrzegłem cię nawet przed wojną przeciw niebiosom lub nam, ale…

– Tak, bez względu na to, ile upłynęło czasu, nie wszcząłeś przeciw nam walk. Kiedy dowiedziałem się, że wokół ciebie kręci się Smok Wymycia, stałem się o wiele ostrożniejszy.

Zdanie Michała-san było podobne, jak Sirzechsa-sama. Słysząc wypowiedzi tych dwóch, Azazel uśmiechnął się gorzko i powiedział:

– To wszystko ze względu na badania nad Sacred Gear. W takim przypadku powinienem wysłać wam wyniki tych badań również i wam? Nawet prowadząc te badania, nie rozpętałbym przeciw wam wojny lub czegokolwiek podobnego. Ostatnio w ogóle straciłem zainteresowanie wojną. Pasuje mi świat taki, jaki jest teraz. Surowo zakazałem moim podwładnym, żeby mieszali w politykę ludzką. Nie mam również zamiaru, aby mieszać się w sprawy religijne, ani w interesy diabłów… Niech to, czy nikt z trzech frakcji mi nie ufa?

– Racja.

– Zgadza się. – Dokładnie tak☆.

Powiedzieli zgodnie Sirzechs-sama, Michał-san oraz Lewiatan-sama. Jak bardzo nie można było ufać Naczelnikowi upadłych aniołów…?

Na te słowa Azazel podrapał się za uszami.

– Che – powiedział. – Myślałem, że jesteście lepsi niż Bóg lub poprzednie pokolenie, Lucyferze, ale sprawiacie wiele kłopotów. Potajemne badania nie za bardzo wam pasują, hm? Ach, rozumiem… Cóż zatem, pokój. Czy taki nie był pierwotny zamiar? Anioły i Diabły?

……

Pokój. Zaraz, czy to nie oznaczało, że wszyscy go pragnęli?

Na propozycję Azazela wszyscy przez krótki okres pozostawali w wyraźnym szoku.

Siedzącą obok mnie Buchou i nawet Kaichou, która była tuż przy niej, wydawały się być nieźle zaskoczone. Chyba słowa Azazela o pokoju musiały być rzeczą, którą miało się być zaskoczonym. Nie mogło być, ta propozycja… została złożona przez niego.

Cóż, nawet dla mnie, który nie za bardzo orientował się w tym wszystkim, taka propozycja złożona przez przywódcę z jednej potęg była niesamowitą rzeczą. Może byłem świadkiem historycznego wydarzenia? Michał-san zaskoczony słowami Azazela, uśmiechnął się.

– Tak – powiedział – również miałem zamiar zaproponować pokój Diabłom oraz Grigori. Nawet gdybyśmy niczego nie zmieniali i nasze stosunki pozostawałyby takie, jak były, to niosłoby to ze sobą tylko zniszczenie dla świata. Ja, przywódca aniołów, mówię to, ponieważ… pierwotna przyczyna wojny, Bóg oraz Maou, już nie istnieje.

Azazel wybuchnął śmiechem.

– Ha! Uparty Michał zaczął mówić! – rzekł. – Mimo że zawsze mówił o Bogu, Bogu i tylko Bogu.

– …Straciłem wiele rzeczy – odpowiedział. – Mimo wszystko nie widzę sensu w poszukiwaniu rzeczy, które nie istnieją. Naszą powinnością jest, aby prowadzić ludzi. My, Serafini, uważamy podobnie, że najważniejszą rzeczą jest dbanie o boże dzieci i wspomaganie ich.

– Hej, hej, mówiąc tak, staniesz się „upadłym”… Tak myślałem, ale przejąłeś władzę nad systemem, prawda? Świat stanie się dobry. Różni się całkowicie od tego, kiedy my „upadliśmy”.

Jakoś, pewnie ze względu na te wszystkie skomplikowane słowa, nie rozumiałem tego, ale brzmiało to jak międzywymiarowy żarcik.

Sirzechs-sama również wyraził swoje zdanie, które było takie samo:

– Jesteśmy tacy sami. Nawet jeżeli prawdziwego Maou nie ma tutaj z nami, to aby przedłużyć gatunek, diabły muszą przeć na przód. Nawet my nie chcielibyśmy wojny… Gdyby została rozpętana kolejna wojna, nacja diabłów zostałaby zniszczona.

Azazel przytaknął na słowa Sirzechsa-sama.

– Tak – powiedział. – Gdyby wybuchła następna wojna, trzy frakcje wzajemnie by się zniszczyły, co wpłynęłoby na ludzki świat i dobiegłby on kresu. Jeszcze przed chwilą Azazel żartował, ale teraz stał się poważny.

– Uważacie świat bez Boga za coś złego? Myślicie, że bez niego nie mógłby on istnieć, że zgniłby od tego zła? Wybaczcie, że tak mówię, ale nie o to chodzi. Zarówno mi, jak i wam, żyje się dobrze tak, jak teraz – powiedział Azazel, rozkładając ramiona. – Świat może istnieć bez Boga.

…Zdawało mi się, że z tego wszystkiego zrozumiałem tylko te słowa.

Żyłem w tym świecie bez Boga; wydawało mi się, że nie miało to większego wpływu na życie wielu ludzi. Z całej tej trudnej gadki, którą uraczył nas Azazel, jedynie słowa „Świat może istnieć bez Boga” zdawało się, że wyryły się głęboko w moim mózgu.

