Spotkanie Białego Smoka i Czarnego Anioła

Z High School DxD Wiki
Skocz do:nawigacji, wyszukiwania

Pewna noc, kilka lat temu.

Pamiętam dobrze dzień, w którym spotkałem to dziecko. Była to bardzo zimna i śnieżna noc. Shemhazai przyprowadził do mnie, Azazela, dziecko. Chłopiec był ubrany w poszarpane ubranie oraz miał brudne włosy i rany na całym ciele. Jednak najbardziej przykuwały uwagę jego oczy, które zdradzały wrogość oraz demonstrowały, że wychowano go tak, aby do nikogo nie miał zaufania. Było oczywiste, że ktoś się z nim ostro obchodził. Faktycznie, przez swojego ojca i dziadka nie miał lekko. Shemhazai powiedział mi, że ten chłopiec ukrywał się w opuszczonym domu, gdzieś w europejskich górach, którego używał jako twierdzy. Zarówno policja jak i agenci Watykanu próbowali go pojmać, ale zostali odparci dzięki jego niesamowitym umiejętnościom. Gdy agenci Watykanu dowiedzieli się, że ten chłopiec ma moc diabła oraz potężnego smoka, postanowili że wyślą kilku naprawdę potężnych wojowników. Wtedy Shemhazai otrzymał od diabłów następującą wiadomość „Mam nadzieję, że będziecie w stanie ochronić tego chłopca”. Kiedy Shemhazai ruszył ze swoimi podwładnymi, aby go pojmać, odkryli że posiada Boski Dar Białego Smoka, skrzydła światła Hakuryuukou. Mimo że obserwowaliśmy wszystkich posiadaczy Longinusów, to był to pierwszy raz, kiedy mieliśmy jakiegoś obok siebie i do tego był to chłopiec.

– Z pewnością wywołałeś wiele kłopotów. …Jak masz na imię? – zapytałem, kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy.

Chłopiec przez chwilę milczał.

– …Vali…Lucyfer – odpowiedział w końcu.

Faktycznie, ten chłopiec, Vali, nie był tylko posiadaczem Longinusa, ale też potomkiem Maou i można powiedzieć, że odziedziczył krew ojca diabłów, Lucyfera. Jego istnienie można było uznać za żart. Co do Watykanu, jeśli Niebo zna prawdę, to będą przerażeni i natychmiast go zabiją. Nawet diabły mogą to zrobić, jeśli się dowiedzą o jego istnieniu…. …Źródłem informacji Shemhazaia o Valim był sługa syna Lucyfera, Rizevima. Ten sługa skontaktował się z Shemhazaiem poprzez diabły, która miały związki z upadłymi aniołami i przekazał informacje o Valim. Właśnie dlatego że o tym wiedzieliśmy, Vali był w stanie uzyskać schronienie w Grigori. Gdyby diabły dowiedziały się o Valim, to jak potraktowałby go obecny rząd, który ma kiepskie relacje ze Starymi Maou oraz Rodziną Wielkiego Króla? Prawdopodobnie zostałby dożywotnio uwięziony, albo zabity, jako osoba, która nigdy nie istniała.... Był w połowie człowiekiem, a do tego miał moc Lucyfera i Hakuryuukou, więc w starszyźnie diabłów nie było nikogo, kto by nie panikował z jego powodu. Czułem że ten sługa postąpił właściwie, aby ocalić Valiego. Ale wkrótce potem straciliśmy z nim kontakt, więc bałem się że został zabity za pomoc udzieloną Valiemu. Czemu próbował go ocalić nawet za cenę własnego życia? Ktoś zasugerował, że nie chciał, aby dobra krew Lucyfera przepadła. Albo dlatego, że nie mogli już patrzeć na okrutne traktowanie Valiego przez Rizevima. Jednak w takim razie jak powinniśmy się dogadać z tym chłopcem?

Boskie Dary… Z powodu ich systemu żaden z posiadaczy nie miał wyboru, tak więc byłem świadkiem kilku tragedii. Jednostronne obdarzenie „cudem” z nieba, który powinien być raczej nazywany zdolnością, która kontrolowała i rujnowała życie posiadacza… Ich widok, otoczonych przez nieszczęście, sprawiał że czułem pustkę. Zwłaszcza posiadacze Boskich Darów Dwóch Niebiańskich Smoków; ich życie stawało się pasmem bitew, doświadczali wielu brutalnych sytuacji, a ludzie z ich otoczenia cierpieli z powodu podobnych nieszczęść. Było aż za wiele takich przypadków. Wtedy myślałem, że Vali też mógł doświadczyć czegoś podobnego.

Kilka miesięcy później....

Mimo że Vali nie otworzył się na nas, to przyzwyczaił się do życia w tym miejscu. Ja również wiele razy rozmawiałem z nim poważnie. Kiedy opowiedziałem mu o słudze, jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia, po czym odwrócił się i powiedział jedno słowo:

– ……Co za głupiec.

Co ten młodzieniec myśli o poświęceniu tego sługi? Wykorzystując okazję, Vali zaczął mnie wypytywać, jak używać Boskiego Daru. Czytając i pisząc, zwiększyłem moją opiekę nad tym chłopcem. Powoli dorastał i zaczął pokazywać swój potencjał. Dzięki temu, kiedy był w stanie komunikować się z Albionem, z którym wcześniej nie mógł rozmawiać, uśmiechnął się tak szeroko, że pamiętam do do dziś. Miał bardzo mgliste pojęcie o tym, czym jest rodzina i bliscy, ale nieświadomie dążył do mocy… Sprzeczność jego istnienia błysnęła mi przed oczami. Vali odziedziczył krew Lucyfera i posiadał moc Hakuryuukou. Dziecko które posiadało taką zdolność…przeraziło własnego ojca, który znęcał się na nim za podszeptem Rizevima. Powinieneś mu się sprzeciwić. Nawet jeśli jest twoim biologicznym ojcem, to była to sytuacja zagrażająca życiu, więc powinieneś mu się sprzeciwić za pomocą tej mocy. Kiedy Vali usłyszał moje słowa, jego oczy wypełniły się łzami.

– …Gdyby nie bił mnie, to wtedy znęcałby się nad kaa-san, więc ja… – powiedział. – …Kiedy mnie bił…miał spokojny wyraz twarzy. Mimo że byłem przerażony, czułem ból i nienawiść, to myślałem że to było coś, co mężczyzna powinien znosić.

Mężczyzna którego przerażał Vali. Kiedy widział że jego syn nie stawia oporu, po raz pierwszy poczuł spokój. Skoro urodził się jako wnuk Lucyfera, to powinien być kimś „specjalnym” od pierwszego dnia swoich narodzin. Jednak jego dziecko okazało się „potworem” większym od niego samego. Czuł lęk z głębi swojego serca. Zgodnie z oczekiwaniami, które miał jako wnuk Lucyfera, bał się że jego dziecko, które miało większy potencjał od niego, zabije go w przyszłości, gdy będzie spał. Miał też nacisk ze strony własnego ojca Rizevima. Wszystko to razem wzięte sprawiało, że ten gość bił swojego niestawiającego oporu syna, aby zabezpieczyć własną pozycję. Ten chłopiec najwyraźniej to zauważył, więc pozwalał mu się nad sobą znęcać do woli. Był dzieckiem którego wyparła się rodzina, więc nie wiedział czym jest rodzinne ciepło.

Rok później Vali przyszedł do mnie...

Srebrnowłosy młodzieniec, który nauczył się władać swoją mocą do tego stopnia, że przerastał posiadaczy Boskich Darów ze swojego pokolenia. Ufał jej w takim stopniu, że podążał za swoimi własnymi celami.

– Azazelu, chcę się stać silniejszy niż ktokolwiek na tym świecie. Chcę jasno wiedzieć, co może osiągnąć moja własna moc i moja wrodzona zdolność. Chcę być silniejszy niż Rizevim, poprzednie pokolenie Lucyfera i nawet niż Wielki Czerwony – powiedział do mnie Vali.

Chłopiec który urodził się z mocą sprowadzającą nieszczęście, postanowił podążyć drogą mocy. W porównaniu do tych, którzy chcą kogoś chronić, on nie ma zamiaru chronić nawet samego siebie. Pożąda mocy, dzięki której z nikim nie przegra. Będzie na łasce Dwóch Niebiańskich Smoków, albo powinienem powiedzieć....

– Tak, Azazelu. Mój przeciwnik… Jaką osobą jest Sekiryuutei? – zapytał z błyszczącymi z ciekawości oczami.

Kilka lat później Vali nareszcie spotkał Sekiryuuteia. Zastanawiam się, co o nim wtedy myślał....




Przejdź do Ilustracje Powróć do Tom 21 Przejdź do I stał się chaos
Źródło „https://hsdxd.usermd.net/w/index.php?title=Spotkanie_Białego_Smoka_i_Czarnego_Anioła&oldid=14042