Po tym temat rozmowy zmienił się na możliwości wojny i tym podobne rzeczy. Z jakiegoś powodu obecne potęgi militarne i wszystkie trzy frakcje rozprawiały o obrazie wojny. W porównaniu z tym, co było jeszcze nie tak dawno, poziom napięcia wyraźnie spadł. Może zrozumieli, że nikt nie chciał wojny?

– No, to wszystko?

Na te trzy słowa Sirzechsa-sama VIP-y odetchnęły z ulgą. Cóż, wyglądało na to, że część z ważną rozmową dobiegła końca.

Hm, minęła już chyba godzina od czasu, kiedy spotkanie rozpoczęło się? Długo. Nie lubiłem zbyt bardzo długich rzeczy. Już lepiej byłoby poruszać się.

Podczas gdy Grayfia-san podawała herbatę, Michał-san skierował swój wzrok w moją stronę.

– Cóż zatem – zaczął – dyskusja z pewnością przebiegła pomyślnie, chyba w porządku byłoby, gdybyśmy wysłuchali sprawy Sekiryuuteia-dono.

Oczy wszystkich patrzyły się na mnie. Aaaa! N-nie denerwuj się. Ale co ważniejsze, Michał-san pamiętał o tym, co zaszło w chramie. Tego właśnie można było się spodziewać po przywódcy aniołów!

Sprawa, o którą chciałem poprosić Michała-san… Odwróciłem głowę w kierunku Asi i przygotowałem się. Wpierw musiałem mieć jej pozwolenie.

– Asia, mogę zapytać Michała-san o ciebie?

Była tym zaskoczona, ale zgodziła się.

– Jeżeli chcesz o to zapytać, to nie mam nic przeciwko. Ufam ci, Ise-san. – Dała mi pozwolenie z uśmiechem na twarzy.

Dlatego spytałem go:

– Dlaczego wygnaliście Asię?

Na moje pytanie skierowane do Michała-san wszyscy zdawali się być zaskoczeni. „Dlaczego pyta o to właśnie teraz?” – pewnie tak myśleli. Przepraszam. Ale bez względu na wszystko chciałem zapytać o to Aniołów. …Asia, która ufała bezgranicznie Bogu – dlaczego została wyklęta przez Kościół? W przeciwieństwie do upadłych aniołów, które zabiły Asię, odczuwałem, że po stronie zwykłych aniołów również istniała wina, której nie można było przebaczyć.

Michał-san odpowiedział z powagą:

– Mogę tylko za to szczerze przeprosić… Po śmierci Boga pozostał tylko system, który zarządzał boską opieką, łaską i cudami. System ten, mówiąc prosto, sprawiał, że występowały cudy i tym podobne rzeczy, a stworzył go Bóg. Efekty świętych rzeczy, takich jak egzorcyzmy i krzyże, są również sprawką tego systemu.

Rozumiem, obrażenia, które są zadawane diabłom, kiedy dotykamy krzyży, są dziełem tego systemu. Hm, spróbujmy zadać szefowi aniołów jeszcze trochę pytań.

– Gdy Bóg umarł, w tym… systemie wystąpiły pewne problemy… to właśnie chcesz powiedzieć?

Na moje pytanie Michał-san skinął głową.

– By być szczerym – mówił – zadaje on ogromne obrażenia tym, którzy go używają, z wyjątkiem samego Boga. Wliczając w to mnie, każdy ze Serafinów był w stanie jakoś włączyć system, ale… w porównaniu do czasów, kiedy żył Bóg, boska opieka oraz łaska dla tych, którzy wierzą w Niego, nie jest zupełna… Niezbyt fortunna rzecz, ale liczba tych, którzy mogą zostać zbawieni, jest ograniczona.

No, wspomniał o tym, ale Kokabiel chyba o tym mówił. Coś o tym, że nie ma Boga i jest nałożony limit na ilość osób, które mogą zostać ocalone.

– Z tego też powodu zaistniała potrzeba, aby trzymać z dala osoby mające powiązania z kościołem, które mogą mieć wpływ na system. Jako przykład tych, którzy go mają – część Sacred Gear, Zmierzch Uzdrawiania Asi Argento wlicza się w to. Twój Boosted Gear oraz Divine Dividing również.

– Asia wlicza się, ponieważ może leczyć również upadłe anioły i diabły?

– Tak – przytaknął ponownie Michał-san. – Jeżeli wśród wyznawców znajduje się osoba mogąca leczyć upadłe anioły i diabły, będzie miała ona wpływ na wiarę osób w jej otoczeniu. Źródłem życia istot żyjących w niebie jest wiara naszych wyznawców. Właśnie z tego powodu Zmierzch Uzdrawiania jest zabronionym Sacred Gear, który ma wpływ na system. A przykładem takiego wpływu mogą być…

– Ludzie, którzy wiedzą o nieistnieniu Boga, prawda? – przerwała Xenovia.

– …tak, zgadza się, Xenovio – mówił dalej Michał-san. – Strata ciebie była dużym ciosem, nawet dla nas, ale oprócz nas, Serafini i część wysoko postawionych aniołów oraz stosowna ilość ludzi, którzy wiedzą o tym, zbliżają się do miejsca z bezpośrednim połączeniem i następuje wielkie oddziaływanie na system… Bardzo przepraszam. Nie ma innej rady, niż uczynienie ciebie i Asi Argento heretyczkami. – Wraz z tymi słowami Michał-san pochylił głowę przed Xenovią i Asią.
Tom 4 (light novel) strona 217.jpg

Ooch, najwyższy z aniołów przepraszał je! Obydwie wpatrywały się w niego ze zdziwieniem. W rzeczy samej, nie miały pojęcia, jak zareagować. Xenovia potrzęsła głową i uśmiechnęła się.

– Nie, Michale-sama, proszę nie przepraszać – powiedziała. – Aż do tej pory znajdowałam się pod opieką kościoła. Czuję lekkie podirytowanie, ale znając powód, nie widzę już potrzeby, aby pytać dlaczego.

– Fakt, że zostałaś wskrzeszona jako diabeł, to nasze przestępstwo.

– Wszystko jest w porządku… Początkowo trochę żałowałam, ale rzeczy, których nie mogłam robić za czasów, kiedy służyłam Kościołowi, rzeczy, które były mi bronione, teraz zabarwiają moje codzienne życie. Tymi słowami z pewnością mogłabym rozzłościć innych, ale… jestem zadowolona z mojego obecnego życia.

Właśnie tak myślała Xenovia o życiu z nami… Było w niej coś nie z tego świata, ale ogólnie była z niej dobra dziewczyna.

– Michale-sama, ja również czuję, że jestem szczęśliwa – powiedziała Asia. – Bo mam teraz wiele ważnych dla mnie osób. A także spotkałam i rozmawiałam z Michałem-sama, którego podziwiam! To zaszczyt! Na ich słowa na twarzy Michała-san zawitał wyraz ulgi.

– Przepraszam. Jestem pełen wdzięczności za wasze wyrozumiałe serca. Pozostawię Durandala tobie, Xenovio. Jesteś w rodzinie siostry Sirzechsa, tak więc będę spał spokojnie ze świadomością, że nie znajduje się on w posiadaniu kogoś, kto używałby go według własnej woli. – Azazel patrzył cały czas na Asię, która zauważyła to. Jej ciało zadrżało. – Moi podwładni zabili ją i chcieli całą sprawę przemilczeć. Słyszałem o tym cały raport.

– Zgadza się, Asia już raz umarła – powiedziałem do niego. – N-nawet mnie zabili Upadłe Anioły, ale Asię! Mogło się to wydarzyć w miejscu, którego nie znasz, ale Upadli Aniołowie, którzy cię podziwiali, zabili ją na wzgląd na ciebie.

Wiedziałem, że nie miałem prawa głosu na tym zebraniu. To, co wydarzyło się wcześniej, było kwestią Michała-san. Teraz chodziło o moją własną urazę.

Buchou ostrzegła mnie, mówiąc „Uspokój się, Ise”. Wybacz, Buchou, ale bez względu na wszystko musiałem…

– Tak, to prawda, eliminujemy tych, których Sacred Gear może stanowić dla nas zagrożenie – odpowiedział Azazel. – Patrząc na nas, jak na organizację, wydaje się to być bardziej oczywiste, nieprawdaż? Mając świadomość, że dana osoba może w przyszłości ci zagrozić, będziesz chciał się jej pozbyć. Właśnie dlatego również zginąłeś i ty. A powodem było, że człowiek bez żadnego talentu, czyli ty, mógł biegać sobie swobodnie na wolności z mocą Sekiryuuteia, której nie był w stanie kontrolować, co byłoby tragiczne w skutkach dla nas lub świata.

– Dzięki tobie stałem się diabłem.

– Nie podoba ci się taki stan rzeczy? Cóż, przynajmniej wszyscy wokół ciebie wydają się być zadowoleni z faktu, że nim zostałeś.

Mówił prawdę. Buchou, a także Sirzechs-sama i moi towarzysze cieszyli się z tego powodu. Tak jak powiedział, gdyby pozostał człowiekiem i miał w sobie moc Ddraiga, to nie mam pojęcia, co by mogło się wydarzyć. Nawet mimo że stałem się diabłem, to wciąż nie byłem w stanie jej poprawnie kontrolować, ale gdybym był dalej człowiekiem, no to byłoby naprawdę kiepsko.

– P-podoba! Wszyscy są dobrymi ludźmi i traktują mnie bardzo dobrze! A-ale!

– Nawet gdybym teraz przeprosił, to nic to nie zmieni. Dlatego też myślę nad czymś, co tylko ja mogę zrobić, abyś ty ustał na dwóch nogach.

? Nie mogłem zrozumieć jego słów. Co miał na myśli?

– Cóż zatem – mówił dalej – czas, żebyśmy wysłuchali opinii innych osób, które zdają się mieć wpływ na losy świata. Niepokonany Smok-sama. Vali, co chciałbyś zrobić ze światem?

Na jego pytanie Hakuryuukou uśmiechnął się, po czym odpowiedział:

– Do szczęścia mi potrzebni tylko silni ludzie, żebym mógł z nimi walczyć.

…Czy ty się dobrze czujesz? Poważnie lubisz tylko walkę? Wydawało się to być nowością dla pozostałych. Wzrok Azazela powędrował na mnie.

– Sekiryuutei, a jakie jest twoje zdanie?

Nawet jeżeli o to pytasz… Odpowiedziałem, drapiąc się po policzku:

– By być szczerym, nie rozumiem tego wszystkiego za dobrze. Jakoś na wskutek tych wszystkich szczegółów w moim mózgu panuje istny chaos. W dodatku mam na głowie swojego podopiecznego demona, więc nawet jeżeli mam powiedzieć, co myślę o świecie, jakby to ująć, nie mam żadnych takich specjalnych życzeń.

Takie były moje prawdziwe myśli. Co do świata byłem obojętny.

– Jednakże jesteś jednym z tych, którzy są w stanie zmienić go. Jeżeli nie zajmiesz odpowiedniego stanowiska, to dla każdego stojącego wysoko, jak na przykład ja, będzie trudno podjąć jakiekolwiek kroki. Mimo wszystko nie wiedziałem, co odpowiedzieć.

– Hyoudou Issei, pozwól, że wytłumaczę ci to w łatwy i przystępny sposób. Jeżeli będziemy prowadzić walki, ty także będziesz musiał brać w nich udział i to na pierwszym froncie, a jeśli dojdzie do czegoś takiego, nie będziesz mógł przespać się z Rias Gremory.

– ……!

C-co takiego!?

– Jeżeli zawrzemy pokój, nie będzie powodu, by walczyć. W takim przypadku najważniejszymi rzeczami będzie przedłużenie własnego gatunku oraz dobrobyt. Będziesz mógł każdego dnia starać się z Rias Gremory o dziecko. I jak teraz? Zrozumiałeś? Jeżeli się walczy, to nie ma seksu. Jeżeli pokój, to możesz uprawiać seks cały czas. Co wybierzesz?

Po raz pierwszy w pełni zrozumiałem wypowiedź Azazela! Rozumiem! Jeżeli będzie pokój, to będę mógł robić zboczone rzeczy z Buchou! Nie, zaraz, czy ja mogłem robić z nią takie rzeczy? Znaczy się, czy byłem odpowiednią osobą?

Jednak mimo wszystko! Jeżeli będzie pokój, to pewnego dnia będę mógł zrobić to z Buchou! To dopiero!

– Wybieram opcję z pokojem! Tak, pokój! Pokój jest najlepszą opcją! Chcę robić to z Buchou! – wyrzuciłem z siebie swoje pragnienia.

Nie zwróciłem uwagi na Buchou, która siedziała obok mnie. Jej twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora.

– Ise-kun, pamiętasz, że Sirzechs-sama jest tutaj z nami? – powiedział Kiba z gorzkim uśmiechem.

Ach… racja.

Sirzechs-sama prychnął. Oj, nie jest dobrze. Muszę szybko coś wymyślić! Coś przekonującego!

– Um… ja… dla mnie, ponieważ jestem idiotą, więcej niż połowa tego, co było tutaj powiedziane, pozostaje niejasne. Jednak mogę powiedzieć, że moc, którą posiadam, jest potężna i będę jej używał dla moich towarzyszy. Buchou, Asia i Akeno-san są również członkiniami klubu, więc jeżeli zostaną narażone na niebezpieczeństwo, to je ochronię!… Chociaż chwileczkę, wciąż jestem słaby. Ale co mogę na to poradzić? Nawet gdybym miał ryzykować własne życie, będę trwał przy boku… – Podczas gdy ja siłowałem się z tymi słowami, to uczucie zaatakowało.

…Moje ciało zostało na chwilę zatrzymane.

Zgadza się, było to uczucie, którego doznawałem będąc zatrzymanym przez Gaspera.

Część 4

– …Ara?

Kiedy wszystko powróciło do normalności, wnętrze pokoju troszeczkę się zmieniło.

Michał-san wyglądał przez okno, a Sirzechs-sama i Azazel z poważnymi minami prowadzili rozmowę.

– Och, Sekiryuutei powrócił – powiedział Azazel na mój widok.

– C-coś się stało?

Rozglądając się dookoła można było podzielić osoby się tutaj znajdujące na dwie grupy: na tych, którzy mogli się poruszać oraz na tych, którzy tego robić nie mogli. Wszystkie duże szychy poruszały się. Sirzechs-sama, Lewiatan-sama, Grayfia-san, Michał-san oraz Azazel, a także Vali zdawali się być zdolni do poruszania.

Członkowie klubu…

– Z mojej strony to chyba tylko ja, Ise, Yuuto i Xenovia są cali.

Zaraz, Buchou! Tak się cieszę, że możesz się ruszać!

Tak jak powiedziała Buchou: Asia, Akeno-san, Koneko-chan i Kaichou były zatrzymane. Żeby nawet Akeno-san…

– Ise nie jest zatrzymany, ponieważ ma w sobie Sekiryuuteia, Yuuto posiada nieprawidłowy święty demoniczny mecz, który osiągnął stan Łamacza Ładu. Xenovia tuż chwilę przed tym, jak się to stało, przywołała Durandala.

Tak jak powiedziała Buchou, Xenovia dzierżyła w dłoniach niebezpieczny miecz, który cały czas emanował świętą aurą. Zdecydowała się go teraz schować i święty miecz powrócił do szczeliny czasoprzestrzennej.

– Moje ciało zapamiętało uczucie zatrzymywania… Kiedy czas znalazł się na krawędzi zatrzymania, pomyślałam, że mogę użyć mocy Durandala, aby się przed tym uchronić i jak widzę, był to dobry pomysł.

Dziewczyna ta zapamiętała uczucie zatrzymywania czasu!? Jak zawsze zdolności jej ciała były przerażające…

– W każdym razie, Buchou, co się stało?

– Najwyraźniej…

– To zamach terrorystyczny – przerwał Azazel Buchou, która chciała mi odpowiedzieć.

…Zaraz! Zamach terrorystyczny!? Podczas tak ważnego spotkania, na którym miały zapaść decyzje w sprawie przyszłości świata!?

– Chciałbyś rzucić okiem na zewnątrz? – Azazel wskazał głową na okno. Podszedłem do niego i…

Kah! Pełno błysków! Łaaa! Co to!? Budynek wydawał się trochę trząść…

– Jesteśmy pod ostrzałem. Zawsze, kiedy jedna z potęg chce zawrzeć pokój z pozostałymi, znajdą się tacy, którym nie będzie się to podobać i za wszelką cenę nie będą chcieli do tego dopuścić. – Azazel wskazał na zewnątrz.

Kiedy skierowałem swój wzrok w kierunku, który pokazywał, znajdowały się tam ludzko-podobne istoty, które wisiały w powietrzu nad boiskiem szkolnym. Przyglądając się im uważnie, dało się dostrzec osoby, które przypominały magów, ubrane w czarne płachty i strzelające w nas czymś, co przypominało magiczne pociski.

Na szczęście atak ten zdawał się nie zadawać żadnych szkód nowemu budynkowi szkoły. Jednak z drugiej strony nie widziałem, aby ich ogień słabł. Czy to byli ci terroryści? Jaki mieli w tym cel… no raczej, oczywistym było, że chcieli przerwać to spotkanie, nie?

Azazel, który stał tuż przy mnie, uśmiechnął się bez cienia lęku.

– To tak zwani czarodzieje – powiedział. – To rodzaj magii, który został zaczerpnięty z systemu magicznego diabłów przez legendarnego czarnoksiężnika Merlina Ambrożego i odtworzony jako czarodziejstwo… Na podstawie mocy, jaką każdy z nich emanuje, strzelam, że znajdują się na poziomie średnioklasowego diabła.

Zatem faktem było, że ci goście byli silniejsi ode mnie!

– Mówiąc w skrócie, ludzie są w stanie używać mocy podobnych do mocy diabłów. Chociaż, rzecz jasna, niemożliwym jest, że mogą sami stać się nimi. Szczególnie dużo kłopotów przysparza osoba, która posiada Sacred Gear i nauczyła się magii. Cóż, ich atak nie jest w stanie zniszczyć tego budynku, z powodu silnej bariery ochronnej stworzonej przeze mnie, Sirzechsa oraz Michała, która otacza całe to miejsce. Choć przez to jesteśmy tutaj uwięzieni.

Ta osoba wiedziała dużo rzeczy. Nic więc dziwnego, że był jednym z najwyższych, ale zadziwiające było, że potrafił tłumaczyć rzeczy prostymi słowami.

– C-co więc z tym zatrzymaniem czasu, które przed chwilą się wydarzyło?

– Najwyraźniej użyli Sacred Gear albo magii, aby przelać moc na Sacred Gear tego półwampirzego dziecka i na siłę wprowadzili go w stan Łamacza Ładu. Tylko tymczasowo, ale mimo to był w stanie zatrzymywać osoby i przedmioty będące poza zasięgiem jego wzroku… Jego zdolność okazała się być całkiem spora. Cóż, chociaż jak widać, wciąż mu trochę brakuje, aby zatrzymać nas, największe szychy.

Niemożliwe! Gasper, który został w pokoju klubowym, został porwany i wykorzystany!?

– Ale przelali moc? Istnieją inne Sacred Gear z taką możliwością?

– Boosted Gear łączy w sobie prawie nieskończone dublowanie mocy i transfer mocy. Są również inne Sacred Gear z tymi mocami. Sacred Gear, który dubluje, a także transferujący Sacred Gear. Wszystkie Longinusy są po prostu połączeniem jednej zdolności z inną. W gruncie rzeczy łączą w sobie potężne moce, które nie powinny być złączone. „Może Longinusy narodziły się wskutek błędów w systemie Sacred Gear stworzonym przez Boga” – takie jest jedno z naszych zdań, zdań Grigori. Mówiąc w sposób dla ciebie możliwy do zrozumienia, faktem jest, że istnieją inne moce, które mogą używać transferu.

Wielkie dzięki za twoje wytłumaczenie w prostych słowach! …Co to, Gasper został wykorzystany, czyli tak jak myślałem!? Buchou do mnie podeszła.

– Gasper stał się bronią w rękach terrorystów… – powiedziała. – Gdzie do cholery pozyskali informacje o moim podwładnym…? Ponadto użyli jego mocy na to ważne spotkanie…! Jeszcze nigdy nie czułam się tak znieważona!

Ooch! Onee-sama emanowała czerwoną aurą! S-straszne!

– Przy okazji – wtrącił się Azazel – wojska upadłych aniołów, aniołów i diabłów na zewnątrz budynku również zostały zatrzymane. Rany, rodzina Rias Gremory jest okropna. – Położył rękę na jej ramieniu, jednak ona natychmiast ją odtrąciła.

Trącaną rękę skierował z westchnieniem w stronę okna. Nagle niezliczona ilość włóczni światła pojawiła się na niebie… Baa! Wszystkie runęły w dół, jak tylko Azazel opuścił dłoń i spadły wprost na czarodziejów.

Terroryści próbowali ratować się magiczną barierą, jednak włócznie bez problemu przeszły przez nią i było po magikach! Łaaaa! Niesamowite! Tak szybko!

Ich ciała jak powódź rozlały się po terenie szkoły! W jednej chwili stało się to potwornym widokiem! Ten ich Naczelnik był naprawdę silny! Czy to bestia, która niszczy jednym atakiem!? Zakończył to wszystko jednym ruchem i to bez żadnych widocznych przygotowań!?

– Szkoła jest okryta barierą – zaczął Azazel – ale mimo to oni pojawili się wewnątrz jej. Musi znajdować się tutaj magiczny krąg, który pozwolił im na teleportację lub jakaś osoba stąd jest połączona z bramą wewnątrz bariery, przez którą można wejść z zewnątrz. Inną kwestią jest to, że jakby zwiększyli moc Zabronionego Widoku Balor jeszcze bardziej niż przed chwilą, istniałaby możliwość, że byliby w stanie zatrzymać również i nas. Zatrzymując nas i zawzięcie ostrzeliwując budynki chcieli nas zniszczyć. Muszą mieć dużo wojsk.

Wyprzedzając spojrzenie Azazela, na terenie szkoły w rozmaitych miejscach zaczęły świecić magiczne kręgi. Wyszły z nich istoty takie same, jak grupa magików, która przed chwilą została pokonana. A może znów byli to czarodzieje!? Jeszcze więcej!? Wciąż ich przybywało!

– Będą to robić cały czas – powiedział Azazel. – Będę pojawiać się cały czas, nawet jak ciągle będziemy ich pokonywać. Mimo wszystko jeżeli tak dobrze na nas trafili i dobrali taką technikę, może to oznaczać, że mają osobę o dużej wiedzy wewnątrz nas. Czy jest tu jakiś zdrajca?

Właśnie powiedział coś naprawdę szokującego. Zdrajca? Proszę, nie mów takich okropnych rzeczy.

– Możemy stąd uciec? – zapytałem.

– Nie, nie możemy. – Azazel potrząsnął przecząco głową. – Tak długo, jak bariera osłania szkołę, nie możemy stąd wyjść. Ale gdyby została ona ściągnięta, świat ludzi mógłby odnieść szkody. Musimy poczekać, aż pojawi się ich przywódca. Jeżeli zabarykadujemy się tutaj na pewien czas, zmęczy ich czekanie i ujawnią się. Chciałbym jak najszybciej dowiedzieć się, kto jest ich mózgiem. Poza tym, gdybyśmy do nich poszli i zaczęli bezmyślnie wybijać jednego za drugim, prawdopodobnie postąpilibyśmy tak, jak właśnie chce tego wróg.

S-skomplikowane. Musimy więc tylko poczekać, aż przeciwnik pokaże swoją prawdziwą twarz!

– My, przywódcy, nie możemy wykonywać żadnych ruchów bez wcześniejszych przygotowań. Jakkolwiek, naszym pierwszym i głównym celem jest odbicie Gaspera ze starego budynku szkoły, który stał się „bazą” terrorystów – powiedział Sirzechs-sama.

Rozumiem. Czyli obecna sytuacja sprawiła, że Gasper stał się znów niebezpieczną osobą numer jeden? Gdybyśmy dostali się pod ogień nieprzyjaciela, podczas gdy Maou-sama byliby zatrzymani, to nie byłoby zbyt wesoło!

– Onii-sama, ja pójdę. Gasper jest moim podwładnym. To moje zadanie, aby go odzyskać. – W oczach Buchou dało się dojrzeć silną wolę walki. Sirzechs-sama niespodziewanie zaśmiał się.

– Wydaje mi się, że już to mówiłem – powiedział. – Rozumiem osobowość mojej młodszej siostrzyczki… Ale mimo wszystko, jak masz zamiar się tam dostać? Na zewnątrz aż roi się od czarodziejów. Zwykły teleport jest zablokowany przez magię.

– W starym budynku szkoły – mojej bazie – znajduje się wciąż niezużyta figura Wieży, która jest bezpiecznie schowana.

– Rozumiem, Roszada, co? Pewnie prędzej spodziewaliby się, że pójdziemy go im odebrać, więc taki ruch pomógłby nam dorwać przeciwnika, który ma opuszczoną gardę. Będą spodziewać się jakieś sztuczki z naszej strony.

Słyszałem o tym. Roszada – technika, która pozwalała na błyskawiczną zamianę miejsc Króla i Wieży. Podobno była to jedna ze specjalnych technik używanych podczas Rating Game.

Innymi słowy Buchou mogła natychmiast teleportować się do starego budynku szkoły! Niesamowite! Tego właśnie można było się po niej spodziewać!

Teleport, czyli nie musimy wychodzić na zewnątrz! Atak w samo centrum wroga! Przeciwnik będzie na pewno tym zaskoczony! Może nawet ten „mózg”, o którym wspomniał Azazel, nie będzie się tego spodziewać i wyjdzie z cienia!

– W porządku. Jednak pójście w pojedynkę byłoby czystą głupotą. Grayfia, możliwym jest, aby przeteleportować więcej niż jedną osobę Roszadą przez mój system magii?

– Tak, możemy zastosować prostą technikę ceremonii, jednak pozwoli nam to na transport naszej ojou-sama i jeszcze jednej osoby.

– Rias i ktoś jeszcze…

– Sirzechs-sama, ja pójdę! – krzyknąłem, podnosząc rękę do góry.

Chodziło o mojego ważnego kouhai. Wraz z Buchou musieliśmy go ocalić! Wzrok Sirzechsa-sama zatrzymał się na chwilę na mnie, ale zaraz po tym powędrował w stronę Azazela.

– Azazel – powiedział – nawiązując do plotek, prowadziłeś badania nad swobodnym użytkowaniem Sacred Gear przez pewien czas, prawda?

– Tak, zgadza się, ale co ci chodzi po głowie?

– Dałoby radę kontrolować Sekiryuuteia?

Azazel zamilkł na pytanie Sirzechsa-sama. Jednak, Naczelnik upadłych aniołów sięgnął do kieszonki na swojej klatce piersiowej i…

– Hej, Sekiryuutei – powiedział do mnie.

– J-jestem Hyoudou Issei!

– Zatem Hyoudou Issei. Weź to. – Rzucił coś w moją stronę.

Złapałem to i przyjrzałem się temu – wyglądało to jak bardzo szerokie pierścienie, które zakładało się na całą dłoń. Znajdowało się na nich wiele warstw dziwnych znaków. Ozdoba? Widząc moje zakłopotanie, Azazel powiedział:

– To bransolety, które w pewnym stopniu pozwalają na kontrolę nad Sacred Gear. Jeżeli znajdziesz wcześniej wspomnianego pół wampira, załóż mu jedną. Pomoże mu to w kontroli jego mocy.

– Ale one są dwie…?

Tak, były dwie. Jedna dla Gaspera, a druga dla…

– Ta druga jest dla ciebie – odpowiedział. – Nie udało ci się opanować mocy Smoka Walijskiego, zgadza się? W takim razie załóż jedną z nich. Będziesz mógł przejść w stan Łamacza Ładu nie płacąc żadnej ceny, ale tylko na krótki czas. Bransoleta zostanie wzięta w miejsce twojej ofiary.

…Hej! Naprawdę? Jeżeli założę to na rękę, będę mógł wejść w Łamacza Ładu?

– Jako efekt uboczny, czasowo usuniesz pieczęci, które zostały na ciebie nałożone. Moce twojego Piona zostały zablokowane, prawda?

Skąd on o tym wiedział? Zostało zużyte na mnie osiem Pionów, ale z racji że nie posiadałem siły, aby móc kontrolować tę moc, została ona ograniczona przez Buchou.

– To moje osobiste zdanie, ale jeżeli rozchodzi się o figury, to Ddraig pochłonął siedem, a ty jedną, racja? Nie, to bardziej siedem i dziewięć dziesiątych oraz jedna dziesiąta. Promocja podkłada potrzebne fundamenty, aby Ddraig mógł pokazać swoją prawdziwą siłę. Mimo wszystko, faktem pozostaje, że uwalniając moce Ddraiga, pieczęci zostaną zdjęte, prawda, Rias Gremory? – Buchou zwęziła oczy i nic nie odpowiedziała. – Użyj tego pierścienia w ostateczności – powiedział Azazel. – Nie jest on w stanie regulować zużycia wytrzymałości, więc niepotrzebnie się tylko zmęczysz, gdy nagle go aktywujesz. Będzie zżerał ogromne ilości twojej wytrzymałości oraz mocy magicznej, jeżeli przejdziesz do trybu pełnej zbroi.

Rozumiem. Z racji że nie wiedziałem, co mogło się stać, lepiej będzie, jeżeli użyję go jako ostatniej deski ratunku. Azazel znów zaczął mówić:

– Zapamiętaj to. Obecnie jesteś diabłem, który zrodził się z człowieka. Nawet jeżeli Sacred Gear jest potężny, to nie ma to znaczenia, jeżeli gospodarz jest bezużyteczny. Jeżeli przeciwnikiem będzie osoba niedoświadczona, to wystarczy tylko wykorzystać moc Ddraiga, by wygrać, ale jeżeli przeciwnik ma większą siłę lub rozumie działanie twojej mocy, jest to łatwe do obejścia. Ty sam jesteś słabym punktem swojego Sacred Gear. Źródłem twojej słabości jest niemożność opanowania mocy. Koniec końców umrzesz, jeżeli nie zapanujesz nad nią.

– R-rozumiem.

Tak, rozumiałem to nazbyt dobrze. Jednak powtarzanie tego w kółko kuło mnie w serce. Tak, wiedziałem, o co chodziło. To nie ja byłem tym wspaniałym. To Ddraig nim był.

Jednak ten upadły anioł mówił w sposób łatwy do zrozumienia i stawiał rzeczy w nowym świetle. Czyż on nie nadawał się wprost na nauczyciela?

– Azazel, jak daleko zaszedłeś w badaniach nad Sacred Gear? – zapytał z westchnieniem Michał-san, ale Naczelnik uśmiechnął się bez najmniejszego cienia lęku i odpowiedział:

– To w porządku, czyż nie? Boga, tego, który stworzył Sacred Gear, nie ma tutaj, prawda? Czy nie jest dobrze, że jest osoba, która choć trochę zna się na Sacred Gear? Słyszałem, że jest pełno rzeczy, o których nic nie wiesz, tak?

– Myślę bardziej, że problemem jest to, że właśnie ty prowadzisz te badania…

W taki sposób rozmawiali ze sobą. Cieszyłem się z tych bransolet. Dzięki nim przydam się Buchou!

Buchou otrzymała tę tak zwaną specjalną technikę od Grayfii-san.

– Ojou-sama, proszę zaczekać chwilkę.

– Szybko, Grayfio.

Podczas gdy my się przygotowywaliśmy, Azazel i Hakuryuukou pogrążyli się w rozmowie.

– Vali.

– O co chodzi, Azazel?

– Odwrócisz uwagę przeciwnika. Pojawienie się Hakuuryuukou na froncie z pewnością pokrzyżuje ich plany. I coś może przy okazji ruszy do przodu.

– Ta osoba wie, że tu jestem?

– Jeżeli pójdziesz tam, nie będą się spodziewać, że Sekiryuutei przeteleportuje się tam za pomocą Roszady.

– Nie byłoby szybciej rozsadzić całego budynku wraz z terrorystami i tym pół wampirem, który stał się źródłem naszych problemów? – zaproponował zwyczajnie Albion. Co ten drań do cholery mówi!?

– Porzuć takie pomysły, jesteśmy teraz zjednoczeni w pokoju. W najgorszym przypadku tak postąpimy, ale jeżeli możemy ocalić członka rodziny Maou, to w przyszłości zaowocuje nam to.

– Zrozumiałem.

Kah! Skrzydła ze światła wyrosły z jego pleców! Oto jego Sacred Gear.

– Łamacz Ładu.

[Smok Wymycia Łamacz Ładu!!!!!!!!!!]

Wraz z tym dźwiękiem Vali pokrył się w białym świetle! Kiedy zanikło, był w zbroi, która emanowała bielą.

…Tak więc wyglądał Łamacz Ładu.

Ten gość, który… był moim przeciwnikiem, z taką łatwością wchodził w ten stan, a ja wciąż tego nie potrafiłem. Mimo że raz mi się udało, to zapłaciłem za to wysoką cenę. Spojrzawszy na mnie, Vali otworzył okno i wyfrunął przez nie.

W tej samej chwili…

Dodododododododon!

Na zewnątrz powstała fala uderzeniowa! Kiedy spojrzałem, grupa czarodziejów była rozgniatana przez postać w białej zbroi. Zanurkował w stronę przeciwników, pozostawiając za sobą smugę światła na nocnym niebie. Widok wielkiego wojownika.

…Silny. Nawet ja natychmiast zrozumiałem, jak bardzo był potężny. Tańczył w powietrzu nie przejmując się w ogóle pociskami ciosanymi przez wrogów, które opadały bezwładnie na ziemię.

Nie mogąc niczego zrobić, czarodzieje zostawali pokonani, ale zaraz po tym pojawiał się magiczny krąg i przybywała nowa grupa. Naprawdę było ich bez końca!

– Azazel, kontynuujmy naszą rozmowę – powiedział Sirzechs-sama.

– Tak, o co chodzi?

– Co chcesz osiągnąć poprzez zbieranie Sacred Gear? Masz w swoich szeregach również posiadaczy Longinusów, prawda? Chcesz zabić Boga, mimo że go nie ma?

Azazel potrząsł przecząco głową i odpowiedział:

– To przygotowania.

– Przygotowania? To naprawdę niełatwa, pobudzająca rozmowa, mimo że opowiedziałeś się za pokojem – powiedział Michał-san w zdumieniu.

– Opowiedziałem się za pokojem, tak? Nie chcę z wami wojny. Nie chcę wojny również tutaj… Jednak samoobrona jest potrzebna. Może tak: nie przygotowuję się na atak z waszej strony.

– Zatem z czyjej?

– Ze strony Brygady Chaosu.

– … Brygady… Chaosu?

Była to nazwa, której nigdy wcześniej nie słyszałem, ale wnioskując po uniesionych brwiach Sirzechsa-sama, on również.

– Na razie potwierdziłem tylko nazwę organizacji oraz jej cele, ale mój zastępca, Semyazza, od jakiegoś czasu przygląda się jej. Podobno zrzeszają niebezpieczne osoby z wszystkich trzech potęg, wliczając w to ludzi, którzy posiadają Sacred Gear i osiągnęli stan Łamacza Ładu. Potwierdzone również jest, że wśród nich znajdują się posiadacze Longinusów.

– Jaki jest ich cel? – zapytał Michał-san.

– Zniszczenie oraz chaos. Proste, nieprawdaż? Nie lubią spokoju tego świata. Są terrorystami. Są złośliwi do potęgi.

Zatem możliwym było, że ten zamach był…?

– Przywódcą tej organizacji jest szatański smok, stojący obok Smoka Walijskiego i Smoka Wymycia.

Wszyscy zaniemówili na słowa Azazela. O co chodzi?

– …Rozumiem. Więc osoba ta wykonała ruch. Smok Uroboros Ophis[1]… Smok, którego obawiał się sam Bóg… Ten, który od początku świata utrzymuje pozycję najsilniejszego – powiedział ponury Sirzechs-sama.

Co, co? Wszyscy zdawali się być posępni. Czyżby się bali? Czy ten Ourobo-coś tam smok był taki niesamowity? Najsilniejszy, silniejszy od Valiego?

Będąc zakłopotany reakcjami tutaj zebranych, do mojego ucha doleciał głos, którego nigdy nie słyszałem.

– Tak, Ophis jest przywódcą Brygady Chaosu.

Gah! Wraz z nim na podłodze pojawił się magiczny krąg! Czy to jakiś diabeł!? Ale nie znałem tego okręgu! No nie posiadałem zbyt wielkiej wiedzy na temat demonów, ale!

– Rozumiem. Przyszedłeś! Mózg tym razem… – Sirzechs-sama mlasnął językiem. Ech? Dlaczego właśnie to? – Grayfia, szybko przeteleportuj Rias i Iseia-kun!

– Tak jest!

Grayfia-san prędko zaprowadziła nas w kąt pokoju, a na podłodze pod nami został stworzony mały magiczny krąg.

Był takiej wielkości, aby zmieścić dokładnie dwie osoby.

– Ojou-sama, życzę pomyślności w walce.

– Ch-chwileczkę, Grayfia!? Onii-sama!

Wraz z Buchou pokryliśmy się w świetle.


Odnośniki tłumacza

  1. Ophis jest greckim słowem oznaczającym węża.


Cofnij do podrozdziału Grigori Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Brygada Chaosu
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=High_School_DxD_-_Tom_4_rozdzial_4&oldid=5972